Poprzednie częściZabójczy (nie)przyjaciel 1

Zabójczy (nie)przyjaciel

ROZDZIAŁ JEDENASTY

 

 

Anne i Alex kręcili się po całym domu, bez celu, wymieniając ze sobą tylko zdawkowe zdania. Meg ze swoim chłopakiem zaszyła się w swoim pokoju. Wobec tego Marie rozgościła się z miseczką orzeszków w salonie przed telewizorem i czekała. Właściwie na co ona czekała? Na kolejny atak tego świra, który podrzucał jej zatrute ciasto? Westchnęła ciężko i spojrzała na przechodzącego Alexa.

- Jak długo zamierzacie zostać?

Chłopak wyglądał na zdziwionego.

- Yyy... nie wiem. Anne przedłużyła sobie urlop.- Mruknął i poszedł dalej.

Niby nic, ale już sporo czasu minęło od przyjazdu brata i Anne. W domu było sporo miejsca, ale Marie tęskniła za tą swobodą i przestrzenią, w którą wtargnęła tamta dwójka. Do Meg już się przyzwyczaiła. Nie były najlepszymi przyjaciółkami, ale za to świetnymi współlokatorkami.

- Poczekam jeszcze tydzień- pomyślała i wróciła do oglądania telewizji.

Miała właśnie przełączyć na inny kanał, gdy zadzwonił jej telefon.

- Mam sesje, jeśli chcesz. Trzeba ładnie zaprezentować kilka nowych modeli sukienek. Wpadniesz?- Powiedział bez ogródek fotograf.

Nie mając nic lepszego do roboty Marie spięła tylko włosy w koka, nałożyła płaszcz i wyszła.

Pogoda nie poprawiła się nawet na chwilę. Nic dziwnego, że coraz więcej osób sięgało po antydepresanty.

Studio Filipa znalazła bez trudu. Mieściło się kilka ulic dalej od centrum i już z głównej drogi widać było biały, duży budynek. Skręciła w boczną uliczkę i dojechała na tyły posesji. Na parkingu widziała kilka samochodów. Gdy wysiadała jej uwagę przykuł wjeżdżający biały SUV z przyciemnianymi szybami. Ostatnio często kręciły się przy niej tego rodzaju samochody. Jakieś dziwne uczucie pojawiło się w głębi, ale zignorowała je. Szybko zamknęła swojego nissana i poszła prosto do bocznego wejścia.

W budynku mieściło się studio Filipa, a także jeszcze dwie inne firmy. Drugie piętro było królestwem fotografa. Na korytarzu spotkała dwie blondynki. Jedna szła wściekła, a druga ledwie za nią nadążając próbowała ją uspokoić. Marie przypomniała sobie, że Filip był bardzo wymagającym fotografem i na tyle ile zdążyła go już poznać, nie cieszył się wśród modelek zbytnią delikatnością czy uprzejmością.

Zastała go w sali głównej. Rozmawiał z kimś ściszonym tonem, ale gdy tylko ujrzał Marie rzucił telefon w kąt. Podał jej kilka sukienek i pokazał pokój w którym może się przygotować. Filip nie przepadał za tonami makijażu i dziwacznymi fryzurami, a zwłaszcza za ekipą, która takowe rzeczy wykonywała. Modelki były skazane na sesje z delikatnym makijażem i prostą fryzurą i to sprawdzało się najlepiej.

Po kilku godzinnej sesji Marie cieszyła się, że nie musi dodatkowo wszystkiego z siebie zmywać i doprowadzać swojej głowy do takiego stanu, aby nie straszyła przypadkowych ludzi na ulicy. Zerknęła ostatni raz na swoje zdjęcia zrzucone na laptopa i pożegnała się z Filipem.

Wyjeżdżając kierowała się tym razem ku frontowi budynku. Zapamiętała, że są tam kamery, a miała znowu dziwne przeczucie, że lepiej zostać przez kogoś lub coś zarejestrowanym, tak na wszelki wypadek. Skręcając już w centrum Bergen w wewnętrznym lusterku ujrzała tego samego SUV-a, co na parkingu. Nie wiedziała co robić, gdy ten skręcił na skrzyżowaniu w prawo. Odetchnęła z ulgą i pojechała dalej.

W kuchni paliło się świtało, miała nadzieje, że ktoś z domowników zlitował się i przyrządził coś do jedzenia. Zapomniała zjeść obiad, a musiała zażyć lekarstwa. Poza tym ból głowy stawał się coraz bardziej dokuczliwy.

- Co ona sobie w ogóle wyobraża, pytając mnie kiedy wyjeżdżamy...- W korytarzy dobiegł ją głos Alexa.

- Daj spokój... w końcu siedzimy tu wystarczająco długo. Nic nie osiągniesz. Wracajmy już. To bez sensu.- Odpowiedziała Anne.

- Nie... kiedy my wiązaliśmy ledwo koniec z końcem, ona opływała w luksusie. Powinna mi pomóc. Zresztą... nie tak miała wyglądać moja zemsta, nie tak...

- Chciałeś wyczyścić jej konto i puścić z torbami, ale nie wyszło, oberwała za to po głowie. To powinno ci wystarczyć, dostała za swoje. Szkoda mi jej...- Ucięła.

- Och, doprawdy? Szkoda?! To wy stoicie za tym wszystkim?!- Wykrzyknęła Marie.

- Co... przecież... pojechałaś... Marie, to nie tak!- Jąkała się Anne stając przed Alexem.

- Wynoście się stąd! Natychmiast! Nie chcę was więcej widzieć! No już!

- Co tu się dzieje?- Wrzaski ściągnęły Meg na dół.

Z niepokojem patrzyła na wściekłą Marie, przerażoną Anne i jeszcze Alexa, który przybrał na twarz maskę obojętności. Przepchnął się obok kobiety i wbiegł na piętro. Zaraz za nim pobiegła Anne.

- Dopilnuj żeby wyszli i niczego nie ukradli.- Rzuciła Marie i zamknęła się w łazience.

W lustrze zobaczyła swoją twarz. Nie, nie wyglądała teraz tak słodko jak na sesji u Filipa. Odgarnęła potargane włosy i przejechała dłonią po zaróżowionej twarzy. Gdy się złościła na skroniach pojawiały się cieniutkie żyłki, które pulsowały z rytmem jej serca.

- Niech to szlak!- Zrzuciła wszystkie kosmetyki stojące na szklanej półce.

To prawda, że miała wszystko o czym marzy większość kobiet w jej wieku, a nawet więcej. Pieniądze, dom, pozycje na uczelni, ale co z tego, jeżeli każdy którego uważała za przyjaciela kopie pod nią dołki. Inspektor miał rację- pomyślała ześlizgując się na podłogę. Usłyszała jak Anne i Alex wychodzą. Jakaś jej cząstka poczuła ulgę. Pozbyła się kolejnych intruzów. Czy na koniec ktoś jeszcze zostanie?

Nalała sobie wannę gorącej wody i zanurzyła się pozwalając aby woda rozluźniła jej ciało. Nie chciała już o niczym myśleć, nic sobie przypominać, o coś walczyć. Nie dziś, nie teraz. Wytarła dłonie w puchowy ręcznik i sięgnęła po telefon. Ku jej zaskoczeniu dostała wiadomość od Patricka.

Tak bardzo nie chciała, aby to on okazał się tym który chce jej śmierci. Każdy, ale nie on. Obiecała sobie, że pomoże mu wszystko spłacić, stanąć na własnych nogach, ale niech tylko wróci. Z bijącym sercem otwarła wiadomość: „Wiem kto i dlaczego chciał cię zabić. Nie długo będziesz bezpieczna, a ja spłacę dług bez twojej pomocy. Przepraszam za TO w szpitalu. Kocham cię siostrzyczko. Niedługo się odezwę, uważaj na siebie.”

Co on do cholery wymyślił.- Szepnęła sama do siebie wybierając jego numer.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Karo 11.08.2016
    Kurcze... dobre to masz. Podziwiam Cię, że piszesz tylko jeden ciąg opowiadań... Mnie by się to znudziło. Uwielbiam zmieniać style, gatunki, historie, przekręcać, wkręcać i mieszać wszystko, a Ty idziesz w zaparte i... cholernie dobrze Ci to wychodzi. Oczywiście przeczytałem wszystkie inne poprzednie części i trzymasz poziom, a nawet idziesz w górę. Gratulacje i oby tak dalej... Chyba nie zdarzyło mi się dać ci 4 i dzisiaj też nie dam... ZASŁUŻONE 5, bracie ;)
  • Nemezis 12.08.2016
    Karo, dziękuję za te słowa, są one dobrą motywacją do dalszej pracy. Ale to pierwsze opowiadanie, które tak "ciągnę" dalej, zazwyczaj robię to co Ty, ileż to opowiadań leży nieskończonych, bo mi się jednak znudziło. Ale dodając je na tą stronę stwierdziłam, że do czegoś się zobowiązałam i choćby nie wiem, co to i tak to skończę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania