Poprzednie części60 minut do szczęscia

60 minut do szczęścia cz.5

ANKA

- Nie uda mi się, nie jestem gotowa na kolejny związek - przedrzeźniała wcześniejsze słowa swojej przyjaciółki Sandra. Zawsze wiedziałam, że jesteś jednym z tych typów, którzy mówią że nic się nie uczyli i dostają piątki. - Boże przecież to widać nawet po waszym wzroku… OGIEŃ!!!!

- Nie chce nic przyspieszać, wszystko małymi krokami. Na prawdę spodobał mi się ten chłopak i mam nadzieje że on mnie zrozumie…

Dziewczyny nie zdążyły dokończyć rozmowy, bo zaraz przed nimi stanął Mariusz.

- O, hej! To dziś spacer w powiększonym składzie- Spojrzał na Ankę - Jestem Mariusz - i przedstawił się jej przyjaciółce.

- Hej, Sandra. Miło poznać, ale dziś musicie poradzić sobie beze mnie, także do zobaczenia. Młoda czekam na telefon.

- Do zobaczenia. - odpowiedział chłopak.

Anka nie była w stanie nic odpowiedzieć najchętniej marzyła o tym, żeby rozmówić się z przyjaciółką, ale z jej złowieszczych myśli, wyrwał ją spokojny głos chłopaka.

- To co idziemy?

- Tak, jasne. To może dziś chciałbyś zobaczyć Stare Miasto.

- Z wielką chęcią.

- Zdziwiłeś mnie dzisiaj. Myślałam, że raczej nie pamiętałeś o tym, że mieliśmy się spotkać.

- Pewnie, że pamiętałem, tylko jak poszłaś do domu to zdałem sobie sprawę, że zapomniałem Ci podać swojego numeru. Więc poniekąd miałem nadzieje, że będziesz dzisiaj na meczu i będę miał okazję naprawić swój błąd. Więc może teraz podasz mi swój numer.

- Okay. Zapiszę Ci. Dziewczyna wyciągnęła karteczkę i napisała mu numer telefonu.

- No dobra, to skoro nadrabianie zaległości mamy za sobą, to prowadź dalej. -

Anka oprowadziła chłopaka po całym Starym Mieście w końcu mroku urokliwych gdańskich uliczek, postanowili, że usiądą na chwile i odpoczną.

- Jak ci się u nas podoba?

- Bardzo ładne miasto - Anka zauważyła, że twarz Mariusza nagle się zmieniła?

- Czy coś się stało?

- Nie nic się nie stało, po prostu jestem tu już od dłuższego czasu i nie miałem kontaktu z moją rodziną. Dzwonimy do siebie, ale to nie jest to samo…

- Wiem, jak się czujesz. Też nie lubię być z daleko od mojej rodziny. Mimo, że nie raz potrafią zaleźć mi za skórę, jak mało kto? - Ale opowiedz mi dalej? Może będę mogła jakoś pomóc.

- To bardzo miłe, ale akurat w tym wypadku nie bardzo da się cokolwiek zrobić - Chłopak był zdziwiony, że po raz pierwszy ktoś nowo poznany, chce go wysłuchać i pomóc mu. - Wiesz moja mama wychowywała mnie i mojego brata praktycznie sama. Odkąd skończyłem 13 lat mój ojciec zwinął się z naszego życia. To, że jestem tutaj zawdzięczam w głównej mierze mojej mamie i mojej babci. To one zawsze motywowały mnie do działania i do spełniania marzeń. Ale! Nie będę cię zanudzał ckliwymi historyjkami. -

Anka zauważyła, że chłopak delikatnym ruchem ręki otarł oczy, ewidentnie nie chciał dać po sobie poznać, że się wzruszył. Nie myśląc, wiele dziewczyna po prostu go przytuliła. Siedzieli tak jeszcze przez chwilę. Ale postanowili, że zmienią temat na jakiś bardziej przyjemny i przez kolejne minuty rozmawiali o swoich marzeniach i planach na przyszłość.

Z biegiem rozmowy Anka zaczęła odkrywać, że chłopak zaczyna jej się podobać. Chciała zostać i rozmawiać z nim jak najdłużej. Nagle rozbrzmiał się sygnał telefonu.

- To mój, przepraszam - powiedziała dziewczyna. - Nie, mamo nie musisz się martwić, niedługo będę w domu. Jestem z kolegą. Nie, nie poproszę żeby mnie odprowadził znam drogę do domu.

- Ale ja cię chętnie odprowadzę do domu i tak już dziś jest po meczu i po treningach więc mam trochę wolnego czasu.

Anka rzuciła do telefonu - Masz co chciałaś mamo, pogadamy później.

- No dobrze, skoro chcesz, to możesz mnie odprowadzić. Chociaż jest dopiero 17 i z pewnością sama bym trafiła. Tylko zastanawiam się czy ty wiesz jak wrócić z powrotem bo ode mnie to już dłuższy kawałek.

-Dam radę na spokojnie wytłumaczysz mi jak mam trafić na miejsce.

Po prawie pól godzinie dojechali na miejsce.

- No dobra, to dotarliśmy to jest mój dom. A może masz ochotę wejść na szybką herbatę, na pewno zmarzłeś po takim spacerze.

- Odrobinkę, ale nie chciałbym sprawić kłopotu twoim rodzicom. A poza tym mam trochę tremę przed spotkaniem twojego taty, bo jednak przez lata był moim idolem.

- Chodź, nie ma żadnego kłopotu, nasz dom jest otwarty dla każdego.

No dobrze to wejdę.

Po wejściu do mieszkania dziewczyna zaraz dostrzegła, że w domu jest tylko ojciec

- Hej, hej. Wchodźcie- powiedział Bogdan. - w tej samej chwili odwrócił się w stronę Mariusza. - Jestem tatą Ani.

-Dobry wieczór, jestem Mariusz - Anka widziała jak wiele stresu kosztuje chłopaka cała sytuacja.

-Nie będę Wam przeszkadzał, mama zostawiła Wam ciasto w kuchni. Mariusz jak będziesz chciał wracać do Akademika to daj znać, podrzucę Cię.

- Dziękuje, na prawdę nie trzeba, jakoś sobie poradzę. Nie będę Pana fatygował.

- Żaden problem i tak muszę coś załatwić na hali.

- No dobrze, dziękuje bardzo.

-Dobra zostawiam Was.

Anka spojrzała w stronę Mariusza i ruchem ręki pokazała mu by poszedł za nią do kuchni.

- Chyba nie było tak źle? - powiedziała dziewczyna w między czasie wstawiając wodę na herbatę.

Chłopak poczuł, że trochę zazdrości Ani, tego ciepła rodzinnego i tego, że żyje w normalnej rodzinie.

- Masz bardzo sympatycznego tatę, chłopaki na meczach mówili o nim w samych superlatywach, ale trochę się tego obawiałem.

- Bogdan to świetny gość. Od zawsze żałuję, że to nie on jest moim biologicznym ojcem,

Chłopak, aż się zachłysnął. - Jak to?

- Anka opowiedziała chłopakowi całą historię. - I tak się składa, że mój biologiczny ojciec nagle po 15 latach odkąd ostatni raz się odzywał. Nagle powrócił ze Szwecji i chce odbudować ze mną relację. Tylko kłopot jest taki, że ja nie bardzo tego chcę, Bo wiem, że jego powrót wiąże się z tym, że wywróci całe moje dotychczasowe życie do góry nogami. Przepraszam, że w ogóle Ci to mówię.

- Nie martw się. Możesz mówić o czym tylko chcesz. Zawsze Cię wysłucham, chociaż nie zawsze będę wiedział jak ci pomóc.

- Dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła - Dziękuje Ci.

- Wiesz co, ja chyba muszę się zbierać, ale obiecuję, że wrócimy do tego tematu. Zobaczymy się jutro po treningu?

- Jeśli nie będziesz chciał odpocząć to chętnie.

Bogdan zszedł z piętra i tak jak wcześniej obiecał zawiózł chłopaka do akademika.

 

MARIUSZ

Przejażdżka, której chłopak tak bardzo się obawiała minęła w przyjemnej atmosferze. Prawie całą drogę przegadali o piłce ręcznej i o strategiach na następne spotkanie. Chłopak zdziwił się, że Bogdan mimo swojej tak obszernej wiedzy nie zastanawiał się nad tym by zostać trenerem.

Gdy dojechali na miejsce, grzecznie podziękował i udał się do akademika, by choć chwilę odpocząć.

Przez wiele godzin nie mógł zasnąć, rozmyślał o mijającym dniu. Tak bardzo nie chciał się zakochiwać, bał się tego, że może okazać się taki jak jego ojciec. A nie chciał unieszczęśliwić żadnej kobiety, tym bardziej takiej kobiety.

Ania zdawała się dla niego ideałem. Nigdy wcześniej nie spotkał dziewczyny z takiej dziewczyny która byłaby piękna, mądra i do tego miała ogromne poczucie humoru. A oprócz tego przy niej czuł się jakby był na odpowiednim miejscu, wiedział, że nie musi nic udawać. Wiedział, że chciał ją poznać lepiej i spędzić z nią jak najwięcej czasu.

Cały czas nie mógł zapomnieć tego jak go przytuliła na przystani, w jednej chwili z ogromnego, silnego faceta zmienił się w miękkiego żelka, ale nie mógł ukryć, że mu się to podobało. Po raz pierwszy w życiu ktoś chciał go zrozumieć. Był pewien, że nie tylko on potrzebuje zrozumienia, ale równie dobrze potrzebuje go Ania. Chciał jej dać czas, by doszła do siebie po zerwaniu. Na razie chciał być blisko niej i poczekać na kolejny krok.

Nagle z zamyślenia wyrwało go głośne stukanie do drzwi.

- Kto tam?

- To ja, Krzysiek, mogę wejść.

- Od niechcenia otworzył drzwi. - Czego znowu chcesz?

- O, widzę, że kolegi nikt kultury nie nauczyły. - Mariusz czuł jak narasta w nim gniew, ale wiedział, że musi się powstrzymać i nie dać tego po sobie poznać. Jeden fałszywy ruch czy bijatyka i wyleciałby ze składu na dobre, a na to nie mógł sobie pozwolić.

- Zapytam po raz ostatni i zamykam. Czego chcesz? Jutro mamy kolejny trening i wolałbym być w miarę wypoczęty.

- Wiesz co, dziś też widziałem Cię z Anką. Chyba wam się całkiem nie źle układa, ale uwierz mi, że problemy prędzej czy później się zaczną. Będzie Cię odciągała od z gry na tyle, że nici z twojej błyskotliwej kariery. Wspomnisz jeszcze moje…

- Posłuchaj mnie bucu. Przestań się w końcu wtrącać w nie swoje sprawy i daj spokój Ance miałeś swój czas, ale go nie wykorzystałeś ona zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Wiesz co wyjdź już, nie mam ochoty z Tobą gadać.

Krzysiek z wymalowanym na twarzy uśmiechem w końcu wyszedł z jego pokoju. Chłopak miał serdecznie dość jego wizyt, nie mógł słuchać tego co mówił Krzysiek na temat Ani, jego Ani. Jego Ania jak to brzmiało znali się przecież tak krótko.

Mariusz miał dość bycia samemu wiedział, że po tylu latach uciekania w sport, potrzebuje kogoś na kim będzie mógł polegać, na kimś kto w końcu wyciągnie go z zawieszenia, w którym się znalazł. Jakoś to będzie powtarzał sobie w duchu. Najpierw poukładam wszystkie sprawy związane z Mistrzostwami, a potem zastanowię się co dalej. Tylko, że ja nie chce się zastanawiać po raz pierwszy wiem czego chce.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania