Poprzednie częściMiłość w College'u ~ 1

Miłość w College'u ~ 11

Budzę się. Patrzę na zegarek. Cholera! Za dwadzieścia minut mam wykłady! Wyciągnęłam z szafy sukienkę. Zrobiłam makijaż i niedbałego koka. Pobiegłam w stronę klasy.

- Em! Gdzie tak pędzisz? - Powiedział ktoś. Odwróciłam się.

- Na wykłady Lukas!

- Nawet bez buziaka?!

- Nawet!

Kiedy dotarłam do klasy okazało się, że nauczyciela nie ma.

- No i po co biegłam?! - Krzyknęłam siadając obok Zoe.

- Zaspałaś?

- Yhymm.

- I co z Lukasem? - Zapytała zaciekawiona.

- Skąd wiesz o mnie i o Lukasie?

- Jesteście razem?

- Taaaak - Pokiwałam nieśmiało głową.

- Nareszcie! Gratulacje!

- Dzięki!

- Sam! - Powiedziała Zoe do Sam. Odwróciła sę.

- Co?

- Słyszałaś newsa?

- Co? Jakiego?

- Em jest z Lukasem!

- Ooo. No i brawo. Ile można było czekać. Gratki!

- Dziękuję...

Nagle do sali wszedł nauczyciel.

- Wyjmijcie kartki! - Powiedział.

Kurwa! No jeszcze czego?!

- Oby się nie... - Powiedziałam do Zoe.

- Słucham panno De'Laroshe? Ma panienka coś do powiedzienia?

- Yyy. Nie, nie mam. Przepraszam - Powiedziałam zmieszana.

Nauczyciel podyktował zadanie. Pamiętam, że wczoraj je robiłam. Miałam nadzieję, że uda mi się napisać choć na trzy.

Gdy wszystkie wykłady minęły i odrobiłam większość lekcji poszłam na boisko. Akurat grali w piłkę nożną. Zauważyłam mojego chłopaka. Był bez koszulki, więc widziałam jego mięśnie. Brązowłosy odkręcił się w moją stronę.

- Hej! - Krzyknął i przybiegł do mnie.

- Cześć - Odpowiedziałam.

- Będziesz dziś na meczu?

- Dziś?

- Nooo.. tak.

- Będę. Specjalnie dla Ciebie - Uśmiechnęłam się, na co on zaczął mnie całować.

- Uuuuuuu! Gołąbeczki wroćcie na ziemię! - Krzyknął któryś a zanim reszta zawodników.

Oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyłam na graczy. Wszyscy byli uśmiechnięci oprócz... Thobiasa.

- Idź! - Powiedziałam do Lukasa.

- Dobra, dobra - Dał mi przelotnego buziaka i zszedł na boisko.

O godzinie osiemnastej postanowiłam wrócić do pokoju. Przebrałam się i poprawiłam makijaż. Poszłam do pokoju Sam.

- Hej - Powiedziałam wchodząc do jej kącika.

- Cześć. Gotowa na mecz?

- Tak! Idziemy?

- Jasne! Zabierzemy tylko Zoe!

Poszłyśmy pod sypialnię dziewczyny.

- Zoe! Idziesz? - Krzyknęłam.

- Tak, już wychodzę - Odpowiedziała.

Po kilku minutach, byłyśmy już na trybunach. Zajęłyśmy miejsca od brzegu w drugim rzędzie.

- Do rozpoczęcia jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Po co przyszłyśmy tak wcześnie? - Zapytała Zoe.

- Żeby zająć miejsca - Odpowiedziałam.

- No ale jeszcze prawie nikogo nie ma!

Rozejrzałam się. Rzeczywiście.

- Po prostu.. Pewnie za chwilę zaczną się schodzić!

- Idźcie po chipsy albo coś takiego. Popilnuję miejsc - Stwierdziłam.

- Ok - Odpowiedziały i poszły w stronę sklepu.

Patrzyłam się w chmury, aż ktoś nagle zasłonił mi oczy.

- Lukas? - Spytałam. Zamiast odpowiedzi dostałam buziaka w policzek - Nie powinieneś być w szatni?

- Ehh. Mamy jeszcze piętnaście minut. Ja do gry jestem naszykowany.

- Czyli będziesz ze mną siedział?

- Tak. Przeszkadzam Ci?

- Nie.

- Uff.. - Oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Uwielbiam Cię.

- Z jakich powodów?

- Za twój śmiech. Za twoje brąz włosy i zielone oczy. Za twoje malinowe usta i zaróżowione policzki. Za twoją figurę. Za twoje poczucie humoru. Za to że jesteś. Za to ze odwzajemniasz uczucie do mnie. Kocham Cię.

- A ja uwielbiam Cię za muskulaturę, brąz włosy i oczy. Za to że zawsze w złych chwilach przy mnie jesteś. Za pocieszenie. Za humor i bliskość. Też Cię kocham.. - Gdy miałam mówić dalej nie powstrzymałam się i rzuciłam się mu na szyję. Całowaliśmy się tak jakby to miałby być nasz ostatni pocałunek.

- Ej! Łabędzie, turkawki czy gołębie! Przestańcie się migdalić! Emma puść Lukasa! Musi grać! A ty jej tak nie obejmuj! - Krzyknął Cameron.

- Żebyś nie został naszą przyzwoitką! - Odkrzyknęłam.

- Nie dzięki!

- Wygrajcie - Szepnęłam do Lukasa.

- Wygramy - Odpowiedział i znów pocałował.

- Ile można?! - Zawołał Cameron.

My jednak byliśmy w swoim świecie.

- Do zobaczenia po meczu - Powiedział Lukas i odszedł w stronę boiska.

Po paru minutach, od tego zajścia wróciły dziewczyny.

..........................

- Ładnie graliście. Naprawdę - Powiedziałam do Lukasa lekko zawstydzona. Siedzieliśmy na kanapie w bibliotece, trzymając się za ręce. Była godzina dwudziesta druga.

- Eee. Nie za pięknie. Najważniejsze, że wygraliśmy.

- Ehh - Oparłam się głową o jego ramię.

- Em? Chcesz iść?

- Yhmm.

- Tak czy nie.

- Yhmm.

- I z tobą jest taka rozmowa.

- Yhmm - Uśmiechnęłam się.

- Idziemy, bo widać że chce Ci się spać.

- Troszeczkę.. - Ziewnęłam.

Gdy byliśmy w połowie drogi, moje nogi przestały funkcjonować. Miałam na sobie niewygodne buty. Siadłam na ławeczce.

- Em jest późno i zaczęła się cisza nocna.

- Ale my jesteśmy cicho. Spójrz jakie piękne.

- Co? - Siadł obok mnie.

- Gwiazdy.

- Są piękne jak twoje oczy.

- Ehh - Znów oparłam się o jego umięśniony bark.

- Zanieść Cię?

- Nie. Dojdę jakoś.

- Yhy, jakoś..

Nieoczekiwanie wstał i wziął mnie na ręce.

- Lukas! Puść mnie!

- Cii! Bo nas usłyszą! Odniosę Cię do pokoju. To tylko pięć minut.

- Ehh - Stęknęłam i wtuliłam się w niego. Pachniał tak nieziemsko. Uwielbiałam jego perfumy.

- Ładnie pachniesz - Wymruczałam do niego.

- Ha ha. Ty też - Zaśmiał się.

- Daleko jeszcze?

- Minutka.

Zatrzymaliśmy się.

- Dzięki - Powiedziałam gdy mnie postawił.

- Nie ma za co Em - Pocałował mnie - Dobranoc.

- Dobranoc. Miłych snów.

- Snów o tobie.

Weszłam do pokoju. Padłam na łóżko i zasnęłam.

***********

Dwa tygodnie później.

Obudził mnie budzik. Gdy się naszykowałam, stwierdziłam, że pójdę do biblioteki oddać lektury. Kiedy już w niej byłam zaczęłam przeglądać książki.

- Witam, witam.

- Eee, cześć - Odwróciłam się i zobaczyłam Thobiasa.

- Jak Ci się układa z Lukasem?

- Wiesz.. Jesteśmy ze sobą niecały miesiąc. Ale jest cudownie.

- Aha. A jak Ci idzie na wykładach?

- Dobrze. Dzięki Lukasowi nadrobiłam zaległości.

- A to miałaś?

- Troszeczkę..

- Co Ty widzisz w Lukasie? - Wypalił.

- Słucham?!

- No... co Ty widzisz w Lukasie?

- A co to za pytanie!?

- Normalne!

- A co jesteś zazdrosny?

- Może.

- Jesteś. Widziałam Cię na boisku.

- Odpowiesz? Co w nim widzisz?!

- Kocham go!

- Nie kłam! Kochasz mnie!

- Kocham go! A ty zasrany dupku, spieprzaj ode mnie i od niego!

Odeszłam w swoją stronę a on odszedł w swoją. Wybrałam książkę i poszłam na boisko. Jeszcze dwadzieścia minut do zajęć. Wiedziałam, że Lukas ma z samego rana trening.

- Hej Em! - Krzyknął do mnie.

- Cześć!

- Widziałaś Thobiasa? Miał iść do pokoju po buty a nie ma go od dziesięciu minut!

- Był w... w bibliotece!

- Co on tam robił?! - Przybiegł do mnie.

- Też się zastanawiałam. Trochę.. trochę się pokłóciliśmy.

- O co?

- O... o Ciebie i o niego.. - Przytulił mnie.

- Nie przejmuj się nim.

- Idź na trening.. A ja idę pod klasę.

- Poczekaj, za pięć minut się kończy to Cię odprowadzę.

- No dobra - Powiedziałam. Zauważyłam Thobiasa, który schodził na boisko. Lukas go zobaczył. Nagle wstał i chciał do niego iść. Złapałam go za dłoń - Nie, nie jest wart.

- Zrobię to tylko dla Ciebie.

Po treningu, Lukas odprowadził mnie pod klasę i poszedł pod swoją. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek.

- Em! - Złapała mnie Sam - Za trzy dni weekend. Jest samolot! Jedziesz?

- Nie Sam. Za dwa tygodnie ferie. Wtedy pojadę.

- No dobrze. Ale Zoe jedzie i ja też. Zostaniesz sama.

- Przeżyję - Zaczęłyśmy się śmiać - Gdzie Zoe?

- Spóźni się. Zaspała.

- Ona?

- Tak.

- Wyjmijcie kartki! - Powiedział nauczyciel.

- Super. Znowu? - Powiedziała sarkastycznie Sam. Na szczęście Lukas przerobił ze mną ten temat. Gdy staliśmy się parą zaczął mnie uczyć. Teraz jestem do przodu z materiałem i z wszystkim sobie radzę.

Cały dzień chodziłam zamyślona z powodu Thobiasa. O osiemnastej postanowiłam przejść się do parku. Spakowałam do torebki książkę i kilka drobiazgów. Otworzyłam drzwi, niestety nie zauważyłam Lukasa i wleciałam na niego. Upadliśmy na podłogę.

- Przepraszam! Nic Ci nie jest?

- Auu. Gdzie Ci tak śpieszno?

- Nie ważne. Wszystko ok? - Spytałam się znów i uświadomiłam sobie że nadal na nim leżę - Przepraszam - Wstałam.

- Nic się nie stało.

- No nie wiem - Obeszłam go.

- Ale ja wiem.

- Ygh.

- Gdzie pomykałaś?

- Do parku.

- Iść z tobą?

- Eee. Właściwie to chciałam zadzwonić do Amy. Zrobię to później. Chodź - Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.

 

Koniec rozdziału 11

 

~ Zozole

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Szalokapel 17.07.2016
    Jest fajnie. Były niedociągnięcia. 4,5.
  • lea07 17.07.2016
    Świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba oczywiście 5 i z niecierpliwością czekam na dalszą część :)
  • lea07 17.07.2016
    Ps. Dodałam, tak jak obiecałam :)
  • Zozole 18.07.2016
    Wiem, wiem. Przeczytane i komentarz dodany ;D
    ;*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania