Ostatnia - wpis nr 3
To już przeszłość, ale może wam o tym opowiem. Wampiry zostały unicestwione, ale zostawiły po sobie swoje imperia. Większość z nas prowadziło swoje mniej lub bardziej legalne interesy. Od handlu narkotykami do składów budowlanych. Od stręczycielstwa do prowadzenia gabinetu bioenergoterapeutycznego. Pełne spektrum, ale przecież każdy z nas był inny. Zatrudnialiśmy tysiące ludzi. Możecie nazwać mnie niepoprawną idealistką, ale nie chciałam, by te wszystkie biznesy legły w gruzach. Oczywiście większość z nich była zarządzana i kontrolowana przez zaufanych ludzi. Kiedyś nazywaliśmy ich niewolnikami, ale w ostatnich dziesięcioleciach byli to po prostu "nasi ludzie". Docierałam do nich stopniowo, polecałam przejąć kontrolę nad powierzonymi im interesami i opiekować się nimi jak własnym biznesem. Byli zdezorientowani po zniknięciu swoich wampirzych panów. Potrzebowali pocieszenia. Więź pomiędzy wampirem i jego człowiekiem jest bardzo szczególna i nie sądzę, byście to tak od razu zrozumieli, pominę więc na razie ten temat. Podsumowując, musiałam przejąć kontrolę. Pokazać "naszym", że jest jeszcze ktoś, kto będzie rządził. Zlikwidować kilka interesów, które budziły we mnie obrzydzenie. Zlikwidować niepokornych, którzy nie chcieli się podporządkować.
Zajęło mi to prawie rok. Teleportowałam się z miejsca na miejsce po całym świecie. Nauczyłam się wiele o prowadzeniu biznesu. Zabiłam wielu ludzi. Teraz myślę, że to był mój sposób na odreagowanie. Rzucenie się w wir zajęć i podporządkowanie sobie innych. Wreszcie znalazło się coś, nad czym miałam kontrolę. Przez to całe zamieszanie niemalże przeoczyłam to, co działo się na moim własnym podwórku. Gryfy podrosły, zorganizowały się i zaczęły przejmować władzę. Ich naturalnym środowiskiem były klify i wysokie skały, poszukały więc dla siebie podobnych warunków. Idealne okazały się zamki w Niedzicy i Czorsztynie. Kamienne schronienia położone wysoko nad wodą, dobre miejsca na założenie gniazd. A nasze gryfy, przedwcześnie dojrzałe za sprawą magii, właśnie zaczynały myśleć o założeniu rodzin. Pamiętacie pewnie, jak wojsko próbowało je stamtąd wykurzyć? Te cwane skubańce zagroziły zniszczeniem zapory na Jeziorze Czorsztyńskim i mordowaniem wszystkich cywili jak popadnie. To prawda, lecz niecała. Poza tym gryfy magicznie uodporniły się na naszą broń i wysoką temperaturę. Możesz do takiego wystrzelać cały magazynek i nic. Wybuch tylko go wkurzy. Bomby atomowej nikt nie próbował i raczej nie spróbuje. Wasze władze postanowiły więc olać tą sytuację na zasadzie "jakoś to będzie".
Gryfy wygodnie zagnieździły się na zamkach, zdziesiątkowały i wygnały ludność z okolicznych miejscowości. Niektórzy zdecydowali się zostać. Przysięgli gryfom wierność, za co te zagwarantowały im bezpieczeństwo i całkiem niezłe warunki życia. Wróciłam do kraju w momencie, kiedy wieści o dobrym życiu w "państwie gryfów" zaczynały się rozchodzić. Zjeżdżały się tam i osiedlali fani gryfów, ludzie marzący o życiu zgodnie z naturą, zwykłe świry i szpiedzy. Ci ostatni zresztą byli od razu demaskowani, rozszarpywani i zjadani. Cóż, gryfy były dobre w magię, a czytanie w ludzkich myślach jest proste. Wkurzyła mnie trochę ta sytuacja. Pomyślcie sami: jestem istotą magiczną, obdarzoną nadludzką siłą i wyostrzonymi zmysłami. Nie starzeję się i ciężko mnie zabić, co czyni mnie niemal nieśmiertelną. Żyję wśród ludzi i próbuję się niczym nie wyróżniać. Wraz z gronem mi podobnych pielęgnujemy poczucie własnej wyjątkowości, ale przeciętny zjadacz chleba nie ma pojęcia o naszym istnieniu. A tu nagle pojawiają się gryfy z kosmosu, zakładają własne państwo a ludzie (uczciwie należy zaznaczyć, że był to znikomy procent) dobrowolnie poddają się ich władzy. Tak, wkurzyłam się. Postanowiłam więc przyjrzeć się temu bliżej i złożyłam władcy gryfów przysięgę wierności.
Komentarze (15)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania