MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ. część 7

Nie postąpiłam chyba za dobrze wczoraj… Jestem z lutego więc osiemnaście lat mam już dawno skończone, no ale… Nie byłam jeszcze gotowa. Tak Renata. Brawo za twoją wyobraźnie. Jesteś idiotką! Zawsze sobie obiecywałaś, że nie dasz się namówić chłopakowi na seks. A co wczoraj zrobiłaś? Mam ochotę samej sobie przywalić!

- Ale jak to? Nie było fajnie? Ja zrobiłam z Patrykiem to już dawno - Wiki najwyraźniej wróciła do rzeczywistości, bo da się z nią porozmawiać.

- Wiki, ale… Rodzice nie byliby dumni. Zresztą bolało i wcale mi się nie podobało – mówię, patrząc na nią pretensjonalnie.

- A co to ma do rzeczy? Zrozum, ich tu już nie ma z tobą. Pogódź się z tym – poucza mnie. Siedzimy u mnie w pokoju na łóżku. Jest gorąco. Ja wstaje otworzyć okno.

- Pogodziłam się z ich śmiercią. Bardzo polubiłam ciocie Aurelie. Jest o niebo lepsza od mamy.

- Renata! Jak możesz tak mówić? Nie poznaje cię! - bulwersuje się Wiki.

- Oj nie przesadzaj. Mówię to co myślę.

- A zabezpieczyliście się? - pyta.

- Tak! - zaczynam się czuć jak na przesłuchaniu.

- To w takim razie powiedz mi czemu to zrobiłaś, skoro nie chciałaś?

- Było mi go żal – w końcu sama zaczynam rozumieć dlaczego poniosły mnie emocje.

- Żal? Chyba żartujesz??

- No właśnie nie. Pamiętasz jak rok temu zrobił mi awanturę i nie chciał bliskości ze mną? - czy w ogóle powinnam jej to mówić? No ale to moja przyjaciółka. Chyba mogę zaryzykować.

- Tak. Kazałam ci wtedy wyluzować i powiedziałam, że to porządny chłopak.

- Powiem ci coś, ale obiecaj, że nie wygadasz! Bo wtedy ze mną zerwie.

- Obiecuje.

- Ma jakieś blizny na plecach.

- Jak wiedźmin? - Wiki jest tym wręcz zafascynowana! Nie mogę się nadziwić.

- Nie. Wiedźmin ma po wyprawach i walkach. Zresztą ti postać z gier! A ty ciągle w to grasz? Łukasz ma po oparzeniu.

- Ratował kogoś? - Wiki jest tak dociekliwa… A ja nawet go nie spytałam skąd je ma.

- Nie wiem.

Wiki już wszystko wie. A mnie nie obchodzi temat tych blizn. Nie mają znaczenia. Mam inne problemy na głowie. Chociażby to, że przespałam się z nim, a nie jestem szczęśliwa.

- Ja straciłam dziewictwo mając czternaście lat. Tak wiem. Bardzo wcześnie. Zakochałam się w chłopaku… I stało się. Dlatego straciłam autorytet rodziny – po tym jak ja zwierzyłam się cioci, ona kompletnie mnie zaskakuje. To co właśnie usłyszałam jest… No po prostu to oznacza, że nie była niewiniątkiem. I już wiem czemu rodzina tak jakby odrzuciła ją. No cóż… No nie ważne. Porozmawiałam trochę jeszcze z ciocią, a teraz idę do Łukasza. Nie wiem tak naprawdę co mu powiedzieć.

- Cześć… - otwiera mi drzwi, a ja stoję na progu.

- Ślicznie wyglądasz -wpuszcza mnie i przytula. Potem całuje.

- A rodzice? - chcę nawiązać jakąś rozmowę.

- Nie ma. Chodźmy do mojego pokoju – zapraszam mnie, a ja idę za nim.

*** *** ***

 

Leżymy na łóżku koło siebie i prowadzimy luźną rozmowę. Na szczęście nie o tym co było wczoraj. Chyba umarłabym ze wstydu…

- Podobało ci się wczoraj? - o nie! Wkroczył w ten temat! Co robić?

- Tak – odpowiadam. „Ej Renata halo! Obudź się! Czemu kłamiesz?” -woła moja podświadomość.

- Mówiłaś, że nie bolało. Nie musisz kłamać – najwyraźniej chce usłyszeć prawdę. Ale nie wiem czemu nie chcę tego powiedzieć.

- Nie kłamie. Było świetnie – odpowiadam jednocześnie odsuwając się od niego. - Wiesz co? Przypomniałam sobie, że mam coś bardzo ważnego do zrobienia. Zadzwoń wieczorem.

- Renata wróć! Co jest? - wstaje z łóżka i idzie za mną.

- Mam ważną sprawę – tak szczerze to po prostu nie mogę już na niego patrzeć. Ale nie powiem tego.

- Kłamiesz! Chodzi o wczoraj tak? - snuje domysły.

- Nie! - ta rozmowa zaczyna przeradzać się w awanturę.

- Ależ tak! Było ci, aż tak źle? A może brzydzisz się mnie? No odpowiedz! - co to za wyraz twarzy? Nie poznaje go….

- Nie krzycz na mnie! Było dobrze. A teraz daj mi spokój! - wybiegam z jego domu. Mam go dość. Znaczy nawet… Ja po prostu nie wiem… Nie wiem co się stało… Co mi jest? Przecież mieliśmy spędzić przyjemnie to letnie popołudnie. Eh, lecę do domu.

Weszłam do salonu. Z kuchni wydobywają się krzyki. Czyj to głos? Staram się po kryjomy zobaczyć kto tam jest i o co chodzi. Przyglądam się i skradam.

To moje ciocie! Ciocia Aurelia i druga ciocia. Co tu robi? Wróciła z Londynu? O co chodzi? Dlaczego krzyczą?

- Musisz powiedzieć jej prawdę! Nie pozwolę ci na popełnienie kolejnego błędu. Aurelia zrozum!

- Magda to nie jest takie proste! Odebrali mi ją! Nie chce, żeby znienawidziła nas wszystkich… - ciocia Aurelia płacze. Nic nie rozumiem.

- Komu musi powiedzieć prawdę? Kogo nie chcecie zranić?! - wpadam do kuchni z pretensjami.

- Renia… Kochanie… - mówi ciocia Aurelia, ale nie zdąża dokończyć, bo przerywa jej siostra.

- Renato. Musisz poznać prawdę. Dowiedzieć się jakimi potworami są twoi rodzice! - ciocia Magda wygląda jakbym chciała powiedzieć mi jakąś wielką skrywaną tajemnicę… Kolejna trudna sprawa? Znów czeka mnie morze wylanych łez? Nie chcę. Jeśli upadnę teraz, to już się nie podniosę. Bo ile można?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania