Miłość w College'u ~ 14
Dwa tygodnie później
***
Zapłaciłam kierowcy.
Właśnie stoję przed swoim domem, trzymając za rękę Lukasa.
- Stres? - Spytał.
- Tak.
- Pocieszyć Cię?
- Tak.
- Gdy ja miałem zapoznać Ciebie z moimi rodzicami miałem większą tremę.
- Ale mnie pocieszyłeś.
- Nie ma za co - Dał mi buziaka - Choć, kiedyś i tak będziesz musiała to zrobić.
Pociągnął mnie w stronę drzwi. W korytarzu postawiliśmy walizki.
- Na bank są w salonie - Szepnęłam do Luka.
- Prowadź - Uśmiechnął się.
- Jesteś pierwszym chłopakiem jakiego przyprowadziłam do domu.
- A miałaś jakiegoś innego?
- Tak. W podstawówce - Zaczęliśmy się śmiać.
- A ten Joe?
- To tylko przyjaciel.
- Wierzę Ci na słowo.
Weszliśmy do salonu. Na kanapie siedziała mama, tata i Amy. W fotelu obok siedział Alex. Chyba nas niezauważyli, bo rozmawiali dalej.
- Yyy, hej - Wydusiłam. Jak na komendę wszystkie twarze skierowały się na nas, a potem na nasze splecione ręce.
Jako pierwsza Amy się otrząsnęła i za chwilę przytulała się do mnie. Puściłam dłoń Lukasa i odwzajemniłam uścisk.
- Jestem Alex - Powiedział mój brat.
- Cześć, Lukas - Odpowiedział.
Po chwili podeszli do nas moi rodzice.
- Pani De'Laroshe, panie De'Laroshe - Powiedział do moich rodziców.
- Witaj Lukas, miło Cię poznać - Pierwsza rękę wyciągnęła mama.
- To uczucie gdy poznajesz wybranka swojej córki i okazuje się, że jest bardziej spoko niż sobie wyobrażałem.
- Eeee - Zmieszany Luk nie wiedział co powiedzieć.
- Pójdziemy się rozpakować mamo.
- Chwila, chwila a ja? - Spytała Amy i podeszła do Lukasa. Wyciągnęła do niego dłoń - Amy, młodsza, najukochańsza siostra Emmy - Wszscy zaczęli się śmiać.
- Lukas, bardzo mi miło. Emma wiele o tobie mówiła.
- Okej choćmy już - Stwierdziłam po czym podeszłam do mamy i szepnęłam jej na ucho - Pamiętaj mamo, że Lukas śpi ze mną. Tata wie?
- Wie - Odszepnęła.
- Idźcie tylko za chwilę przyjdźcie na obiad.
- Dobrze tatku.
Lukas szedł przede mną, niosąc walizki. Chciałam mu pomóc i Alex też ale uparciuch powiedział nie.
- Gdzie teraz? - Zapytał.
- W lewo.
- Ładny pokój - Stwierdził gdy już byliśmy w moim pokoju - A gdzie ja śpię?
- Tutaj.
- Przekonałaś ich?! - Krzyknął z niedowierzaniem.
- Taaak! - Rzuciliśmy się na łóżko śmiejąc się jak wariaci.
- Musimy iść na obiad?
- Tak.
- Nie jestem głodny.
- Ale ja jestem.
- Nie wiem o czym gadać z twoimi rodzicami.
- Też nie wiedziałam jak rozmawiać z Twoimi. A oni będą sami pytać Cię o różne glupoty.
- Oby.
- Przecież Ty się niczego nie boisz.
- Oj nieraz się boję.
- Kiedy?
- Podczas meczu, gdy została minuta a my przegrywamy.
- To się nie liczy.
- Liczy.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Ta... - Chciałam dokończyć lecz ktoś zapukał. Po trzech sekundach do pokoju weszła Amy.
- Eee, mama woła was na obiad - Powiedziała.
- Już idziemy Amy - Odpowiedziałam jej i wstałam - Wstawaj - Popatrzyłam się na Lukasa. Ten tylko przewrócił się na brzuch i widziałyśmy jego plecy.
- Ej pośpieszcie się - Niecierpliwiła się siostrzyczka.
- Amy? Pamiętasz co robimy Alexowi jak tak leży? - Spytałam i podeszłyśmy do Luka. Pociągnęłyśmy go za nogi. Po chwili leżał na podłodze.
- Ała! Bolało.
- Było szybciej schodzić - Rzekła Amy i ruszyła do wyjścia - Macie minutę.
Pobiegłam za nią a Lukas dobiegł do mnie po chwili.
Atmosfera podczas obiadu była bardzo luźna. Tak jak mówiłam, rodzice obsypywali Lukasa pytaniami.
- Luk? - Spytałam gdy leżeliśmy na moim łóżku, oglądając film.
- Tak?
- Pójdziemy do kina?
- Dziś?
- Yhmm - Mruknęłam opierając się o jego bark.
- Okej, na co?
- Sprawdzimy w kinie.
- To chodź
***W kinie.
Lukas chciał iść na horror, nie stety nie ubłagałam go na komedię. Obiecał, że kolejnym razem ja będę wybierała film.
Kupiliśmy dwa duże popcorny i cole. Usiedliśmy na miejscu i zajadaliśmy przekąskę.
- Boję się - Szepnęłam do Luka.
- Jeszcze się nie zaczęło.
- To co. Ja chce iść na komedię - Wstałam.
- Siadaj - Wstał i lekko popchnął mnie na siedzenie. Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie, więc kilka osób odwróciło się w naszą stronę.
- Ygh! Nie lubię Cię!
- To mnie nie lub. Ale nie myśl sobie, że będziesz mogła się do mnie przytulać.
- Nie mam zamiaru - Burknęłam.
Zaczął się film.
Zaczęłam szybko jeść popcorn. Jak zjem pójdę po kolejny i nie będę widziała strasznych scenek.
- Idę po jedzenie. Przynieść Ci coś? - Szepnęłam pytająco do Lukasa.
- Już zjadłaś? Trzymaj mój, jakoś nie mogę jeść.
- Ygh - Burknęłam cicho. Mój plan poszedł na marne, a była teraz straszna i obrzydliwa scena. Nagle jakaś dziewczyna na przodzie zaczęła krzyczeć. Podskoczyłam i spojrzałam na ukochanego. Wpatrywał się zafascynowany.
- Nie mogę dłużej. Wychodzę - Powiedziałam Lukasowi. Chciało mi się wymiotować do tego zaczęłam się źle czuć.
- Jeszcze nie ma połowy.
- Źle się czuję.
- Dobra choć do domu.
Wzięliśmy tylko nasze rzeczy i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kiedy już byłam na dworze zaciągnęłam się chłodnym powietrzem.
- Gorąco mi - Stwierdziłam i chciałam zdjąć z siebie płaszcz.
- Nie zdejmuj - Delikatnie przyłożył mi dłoń do czoła - Jesteś rozpalona. Jaka jest najkrótsza droga do domu?
- Przez park.
- A może wezmę taksówkę.
- Tak.
Po piętnastu minutach byliśmy w domu. Lukas zdjął ze mnie płaszcz i już niósł po schodach gdy zauważyła nas jej mama.
- Co się stało? - Spytała widząc mnie czerwoną.
- Emma dostała gorączki i jest jej nie dobrze - Odpowiedział za mnie Lukas.
- Przyniosę leki. Zanieś ją do pokoju.
Lukas położył mnie delikatnie na łóżku i przykrył kołdrą.
- Nie Luk. Gorąco mi - Powiedziałam sennie.
- Ale tak trzeba.
Po chwili przyszła mama.
- Leki i okład. Za chwilę przyniosę coś do picia. Podała mi proszki a kompres położyła na kark po podniesieniu mi głowy.
- Chce spać.
- Śpij Em - Lukas pocałował mnie w czoło. I zasnęłam...
Obudziłam się. Byłam bardzo obolała i nadal chciało mi się spać.
- Picie - Powiedziałam ochryple. Zeszłam z łóżka i powędrowałam na dół. Weszłam do kuchni. W środku już siedziała mama, tata i Lukas.
- Co Ty tu robisz? I jeszcze nie ubrana w coś ciepłego! - Powiedział Lukas. Natychmiast wziął mnie na ręce i powędrował spowrotem do mojego pokoju.
- Ale mi się chce pić - Ledwo wymówiłam.
- Ochrypłaś. Już Ci przyniosę. Tylko nie wychodź spod kołdry - Wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił ze szklanką i pudełkiem soku pomarańczowego. Po kilku sekundach miałam w ustach słodki, orzeźwiający płyn.
- Dziękuję - Powiedziałam już trochę wyraźniej.
- Wystraszyłem się wczoraj. Nagle dostałaś gorączki i trzeba było jechać do domu.
- Nie obejrzysz sobie tego horroru. Napewno nie ze mną - Usmiechnęłam się.
- Idź dalej spać.
- Jeszcze nie. Chce pić.
- Wypiłaś już prawie całe opakowanie. Dobrze, że chcesz pić ale nie wszystko na raz.
- Proszę.
- Ehh, no dobrze.
Wypiłam ostatni łyk picia i wtuliłam się w kołdrę.
- Teraz mi zimno - Szepnęłam. Lukas opatulił mnie kołdrą.
- Śpij i zrobi Ci się ciepło.
- Ty niespałeś prawda?
- Nie mogłem zasnąć.
- Choć do mnie.
- Nie mogę. Ale z tobą posiedzę dopóki nie zaśniesz.
- Eh.
Po chwili znów odpłynełam do krainy Morfeusza.
- Emma. Emma obudź się. Musisz coś zjeść - Powiedział ktoś.
- Hmmm?
- Wstawaj.
Zaczęłam się rozbudzać. Lukas włożył mi do ręki kubek z piciem.
- Pij, a za chwilę coś zjesz - Dotknął mojego czoła - Nadal masz lekką gorączkę.
- Ale już mi lepiej - Wypiłam zawartość szklanki.
- To dobrze. Masz jeszcze trzy dni na zdrowienie - Zaśmialiśmy się - Nakarmić Cię? - Wskazał na talerz, którego wcześniej nie zobaczyłam.
- Możesz - Uśmiechnęłam się.
Po skończonym posiłku miałam pobrudzoną bluzkę.
- Dzięki.
- Nie ma za co skarbie.
- To co teraz?
- Obejrzymy jakiś film?
- Okej.
- Chodź do mnie - Wzięłam kołdrę.
- Nie powinienem.
- Oj chodź!
Po namowach, Lukas wszedł pod kołdrę i włączyliśmy film.
Po jakimś czasie wtuleni w siebie, zasnęliśmy.
Przed wieczorem miałam ochotę się przejść.
- Pójdziemy gdzieś? Tylko na chwilę? - Spytałam Luka.
- Okej.
Po opatuleniu mnie wyszliśmy na dwór. Poszliśmy do parku.
- Joe!? - Zawołałam gdy zauważyłam znajomą twarz.
- Em? Nie wiedziałem, że przyjeżdżasz - Przytulił mnie na co Luk zmierzył go wściekłym spojrzeniem.
- Joe to Lukas mój chłopak. Luk to Joe.
- Miło mi - Powiedzieli i uścisnęli sobie ręce.
- Pójdę po gorącą czekoladę. Jest tu gdzieś budka - Powiedział Luk i odszedł.
- Jesteś tu jeszcze trzy dni, tak? A Sam?
- Tak, Samantha wyjechała wtedy gdy ja przyjechałam.
- Wiesz Em, ja Cię zawsze kochałem.
- Joe...
- Kocham Cię, nadal.
- Joe...
- I nie chcę, żebyś była z nim.
- Joe ja mam chłopaka. Powinieneś czuć coś do Sam. Ona... ona się w Tobie buja. Ja... ja zawsze traktowałam Cię jak przyjaciela. Nic więcej pomiędzy nami nie będzie.
- Samantha? Naprawdę?
- Tak. I ja już pójdę... - Odeszłam w stronę w którą udał się Lukas.
- Hej. A gdzie ten Joe?
- Yyy bo jednak on musiał iść.
- Nie umiesz kłamać.
- Bo on wyznał mi miłość ale już mu powiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie bo mam chłopaka i go kocham a jego traktuje jako przyjaciela.
- No i dobrze - Pocałował mnie w czoło - Chcesz tą czekoladę?
- Tak.
Poszliśmy do domu pijąc gorącą czekoladę, która rozgrzewała nasze ciała...
Komentarze (20)
niezauważyli - nie zauważyli
- Okej choćmy już - chodźmy
nie stety - niestety
- Dobra choć do domu. - chodź
jest jej nie dobrze - niedobrze
nie ubrana - nieubrana
spowrotem - z powrotem
Napewno - na pewno
- Ty niespałeś - nie spałeś
- Choć do mnie - Chodź
- Pójdę po gorącą czekoladę. Jest tu gdzieś budka - na końcu drugiego zdania brakuje pytajnika.
- Chcesz tą czekoladę? - TĘ
Przechodząc do błędów, nie oszukujmy się, ale jest ich masa. Przykra sprawa. Mam nadzieję, że w Twoim nowym opowiadaniu nie będzie ich aż tyle. Zapewne zacznę je czytać za kilka dni. Co do interpunkcji, w dalszym ciągu jest z nią kiepsko. Myślę, że jak przeczytasz tekst jeszcze raz to dostrzeżesz błędy. Teraz powiem krótko o dialogach. Nadal uważam, iż są troszkę sztuczne. Kompletnie unikasz opisów i uczuć. Niby to ostatni rozdział, a tak naprawdę wcale ich nie było. ;/ Nieraz ciężko było mi zrozumieć, kto w danym momencie się wypowiada. Taki lekki chaos. Jeżeli chodzi o treść, spodziewałam się szczerze mówiąc, że będzie z tym przyjacielem. Zakończenie jest dla mnie takie nijakie. Próbuję zastanowić się jakie wartości przekazuje ten tekst, na pewno: miłość, zaufanie i przyjaźń. Osobiście lubię jak końcówki tekstów, serii są mocne i dające do myślenia, zmuszające do refleksji. W tym przypadku tak niestety nie było. Dobra, koniec krytyki. Przejdźmy do przyjemnych rzeczy. Super, że udało Ci się zakończyć te rozdziały, to na pewno wymagało dużej determinacji z Twojej strony. Gratuluję więc, że dotrwałaś do końca, mimo braków weny i zapewne czasu. Cała historia jest urocza i słodka, nie ukrywam. Miło się czytało. Nie miej mi za złe tego, co piszę. Po prostu pod koniec zawsze lubię napisać moje zdanie. Bohaterowie byli raczej udani. Hmm, no może postać Lucasa była dla mnie średnia, taki grzeczny chłopaczek? Lubię jak się coś dzieje, haha. Mimo iż opowiadanie treściowo wypadło fajnie, to z czystym sumieniem muszę przyznać, że to niestety nie moje klimaty. :D Czytając moje wypociny, zapewne zauważyłaś, że gustuję w mrocznych scenach, z ciężkimi zakończeniami. A tu było na odwrót. Wszystko takie kolorowe, haha. Nie żałuję, że przeczytałam tę serię. Dobrze się przy tym bawiłam. Mam nadzieje, że "Świadek" będzie tak samo ciekawy. Czuj się zaszczycona. Rzadko kiedy aż tak się rozpisuję. No, ale muszę jeszcze dobrze zakończyć moją wypowiedź. Podsumowując: pisz dalej, dobrze Ci idzie. Szkoda, że to końcówka, ale nie wszystko trwa wiecznie. Gdyby był to zwykły rozdział, a nie END, to zapewne dałabym czwórkę, ale jest to niestety ostatni rozdział, więc ze względów docenienia wysiłków, jakich musiałaś użyć, by to napisać, daję pięć. Żegnam, do zobaczania w innych opowiadaniach. Pozdrawiam, Szalo.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania