Miłość w College'u ~ 3
Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wejdź ! - krzyknęłam a po chwili do pokoju wszedł Joe.
- Muszę ci coś powiedzieć - Zaczął
- A może jakieś "Cześć" lub "Dzień dobry" na początek ? - Powiedziałam sarkastycznie.
- Cześć. Możemy pogadać ? - Zrobił poważną minę.
- Przecież już gadamy. Siadaj ! - Wskazałam mu krzesło przy swoim biurku. On usiadł na krześlre a ja na podłodze i zaczęłam pakować rzeczy do kartonów.
- Więc ? - Dopytałam
- Wiem że wyjeżdżasz już pojutrze - Zaczął wyraźnie zdenerwowany.
-Yhmm. No dokładnie. Jutro zawiozą moje rzeczy do akademii a pojutrze jadę na samolot.
- Będę tęsknić - Dodał lekko zawstydzony.
- Ja też - stwierdziłam.
- Emma.. Ja .. - Spojrzał mi prosto w oczy.
- Emma ! Sam przyszła ! - Usłyszałam Alexa
- Jestem na górze ! - Krzyknęłam
Joe odwrócił wzrok i po chwili wstał, zatrzymał się w wejściu.
- Uważaj tam na siebie - Powiedział po czym wyszedł.
Po chwili do pokoju weszła... A raczej wbiegła Sam.
- Hej ! - Powiedziała ze swoim promiennym uśmiechem
- Hej ! - Powiedziałam lekko zmieszana
- Nie mogę się doczekać ! Będziemy w tym samym College'u ! Dwie nierozłączne przyjaciółki ! - Zachichotała.
Po godzinie Sam wróciła do domu.
Resztę dnia spędziłam na pakowaniu rzeczy po czym je wysłałam na kampus. Została mi tylko jedna walizka którą wezmę ze sobą na lotnisko. Przed wieczorem spędziłam czas z rodziną. Kolejnego dnia wstałam o szóstej rano.
Podeszłam do szafy i ubrałam się w strój elegancki. Gdyby nie było opisu w liście nic by się nie stało. Ubrałabym się troche inaczej.. ale trudno. Ten też jest ładny choć kompletnie nie w moim stylu. Akademia była elitarna i nie chciałam wyróżniać się z tłumu z ubraniem.
Kiedy zeszłam na dół mama stała w kuchni a tata siedział w salonie czytając gazetę. Gdy do niego podeszłam natychmiast ją odłożył.
- Moja mała dziewczynka już nie jest taka mała - Powiedział. Wiedziałam że jest ze mnie bardzo dumny. Dostałam się do bardzo dobrej szkoły z różnymi kierunkami.
- Czemu się tak nie ubierasz na co dzień ? - Dopytała mama.
- To nie jest mój styl. Ale dziś muszę ubrać się elegancko - Odpowiedziałam
Usiadłam przy stole i nalałam sobie kawy. Po chwili mama położyła mi przed nos talerz z naleśnikami.
- Jedz ! Tam nie będą cię tak dobrze karmić ! - Powiedziała żartobliwie.
- Wiem. Twoim naleśnikom nic nie dorówna mamo.
Po chwili przyszła Sam która była strasznie podekscytowana.
- A ty jeszcze nie gotowa ? - Zapytała zdenerwowana.
- Sam wyluzuj ! Samolot jest dopiero za trzy godziny a dojazd stąd na lotnisko zajmuje niecały kwadrans.
- Wiem ale... ja już tak mam ! - Sam zawsze się ekscytowała przed czymś ważnym, po prostu już tak miała. Chciała żeby wszystko było idealnie.
- Usiądź Sam zjedz coś z nami ! - Mama i Sam bardzo się lubiły.
- Dziękuję pani De'Laroshe - Powiedziała po czym usiadła przy mnie.
- Nigdy nie przegapisz śniadania u nas co ? - Szepnęłam i puściłam jej oczko.
- Żartujesz ? Naleśniki twojej mamy są wspaniałe. - Zaczęłyśmy się śmiać
- Ale z ciebie lizus ! - Szturchnęłam ją lekko łokciem w ramię.
Po tym jak zjadłyśmy śniadanie poszłyśmy do mojego pokoju.
Zniosłam bagaż na dół i położyłam go przy walizce Sam. To mój tata miał zawieźć nas na lotnisko bo rodzicom Samanthy coś wypadło. Ona miała ze sobą beżową walizkę na kółkach, białą torebkę na ramię. Ja za to miałam walizkę na kółkach tyle że błękitną i trochę większą od walizki Sam, oraz czarną torebeczkę.
- Nie wzięłyśmy za dużo ? - Zachichotała Sam.
- Nie! - Zaczęłyśmy się śmiać.
Na lotnisku zaczęłam żegnać się z rodziną.
- Tylko nie rozrabiaj dobrze ? - Powiedzieli rodzice. Wyglądali na dumnych.
- Nie mam zamiaru - Odpowiedziałam z uśmiechem .
- Będzie mi cię brakować. Jesteś małą złośnicą ale.. - Stwierdził Alex chyba nie wiedział co zrobić ani co powiedzieć.
- Też będę tęsknić ! - Przytuliłam go a on się nie opierał, po czym odszedł.
Podeszłam do Amy która próbowała ukryć łzy.
- Hej ! - powiedziałam smutno.
- Będziesz tęsknić ? - Zapytała Amy
- Bardzo. Przecież jesteś moją małą gwiazdeczką ! - Przytuliłam ją a ona uśmiechnęła się dając mi przy tym dużo radości.
Rozejrzałam się jeszcze po lotnisku.
- Szukasz Joe ? - Zapytała Sam
- Yhmmm. Przyjdzie? - zapytałam.
Ona pokręciła przecząco głową.
Byłam trochę rozczarowana że Joe nie przyszedł się ze mną pożegnać.
Po chwili poczułam rękę na ramieniu.
Mój ojciec dał mi tablet.
- Będziesz mogła się z nami kontaktować kiedy będziesz chciała. Poza tym przyda ci się do nauki.
Podziekowałam mu, dałam buziaka w policzek i odeszłam z Sam w stronę wejścia.
- Gotowa na kolejną przygodę ?
- Gotowa jak nigdy ! - Odpowiedziałam..
Koniec rozdziału 3
*******
Jeśli chodzi o lotnisko. Chciałam ominąć wszystkie procedury więc napisałam tak jak napisałam ;D
~Zozole
Komentarze (45)
Przed "a" przecinek.
On usiadł na krześle a ja na podłogę - PODŁODZE.
Nie gotowa - niegotowa
Błędy były. Masa przecinków. Jednakże nie mogłam Ci podać konkretów, gdyż nie dogaduje się z mym telefonem. Treść fajna, szkoda Joe. Jak w następnych rozdziałach uda Ci soe dobrze wstawiać przecinki to dam 5, a póki co 4 ;)
Postaram się :D
No dobrze koniec tematu. ;D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania