MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ. część 13

No cóż, fryzura jest naprawdę fajna. Taka inna, a przede wszystkim seksi i na czasie. Uregulowałam rachunek u fryzjera i od razu poszłam do jednego z najbardziej popularnych barów w stolicy. Nazywa się „Alkoholowe marzenie”. Właśnie siedzę przy barze piję jakiś kolorowy drink, który polecił mi barman. Dochodzi 21. Ludzi jest coraz więcej, ja początkowo pogrążyłam się w myślach, a teraz trochę mi się nudzi. Mam nadzieje, że za niedługo ktoś do mnie zagada i upijemy się razem.

- Poproszę to co zawsze – do baru podchodzi dystyngowany mężczyzna i usiada koło mnie. Kelner podaje mu w wódkę. On od razu wypija i prosi o następnego drinka. Widać, że jest kimś ważnym. Może to jakiś biznesmen?

- Pijemy za mądrość i wytrwałość, młoda damo – mówi do mnie. Jednak to wcale nie żaden podryw. Nie jest mną zainteresowany, poza tym ma około czterdziestu lat. - Jestem Andrzej Swoboda – przedstawia się mi.

- Renata Iwanicka – ja także to robię.

- Dla pani to co dla mnie – pan Andrzej postawia mi drinka. - Masz na imię jak moja córka. Ale nie jesteście do siebie podobne… Pewnie zastanawiasz się dlaczego z tobą rozmawiam. Po prostu szukam towarzystwa i kogoś do rozmowy. Dosyć często tu przychodzę. Alkoholem zabijam smutek i żal – tłumaczy mi. Mimo tego co mówi, wcale nie wygląda na zagubionego.

- Brzmi poważnie – odpowiadam i wypijam łyk mojego drinka.

- Za pewne jesteś studentką. Cieszysz się życiem, myślisz, że czeka cię świetlana przyszłość, a dzieciństwo miałaś najwspanialsze na świecie.

- Myli się pan. Miałam okropne dzieciństwo. Śmierć rodziców, wieczny pech, nieudane związki, strata bliskich i cztery przeprowadzki, w sumie… Przez miniony rok ciężka praca i nauka.

- Wow, a myślałem, że mogę ci zazdrościć. Zdrowie – ja piję łyk wódki, a on do dna. - Jeszcze raz to samo – prosi kelnera. Czy to jakiś alkoholik?

- Mam na utrzymaniu piątkę dzieci i żonę – narzeka.

- Pięć dzieci… Odważnie.

- Tylko o trzech moja żona wie. Bo są z nią. Alicje mam z kochanką, a Kacpra z drugą byłą kochanką. No wiesz… Alimenty i te sprawy. Chcą mnie oskubać z kasy. Wiedzą, że jestem nadziany. Wiesz o czym marzę? - pyta, chcąc abym zapytała.

- O czym? - robię więc to.

- Abym mógł wyjechać daleko stąd, gdzie nikt mnie nie zna.

- Nie zależy panu na dzieciach? - pytam z niedowierzaniem.

- Nie zasługują na moje pieniądze. Żadne z nich nawet nie studiuje. Są leniwi i rozkapryszeni… - skarży się. - Posłuchaj, nie chcę cię zanudzać, ale dam ci radę. Nie daj się zwieść głupim morałom. One są tylko wymysłami niedowartościowanych ludzi – oznajmia i wypija kolejny kieliszek alkoholu. Ja także. - A teraz idź usiądź gdzieś indziej. Na pewno podbijesz czyjeś serce – mówi to, jakby udzielał fachowej rady. Szczerze mówiąc, pewnie nie będę już jutro tego pamiętać. Za dużo drinków. Lepiej wyjdę na zewnątrz. Coś tu duszno.

Robię więc to i staram się pooddychać świeżym powietrzem.

- Źle się czujesz? - nagle podchodzi do mnie jakiś chłopak.

- Nie, w porządku – odpowiadam. Dziwnie się na mnie patrzy.

- Jesteś już taka pijana? No nie, zabawa dopiero się rozkręca. Nawet północy jeszcze nie ma – wymądrza się luzacko.

- Znalazł się ekspert! - żartuje do niego.

- Chodźmy do środka postawię ci coś i potańczymy. Ciągnie mnie za rękę i znajduje wolne dwa miejsca przy stoliku. Każe mi czekać. Po chwili przynosi nam drinki.

- Ej, skąd mam wiedzieć czy czegoś tam nie dosypałeś? - pytam, on więc wypija łyk z mojego kieliszka.

- Nie histeryzuj. Chodźmy tańczyć – mówi, zapraszając mnie na parkiet taneczny.

Taniec, taniec, taniec. Ach ten taniec! Jest fajnie i seksownie. Już prawię czwarta nad ranem.

- Pójdziemy do mnie? - pyta mnie.

- Tak, chodźmy – odpowiadam, po czym wychodzimy z baru. Jestem taka pijana. Chce mi się śmiać i śpiewać. Wsiadam do jego samochodu. - Jesteś pijany jak cholera!

- Ale mniej od ciebie. Zaufaj mi. Nie zabijemy się. Umiem prowadzić – obiecuje.

- Moje życie i tak było do bani. Teraz w sumie się układa. Nie spieprz tego.

- Czego? - pyta.

- Życia – odpowiadam i opieram się wygodnię. Nie trwa to jednak długo, bo jesteśmy już na miejscu. Idziemy do jego mieszkania.

- Ładnie tu – mówię gdy już jesteśmy w środku.

- Dzięki – odpowiada i zaczynamy się całować, bardzo namiętnie. Podnosi mnie i jest tylko lepiej. Idziemy do sypialni...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania