Poprzednie częściZabójczy (nie)przyjaciel 1

Zabójczy (nie)przyjaciel 4

ROZDZIAŁ CZWARTY

 

Wtorkowym przedpołudniem w szpitalu znowu zjawiła się Anne. Postawiła reklamówkę pomarańczy na szafce i usiadła przy łóżku Marie. Świadoma czujnego spojrzenia pielęgniarki próbowała poskładać w głowie jakieś sensowne słowa na początek. Nic jej jednak nie przychodziło do głowy.

- Marie również. Na wpółleżącej pozie spoglądała badawczo na swojego gościa. Nie wiedziała już która z nich była bardziej zestresowana.

- Bardzo się o ciebie wszyscy martwiliśmy. Myśleliśmy...- zachlipała żałośnie.- Ale ważne, że jesteś. Przypomnisz sobie wszystko gdy tylko do nas wrócisz.

- Lekarz mówił, że.. jesteś siostrą mojego brata.

Anne otworzyła szerzej oczy a później zaczęła szybko mrugać, chcąc pozbyć się wzbierających łez pod powiekami.

- Alex... to jest twój brat... ty... i on...

- No mów, jak mam sobie cokolwiek przypomnieć skoro nikt nie chce mi nic powiedzieć.- Zniecierpliwiona ofuknęła kobietę.

- Kiedy byliście mali wasi biologiczni rodzice...- wzięła głęboki oddech.-... zrzekli się do Was praw. Zostaliście adoptowani... rozdzieleni.

Anne patrzyła na Marie spod długich rzęs chcąc wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Żal? Ból? Cokolwiek? Ale nie... jej twarz niczym posąg, niewzruszona, nieruchoma, czekająca na ciąg dalszy.

- Moi rodzice nie mogli mieć kolejnego dziecka, byłam jedynaczką. Zdecydowali się na adopcję. Nie mogli wziąć dwojga dzieci...

- Wybrali Alexa.- Ucięła krótko tłumiąc w środku ukłucie zazdrości.

Pod jakimś względem, jej brat był lepszy od niej.

- Tak wybrali go. Kilka miesięcy później i ciebie przygarnęła jakaś rodzina. O wiele zamożniejsza od mojej... zniknęłaś. Dopiero po tylu latach udało nam się Cię odnaleźć. Wszystko szło wspaniale. Wiele spotkań, wspólnych imprez, wspomnień. Niedawno przyjęłaś nas do siebie w gościnę. Pokazałaś miasto. I wszystko było dobrze, do tamtej feralnej nocy...

Zwiesiła głowę. Z obserwacji Marie robiła to dość często.

- To ty zgłosiłaś zaginięcie.

Potaknęła wspominając tamten dzień.

- Czy... przepraszam, że pytam, ale... poza tobą, no i Alexem, nie mam nikogo innego? Z tego co mówisz...

- Masz współlokatorkę, przyjaciółkę, wiele osób. Chcieli przyjechać i cie odwiedzić, ale lekarz zabronił. Nie możesz się teraz przemęczać. Podobno za tydzień cię wypiszą.

Upragniona wolność zamajaczyła wreszcie czymś rzeczywistym. Jeżeli człowiek po przebudzeniu pamięta tylko cztery ściany szpitala to za nią nie tęskni, ale w Marie od kilku dni kiełkowało to poczucie spętania, tęsknota za przestrzenią i może... za ucieczką. Czuła podświadomie, że coś nie gra i to nawet nie chodziło o jej zdrowie, pamięć, ale o coś więcej. To uczucie pojawiło się zaraz po wizycie Anne.

Gdy ta opuściła szpitalne mury pacjentka odetchnęła z ulgą.

To spotkanie sztucznie przywróciło jej coś z przeszłości, ale to nie były JEJ wspomnienia. Czarna pustka w głowie ani na moment się nie rozjaśniła.

Wierciła się na łóżku w całą nieskończoność.

- Goście pani nie służą.- Zauważyła pielęgniarka zmieniając kroplówkę.

- Ani trochę.- Fuknęła.- Nie dość, że nic nie pamiętam... to jeszcze wszystko przede mną zatajają.

- Nie chcą pani denerwować, w końcu ten wypadek to nie byle co.

Marie zmierzyła pielęgniarkę wzrokiem pełnym zwątpienia.

- Jasne. Gdy wyjdę sama się wszystkiego dowiem.- Skończyła z uporem w głosie i wciągnęła głośno powietrze.

'Jeszcze niczego się nie dowiedziałaś, a już masz dosyć mięczaku'- pomyślała z przekąsem i zamknęła oczy przenosząc się w krainę Morfeusza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Szalokapel 28.07.2016
    Ciekawy rozdział. Wybacz ma nieobecność. 5
  • Zagubiona 07.08.2016
    Hmm, rozdział jak zawsze fajny. Ciekawe co będzie jak wyjdzie i zobaczy gdzie mieszka i w ogóle. Pozna swojego brata, przyjaciółkę, chyba, że może ta Anne to chce jej zrobić krzywdę? :/ 5
  • Juri69 15.08.2016
    Uwielbiam tą Anne ♥ Ona nie może być zła! Rozdział genialny, chyba najlepszy :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania