Gołodupce - mały opis na wstępie zamiast opowiadania
Gołodupce.
Mała wieś ciągnąca się jak brazylijska telenowela od Zgniłego Błota po Kozie Doły.
Zaraz za krzyżem na rozstajach zaczyna się asfalt. Dziurawa droga prowadzi przez Ważne Młyny, Koło Młyna i Bazarek do Małej Wsi Przy Drodze, gdzie zatrzymuje się pociąg. Oczywiście tylko osobowy, jeżdżący raz na dobę. To przedostatni przystanek przed granicą. Międzynarodowe ekspresy śmigają z pasażerami nieświadomymi, że mijają kolejne wsie skryte w nadgranicznych lasach.
Z drugiej strony wsi, na rozstajach za kapliczką szutrowa droga prowadzi do Dwunastu Apostołów. To spora wieś. Ma kościół. I remizę strażacką. I zajeżdżają tam busy. Czasami nawet dwa dziennie.
Same Gołodupce, jako długie na osiem kilometrów, miejscowi dzielą na trzy części. Środkowa część, najbogatsza, to Gołodupce – W Ogrodach. Tam w największym domu we wsi mieszka sołtys, Mieszko Wozignój. Domu tu są duże, gęsto ustawione obok siebie, z zadbanymi sztachetowymi płotkami wokół, dzielnie co roku malowanymi przed Wielkanocą.
Za rozstajami z krzyżem w kierunku na Kozie Doły ciągną się Gołodupce – Suchy Grunt. Ziemia tu licha i piaszczysta, toteż chałupki mniejsze, choć zadbane.
Za to z drugiej strony, od rozstai z kapliczką w kierunku na Zgniłe Błoto, ciągną się Gołodupce – Bosenogi. Młyńska Struga, która w górnej części gminy zasila młyny i nawadnia ziemie w Gołodupcach – W Ogrodach, tu rozlewa się i tworzy bagna i bagniska. Błotnista droga ciągnie się raz z jednej, raz z drugiej strony strugi, zwanej tutaj Trupią Strugą. Domy tu rzadko stoją, porozrzucane w bagiennym lesie. Na samym końcu teren się nieco podnosi. To Święta Góra. Na szczycie stoją ruiny kamiennego kościółka, a dookoła jest cmentarz. Dalej jest już Zgniłe Bagno. Kiedyś mieszkali tam ludzie. Obecnie gdzieniegdzie z bagien wystają resztki chat.
A Gołodupcach nic się nie zmienia od lat. Niby prąd podłączyli, ale więcej go nie ma jak jest. Podobno wiatr ciągle zrywa przewody. Miejscowi sądzą, że to raczej sprawka płanetnika, albo którejś z wiedźm. Najpewniej tej najgroźniejszej, Maliny Wozignojowej.
Tutaj trafiają Dima i Mitia Wujkowie, dwóch nastolatków z wielkiego miasta. Po rozwodzie rodziców trafiają do dalekiej ciotki, której na oczy nie widzieli. No, przynajmniej tego nie pamiętają, bo widzieć widzieli. Było nie było, Malina Wozignój, rodzona siostra ich babki, jest ich matką chrzestną.
***
Gołodupce są wsią całkiem wymyśloną. Leżą gdzieś niedaleko wschodniej granicy.
Jednakże ta czy inne nazwy miejscowości mogą być wam znane, bo takie istnieją w Polsce. W różnych miejscach Polski.
Jednakże podkreślam, że miejsca występujące w opowiadaniach (poza Dworcem Centralnym w Warszawie i ulicą Kebabową, czyli oficjalnie Szewską w Toruniu) są całkowicie zmyślone i nie należy ich utożsamiać z tymi, które znajdziecie na mapie.
Komentarze (3)
Zawiedzionych odsyłam do mateczki Maliny. Tylko namalujcie najpierw ładne "100" na dłoni.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania