Miłosna Wyspa Rozdział 6: Wyznanie

-Może teraz wrócimy do Gotham City i wspólnie będziemy ratować świat?

-Brzmi, jak niezła randka. Wchodzę w to!-Powiedziała i spytała-Ale czy nie mógłbyś nauczyć mnie, jak się posługiwać moimi mocami?

-Oczywiście!-Zgodził się Superman i zaczął uczyć.-Latać już umiesz, ale strzelanie laserami to najlepsza z mocy. Spróbuj zgromadzić w oczach dużo energii, a potem rozszerz oczy najszerzej, jak umiesz. Wtedy zaczniesz strzelać.-Emily istotnie; zrobiła wszystko zgodnie z instrukcją, lecz gdy lasery wystrzeliły z jej oczu, ta zaczęła krzyczeć:

-To mi zaraz oczy wypali!-Wrzasnęła, próbując zamknąć oczy, ale nic z tego.

-Wyłącz je!-Poradził Superman.

-Próbuje, ale nie dam rady!-Rzekła Emily. Superman nie miał pojęcia, co ma robić. Dziewczyna nie umiała opanować swoich nowych mocy, a to okropnie niebezpieczne.

-Chyba jeszcze trochę sobie na tej wyspie pobędziemy.-Powiedział Superman i nagle znakomita myśl mu wpadła do głowy. Spytał więc do Piotrusia Pana.-Czy masz cokolwiek, co jest z kryptonitu?

-Mówisz, masz!-Rzekł chłopiec z Nibylandii i wyjął z kieszeni zielony kryształ i cisnął nim w stronę Emily. Ta padła na ziemię, a lasery ustały. Superman podbiegł do dziewczyny, a Piotruś zdjął z niej kryptonit.

-Emily, wszystko dobrze?-Spytał, gładząc jej policzek. Emily zakryła oczy ręką, na znak bólu ich. Ten odsunął dłoń, by zobaczyć, co się stało. Jej oczy były zaczerwienione, jakby pocierała je kilka minut brudnymi rękami. Nie było tak. Dziewczyna miała rację, że lasery uszkadzają jej oczy, a to przez wadę wzroku.-Już dawno wiedziałem, że coś jest nie tak.

-Dlaczego lasery są szkodliwe dla mnie, a dla ciebie nie?-Spytała Emily, powoli przechodząc do pozycji siedzącej.

-Gdyż, ty już miałaś je podrażnione i nie były na tyle zdolne do tego, by się bronić.-Rzekł Superman i niepewnie zaczął temat, który go intrygował.-A tak właściwie, wybacz, jeśli to nieodpowiednie, lecz chciałbym spytać; co ci się stało w ów oczy?-Emily była mu dwukrotnie wdzięczna za ocalenie życia, więc kompletnie nie ruszył ją ten fakt, że zaczyna się rozmowa o czymś, czego nie lubi i zaczęła tłumaczyć:

-Mam dużą wadę wzroku. Widzę świat tylko prawym okiem. Mam dużą liczbę chorób tego oka, jak i lewego. Jest to dla mnie bardzo trudny temat, ale tobie o tym powiedziałam, gdyż jesteś moim bohaterem, a z takim chciałabym być szczera.-Mówiąc to spojrzała mu w oczy, jakby miała mu jeszcze coś do powiedzenia. Superman zrozumiał przekaz, więc gestykulacyjnie wyciągnął lekko rękę przed siebie, jakby mówił "powiedz coś wreszcie".

-Jest coś jeszcze? Widzę, że tak.-Wyjaśnił gest. Ta pokiwała głową. Wiedziała, że to ten moment. Wcześniej straciła nadzieję, lecz teraz wiedziała, że oboje czują to samo, więc zdobyła się na odwagę i rzekła:

-Kocham cię!-Superman chyba pierwszy raz w życiu również na te słowa się zarumienił. Nie czuł, że to coś niemiłego, ale też nie miał pojęcia, czemu akurat teraz. Poczuł lekkie rumieńce na policzkach, jako coś cudownie, niewyobrażalnie pięknego.

-Ja ... -Zaczął niepewnie, lecz tu też po krótkim zawieszeniu z jego ust wybrzmiały słowa-Kocham cię!

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania