Miłosna Wyspa Rozdział 1: Spotkanie

Superman; najsilniejszy i najpiękniejszy superbohater z Ligi Sprawiedliwych. Jego peleryna zawsze powiewała na wietrze, niczym jego pewność siebie, która codziennie wspinała się na wyżyny ku najwyższym górom na świecie. Teraz również w blasku zachodzącego słońca stał, jak przystało na bohatera. Wypatrywał zagrożenia. Uniósł się w górę i poleciał w stronę nieboskłonu, gdzie to morze świeciło się pięknym, żarzącym się odcieniem czerwieni. Ujrzał niewielką wyspę. Stwierdził, że się rozejrzy, gdyż nigdy nie był w tak dalekich zakamarkach świata. Opadł więc powoli, niczym balon z powietrzem zamiast helu na piasek, który budował wyspę. Pomyślał, że nie ma tu na co patrzeć. Jedynie przed nim rozciągała się plaża i z daleka było widać las. Wyspa z góry wydawała mu się malutka, jak jedno z ziarenek piasku, lecz teraz była ogromna, jak na bezludną wyspę. Sądził tak przynajmniej, że jest bezludna, no bo nikt nie przychodził mu na spotkanie.

-Nie ma tu nic ciekawego. Sam piach i drzewa. A spodziewałem się, że może czeka mnie tu jakaś przygoda.-Pomyślał i spojrzał za siebie, gdyż usłyszał, że ktoś też opadł na ziemię. Ujrzał kątem oka drobną, szczupłą dziewczynę. Wydawało mu się, że jest w podobnym wieku, co on i było to prawdą. Kobieta miała długie blondwłosy, zielone oczy, małe usteczka, chudą talię, a na sobie nosiła podartą zieloną bluzkę i granatowe spodnie z dziurami. Wyglądała, jakby wyszła ze śmietnika, ale na szczęście nie pachniała tak. Superman odwrócił się całkowicie już w jej stronę, a ta zarumieniła się.-Co ty tu robisz? Myślałem, że to bezludna wyspa.

-On do mnie przemówił, naprawdę?-Spytała cichutko siebie rozmarzona dziewczyna i zakryła jeden z rumieńców ręką, a drugą odgarnęła włosy w tył.

-Tak, mówiłem do ciebie.-Powiedział Superman, nie rozumiejąc przekazu tych zaróżowień na jej twarzyczce.-Co tu robisz?-Spytał zniecierpliwiony, ale oto ujrzał, że dziewczyna podchodzi niepewnie do niego i dotyka lekko jego napakowanej ręki i stoi wpatrzona w niego z ustami otwartymi, jakby z podziwu. Ten pokierował lekko jej dolną wargę ust na dawne miejsce i rzekł-Wiem, że ten zachód słońca jest piękny, ale mam wrażenie, jakbyś na mnie zwracała szczególną uwagę.-Po czym chciał unieść się nad ziemią, lecz oto jego moce wygasły.-Co się stało z moimi mocami?-Spytał dziewczynę, gdyż podejrzewał, że to ona go osłabiła kryptonitem lub czymś innym. W końcu była jedyną istotą na tej wyspie. Dziewczyna ocknęła się z romansu, widząc niemiłą twarz superbohatera. Podniosła ręce w obronny geście i zawołała:

-Ja nic, przysięgam!-Superman spojrzał jej prosto w oczy z niepewnością, lecz kłamstwa nie ujrzał, a miał dar do rozpoznawania prawdy.

-Mówisz szczerze, więc ci daruję wyjaśnień.-Powiedział i spytał-Tylko mam jedno pytanie, jeśli mogę spytać. Co TO jest?-Po czym wskazał na jej policzek. Chodziło mu o rumieniec. Nie spotykał zwykle dziewczyn, ani nigdy nie widział czegoś takiego, więc był zainteresowany. Myślał wpierw, że kobieta na coś zachorowała i dlatego była taka mało rozmowna. Ta szybko zakryła policzek i rzekła:

-To nic. Tylko lekko się przeziębiłam i poczerwieniałam.

-Moje moce nie działają.-Zauważył Superman.-Musi być tu jakiś kryptonit.

-Nie ma.-Powiedziała dziewczyna i wpatrywała się dalej w bohatera.-Gdyby był powiedziałabym ci o tym.

-Dobrze, skoro jesteśmy tu sami to może się poznajmy. Jestem ... -Zaczął, lecz ta dokończyła za niego.

-Superman, a ja to Emily.-Bohater spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem.

-Skąd to wiesz? Nigdy na twojej wyspie nie bywałem.-Pomyślał, że może ona jest z tych rejonów.

-Tak naprawdę nie jestem stąd.-Powiedziała dziewczyna i pokazała mu drona na plecach.-Jest to maszyna, którą przyczepiłam do siebie, sterowałam nią i poleciałam z tobą tutaj.-Superman zaniepokoił się.

-Czyli śledziłaś mnie?-Spytał.

-Tak, ale nie umiałam się oprzeć! Jestem twoją największą fanką!-Wypaliła dziewczyna i zakryła usta, jakby żałowała swoich słów i krzyku.

-To miłe.-Powiedział spokojnie już Superman.

-Naprawdę?-Spytała dziewczyna, rumieniąc się już tak bardzo, że twarz jej była czerwona, jak pomidor.

-Czy wszystko okej?-Zapytał ją zaniepokojony tym zjawiskiem Superman.-Chyba się jeszcze bardziej przeziębiłaś.-Zaśmiał się lekko, acz nerwowo, jakby nie był do końca pewien, czy ona naprawdę nie jest chora.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania