Jeszcze jedna tajemnica - Rozdział VI

W ostatniej chwili udało mi się ukryć zdjęcia.

- Co porabiacie? – Kaspian przysunął moje krzesło do swojego.

Czułam na karku jego miętowy oddech, chłopak objął mnie ramieniem. Maciek usiadł obok Magdy, dziewczyna od razu się spięła. Widziałam, że jest spięta a na dodatek nie patrzy mi w oczy. Jakby czuła się winna. Czyżby coś przede mną okrywała?

- Rozmawiamy – strąciłam jego rękę. – Masz coś do tego?

Kaspian włożył rękę pod moją bluzkę i wyjął zdjęcia. Kolor skóry mojej twarzy przybrał czerwony kolor. Jeszcze nigdy nie byłam z żadnym chłopakiem i nikt nigdy, nie pozwalał sobie na coś takiego. On był po prostu bezczelny.

- Nie dramatyzuj – powiedział zanim zdążyłam otworzyć usta.

Nie dramatyzuj? Nie dramatyzuj?! On był po prostu stuknięty.

- Nie najlepiej wyszłaś – cmoknął z dezaprobatą. – Widzę, że przyjaciółeczka wszystko ci powiedziała.

Magda z trudem przełknęła ślinę.

- Nic jej nie mówiłam – jej głos zabrzmiał piskliwie.

Kaspian przyłożył palec do ust, dziewczyna natychmiast zamilkła. Co jej się stało? Dlaczego tak bardzo się go bała?

- O czym miała mi powiedzieć? – udałam, że niczego nie rozumiem.

Uwagę Kaspiana przykuł zbliżający się do nas Paweł. Wyglądał jak zadowolony kocur, na twarzy miał błogi uśmiech.

- Idziemy – Kaspian pociągnął mnie za rękę.

- Dokąd? – zaprałam się.

W odpowiedzi chłopak pociągnął mnie tylko mocniej, prawie mnie holował. Widziałam, że Maciek chwycił Magdę i prowadził ją za nami.

- Zostaw mnie! – warknęłam na Kaspiana.

Nie zareagował, dociągnął mnie do swojego motoru i pchnął na siodełko. Natychmiast zerwałam się na równe nogi, nie miałam zamiaru nigdzie z nim jechać.

Magda nie miała nic do gadania, bo Maciek unieruchomił ją i wcisnął kask na głowę.

- Augusta, nie wygłupiaj się! –Kaspian zirytował się.

- Ja się wygłupiam?! – wydarłam się. – A ty, co wyrabiasz?!

Chłopak najspokojniej w świecie wkładał sobie kask na głowę. Kiedy tylko trochę się uspokoiłam, objął mnie w pasie i wciągnął na motor.

Przez kask i ryk silnika nie mogłam się nawet porządnie wydzierać. Magda natomiast siedziała na siodełku przed Maćkiem jak na ścięciu. Oczy miała zapatrzone w pustkę. Mdliło mnie na myśl, że Kaspian mnie dotyka, nie znosiłam go.

Jechaliśmy w stronę Lasku Arkońskiego, gdy zjeżdżaliśmy z góry na Zawadzkiego, myślałam, że dostanę zawału. Nie nawiedziłam motocykli. Błogosławiłam moment, kiedy zatrzymaliśmy się.

- Bogu dzięki! – wykrzyknęłam, odskakując jak najdalej od Kaspiana. – Co wy sobie wyobrażacie?! Na mózgi wam padło?!

Magda w ogóle się nie odzywała, siedziała na pniu i milczała.

- Wycieczka już była – mruknęłam. –Możemy wracać?!

Kaspian chwycił mnie za ramię, boleśnie wbijając paznokcie.

- Mogłabyś się na chwilę zamknąć?!

Dlaczego on tak do mnie mówił?! Myślał, że może mnie porywać, a potem jeszcze mi rozkazywać?! On naprawdę był stuknięty!

Kaspian rozejrzał się wokoło zaniepokojony. Nie wyglądał tak arogancko jak zawsze, Maciek też nie był już taki pewny siebie.

I wtedy to usłyszałam. Przeraźliwe, rozdzierające wycie, które mroziło krew w żyłach. Wszyscy zamarliśmy. Nie chciałam wiedzieć, co wydawało taki odgłos. Teraz las wydawał się złowrogi i niebezpieczny, drzewa zdawały się nas osaczać.

- Co to było? – wyszeptała Magda.

Wszyscy rozejrzeliśmy się dookoła.

- Idziemy – postanowił Maciek.

Tym razem się nie opierałam, chciałam znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Przedzieraliśmy się przez krzaki i trawy. Tymczasem wycie rozlegało się coraz bliżej nas, bicie serca słyszałam w uszach.

- Teraz o nic nie pytaj – pouczył mnie Kaspian.

Dobrze, że uprzedził, bo właśnie wyrosły my na plecach skrzydła. Ogromne. Na górze pióra były białe, a później przechodziły w niebieski i granat. U Pawła też miał skrzydła, tylko w odcieniu brązu.

- I nie krzycz – dodał – bo zwabisz tu to coś.

Tym razem chyba go posłucham, będę milczeć jak grób.

- Grzeczna dziewczynka – pochwalił mnie chłopak.

Czy on zawsze musiał mnie denerwować?! Tak samo jak Maciek Magdę, tak mnie Kaspian wziął na ręce. Po czym rozłożył skrzydła i zaczął lecieć w dół. W przepaść, której minutę temu tu nie było, a na jej dnie było jezioro w kolorze lawendy. To nie działo się naprawdę, to nie mogło dziać się naprawdę. Byłam dumna z siebie, że nawet nie pisnęłam, choć bardzo mocno zagryzałam język. Tuż przed taflę wody Kaspian wzbił się w powietrze.

Gdy choć trochę się uspokoiłam poczułam, że latanie jest całkiem przyjemne. Miałam wrażenie jakby to trzepoczące w piersi serce mnie unosiło. Kiedy lecieliśmy stawaliśmy się jakby powietrzem, roztapialiśmy się w bezkresie nieba. Miałam ochotę śmiać się i tańczyć, zapomniałam o całym strachu. To było niezwykłe! Nieprawdopodobne! Magiczne!

Wszystko byłoby pięknie gdyby nie lustro pokryte cieńszą warstwą lodu przed nami. Część mojej odwagi opuściła mnie, chciałam wrócić do domu. Do mamusi! Zamiast zacząć drzeć się w niebogłosy chwyciłam się tylko mocniej koszulki Kaspiana. Chłopak nie wydawał się przestraszony tym, że czeka nas nie mała przeszkoda. Miał rozanielony wyraz twarzy, całe zadufanie w sobie i arogancja zniknęły. Wyglądał pięknie.

Jak najszybciej oderwałam wzrok od jego twarzy, nie chciałam by pomyślał sobie, że mi się podoba. Niedorzeczność.

Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się tuż przed lustrem. Myślałam, że zderzenie z nią będzie bolesne, ale myliłam się, to było przyjemne, jakby delikatne łaskotanie.

Gdy tylko przelecieliśmy przez lustro, Kaspian zaczął schodzić coraz niżej, aż w końcu znów stanęliśmy na ziemi. Nie powiem, że nie poczułam z tego powodu ukucia żalu, choć nigdy mu się do tego nie przyznam. Co on by sobie wtedy pomyślał? Że mi imponuje? Bynajmniej.

- Powiesz mi, gdzie jesteśmy? – zapytałam starając się by mój głos brzmiał ostro.

Kaspian rozsiadł się na przewróconym pniu i poklepał miejsce obok siebie. Magda wręcz przeciwnie, dziwnie się zachowywała, jakby chciała być jak najdalej ode mnie. Czyżby gryzło ją poczucie winy? Ale o co? Chyba, że… Nie, Magda nigdy by mi czegoś takiego nie zrobiła.

- Świat nie należy tylko do ludzi – zaczął swoją bajkę Kaspian.- Było tak bardzo dawno temu, przed zamordowaniem naszych czcigodnych przodków – mówiąc to pochylił głowę z szacunkiem. – Od tamtej pory świat został podzielony na cztery części.

Prychnęłam i założyłam ręce na piersi.

- Czcigodni przodkowie? Kto to taki? Bolek i Lolek?

Kaspian spiorunował mnie spojrzeniem.

- Ich historię na co dzień traktuje się jak mit, nawet nauczyciele nie uczą już szacunku.

Czy on mówił… Nie możliwe, przecież żaden normalny człowiek nie wymyśla innego świata. Nie tworzy nowych ras, ani nie wciska w środku lasu nikomu takiego kitu. Ja nie byłam małą dziewczynką by wierzyć w takie bajki. Mógł mi to wmówić dziesięć lat temu, a nie teraz.

- Dobrze – westchnęłam – uznajmy, że ci wierzę i jak skończyła się ta straaaszna bajka? – udałam zainteresowanie.

Teraz byłam już pewna, że on jest stuknięty. Musiałam tylko wymyślić sposób by uciec od nich razem z Magdą.

Kaspianowi ani Pawłowi nie podobało się moje nastawienie, nie miałam zamiaru się tym przejmować.

- Magda – spojrzałam na przyjaciółkę – ty też w to wierzysz? Przecież to jest stek bzdur.

Dziewczyna bała się spojrzeć mi w oczy.

- Co ci jest? – zapytałam ją. – Dlaczego się tak zachowujesz?

Nie odpowiedziała mi, wbiła spojrzenie w ziemię.

- Ona jest jedną z nas – powiedział dumnie Maciek.

Zamarłam. Co on zrobili mojej najlepszej przyjaciółce? Jeszcze są z tego dumni?!

Miałam ochotę wydrapać im oczy.

- Co jej zrobiliście? – wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

Paweł nawet odsunął się o krok, widziałam, że to on jest moim głównym celem. Kaspiana zostawię sobie na później. Jednak mój wróg schował się za plecami tego drugiego.

- Augusta – Kaspian chwycił mnie za nadgarstki – Augusta, uspokój się. To nie jego sprawka!

- Nie jego sprawka?! – wrzasnęłam. – Nie jego?! Jeszcze dzisiaj rano miałam normalną przyjaciółkę! A teraz? Nawet na mnie nie patrzy!

Widząc, że chcę mu się wyrwać, chłopak objął mnie w pasie.

- To Magda sama sobie jest winna.

Nie mogłam go słuchać! Nie mogłam!

- Zamknij się! –wrzasnęłam. – Nie chcę cię słuchać!

Nie wierzyłam w ani jedno słowo, które oni mówią. Komu miałam wierzyć jeśli nie mojej najlepszej przyjaciółce?!

- Świat został podzielony między ludzi, wilki wampiry i latawce.

Dlaczego on ciągle opowiadał tą swoją głupią historię?! Nie wiedział ,że mam tego wszystkiego dość?! Musiał mnie dobijać?!

- Co to ma wspólnego z Magdą? – zapytałam cicho.

Nie miałam już siły krzyczeć, nie miałam już siły na nic. Chciałam po prostu wrócić do domu i o tym wszystkim zapomnieć.

- My jesteśmy latawcami – wskazał na ich trójkę – widziałaś już co potrafimy.

Lekko skinęłam głową. Uważałam, że wszyscy mamy halucynację na skutek przyjęcia jakiegoś narkotyku, ale co mi tam, niech sobie gada.

- Dar dziedziczymy z pokolenia na pokolenie – tłumaczył dalej - ale czasami zdarza się, że przekazujemy go osobie niewtajemniczonej.

To było ciekawe, akcja się zagęszcza.

- Jak?

Kaspian spojrzał ponad moją głową na Magdę, czułam, że dziewczyna skuliła się.

- Poprzez oddanie jej kawałka siebie – po moich oczach widział, że niczego nie rozumiem. – Na przykład przyjaciółce przekazuje się to , gdy dzielmy z nią swoje emocje. Jest to możliwe tylko, kiedy księżyca nie widać na niebie.

Dobre, teraz niby ja też miałam stać się latawcem ? Mimo całego tragizmu tej sytuacji chciało mi się śmiać. Mamo, tato, jestem latawcem, co wy na to? Już widzę jej miny.

Oczywiście, niczego takiego im nie powiem, bo to zwykłe bajki, niedługo narkotyk przestanie działać i wrócimy do rzeczywistości.

- Przepraszam – szepnęła Magda – nie powinnam ci tego robić. Jestem straszna.

Dlaczego ona też w to wierzyła? Przecież to były same bujdy. Chciałam za nią pobiec, ale Kaspian cały czas mnie trzymał.

- Nie możesz za nią iść.

Zirytowana odwróciłam się w jego stronę.

- Dlaczego?

- Bo my idziemy tam – odwrócił mnie we właściwym( według niego) kierunku.

Parsknęłam śmiechem, co on sobie wyobrażał?

- Nigdzie z tobą nie idę.

Chłopak chwycił mnie mocniej za ramię.

- Obawiam się, że nie masz wyboru.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania