MIŁOŚĆ? MŁODOŚĆ? NIE! ŚMIERĆ. część 10

Wciąż czuje zapach nowego, dopiero co poznanego przeze mnie miasta. Tak, przeprowadziłam się. To już trzecia przeprowadzka w moim życiu. Ale jeśli ma to chociaż trochę pomóc, to warto zaryzykować. Nie chce wciąż narzekać, użalać się nad sobą i swoim losem. Nie na tym życie powinno polegać. Zwłaszcza tak młodej osoby jak ja. Zrobię wszystko, żeby zacząć od nowa i po prostu odsunąć od siebie te negatywne myśli. Nie mam tu nikogo. Nawet Łukaszowi nie dałam znać o wyjeździe. Mimo to na pewno już wie. Wszyscy już wiedzą. Wyjechałam jakieś dwa miesiące temu. Dziś jest już październik. Zimna jesień. Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu. Jest małe, ale przytulne. W samym centrum Poznania. Dlaczego Poznań? Bo jest blisko Wrocławia, miejsca, w którym spędziłam największą część swojego życia. Przynajmniej zawsze będzie mi blisko powrócić i powspominać. Nie zamierzam jednak tego robić. No cóż, wracając do tematu mieszkania… Wynajmuje je za pieniądze rodziców. Wzięłam je ze skrywki w domu. W końcu należą do mnie. Wiem też, że jestem właścicielką domu w Krakowie i ich konta oszczędnościowego w banku. Nic to jednak dla mnie nie znaczy. Na razie pracuje i chodzę do nowego liceum. Praca w fabryce polegająca na noszeniu i układaniu towarów. Jest męcząca. Także mało płatna. Ale wystarczająca na utrzymanie. Nie chcę po prostu wydawać cały czas pieniędzy rodziców. Mam nadzieje, że kolejny rachunek zapłacę za zarobione pieniądze. Chciałabym także spełnić ich marzenie i studiować. Może mi się uda. Póki co cały swój czas poświęcam na naukę i pracę. Szkoła oferuje stypendium, które mam szanse zdobyć. Nie mogę tego zawalić.

Zwykły jesienny wtorek. Pochmurny i zimny. Jest już bardzo późno. Wróciłam właśnie z pracy i wchodzę do mieszkania. Padam ze zmęczenia. Wchodząc, zdejmuje buty. Zamykam drzwi na klucz. Rozglądam się po mieszkaniu. Małe, ale przestronne. Jak tylko się wchodzi jest mały „salonik” o kawowych ścianach i kremowej podłodze. Duża biała kanapa, a obok fotel. Na przeciwko czarna ława, a za nią telewizor. No i oczywiście wielkie okno za kanapą. Uwielbiam je. Ciągle za nie patrzę. Podziwiam uroki Poznania. Zwłaszcza, że to ósme piętro. Od wejścia na lewo jest kuchnia. Nic specjalnego. A na prawo drzwi do mojej sypialni. Jest tam duże łóżko z niebieską pościelą, obok mała szafka, a na niej lampka nocna. Na przeciwko łóżka jest duża szafa, a obok komoda i lustro. Tam trzymam ubrania i kosmetyki. Ściany są błękitne, a meble białe. W sypialni są drzwi do łazienki, która ma czarne kafelki na ścianach i podłodze. Jest prysznic, nie wanna.

 

Właśnie jem owsiankę. Potem idę do łazienki ogarnąć się do spania. Wychodzę, kładę się na łóżku, zgaszam lampkę i zamykam oczy.

Kolejny dzień. Środa. Dziś nie idę do pracy. Po szkole cały dzień się uczę.

 

Czwartek: szkoła, potem praca.

 

Piątek: szkoła, praca.

 

Sobota: cały dzień spędzony na nauce, a wieczorem praca.

 

Niedziela: Tylko nauka.

 

Tak mniej więcej wygląda moje życie. Dzień za dniem jest spokojny i zaplanowany. Jeśli chodzi o znajomych, to nie mam ich… Z nikim nie przyjaźnie się. Bo nie chcę. Staram się nie rzucać w oczy i żyć własnym życiem. Przede wszystkim nie myśleć o przeszłości. Tylko robić wszystko, aby zapracować na lepsze „jutro”, - które niestety może nigdy nie nadejść.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania