Miłosna Wyspa Rozdział 15: Umrze?

Gdy Emily się obudziła leżała w swoim pokoju w łóżku wpatrzona w sufit. Usłyszała głos Supermana, który z kimś rozmawiał. Nie miała pojęcia z kim. Nie mogła się ruszyć, ani tym bardziej spojrzeć na nich.

-Czy ona ... -Zawahał się spytać Superman.

-Zostało jej niewiele czasu. Zaledwie kwadrans.-Rzekł inny, kobiecy i poważny głos. Był on niskiej, blondwłosej pielęgniarki, która przyszła do Emily, gdy Superman przyniósł ją do bazy Ligi Sprawiedliwych.

-Na pewno jest coś, co jej pomoże.-Powiedział błagalnie Superman.

-Spójrz, chyba się obudziła.-Zmieniła temat pielęgniarka. Ten spojrzał na Emily. Rzeczywiście, oczy miała lekko otwarte, jakby dopiero się przebudzała. Słyszała tylko część rozmowy, ale bała się po tym, co usłyszała. Pielęgniarka wyszła z pokoju. Pół minuty minęło, a Emily była już wstanie spojrzeć, leżąc, na Supermana. Ten wiedział, że to, co usłyszała może ją naprawdę przerazić, ale chciał, by te piętnaście minut spędziła szczęśliwa, więc postanowił ukryć przed nią ten fakt. Spojrzała na niego i cicho spytała:

-O co tu chodzi?-Superman zmusił się do uśmiechu i rzekł:

-O nic. Naprawdę, nie powinnaś się przejmować.-Emily poczuła, że może już się poruszyć, więc wyciągnęła rękę w stronę chłopaka. Ten lekko chwycił jej dłoń, a drugą ręką pogładził jej włosy, mówiąc-Nie obawiaj się! Wszystko jest w porządku.

-Ale mówisz szczerze? To czemu słyszałam ... -Zaczęła zaniepokojona i wystraszona Emily.

-Najszczerzej. Naprawdę.-Powiedział Superman, lecz nie był tego taki pewien. Otóż sprawa przerażała go na tyle, że nawet Emily to zauważyła, choć ledwo.

-Supermanie, czy ja ... -Zawahała się, ale nie mogła dłużej zwlekać.-Czy ja umrę?-Spytała. Ten w odpowiedzi zaśmiał się lekko, acz widać było, że bardzo rozbawiły go obawy jej. Nie sądził, że aż tak daleko się z nimi posunie.

-A w życiu!-Rzekł.-Nigdy bym na to nie pozwolił.

-Więc co mi jest?-Spytała, coraz bardziej zniecierpliwiona Emily. Nie lubiła żyć w niewiedzy, nawet jeśli prawda byłaby okropna. Superman wiedział, że nie da się dłużej oszukiwać.

-Za prawie kwadrans ... -Zaczął niepewnie. Spojrzał jej prosto w przestraszone oczy i wyszeptał, jakby do nich.- ... stracisz wzrok.-Wtem dziewczyna poczuła ukłucie w oczach. Nie było ono jednak prawdziwe. Był to tylko okropny niepokój, który właśnie wymuszał w niej myśl o utracie czegoś, czego i tak miała mało. Nie miała pojęcia, co zrobiła nie tak. Wtedy przypomniała sobie. Jak walczyła z Supergirl kilkukrotnie ta sprowokowała ją do użycia laserów, które, jak wiadomo, okropnie podrażniały jej bardzo cenne oczy. Wiedziała, że jest to tylko i wyłącznie jej wina i że nie może oskarżać o to ani Supergirl, ani Supermana, ani nikogo innego. Wtem ujrzała, że do pokoju wchodzi reszta drużyny. Byli oni wyraźnie poruszeni sytuacją, z której relacje zdała im pielęgniarka. Najgorzej jednak czuł się z tym Superman, gdyż naprawdę pokochał tą niezwykłą osóbkę i chciał jej bardzo pomóc. Nikt jednak na świecie, nawet najbardziej wykwalifikowani lekarze nie umieli stworzyć jeszcze takiego lekarstwa, by polepszyć komuś na tyle wzrok, by nigdy go nie mógł stracić. Nawet dziś nie ma jeszcze takich leków, które by usuwały ślepotę, a bardzo by takie coś było przydatne w codziennym życiu. Świat stałby się lepszy i bardzo wielu ludzi by żyło, patrząc na świat wokół siebie. Emily i tak nie widziała już na jedno z oczu, ale to od urodzenia, dlatego nie miała z tym takiego problemu, ale fakt, że całkiem wzrok straci przerażał ją.

-Tym razem nawet nasze moce nic nie zdziałają.-Przyznał smutno Flash.

-Niestety, masz rację.-Rzekła Wonder Woman, również współczując Emily.

-Czy bez wzroku będę mogła walczyć ze złem?-Spytała Emily, lecz raczej spodziewała się odpowiedzi.

-Przykro mi.-Powiedział w odpowiedzi Superman. Emily kolejny raz poczuła nieprzyjemny ból oczu. Nie bolało ją to jednak tak bardzo, jak myśl, że to są ostatnie chwile, gdy widzi Supermana. Ten spojrzał na nią smutnym wzrokiem i rzekł-Naprawdę, nie mogę nic z tym zrobić.-Emily tym razem wyciągnęła do niego obie ręce, a ten przytulił ją. Ta zamknęła oczy i zaczęła płakać. Trzeba przyznać, że Superman czuł to samo, ale zmusił się do powstrzymania łez. W końcu, jako superbohater stał się niewzruszony, jednak teraz za serce chwytał go fakt, że ta bohaterska istota ma skończyć, jako niewidoma.-Wybacz mi!-Powiedział, gdyż było mu okropnie przykro, że dopuścił do czegoś takiego. Był zły na samego siebie, że nie powstrzymał swej kuzynki przed zaatakowaniem Emily.-To tylko moja wina!

-Nie mów tak!-Rzekła Emily.-Nikt cię kochać nie będzie tak, jak ja, uwierz mi! Nie pozwolę, żebyś obwiniał się za coś, co było moją winą. To ja nie opanowałam się i nieposłuszna byłam tobie. Gdybym cię posłuchała to by się to nie stało. Teraz zapłacić muszę za swoje obie ręce oczami.-Powiedziała, odnosząc się do metafory Flasha.

-Za ręce? Jak to?-Nie rozumiał Superman.

-Chodzi o jedną taką metaforę.-Powiedział Flash.-Później ci to wyjaśnię.-Superman i Emily nadal trwali w uścisku, a ona rzekła jeszcze:

-Dziękuję ci, że mi pomogłeś. Gdy nie ujrzę nic, będę widzieć ciebie, nie zależnie od tego, co powiedzą inni.

-Jak to?-Nie rozumiał tego przekazu Superman.

-Normalnie. Poznawać cię będę po głosie miłym i dobrym, takim, jakiś ty.-Wyjaśniła Emily. Nareszcie, od wielu lat poczuła kogoś bliskiego przy sobie, gdyż całe swoje życie była samotna. Gdy była jeszcze dzieckiem mieszkała w sierocińcu i nikt nie zwracał na nią uwagi. Jej wada wzroku też nikogo nie obchodziła. Było wszystkim wszystko jedno czy straci wzrok czy nie. Teraz jednak miała przy sobie nawet nie zwykłego człowieka, a bohatera, który kochał ją niezmiernie i wiedział, że czeka go z nią cudowna przyszłość, mimo jej braku wzroku. Wierzył, że miłość przyćmi ten okropny fakt. Emily uczuła kolejne fale bólu oczu, coraz silniejsze, aż po chwili ustały. Tak nagle. Nie mogła w to uwierzyć. Może jeszcze nie wszystko stracone. Usiadła prosto na łóżku i otworzyła oczy. Już, już miała nadzieję, że zobaczy swego kochanka, ale niestety. Jej oczom ukazała się nicość, ciemność i mrok. Jej oczy były koloru bieli, co przeraziło Supermana. Było to straszne, a jeszcze gorsze była ta jedna mała łza, która spłynęła po policzku dziewczyny.

-Stało się.-Powiedział Superman, choć nie mógł się pogodzić z tą myślą.

-Nie szkodzi.-Rzekła Emily i położyła dłoń na ręce chłopaka.-Ważne, że wiem, że tu jesteś. Nie jestem tym typem osób, które muszą coś zobaczyć, żeby uwierzyć. Ja nie niewierny Tomasz.-Zaśmiała się.

-Za to między innymi cię kocham.-Rzekł Superman, a Liga Sprawiedliwych patrzyła na tą scenę z poruszeniem. Widzieli, że miłość może zmienić poglądy na świat. Ta dziewczyna straciła wzrok, a jest szczęśliwa, gdyż wie i czuje, że ma przy sobie kogoś bliskiego. To właśnie to pozwoliło jej na uśmiech. Wstała z łóżka na równe nogi i rzekła:

-Jestem przekonana, że z wami nie zgubię się nawet w labiryncie rozpaczy i niedoli.-Można powiedzieć, że to już koniec. Oczywiście, tylko tej jednej części. Pewne jest, że będzie jeszcze druga. Podsumowując, Emily zdobyła serce Supermana. Musiała za to zapłacić trudem, odwagą i poświęceniem, ale cóż miałoby powstrzymać ją przed zdobyciem swoich marzeń, a jednym z nich był Superman.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania