Jeszcze jedna tajemnica - Rozdział XII

Następnego dnia w szkole byłam podniecona, od rana nie mogłam niczego przełknąć.

Magda nie odstępowała mnie na krok, chciała wiedzieć dosłownie wszystko. Miała wielkie poczucie winy, że mnie w to wszystko wpakowała.

- Wiesz – odważyłam się jej wyznać - wczoraj poczułam, że ten świat jest trochę mój.

Magda klasnęła w dłonie i przytuliła mnie do siebie.

- Cudnie – podskoczyła kilka razy – będziemy mieć wielką frajdę.

Nie zupełnie podzielałam jej entuzjazm, bałam się mojego pochodzenie. Czy tego można się bać? Nie miałam na to żadnego wpływu.

- Ktoś wczoraj powiedział, że moja babcia jest zdrajczynią – spojrzałam na nią uważnie. - Wiesz, co to znaczy?

Magda unikała mojego wzroku, zastąpiłam jej drogę.

- Magda, musisz mi wszystko powiedzieć.

- No… - przyjaciółka wciąż unikała mojego wzroku. – To pewnie pomyłka…O matko, Kaspian.

Odwróciłam się przodem do chłopaka, przyglądał nam się z krzywym uśmiechem przyklejonym do twarzy.

- Czego chcesz? – zapytałam ostro.

Kaspian cały czas szedł w moją stronę, zaczęłam cofać się pod ścianę. Bałam się go , jego oczy mnie przewiercały, miałam wrażenie, że może odczytać każdą moją myśl. Serce biło mi jak szalone, ale starałam się nie dać poznać po sobie strachu. Uderzyłam głową o zawieszoną na ścianie gaśnice, Magda zastąpiła mu drogę, bezceremonialnie pchnął ją w ramiona Maćka.

- Wiesz, co to jest? – pokazał mi swoją dłoń, był na niej narysowany podłużny sztylet.

Przełknęłam gulę w gardle.

- Tatuaż – odpowiedziałam odkrywczo. – Chcesz mnie nim zabić?

Starałam się by zabrzmiało to jak kpina, ale zabrzmiało całkiem serio. Głos zdradzał moje emocje, musiałam się zamknąć i to szybko.

- Zgadłaś – uśmiechnął się drapieżnie.

Z jego dłoni wystrzelił dokładnie taki sam sztylet jaki namalowany miał na ręce. Przylgnęłam do ściany, on naprawdę chciał mnie zabić w szkole.

- Tu jest monitoring – powiedziałam słabo.

- Oj – Kaspian przygniótł mnie do ściany – obawiam się, że Patryk właśnie się tym zajmuje.

Nie było dla mnie ratunku, w ciągu dwóch dni ktoś drugi raz groził mi nożem. Magda krzyknęła do Kaspiana by mnie zostawił, ale Maciek zasłonił jej usta ręką.

- Powiedz przynajmniej – poprosiłam słabo – dlaczego chcesz mnie zabić?

Chłopak uśmiechnął się szeroko.

- To proste, twoja prababka była zdrajczynią.

Pochylił się nade mną, teraz to na sto procent mój koniec. Przejechał ostrzem po moim policzku, poczułam krew. Zacisnęłam powieki, nie chciałam na to patrzeć, mam nadzieję, że przynajmniej będę ładną nieboszczką. Skąd wzięły mi się te myśli?! Chyba na dobre już zwariowałam. Nadciągaj świętości, mam nadzieję, że trafię do nieba, chyba nie zasłużyłam na wieczne potępienie. Ja już zaczynałam bredzić!

- Chyba zaczęła się już lekcja, prawda?

Otworzyłam jedno oko by spojrzeć na mojego wybawcę. Jurij??? To nie mógł być on, sądzę, że Kaspian naprawdę mnie zabił. Magda podbiegła do mnie i chwyciła pod ramię, gdyby nie ona osunęłabym się na podłogę. Chusteczką otarła mi krew z policzka, nie sądziłam, że mogę mieć więcej ran. Jurij w ogóle nie zwrócił na nas uwagi, poczłapałyśmy na łacinę i co się okazało? To on jest naszym nowym nauczycielem łaciny, fantastycznie. Miałam na półrocze ledwo czwórkę i to wywalczoną. Dosłownie. Robiłam wszystko by harpia w końcu musiała dać mi wyższą ocenę, teraz czcigodna nauczycielka przeszła na emeryturę. Magda pociągnęła mnie do ostatniej ławki pod ścianą, morderczym wzrokiem wypędziła z niej Filipa i Pawła, klasowych pajaców. Jurij włożył okulary w brązowych oprawkach i zaczął sprawdzać obecność. Wpatrywałam się w niego rozmarzonym wzrokiem, był moim rycerzem w lśniącej zbroi.

Magda otarła mi kącik usta.

- Ślinisz się.

Szybko skupiłam uwagę na ławce. Dawid, sportowiec-półgłówek, odwrócił się do nas.

- Ej – puścił do nas oko – kim jest ten nowy?

Chwilę trwało nim udało mi się przełknąć ślinę, Magda całkiem zamarła.

- Stoi za tobą – wyjąknęłam słabo.

Jurij rzeczywiście stał oparty o jego ławkę i przyglądał nam się znad okularów. Ta wersja Rosjanina mnie przerażała, wolałam z nią nie zadzierać.

Dawid spojrzał na niego lękliwie.

- Taki… ciekawy byłem…

Cała klasa wybuchła śmiechem, kąciki ust nauczyciela uniosły się do góry.

- Widzisz – uśmiechnął się przyjaźnie – z natury jestem zaborczy i kiedy widzę, że ktoś się mną nie interesuję, potrafię być straszny.

Dawid bał się nawet głębiej odetchnąć, dlatego siedział jak skamieniały.

- Dlatego twoje piękne koleżanki od dzisiaj siedzą w pierwszej ławce.

Normalnie czułabym się uszczęśliwiona, tym że będę bliżej niego, ale teraz… średnio mnie to cieszyło. Postanowiłam walczyć o swoje, jeśli mu na mnie zależało powinien odpuścić.

- Dlaczego my? – odważyłam się zapytać.

Magda wyprostowała się na krześle.

- My nie zrobiłyśmy nic złego – broniła się.

- Dyskutujecie ze mną? – pochylił się nad naszą ławką.

Odwaga szybko mnie opuściła, Magdę chyba też.

- Macie ostatnią szansę – odwrócił się przodem do tablicy – nim doliczę do trzech macie być w ławce przed moim biurkiem.

Zagryzłam zęby, nie miałam ochoty nigdzie się ruszać.

- Raz…

Cała klasa patrzyła to na nas to na nowego nauczyciela. Jak on może mnie tak traktować?!

Jak może się tak zachowywać?!

- Dwa…

Wykorzystuje swoją władzę nade mną.

- Dwa i pół…

Zebrałam swoje książki i przeszłam przez całą salę siadając w drugiej ławce. To się nazywał kompromis. Magda ruszyła moim śladem.

- Pierwsza ławka – przerzucił na nią moje książki.

Policzyłam do stu i ruszyłam w ślad za nimi.

- Skoro zostało nam sporo czasu to napiszemy sobie kartkówkę z trzech pierwszych deklinacji.

Nienawidzę łaciny i nie cierpię Jurija. Nie poznawałam go, dlaczego był dla mnie taki niemiły?

Po dzwonku chciałam jak najszybciej uciec, ale w progu zatrzymał mnie jego głos.

Jurij poczekał aż wszyscy wyjdą i delikatnie chwycił mój podbródek. Chciał przyjrzeć się rozcięciu na policzku, ale wściekła wyszarpnęłam go.

- Złośnica – szepnął mi do ucha.

Aż we mnie zabulgotało.

- Chce pan ode mnie czegoś konkretnego? – zapytałam ozięble.

W końcu był moim nauczycielem, nie powinien spoufalać się z uczennicami. Rosjanin drgnął zaskoczony i uśmiechnął się lekko.

- Zdenerwowałem cię, widzę to po twoich policzkach są szkarłatne.

Punkt dla niego, wyczytywał z mojej twarzy wszystko co chciał.

- To była moja pierwsza lekcja, jak mi poszło? – posłał mi ten swój uśmiech, od którego kolana mi miękły.

Nie potrafiłam go nie odwzajemnić, ale całkiem odpuścić tez nie mogłam.

- Do jutra będą krążyć legendy na pana temat.

Jurij spojrzał na mnie z rozbawieniem.

- O to właśnie chodzi, poszłaś na pierwszy ogień. Mam nadzieję, że do wieczora minie pannie uraza.

Teraz to ja miałam przewagę, uśmiechnęłam się z wyższością.

- Zastanowię się.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania