Poprzednie części60 minut do szczęscia

60 minut do szczęścia cz.2

***

- Wiesz, co Anka. Mała zmiana planów do dziadków pojedziemy wieczorem, a teraz się trochę zabawimy. Mówiłaś, że Krzysztof ma dzisiaj jakiś ważny mecz. Więc zrobimy Cię na bóstwo i pojedziemy pooglądać jak grają inni przystojniacy i kto wie może raz, dwa zapomnisz o tym chłopczyku.

- To chyba nie jest najlepszy pomysł jeszcze nie czuje się gotowa na poznawanie nowych chłopaków.

- O błagam nie przesadzaj, to nie była żadna twoja wielka miłość. Sama ostatnio mówiłaś, że raczej to nie to i chyba czas to zakończyć. Może to był jakiś znak co? Nikt Ci się nie każe od razu zakochiwać, ale poznać nowych ludzi nie zaszkodzi.

Anka niechętnie przyznała rację swojej przyjaciółce. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ich związek tak na prawdę od początku skazany był na porażkę. Ona była poukładana, zawsze pełna energii i uśmiechnięta. On natomiast był ponury, łatwo dawał się ponieść emocją i zdarzało mu się wybuchać bez powodu. Dziewczyna starała się być dla niego wsparciem w ciężkich chwilach, lecz on rzadko kiedy to odwzajemniał. Dla niego liczył się tylko on sam, jego mecze, jego świat, a Ania choć bardzo chciała niestety nie należała do jego świata…

Ona może i nie, ale miała szczerą nadzieje, że jej siostra nie podzieli jej losu. Asia choć wizualnie bardzo podobna Ani, bardzo się od niej różniła, była zawsze aż zanadto spokojna, często nawet wycofana i krucha.

Zgodnie z postanowieniem Sandry dziewczyny udały się na mecz. Anka przez całe spotkanie nie do końca mogła skupić się na grze. Przez cały mecz, uwagę Anki rozpraszała młody, wysoki szatyn. Dziewczynie wydawało się, że gdzieś już go kiedyś wydała. Tylko nie mogła sobie przypomnieć, gdzie. Nie wiedzieć kiedy spotkanie się zakończyło. W tym samym momencie dziewczyny dostrzegł ojciec Ani i zaczął pospiesznie machać do nich przywołując je do siebie. Zerwały się z miejsc i zaczęły iść szybkim krokiem w kierunku Bogdana.

Anka jednak nieopatrznie potknęła się i wpadła na młodego rozgrywającego, który w tym czasie stał i popijał sobie sok. Na domiar złego cały sok rozlał się na dziewczynę.

- Tak bardzo Cię przepraszam - zaczął mówić pośpiesznie chłopak. - Na prawdę nie chciałem. -Dziewczyna była trochę zdenerwowana, ale gdy podniosła do góry głowę, jej oczom ukazał się ten sam chłopak od którego nie mogła oderwać wzroku przez cały mecz- Może oddam Ci pieniądze za bluzkę bo chyba nie da się jej już odratować.

- Hej spokojnie, nic się przecież nie stało, to tylko bluzka. Przeżyje bez niej. - uśmiechnęła się. Chłopak nie mógł się powstrzymać i również odwzajemnił uśmiech. - Trochę chyba źle zaczęliśmy.

Sandra widząc wymianę zdać pomiędzy przyjaciółką a jej nowym kolegom, dyskretnie wycofała się w kierunku Bogdana. Ojciec dziewczyny obserwując całą sytuację z boku, stwierdził, że najlepiej będzie jak zostawi ich samych i uda się do domu.

- To może jeszcze raz, jestem Mariusz.

- Miło mi, jestem Anka. No dobra to skoro już się poznaliśmy to może powiesz mi w jaki sposób wynagrodzisz ubrudzoną bluzkę.

-Ej, przed chwilą mówiłaś, że to tylko bluzka. Ale niech Ci będzie, może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na spacer i kawę.

- Myślę, że to jest całkiem dobry pomysł

- Daj mi chwilkę zaraz się przebiorę i możemy iść.

- Chwila, chwila. Ty się przebierzesz, a ja mam iść w brudnej bluzce, hmm…?

- Mam pewien pomysł, poczekaj moment. -

Po chwili Mariusz wrócił z szatni ze swoją bluzką

- Myślę, że w tym będzie Ci do twarzy.

- Okej, uznajmy, że się na to zgodzę. - Dziewczyna poszła się przebrać i po chwili udała się na spacer z nowym znajomym.

Spacerowali, tak przez długie godziny i dowiadywali się o sobie coraz więcej. Nie czuli upływającego czasu. Nie wiedzieć kiedy Anka opowiedziała mu o swoim związku z Krzyśkiem. Zdawała sobie, że to nie jest odpowiedni temat, żeby poruszać go na pierwszy spotkaniu, tym bardziej, że chłopacy grali w jednej drużynie.

Mariusz zrewanżował się jej opowieściami o jego przeszłości. Choć był tylko dwa lata starszy, przeszedł bardzo wiele, począwszy od skomplikowanych relacji z ojcem, kończąc na dziewczynie, która oszukiwała go. Mimo ciężkich tematów jakie poruszali, cały czas się śmiali. Chłopak, powoli zaczął zdawać sobie sprawa, że ta malutka blondynka jest nie tylko bardzo ładna, ale potrafi też słuchać. Z nikim do tej pory nie czuł się tak swobodnie.

- A powiedz mi jak to się stało, że zainteresowałaś się piłką ręczną? - zapytał nagle chłopak.

- Wiesz co, w mojej rodzinie inaczej się nie dało. Mój tata był kiedyś piłkarzem ręcznym, więc jakby nie patrzeć byłam trochę skazana na ten sport. Sama nawet kiedyś chciałam trenować… ale niestety Ten u góry poskąpił mi trochę wzrostu.

Chłopak nagle zaczął się głośno śmiać. Sam nie wiedział dlaczego tak zareagował.

- Hej nie śmiej się ze mnie! - powiedziała dziewczyna z udawaną irytacją w głosie. - Wróćmy do Ciebie, może. A jak to się stało, że wybrałeś piłkę ręczną?

- Tak po prostu, z moim wyglądem do wyboru miałem trzy sporty - koszykówkę, siatkówkę i piłkę ręczną. Próbowałem każdego z nich, ale to w piłce ręcznej czułem się najmocniejszy. W szkole trafiłem na dobrego trenera, który pokierował mnie dalej i tak trafiłem do mojego obecnego klubu, a stamtąd wyhaczył mnie trener Wojtek i stwierdził, że pasuje mu do wizji składu i tak oto jestem.

Anka uśmiechnęła się delikatnie, kontem oka zauważyła, że zbliżają się powoli do osiedla na, którym mieszkali dziadkowie Sandry.

- Jesteśmy już na miejscu.

- Szybko zleciało. Spotkamy się jeszcze kiedyś?

- Myśle, że nie raz.

- Mariusz choć bardzo chciał ukryć jak teraz się czuje nie udało mu się to. Dziewczyna od razu zauważyła jak bardzo ucieszył się z jej odpowiedzi.

- Musze iść, trafisz sam z porotem?

- Dam sobie radę. W końcu już wiem jaki tramwaj dojeżdża na halę. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia- odpowiedziała dziewczyna i zniknęła za bramą swojego osiedla.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania