Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XIII

Przez tę całą rozmowę z mamą spóźniłam się na pierwszą lekcję. Nie chciałam wchodzić w połowę, więc stwierdziłam, że całkiem z niej zrezygnuję. Usiadłam pod salą, w której mieliśmy następną lekcję, biologię. Ten przedmiot nadal źle mi się kojarzył, mimo że obecna nauczycielka była naprawdę miła. Myślałam nad zmianą profilu, jednak za każdym razem odrzucałam tę myśl. Wiązałam swoją przyszłość z ratownictwem medycznym już od dawna, nie wiem, czy byłabym w stanie nagle przekierować swoje ambicje na coś innego.

Panowała całkowita cisza, dosłownie nic się nie działo. Tylko na chwilę, pomyślałam, przymykając oczy. Nie wyspałam się w nocy, co zaowocowało poranną migreną.

 

Co pewien czas otwierałam powieki, które z każdą chwilą zdawały się być coraz cięższe.

 

 

Jak przez mgłę słyszałam ciche słowa. Słyszałam jeden głos, a wyglądało na to, że ta osoba prowadzi rozmowę. Gdy całkiem wyrwałam się z letargu, byłam już pewna, do kogo należał ów głos.

 

Leżałam lekko oparta na fotelu w pokoju dyrektora. Odwrócona do mnie tyłem postać, rozmawiała przez telefon. Nie zauważył, że się obudziłam, a mój mózg choć raz postanowił ze mną współpracować, czego skutkiem była decyzja o podsłuchaniu rozmowy. Wytężyłam słuch, jak to było tylko możliwe i zaczęłam podsłuchiwać.

 

- Tak, wiem — powiedział zdenerwowany mężczyzna. - Załatwimy to inaczej. Tak, tak, musisz skombinować broń.

 

Chwila milczenia, pan Jocker dokładnie wysłuchiwał osoby, z którą rozmawiał. Jedną ręką drapał się po głowie, co świadczyło o tym, że intensywnie myślał. To było dla niego charakterystyczne i nie zmieniło się mimo upływu tych lat.

 

- Kurwa mać! Słuchaj uważnie, nie waż się robić niczego, bez wcześniejszych instrukcji. Na razie czekaj, aż coś powiem. - Odwrócił się w moją stronę. Szybko zamknęłam oczy, jednak zdążył zobaczyć, że nie śpię. - Muszę kończyć. Zadzwonię później.

 

Podszedł do biurka i położył na nim telefon, po czym zbliżył się jeszcze bardziej do mnie. Nachylił się nade mną, aż do moich nozdrzy dotarł zapach jego cudownych perfum, najseksowniejszych, na jakie kiedykolwiek się natknęłam. To również się nie zmieniło.

 

- W końcu się obudziłaś. Co to się w nocy robi, że w szkole, zamiast uczestniczyć w lekcji, śpisz na korytarzu?

 

Nie było sensu dalej udawać. Otworzyłam oczy i spotkałam się z jego zielonym spojrzeniem.

 

- Mogłabyś mieć duże nieprzyjemności, gdyby ktoś się o tym dowiedział.

 

Nie ruszałam się, a tylko patrzyłam na niego. Chciałam, żeby moja twarz wyglądała na zaciętą, a spojrzenie miało najtwardszy wyraz, jaki w ogóle był możliwy, ale najwidoczniej przejrzał mnie. Nigdy nie stanowiłam dla niego zagadki, czytał ze mnie jak z otwartej księgi, również teraz.

 

- A ciekawe, co by się stało, jakby się dowiedzieli, że molestujesz uczennice — powiedziałam drżącym głosem.

 

- A niby skąd mieliby się dowiedzieć, skarbie. Zwłaszcza że nic takiego nie ma miejsca. Prawda?

 

- Jesteś szumowiną. - W przypływie adrenaliny naplułam mu na twarz. Szybko jednak tego pożałowałam.

 

- Co za odważne posunięcie. - Otarł twarz rękawem od granatowej koszuli.

 

Chwilę później tą samą dłonią wymierzył mi siarczysty policzek.

 

- Małe dziwki nie powinny pyskować. - Dotknął czerwonego miejsca. - Bo inaczej kiepsko może się to dla nich skończyć.

 

Spuściłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć, nie chciałam tam być. Serce waliło, klatka piersiowa unosiła się nienaturalnie często, a do zmrużonych oczu zaczęły napływać łzy.

 

- Nie płacz maleńka. - Otarł łzę, która spłynęła po policzku i dodał ze złowieszczym uśmieszkiem. - Jeszcze ktoś pomyśli, że cię skrzywdziłem. A ja się tylko o ciebie troszczę. Powinnaś o tym pamiętać.

 

Próbowałam to przerwać, tyle razy. Jednak za każdym razem, kiedy stawałam przed nim, odejmowało mi mowę. Nie potrafiłam się mu przeciwstawić, tak jakby był w stanie całkowicie mnie sobie podporządkować. Kiedyś go kochałam, naprawdę. Może nie można było nazwać tego racjonalnym uczuciem, ale jaka miłość taka była? No właśnie, a on wydawał się być taki kochany, myślałam, że on też coś do mnie czuł, że niemożliwe było, żeby tak po prostu mnie wykorzystał. Bardzo się myliłam? Może i tak, ale nie dość tego, że tak bardzo zrujnował moje życie, ja nadal nie potrafiłam się od niego uwolnić. Nie wiem, czy to przywiązanie, czy Syndrom Sztokholmski, ale on wciąż był w moim życiu.

 

- Powinnaś już pójść. - Wskazał na swój zegarek. - Zaraz zacznie się trzecia lekcja, a źle by było, gdybyś miała jeszcze więcej do nadrabiania. Wszyscy chcemy twojego dobra, powinnaś być wdzięczna.

 

Słuchałam, choć najchętniej strzeliłabym go w pysk, jak on wcześniej mnie. Ale nie mogłam. Słuchałam więc tylko kolejnych zatrutych słów kierowanych pod moim adresem.

 

 

 

Pudrem udało mi się nieco zamaskować czerwony policzek, tak że efekt był prawie idealny. Co prawda, na opuchliznę nie mogłam nic poradzić, ale nie wydawała mi się na tyle widoczna, by ktoś zwrócił na nią większą uwagę.

 

- O, tu jesteś! - zawołała podekscytowana Emilii, kiedy zobaczyła, jak podchodzę do sali, w której mieliśmy mieć właśnie matematykę.

 

- Hej — powiedziałam zachrypniętym głosem i bez słowa więcej chciałam przejść obok niej i stać się niewidzialna.

 

Niestety moja koleżanka z ławki nie należała do osób, które da się w taki sposób zbyć. Zainteresowana moim nadzwyczaj dziwnym, to znaczy przekraczającym wszelkie normy mojego zwykłego, zachowaniem, zaczęła mi się bacznie przyglądać. Jak ja tego nienawidziłam. Lekki odcień czerwieni utrzymywał się na gałce ocznej, będąc idealnym dowodem na to, że płakałam.

 

- Co się stało? Hej. - Dotknęła mojego ramienia, na co ja się wzdrygnęłam i cofnęłam o krok.

 

Moje zachowanie wydało jej się dziwnie, zresztą nie dziwie się. Nie chcąc jednak wzbudzić zbędnej sensacji, jak dobrze z jej strony, postanowiła zabrać mnie do pielęgniarki.

 

Odeszła na chwilę w stronę nadchodzącej nauczycielki, zamieniła z nią kilka słów, po czym wróciła i powiedziała łagodnym tonem, żebyśmy poszły.

 

Ruszyłam powolnym krokiem, bardziej za nią, niż obok niej. Emilii coś mówiła, jednak nie miałam na tyle siły, żeby zwracać uwagę na to, co właściwie mówiła. Szłam za nią, nie zwracając w ogóle uwagi na drogę, dopiero kiedy blondynka się zatrzymała, rozejrzałam się dookoła. Nie poszłyśmy wcale do gabinetu pielęgniarki, stałyśmy na środku damskiej ubikacji. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i z zaciętą miną czekała na to, co powiem.

 

- Miałyśmy iść do pielęgniarki — wypaliłam głupio.

 

- Ashley, co się dzieje? Dobrze się czujesz?

 

- Tak. - Usiadłam na płytkach pod ścianą i zasłoniłam twarz dłońmi.

 

Sama nie wiedziałam, czemu po prostu nie wróciłam do domu, dlaczego powlokłam się pod tę salę i dałam się taką zobaczyć. Idiotka ze mnie i tyle.

 

- Chodźmy do tej pielęgniarki po proszki i wracajmy.

 

- Nigdzie nie idziemy! - Usiadła obok mnie i westchnęła. - Nie ruszymy się stąd, dopóki mi nie powiesz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • candy 22.07.2016
    połowię - połowie*
    Biologię - chyba z małej litery ;D
    Odarł - otarł*
    Słuchała - słuchałam*
    Oczy co prawda nie miałam opuchnięte - coś mi nie pasuje w tym zdaniu :(
    ja się wzdrygnęła - wzdrygnęłam*
    nie dziwie - dziwię*
    Ależ szumowina z tego faceta. Takie wmawianie "chcę tylko twojego dobra" ple ple ple, a potem się dziwią, skąd są zaburzenia psychiczne i inne problemy. Hm... powie koleżance, czy nie powie? 5 :)
  • little girl 22.07.2016
    Okaże się w następnym rozdziale ;) Dziękuję :*
  • Julsia 23.07.2016
    Supcio :) 5 ;*
  • little girl 23.07.2016
    Dziękuję :*
  • Kajamoko 24.07.2016
    Fajne. Nie mam co napisać xD Dałabym 5.
  • little girl 24.07.2016
    Dawno Cię nie było ;) Dziękuję :)
  • Billie 24.07.2016
    "zapach jego cudownych perfum, najseksowniejszych, na jakiego kiedykolwiek się natknęłam" - jakie?
    "odejmowało mi języka w gębie" - coś mi tu nie gra, wydaje mi się, że albo zapomnieć języka w gębie albo odebrać mowę
    "Dobrze się czujesz?
    - Tak. [...] Po prostu źle się czuję..." - Tutaj chyba jakaś pomyłka
    Jaki obleśny ten dyrektor... Szkoda, że bohaterka nie zdecydowała się wcześniej go zdemaskować. Szkoda dziewczyny... I teraz ciekawe czy powie koleżance czy nie. 5 :)
  • little girl 24.07.2016
    Jutro poprawię, bo dziś już nieżywa jestem ;) Dziękuję :)
  • Julsia 27.07.2016
    Czekam i czekam :D
  • candy 27.07.2016
    I ja :D
  • little girl 27.07.2016
    Przepraszam za opóźnienia, ostatnio z prawie niczym nie mogę się wyrobić :( Już biorę się do pisania, musicie jeszcze chwilkę poczekać :)
  • dainty 01.08.2016
    Bardzo fajny rozdział :) super opisujesz uczucia bohaterki, świetnie układasz zdania ;) wciągnęłam się, daję 5 :)
  • little girl 02.08.2016
    Dziękuję :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania