Poprzednie częściZabójczy (nie)przyjaciel 1

Zabójczy (nie)przyjaciel

ROZDZIAŁ ÓSMY

 

 

Szpital wyglądał jak zawsze. Pełen chorych i personelu krzątającego się od sali do sali. Przed jedną z nich zgromadziła się grupa młodych ludzi. Trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Jedna siedziała ze spuszczoną głową na krześle, druga podpierała ścianę ciągle ocierając łzy, a trzecia wstawała, siadała, kucała, obgryzała paznokcie, pozostali nerwowo chodzili po korytarzu od czasu do czasu wpadając na siebie.

Gdy z sali wyszedł lekarz cała piątka rzuciła się na niego wyrzucając z siebie pytania. Uciszył ich gestem dłoni.

- Pani Marie zatruła się... strychniną. Dawka na szczęście nie była na tyle mocna, aby ją zabić.

- Ale... jak? Jest doktor pewien, że to strychnina?!- Wykrzyknęła Meg.

Reszta gapiła się na lekarza nie bardzo rozumiejąc, co właśnie powiedział.

- Sam się zastanawiam. Pani Marie była osłabiona po niedawnym wypadku... teraz to zatrucie. Możemy ją leczyć tylko objawowo, nie ma typowej odtrutki na strychninę, jednakże jesteśmy na dobrej drodze.- Poinformował ich i poszedł.

Zaraz za nim pojawił się inspektor. Był wściekły. Szedł szybko, z zaciśniętą szczęką i pięściami, mięśnie napinały się coraz bardziej pod dopasowaną niebieską koszulą, a identyfikator niebezpiecznie kołysał się na szyi.

- Jakim kurwa cudem, ona znowu tu się znalazła.- Warknął do swojego podwładnego, który ledwie za nim nadążał.- Nie muszę się już państwu przedstawiać.- Zwrócił się do grupy stojącej przed salą.

- Pan tutaj? Czyli...- Zaczęła Kate.

- Marie ktoś otruł...- Dokończył Patrick.

- Nie sądzę, aby wasza koleżanka świadomie zażyła strychninę. Lekarz powiadomił mnie już o jej stanie. Na razie nie ma szans na rozmowę z nią, ale z wami tak. Przejdźmy do bufetu i złożycie wstępne zeznania.

Poszedł przodem do końca korytarza i skręcił w lewo. W bufecie nikogo nie było. Na chropowatych płytkach pozostały okruchy jedzenia i opakowanie po soku, widocznie sprzątaczka jeszcze tam nie zaglądała. Zajął miejsce najbardziej oddalone od wejścia i podzielił przesłuchiwanych na dwie grupy.

Kate, Meg i Patrick usiedli przy nim, a pozostała dwójka z podinspektorem tuż przy automacie z kawą.

- Panna Kate. Co pani dziś robiła?- Zaczął Eriksson.

- Od rana siedziałam u siebie w mieszkaniu i gromadziłam materiały do projektu, koło dziesiątej wpadła sąsiadka, wypiłyśmy kawę i wtedy zadzwoniła Meg i powiedziała co się stało. Wsiadłam w samochód i przyjechałam prosto do szpitala.

- Dobrze, nie ma pani świadków na to, że była pani do dziesiątej cały czas w mieszkaniu?

Zapadła cisza. Kate analizowała w głowie pytanie, uświadamiając sobie, że wszyscy stali się właśnie podejrzanymi.

- Nie, ale nie sądzi pan, że przyjechałam do Marie i podałam jej kawę ze strychniną!- Zbulwersowana poprawiła opadający kosmyk włosów.

- Musimy sprawdzić wszystkich. No dobrze, teraz pani Meg.

- Cały dzień byłam w domu. Koło siódmej przyjechał mój chłopak Alex. Porozmawialiśmy trochę i jakieś dwie godziny później do kuchni zeszła Marie. Alex zrobił jej kawy, ja ukroiłam jej ciasta, a ona zabrała to i poszła do siebie. Nie była w najlepszej formie. Zaraz po tym Alex poszedł, no i w końcu Patrick zaczął wrzeszczeć na cały dom, że Marie coś się stało. Przyjechał lekarz i pojechaliśmy do szpitala.

- Czyli to pan ją znalazł?

- Tak.- Burknął Patrick.- Chciałem z nią pogadać, zawsze mieliśmy świetny kontakt, a ona ostatnio... zresztą sam inspektor wie. - Pukałem, ale nie odpowiadała, wszedłem żeby zobaczyć, czy wszystko ok.

- Co pan zastał?

- Leżała na podłodze obok łóżka w piżamie. To bł straszny widok... jakby zaraz miała... pęknąć... jak struna... odginała głowę do tyłu i miała.... chyba jakieś drgawki...

- Trucizna musiała zostać podana w jedzeniu. Pani- wskazał na Meg.- twierdzi, że chora wzięła z kuchni kawę robioną przez niejakiego Alexa, a także ciasto ukrojone przez panią...- Zastanowił się chwilę.- Czy widziała pani cały czas jak... pani chłopak przyrządzał ten napój?

- No to jest przesada! Alex nigdy nie otrułby Marie! Niby po co? I tak cały czas widziałam jak robił jej tą cholerną kawę! Zalewał ją na blacie i nawet wsypywał te cholerne granulki na naszym widoku!

- Ktoś mógł dosypać trucizny do pojemnika z kawą...

- Ja też ją dziś piłam!- Przerwała mu płonąc ze złości.

- Zostaje, więc ciasto.- Stwierdził powoli.- Które to pani nałożyła. Słodycze na śniadanie?

- Meg była na skraju wytrzymałości. Jak on śmiał zarzucać jej, że chciała otruć swoją współlokatorkę? Owszem Marie nie raz ją denerwowała, ale to nie powód, aby zabijać.

- BYŁA W KIEPSKIM HUMORZE, STWIERDZIŁAM ŻE COŚ SŁODKIEGO POPRAWI JEJ TEN CHOLERNY HUMOR.- Mówiła przez zęby starając się nie wybuchnąć.

- Kto piekł to ciasto i czy ktoś jeszcze je jadł?- Niewzruszony inspektor ciągnął dalej.

- Nie wiem kto piekł. Chwilę po tym jak przyszedł Alex, ktoś zadzwonił do drzwi i jak otworzyłam to na progu stało pudełko z ciastem w środku. Zaadresowane było do Marie i... tylko ona go jadła...

Trzy pary oczu utkwiły wzrok w Meg. W jednej sekundzie wszystko stało się jasne.

- Panie Patricku, czy wchodząc do sypialni siostry zauważył, żeby ciasto wspomniane przez panią Meg było zjedzone?

Mężczyzna się zamyślił.

- Nie wiem... chyba jakiś talerz leżał... tak... tak, na pewno... szukałem jej telefonu, żeby wezwać pomocy i zrzuciłem talerzyk z resztką ciasta.

- To nam wiele wyjaśnia. Zaraz wyśle techników, aby zabrali to... ciasto. A państwa poproszę jeszcze o wizytę na komisariacie. Dziś po południu. Do widzenia.

Opuścił ich zostawiając pogrążonych w myślach. Zszokowanych, przerażonych, zmartwionych. Dołączyła do nich pozostała dwójka. Siedzieli tak gapiąc się przed siebie, w duchu robiąc rachunek sumienia. Ileż to razy w myślach besztali Marie, ile razy mieli ochotę zając jej miejsce. A teraz leżała tu. Nieprzytomna, walcząca o życie, po raz kolejny. Czyżby ktoś wreszcie połasił się na jej fortunę? A może zapragnął wolności, którą ta mu zabierała? A może to chęć zemsty? Patrzyli na siebie ukradkiem zakładając na twarz maskę niewiniątek. Tak, jak zawsze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Zagubiona 07.08.2016
    Ojej, współczuję bohaterce. Tyle musi przejść, biedactwo. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ode mnie 5 i zapraszam do mnie w wolnej chwili :*
  • Afraid13 07.08.2016
    Super opowiadanie. Myślę, że szybko nadrobię poprzednie części, ponieważ strasznie mnie to wciągnęło. Oczywiście zasłużona piątka.
  • deus ex machina 07.08.2016
    Wciąga niesamowicie :)
    Tekst świetnie oddaje emocje bohaterów i to mi sie bardzo podoba :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania