Zabójczy (nie)przyjaciel
ROZDZIAŁ SZESNASTY
Uzbrojona w ciężką, lakierowaną na czarno lampę podeszła bliżej drzwi. Zmęczenie i senność odeszły daleko, zastąpiło je myślenie na najwyższych obrotach i chęć przeżycia za wszelką cenę.
- Kto tam?- Siliła się na naturalny ton.
Nie wyszło. Dobry słuchacz mógł wyczuć lekkie drżenie głosu w końcowej fazie. Zbliżała się do drzwi robiąc małe kroczki. Chciała uciec, ale nie miała dokąd. W tym momencie można rzec, że przebiegła swoje życie wstecz, podziękowała w duchu za dobre chwile, przeprosiła za popełnione błędy. Ale to nie tak. Nie miała zamiaru umierać, nie teraz i nie tak. Nie będzie za nic dziękować, ani przepraszać.
Po długo wyczekiwanej chwili padła odpowiedź:
- Obsługa hotelowa, mamy pewien problem z pani samochodem.
Damski głos był spokojny aczkolwiek poważny.
Gdyby była pani łaskawa zejść do recepcji bylibyśmy wdzięczni.- Dodała, gdy nie usłyszała żadnej reakcji ze strony Marie.
Podstęp, albo i nie. Odłożyła lampę na szafkę tak, aby pozostawała w zasięgu jej ręki i otwarła drzwi.
W progu stała ubrana w granatowy uniform, blond włosa kobieta , zapewne po czterdziestce z drobnymi zmarszczkami wokół oczu, które pogłębiły się wraz z uśmiechem.
- Co się stało?- Padło beznadziejne pytanie według Marie.
- Jeden z gości zarysował bok pani samochodu. Owy pan czeka na dole i chce wyjaśnić to z panią.- Wytłumaczyła uważnie obserwując reakcję Marie.
Ta przytaknęła i poszła za kobietą. Przy recepcji faktycznie stał mężczyzna- wysoki, tęgi, siwowłosy z małymi zielonymi oczkami. W ręku trzymał portfel a drugą wyciągnął na powitanie. Szybko wyjaśnił co zaszło. Dziewczyna odetchnęła. Sądziła, że ktoś zamierza ją zabić, a to tylko zwykłe zarysowanie samochodu. Przyjęła formę rekompensaty za wyrządzoną szkodę i przeszła do hotelowej biblioteki. Niewiele obiektów posiadało takowe doposażenie, czasami nawet była zdziwiona, że ktoś o czymś takim myśli. Teraz była z tego bardzo zadowolona. W końcu małej salki zajęła miejsce przy komputerze i szybko wyszukała nazwisko inspektora. Nie mogła dłużej się ukrywać, z minuty na minutę coraz bardziej drżeć o swoje życie.
Kliknęła pierwszy link i odnalazła służbowy numer do Erikssona.
Hotel mieścił się w samym centrum Bergen. Pięciogwiazdkowy, ekskluzywny, typowa przystań dla bogaczy. Tym razem nie pojawiła się prasa, telewizja i blask fleszy, ale policyjna taśma, radiowozy i mnóstwo mundurowych otaczających cały teren.
Gdzie zwłoki?- Zapytał Eriksson przechodząc pod żółtą taśmą.
W pokoju na pierwszym piętrze, proszę za mną.- Odpowiedziała policjantka i pomaszerowała w stronę windy.
Na korytarzu zostali tylko mundurowi, gościom nakazano pozostać w pokojach a policja zbierała ślady. Po przekroczeniu progu pokoju zamordowanej można sądzić, że ktoś przeszukał go wszerz i wzdłuż. Poodsuwane meble, porozrzucane ubrania, różne przedmioty. Dopiero w łazience znaleziono ciało.
Eriksson pochylił się nad ofiarą. Leżała na wznak na poplamionych krwią płytkach w białej, krótkiej sukience. Jedna ręka leżała prostopadle do ciała, druga spoczywała na klatce piersiowej. Długie blond włosy w nieładzie, na tle jasnej cery sińce i zadrapania , pozdzierany naskórek na dłoniach.
Owszem ofiara była w wieku Marie i była do niej podobna, ale to zupełnie inna osoba.
- Kto to kurwa jest?! To nie Johansen. Zawracacie mi tylko głowę. Dzwoń do Malweya. Ja znikam.- Warknął wściekle Eriksson i jak powiedział tak zrobił.
Wsiadłszy do samochody wyjął wibrujący telefon. Dostał powiadomienie o nowym mailu. Rzucił aparat na siedzenie i ruszył drogą do domu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania