Jeszcze jedna tajemnica - Rozdział XIII

Przez kilka tygodni w moim życiu nie wydarzyło się nic niezwykłego. Chodziłam do szkoły, uczyłam się, nic wielkiego. Kiedy przyzwyczaiłam się do normalności, nadciągnęła burza.

Wszystko zaczęło się od tego, że do naszej klasy zaczęła przychodzić nowa uczennica. Miała na imię Izabela, wydawała się wiecznie zblazowana i zagubiona. Razem z Magdą postanowiłyśmy się nią „zaopiekować”. Na wf -ie była beznadziejna więc odbijałam jej wszystkie piłki, a moja przyjaciółka pomagała jej na matematyce. Dziewczyna pomału zaczęła się przed nami otwierać.

- Co powiecie na kino w sobotę? – zapytała w czwartek.

Uciekałyśmy przed padający zewsząd śnieg, byłyśmy oblepione jak bałwanki.

- Może być – zgodziła się Magda – a na co idziemy?

- „Magnes na kłopoty” – zdecydowała Iza.

I dobrze. Nie za bardzo interesowało mnie, co będziemy robić. Ostatnio czułam się beznadziejnie, strasznie bolały mnie plecy i ramiona. Miałam wrażenie jakby ktoś chciał mnie rozerwać. Magda mówiła, że to normalne, że wyrosną mi skrzydła. Byłam przerażona, wyrosną mi skrzydła i co? Będę z nimi paradować po ulicy? Fantastycznie.

***

Kiedy byłyśmy w kinie zaczęłam drżeć i pocić się. Wyszłam do toalety, ale okazało się, że ktoś tam na mnie czeka. Kaspian ze swoją ekipą na dodatek byli w wybornych nastojach. Chcieli wyrównać ze mną ratunki, nie przeszkadzało im nawet to, że są w damskiej toalecie. Ledwo trzymałam się na nogach, przed oczami miałam mroczki. Kaspian zaczął się do mnie zbliżać, na ustach miał koci uśmiech. Wiedziałam, że nie wyjdę cało z tej sytuacji, wątpiłam czy Magda zorientuje się, że jest coś nie tak.

- Tęskniłaś za nami? – zapytał przymilnym tonem.

- Nie za bardzo – uśmiechnęłam się z trudem - lecz widzę, że ty nie mogłeś się doczekać naszego spotkania.

Kaspian pchnął mnie na umywalki, uderzyłam głową w lustro. Świat wirował mi przed oczami, czepiłam się kurczowo umywalki.

- Zostaw mnie – poprosiłam cicho. – Czego ode mnie chcesz?

Mężczyzna roześmiał się cicho i zaczął bawić się moimi włosami.

- Nie udawaj, że nie wiesz, twoja prababka była zdrajczynią i teraz nadszedł czas zemsty.

Zemsty? O czym on bredził?

Drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich Jurij, jego twarz wykrzywił grymas gniewu. Osunęłam się na podłogę, nie mogłam się ruszać nawet mrugnięcie okiem mnie bolało.

Jurij ukucnął obok mnie i odgarnął mi włosy z twarzy.

- I co ja mam z tobą zrobić?

Kaspian i jego banda zniknęli z pola mojego widzenia, miałam nadzieję, że odeszli na dobre. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie mogłam poruszyć ustami.

- To nic dziwnego, co się z tobą dzieje – przyłożył mi palec do ust. – Nie męcz się i tak tego nie przezwyciężysz.

Mężczyzna zarzucił sobie moje ręce na szyję i podniósł mnie z ziemi. Głowa opadła mi na jego ramię, Jurij wyniósł mnie z kina i wsadził do swojego samochodu. Nie wiedziałam, co on robi, o co tutaj chodzi. Ten świat wciągnął mnie coraz bardziej i teraz to on rządził mną. Nie było z niego drogi ucieczki.

Znów nie mogłam wydobyć z siebie słowa sprzeciwu.

- Jedziemy dzisiaj do mnie – Jurij odpalił samochód – jutro ruszamy dalej.

Milion pytań cisnęło mi się na usta, a żadnego z nich nie byłam w stanie wypowiedzieć. Jurij wydawał się zatroskany tym, co się ze mną dzieje. Może powinnam mu zaufać? Przecież on nie chciał mnie skrzywdzić, zawsze był dla mnie dobry i mi pomagał. Nie mógłby mnie wykorzystać.

Zatrzymaliśmy się pod blokiem Jurija. Mężczyzna zaniósł mnie do swojego mieszkania i położył na kanapie. Nie mogąc się ruszyć, czułam się zdana na jego łaskę i niełaskę. Jurij podszedł do mnie z jakimś mętnym napojem w dłoni. Nie chciałam go pić, bezskutecznie próbowałam cofnąć twarz. Rosjanin podniósł mnie na poduszkach i przybliżył kubek do mojej twarzy.

Jurij pogłaskał mnie delikatnie po policzku.

- Nie zrobię ci krzywdy – obiecał. – Po tym poczujesz się lepiej.

Zastanawialiście się jak trudne może być otworzenie ust, upokarzające było to, że Jurij musiał mnie poić.

Spojrzałam na niego z wyrzutem, gdy zaczęła ogarniać mnie senność, wiedziałam, że to jego sprawka. Jurij uśmiechnął się lekko i położył sobie moja głowę na kolana. Pod wpływem jego dotyku moje ciało zaczęło się rozluźniać, nie mogłam dać mu poznać jaką przyjemność sprawia mi jego dotyk. Minutę później wydarzyło się coś niezwykłego Jurij mnie pocałował. Nie wierzyłam, że to się kiedyś zdarzy. Jego usta zaczęły zasypywać pocałunkami całą moją twarz i szyję. Moje pragnienie wreszcie się spełniło, żałowałam, że nie mogę odwzajemnić jego pieszczoty.

Kiedy obudziłam się następnego ranka mogłam się poruszać. Po cichu wstałam z kanapy i poszłam do łazienki. Jurij spał na posłaniu na podłodze, włosy zasłoniły mu twarz, Miałam ochotę pochylić się i odgarnąć je za ucho, ale bałam się, że mogłabym go tym obudzić. Gdy zobaczyłam swoją twarz w lustrze przeraziłam się. Wyglądałam koszmarnie, potargane włosy, zapuchnięte oczy i sine usta. Na dodatek miałam skrzydła, cieniowane, zielone każde pióro miało złotą obwódką, Były piękne, poruszanie nimi było tak samo naturalne jak ruszanie ręką albo nogą. Czyjeś ręce oplotły mnie w talii, Jurij pocałował mnie w jedno ze skrzydeł, po całym moim ciele przebiegł dreszcz.

- Są piękne – szepnął czule – tak samo jak ty.

Uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam twarz w jego włosy. Mogłaby tak stać przed tym lustrem przez resztę życia.

- Mamy problem – spoważniał i odsunął mnie delikatnie od siebie.

Nie przejmowałam się tym, razem z Jurijem wytrzymamy wszystko.

- Jaki? – zapytałam cicho.

- Chyba cię kocham – przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie.

Moje serce podskoczyło jak na trampolinie. Nie rozumiałam jak ktoś taki jak Jurij mógł pokochać kogoś takiego jak ja. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

- Bicie twojego serca jest potwierdzeniem, że ty mnie też – uśmiechnął się tajemniczo.

Jakim cudem on słyszał bicie mojego serca? Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Moja matka jest wampirem, a ojciec novi – uśmiechnął się widząc moją minę. – Moja mama jest dobra, dlatego mojego skrzydła nie uschły.

- Złe i dobre wampiry? – oparłam się o umywalkę. – Jak to możliwe?

Nie miałam zamiaru być złośliwą, po prostu byłam ciekawa. Nie znałam tego świata i musiałam go zrozumieć.

Jurij wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił go. Otworzyłam oczy ze zdziwienia, miałam przed sobą pół wampira , pół noviego, który właśnie palił w łazience. To było chore.

Mężczyzna pstryknął mnie w nos.

- Nie patrz tak, to nie jest w stanie mi zaszkodzić – zaciągnął się głęboko. – Wampiry dzielą się na dobrych i złych. Dobrzy piją krew oddaną im przez novich, co robią z własnej woli, a ci zli pewnie wiesz jak sobie radzą.

Pokiwałam głową.

- Jak bierzecie od nich krew? – głos mi lekko zadrżał.

Jurij roześmiał się na całe gardło, przez dobrych parę minut nie mógł się uspokoić. Cieszę się, że dostarczałam mu rozrywkę.

- Myślisz, że prosto z opakowania? – pochylił się nade mną.

Śmierdziało od niego dymem, serce zabiło mi mocniej.

- Jesteśmy kulturalni – przygarnął mnie do siebie – pijemy z kubków, albo z kroplówki i wpuszczamy ją sobie wprost do żyły.

Kamień z serca, całkiem cywilizowany sposób. W oczach Jurija błyszczały wesołe iskierki, schylił się i porwał mnie na ręce. Nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na kanapie w salonie. Rosjanin przycisnął mnie do jej oparcia.

- Teraz mi już nie uciekniesz – pochylił się i pocałował mnie.

Wszystko było by pięknie, gdyby nie ten zapach, odsunęłam się od niego ze wstrętem.

- Jurij – wzięłam kilka głębszych wdechów – śmierdzisz.

Mężczyzna znów próbował mnie pocałować, wykręcałam się w jego objęciach.

- Nie będę się całować z popielniczką.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania