Miłosna Wyspa Rozdział 2: Baza

-Zbliża się noc. Ja nie mogę odlecieć do domu, ale ty możesz nas zabrać.-Powiedział Superman, wskazując na maszynę na plecach Emily.

-Niestety, nie mam już baterii.-Rzekła smutno.

-Musimy zrobić sobie, znaczy tobie schronienie, gdyż, jak wiesz jestem człowiekiem ze stali.-Powiedział Superman.

-Czyli, że jak spadnie deszcz to rdzewiejesz?-Spytała dziewczyna i zaśmiała się cicho, jakby bała się, że bohater to usłyszy. Superman, jak wiadomo, posiadał supersłuch, więc niemożliwym było ukryć przed nim jakiekolwiek słowa, a więc to też usłyszał i też się zaśmiał.

-Nie musisz się tak ukrywać cały czas.-Powiedział, nie dlatego, że coś do niej poczuł, a ze współczucia. Wydawała się być strasznie nieśmiała w jego towarzystwie, a on nie rozumiał tego kompletnie. Nigdy nie odczuł sam czegoś takiego, jak nieśmiałość.

-Dobrze, więc jaki plan?-Spytała Emily.

-Ty mnie chyba nie słuchasz. Musimy zbudować dom.

-Dom?!-Zawołała Emily.-Przecież to potrwa wieki! A poza tym nie mamy cegieł!

-Zrobimy go z liści i drewna. Znaczy ja to zrobię. Nie chcę, byś będąc chora pracowała.-Powiedział Superman.

-Ależ ja nie jestem chora!-Zaśmiała się Emily.-To ... co na twarzy mam to ... rumieńce.-Wyjąkała zawstydzona Emily.

-Znaczy? Jeśli to nie choroba, to co?-Spytał, nie rozumiejąc Superman.

-Nieważne ... -Zaśmiała się nerwowo Emily. Superman spojrzał jej w oczy i zobaczył w nich niepewność.

-A ja myślę, że jesteś bardzo zdenerwowana. Może powinnaś odpocząć. Powiedz, co by ci dało spokój umysłu?-Spytał.

-Ty ... -Wyszeptała, lecz szybko się poprawiła.-Znaczy sny. Sen, tak ... -Powiedziała Emily szybko i położyła się na piasku.

-Okej ... rozumiem. Tylko niech cię nie zabierze morze.-Ostrzegł ją Superman i dodał-To ja pójdę budować nam, znaczy tobie schronienie.-I poszedł do pobliskiego lasu. Emily nie spała, nie, po prostu nie mogła dać po sobie poznać tego, co w niej siedzi, jakie mocne uczucia kumulują się w jej sercu. Czuła, że są sobie przeznaczeni, lecz chciała poczekać na odpowiedni moment, kiedy powie "kocham cię". Na razie wolała z tym zaczekać. Trzeba jeszcze wspomnieć o jej wadzie wzroku, gdyż potem bardzo się ta informacja przyda. Dziewczyna miała bardzo słaby wzrok. Widziała mniej wyraźnie i to właśnie dlatego tak się ucieszyła, gdy ujrzała Supermana. Był to pierwszy człowiek, który zamiast mówić o jej oczach i ich wyglądzie, zaczął konwersację. Jej oczy były bardzo niezwykłe, gdyż jedno było całkowicie czarne, a drugie-białe. To czarne nie funkcjonowało poprawnie, a to białe; w ogóle nie funkcjonowało. Superman oczywiście zauważył tą straszną rzecz, lecz nie chciał się wychylać z nieodpowiednim pytaniem. Poczeka na odpowiedni moment, aż będzie gotowa powiedzieć o tym sama. Na razie budował małą bazę. Łączył patyki ze sobą i stworzył mocny szkielet małego domku o wymiarach 2 m kwadratowe na 1,6 m wysokości. Potem obłożył je liśćmi, które miały być ścianami i dachem pomieszczenia, a następnie poszedł do miejsca, gdzie na ziemi leżała Emily. Spała, gdyż była tak wyczerpana, że nie mogła już dłużej nie spać. Superman nigdy nie rozumiał, jak ludzie tak szybko się męczą. On, człowiek ze stali, nie zwykł tak szybko kłaść się spać, lecz przypomniał sobie, że to dziewczę to najzwyklejsza istota, która, tak jak prawie każdy człek na Ziemi, tak dla niego niezwykłej i obcej, szybko się męczy. Zdjął z niej sprzęt, którym tu przyleciała, by było jej wygodnie i ostrożnie wziął ją na ręce. Położył ją w specjalnie zbudowanej, małej fortecy z drewna, a sam wypatrywał, czy nie nadciąga zło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania