MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ. część 5

Niestety. Obudziłam się. Tylko, że to nadal do mnie nie dociera. Straciłam rodziców. Szczerze mówiąc nie wiem kiedy się po tym pozbieram. Za pewnie nie zbyt szybko. Ale przynajmniej postaram się o tym nie myśleć. Podnoszę się z łóżka. Otwieram okno, aby w pokoju się przewietrzyło. Ubieram szlafrok. Idę do łazienki i staram się wykonywać normalne, codzienne czynności. Schodzę schodami na dół do kuchni. Tam jest już ciocia.

- Jest dziewiąta rano. Myślałam, że młodzież długo śpi. Zwłaszcza w wakacje. - ciocia najwyraźniej robi wszystko byleby nie rozmawiać o tym temacie…

- Ciociu, najwyraźniej nie znasz dzisiejszej młodzieży. - śmiejemy się i jemy wspólne śniadanie.

- Chciałabym zabrać cię potem do galerii na zakupy. Na pewno lepiej się poznamy i… - propozycja cioci jest dosyć kusząca.

- A powiesz mi w końcu dlaczego nie miałaś kontaktu z moją mamą przez tyle lat? Praktycznie cie nie pamiętałam przecież… - ciekawe co się mogło stać? Pokłóciły się?

- Liliana i ja miałyśmy trochę inne zdanie na temat niektórych spraw. To wszystko. Nie chcę cię w to mieszać. Ale pragnę pomóc mojej siostrze. Niestety nie zdołałam dogadać się z nią przed jej śmiercią. Ale nie chce tego skreślić. Wolę dać sobie nadzieje na lepsze jutro. I naprawić naszą relacje. - powiedziała to do mnie tak jakby mama wciąż żyła. A już tak nie jest. Zresztą… Mam gdzieś przeszłość. Liczy się to co jest tu i teraz.

 

Kupiłam z ciocią wiele fajnych ubrań. Modnych. Rodzice nie wydawali na mnie nigdy tylu pieniędzy. Zawsze kazali oszczędzać i w ogóle… A ciocia Aurelia jest inna. Może dlatego, ze jest o dziesięć lat młodsza od mamy. Dzięki temu bardziej mnie rozumie. Mamy wspólne tematy. No ale dobra. Jestem w domu. Może posprzątam pokój. Tak. Ogarnę to wszystko. Na nieszczęście jednak od razu zachciewa mi się płakać gdy tylko dostrzegam moje zdjęcie z rodzicami. Jest ono położone na szafce przy łóżku. Natychmiast je biorę i chowam do szuflady. Nie chcę na nie patrzeć.

 

*** *** ****

- Nie chciałem cię nachodzić w wakacje po tym wszystkim. Zresztą twoja ciocia mi tak doradziła. Ale jest wrzesień. Myślę, że zdążyłaś już po tym wszystkim ochłonąć. Mam taką nadzieje. - stoimy przed szkołą i rozmawiamy. Łukasz patrzy na mnie z taką nadzieją w oczach. Tak bardzo go kocham. Ale nie wiem czy powinniśmy być parą.

- Tak. Masz rację. Ochłonęłam po tym wszystkim. Powoli godzę się ze śmiercią rodziców. Ale czego ode mnie oczekujesz?

- To bardzo proste. Jeśli mnie kochasz wróć do mnie. Bo ja nie mogę żyć bez ciebie. A jeśli rzeczywiście twoje uczucia do mnie uległy zmianie dam ci spokój na zawsze. - powiedział to tak jakby czytał jakiś wyrok.

- Łukasz… Ja… - po prostu mnie zatkało.

- Renia, nie musisz odpowiadać teraz. Przemyśl to i daj znać gdy podejmiesz decyzje. Każdą zaakceptuje. Zapewniam cię. - pozostawia mnie samą. To wspaniałe, że jest taki wyrozumiały. Ale to nie jest takie proste jak on powiedział. Nie wiem czy kiedykolwiek będzie w stanie mnie zrozumieć. Przecież każde z nas ma zupełnie inne życie.

Lekcja angielskiego. Siedzę koło zmartwionej Wiki. Niestety ona ma większe zmartwienia ode mnie. Za niedługo pierwsza rozprawa w sądzie z powodu tego tragicznego wypadku. A najgorsze, że chociażbym chciała to nie mogę jej pomóc. Nie mam jak.

- Wiki, proszę bądź tak samo radosna jak kiedyś. Sama zawsze mi powtarzałaś, że nie można się przejmować przeszłością. Należy dbać o przyszłość. - starałam się jej przemówić do rozsądku, pocieszyć, ale to nic nie dało. Rozmowa z nią była bardzo monotonna i wręcz bez sensu. Na prawdę się o nią martwię. Jest zupełnie inną osobą. Liczyłam, że doradzi mi w sprawie z Łukaszem, ale nawet nie poruszyłam z nią tego tematu.

- Wróć do niego. To bardzo proste. Ty go kochasz. A on ciebie. Przecież tu nie ma nad czym się zastanawiać. - mówi Paweł, jedząc drożdżówkę. Sama nie wierzę w to, że go o to zapytałam… No ale nie miałam kogo tak naprawdę zapytać. Eh… Codzienność jest porąbana.

 

Minęły kolejne dni. Podjęłam decyzje. Teraz trzymam go za rękę. Jest bardzo przyjemnie. Spacerujemy w miejscu, gdzie mieliśmy swoje pierwsze spotkanie. Jest romantycznie i słodko. Znów do niego wzdycham… Jak cała ja. Jak na początku. Ale to nie jest koniec mojej historii. O nie. Nie tak szybko.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania