Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XI

Dlaczego wstyd sprawia, że nie możemy wyznać jakiegoś sekretu? Dlaczego się boimy? Przecież to by tak bardzo ułatwiło nasze życie, w końcu przyniosłoby ulgę... i możliwość zaakceptowania nas takimi, jakimi jesteśmy. Boimy się odkryć przed innymi, zostać zranieni, więc lepiej się ukrywać. Tworzyć skorupy, które w naszym mniemaniu będą najlepszą opcją do „zaserwowania” naszym bliskim. Mimo wszystko zawsze zostaje ten niedosyt i w pewien sposób obwiniamy innych, że nie są w stanie nas dostrzec. Poznać istotę naszego „ja”, które przecież tak skrzętnie chowamy. Ironia? A jakże.

Wybrać lepszą drogę, ale tak naprawdę, jak mam to zrobić. Nie przekonam się, która była tą właściwą, bo nawet u kresu tej, którą wybrałam, nie będę w stanie przyjrzeć się tej drugiej. Pozostanie dla mnie wieczną zagadką, na której zgłębienie będzie za późno. Żal? Tak, czuję go za każdym razem, gdy widzę swoje odbicie w czyichś oczach. Oczy to takie paskudne ustrojstwo, pokazuje tak wiele rzeczy, nagina fakty, kłamie, sprawia, że pogrążam się w różnych rozmyślaniach.

 

Siedziałam w sali lekcyjnej i myślałam o miśku, którego dostałam od Michała. Dlaczego wybrał akurat taki prezent? Minęło już trochę czasu, a moją głowę zaprzątały inne myśli, w tamtej chwili jednak pochłonęła mnie zagadka miśka, o ile można to nazwać zagadką. Nigdy nie miałam w domu maskotek, a zabawki ograniczały się do jakichś puzzli czy piłki do nogi, nie wiem w sumie czemu. Będąc dzieckiem, bardzo zazdrościłam innym ich pluszowych przyjaciół, jednak za każdym razem, gdy prosiłam rodziców, by zakupili mi taką zabawkę, słyszałam odmowę. Smuciłam się wtedy, ale nie płakałam. Właściwie chciałam płakać, ale nim do tego doszło, mój kochany brat stawał przy mnie i starał się rozweselić. Zawsze się mną opiekować, zawsze. I w gruncie rzeczy, to go właśnie zniszczyło. Kiedyś przyjaźniliśmy się z Michałem we trójkę, potem doszła Anka, ale nim to się stało, byłam oczkiem w głowie dwóch naprawdę ważnych dla mnie osób. Kiedy chodziliśmy do domu Michała, ach, co to były za czasy... On miał zawsze najlepsze zabawki — miliony pluszowych miśków, samochodzików, gier video i wszystkiego, o czym dusza mogłaby zapragnąć. Bawiliśmy się tam do woli, w gruncie rzeczy to właśnie to było jednym z głównych przyczyn, dlaczego trzymaliśmy się tak blisko. Jakie egoistyczne dziecko ze mnie było, aż wstyd pomyśleć.

 

- Ashley, halo! - Ktoś dotknął mojego ramienia.

 

Podskoczyłam przestraszona i wróciłam ze swoich rozmyślań do świata realnego. Rozejrzałam się wokół i mój wzrok spoczął na właścicielce ręki.

 

- O co chodzi? - zapytałam, przyglądając się uważnie twarzy Emilii.

 

- Znowu gdzieś odpłynęłaś. Co z tobą?

 

- Nic, po prostu jestem zmęczona.

 

- Musi być ci naprawdę ciężko. - Westchnęła ze współczuciem. - Musisz się teraz sporo uczyć, żeby nadrobić zaległości.

 

- Nie jest w sumie tak źle...

 

- Tak? - W jej głosie z niewiadomych przyczyn nagle dało się wyczuć niezłe pokłady entuzjazmu. - Bo wiesz, idziemy jutro na pizze. Jeśli chciałabyś pójść z nami...

 

Zastanawiałam się, czemu tak nagle postanowiła mnie zaprosić, nigdy wcześniej tego nie robiła, a nasze relacje, tak szczerze, nie uległy żadnej zmianie od tamtego czasu. Nie podejrzewałam ją jednak o żaden podstęp, bo niby jaki? Zresztą wydawała się taką prostą i życzliwą osobą... po prostu ideał człowieka. Ale to nie znaczyło, że zamierzam przystać na jej propozycję.

 

- Chyba nie dam rady...

 

- No, ale mówiłaś, że nie masz zbyt wielu obowiązków. - Nalegała.

 

- Nie wiem, nie lubię takich rzeczy.

 

- Przestań! W końcu musisz jakoś nas poznać.

 

- Widujemy się codziennie w szkole — skwitowałam i westchnęłam. Ona ani myślała odpuścić.

 

- Przecież to tylko jedno popołudnie, co ci szkodzi? A może masz jakieś plany?

 

- Niby nie mam — powiedziałam i od razu pożałowałam swoich słów, gdy zobaczyłam świetliki w jej oczach.

 

- To sama widzisz — szczebiotała jeszcze przez całą lekcję, opowiadając o różnych rzeczach, które szczerze mówiąc, nie bardzo mnie interesowały. Nie powiedziałam jej jednak tego w twarz, w końcu była taka podekscytowana, nie chciałam zepsuć jej nastroju. Potem jednak pożałowałam tego. Że też musiałam mieć miękkie serce, kiedy było to najmniej potrzebne...

 

 

Po lekcjach podszedł do mnie Michał. Trochę mnie to zdziwiło, choćby z racji, że zdawał się unikać kontaktu ze mną, a tu takie coś.

 

- Odprowadzę cię do domu — stwierdził, idąc równym krokiem obok mnie.

 

Jedną z zalet tej szkoły było to, że nie znajdowała się zbyt daleko od mojego domu. Około piętnastu minut mijało w spokoju, kiedy szłam dróżką — nie lubiłam głównej drogi, a zresztą tak było na skróty — do domu, który należał do spokojniejszych okolic miasta. Liceum znajdowało się również niedaleko mojego starego gimnazjum. Szkoły wybierałam w gruncie rzeczy ze względu na wygodę, spędzanie codziennie w autobusie nie wiadomo ile czasu, nie stanowiło dla mnie zbyt kuszącej alternatywy.

 

- Chciałeś ze mną pogadać?

 

- W sumie to nie...

 

Spojrzałam na niego podejrzliwym wzrokiem. Skoro nie chciał ze mną o czymś porozmawiać, to w jakim celu odprowadzał mnie, skoro jego dom znajdował się prawie że w odwrotnym kierunku. Nie sądziłam, że tak po prostu naszło go na spacer. Coś musiało być na rzeczy.

 

Nie naciskałam, czekałam, aż sam mi powie. Jeślibym nagle zaczęła go wypytywać, mogłabym się założyć, że spłoszony nie powiedziałby mi niczego. Tak więc szliśmy w całkowitym milczeniu, czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie odwracałam się. Dopiero gdy stanęliśmy przed bramą mojego domu, zdecydował się coś powiedzieć.

 

- Powinnaś uważać.

 

- Co? - Nie tego się spodziewałam. Jakieś ostrzeżenie wyrwane z kontekstu. Świetnie, wygląda na to, że jednak będę musiała pociągnąć go za język. - Czemu?

 

- Tak po prostu. I powinnaś trzymać się z dala od tego chłopaka... Olgierda.

 

- Michał, czekaj. - Złapałam go za rękę. Zadziwiające było to, jak kolorystycznie się różniliśmy. On opalony i umięśniony, ja blada i mizerna. - Wyjaśnisz mi to wszystko?

 

- On jest niebezpieczny, rozumiesz? Chce cię skrzywdzić.

 

- Zemścić, tak?

 

Chwile przyglądał się mojej ręce, która nadal spoczywała na jego ramieniu. Widząc to, szybko ją cofnęłam. Ostrożnie dobierał słowa, nie chciał zdradzić więcej, niż to było konieczne. Ale to przecież chodziło o mnie... powinien mi wszystko powiedzieć.

 

- Tak. Dlatego rób, co ci radzę. - Ostatnie słowa zabrzmiały tak twardo. Nie znałam go z tej strony. Ja chyba w ogóle słabo go znałam.

 

- Powiedz mi wszystko.

 

Nie lubiłam tej atmosfery między nami. Nie czułam się swobodnie w jego towarzystwie.

 

- Ashley, zrozum, będzie lepiej, jak zostanie tak, jak jest. Wszyscy będziemy spokojniejsi. Zaufaj mi.

 

 

 

Miasto pod jeziorem, niesamowite. Znalazłam się tu, na drodze pokrytej lodem. Była szeroka, na tyle, że równie dobrze mogłoby iść obok siebie sześciu potężnych mężczyzn, a i tak mieliby swobodę ruchów. Jak zawsze panowała tam cisza, nie widziałam żadnej „żywej” istoty, a tylko szereg domów. Z ich dachów zwisały sople, a na niebieskich trawnikach lśniły kryształki mrozu, które w normalnych okolicznościach zwiastowałyby nadejście wieczoru. Wszystkie były niemal identyczne, małe domki stawiane na polu kwadratu, z dużymi ciemnymi oknami.

 

Szłam i zastanawiałam się, czy słyszę odgłos swoich kroków, czy to iluzja wytworzona wewnątrz mojego mózgu, by zapewnić mi chociaż pozory bezpieczeństwa. Byłam sama, znowu. Z bólem w piersi wyczekiwałam chwili, w której w końcu się pojawi. Ale nie pojawił, a ja wędrowałam bez końca po niekończącej się ulicy, aż wreszcie zostałam wybudzona ze snu przez osobę, która nerwowo mną potrząsnęła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • candy 20.07.2016
    drużką - dróżką
    Chwile - chwilę
    To już któryś rozdział, a ja dalej praktycznie nie wiem o co choodzi... :(
  • little girl 20.07.2016
    W następnym rozdziale się trochę wyjaśni. Większość rzeczy jest nadal tajemnicą, bo bohaterka pod pewnym względem nie chce dopuścić do siebie przeszłości i robi to stopniowo. Hmm, może rzeczywiście za wolno lecę z akcją. :(Postaram się nadrobić i kilka rzeczy objaśnić. :)
  • candy 20.07.2016
    little girl spokojnie, ode mnie i tak zawsze masz 5, bo naprawdę podoba mi się to, jak piszesz :*
  • little girl 20.07.2016
  • Julsia 20.07.2016
    5 :D jutro widzę następny, bo włosy powyrywam :)
  • little girl 21.07.2016
    Postaram się, haha ;)
  • Billie 21.07.2016
    Coraz bardziej zagadkowo się robi... ale cierpliwie czekam na rozwinięcie, bo podoba mi się takie napięcie... :) 5
  • little girl 21.07.2016
    W takim razie cieszę się ;) Zagadek to w tym opowiadaniu raczej nie zabraknie, przynajmniej tak mam w planach, o ile wcześniej mnie nie przejrzycie ;D Dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania