Poprzednie częściMiłość w College'u ~ 1

Miłość w College'u ~ 12

**Dwa tygodnie później.

- Do zobaczenia dziewczyny! - Krzyknęłam do Zoe i Sam - Widzimy się za trzy tygodnie!

- Do zobaczenia! - Odkrzyknęły, po czym samochód odjechał.

Nastała trzytygodniowa przerwa świąteczna. Dwa tygodnie miałam spędzić tu, a ostatniego pojechać do rodziny. Nie wiedziałam co będę robiła przez całe czternaście dni bez Zoe ani Sam. Poszłam się przejść po kampusie. Gdy wróciłam do pokoju zauważyłam dwie paczki. Jedna była od rodziców, druga nie podpisana. Najpierw rozpoczęłam tę od rodziców. Były tam ubrania, pięniądze i kosmetyki. Po chwili otworzyłam mniejszą paczuszkę. W niej znajdowała się tylko karteczka.

'' Trybuny. 14''

Domyśliłam się od kogo jest ten liścik. Cieszyłam się że nie pojechał. Ale też smuciłam, że przeze mnie nie zobaczy się z rodziną. Za pół godziny miałam być na boisku. Ubrałam się w sukienkę, choć było zimno. Założyłam bluzę i kozaki. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę dziedzińca. Na wyznaczonym miejscu czekał już na mnie uśmiechnięty Lukas.

- Cieszę się, że jesteś - Powiedział i próbował mnie pocałować. Odsunęłam się od niego - Zrobiłem coś nie tak?

- Nie! Lukas, nie. Tylko.. zastanawiałam się czemu nie pojechałeś? Bo jeśli to z mojego powodu... - Podszedł do mnie i złapał za podbródek. Jego brąz oczy przeszyły mnie na wylot.

- Emma. Początkowo nie spodziewałem się, że nowa studentka tutaj aż tak mnie odmieni... zmieni moje życie. Wiem, że nie jedziesz na razie do rodziny, a jesteś dla mnie ważna.

- Do czego zmierzasz Lukas? - Znów odsunęłam się od niego.

- Chcę żebyś pojechała ze mną... do mojej rodziny - Stwierdził. Osłupiałam.

- C-Co?! - Tylko tyle zdołałam powiedzieć.

- Wiem, że znamy się krótko. Jesteśmy ze sobą kilka tygodni.

- Zaraz! Dobrze rozumiem? Święta z twoją rodziną?

- Chcę żebyś poznała bardziej mojego ojca i macochę. Jak mówiłem jesteś dla mnie ważna Emma! Pojedziesz ze mną? - Zapytał z nadzieją w oczach. Przecież nie mogłam mu odmówić.

- Zgoda. - Uśmiechnął się i mnie pocałował - A co jeśli nie przypadnę im do gustu?

- To nic. Ważne, że mi się podobasz.

- Kochany jesteś. To kiedy wyjeżdżamy?

- Jutro.

- CO?!

- No.. jutro.

- I mówisz mi to dzisiaj?

- Eee, tak?

- Lukas?!

- Co?

- Luk! - Wiedziałam, że uwielbia to zdrobnienie gdy wychodzi z moich ust.

- Taaak?

- Nie mogłeś powiedzieć mi tego wcześniej?

- A to jest jakaś różnica?

- Tak. Mamy tylko cztery godziny do zamknięcia sklepów. Idziemy na zakupy, chyba, że chcesz żebym poszła sama.

- Nie, z chęcią pójdę z tobą.

- Okej - Pociągnęłam go za rękę. On objął mnie w talii i poszliśmy w stronę sklepów.

**************

Wieczorem

Kupiłam kilka sukienki, dwie pary jeansów, pięć bluzek i trochę kosmetyków. Lukas okazał się być cierpliwy i nie przeszkadzał mi w wybieraniu stroi. Teraz przyglądałam się mojej szafie. Musiałam się spakować. W końcu jutro o trzynastej mamy samolot. Taaak, samolot. Okazało się, że Lukas i jego rodzina mieszka za granicą. Ojciec po prostu wynajmuje tu mieszkanie. Bosko.

Gdy byłam spakowana i naszykowana do snu, wskoczyłam pod kołdrę. Bałam się, że wypadne kiepsko przy jego rodzinie. Z tą myślą zasnęłam.

Kiedy obudziłam się spojrzałam na zegarek. Dziewiąta piętnaście. Spoko. Wstałam i naszykowałam się. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi.

- Proszę! - Powiedziałam.

- To ja...

- Thobias?! C-co Ty tu robisz?

- Chciałem...chciałem przeprosić. Za zachowanie w bibliotece. Ale po prostu. Gdy dowiedziałem się, że jesteś z nim. Wkurzyłem się bardzo. Moja Em z Lukasem?! Nie mogłem sobie darować. I nadal w głębi serca czuję, że coś do mnie czujesz.

- Yyy, po pierwsze twoja nie jestem. Po drugie trzymaj się ode mnie z daleka. Po trzecie nic do Ciebie nie czuję! - Ostatnie zdanie wykrzyczałam.

- Em! - Podszedł do mnie.

- Nie... - Chciałam powiedzieć lecz ten wpił się w moje usta. Przerwałam pocałunek - Idioto ja mam chłopaka! Spieprzaj z mojego pokoju i masz się do mnie nie zbliżać! - Po czym dałam mu z liścia - Wynoś się!

Gdy za Thobiasem zatrzasnęły się drzwi, usiadłam na łóżku. Zaczęłam płakać. Czuję się tak jakbym zdradziła Lukasa. Co on sobie myślał? Po chwili znów usłyszałam pukanie.

- Proszę - Powiedziałam łamiącym się głosem. Do pokoju wszedł Luk. Gdy zauważył mnie płaczącą, natychmiast podszedł do mnie i uklęknął tak, aby nasze twarze były na równym poziomie. No prawie równym.

- Wstań - Powiedziałam łkając - Ch-chodź - Pokazałam mu na miejsce obok mnie. Natychmiast usiadł.

- To prze ze mnie? - Zapytał ze skruchą.

- Nie.

- Nie chcesz jechać i się stresujesz?

- Nie.

- To o co chodzi?

- O to... o to, że... Przyszedł tu Thobias i mnie przeprosił za to co było w bibliotece. Tyle, że zeszliśmy na temat uczuć do niego. I chciałam mu powiedzieć, że nic do niego nie czuję. A on... - Przerwałam.

- A on? - Spytał nadal nie wiedząc o co chodzi - Zrobił Ci krzywdę?

- O-on... mnie... pocałował - Wydusiłam. Lukas jak na komendę spiął się i wstał.

- Zabije - Powiedział po czym przy wychodzeniu trzasnął drzwiami. Zaczęłam za nim biec. Jeszcze nigdy nie byłam w tej strefie akademika. Ten był dla chłopców.

- Luk! Stój! - Krzyknęłam. Ten nawet się nie odwrócił, tylko skręcił do pokoju. Gdy tam dobiegłam zauważyłam Thobiasa leżącego na ziemi. Z nosa, wargi i łuku brwiowego leciała mu krew.

- Lukas uspokój się! - Znów krzyknęłam.

- Nie daruje! - Odpowiedział.

- Luk! Błagam! Daj mu spokój! Będziesz miał kłopoty. Proszę.

- Jeszcze raz ją dotknij a wtedy nawet ona mnie nie powstrzyma - Zwrócił się do niego, po czym wziął mnie za dłoń i wróciliśmy do mojego pokoju.

- Chcesz jechać? - Powiedział.

- A się na mnie nie gniewasz?

- Przecież to nie Ty go pocałowałaś.

- Czyli nie masz do mnie pretensji?

- Nie, nie mam. Kocham Cię - Przytulił mnie.

- Też Cię kocham - Odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

- Trzeba już się zbierać do wyjazdu - Powiedział po dłuższej chwili.

- Jestem prawie gotowa.

- Makijaż?

- Tak.

- Ja jestem gotowy. Mogę na Ciebie popatrzeć?

- Tak - Usmiechnęłam się nieśmiało.

Gdy skończyłam się malować, zlapał za moją rękę i ruszyliśmy w stronę dziedzińca. Stał tam samochód. Lukas otworzył mi drzwi.

- A twój bagaż? - Spytałam.

- Już go spakowałem.

- Kiedy?

- Wcześniej.

- To ile masz samochodów? - Zapytałam gdy już ruszyliśmy.

- Kilka.

- Jesteś bogaty? Bardzo? - Po co ja się pytam. Wiem, że jest.

- Bardzo.

- Oh.

- Przecież Ty też. Po za tym rodzice nie zważają na to czy moja partnerka będzie z bogatej czy biednej rodziny.

- Aha. Przyprowadzałeś kiedyś do domu dziewczyny?

- Kilka, ale nie były moimi oficjalnymi dziewczynami. Mam jedną prośbę.

- Jaką?

- Mój kuzyn przyjechał wcześniej na święta. Trzymaj się od niego z daleka.

- Czemu?

- Ma zdolność do odbijania mi nieoficjalnych dziewczyn.

Gdy weszliśmy do samolotu i wzbiliśmy się w powietrze nie mieliśmy o czym rozmawiać.

- Denerwuje się - Zaczęłam po pięciu minutach.

- Nie masz czym. Pokochają Cię tak jak ja.

- Oby - Zaczęliśmy się śmiać.

Oparłam się o jego ramię i przysnęłam.

- Em? Emma? Wstawaj, lądujemy.

- Już? Tak szybko?

- Spałaś pięć godzin! Ile można spać śpiochu.

- Długo - Usmiechnęłam się.

Wylądowaliśmy i wyszliśmy na zewnątrz, po odebraniu walizek.

- Taksówka? - Spytałam.

- Nie. Czekamy na Williama.

- A kto to?

- Pracuje dla rodziców. Jest kimś w rodzaju lokaja, szofera.

- Jejku.

Nagle podjechała do nas czarna limuzyna. Wyszedł z niej mężczyzna.

- Panicz Lukas! - Powiedział i z Lukasem uścisnęli sobie dłonie. Po chwili popatrzył na mnie i uśmiechnął się przyjaźnie - A to pewnie sławna panienka Emma De'Laroshe? Bardzo mi miło.

Weszliśmy do samochodu. Przez całą drogę przyglądałam się wszystkiemu. Nigdy nie byłam w Londynie. Zakochałam się w tym miejscu. Wszystko wyglądało wspaniale a zimowy klimat jeszcze bardziej upiekszał miasto. Kiedy dojechaliśmy na miejsce wszystko wyglądało wspaniale. Dwupiętrowy dom wyglądał przepięknie. Oświetlony lampkami i cudownymi łancuchami. Tym bardziej ogród który był pokryty puchem i drzewka ozdobione migoczącymi światełkami. Moją uwagę jednak przykuł chłopak który wyszedł z domu. Był on o jakieś dwa lata starszy ode mnie. Długie, czarne włosy ułożył na żelu. Ogólnie był przystojny, ale nie tak jak Lukas. Choć mój chłopak nie opisał wyglądu swojego kuzyna, wiedziałam, że to on.

- Więc nasz gość specjalny już się zjawił i Lukas przy okazji - Powiedział chłopak po czym podszedł do mnie i Lukasa.

- Bardzo zabawne. Trzymaj się od niej z daleka Ryan! - Warknął w jego stronę Luk.

- Ej! A może niech ona zdecyduje! - Widać było iskry.

- Chłopcy! Nie kłóćcie się! - Z domu wyszła po chwili para.

Czułam się dość niezręcznie. Mimo małego zamieszania weszliśmy do środka. Mogłam się przyjrzeć rodzicom Lukasa. Jego macocha wysoka, chuda, zielonooka blondynka. Ubrała się w elegancką, czerwoną sukienkę opinającą jej kształty. Jego ojciec brązowłosy i brązooki był grubszy, za to miał wielkie poczucie humoru. Już wiem po kim Luk odziedziczył oczy. Dobrze, że jednak nie ma brzucha. Na tą myśl uśmiechnęłam się pod nosem.

- Idźcie się odświeżyć. Za trzydzieści minut w jadalni! - Powiedziała pani Walker.

Lukas zaprowadził mnie do mojej sypialni na drugim piętrze. Wielkie, dwuosobowe łóżko na pół pokoju a na przeciwko niego czarno-biała szafa. Obok trzy pufy a pomiędzy nimi stolik na kawę. Obok nich znajdowały się drzwi do łazienki. Spojrzałam na niego dyskretnie.

- Jak chcesz to możesz spać u mnie.

- Eee, twoja mama i tata nie byliby zadowoleni.

- Nie obchodzą mnie oni. Najważniejsze żebym miał Cię przy sobie.

- Pamiętaj, że zostajemy tu na dwanaście dni. Mamy czas by spać razem - Zaśmiałam się.

- Ale będziesz spała ze mną chociaż raz?

- Obiecuję - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek - Widzimy się na dole.

- Nie przyjść po Ciebie?

- W sumie... przyjdź. Przynajmniej nie będę błądziła po domu aby znaleźć jadalnię.

- To widzimy się za dwadzieścia minut.

Wyjęłam wszystkie rzeczy z walizki i wyłożyłam je na łóżko. Wzięłam trzyminutowy prysznic, wytarłam się i zaczęłam wybierać ciuch. Zdecydowałam się na niebiesko-czerwoną, koronkową sukienkę na ramiączka, którą przysłała mi mama. Założyłam baleriny i zrobiłam lekki makijaż. Gdy skończyłam się szykować, schowałam rzeczy do szafy, żeby po kolacji się z tym nie babrać. Po chwili przyszedł Lukas.

- Wyglądasz pięknie - Powiedział.

- Dziękuję - Zobaczyłam go. Ubrany w białą koszulę, ciemne rurki i zarzuconą na bark czarną bluzę. Zaśmiałam się - Ty też. To znaczy przystojny jesteś -

Zaczęliśmy się śmiać. Zaprowadził mnie za rękę do jadalni. Zasiedliśmy do stołu. Siedziałam pomiędzy Lukasem a Ryanem.

- Więc Emma... - Zaczęła Pani Walker.

- Dużo o tobie słyszeliśmy - Dopowiedział jej mąż.

- Naprawdę? - Zapytałam lekko skrępowana i uśmiechnęłam się.

- Podobno jesteś aniołem - Powiedział Ryan. Spojrzałam z wyrzutami na Lukasa, lecz chłopak wszystkiemu zaprzeczył - Wkręcam cię! - Dorzucił i zaczął mnie szczypać.

- Zostaw ją! - Lukas gwałtownie wstał.

- Chłopcy uspokójcie się! - Krzyknął ojciec.

- Dlaczego zawsze chcesz odebrać mi bliską osobę!? - Powiedział do niego po czym odszedł.

- Lukas!? - Krzyknęłam za nim.

- Przejdzie mu - Powiedział Ryan i pogłaskał mnie po dłoni.

- Nie dotykaj mnie - Powiedziałam do niego i dodałam do rodziców Lukasa - Przepraszam.

Wstałam od stołu i ruszyłam szukać swojego chłopaka...ku niezadowoleniu Ryana. Znalazłam Lukasa w ogrodzie. Opierał się o drzewo. Na dworze lekko prószyło i oziębiło się.

- Wszędzie cię szukałam! - Chłopak odwrócił się zaskoczony.

- Wybacz że tak uciekłem - Usiadł na murku otaczającym posiadłość.

- Nic się nie stało - Chciałam usiąść obok niego ale ze względu na moje buty i sukienkę nie mogłam podskoczyć. Lukas zszedł, pomógł mi się dostać na murek po czym sam znów wskoczył.

- Ten palant działa mi na nerwy -

Powiedział.

- Wiem jak to jest. Mój brat Alex jest prawie taki sam. Tylko, że my kłócimy się o pilota do telewizora - Zaśmiałam się a Lukas razem ze mną.

- Ryan zawsze brał ode mnie to co chciał i nadal mu się to udaje! - Warknął i rzucił kamieniem.

- Mylisz się - Powiedziałam z uśmiechem - Nie wszystko - Dopowiedziałam.

- Dziękuję - Powiedział i mnie uściskał.

- I skończ z tymi kłótniami. W życiu nie poleciałabym na takiego dupka - Spojrzałam na niego - Mam tu lepszy egzemplarz.

Nagle zerwał się silny wiatr. Zadrżałam z zimna.

-S-Szlag! N-Nie wzięłam tej c-cholernej k-kurtki! - Powiedziałam zgrzytając zębami. Lukas zdjął swoją bluzę i otulił mnie nią.

- Teraz lepiej? - Zapytał.

- Trochę. Lepiej wracajmy. Zanim dostaniesz zapalenia płuc i będę mieć cię na sumieniu!

- Poczekaj Em!

- Kuzyn! - Przerwał mu Ryan.

- Ryan! Wynocha! - Warknął Lukas.

- A kto mi zabroni? Chodź Emma! Spław go i spadajmy! Zasługujesz na kogoś lepszego pokroju! - Tym razem miarka się przebrała. Zeskoczyłam z murku i do niego podeszłam. Luk za mną.

- Posłuchaj mnie dupku! Lukas jest lepszy od ciebie! A z takim debilem jak ty nie umówię się nigdy w życiu! Więc wypierdalaj zanim skończy mi się cierpliwość i nakopię ci do tyłka! - Obaj stali jak słupy. Chyba pierwszy raz w życiu tak się zdenerwowałam.

Ryan odszedł oburzony a Lukas podszedł do mnie i uścisnął mnie z całej siły.

- To było coś! - Powiedział - Jeśli moja dziewczyna będzie taka zadziorna to nigdy nie będę się nudził. I chcę, żeby twoja rodzina też się o mnie dowiedziała.

- Och zamknij się już! - Rzuciłam się na niego i złożyliśmy sobie delikatny a zarazem namiętny pocałunek.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • lea07 21.07.2016
    Cuuuuddddooooowwwwnnnnyyyyy rozdział <3. Zostawiam 5 i czekam z niecierpliwością :)
  • Zozole 21.07.2016
    ^^ ;**
    A ja czekam na twoje cuuudo.
  • lea07 21.07.2016
    Przepraszam, ale troszkę sbie poczekasz, bo mam coraz mniej czasu. Postaram się dodać jak najszybciej
  • Zozole 21.07.2016
    O.o nieeeeeeeee ;/ ;(
  • lea07 21.07.2016
    Nie martw sie do niedzieli powinno się ukazać :)
  • Zozole 21.07.2016
    Dooopiero?! Smuteczek.
  • Zozole 24.07.2016
    Lea dlaczego nie ma jeszcze opowiadania? ; (
  • Szalokapel 31.07.2016
    nie podpisana - łącznie.
    - Zabije - zabiję
    - Nie daruje! - nie daruję
    Po za tym - poza tym
    na przeciwko - naprzeciwko

    Wpadłam, by przeczytać. Od razu przepraszam za długą nieobecność. Tak jakoś uciekła mi Twa osoba. No, ale powróciłam. Co do rozdziału, szczerze mówiąc, był średni. Nie zachwycił mnie. Błędów ortograficznych było mało, więc tu duży plus, natomiast interpunkcyjnych mnóstwo... Aż w oczy kole. Musisz nad nimi popracować. Przed "że" "a" itp. stawiamy przecinki. Dodatkowo zapamiętaj, że zazwyczaj zdania składowe oddzielamy przecinkiem. Teraz przyczepię się do dialogów, są naciągane, zero przy nich emocji i opisów. Po prostu sztuczne. Treść sama w sobie nie jest najgorsza, ale próbuj pisać bardziej realistycznie. Wtedy na pewno będzie milej się czytać. Póki co spadam. Do kolejnych rozdziałów wrócę zapewne niedługo. Pozdrawiam. 3,4 czyli 4.
  • Szalokapel 31.07.2016
    Miało być 3,5. Wybacz.
  • Zozole 31.07.2016
    Dziękuję. Przepraszam, wydawało się, że wszystko ok a tu tyle błędów (O.o )
  • Szalokapel 31.07.2016
    Zozole. Zawsze tak jest. :D Dobra, idę do kolejnego rozdziału.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania