Miłość w College'u ~ 4
Lot trwał kilka godzin. W końcu dotarłyśmy na miejsce.
Szkoła znajdowała się w Stanach Zjednoczonych. Byłam tu kilka razy. Tata brał mnie na delegacje gdy miałam 8-14 lat.
Na lotnisku czekał na nas mężczyzna w garniturze.
- Emma De'Laroshe i Samantha Colins? - Zapytał.
Przytaknęłyśmy. Zabrał nam walizki i wskazał gestem dłoni abyśmy poszły za nim. Na zewnątrz czekała - ku mojemu zaskoczeniu - limuzyna.
- Ta szkoła jest aż tak elitarna ? - Zapytała ze zdziwieniem Sam.
- Najwyraźniej - odpowiedziałam.
Mężczyzna schował nasze walizki do bagażnika. Podszedł do nas.
- Pokażcie paszporty i dowody - Wyjęłam swój paszport, dowód osobisty i podałam go mężczyźnie. Sam zrobiła to samo.
-Nie mógł zrobić tego przed zabraniem nam walizek? - Szepnęła do mnie.
- Nie wiem - Odpowiedziałam również szepcząc.
- Dobrze. Wsiadajcie ! - Oddał nam dokumenty. Otworzył drzwi a my weszłyśmy do samochodu.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce byłam pod wrażeniem. Budynek był ogromny. Ten na rysunku przy liście pokazywał tylko kawałek szkoły.
- Stres? - Usłyszałam Sam która stała już obok mnie i trzymała dłoń na moim ramieniu.
- Trochę - Próbowałam się roześmiać ale mi to nie wyszło.
- Spokojnie , jesteśmy tu we dwie więc nikt nam nie podskoczy. Pamiętasz co sobie obiecałyśmy ? - Spojrzała na mnie.
- Dopóki jesteśmy młode zdobędziemy świat.
- I widzisz udało nam się - Wskazała ręką na kampus.
Po chwili usłyszałam kierowcę który z niecierpliwością czekał aż weźmiemy swoje bagaże.
- Dziękujemy - Odpowiedziałam a mężczyzna przeszedł obojętnie.
- Dupek - Warknęłam. Ku mojemu szczęściu nie usłyszał tego.
Spojrzałam jeszcze raz w stronę szkoły i po chwili ruszyłam z Sam do przodu. Po kilku minutach przez wejście w naszym kierunku podążał starszy mężczyzna. Jak się spodziewałam -dyrektor. Za nim szedł chłopak w moim wieku lub niewiele starszy.
- Witam panienki! - Zawołał po czym ukłonił się a chłopak spojrzał w naszą stronę i posłał mi uśmiech.
- Dzień dobry - Powiedziałam.
- Jestem dyrektor Philips a to jest Lukas. Jest na drugim roku - Przywołał go gestem ręki.
- Miło mi was poznać - Wyciągnął w moją stronę prawicę.
- Mi też. Jestem Emma - Uścisnęłam jego dłoń.
- Tak wiem zostałem o wszystkim poinformowany panno De'Laroshe - Powiedział po czym puścił mi oczko i zaśmiał się pod nosem. Sam posłała mi chytry uśmieszek. Nie chciałam żeby zaczęła robić jakieś pokręcone akcje.
- Lukas, zaprowadź panienki do ich pokoi a jeśli będziecie czegoś potrzebowały moje drzwi stoją otworem - Rzekł po czym odszedł i zniknął w tłumie uczniów.
- Chodźcie nie mamy całego dnia ! - Powiedział po czym nakazał gestem dłoni abyśmy podążały za nim.
- Lukas? - Powiedziała po chwili Sam
- Tak Samantho? - Odwrócił się w stronę Sam.
- Mów mi Sam a do Emmy możesz mówić Em jeśli chcesz - Puściła w moją stronę oczko, a ja przewróciłam oczami i potrząsnęłam głową.
- Wolę z tym jeszcze poczekać - Ukradkiem spojrzał w moją stronę.
- Może powiesz coś o sobie ? Emma na pewno jest bardzo ciekawa - Dążyła dalej. Popatrzyłam w jej stronę i posłałam jej mordercze spojrzenie... inaczej mówiąc gdyby dało się zabijać wzrokiem to Sam nie skończyła by dobrze...
- Jestem stąd ze Stanów. Mój ojciec jest tu zastępcą dyrektora. On nie ma dla mnie czasu. Nieraz witam wraz z dyrektorem uczniów. Jestem jedynakiem. Moje życie nie jest zbytnio interesujące.
- A masz dziewczynę ? - Sam oczywiście musiała coś palnąć.
- Nie , nie mam. Nie spotkałem jeszcze takiej która by mnie zainteresowała.
Po kilku minutach dotarliśmy do akademików dziewczyn. Lukas wyjął z kieszeni dwa kluczyki z numerkami. Jeden podał Sam która powiedziała ''dzięki'' i od razu poszła do siebie. Drugi podał mi.
Podeszłam pod drzwi swojego pokoju. Obok mieszkała Sam.
- O ile wiem jesteś o wszystkim poinformowana? - Zwrócił się do mnie Lukas.
- Tak, poradzę sobię - Uśmiechnęłam się.
- Emma ? - Odwróciłam się w stronę Lukasa który nieśmiało przejechał ręką po karku.
- Tak?
- Może oprowadzić cię po kampusie? Znam tę szkołę jak własną kieszeń więc nie będzie problemu. Jeśli tylko będziesz chciała.. - Powiedział
-Chętnie.
-Naprawdę? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, jeśli to nie problem - Zaśmiałam się niespokojnie.
- Nie, to dla mnie przyjemność. Do zobaczenia później - Posłał mi promienny uśmiech i odszedł a ja zamknęłam drzwi i postanowiłam wziąć się w końcu za umeblowanie mojego nowego pokoju...
Koniec rozdziału 4
~ Zozole
Komentarze (12)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania