Poprzednie częściMiłość w College'u ~ 1

Miłość w College'u ~ 10

Nastał kolejny dzień. Miałam jeszcze godzinę do wykładów. Podeszłam do szafy. Mój nastrój jest kiepski. Ubrałam się na biało. Kiedy wyszłam na zewnątrz, spotkałam Lukasa. Założyłam na uszy słuchawki i pomknęłam w stronę sali.

- Emma! Zaczekaj! - Zignorowałam go i podkręciłam muzykę na ful - Przestań mnie ignorować! - Nadal nie odpuszczał i szedł za mną.

Po chwili złapał mnie za rękę, za tą która tak bardzo mnie bolała. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu oziębłe spojrzenie. Myślałam że znów się popłacze. Bolało.

- Powiedz coś wreszcie! - Wyrwałam się i poszłam w stronę sali.

Ukradkiem spojrzałam w jego stronę, zobaczyłam jak posmutniał i westchnął ciężko, po czym poszedł. Nie chcę z nim rozmawiać. Nie po tym co zrobił.

Całą resztę dnia spotykałam Lukasa. Na złość! Przechodziliśmy obok siebie obojętnie. Czasami się zdarzało, że próbował ze mną porozmawiać ale i tak twardo stawiałam na swoim. Kiedy wróciłam do pokoju wzięłam się za lekcje.

Nastała cisza nocna. Siedziałam na łóżku i próbowałam usnąć, kiedy nagle usłyszałam jakiś hałas.

- Em! - Sam i Zoe wparowały do mojego pokoju.

- Co się dzieje?! - Zapytałam.

- Ucisz tego swojego kochasia bo wam się oberwie!! - Powiedziała Zoe, wyraźnie naburmuszona.

- Słucham?! - Spojrzałam za okno. Na dworze stał nie kto inny jak Lukas. Miał ze sobą... gitarę!!

#Perspektywa Lukasa#

Byłem bardzo zły na siebie za to że skrzywdziłem Emmę. Kiedy ona była w swoim pokoju zszedłem do Samanthy.

- Lukas? Czego tu szukasz?! Jeśli chodzi o Emmę to ona nie chcę z tobą rozmawiać! - Warknęła.

- Wiem ale chcę żeby mi wybaczyła. Zachowałem się koszmarnie, ale chcę to naprawić, jednak nie mam pojęcia co zrobić...- Spojrzała na mnie podejrzliwie i po chwili pokręciła głowa. Po namowach, w końcu zgodziła się mi pomóc.

# Wracamy do historii #

Patrzyłam przez okno. Lukas wskazał ręką żebym zeszła do niego.

- Co on wyrabia?! - Warknęłam pod nosem.

Zeszłam na dół jak najszybciej i jak najciszej umiałam. Nie chciałam, aby Lukas narobił sobie i mi kłopotów.

- Co ty odwalasz Lukas?! - Szepnęłam w jego stronę.

- Muszę ci coś powiedzieć - Odszepnął.

- Jest cisza nocna!! Jeśli ktoś nas tu zobaczy mamy przerąbane! Więc daj sobie spokój i wróć do pokoju! - Zaczęłam odchodzić, ale Lukas mnie zatrzymał.

- Emma! Proszę tylko pięć minut! - Potrząsnęłam głową... nie mogłam mu odmówić.

Lukas zaczął powoli grać. Po chwili i śpiewać. Ktoś zaczął iść w naszą stronę, więc pociągnęłam Lukasa za rękę. Po kilku minutach ochroniarz sobie poszedł i mogliśmy wyjść z ukrycia.

- Dzięki bogu! Gdyby nas złapali!

Poszłam w stronę akademika.

- Emma! Poczekaj, proszę! - Westchnęłam i odwróciłam się w jego stronę.

- Czy... nadal jesteś zła? - Podeszłam w jego stronę.

- Troszkę. Musisz się postarać, aby było tak jak wcześniej! - Pstryknęłam go palcami w nos na co on się zaśmiał.

- Się postaram! Ale wszystko między nami ok? - On spojrzał na mnie z nadzieją w oczach na co ja zaczęłam chichotać.

- Tak... niech ci będzie - Uśmiechnął się, widać było że mu ulżyło.

- Do zobaczenia jutro! - Powiedziałam i chciałam już odejść ale Lukas złapał mnie lekko za ramię.

- Możemy się przejść?

- Ale... ale brama jest zamknięta.

- A mogę odprowadzić Cię pod pokój?

- No dobrze. Ale wiesz, że jak Cię złapią to będziesz miał problemy.

- Trudno.

Przeszliśmy cicho pod mój pokój.

- Słodkich snów Em.

- Dobranoc.

Gdy otworzyłam drzwi Lukas dotknął lekko mojej dłoni. Zanim się obejrzałam, stałam w jego objęciach. Zaczęliśmy się całować...namiętnie i czule.. Weszliśmy do mnie do pokoju.

- Chcesz u mnie spać?

- Chyba specjalnie robili takie małe łóżka. Nie zamieścimy się na nim.

- Damy radę.

Położyliśmy się na łóżku.

- Dobranoc

- Dobranoc, panienko.

Zasnęliśmy z uśmiechem na twarzy.

# Z perspektywy Lukasa #

Obudziłem się. Leżę na skraju łóżka. Czuję głowę Emmy na moim ramieniu. Gdybym się nachylił mógłbym dać jej całusa.

- Dzień dobry - Powiedziała.

- Dzień dobry słoneczko - odpowiedziałem jej, a ta zrobiła się czerwona - Dobrze się spało? Nie kopałam?

- Dobrze. Nie.

- Musisz iść do siebie. Zajęcia niedługo się zaczną - Popatrzyła na zegarek.

- Em dziś niedziela.

- Myślałam że poniedziałek.

- Co dziś robimy?

- Muszę odrobić lekcje, a Ty co chcesz.

- Mogę Ci pomóc.

- Poradzę sobie.

# Wracamy do historii #

Gdy Lukas poszedł do siebie, zaczęłam sprzątać w pokoju. Po dwóch godzinach sprzątania, wzięłam zeszyty które były mi potrzebne i poszłam do biblioteki. Trzeba wziąść się za naukę. Gdy weszłam do pomieszczenia, stwierdziłam, że nie tylko ja odrabiam lekcje w ostatnim momencie. Kiedy rozsiadłam się na pufie obok stolika, rozłożyłam książki. Najpierw matematyka, zdecydowałam. Po długim czasie matematyka, fizyka i biologia były zrobione. Jeszcze siedem innych przedmiotów a już godzina piętnasta. Nagle zauważyłam Lukasa. Wchodził do biblioteki. Jeśli mnie zobaczy z tymi książkami pomyśli, że mam zaległości i będzie chciał mnie uczyć. Zaczęłam się szybko pakować do torby. Miałam już schowaną połowę rzeczy, gdy mnie zobaczył i zaczął iść w moją stronę.

- Cholera! - Krzyknęłam w myślach.

- Cześć Em - Zaczął i siadł na przeciwko mnie, na większej kanapie.

- H-hej - Odpowiedziałam lekko.

- Co robisz?

- Odrabiam lekcje. Nie widać?

- Ojej. Co się stało ze słodką landrynką? Boli Cię coś?

- Tak, boli mnie ręka - Dociełam, ale to była prawda. Cały czas bolała.

- Ahh. Przepraszam - Powiedział zmieszany.

- Nic się nie stało.

- Jak to nic?! Zrobiłem Ci krzywdę!

- Nie - Jednak nie potrzebnie zaczynałam temat. Wstałam, podeszłam do niego i siadłam - Nic się nie stało. Naprawdę.

- Nie jestem pe... - Nie skończył. Dałam mu pięciosekundowego buziaka w usta- A-ale..

- Idę do pokoju.

- Ale nie skończyłaś lekcji - wziął do ręki mój zeszyt do chemii.

- Nie! Zostaw! - Szepnęłam rozkazując. Przekręci kartkę i zobaczy że dostałam jedynkę. A na końcu mam kopertę na sprawdziany i karkówki które pisałam na dwójki - Zostaw! - Powiedziałam jeszcze raz.

- Dlaczego? - Próbowałam mu wyrwać zeszyt.

No i stało się. Zauważył kopertę. Wyjął z niej sprawdziany. Nie! Wyrwałam mu wszystko z rąk, wzięłam pozostałe zeszyty, książki i torbę. Popatrzył na mnie zaskoczony. Uciekłam z biblioteki. Doszłam do mojego pokoju. Nie mogę tu być. Przyjdzie a ja go wpuszczę, bo nie zawsze umiem postawić na swoim. Zamknęłam z powrotem drzwi i pobiegłam w stronę parku. Siedziałam tam już ze dwie godziny. Pomyślałam że Sam i Zoe się martwią.

''Nie martwcie się. Jestem w parku obok kampusu. Nie mówcie mu'' - Napisałam do Sam.

Ona mu nie powie. Przynajmniej tak mi się zdaje. Siedziałam tak na ławce, aż w końcu postanowiłam się przejść. Po godzinie łażenia tu i tam zmusiłam się na pójście do akademika. W końcu i tak będę musiała tam iść. Ruszyłam w drogę powrotną. Nagle znikąd wyłania się Lukas i idzie w moją stronę. Jak na zawołanie odwracam się i idę jak najszybciej.

- Emma stój! - Krzyknął.

- Nie!

- Zatrzymaj się!

- Nie!

- Em!

Dłużej nie mogłam. Chcę wrócić do domu. Albo chce żeby było tak jak dziś rano. Siadłam na ścieżce i zaczęłam szlochać. Moja psychika chyba się rozwaliła. Luk do mnie dobiegł.

- Ej. Dlaczego uciekasz? I tu i w bibliotece?

- Nie chciałam żebyś widział ile mam zaległości. I jakie oceny. Dlatego wyrwałam Ci zeszyt i uciekłam. A teraz tu jestem, bo nie chciałam żebyś zadawał mi pytania.

- Ehh. Emma - Powiedział o czym wziął moją dłoń - Nie okłamujmy się, dobrze.

- Yhmm - Pokiwałam głową.

- Idziemy?

- Nie. Niedługo będzie zachodziło słońce.

- Skąd wiesz?

- Byłam tu po naszej kłótni pod drzewem.

- Ahh - Posmutniał.

- A to w bibliotece to co było? Pocałunek?

- Nie chciałam żebyś miał poczucie winy.

- Nadal je mam.

- Nie miej.

- Ale zrobiłem Ci krzywdę.

- Nieee.

- Boli?

- Troszeczkę.

- Więc zrobiłem Ci krzywdę.

Spojrzałam na niego, a on na mnie. Patrzyłam w jego oczy. Po chwili jego usta dotknęły moich. Było bosko. Odkleiliśmy się od siebie.

- Em?

- Tak?

- Nie.. nie zapytałem Cię jeszcze.. Zostaniesz moją dziewczyną?

- Tak! Lukas, tak! - Krzyknęłam, rzucając mu się na szyję i całując.

- Ej, bo mnie udusisz!

- Oj, przepraszam.

- Nic się nie stało. Idziemy?

- Musimy?

- Kiedyś tak.

- Eh. Chodź.

Chłopak pomógł mi wstać. Wzięliśmy się za ręce i powoli ruszyliśmy w stronę kampusu.

 

Koniec rozdziału 10

 

~ Zozole

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • lea07 17.07.2016
    Bardzo fajne. Mam nadzieję, że będzie się między nimi układać. Były drobne błędy ale jakoś wyleciały mi z głowy. 5 :)
  • Zozole 17.07.2016
    Dziękuję. Jeszcze dziś dodam kolejną część.
    A później wtedy kiedy napiszę ;D
  • lea07 17.07.2016
    Ciesze się :)
  • Szalokapel 17.07.2016
    wziąść - wziąć
    na przeciwko - naprzeciwko

    Tyle rzuciło mi ske w oczy. Ogólnie tekst fajny. Wodze, że nieraz zapominasz wstawić przecinka, więc streszcze - przed że, żeby, a stawiamy go. Poza tym jest okej. Nieraz miałam wrażenie, że mylisz czasy, ale moge się mylić. Postaraj ske bardziej rozbudować opis ich pocałunku. Dodatkowo dialogi są dosyć nienaturalne... Mimo to podoba mi się! Zostawiam 4 i czekam na CD :)
  • Bardzo fajnie, 5
  • Zozole 17.07.2016
    Dziękuję. Chyba widzę pierwszy twój komentarz pod moim opowiadaniem. Serdecznie dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania