MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ. część 11
Jedenaście miesięcy później
Udało się! Liceum skończyłam ze świetnym świadectwem. Dostaje teraz stypendium od szkoły, które pomaga mi w opłacaniu studiów. Właściwie to wymarzonych studiów. Dostałam się na medycynę dzięki mojemu wielkiemu wysiłku. Między innymi świetnie zdanej maturze. Było mi ciężko. Przeprowadzka, praca i tyle zmian. Muszę jednak przyznać, że chyba dojrzałam. Chociaż trochę. I tak, tak, tak… Wiem, że to wręcz zadziwiające, to co zaraz oznajmię, ale w sierpniu przeprowadziłam się do Warszawy. Musiałam, bo wiedziałam, że będę tu studiować. Zresztą przez całe wakacje chodziłam do pracy. Dzień w dzień. Dużo zarobiłam, ale to dlatego, że rzuciłam robotę w fabryce. Zamiast tego pracowałam w barze – nocą, a w dzień zajmowałam się starszą panią. W sensie, że pomagałam jej w domu i dotrzymywałam towarzystwa. Przebywanie z nią uświadomiło mi wiele rzeczy. Spojrzałam na świat z nieco innej perspektywy. Zaczęłam się spotykać ze znajomymi. Nawet się zżyłam z niektórymi osobami, co sprawia mi wielką radość. Nie przypuszczałam, że przez tą całą rywalizacje o oceny, stypendium i męczącą pracę kompletnie zmienią mi się priorytety i… Stanę się kimś innym. Na szczęście minione wakacje wniosły wiele pozytywnych zmian w moje życie. Tak… Uczucia powróciły, ale Łukasz ani nikt z mojej rodziny mnie nie odnalazł. Dlaczego mi z tym źle? Czy nie powinnam się cieszyć? Przecież tego właśnie chciałam.. Nawet sprzedałam dom w Krakowie. Zrobiłam to „urzędowo”. Nie mogłabym tam w pojechać… Za wiele bolesnych wspomnień. Zastanawia mnie tylko jeden fakt. Za dom dostałam, aż czterysta tysięcy złotych. To mi się w głowie nie mieści! Podobno działka była w bardzo dobrej lokalizacji i to sprawiło, że cena była dość duża, a dom wykończony i umeblowany wewnątrz. Ale za co rodzice go kupili?? Wiele razy wspominałam, że żyło nam się ciężko we Wrocławiu. Mieliśmy wielkie problemy finansowe, a tata był wręcz załamany. Może dostali dom w spadku? Nie ważne. Nie będę zawracać sobie tym głowy. Liczy się co innego. A mianowicie dzisiejszy dzień. Jest październik, studia, na które nie muszę już zarabiać bo mam stypendium i pieniądze za dom. Teraz wystarczy, że zajmę się nauką i zacznę od nowa. Mogę wszystko. Studiuję medycynę! Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie!
- Skończyliśmy zajęcia… - mówi do mnie kolega z grupy. Uczęszczamy razem na niektóre wykłady. On też studiuje medycynę. - Renato może chciałabyś wyjść gdzieś na obiad? - proponuje mi, dyskretnie się uśmiechając.
- Yyy… - nie wiem co powiedzieć. Muszę posprzątać w mieszkaniu i pouczyć się… - Dobrze – odpowiadam. Często tak mam, że wiem, iż nie mogę czegoś zrobić, a mimo to nie słucham samej siebie. Jak zwykle Renata zachowała się jak idiotka.
Jesteśmy po obiedzie i spacerujemy. Norbert to naprawdę fajny gość. Całkiem spoko z wyglądu, ale nie pociąga mnie.
- Gdzie zostawiłaś samochód? - pyta mnie. Ale co mam powiedzieć? Przecież ja nie mam auta!
- Nie mam…
- Jak to? Żartujesz? - patrzy na mnie nie dowierzając.
- Nie…
- Studiujesz medycynę, a nie masz samochodu? Nie ogarniam twoich rodziców – mówi to tak niewinnie, a zadał mi ogromny ból. Nie mam rodziców! Kto miał mi kupić samochód? To było po prostu chamskie.
- Ty dupku! - popycham go i odchodzę. Mam łzy w oczach. On coś tam do mnie krzyczy i woła mnie, ale mam go gdzieś. Płaczę po raz pierwszy od roku. I to z takiego błahego powodu? Co ze mną? Renata przezwyciężyłaś już tyle. Teraz po prostu zdaj prawo jazdy i kup sobie samochód. Ta, jakby to było takie proste...
Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania