Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy Arysto — AutorAnonimowy

Na dobry początek:

 

Trzecia bitwa, którą mam przyjemność oceniać i chociaż tekstów było tym razem mniej niż zazwyczaj, znów pojawiły się interesujące, godne uznania pomysły przelane na papier, za co szczere gratulacje.

Podziękuję jeszcze tylko za przyjemność, jaką sprawiło mi czytanie i analizowanie każdego tekstu, który został wstawiony — to naprawdę niezwykle miłe uczucie. Mam nadzieję, że udało mi się wyciągnąć z nich coś istotnego i użytecznego dla Autora, starałam się jak mogłam, ale jest to tylko i wyłącznie opinia hobbysty — nie profesjonalisty, który miałby prawo rzucać uwagami na prawo i lewo.

I jako, że zbliża się TEN czas (yep, sesja), do oceniania Bitw wrócę dopiero pod koniec czerwca.

 

 

KAROLAKORMAN:

 

1. Styl.

 

— literówki

 

„z typami spod ciemniej gwiazdy. Dobrze powiedziane – ciemniej gwizdy.” — ciemnej gwiazdy

„Wszystko jest szare, ponure i ziaje niepewnością.” — zieje

„Chwile lustrował mnie wzrokiem” — chwilę

„po czy zdecydowanym ruchem ręki, przeciągnął przez próg i zakleszczył w przyjacielskim uścisku” — czym; zbędny przecinek po „ręki”

„Teraz oby dwaj moglibyśmy zasiąść w Loży Wyśmiewców mapetów” — obydwaj

„Czy facet może zadłużyć się w dziewczynie po jednym spotkaniu?” — zadurzyć się

 

— interpunkcja

 

„Leżąc w łóżku nuciłam ulubione fragmenty” — przecinek po imiesłowie

„Miedzy nimi, w oddali sierp księżyca rozjaśniał skrawek nieba.” — przecinek po „oddali”

„W moim, małym mieszkaniu czekała na mnie tylko pustka.” — zbędny przecinek

„i trzymając pod pachą wykwintny , francuski koniak w szarej torebce zapukałem w znajome, ale jednocześnie już obce mi drzwi.” — zbędna spacja i przecinek po „wykwintny”, powinien się on za to pojawić po „torebce”

„bo byłem ciekaw czy dziewczyna przebiera, czy bierze, jak leci.” — przecinek przed „czy”

„drepczący w miejscu o ziemistej cerze i grafitowych worach pod oczami” — przecinek po „miejscu”, bo to nie miejsce ma ziemistą cerę

 

— powtórzenia

 

„kiedy drwiący ze mnie los przywiał mnie do tej zapomnianej przez Boga dzielnicy.

W moim, małym mieszkaniu czekała na mnie tylko pustka.” — mnie/mnie/moim/mnie

„czy będzie tam stał, choć wiedziałam, że był to kolejny sen z serii wieczorne inspiracje. Uderzyło mnie też coś dziwnego. Ten sen był czarno-biały jak stary film i były w nim dialogi z piosenki” — będzie/był/był/były

 

— zapis dialogów

 

„– Nie, nie chciałbym, ale tam chyba wyczerpałem wszystkie możliwości. Czas pokaże. Mam teraz więcej czasu, wcześniejsza emerytura może mieć swoje plusy – skwitowałem, choć to była ostatnia rzecz, o której myślałem wracając – mogę zapalić? – spytałem przeszukując kieszenie marynarki.” — lepiej byłoby zakończyć opis kropkę i rozpocząć pytanie wielką literą, bo nie stanowi ono bezpośredniego ciągu poprzedniego zdania i wyglądałoby to znacznie bardziej estetycznie; + nieco nieprzyjemnie brzmiące użycie imiesłowu „wracając”, dodatkowo nie opatrzone przecinkiem

 

„– Fajna, co? – spytał Karol, kiedy znów zasiadłem naprzeciw, zaciągając się mocno domowej roboty papierosem i dokładając smugę dymu do już ponurego pomieszczenia – ja mówię o niej Pani Do.” — podoba uwaga jak powyżej — lepiej zakończyć opis kropką, a wypowiedź rozpocząć wielką literą

 

—> taki zapis powtarza się w całym tekście i radziłabym zwrócić na tę kwestię większą uwagę, by poprawić wygląd tekstu

 

„– Parter ma swoje przywileje… – Przerwał, wychylając kolejny kieliszek – jak tylko zrobi się cieplej to”; „– A mówisz, że protegowana. – Zastanawiałem się głośno – ale kogo? Policji?” — tu za to mamy rozpoczęcie opisu wielką literą, ale nie zwieńczone kropką, a kolejna wypowiedź rozpoczyna się małą literą, więc jest to ewidentny błąd

 

— szyk zdania, składnia

 

„skwitowałem, choć to była ostatnia rzecz, o której myślałem wracając – mogę zapalić? – spytałem przeszukując kieszenie marynarki. […] podrywając się z siedzenia – […] dodał, kładąc przede mną szklany podstawek.” — bardzo widoczne jest powielanie w tekście tego samego szyku zdania — czasownik w formie przeszłej + imiesłów, co zdecydowanie rzuca się w oczy, zwłaszcza, jeśli następują one w niewielkich odstępach

„Wracając dobiegły go konspiracyjne głosy chłopaków z podwórka” — znów kwestia imiesłowów, ale tym razem chciałabym zwrócić uwagę na nieco uważniejsze ich stosowanie, coby nie wyszły zdania kuriozalne — musi się on odnosić do osoby, która jest podmiotem w zdaniu; tu mamy nieco graniczną sytuację, ale ja osobiście skłoniłabym się jednak ku zastosowaniu formy „Kiedy wracał, dobiegły go…”, bo brzmi to bardziej zrozumiale

„Marzył by wyrwać z wieloletniego snu piękną dziewczynę, a wyszło, że przekonał się, iż takie rzeczy są nie możliwe.” — niedobrze brzmiące zdanie, nieco zbyt kolokwialnie z związku z użyciem zwrotu „wyszło, że”

 

— inne uwagi

 

„Z tego też powodu nazwałam ją - Starą szafą grającą, która opowiada historie.” — myślnik powinien zastąpić dywiz, chociaż moim zdaniem równie dobrze można zrezygnować z tego znaku i zastosować cudzysłów lub kursywę (co na opowi nie jest jednak możliwe)

„Wszystkie single, które do tej pory odsłuchałam, zawierały stare i dobrze mi znane przeboje, jednak dopiero po obejrzeniu ich w taki [jaki?] sposób, dopatrywałam się ukrytego w nich sensu piosenki lub widziałam postać, o której utwór opowiadał.” — nie wskazuję tu na faktyczny błąd, a jedynie jako przykład zdania, które nie brzmi najlepiej i można nad nim jeszcze popracować

„Po wysłuchaniu Barbry Streisand i przeboju Women in Love” — tytuły lepiej zapisać jednak z cudzysłowie

„Uwielbiam te dynamiczne dźwięki przeplatane z ogromną nostalgią, niewieści głos wokalisty i wstawki dialogów starych filmów. Wiedziałam, że to będzie coś, co popieści mój zmysł słuchu.” — czas stosowany w opowiadaniu — ogólnie przeszły, tu: przykład zdania z teraźniejszym

„Kilka kroków i już nie widziała postaci, ale słyszała stukot jego skórzanych obcasów o wyszlifowany bruk” — tu już zupełnie dodatkowa uwaga, coby słowo „ale” uzupełnić np. o „ale wciąż słyszała” lub zmienić na „chociaż”, bo wg mnie lepiej oddawałoby sens tego zdania

„Toteż nie długo byliśmy partnerami, ale teraz moglibyśmy powspominać.” — niedługo

„To właśnie jego obserwując, doszedłem do wniosku, że marnuję się w naszym mieście i jak w nim zostanę, skończę podobnie jak on.” — kolejne zdanie, które nie brzmi dobrze — zwłaszcza początek; zmieniłabym też „jak” na „jeśli” lub inne słowo

„cały ten czas byłeś w Trójmieście? Skinąłem tylko na nazwę miejscowości.” — nie pasuje mi w kontekście Trójmiasta zwrot miejscowość

„- Dziewczyna też!” — wkradł się dywiz w miejsce myślnika

„,, - …oto jak wygląda sytuacja. Johnny został ranny. Paskudnie oberwał. […] - Musimy go tu zostawić, kochanie. Musimy.” — niezamknięty cudzysłów

 

Ogólnie:

 

Jestem nieco zaskoczona, bo po wrażeniach z poprzednich bitw, spodziewałam się opowiadania dużo lepszego pod względem stylu — przyznam, że poprzednio było dużo lepiej. Tu co rusz nadziewałam się na literówki, pojawiało się także nieprawidłowe użycie słów, interpunkcja także pozostawiała sporo do życzenia. I jeszcze zapis dialogów — w wielu miejscach odbierałam go jako zdecydowanie nieprzyjemny i radziłabym skupić na nim nieco większą uwagę, by ujednolicić go w całym tekście. Mimo widocznych usterek, tekstu nie czytało się ciężko, po prostu miałam nieco większe oczekiwania, bo wiem, że Twoje teksty były bardziej dopieszczone, a ten wypadł na ich tle nieco słabiej.

 

Ocena: 6/10

 

2. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Jako że czytałam już poprzednią bitwę, do której ładnie nawiązujesz i przyjemnie było poznawać dalsze tajemnice szafy grającej, nie miałam problemu w odnalezieniu się w tekście. Nie wiem, jak byłoby z osobą, która nie miałaby styczności z tekstem numer 1, ale myślę, że zastosowany wstęp jest wystarczający, by spełniać rolę podstawy do wydarzeń dalszych.

Świat ukazany w tekście – skłaniam się tu już ku zdarzeniom ze snu, zdaje się być przemyślany i skrupulatnie owinięty klimatem noir z tematu dodatkowego, mamy kobietę fatalną, detektywa, obraz nocnego miasta, zakończenie iście bez happy endu. Powrót w rozmyślaniach do przeszłości jeszcze potęguje niechęć do przedstawianego obrazu miasta, czytelnik odbiera je jednoznacznie negatywnie, nie chce tam być tak mocno, jak i sam bohater — chce uciec, oderwać się, bo nic nie daje nadziei na lepsze. Podstawy świata przedstawionego oceniłabym więc jako solidne.

Co do bohaterów — ich relacja wygląda całkiem autentycznie, głównie przez przyjemne i lekkie dialogi, które są mocną stroną całego tekstu. Nieco mniej przekonuje mnie już samo „uczucie” do sąsiadki, ale przyjmuję wersję z zakochaniem od pierwszego wejrzenia, co bohater podkreśla w swoich przemyśleniach, więc niech mu będzie — niechaj ma. A jak to się ma do normalnego życia — pozostawmy to do oceny każdemu z osobna. Ja jestem na nie, ale ma to znaczenie nikłe, jeśli mówimy o ocenie tekstu.

Główny bohater i jego postępowanie wydaje się być wiarygodne w kontekście zdarzeń wcześniejszych, jak i samych skutków, dość tragicznych, ale będących konsekwencją jego zachowania. Podoba mi się, jak została ukazana jego historia — np. dlaczego został zaatakowany, co więcej, zwrócenie nawet uwagi na takie niuanse, jak podobieństwo do mężczyzny sprzedającego obwarzanki. Ładnie wkomponowało się to w całe opowiadanie.

 

Ocena: 3/5

 

3. Zbieżność z tematem.

 

Schemat pożądany w bitwie zdaje się być zachowany — mamy księcia, który chce uratować księżniczkę ze snu — z życia przeklętego. Jednak wychodzi na to, że kobieta tak głęboko zatracona w tym środowisku (oraz środowisko tak zatracone w niej samej) to nie okoliczności, które można zmienić ot tak, jakby tego chciał bohater. Lulu nie zostanie wybudzona. I tu pojawia się pytanie — czy chciał tego dla niej, czy właśnie dla samego siebie. Nieszczęśliwy, stanowczo nieusatysfakcjonowany osiągnięciami swojego życia (głównie rodzinnego jako samotnik) bohater, chce nawiązać bliższą relację z kobietą, którą zauroczył się od pierwszego wejrzenia, bo tak mocno pragnie, tak mocno ciągnie go do bliskości. Może tym samym szuka nadziei na wyrwanie się z samotnego życia, nazywanego koszmarnym, który sprawił, że znalazł się w tym, nie innym miejscu. Los bohatera jest jednak inny — nie osiąga tego, o czym zamarzył tak nagle, bo konsekwencje dla jego życia są jeszcze tragiczniejsze niż mógłby przypuszczać. Do końca nie mamy pewności co się z nim dzieje — Autorka serwuje nam otwarte zakończenie, niedopowiedzenia każdy z czytelników musi rozwikłać sam, w głowie, wedle własnego uznania. I nie wiem tylko, czy może to być uznane za ucieczkę z koszmaru samotnego życia, czy jednak nie.

 

Ocena: 3/5

 

4. Estetyka tekstu.

 

Tekst jest przyjemny dla oka, podział na fragmenty z perspektywy różnych bohaterów zrozumiały, to samo tyczy się kompozycji tekstu, jednak usterki w zapisie dialogów mocno działają na niekorzyść.

 

Ocena: 2/3

 

5. Spójność fabularna.

 

Zdarzenia przedstawione w tekście zdają się mieć solidne podstawy w wydarzeniach wcześniejszych, przez co mamy silnie opatrzone związki przyczynowo-skutkowe. Wiemy co z czego wynika, co z czym łączyć, co z czym zjeść i przełknąć — dodatkowym atutem, który ułatwia zrozumienie jest też budowa tekstu, ładna, staranna kompozycja.

Jeśli chodzi o samą fabułę — podobała mi się i ciekawiła, a opowiadanie czytałam z zainteresowaniem. Niemniej jednak, przyznam szczerze, że połączenie tego tekstu z bitwą poprzednią poskutkowało jednym — porównywaniem tych dwóch opowiadań. I chociaż staram się jak mogę, by tego nie robić i zachować jak najwięcej obiektywizmu, mózg działa czasem na swoich własnych zasadach i produkuje mimo wszystko odczucia, których nie zmienię. Ale staram się przymknąć na nie oko. Więc dodam tylko nieśmiało, że poprzednia historia bardziej przypadła mi do gustu — może bardziej trzymała w napięciu. Ale nie o tym teraz.

Jak już wspomniałam budowa tekstu jest przemyślana, zarówno pod względem podziału na fragmenty, zawartość opisów i dialogów, ale miałam wrażenie, że koniec jest jakby wymuszony — przyspieszony — szybka wizyta u sąsiadki, potem u Karola, co ujęte zostało zaledwie kilkoma zdaniami i już nastąpiło zakończenie — tak istotne na tle całości, a jednocześnie tak ubogo przedstawione, co poskutkowało nieco nikłym przywiązaniem do niego uwagi.

 

Ocena: 2/5

 

6. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowany.

 

Ocena: 1/1

 

7. Dodatkowe zadania.

 

Podstawowe przesłanki klimatu noir zostały spełnione i są wystarczająco widoczne w opowiadaniu, by temat dodatkowy uznać za uwzględniony.

 

Ocena: 1/1

 

8. Uwagi osobiste.

 

Pomysł na opowiadanie jak zwykle interesujący, do czego Autorka zdążyła nas, a przynajmniej mnie, już przyzwyczaić. Czytało się całkiem przyjemnie, chociaż na tle poprzednich tekstów, ten nie wypada tak dobrze, jak się tego spodziewałam, co pozwoliłam sobie zauważyć w punkcie pierwszym. Po prostu Autorka wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę prezentowanym stylem i dbałością o swoje teksty, więc i spoglądać na nie trzeba z coraz większymi oczekiwaniami.

 

RAZEM: 18

 

 

SHIROI:

 

1. Styl.

 

— literówki

 

„szedł dalej w tym pierdolonym deszczy, przeklinając swój pierdolony los.” — deszczu

„Chciał wrócić do domu i teraz miał szanse.” — szansę

„a jego gardła wydobył się krzyk” — z jego gardła

„— Ja pierdole — mruknął Filip.” — pierdolę — powtarza się też później

„To te przeklęte miasto jest chore” — to […] miasto

„Ja, która nic tylko sprzątała i usługiwała macosze i siostrą” — siostrom

„Książąt już od dawna nie istnieli” — książęta

 

— ortografia

 

„Świat wyszedł z orbit — i mnież to los srogi karze prostować jego błędne drogi”

 

— interpunkcja

 

„Zniszczy w tobie człowieka, nim się obejrzysz!” — przecinek w tym zdaniu jakoś mi nie wygląda, ale 100% pewności nie mam

„Nie umiałby dźwigać ciężaru całego świata tak jak jego poprzednicy” — przecinek

 

— powtórzenia

 

„a jego narzeczona, a teraz już raczej była narzeczona (nie sądził, że wybaczy mu kolejną zdradę) zrobiła mu awanturę na cały klub. A potem... Nie pamiętał, pustka w umyśle, jakby ktoś zamalował płótno z historią minionej nocy, a on w żaden sposób nie potrafił odzyskać utraconych obrazów.” — a/a/a/a

„choć było to raczej niemożliwe, bo pewnie Anka, wspomniana dziewczyna, zapewne już go spakowała i wyrzuciła wszystkie jego rzeczy na ulicę.” — pewnie/zapewne — nie dosłowne, ale nieco razi

„Nigdy nie wiedziała, skąd ta wiedza, w każdym cyklu wyglądał i zachowywał się inaczej, ale za każdym razem wyczuwała jego obecność,” — wiedziała/wiedza; każdym/każdym

„Ruiny zamku nawet nie wywarły na Filipie wrażenia, mimo że były potężne, świadczące o dawnej wspaniałości. W sumie budowla nadal była wspaniała, nawet jeśli większa” — nawet/nawet

„dziewczyny, która nie potrafiła wydostać się z okowów snu, która stała się klątwą” — która/która (nie wiem czy celowe)

 

— zapis dialogów

 

„— Powtórzę jeszcze raz — cierpliwość Alicji najwyraźniej już się wyczerpywała.” — tu skłoniłabym się jednak ku kropce po wypowiedzi i opisie wielką literą

„— Ale po co te wszystkie strażniczki i w ogóle? — nie rozumiał.” — tak, jak powyżej

 

— szyk zdania, składnia

 

„Dopiero kiedy potknął się o korzeń i padł jak długa prosto twarzą w błoto” — paść jak długi + twarzą prosto w błoto, zdecydowanie lepiej brzmi

 

„Szli w ciszy, która w lesie wydawała się złowieszcza, wolałby już, żeby sowy huczały, przecież wieczna noc tu panowała, powinna być chociaż jedna, ale nic, ani śladu żywego zwierzęcia, w końcu szedł po ich zwłokach i zastanawiał się, co takiego stało się tym wszystkim zwierzętom, pustymi się stały?” — taka mieszanka konstrukcji zdań nie wygląda wg mnie najlepiej [miejsce orzeczeń — raz na początku, potem na końcu], zwłaszcza w przypadku, gdy jest to jeden fragment, a nie np. stylizacja charakterystyczna dla całego tekstu

 

— inne uwagi

 

„Rzeczy, które zawsze nienawidził, teraz chciał poczuć i zobaczyć.” — których

„czarna dziura w umyśle, której pozbyć się nie potrafił, sprawiająca niemal fizyczny ból, jakby kac nie był wystarczającą karą za jego ostatnie wybryki.” — brakuje orzeczenia w zdaniu, więc skłoniłabym się np. ku zmianie: sprawiająca na sprawiała

 

„Blondynka jednak utożsamiła go z wilkiem, takim jak ten w Czerwonym Kapturku, który poluje na dziewczyny jak się poluje na łanie w lesie.” — jak/jak; ale nie na powtórzenie (nie wiem czy celowe) w tym zdaniu chciałam zwrócić uwagę; po prostu zdaje mi się to zdanie słabe na tle innych, zalatuje dziwnym infantylizmem, nie pasującym nawet do nieco prześmiewczego czy groteskowego stylu, z jakim mamy do czynienia

 

„Wypchnęła go poza drzwi” — może lepiej „za drzwi”

 

„Pełne usta dziewczyny wygięły się w uśmiech, wyglądem przypominała panią wiosnę, sukienki zielonej jej brakło i bukietu polnych kwiatów.” — i kolejne zdanie do kolekcji, które brzmi dość dziecinnie, no i pozostaje też kwestia tego, czy podkreślony tu uśmiech [pełne usta itd.] sprawia, że na myśl przychodzi „pani wiosna”, skoro pozostałych elementów nie prezentuje — no bo przecież nie tylko „pani wiosna” się uśmiecha, nieprawdaż?

 

„Dziewczyna spojrzała na niego tym przeraźliwym wzrokiem, takim głębokim, jakby oczy jej widziały więcej” — tym/takim, raczej zbędne

„Filip niechętnie podszedł do niewiasty” — „niewiasta” użyte celowo? :D

„że z każdym cyklem stawała się coraz to puściejsza niż wcześniej” — matko, jakie to okropne słowo „puściejsza”, a może tylko mnie tak razi, ale Internety mówią, że dozwolone, więc niechaj będzie

 

„Chłopak ruszył biegiem przed siebie, mimo protestów obolałych nóg, płuca wręcz paliły Filipa” — mamy na początku podmiot „chłopak”, więc zdaje mi się, że późniejszy „Filip” jest nieco zbędny

 

„żałował, że opuszczał zajęcia z wychowania fizycznego, ale nie wiedział, że coś takiego mogło mu się przytrafić.” — myślę, że nikt nie mógłby się czegoś takiego spodziewać — więc zmieniłabym słowo „wiedział” np. na przypuszczać, śnić itd.

 

„Alicja nadal jedynie bandażowała jego obolałą dłoń, z której kilka minut wcześniej wyjęła kawałek szkła i polała wodą utlenioną.” — tu tylko w kontekście brzmienia „nadal jedynie”, myślę, że można to ująć lepiej

„Skryła twarz w dłoniach i wydała z siebie najprzeraźliwszy dźwięk, który Filip kiedykolwiek w życiu usłyszał” — skłoniłabym się ku zmianie „który” na „jaki”

 

„łzy kapały na dywan i nikły w kwiatu krwi, krzyk rozdzierał duszę na pół” — nikły w kwiecie/kwiatach

 

Ogólnie:

 

Pozwolę sobie wyrazić moje dogłębne zbulwersowanie faktem, że tekst nie spełnił oczekiwań, jakie miałam przed rozpoczęciem czytania. Brakowało mi dopracowania i dopieszczenia go pod względem stylistycznym, sporo literówek, gdzieniegdzie dziwnie brzmiących zdań/sformułowań i niekonsekwencja w stylizacji (lepiej byłoby pójść w jedną albo drugą stronę, a nie — stosowanie półśrodków). Bo sam fakt groteski/wyśmiania/pierdoleniawszystkichiwszystkiego mi akurat przypadł do gustu i sprawiał, że pojawiał się uśmiech na twarzy (np. urocza wzmianka o wierności ojczyźnie), bo jak wiadomo — są gusta różne, ale wobec tego tekstu przejść obojętnie raczej nie można — komuś się spodoba, inny zrówna z ziemią (bo jakże tak można?!?!) i prychnie z pogardą.

Ale często miałam wrażenie, że w tekście panuje chaos, jest dużo, jest obszernie, ale jakby wszystko wymknęło się spod kontroli w pewnych momentach.

Więc Autorka sama jest sobie winna, bo przyzwyczajona wcześniejszymi opowiadaniami, które czytałam i ich poziomem, spodziewałam się znacznie więcej.

 

Ocena: 6/10

 

2. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Obraz baśniowej krainy spowitej mrokiem zdecydowanie na plus – podobał mi się pomysł i jego przedstawienie, jest baśniowo, a z drugiej strony tak nie-baśniowo, jak tylko można, jakby lustrzane odbicie tego, czego spodziewamy się po tych historiach. Opisy dość dobrze wprowadzają w mroczny i brudny klimat miejsca.

Co do samych bohaterów — dziwni są i w sumie nie wiadomo, czego się po kim spodziewać — bo każdy ma swój własny cel, skrywany głęboko i w tajemnicy przed innymi. I biedny Filip nie wie tak naprawdę, co i jak — aż do momentu śmierci, wtedy wszystko jest jasne, chociaż dla niego już nieco za późno. Podoba mi się sam zamysł kreacji bohaterów, bo z jednej strony możemy im współczuć, a z drugiej zastanawiamy się, czy na to współczucie w ogóle zasługują, czy bardziej nas jednak irytują i życzymy im gorzej niż lepiej (yep, Alicja jako przykład nr 1, za nią kolejno w rzędzie stoją: Filip i towarzysze). I to jest zdecydowany plus!

 

„na parkiecie tańczyły pary, a wśród nich młoda dziewczyna bujała się w rytm muzyki całkowicie sama.” — nieco się to wyklucza, bo skoro byli tam inni ludzie, to nie była „całkowicie” sama

 

„Nigdy nie wiedziała, skąd ta wiedza, w każdym cyklu wyglądał i zachowywał się inaczej, ale za każdym razem wyczuwała jego obecność, jakby łączyła ich cienka, czerwona nitka przeznaczenia.” — intryguje mnie ta „czerwona” nitka — dlaczego akurat czerwona? Czy ma to jakieś znaczenie (pomyślałam o krwi, bo w sumie tylko to przychodzi mi na myśl, ale czy ma to sens — nie wiem)?

 

„Szli w ciszy, która w lesie wydawała się złowieszcza, wolałby już, żeby sowy huczały, przecież wieczna noc tu panowała, powinna być chociaż jedna, ale nic, ani śladu żywego zwierzęcia, w końcu szedł po ich zwłokach i zastanawiał się, co takiego stało się tym wszystkim zwierzętom, pustymi się stały?” — zastanawia mnie, czy facet ma taką krótką pamięć, czy jest po prostu głupi, ale dostał już odpowiedź wcześniej:

„— Kości? — dokończyła za niego. — Owszem. W tym świecie wszystko, co niegdyś żyło, umarło, zostaliśmy jedynie my, postacie z bajek i snów, bez dusz, bez marzeń, bez przeszłości ani przyszłości.”

 

Ocena: 2/5

 

3. Zbieżność z tematem.

 

Moim zdaniem temat główny został uchwycony dobrze, widać go wyraźnie, może przez samo zastosowanie cytatu w tekście — mniejsza z tym. Widzimy dobrze skrojoną historię wokół motywu śpiącej i księcia (nawet w tych samych postaciach). A już sam fakt, że bohater nie zdołał wybudzić się z tego koszmaru, bo mu nie pozwolono, jest sprawą drugorzędną.

 

Ocena: 5/5

 

4. Estetyka tekstu.

 

Brak uwag negatywnych — tekst przyjemny dla oka.

 

Ocena: 3/3

 

5. Spójność fabularna.

 

Jeśli chodzi o sam pomysł na opowiadanie — jestem usatysfakcjonowana, bo czytało się zdecydowanie interesująco i tak, jak już wspomniałam — nie do końca było wiadomo: co i jak, kto jest z kim, co tak naprawdę ma z tego wyniknąć. Ale wcale nie sprawiało to, że czułam się zagubiona podczas czytania, po prostu czekałam na rozwiązanie.

Tylko zastanawia mnie kilka kwestii, np. fakt, że pocałunek Filipa miał obudzić Śpiącą i cykl zacząłby się od nowa, on wróciłby wtedy do siebie, a postacie z bajek wróciłyby do swoich historii na nowo — tego chciał Filip i to postanowiła przerwać Alicja. Więc jej głównym celem stało się wyeliminowanie bajki o Śpiącej, zabija ich oboje, i przecież wszystko i tak zaczyna się na nowo:

„Na zewnątrz znów zakwitły kwiaty, pojawiły się trawy i liście, zwierzęta na powrót chodziły swoimi szlakami. Na Kapturka znowu polował zły wilk, Kopciuszek znowu przygotowywała się na bal, na którym zgubić miała szklany pantofelek, Śnieżka znowu czekała, aż macocha podaruje jej zatrute jabłko, a Śpiąca Królewna nadal spała, czekając na księcia.”

Chyba że to sam fakt klątwy skumulowanej w osobie Śpiącej, która znika po zabójstwie Alicji, sprawia, że to ostatni cykl i nie będzie się już powtarzał? To by miało sens, ale nie wiem czy to właśnie o to chodzi. Mogłam coś pogmatwać.

 

„Trzask łamanych kości, ciężkie kroki, oddalają się, odetchnął z ulgą, nie znaleźli go.” — nie wiem czy celowa forma teraźniejsza „oddalają się”

 

Ocena: 2/5

 

6. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Limit i termin zachowane.

 

Ocena: 1/1

 

7. Dodatkowe zadania.

 

Myślę, że wyszło dobrze, mamy charakterystyczne elementy, jest ciemno, często mrocznie, nie wiem kto tak naprawdę odgrywa rolę dobrego, a kto złego, i czy jest możliwy w ogóle taki podział, ciągłą niepewność, narastające napięcie i satysfakcjonujący brak standardowego szczęśliwego zakończenia.

 

Ocena: 1/1

 

8. Uwagi osobiste.

Myślę, że większość uwag zawarłam już powyżej, więc mogę się powtórzyć, ale: pod względem wykonania chciałam więcej, znacznie więcej (tak, zdaję sobie sprawę, że to nie koncert życzeń, ale sobie ponarzekam — bo mogę), zwłaszcza kontroli nad tekstem i dopracowania.

Sam pomysł intrygujący/interesujący/zdecydowanienaplus, dlatego też czytało się sprawnie i przyjemnie.

 

RAZEM: 20

 

 

60SECONDSTODIE:

 

1. Styl.

 

— literówki

 

„Nie potrafiłem choćby solidnie zakląć, ani widać z siebie żadnego innego odgłosu, potrafiącego” — wydać

„Pokolei znikali w nicości, pożarci przez...” — po kolei

„Uśmięchnieci, czy zniechęceni?” — uśmiechnięci

„Masz je we wewnętrznej kieszeni plecaka.” — w wewnętrznej

 

— interpunkcja

 

„Uśmięchnieci, czy zniechęceni?”; „Pijany, czy trzeźwy?” — zbędny przecinek

 

— powtórzenia

 

„istniał tylko jako skromna iluzja, niewielka, mglista pozostałość po przeszłości. Wiedziałem tylko jedno.” — tylko/tylko

„Nie potrafiłem choćby solidnie zakląć, ani widać z siebie żadnego innego odgłosu, potrafiącego” — potrafiłem/potrafiącego

 

— zapis dialogów

 

„— A to...? — wskazałem na straszliwą, czarną, głodną ludzkiego ciała powłokę.” — opis wielką literą

„— To... Nie, Juanne. Nie mogę. Będziesz chciał zgłębić tę tajemnicę, znam cię. Żegnaj. — rzekła, a jej ciało i dusza zatopiły się w bezbrzeżnych ustach potwora.” — zbędna kropka po wypowiedzi

 

— inne uwagi

 

„Stałem pośrodku wesołego miasteczka, nieoświetlonego i ponurego, nieopodal tunelu strachów, domu luster, a straganu z watą cukrową” — lepiej brzmiałoby „i” zamiast „a”, ale to tylko luźna uwaga

 

Ogólnie:

 

Przez opowiadanie płynęło się zdecydowanie przyjemnie, czasem oczy wychodziły mi na wierzch, bo takiego tekstu nie czytałam dawno, bardzo dawno — i tylko w pozytywnym sensie. Specyficzne, oryginalne podejście do tematu, widoczna swobodna zabawa słowem, co jest zdecydowanie godne podziwu i uznania. Niewiele osób tak potrafi, więc jestem szczególnie zadowolona, że mogłam przeczytać tak różny od innych tekst, bo cieszył moje oczy. Ogromnie.

 

Ocena: 8/10

 

2. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Opis świata przedstawionego, miejsc, krajobrazów — godny uznania. Masz ogromny talent wpływania słowem na wyobraźnię, malowania przestrzeni obfitymi opisami — a bogate słownictwo naprawdę robi wrażenie. Za to ogromny plus.

Co do bohaterów, tak naprawdę poznajemy jedynie głównego bohatera i to z nim utożsamiamy się najbardziej, na nim też skupia się nasza uwaga. Resztę postaci kreują zaledwie dialogi, krótkie scenki z przeszłości. A mimo to historia tworzy zgrabną całość, pojawiają się pytania: dlaczego takie są ich relacje, dlaczego potoczyło się to w ten, nie inny sposób, ale te niedopowiedzenia nie działają na niekorzyść tekstu. Mam wrażenie, że jest wręcz odwrotnie — jeszcze bardziej intryguje i zmusza do refleksji.

 

„Nie chciałem zobaczyć swojej twarzy, ale mimowolnie odszedłem kilka kroków w tył, gdy zamiast sylwetki, ujrzałem pustą taflę.” — jakoś nie gra mi to zdanie w kontekście zamiaru bohatera — wchodzi do sali pełnej luster, nie chce widzieć swojej twarzy, więc to całkiem logiczne, że cofa się — myślę, że zmiana słowa „ale” np. na „więc” rozwiązałaby sytuację; chyba że ja postrzegam ją błędnie

 

„Zastał tam dokładnie taki sam rozgardiasz, jak w przypadku reszty mieszkania, a nawet dużo większy.” — skoro dokładnie taki sam, to nie dużo większy

 

Ocena: 3/5

 

3. Zbieżność z tematem.

 

W tak wymagającym tekście pod względem interpretacji i odczytania poszczególnych scen, nie było mi łatwo wyłuskać tematu głównego. Może przez to, że szukałam go zbyt dosłownie, a może przez fakt, że nie zrozumiałam do końca całego przesłania? Jeszcze nie wiem. Może muszę przeczytać tekst raz, dwa, a nawet dziesięć razy, by wszystko stało się jaśniejsze. Zobaczę.

Utożsamiałam księżyc z prawdą o przeszłości, którą bohater zapomniał, bo była dla niego zbyt traumatyczna, powodowała zbyt duże poczucie winy i nie mógł sobie z tym poradzić. Ale prawdę tę odkrywa w sali luster, wszystko staje się jasne, cała przeszłość znów spoczywa na jego barkach — i znów pojawia się księżyc jako ten, który ujawnia tajemnice. Tylko końcówka znów mota mi w głowie, bo pocałunek w końcu przynosi wybawienie od koszmaru — a przecież właśnie w tym koszmarze bohater się zatracił.

Mam wrażenie, że nie jestem w stanie poprawnie odczytać wszystkiego, co zostało zawarte. Potrzeba do tego bardziej otwartego umysłu, jakim raczej nie dysponuję.

 

Ocena: 3/5

 

4. Estetyka tekstu.

 

Nie mogę zaprzeczyć, że tekst jest przejrzysty, ładnie skomponowany, mamy dobry zapis dialogów, ale z czasem zaczęły nieco męczyć nowe akapity w każdej linijce — zwłaszcza w końcowym fragmencie. Rozumiem, że taki właśnie mógł być zamysł i było to robione świadomie, ale jednak mi nie przypadło do gustu i nieco raziło.

 

Ocena: 2/3

 

5. Spójność fabularna.

 

Przyznam szczerze, że ciężko mi podchodzić do oceniania tego punktu, bo przy tak specyficznym podejściu do tekstu, fabuła jest niezłą zagwozdką — domyślenie się co Autor miał na myśli to niełatwe zadanie i naprawdę zmusza do myślenia (wcale nie narzekam).

Podoba mi się przemyślana kompozycja tekstu, podział na fragmenty z różnych perspektyw wcale nie wprowadza zamieszania i ładnie prowadzi przez opowiadanie, co wskazuje na umiejętność Autora panowania nad własnym tekstem, co wcale nie jest prostym zdaniem. Już wspominałam nieco o nadmiernej ilości akapitów, ale to też odczucie subiektywne.

Duży plus także za piosenkę w opowiadaniu — urocza.

Główne związki przyczynowo-skutkowe w opowiadaniu zdają mi się zachowane poprawnie i wyjaśnione na tyle, by czytelnik mógł odnaleźć się w tekście. Wiemy dlaczego mężczyzna zostawił rodzinę, co się z nim działo, dlaczego zmienił decyzję i jaki był skutek jego wcześniejszych działań. Wprawdzie samo postępowanie bohatera nie przysparza mu sympatii, ale jest takie ludzkie, tak mocno znajome.

Jest więc intrygująco, jest boleśnie i ludzko (skłanianie się ku ludzkim wadom i eksponowanie ich to coś, co lubię), zaglądanie w duszę człowieka/nieczłowieka — kreatywnie i godnie zapamiętania.

 

Ocena: 4/5

 

6. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

 

7. Dodatkowe zadania.

 

Ocena: 0/1

 

8. Uwagi osobiste.

 

Jak już wspomniałam pewnie nie raz — czytanie tego tekstu było nieskrywaną przyjemnością, głównie przez wzgląd na jego oryginalność, specyficzny styl i podejście do tematu, staranne wykonanie, intrygującą i niebanalną fabułę. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem i mam nadzieję, że to nie ostatni tekst Autorki, jaki będę miała okazję przeczytać.

 

RAZEM: 21

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Shiroi Ōkami 07.05.2016
    Dziękuję za krytykę!
    Wiem, opowiadanie nie jest najlepsze, na początku chciałam zrobić z tego dłuższą serię, ale stwierdziłam, że pewnie znowu jej nie dokończę, bo coś mi ostatnio brak chęci i lenistwo mnie ogarnia ;-; Cudem jest w ogóle, że cokolwiek udało mi się napisać, bo ostatnio idzie mi to tak opornie, że aż nie chce mi się przeglądać jeszcze raz moich wypocin. Cóż, może jeszcze wezmę udział w bitwie i tym razem spełnię Twoje oczekiwania i zapanuję nad tekstem, bo przyznaję, że tutaj mi się nie udało ;D
    Zakończenie do własnej interpretacji, chciałam tutaj zostawić miejsce dla wyobraźni czytelnika.
    Niewiasta użyte celowo w sensie ironicznym ;D
    Dobrze, że choć trochę się uśmiechałaś, bo próbowałam zrobić z tego komedię, dawno żadnej nie pisałam, a czuję, że ta wyszła mi baaardzo miernie. Chyba zacznę wykorzystywać do takich komedii cytaty i sytuacje z mojego życia codziennego, bo ostatnimi czasu mam takich aż nadto ;D
    "„na parkiecie tańczyły pary, a wśród nich młoda dziewczyna bujała się w rytm muzyki całkowicie sama.” — nieco się to wyklucza, bo skoro byli tam inni ludzie, to nie była „całkowicie” sama" ~ Tutaj akurat chodziło mi o to, że nie było przy niej nikogo, z kim by tańczyła, choć pewnie masz rację :/
    Z resztą jak najbardziej się zgadzam i dziękuję za poświęcony czas! Mam nadzieję, że jeśli wezmę udział w innej bitwie, będzie ona ciut lepsza, a przynajmniej obiecuję, że przezwyciężę (a raczej spróbuję przezwyciężyć) lenistwo i nauczę się panować nad testami mającymi więcej niż kilka stron ;D Wielkie dzięki, AjAj! Z krytyki jestem kontent :3
  • Ah, proszę bardzo, mam nadzieję, że wszystko było poparte wystarczającymi argumentami.
    Co do pomysłu na dłuższą serię - jestem na tak (zawsze) i chętnie przeczytam więcej, znacznie więcej - więc weny życzę (yep, wiem co to brak chęci i motywacji, doświadczam go ostatnio aż za mocno i boli) i pomysłów!

    Co do tej sceny z "całkowicie sama", domyśliłam się o co chodzi, co miałaś na myśli, tylko zdaje mi się, że może "całkowicie" to za mocne słowo użyte w tym kontekście, daje nieco inny obraz sytuacji niż ten zawarty we wcześniejszym zdaniu - że jednak ludzie tam byli.

    Też mam nadzieję, że weźmiesz udział w kolejnych, ja zawsze chętnie poczytam, oceniając bądź też nie, bo należysz do osób, do których lubię wracać, zdecydowanie! ;)

    _______
    AA
  • KarolaKorman 07.05.2016
    Dziękuję za poświęcony czas i uwagi. Przeczytałam i będę miała je na myśli, pisząc kolejny :)
  • KarolaKorman 07.05.2016
    Dopiszę tylko tyle, że czytając komentarz, podejrzewam, bo nie mam pewności, że nie odsłuchałaś utworu, który był punktem wyjściowym do opowieści - snu. Nie dziwiłaby Cię wtedy urwana, niewyjaśniona końcówka, co zdarza się w snach i bez słuchania czegokolwiek :)
  • Proszę bardzo ;)
    I tak, przyznaję, że utworu nie słuchałam, co może zdawać się przejawem ignorancji na wybitnym poziomie. Skupiłam się jednak na samym tekście i wyleciało mi to z głowy. Pozostaje mi tylko przeprosić za to niedopatrzenie.
  • 60secondsToDie 07.05.2016
    Dziękuję za poświęcony czas, wytknięcie literówek, ba, wszelkich niedociągnięć, jakich dopuściłam się podczas pisania "Motylka", a także pochlebne komentarze odnośnie formy i całokształtu :) Po zakończeniu Bitwy postaram się poprawić większość błędów.
    Jeszcze raz dzięki, bo nie wiem, co dalej napisać.
  • Proszę bardzo, wszelkie zachwyty jak najbardziej zasłużone ;)

    _____
    AA

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania