MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ 2 część 1

*** *** ***

Nic tu się nie zmieniło. Jak zwykle mnóstwo ludzi spaceruje po mieście, a reszta jest zabiegana i zapracowana. Nastolatkowie rozmawiają i się wygłupiają, młode, zakochane pary siedzą na ławkach wtulone w siebie. Starsi ludzie podziwiają ten piękny letni dzień. Inni są zapracowani nawet dziś, a jedyne co wydaje się dla nich liczyć to pieniądze i interesy – biznesmeni. Pozostali to dzieci, bawiące się na placu zabaw, ludzie pracujący, na przykład: ci sprzedający lody, hot-dogi. No i spacerujący z psami, oraz ja. Ja, która powróciła tu. Rozgląda się i poszukuje wzrokiem czegoś nowego. Czegoś, czego jeszcze nie widziała. Nie sądzę, żeby znalazła to, czego szuka. No i mam racje. Wsiadam do samochodu i jadę. Dojeżdżam pod swój dawny dom, który sprzedałam siedem lat temu. Pamiętam to bardzo dokładnie. Miałam osiemnaście lat i wiedziałam, że muszę się przeprowadzić na studia do Warszawy… Eh, wspomnienia…

 

Podchodzę do drwi i dzwonię na dzwonek.

- Dzień dobry – otwiera mi brunetka w średnim wieku.

- Dzień dobry, Renata Lenart – przedstawiam się, kobieta spogląda na mnie z zaciekawieniem. - Przepraszam, że przeszkadzam, może to głupie, ale to ja sprzedałam ten dom siedem lat temu i bardzo chciałam po prostu…

- Zobaczyć w jakim jest stanie? Dziewczyno źle wyglądasz, wejdź. Ja jestem Klaudia Krzystek i chętnie pokaże ci dom i porozmawiamy – uśmiecha się do mnie. Wygląda na miłą.

- Proszę – podaje mi herbatę i usiada na sofie, obok mnie – opowiedz o sobie.

- Pani Klaudio, wróciłam do tego miasta, bo… Bardzo tęskniłam. Za znajomymi… Głupio mi, że ich zostawiłam bez słowa, ale byłam załamana… Nie chcę pani w to mieszać, ale… - rozmawiam z nią.

- Ale?

- Jak pani uważa? Czy wybaczą mi co zrobiłam?

 

*** *** ***

 

Nie wiem gdzie dokładnie mieszkają, kim są… Czy ułożyli sobie życie i są szczęśliwi, ale wiem, że chcę ich zobaczyć. Tylko tyle. Wiem, że nie zasługuję na wybaczenie i przyjaźń, wiem kim jestem… Wiem, że sprowadzam zło na ludzi. To klątwa, od której nie da się uciec, niestety.

- Wiktoria? - zobaczyłam ją właśnie. Siedzi samotnie na ławce w parku i czyta książkę. Patrzy na mnie z niedowierzaniem w oczach.

- Renata? To naprawdę ty? O Boże! Po tylu latach! - szczęśliwa rzuca mi się w ramionach. Nie spodziewałam się tego. Zawsze tylko marzyłam, że tak będzie, ale o dziwo źle się z tym czuję. - Co u ciebie? Tak bardzo tęskniłam! O Boże, wciąż nie mogę uwierzyć!

- Bałam się twojej reakcji, tak się cieszę, że…

- Wiem, że się bałaś, wiem… Że spanikowałaś, ale nie traćmy czasu na spory. Życie jest zbyt krótkie… Usiądź. Powiedz, jak ci się wiedzie?

- Jesteś dalej tą samą zwariowaną Wiki, którą pamiętam? - pytam.

- Haha, oczywiście. Możesz mi zaufać.

- Nie przejmuję, się już… Nie potrafię. Nie potrafię się zadręczać, płakać… Zero emocji. Tyle wycierpiałam, że… - nagle zamilkłam. -Ale nie ważne. Nie mówmy o tym. Jestem tu i chcę wiedzieć co z tobą? Pracujesz?

- Piszę książki. I nawet zarabiam na tym. Jestem artystką. Uwielbiam też malowanie, w końcu skończyłam studia w tym kierunku.

- Tak się cieszę!

- Mam córeczkę. Ma na imię Patrycja… I męża Patryka.

- To świetnie! Opowiadaj, jak się poznaliście…

- Na studiach… Tyle, że on jest zwykłym mechanikiem… Wiesz jacy są moi rodzice… Byli wściekli, że nie poszłam na studia prawnicze… No i że… Zakochałam się w kimś gorszym – jak mi sami oznajmili… Ale to się dla mnie nie liczy. Bo w życiu pieniądze to nie wszystko.

- Oczywiście. Każdy powinien o tym pamiętać. I Wiki, wiem, że nie chcesz o tym mówić, ale… Jak sobie z radzisz z…

-Tymi ciągłymi rozprawami? Sprawa w sądzie trwa już od ośmiu lat… Gazety wciąż o tym piszą. A ja wiadomo, że ciągle jestem pytana… Co o tym myślę i… Jak daje sobie radę. Renia, to nie była nasza wina wtedy. To był wypadek. Zwykła impreza nastolatków i wielkie nieszczęście. To w rodzicach tych zmarłych dzieci jest problem, bo… Chcą wielkich odszkodowań, ale moi rodzice są zbyt chytrzy, a ja… Mi brak słów… Dzisiaj wszystkim chodzi o pieniądze. Dlatego chciałam im pokazać, że to pasja i miłość się liczą. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że żyję zgodnie z tym przekonaniem.

- Wiki, mam wrażenie, że… Rozumiesz mnie jak nikt. Wiem, że przeszłaś naprawdę wiele...

- Cii. Renia, nie ważne, co kiedyś było. Nie liczy się to, że popełniłaś błędy. Żyjesz z konsekwencjami. Pogodziłaś się z nimi i to jest prawdziwą sztuką. Nie ważne co powie Łukasz, czy ktokolwiek inny, bo postąpiłaś słusznie. Bo co jeślibyś nie wytrzymała tu w Krakowie? Gdybyś zrobiła coś głupiego? Na szczęście tak się nie stało… Może ten „błąd” wcale nie był błędem, a najlepszą decyzją w twoim życiu, jaką tylko mogłaś podjąć?

- Nie mogę uwierzyć, że to mówisz… Łukasz mnie nienawidzi przecież...

- Ostatnio z nim rozmawiałam przed jego wyprowadzką do Karkowa – parę lat temu. Nie nienawidził cię. Ale wolał udawać, bo to łatwiejsze…

- Nie rozumiem.

- Renata! Było mu po prostu głupio, że ty złamałaś mu serce, a on nadal cię kochał. Wolał stłumić to w sobie. Nic więcej o nim nie wiem… Jeśli chodzi o mnie to… To ja byłam tą, która zwątpiła i nie chciała o tobie słyszeć. To dzięki niemu zrozumiałam, co czułaś. I rozmawiam tu dziś z tobą.

- Jak to dzięki niemu? Przecież mówiłaś, że nie rozmawiacie.

- Bo nie rozmawiamy, ale myślałam o tym jak cie bronił i… Z latami zrozumiałam.

- To już się nie liczy. Ja gdy……….. - opowiedziałam jej co robiłam, gdy przeprowadziłam się z Krakowa, aż do momentu, gdy wspomniałam o Norbercie. - Kochaliśmy się bardzo i…

- Gdzie on jest? Pani doktor Iwanicka ma inne nazwisko? A może masz więcej dzieci niż ja? - powiedziała, a ja zamilkłam z poważną miną. - Zrobiłam coś nie tak?

- Bo wiesz… Może to głupio zabrzmi, ale ja jestem przeklęta. I nie wiem jak to wytłumaczyć… - nie potrafię wydusić z siebie ani słowa. Nic. Zero łez, smutku.. Nic… Nie umiem jej tego powiedzieć…

- On… On… Byłam nawet w ciąży…

 

* * *

 

Za niedługo będzie koniec, jeszcze tylko parę części. Oczekuję szczerej opinii :)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Margerita 29.07.2016
    pięć
    i zapraszam na przyszłą wojowniczkę 2,3,4,5
  • anonimowa kasia 29.07.2016
    dobrze, zaraz zajrzę :)
  • Margerita 29.07.2016
    anonimowa kasia
    to się cieszę bo dawno cię u mnie nie było
  • Alicja 29.07.2016
    Nadal jest świetnie. Akcja toczy się dalej i są nowe tajemnice. Czekam.
  • anonimowa kasia 29.07.2016
    Dzięki, kolejna część już jest.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania