Drabble - Niewybredny Pan
I stworzył Bóg kobietę i mężczyznę, Adama i Ewę, na swoje podobieństwo. Niewiasta piękna, delikatna, pewna swego. Mąż przystojny, odważny, o dobrym sercu.
Równowaga, tego chciał, pragnął, dostał. Rzekł w końcu do swych dzieci:
– Idźcie i rozmnażajcie się!
Tak też zrobili.
Przyszło na świat trzech synów.
Dzieci.
Z czasem już mężowie.
Adam dostrzegł i wyliczył, że coś tu nie gra. Poszedł więc do Pana i powiada:
– Panie, czterech mężów, jedna niewiasta, w dodatku żona i matka. Nie możemy wypełnić Twej woli.
Bóg, rozumiejąc rozterki Adama, tak mu odrzekł w swej mądrości:
– Dlatego... Teraz się zabawimy. Czasem nawet i Bóg musi...
Komentarze (136)
Siemanko
Cóż, Bóg już tam wie, czego chce haha.
Pozdro ;)
Literówkę poprawiłem :)
Prowokację osiągnąłeś. Moim zdaniem. Kompletnie nie po mojemu, ale daje po czaszce.
Jednak ja zastanowiłbym się, co chciałeś osiągnąć? Moim zdaniem, jedynym wnioskiem jest kazirodczość. A jeśli tak, to sorry, można też tekst napisać o podcieraniu się ze szczegółami, o szczegółach związanych z seksem analnym, a nawet o koprofagii. W końcu mamy wolny wybór.
Moim zdaniem to jest tekst, który ma w założeniu robić określone wrażenie lub jest odreagowaniem uczuć w relacji z Bogiem. Nie mnie to roztrząsać. Mnie się kompletnie nie podoba, z różnych powodów, o których mówić nie chcę.
Pozdrawiam
Głównie chodziło o równość ludzi, mężczyzny, kobiety, w zasadzie każdego, bo skoro sam Bóg jest "niewybredny", to po co my rzucamy się sobie do gardeł i uznajemy "równych i równiejszych.
I nie, nie jest to rozliczenie z Bogiem, tylko zwrócenie uwagi na pewien problem, za jego pomocą.
Również pozdrawiam ;)
Ano, dobrze prawisz, czasem trzeba, czasem trzeba, bo jak się widzi niektóre wypociny, to po prostu nie można wytrzymać haha ;)
No cóż, pora wczesna jeszcze... ;)
Choć mimo wszystko i przesłanie się trafiło ;D
Pragnął
Ale powinno być: tak mógł, tak chciał, tak zagrał ?
No dziwię się, że Bóg, przy swej wiedzy i mądrości, zniża się do tak przyziemnych czynności, zamiast po prostu dać jednemu z synów, albo nawet Adamowi tabletkę na zmianę płci ?
Nie musiał im dawać tabletki, skoro sam potrafi zmienić płeć ;)
Dlatego też Bóg się "wtrącił" i zabawił ;)
Dobry Pan, postanowił wspomóc, aby naprawić swoje niedopatrzenie.
PS. Chociaż w starożytnym Egipcie było inaczej w rodzinach faraonów. Brali za żony swoje córki, matki, aby "boskie pochodzenie" pozostało w rodzinie. Skutkowało to czasem chorobami genetycznymi, ale czegóż się nie robi dla chwały :syna Słońca" ;)
Cóż, rozwój genetyki powiedział nam, że różnorodność jest potrzebna. A Bóg jak to Bóg, wiedząc o tym postanowił osobiście rozwiązać problem :)
No właśnie, no właśnie. Czego się nie robi dla chwały dynastii, syna Słońca i błękitnej krwi, którą najlepiej zachować u "siebie" ;)
Podobało się, lekko napisane.
Miło, że Ci się podobało :D
Wychwyciłaś kwintesencję tekstu, a i sam tekst skłonił Cię do jakże głębokich przemyśleń, co mnie osobiście ogromnie cieszy.
Bo dokładnie tak, kto się nigdy nie zastanawiał, jak to było? Skąd się wzięliśmy? Chyba każdy o tym myślał, ja również :D
Szczerze, jestem zwolennikiem teorii ewolucji, ale nie powiem, że perspektywa ingerencji siły wyższej mnie nie intryguje. Zresztą często odwołuję się w swoich tekstach do Boga, czy innego wyższego bytu.
Cóż wychodzę z założenia, że można wierzyć, ale również nie trzeba, aby być człowiekiem.
W końcu, nawet gdy kiedyś spotkam Boga, a nie wierzyłem, to mnie przecież nie pogoni, gdyż On ludzi nie dzieli, lecz traktuję tak samo.
Cóż, może tak być, że reguła ta istnieje i działa. Mimo to, biorąc właśnie pod uwagę szacunek do innych i wolną wolę, jestem skłonny powiedzieć, że jeśli szanuję się innych, nie narzuca własnego zdania, żyje własnym życiem i tak dalej, czyli w zasadzie realizował to co chciał Bóg, był człowiekiem, nie wierząc w niego, to Stwórca nie ma powodu, aby kogoś takiego potępić.
W końcu człowiekiem można być i z Bogiem i bez Boga. Ważne aby ludzie jednego drugim nie narzucali i odwrotnie.
Wedle zasady "Żyj i daj żyć innym" :)
Darów się nie marnuje, dlatego myślę, że chodziło Mu o to, abyśmy żyli pełnią życia, ku Jego chwale.
Brak wiary nie dyskwalifikuje człowieka na starcie. W końcu dał człowiekowi wolną wolę i rozum, aby myślał.
Wątpił i zadawał pytania ;)
Jeśli wierzysz w Boga i całe życie podporządkowujesz tej wierze, wówczas być może wygrasz coś po śmierci, ale w życiu doczesnym, które masz na pewno, jesteś ograniczona prawidłami wiary. Jeśli więc Bóg istnieje wygrasz życie wieczne, płacąc niewygórowaną cenę jaką jest epizod zycia tutaj i teraz. Jeśli Bóg nie istnieje, przegrywasz wszystko co masz, czyli życie doczesne, zmarnowane na modlitwę i wiarę w coś czego nie ma, więc oczywiście tracisz też życie wieczne.
Jeśli nie wierzysz w Boga i nie kierujesz się dogmatami religijnymi, wówczas być może przegrasz po śmierci, ale w życiu doczesnym które masz nie odgraniczają Cię żadne zasady religii poza tymi, które sama ustalasz. W tej sytuacji jeśli Bóg nie istnieje wygrywasz wszystko, co jest w tym zakładzie do wygrania, czyli życie po swojemu, bez konsekwencji pośmiertnych, a jeśli Bóg istnieje, to wygrywasz ten krótki epizod życia na ziemi i najprawdopodobniej przegrywasz wieczność.
Co się bardziej kalkuluje to każdy może sobie sam policzyć i zdecydować.
Choć przyjmując tezę o braku dyskwalifikacji ze względu na wiarę lub brak wiary, to teoria ta traci na znaczeniu.
Ale cóż, to oczywiście teoria haha :)
Przyjmując na potrzeby uproszczenia, że "jest", możemy dojść do wniosku, że nawet nie wierząc możemy realizować jej najważniejszy aspekt, czyli kochać, samego siebie, oraz oczywiście "bliźniego swego, jak siebie samego".
W końcu, cóż, można myśleć samemu, lub oddać ten przywilej komuś innemu, aby myślał za nas.
Tylko wtedy możemy nie mieć wpływu na to co on wymyśli i czy na pewno będzie nam się to podobać.
Choć w sumie wygląda mi to na pewien absurd, to tak, jakby się nie miało "upoważnienia" do myślenia.
Cóż, ja jako osoba stojąca absolutnie za człowiekiem, nie natomiast za instytucją, wolę posiadać możliwość myślenia ;)
Nikt ci tego co powinieneś usłyszeć z tchórzy katolików, którzy zapewne tu są (pokroju CiJam) nie napisze. W tekście obrażasz Boga sugerując homoseksualizm, więc postępujesz wyjątkowo po chamsku zapewne wiedząc, że ten Bóg jest wartością najwyższą dla wielu ludzi na świecie. Ciesz się, że żyjesz w krainie łagodności w Polsce, gdzie ludzie potrafią jeszcze nadstawiać drugi policzek mimo obelg, bo obrażanie boga mahometan wiesz czym się skończyło dla redaktorów czasopisma "Charlie Hebdo".
Poza tym tekst jest po prostu słaby.
I nie dziękuj za szczerość, ale sądzę, że powinieneś to usłyszeć.
A teraz bywaj :)
Skąd więc przekonanie, że jak się wierzy, to ewolucję się odrzuca? Czyżby pseudonauka kreacjonistów aż tak namieszała w "opinii publicznej"?
Sorki za rozpisanie, ala mnie od lat to spora zagadka...
Tak cię po prostu ludzie oceniają.
Nawet beze mnie :)
Jestes uchynięty i nie masz za grosz samooceny oraz umiejętności czytania ze zrosumieniem.
Poza tym jesteś beztalenciem, więc nie podejmuj się oceniania innych.
Poza tym zapewniam Cię mój drogi, że każde moje "wypociny", jak to nazwałeś, są o niebo lepsze od Twoich najlepszych tekstów :)
https://wiadomosci.onet.pl/nauka/ujawniono-jedna-z-najwiekszych-luk-w-teorii-ewolucji/mjrnw
https://teologiapolityczna.pl/benjamin-wiker-nieprzyjemna-prawda-o-o-pochodzeniu-czlowieka
Tjeri ma zapewne rację, że Kościół jej nie odrzuca i nie propaguje literalnego rozumienia całej Biblii - jak to czynią np. Protestanci - widząc w Piśmie Św..także symbole, metafory, które oczywiście nie przeczą prawdziwości jej przekazu, ale prawda jest taka, że w tej chwili najpoważniejsza naukowa odpowiedź na pytanie o Stworzenie Wszechświata to wciąż "Wiemy bardzo niewiele:
Niestety wielu księży ma bardzo niską wiedzę ogólną, także (o zgrozo) o "teorii własnej religii,", że się tak niezręcznie wyrażę... A to wspomniane przez Ciebie "małpy" albo gorzej - nawoływanie z ambony nienawiści... To tylko ludzie, można rzec, ale akurat ich błędy są szczególnie brzemienne w skutki.
Światłych, mądrych księży nie brakuje, ale nie są tak słyszalni...
A dodatkowo żyjemy w erze rozkwitu różnych pseudonauk, gdzie internetowe nieuki kwestionują kształt Ziemi, lądowanie na księżycu...itp Wciąż dobrze ma się kreacjonizm i są też katolicy (znów - o zgrozo...), którzy się z nim identyfikują...
A co do drugiego - mam inne zdanie.
"W piierwszym wpisie odpowiadam na wyrażone przez Ciebie przekonanie, iż fakt katolicy wierzą w to, że Bóg stworzył świat, napawa zgrozą" - jeśli to właśnie zrozumiałeś z mojego wpisu - to... Zresztą nie skomentuję. To tyle, Wicus.
Nadajesz się tylko do siania fermentu i gównoburz, bo pisać cokolwiek zwyczajnie nie umiesz.
Wszyscy wiedzą coś wart :)))
niż bez sensu wciąż... yhm, yhm.
A teraz proszę, rozejść się i nie spamić więcej.
Dyskusja skończona.
niż w gablocie jak przychlasty ?
Mój urząd opowijskiego naczelnego trolla traci na znaczeniu, do czego to doszło?!.
Nom, Opowi na głowie stanęło ?
Lepiej nowym Cadillaciem,
niż kontakty mieć z burakiem.
Shogun prosił, żeby zaprzestać swarów, skoro prosił, wypada zabrać (_!_) w troki ?
Lepiej wolę uszanować,
niż z psycholem się barować.
Ja, jako racjonalista, zwrócę tylko uwagę na dwie kwestie w na początku tekstu:
- "Niewiasta piękna, delikatna, pewna swego. Mąż przystojny, odważny, o dobrym sercu". - dla takiej oceny trzeba mieć większy "zbiór ludzki" ;) Bez istnienia zła nie można ocenić, kiedy jest dobro (jak podobno rzekł Sokrates). Musi być przeciwieństwo,
- "(Bóg) dostał". - Coś dostać można od kogoś lub od Natury,. Bóg natomiast sam stworzył.
Pozdrawiam :)
Cóż, niby potrzeba "większego zbioru", lecz należy pamiętać, że na początku go nie było ;)
Tak, bez dobra nie ma zła, bez zła nie ma dobrą. Gdyby istniało tylko jedno, lub drugie, nic nie miałoby sensu, a już na pewno wartości.
W sumie racja, może uda mi się to przebudować :)
Również pozdrawiam ;)
A tak na serio - choć widziałam, że emocje tekst wzbudził różne, nigdy nie zauważyłam byś był typem awanturnika, więc nie przeszło mi nawet przez myśl, że tekst może być prowokacją. A nawet jeżeli, jest to prowokacja skłaniająca do refleksji i przemyśleń. Może w nieco "bezczelny" sposób, gdyż dotyka kwestii sakralnej, ale w mojej opinii prawdziwie wierzący nie boi się żadnych prób. A jeżeli Bóg, jak napisane jest przecież w Biblii, stworzył Boga na swoje podobieństwo... no to nie dziwne, że jest aż tak do swojego tworu podobny jak tutaj. Komentarz Kocwiaczka bardzo mi się podoba, gdyż wyciągnęła z tekstu to, co jako autor chciałeś przekazać. Ja ogółem w kwestiach gdybania o logice/nie-logice czyjejkolwiek religii nie lubię dyskutować, gdyż przynosi to jedynie kłótnie i opluwanie siebie nawzajem jadem, czego jest mi bardzo szkoda. Jeżeli ktoś z własnej woli chce o tym porozmawiać, bez zbędnej nienawiści i lekceważenia poglądów innych, wtedy jak najbardziej - tutaj jednak już skończę wywód, gdyż nie o tym komentarz ma być, ale wspomniałam i tak i tak. :)
Pozdrawiam!
Masz rację, nie jestem. A tekst, w żadnym wypadku nie jest prowokacją. Chciałem po prostu zwrócić uwagę na pewien aspekt i problem oraz zachęcić do najzwyklejszej w świecie refleksji. Co najwyraźniej mi się udało :D
Dokładnie, prawdziwie wierzący, jak i prawdziwie wierzący nie boją się żadnych pytań, a przynajmniej nie powinni.
Ano przyjęło się, że z jakiegoś dziwnego powodu religia jest tematem kontrowersyjnym.
A przecież rozmawiać można o wszystkim, bez nienawiści, bez lekceważenia poglądów i bez wyższości, nawet o religii, czego dowodem jest sekcja komentarzy pod tym tekstem :D
Więc jeśli chciała byś podyskutować nawet o tej jakże "wielkiej" "kontrowersji", to zawsze zapraszam, bo przyznam szczerze, uwielbiam dyskusję na wszelkie tematy ;)
Również pozdrawiam! ;)
Dokładnie, jak najbardziej mógł, no bo niby czemu nie? Skoro jest Bogiem :D
Wieczorem, po kolacji, mama spytała:
- Nie jesteś rozczarowany, że Bóg nie odpowiedział na twoje prośby o rowerek?
- Ależ skąd mamusiu. Przecież odpowiedział, tyle że odpowiedź brzmiała "Nie".
Anegdota pasuje bardziej do czegoś o śmiesznym wydźwięku, a to jest po prostu krótki opis historii poważnej i prawdziwej. Więc w ten sposób to traktuj. Anegdota nie zawsze musi być prawdziwa więc użycie tego określenia w stosunku do mojego postu poddaje w wątpliwość jego prawdziwość.
Ale jaja :)
Dzieci drogie, opowijskie - czytajcie i się módlcie.
Samuraju, przepraszam Cię jeszcze raz, niegodzien jestem utworów Twych czytać! ;) :))
Dokładnie, jak to mówią, zależy jak leży ;)
Dzięki za obecność :)
Ale co to, wskąd tu tyle komentów?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania