Koszmar w dniu Wszystkich Świętych. Rozdział XIV.
Wieś pod Elblągiem 2001 r.
Robiło się już naprawdę nie przyjemnie, ten dom i ta wioska były już dla niej klątwą jaka nad nią ciążyła z której pragnęła się wyzwolić. Tuż przed wyjściem zbadała teren uchylając lekko drzwi, z Czorta nie było ani śladu pewnie leżał w budzie, na dworze panowała cichość, powietrze było rześkie i co najważniejsze nic nie stanowiło zagrożenia by nie mogła opuścić domu. Więc wróciła się na ganek po swoje bagaże, jej ostatnie chwile tam były w wielkim poddenerwowaniu jak to wszystko się powiedzie, i czy w ogóle uda jej się uwolnić stamtąd. Wzięła się w garść i miała już wychodzić z walizkami, kiedy chwyciła za klamkę drzwi już nie szło w ogóle otworzyć. Tatiana mocno się poirytowała widząc już utrudnienia w wydostaniu się, zaczęła szarpać klamką by siłą otworzyć drzwi. Wtem usłyszała jak na strychu zaczęło coś solidnie trzaskać się, była już bogato przestraszona tymi niestworzonymi cudami wtedy pomyślała co to może być? Ale zaraz dotarło do niej że to jest odgłos jedynie tylko krzesła które tam jest, nic innego dlatego że na strychu panuje zupełna pustka. Jak to Tatiana złowiła uchem nagle nią coś potrząsnęło i powiedziała sobie., ,Tatiano w nogi - nie masz tu co szukać wiej ''. I wtedy ona znów chwyciła za klamkę i poczuła automatycznie jak jakaś moc złapała ją za dłonie i wciągała do góry na strych, kobieta zaczęła się szarpać, wyrywać, krzyczeć ale to wszystko było na nic. Tatiana znalazła się już na strychu i ujrzała jak krzesło bujało się jak bujak całą siłą ino oddawał łomot. Ona wtenczas nawróciła i chciała uciec po schodach na dół, ledwo co przekroczyła drzwi strychu i siła ta ponownie ją powstrzymała do pozostania na górze w tym miejscu co dała radę stanąć. I w tym momencie w szafce która tam stała otworzyły się od niej drzwiczki i wypadła z niej miska, turlając się jej pod nogi była zupełnie zdefasonowana z której wypadł czarny guzik. Młoda kobieta była całkowicie zaskoczona co robił guzik dozorcy w misce którą schowała, była to ta miska która stała na strychu z wodą. Mało to, to usłyszała jeszcze głos unoszący się tuż przed nią [ zupełnie nierozpoznawalny] - brzmiał on tak; Otwórz szufladkę tą Tatiano''... Kobieta stała w osłupieniu. Oblał ją zimny pot, wtedy wyciągnęła powolutku rękę odsunęła szufladkę gdzie schowała kropidło i znalazła zamiast niego szarawą szkatułkę, w której był sam proch pozostały z kropidła . Wtedy westchnęła głęboko., Boże co za dramat? I zaczęła płakać zgrzytając zębami . Kobieta nie zastanawiając się użyła jeszcze tego sposobu próbując może podziała, wyciągnęła z pod bluzki krzyżyk który miała na łańcuszku i razem z nim przemówiła., PRECZ ODE MNIE WSZYSTKIE DUCHY I DEMONY''. .. i nagle poczuła że siła ją moment opuściła i mogła ruszyć dalej z miejsca. Ale to nie był koniec jej niedoli, zleciała migiem po schodach złapała w biegu torby chwyciła klamkę by wyjść ale niestety drzwi się nie otworzyły, była zrozpaczona i załamana oczy zalewały jej się łzami. Kucnęła sobie pod drzwiami i rozmyślała jak się stamtąd wydostać, pomyślała jedynie ., może uda mi się przez okno'', - i wtedy doszła do niego by go otworzyć i nagle dobiegł do niej brzęk pękającego szkła, kobieta obejrzała się za siebie i spostrzegła już popękane mocno kryształowe lustro po którym spływały jakby łzy ale z krwi. Tatiana z przerażenia chwyciła się rękoma za twarz, i wtedy poczuła jakby miała dłonie mokre a gdy spojrzała na nie to były całe we krwi, był to jak dla niej okropny wstrząs zobaczyć ukrwawione ręce i to z niczego. Wówczas natychmiast pobiegła kobieta do łazienki umyć ręce, odkręciła kurek i co zobaczyła? Zamiast wody leciała z kranu krew, myślała że tym razem już oszaleje ręce jej tak dygotały , usta też, że nie mogła się powstrzymać od lęku który czuła w wewnątrz w sobie. Wytarła ręce w ręcznik i wtedy kategorycznie przyrzekła sobie., Uciekam przez okno może mi się uda i to już''...wzięła bagaże i po cichutku zmierzała w stronę okna przechodząc koło lustra, gdy ono zgrzytnęło Tatianę aż podrzuciło ze strachu, spoglądając wymuszonym wzrokiem na nie, i w tym momencie ujrzała w nim porażającą bestię która zawyła. Wygląd jej był masakryczny o budowie nieludzkiego stwora , o krótkich kaczych łapach z błonami pomiędzy palcami. Wtedy widok ten kobietę powalił doszczętnie doznała czarnej rozpaczy, i za lada moment usłyszała zniekształcone charczące słowa potwora., JA OD POCZĄTKU TU Z TOBĄ MIESZKAM - I UMILAM CI CZAS, Z RESZTĄ CODZIENNIE DAJĘ CI ZNAK ŻE JESTEM Z TOBĄ''. .. i wtedy wywalił długi wąski mechaty ozór który latał mu jak u żmii, wtedy poczuła go Tatiana jak liznął ją nim po ciele szorstkim obleśnym jęzorem., kobieta mocno się skrzywiła''. .. i od chwili jak usłyszała od stwora że z nią mieszka zaraz zajarzyła że to ta maszkara co jest z tych drzwiczek. Wtenczas umiała sobie wyobrazić w jakiej obłąkanej wsi mieszka. Kobieta nie zastanawiając się wykorzystała chwilę i w jednej sekundzie drapnęła swoje torby otwarła w sekund pięć okno i miała już wyrzucać przez nie bagaże, kiedy od tyłu chwycił ją za ramiona ten upiór i zaczął ją ciągnąć, rwać, szarpać, natargał jej ubrania, zaczął ją dusić nie dając jej uciec, nie mogła sobie z nim poradzić i biedna broniła się z całych sił jak tylko potrafiła, a on się rzucał czuł się silniejszy od niej, chciał ją powalić ale i też uszkodzić by ją ugryźć . Ale Tatiana w ostatnim ułamku sekundy by nie dać mu się skrzywdzić i nie zostać ofiarą zarażenia i nie stać się jedną z nich, wyciągnęła rękę jak najmocniej mogła by dosięgnąć stojącej dużej lampy nocnej z kloszem chwyciła ją w dłoń i grzmotnęła mu w łeb z całej siły i bestia rozprysła się w mig bez śladu. Młoda kobieta wykorzystała wtedy okazję póki co go jeszcze nie było i wyrzuciła swoje walizki przez okno które nie ucierpiały, bo nisko od ziemi miała okna. A i ona sama zaraz za nimi wyskoczyła i wtedy Tatiana dobrze już wiedziała że jej dom pomścił się na niej za to że chciała opuścić już za zawsze wioskę, ale i też dozorca z córką wyżywał się na niej za to że zwiała mu z cmentarza. Zabrała kobieta walizki ino z odległości pomachała psu ręką z łzami w oczach za nim, i ruszyła szybko w stronę furtki z wielką ulgą że jak na razie udało jej się zwiać z domu, słyszała tylko jak Czort szczekał i skomlił za nią, a ona zamknęła furtkę i zadała sobie pytanie., Gdzie tu do kogo najpierw iść i kto mi pomoże''. Cdn.
Komentarze (42)
na dworze panowała cichość - cichość, to dość dziwne określenie, po prostu cisza.
, z Czorta nie było ani śladu pewnie leżał w budzie - nigdzie nie było śladów Czorta, pewnie leżał w budzie.
Więc wróciła się na ganek - więc wróciła na ganek.
jej ostatnie chwile tam były w wielkim poddenerwowaniu - chwile były w poddenerwowaniu czy ona?
kiedy chwyciła za klamkę drzwi już nie szło w ogóle otworzyć. - kiedy chwyciła za klamkę, nie dało się otworzyć drzwi.
była już bogato przestraszona tymi niestworzonymi cudami - nie wiem skąd to słowo ''bogato'' , podejrzewam, że to jakiś regionalizm, bo czy można być biednie przestraszonym?
Ale zaraz dotarło do niej że to jest odgłos jedynie tylko krzesła - albo jedynie albo tylko, użycie obu wyrazów obok siebie, brzmi śmiesznie.
Poza tym przecinek po niej, przed że.
I w gruncie rzeczy można tak każde zdanie, bo tu żadne nie jest napisane poprawnie. Totalny chaos.
Teraz pytanie, czego może Ci ktoś zazdrościć, kiedy tu tylko współczucie się włącza. Współczucie, że bierzesz się za pisanie nie mając o tym zielonego pojęcia.
Piszesz jak mówisz, przez co zdania brzmią groteskowo, śmiesznie, szczególnie, że używasz określeń z jakiejś zapadłej wiochy.
Na moim ''bełkocie'', to Ty się nie poznasz, bo trzeba być oczytanym chociaż w minimalnym stopniu, a Ty raczej nie czytasz, bo gdybyś czytała książki, to i zdania poprawnie byś budowała, a tego nie widać. I nie rzucaj się jak gówno, bo nic Ci to nie pomoże. Ja nigdy nie chwaliłam tych Twoich wypocin, nie czytałaś ze zrozumieniem.
Uważasz, że ona chce się nauczyć? Bardzo śmieszne...
Jeżeli szanowna autorka nie weźmie się ostro do roboty, nie poprawi błędów, korzystając z rad osób bardziej doświadczonych,
to za przeproszeniem wielkie g... z tego będzie.
Autorkę powinno raczej cieszyć, że ktoś poświęca czas i energię by je pomóc.
---> NIE MA NIC DO BIADOLENIA <--
I więcej pokory, dziewczyno, bo popadłaś w nieuzasadniony samozachwyt. Realnie oceń swoje umiejętności. Prawda bywa przykra, ale jak chcesz być traktowana poważnie, to zacznij się zachowywać jak na dorosłą osobę przystało.
Nie moje pole, nie moja bitwa, nie moje ofiary.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania