Poprzednie częściZielona herbata #1

Zielona herbata #6

Byłam wściekła. Jak mogła? Nie wiedziałam , że jest zdolna do takich rzeczy. Głupia Silver.

Usiadłam na podłodze obok Olivera. Przez jakiś czas panowała cisza.

- A może powinniśmy wołać? Może ktoś nas usłyszy? – zaproponowałam

- To bez sensu. W szkole nie ma teraz nawet woźnych – odpowiedział

- No tak – przyznałam rację

Znowu zapadła cisza. Na dworze było już szaro. W szkole nie było o tej godzinie już nikogo dlatego ogrzewanie było wyłączone. Oliver dał mi swoją bluzę. Siedziałam okryta podczas gdy on trząsł się z zimna. Nie mogłam tego znieść. Przysunęłam się do niego i przykryłam nas oboje. Po pewnym czasie było trochę cieplej. Sama dziwiłam się, że jestem z nim tak blisko. Przecież po ostatniej sytuacji…

Jednak z Oliverem było zupełnie inaczej. Czułam się taka bezpieczna, cieszyłam się, że byłam tam z nim.

- Jak to się stało, że twój tata … no wiesz…

- Pijany kierowca. Stracił panowanie nad kierownicą i skręciła na pas, którym jechał mój tata…

Na twarzy Oliviera pojawił się smutek.

- Hej – powiedziałam i lekko dotknęłam dłonią jego policzka. Patrzyliśmy na siebie. Przysunął się blisko. Bardzo blisko. Poczułam jego oddech. Nasze usta dzieliły milimetry. Odwróciłam głowę.

- Przepraszam – powiedział po chwili

- Daj spokój nie ma za co – odpowiedziałam

Znowu cisza. Tym razem niezręczna. Szukam w głowie jakiegoś tematu na który moglibyśmy porozmawiać. Nic nie przychodzi mi do głowy.

- Co stało się tej dziewczynce o której wspominałaś?

- Źle się poczuła. Na tyle źle , że wylądowała w szpitalu. Na razie ustalają co jej jest.

- Rozumiem, a Skąd się znacie?

- Yyy to długa historia…

- Mamy czas

- Naprawdę nie ma o czym mówić. – zakończyłam ten wątek

Rozmawialiśmy chwilę o szkole. Teraz temat oparł się na naszym pierwszym spotkaniu.

- Możesz się śmiać, ale nie wytrzymam. Muszę ci to powiedzieć.

- W takim razie słucham – odpowiedziałam

- Chodzi o to, że… nie no nie mogę

- No dawaj

- Co ty ze mną robisz. Nie pamiętam kiedy się tak wstydziłem przy dziewczynie.

- Nie musisz, powiedz po prostu.

Kolejny raz cisza, a potem słyszę:

- No ok, powiem ci

Obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Powiedział to takim zabawnym tonem.

- Chodzi o to, że jak cię wtedy zobaczyłem to wiedziałem, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie, że jeszcze się zobaczymy. Wiem głupie to …

- Nie wcale nie

Miło było to usłyszeć, miło było się śmiać. Ten chłopak ma w sobie coś wyjątkowego. Coś co sprawia , że czuję się dobrze. Chciałabym czuć się tak częściej.

Oparłam głowę o jego ramię. Byłam zmęczona. Ostatnie co pamiętam to opowiadanie o kawiarni jego mamy. Jego głos goił wszystkie moje rany. Nawet te najgłębsze. Przypomniało mi się jak odgarną mi włosy. Jak dobrze, że nie zobaczył rany. Nie potrzebowałam zbędnych pytań. Im mniej osób o tym wiedziało tym lepiej. Zasnęłam w jego objęciach. Czułam, że nie powinnam była na to pozwolić, ale nie miałam siły wyjść z jego ramion.

Noc minęła szybko. Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to wpatrzoną we mnie twarz Olivera. Jego wzrok był taki przenikliwy. Czułam się lekko zawstydzona. Jednak nie przeszkadzało mi to. Była piąta rano. Jeszcze godzina i powinni pojawić się woźni. Wtedy nas wypuszczą.

- Napiłabym się … - zaczęłam

- Zielonej herbaty? Tak? – zgadywał chłopak.

- Hahaha tak – przyznałam mu rację.

- Co ty z tym masz? – przecież raczej to nie typowe

- Wiem, ale co mogę poradzić . Po prostu takie przyzwyczajenie.

- Przyzwyczajenie? – zapytał

- Tak z dzieciństwa. Rodzice kiedyś mieli herbaciarnię, często tam przebywałam. Naprawdę próbowałam przeróżnych herbat, ale ta ma w sobie coś… coś takiego co każe mi pić tylko ją. W zasadzie nie tylko, ale w większości przypadków tak.

- Na przykład wtedy gdy się spotkaliśmy.

-Tak – potwierdziłam

Godzina minęła jak z bicza strzelił. Wołaliśmy, a nasze krzyki zostały usłyszane. Pożegnaliśmy się. To niesamowite. Przez tą noc wiedziałam o nim wiele więcej. Nie miałam czasu na rozmyślenia. Pojechałam do szpitala. W drzwiach do Sali Caroline spotkałam Watsonową. O dziwne. Co się jej stało, że sama kierowniczka raczyła się zjawić. Syknęła na mnie od razu

- Jane, gdzie ty byłaś całą noc. Poczekam tutaj. Musimy porozmawiać.

Szczerze było mi to obojętne. Wiedziałam, że będzie afera. Ale teraz liczyła się Caroline.

Przysiadłam na łóżku.

-Przepraszam, że nie przyszłam wczoraj , ale naprawdę nie miałam jak. Co z tobą?

- Troszkę mi już lepiej.

- To bardzo dobrze. Nie mogę doczekać się aż wrócisz.

Dziewczynka była śpiąca. Zastanawiałam się czy jej pobyt w szpitalu to coś poważnego. Nie wiedziałam co o tym myśleć.

Wyszłam na korytarz. Zapytałam co jej jest.

Nie uzyskałam odpowiedzi. Wysłuchałam żali i bezsensownego jazgotu na temat dzisiejszej nocy. Opowiedziałam jej wszystko. Parsknęła śmiechem.

- Dziecko i ty myślisz, że ja ci w to uwierzę. Mogłaś wymyślić coś lepszego. I jak w ogóle śmiesz wplątywać w to swoją koleżankę.

Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. W innej sytuacji poprosiłabym Olivera, żeby to potwierdził, ale nie mogłam. Po co miał o tym wszystkim wiedzieć. Dobrze jest jak jest.

Nawet nie wiem co mnie tak zdziwiło. Przecież nigdy mi nie wierzyła. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

Wyszłam ze szpitala. Wróciłam sama. Poszłam do swojego pokoju. Siedziałam tam pół godziny. W końcu wyszłam. Poszłam do kuchni. Napiłam się i wyszłam na przystanek autobusowy. Po dotarciu na dzielnicę na której znajdowała się szkoła wahałam się czy zachodzić do kawiarni mamy Olivera. Postanowiłam odpuścić. Poszłam do szkoły. Na początku wszystko było porządku. Jednak wychodząc z szatni zauważyłam Silver. Nie zamierzałam jej odpuszczać. Przecież sama to sobie obiecałam. To że się nie poddam. Cała złość wróciła. Ruszyłam za nią szybkim krokiem. Dogoniłam ją.

- Ty szmato! – krzyknęłam

Jak zwykle słodka idiotka. Nie wiedziała o co chodzi. Tak jasne. Jak zawsze aniołek. To jej udawanie, że nie wie o co chodzi doprowadziła mnie do szału. Popchnęłam ją. Ona się broniła. Szarpałyśmy się chwilę. Cały czas krzyczałam to co leżało mi na sercu. Nie przebierałam w słowach. Tak to fakt. Okrążył nas tabun ludzi. Dopiero potem zauważyłam, że są tam wszyscy… Nick, Pam, Clare, Erick i Daniell . Potem zobaczyłam też Olivera. Podbiegł do mnie i trzymał mnie mocno. Nie chciał puścić. Silver udawała niewinną stała i gapiła mi się prosto w oczy. Miała dość ich wszystkich.

Szamotałam się chwilę z chłopakiem.

- Oliver do cholery! Puść mnie! – krzyknęłam

Po tym wbiegłam do szatni. Wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam ze szkoły. Ze łzami w oczach przemierzałam kolejne metry. Oliver przewidział to, że będę chciała stąd wyjść i stanął przy głównych drzwiach.

Nie chciałam na niego krzyczeć. Spojrzałam na niego z mokrymi od łez policzkami. Popatrzył na mnie. Potem sam otworzył mi drzwi. Po tym wszystkim płakałam jeszcze bardziej. Biegłam nie oglądając się. Usiadłam na ławce w parku nieopodal szkoły. Szum fontanny był odzwierciedleniem moich myśli. Totalny chaos. Ogarnęłam się po chwili i pojechałam do szpitala. Weszłam do Sali. Pielęgniarka kazała czekać. Właśnie pobierali jej krew. Usiadłam na krześle. Wpatrzona byłam w podłogę. Czułam się dziwnie. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • lea07 18.03.2017
    Oh... haha. Opowiadanie słodkieee <3 A przynajmniej było słodko na początku :) Czekam na dalszy ciąg wydarzeń, bo opowiadanie wciągające :D. Jest świetnie <3. Oczywiście 5 :)
    Ps. Przeczytałam całe i zostawiałam pod każdym rozdziałem moje marzenie związane z matematyką ;) :D Pozdrawiam gorąąco <3
  • blaackangel 19.03.2017
    Dzięki lea07( brzmi znajomo) haha. Co do matematyki to nie uwierzysz ale mam tak samo... To nie moja baja...
    Przesyłam buziaki :* :* :)
  • athame 18.03.2017
    Bardzo piękne. Rozwija sie akcja ta na zewnątrz I ta w srodku serca. bardzo emocjonalne. Czekam na dalsze. Już wcześniej śledziłem ale byłem wtedy alex, jezeli nie wiesz. :) 5
  • blaackangel 19.03.2017
    Ojej dziękuję ślicznie :) I nie nie wiedziałam że jesteś alex. Chciałam zajrzeć do ciebie ale wyskakuje mi ta informacja, że są tam treści o charakterze 18+ więc wybacz :( Pozdrawiam :D
  • athame 19.03.2017
    Pewnie pamiętasz wpis po pierszej herbacie. Fajnie że kojarzysz. Ja raczej nie piszę brzydkich słow tylko o poważnych sprawach. To co teraz wrzucam jest na razie dla wszystkich. Ale nie wiem czy lubisz fantasy. Wszystko co pisze jest o miłosci, ale czasem bohaterowie maja nadludzkie własności. ale zawsze maja je od jednej istoty. Tej najwyższej. Będę sledził twoja historię.
  • blaackangel 19.03.2017
    Nie chciałam cię w żaden sposób urazić , jeżeli tak się poczułeś to bardzo przepraszam : D a co do fantasy to nie mam nic przeciwko. Czasem takie oderwanie od rzeczywistości to fajna sprawa :)
  • athame 19.03.2017
    To jak to jest, bo nie wiem. Nie mogłaś nic otworzyć czy tylko jak jest adnotacja ,,dla dorosłych"?
  • blaackangel 19.03.2017
    Przyznam ze trafiłam na cello miłości i własnie tam pojawił mi się ten komunikat ale teraz widzę że masz tego całkiem sporo dlatego zaraz lecę czytać : D
  • athame 19.03.2017
    Wczoraj juz było późno i nie mogłem odpisać. Cello miłosci zaczęło się jako Zmaganie. Ale miałem problem z logowaniem bo zgubiłem hasło. Dlatego z alexa zrobił się athame. To jest trudne( cello miłości) Mimo, że jest w formie maliny z cukrem. Nie wiem czy jest to odpowiedni tekst dla ciebie. Mam odczucie, że ni zostało zrozumiane. Pierwszy wróg I ostatni wróg jest bardziej prosty .Intryguje mnie twój wpis( o mnie). Czy to jest poetyckie czy naprawde tak czujesz? Chodzi o anioła i obcięte skrzydła.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania