Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XX

Zaskoczona spojrzałam prosto w oczy matki. Nigdy nie była osobą zbyt bezpośrednią, ale ze mną chyba mogła porozmawiać tak po prostu, a nie robić jakieś podchody. Westchnęłam ciężko i czekałam, aż się odezwie.

- Ash, chcesz mi o czymś powiedzieć? - Troska w jej głosie brzmiała dziwnie prawdziwie.

 

- Nie, wszystko jest w porządku. - Starałam się ją jak najszybciej zbyć, jednak nie odpuszczała. W dalszym ciągu trzymając rękaw mojej bluzy, pociągnęła mnie z powrotem w kierunku korytarza.

 

- Możesz dziś odpuścić sobie szkołę.

 

Zdziwiły mnie jej słowa. Zazwyczaj stanowiła przykład osoby, która obowiązków, takich jak pójście do szkoły, nie traktowała jak przelewki. Ale cóż, miałam wrażenie, że tak naprawdę, to wcale jej nie znam. Mijamy się tak jak nasze kolory włosów — jej jasny blond, mój kasztanowy.

 

Wyglądało jednak na to, że próbuje wyciągnąć do mnie rękę, tylko że ja nie do końca wiedziałam, czy chcę ją przyjąć.

 

- Dzisiaj jest naprawdę ważny dzień, muszę już iść. - Starałam się wymigać, ale moje słowa najwidoczniej mało ją obchodziły, bo nawet na nie nie zareagowała.

 

Gdy w końcu weszłyśmy do jadalni, to chyba było jej ulubione pomieszczenie, jakby znajdowało się tam coś, co warto by obdarzyć jakąś szczególną sympatią, usiadła na krześle przy stole i wskazała mi, abym usiadła obok.

 

Zrobiłam, jak kazała. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą, a takie rozwiązanie stanowiło najłatwiejszą drogę do celu. Zbierała się w sobie, nerwowo zagryzała wargi, starając się zebrać w głowie myśli.

 

- Po prostu to powiedz. - Zaczynałam się niecierpliwić. Równie dobrze mogłaby mi o tym powiedzieć po szkole, do tego czasu mogłaby przynajmniej przemyśleć, jakich słów użyć.

 

- Ja...- urwała. - Ostatnio cię w ogóle nie rozumiem. Wiem, że wiele przeszłaś, ale... masz we mnie oparcie.

 

Jasne, kolejna osoba gwarantująca oparcie, którego w rzeczywistości i tak mieć nie będę. Oczywiście mogłam zacząć opowiadać jej o swoich wątpliwościach i problemach, a nawet zapytać o wypadek, ale czy to miało jakikolwiek sens? Nie.

 

- Tak, mamo. Przecież wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć — powiedziałam beznamiętnie, szykując się do wstania od stołu.

 

- Kochanie, mam do ciebie prośbę.

 

A więc jednak. Zwykła gadka o trosce rodzicielskiej stanowiła jedynie pretekst.

 

Skinęłam, jakby na znak, żeby mówiła. Upewniwszy się, że ją słucham, położyła swoją dłoń na mojej.

 

- Muszę wyjechać. To podróż... służbowa. - Przy ostatnim słowie lekko się zająkła, a jej wzrok zboczył minimalnie w lewą stronę.

 

Nie musiała się upewniać, że tak dokładnie ją wysłucham, bo sama się wsypała. Ukrywała coś przede mną, czyżby ta cała podróż była tylko wymówką, aby oderwać się od tego wszystkiego? Chciała się po prostu pozbyć problemu... chciała się pozbyć mnie.

 

- Jesteś już pełnoletnia — kontynuowała. - Więc chyba nie będzie żadnego problemu, jeśli przez ten czas zostaniesz sama w domu...

 

Oczywiście ojca nie ma, matka wyjeżdża, a ja muszę sobie radzić sama... Nagle opuściły mnie wszelkie siły. Nawet złość, którą w tamtym momencie czułam na matkę, zelżała na rzecz bezsilności. Po raz kolejny życie sypało mi się na głowę, a ja w żaden sposób nie mogłam temu zaradzić.

 

- Kiedy? - Usłyszałam swój własny głos.

 

- Właściwie, to za dwie godziny mam pociąg. Pieniądze ci zostawię, a w razie czego, jakby zabrakło, doślę. - Czyli wyjazd służbowy był na tzw. czas nieokreślony.

 

Nie miałam już sił się o cokolwiek dopytywać. Wstałam i tępo ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Słyszałam jeszcze, jak matka mnie woła, ale nie zareagowałam na to. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. W tamtym momencie czułam się naprawdę niechciana, jakbym nie miała już swojego miejsca na ziemi.

 

 

Gdy dotarłam do parku, zaczęłam rozglądać się za Anką, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć.

 

- Cholera — szepnęłam i zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Za dwie minuty ósma, no pięknie.

 

Pobiegłam w stronę szkoły, jednocześnie odczytując SMS-a od Anki.

 

An: Nie przyszłaś, ja już muszę iść. Spotkajmy się najwyżej po lekcjach.

 

Stojąc przed budynkiem szkoły, zastanawiałam się, czy powinnam wejść do środka. Wolałabym się znaleźć w innym miejscu, ale nie miałam nawet dokąd pójść. Na pewno nie do domu. Jedyną alternatywą pozostawała więc szkoła.

 

Najwyżej się wyłączę i pośpię na lekcjach, próbowałam przekonać samą siebie.

 

Weszłam do budynku i skierowałam się w miejsce, gdzie odbywała się pierwsza lekcja. Sala, do której zmierzałam, znajdowała się dosłownie obok pokoju dyrektora, na myśl o tym po moich plecach przeszły ciarki. Nie lubiłam tamtędy przechodzić, ale że dziwnym trafem boczne schody były nieczynne, nie miałam innego wyboru.

 

Było już dobrze po dzwonku, kiedy wgramoliłam się na pierwsze piętro i ruszyłam korytarzem w zamierzone miejsce. Coś mnie tknęło, kiedy zobaczyłam uchylone drzwi do gabinetu dyrektora. Przystanęłam na chwilę, zastanawiając się, czy aby na pewno chciałam tamtędy przejść. Zbeształam się w myślach. Zaczynałam mieć paranoję, zaraz jeszcze sufit zwali mi się na głowę. Pokręciłam głową, próbując samą siebie przekonać o absurdalności wcześniejszej myśli. W sumie całe moje życie to jedna wielka porażka, więc kto wie?

 

Postawiłam jeden krok w przód i zatrzymałam się. Potem kolejny. Mimowolnie spojrzałam za uchylone drzwi i aż mnie wmurowało. Moim oczom ukazał się widok, którego nigdy bym się nie spodziewała. Oparta o biurko Anka obściskiwała się z Jockerem. Jedną nogę miała założoną za jego plecy, przy czym obłapiała go rękoma. Widok jak z jakiegoś romansidła... Z tego szoku potknęłam się o własną nogę i wylądowałam z hukiem na podłogę. Gdy podniosłam głowę, wiedziałam, że mi się nie upiecze — dwie pary oczu z niedowierzaniem wpatrywały się w moją postać.

 

To się dopiero porobiło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • candy 13.08.2016
    Nie musiała, się upewniać - niepotrzebny przecinek
    Noooooo nieeee :O mama - porażka, Anka - porażka, dyrektor - porażka! Robi się coraz ciekawiej. 5
  • little girl 13.08.2016
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania