Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy KarolaKorman – NieFikcyjna

Temat główny: Więzi rodzinne

Temat dodatkowy: Siała baba mak

Oceniająca: NieFikcyjna

 

 

Karawan – „Uśmiech szczęścia”

 

Technikalia (0–5)

 

„Chrzest był cichy i skromny - wojenny. Na imię dali mu August”. – „Mu” w tym przypadku odnosi się do podmiotu z poprzedniego zdania, a więc Augustem nazwano… chrzest?

 

„Na imię dali mu August. Mieszkali gdzieś w kraju, zwanym wtedy Wartegau, aż wojna się skończyła”. – Kolejny zwariowany podmiot domyślny: „mieszkali”. To znaczy kto mieszkał? Bo z poprzednich zdań nie wynika. Poza tym – „zwanym wtedy Wartegau, aż wojna się skończyła” oznacza, że ten kraj nazywano tak tylko do momentu zakończenia wojny?

 

„[...] ale potem został oddany do dziadków mieszkających w drugim końcu miasta”. – „Na drugim końcu”.

 

„Tam zaprowadzono go do przedszkola prowadzonego przez Kwakrów. Przedszkole miało trzy rodzaje dni; zwykłe, tranowe i czekoladowe”. – Tu z kolei wykazałeś zbytnią nadgorliwość co do podmiotu; „przedszkole” w drugim zdaniu nie jest potrzebne, bo jeśli zostanie samo „miało”, to czytelnik zrozumie, o co chodzi. Zamiast średnika postawiłabym dwukropek albo myślnik, w końcu druga część zdania (ta po średniku) odnosi się bezpośrednio do tego, co zostało napisane w pierwszej – to zwykłe wyliczenie.

 

„Nawet czekające na tacy piórka cebuli i kawałeczki chleba, do zagryzienia ohydztwa, tego nie zmieniały”. – Zdanie jest zbyt zawiłe i musiałam się mocno wczytać, żeby zrozumieć, o co chodzi. Zrzuciłabym winę na zły szyk; lepiej sprawdziłaby się taka konstrukcja: „Nie zmieniały tego nawet czekające na tacy piórka cebuli i kawałeczki chleba do zagryzienia tego ohydztwa” („do zagryzienia tego ohydztwa” to nie jest żadne wtrącenie, więc nie ma potrzeby oddzielać tego przecinkami).

 

„Nie wiedzieli, że wieczorami dzieciak leży w swoim łóżeczku i nadsłuchuje, czy nie wraca ojciec”. – „Nasłuchuje”. Gryzie mnie to „łóżeczko” zwłaszcza w odniesieniu do wcześniejszego „dzieciaka”.

 

„Na ścianie. Za fotelem stojącym w przedpokoju, na wprost jego łóżeczka. Ale faktycznie; potrafił na dużej przerwie nauczyć się na pamięć całego wiersza „Pani Twardowska”. Nim skończył podstawówkę, zaczął palić”. – Nie widzę związku między tymi zdaniami.

 

„Starsza pani w czarnej, dziwnej sukni i wielkim złotym łańcuchu zapytała go [przecinek] z kim chce być”.

 

„Jak wytłumaczyć, zobaczonej pierwszy raz w życiu, całkiem obcej kobiecie [...]” – Jak się kogoś widzi pierwszy raz, to raczej jasne jest to, że ten ktoś jest obcy. Powtórzyłeś właściwie tę samą informację, tylko innymi słowami.

 

„- Masz się uczyć, a nie zmieniać szkołę w ciągu roku – odpowiedział tata, gdy Gustek zapytał [przecinek] kiedy będzie mógł pojechać do mamy”. – W dialogach używa się półpauzy (–) lub pauzy (—), nigdy dywizu (-). Pauzę i półpauzę nazywa się myślnikiem.

 

„Miał piętnaście lat, a Ona była o rok młodsza”. – Zaimek małą literą. W kolejnych zdaniach też, więc nie będę ich już wypisywać. Nie widzę za bardzo potrzeby owej tajemniczej „onej” pisać dużą literą. Jeśli byłaby to narracja pierwszoosobowa, to jeszcze mogłoby się znaleźć na to jakieś wytłumaczenie, natomiast przy narracji trzecioosobowej nie bardzo rozumiem taki zabieg. Chyba że narrator żywi jakieś szczególne uczucia do tej osoby.

 

„Godzinami stał pod drzewem rosnącym naprzeciw okien mansardy w której mieszkała Ona, czekając, że może wyjrzy”. – Raczej nie czeka się, że ktoś wyjrzy; lepiej będzie pasowało tu „aż” zamiast „że”.

 

„Do matki, która, z kolejnym mężem, mieszkała w wiosce”. – Takie zaznaczanie wtrąceń spowalnia czytanie, staje się ono mniej płynne. Przecież „z kolejnym mężem” nie musi być wtrąceniem – spróbuj wypowiedzieć to zdanie w obu wersjach, z wtrąceniem i bez. Wersja bez niego brzmi o wiele lepiej, a już najlepiej byłoby, gdybyś zamienił szyk: „Do matki, która mieszkała w wiosce z kolejnym mężem”.

 

Bardzo drobisz zdania, co nieszczególnie mi się podoba, bo ani to ładne, ani dramatyczne (a chyba taką funkcję miało to spełniać). Zobacz:

„Przestał się uczyć. Na złość ojcu. A potem, nagle, zakochał się”.

„Pocałował Ją... W rękę. Nieomal mdlejąc”.

„Do matki, która, z kolejnym mężem, mieszkała w wiosce. Piętnaście kilometrów od najbliższego miasta, gdzie można było dojechać koleją”.

„Od matki dowiedział się, że zmarł dziadek. Ojciec ojca”.

Przecież te zdania w każdym przypadku mogłyby zostać połączone w jedno. O wiele lepiej by się to czytało.

 

„Szary pociąg, szarzy, zmęczeni szarym porankiem, [bez przecinka] ludzie”.

 

„Na papier, [bez przecinka] atramentem nawlekał najskrytsze myśli. Pytania, [bez przecinka] o nie do końca odkryte ciało kobiety, zapewnienia o miłości i marzenia”. – Nie można czegoś nawlekać na papier atramentem. Nawet jeśli miało to brzmieć poetycko, to nie brzmi, bo reszta tekstu nie jest ani trochę poetycka. Błąd stylistyczny.

 

„Na papier, atramentem nawlekał najskrytsze myśli. Pytania, o nie do końca odkryte ciało kobiety, zapewnienia o miłości i marzenia. I te o dalekiej przyszłości, i te najskrytsze”. – Powtórzenie „najskrytsze”.

 

„Jednak, po pierwszych, listy przychodziły coraz rzadziej”. – To zdanie nie brzmi dobrze i nawet wyrzucenie tych niepotrzebnych przecinków go nie uratuje. Całe jest do wymiany.

 

„Czasem były pretensje o jakieś nieznane, niewyjaśnione sprawy…” – Dlaczego wielokropek? Nie rozumiem za bardzo Twojego narratora, niby nie jest uczestnikiem wydarzeń, ale przejawia jakieś emocje względem tego, co opisuje, które objawiają się w słownictwie oceniającym czy właśnie takim wielokropku.

 

„Jej śmierć poruszyła go bardziej.

Aż przyszło takie popołudnie, gdy mąż matki, podpiwszy nieco ze sąsiadem, postanowił uświadomić Augustowi, że wczuwa się w rolę jego opiekuna i dobrego kandydata na ojca”. – Między pierwszym a drugim zdaniem jest wyraźnie zaznaczona przerwa. W związku z tym nie rozumiem, dlaczego zaczynasz zdanie od „aż”, bo nie wiąże się ono z poprzednim, co więcej: jeśli nawet semantycznie by się łączyły, to tak czy siak są do siebie wyraźnie oddzielone, tak więc nie powinny stanowić żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Poza tym: „popiwszy”, nie „podpiwszy”.

 

„- Ta twoja dziewczyna nie jest warta tego, abyś z nią pisał listy. - Powiedział w którymś momencie, wychylając kolejny kieliszek wódki.

- A co ty możesz o niej wiedzieć? - Zapytał podrostek”. – Błędny zapis dialogu. Jeżeli komentarz narratora odnosi się do tego, co powiedział bohater (tzn. narrator używa słów typu: powiedział, zapytał, rzekł, zdziwił się, wykrzyknął, zawołał itd.), to wypowiedź bohatera nie kończy się kropką (jeżeli jest to pytanie, to znak zapytania zostaje, podobnie z wykrzyknikiem), a komentarz narratora zaczyna się małą literą. Poprawnie w tym przypadku będzie to wyglądać tak:

„– Ta twoja dziewczyna nie jest warta tego, abyś z nią pisał listy – powiedział w którymś momencie, wychylając kolejny kieliszek wódki.

– A co ty możesz o niej wiedzieć? – zapytał podrostek”.

 

„Jeśli dziewczyna pisze takie listy jak twoja, to jest to zwykła dziwka”. – Zła konstrukcja: „takie listy jak twoja”. To „jak twoja” jest tu w ogóle niepotrzebne, bo bez tego zdanie zachowuje przekaz (a nawet go zyskuje, bo w obecnej wersji go nie ma ze względu na błąd). Natomiast w konstrukcji „takie listy jak” musisz określić listy, nic innego.

 

„To mówiąc [przecinek] podniósł się zza stołu, [i] zatoczył w stronę kredensu [przecinek] z którego wyjął plik listów”. – Lepiej będzie połączyć te zdania spójnikiem „i”, zabrzmi to naturalniej.

 

„Gustaw! - krzyknęła matka, ale on wyskoczył do pokoju, gdzie sypiał, i zaczął się gorączkowo pakować”. – A gdzie się podział myślnik przed „Gustawem”?

 

„Nie trwało długo, gdy do pokoju weszła matka”. – Co nie trwało długo?

 

„W mieście [przecinek] gdzie była Ona, był o szóstej rano”. – „W którym” zamiast „gdzie”. I powtórzenie „być”.

 

„Godzinę później stał w pobliżu wejścia szkoły [przecinek] do której chodziła”.

 

„Potem powlókł się do mieszkania nowej żony ojca. Stara kamienica z szerokimi drewnianymi stopniami. Drzwi do mieszkania wielkie, dwuskrzydłowe”. – Drugie i trzecie zdanie brzmi trochę jak „Kali pić, Kali jeść”. Brak podmiotu, brak orzeczenia, takie nie wiadomo co.

 

„Po chwili ciszy, [bez przecinka] dźwięk przekręcanego klucza”. – To samo, co wyżej.

 

„- Po co wróciłeś? - zapytał [przecinek] wychylając głowę [przecinek] ojciec”. – Tak czy siak po poprawkach zdanie brzmi koślawo. Po co oddzielać podmiot od orzeczenia? Nie lepiej napisać: „zapytał ojciec, wychylając głowę”?

 

„To uświadomiło kategorycznie Augustowi, że jego podejrzenie [przecinek] iż nie jest nikomu (poza „żoną”) potrzebny [przecinek] jest całkowicie uzasadnione”. – Raczej nie zdarza się, żeby coś komuś uświadamiało „kategorycznie”. Nie pasuje tu to słowo.

 

„Był jednak już na tyle duży, aby mieć świadomość, że bez dachu nad głową i posiłków, [bez przecinka] nie ma szans na przetrwanie”.

 

„Po nocnej podróży pociągiem, [bez przecinka] wędrował z dworca przez całą miejscowość”.

 

„Budynki; murowane, schludne i jakieś ponurawe oraz, całkowicie nieznane, białe z czarnymi belkami”. – „Jakieś” nic mi nie mówi; zbędne. Średnik po „budynki” nieuzasadniony. Znowu brak podmiotu i orzeczenia.

 

„Mimo wielkości, [bez przecinka] sprawiające wrażenie wiejskości”. – Rymy w prozie nie są za bardzo pożądane.

 

„Zapytany o drogę przechodzień wskazał kierunek. Niebawem dotarł do małej uliczki”. – Przechodzień dotarł czy bohater, który tego przechodnia zapytał o drogę? Nadużywasz podmiotu domyślnego i nie zauważasz, że przez to mnożysz ten sam błąd.

 

„Wędrując wzdłuż niego [przecinek] dotarł do furtki i zobaczył, że to właśnie tu”. – Nie rozumiem, co masz na myśli poprzez „zobaczył, że to właśnie tu”. Oprócz nieumiejętnego używania podmiotu domyślnego masz tendencję do skrótów myślowych.

 

„Po prawej stronie, [bez przecinka] u góry zobaczył poziomy uchwyt”.

 

„- Ja do pani Józefiny – odpowiedział Gustek”. – A to ciekawe! Dlaczego wcześniej źle zapisywałeś dialogi, a teraz dobrze?

 

„Bogato tłoczone skrzydło uchyliło się nieznacznie [przecinek] ukazując starą, przygarbioną i zasuszoną kobietę, która świdrującym wzrokiem zlustrowała chłopaka”.

 

„Dokument, że on, [bez przecinka] to on – nie ustępował cerber”. – „Cerber” duża literą.

 

„- August wyciągnął z kieszeni legitymację szkolną i podał”. – A ten dywiz, imitacja myślnika u Ciebie, oznacza, że August ześwirował i zaczął mówić o sobie w trzeciej osobie?

 

„Po długiej inspekcji, [bez przecinka] otrzymał ją z powrotem”.

 

„Stojak na parasole, duży wieszak z półką na nakrycia głowy, a na przeciwległej ścianie tremo w złoconej ramie. Postawił walizkę i przeszedł do dużego pokoju”. – W pierwszym zdaniu znów brak podmiotu i orzeczenia. A w drugim podmiot domyślny. Ale skąd mam go wziąć?

 

„Podobny, choć bardziej zdobny kredens, w którym, [bez przecinka] na półkach, [bez przecinka] stały figurki z porcelany, ozdobne szkatułki, kryształowe pucharki, a na najbardziej wyeksponowanym miejscu, [bez przecinka] fotografia jego matki”.

 

„Z drzwi po prawej wyszła starsza, dystyngowanie wyglądająca Pani”. – Tak samo jak w przypadku „onej” nie rozumiem, dlaczego „Panią” piszesz dużą literą. To nie jest list. Ani nic innego, co wymagałoby użycia zwrotu grzecznościowego.

 

„Od czasu [przecinek] gdy ją widział [przecinek] zmieniła się bardzo niewiele”.

 

„Ta sama postawa. Wyprostowana [przecinek] sprawiająca, że nawet wyżsi od niej czuli, jakby patrzyła na nich z góry”. – Wyżsi od tej postawy? Postawa patrzy z góry? Poza tym połącz te dwa zdania w jedno, bo znów drobisz. Kolejne zdania o zbliżonej konstrukcji już zapisujesz jako jedno:

„Ta sama fryzura, wysoko upięty kok. Ten sam zapach; ciężki, słodkawy. Ten sam wyraz twarzy; osoby dostojnej i stojącej ponad zwykłymi, małymi sprawami”.

Bądź więc konsekwentny.

 

„- Witaj [przecinek] Guciu [przecinek] w moim domu. Powiedz [przecinek] co spowodowało, że przypomniałeś sobie o swojej babci? Ale najpierw przywitaj się tak, jak cię uczyłam, gdy złożyłeś mi, [bez przecinka] jako dziecko, [bez przecinka] wizytę”.

 

„- Dzieńdobry [przecinek] babciu. Czy mogę cię pocałować?” – O ile to nie jest zamierzone, „dzień dobry” pisze się osobno.

 

„To mówiąc [przecinek] wyciągnęła, [bez przecinka] łaskawym gestem [bez przecinka], zwieszoną dłoń”. – Łaskawym gestem? Gryzie mnie, ale niech będzie. Natomiast na „zwieszoną dłoń” się nie zgadzam. Co to znaczy „zwieszona”? Że ona wisiała bezwładnie? Nie rozumiem, co miałeś na myśli.

 

„Minęło nie więcej niż godzina, gdy skończył opowiadać o tym [przecinek] co się wydarzyło. Potem kobieta milczała przez długą chwilę, jakby powtórnie, w myślach [przecinek] przesłuchiwała nowiny”. – „Minęła”. Trudno nowinami nazwać dziesięć lat życia (o ile dobrze pamiętam, bohater skończył piętnaście, a ostatnio babcię widział, mając pięć lat).

 

„- Mówiłam mojej córce, że ten alkoholik, syn ślusarzyny, jest nie dla niej. Dostała to, czego chciała. Teraz powiedziałeś, że związała się z innym pijakiem. Widać niczego się nie nauczyła.

- To monstrum, twój ojciec – podjęła po krótkiej przerwie – również znalazł sobie następną ofiarę”. – Jeśli to wypowiedź jednego bohatera, to po co rozdzielać ją na dwie? Informację o chwilowej przerwie wpleć w komentarz narratora albo dodaj do tej wersji po prostu jakąś reakcję bohatera między jedną a drugą kwestią babci.

 

„Od jutra pani Samstag pokaże [przecinek] gdzie i co kupujemy. Jak zauważyłeś, nie za bardzo mówi po polsku, a poza tym, [bez przecinka] jest stara i często choruje”. – „Jutro”, nie „od jutra”.

„Babka przyjechała do miejscowości zaraz po zakończeniu wojny i pomogła starej Samstag [przecinek] zatrudniając ją jako służącą”.

 

„[...] ale zyskała niezachwianą świadomość, że popełniła kardynalny błąd [przecinek] nie uciekając z Niemcami [...]”.

 

„Przygarnięta przez nobliwie wyglądająca [ą] i zamożną Polkę odzyskała bezpieczeństwo i spokój”.

 

„Znała doskonale język niemiecki, a, [bez przecinka] na dodatek, jako osoba zamożna i wykształcona, była wpływową należąc do elity miasteczka”. – Użycie tutaj imiesłowu przysłówkowego współczesnego „należąc” jest błędne.

 

„To dzięki Samstag [przecinek] zanim nastała nowa władza, nabyła, [bez przecinka] za niską cenę, [bez przecinka] maleńką willę z wielkim ogrodem, [bez przecinka] po niemieckim kupcu. Nabyła również, [bez przecinka] dzięki niej, [bez przecinka] niemal wszystkie znajdujące się w budynku przedmioty, które leżały często jako [jak] bezpańskie, [bez przecinka] lub były zbywane przez ludzi nie mających pojęcia o ich prawdziwej wartości. Kobieta zaś, [bez przecinka] za to wszystko, [bez przecinka] otrzymywała „wikt i opierunek” oraz niewielkie wynagrodzenie”. – Powtórzone „nabyła”. Dlaczego w cudzysłów wziąłeś „wikt i opierunek”?

 

„Stawał przed drzwiami sypialni i pukał. Najpierw trzy razy delikatnie, potem liczył do dziesięciu i ponawiał czynność pukania nieco mocniej”. – Nie ma sensu dodawać, że ta czynność to pukanie, czytelnik się domyśli.

 

„Wtedy wchodził, wnosząc tacę, na której ustawione były sztućce i codzienne menu; bułka pokrojona w kromeczki posmarowane masłem, dzbanuszek z mlekiem oraz filiżanka i ugotowane trzyminutowo jajko „po wiedeńsku,” w szklance”. – Ewidentnie nie umiesz używać średnika. Tutaj będzie bardziej pasować dwukropek, bo dalej masz wyliczenie. Co robi przecinek po „po wiedeńsku”, ale przed cudzysłowem? Poza tym gryzą mnie te zdrobnienia – kromeczki?, dzbanuszek? Wszystko jest tam malutkie jak Alicja po wypiciu eliksiru?

 

„- Guciu. [przecinek] Masło [małą literą „masło”] na zwykłym chlebie smarujemy cieniutko. Gdy będziesz bogaty, będziesz smarował jak moją bułkę, ale póki co, [bez przecinka] to ja łożę na twoje utrzymanie oraz wyżywienie, [bez przecinka] i niezdrowo jest jeść w tak młodym wieku, [bez przecinka] tak bogato - pouczyła go, [bez przecinka] po kilku pierwszych dniach pobytu, [bez przecinka] babka”. – Nie „masło na zwykłym chlebie smarujemy”, a „masłem zwykły chleb smarujemy” lub „masło na zwykłym chlebie rozsmarowujemy”. „Póki co” to rusycyzm, uznawany za błąd (dopuszczalny w mowie potocznej). I znów bez sensu rozdzielasz podmiot od orzeczenia. Lepiej napisać: „[...] babka pouczyła go po kilku pierwszych dniach pobytu”.

 

„- No [przecinek] dziś [przecinek] panie majordomie [przecinek] jadłeś chyba podwójne śniadanie – słyszał co parę dni, gdy babka nie miała humoru”.

 

„Żona towarzysza Fliegela, Gertruda – właścicielka sklepu, znała zarówno Augusta [przecinek] jak i kupowane w każdy dzień towary”. – „Towarzysza”. To teraz Twój narrator będzie przejawiał jakieś sympatie względem komunizmu? Naprawdę go nie rozumiem. Co do zapisu zdania możliwości są dwie:

„Żona towarzysza Fliegla, Gertura – właścicielka sklepu – znała zarówno Augusta, jak i kupowane w każdy dzień towary”.

„Żona towarzysza Fliegla, Gertruda, właścicielka sklepu, znała zarówno Augusta, jak i kupowane w każdy dzień towary”.

 

„Żona towarzysza Fliegela, Gertruda – właścicielka sklepu, znała zarówno Augusta jak i kupowane w każdy dzień towary. Wracał obładowany z oddartym kawałkiem, brązowego, pakowego papieru, na którym nagryzmolone były towary i ceny”. – Powtórzenie: „towary”.

 

„Oddawał resztę pieniędzy i papier babce, a sam wracał do kuchni [przecinek] by zacząć przygotowywać obiad i częściowo kolację”.

 

„- Będziesz to ubierał, gdy będziemy wychodzić gdzieś razem – powiedziała babka [przecinek] wieszając po maturze rzeczy do szafy”.

 

„- Pamiętaj [przecinek] Guciu, że jesteś moim, [bez przecinka] doskonale wychowanym, [bez przecinka] wnukiem - mówiła”.

 

„Tak też był August, [bez przecinka] za każdym razem przedstawiany”.

 

„Widzieliście [przecinek] jakie piękne krzewy posadził przy wejściu?”.

 

„- Mój ukochany wnuczek Gucio, wyobraźcie sobie państwo, jest doskonałym ogrodnikiem. Widzieliście jakie piękne krzewy posadził przy wejściu? - pytała kokieteryjnie, nie oczekując odpowiedzi.

- Właśnie rozważamy, czy nie byłoby wskazanym, aby rozwinął swój talent w szkole wyższej, ale to wiązałoby się z koniecznością opuszczenia przeze mnie naszego miasta – dodawała po chwili, wysłuchując chóru protestów”. – Od kilkunastu linijek prowadzisz narrację, posługując się aspektem niedokonanym. I o ile przy objaśnianiu, jak wygląda dzień Augusta, było to w jakiś sposób uzasadnione, bo pokazywało rutynę, powtarzalność, o tyle tutaj się nie sprawdza, bo wychodzi na to, że babka zadaje te same pytanie i prowadzi tę samą rozmowę za każdym razem, gdy wydaje przyjęcie. Goście jeszcze się nie zatroskali tym, że może cierpieć na Alzheimera?

 

„Po dwu latach August był już pewny, że ani o studiach, ani o samodzielności, [bez przecinka] myśleć nie może”.

 

„- Tak sobie pomyślałem, że może mógłbym, [bez przecinka] na kilka dni, [bez przecinka] pojechać do matki?”. – Masz bardzo dziwną tendencję do uznawania normalnych części zdania za wtrącenia. Przeczytaj na głos to zdanie, wtedy zobaczysz, że żaden człowiek nie zrobi pauzy na oddech tam, gdzie postawiłeś błędnie przecinki.

 

„- Ale ja pomyślałem, że moglibyśmy oboje pojechać – bronił się August [przecinek] mając wcześniej przemyślane odpowiedzi”.

 

„- Jestem u ciebie trzeci rok. Ani razu nigdzie nie [„nie” zbędne] poza sklepem nie byłem. A ty, [bez przecinka] przez ten czas, [bez przecinka] też ani razu nie wyjeżdżałaś, [bez przecinka] ani nie brałaś urlopu. Jak można tak ciężko pracować? - kontynuował [przecinek] skarżąc się i wciągając osobę babki do dwuosobowego grona pokrzywdzonych przez los”.

 

„Za pionową szybą, jak w aptece, starszy pan siedział [przecinek] oglądając, [bez przecinka] przez lupę wetkniętą w oczodół, [bez przecinka] wnętrze zegarka”. – „Lupka wetknięta w oczodół” brzmi jakoś tak… drastycznie. Zresztą ten sprzęt ma zapewne nazwę.

 

„Na dźwięk dzwonka przy drzwiach, [bez przecinka] podniósł brew, łapiąc szybkim, wprawnym ruchem spadającą tubę ze szkłem i odezwał się, obracając, [bez przecinka] ku wchodzącym”.

 

„- Przyniosłam taki drobiazg – odpowiedziała półgłosem elegancko ubrana starsza pani [przecinek] otwierając torebkę [kropka] – [duża litera] chciałabym wiedzieć [przecinek] czy to autentyk – dodała, podając jakiś żółto lśniący krążek”.

 

„- Nie mam wątpliwości. To autentyk. Gdyby chciała pani sprzedać... zawiesił głos”. – Zabrakło myślnika przed „zawiesił głos”. Poza tym wielokropek już świadczy o zawieszeniu głosu, nie musisz tego dodawać w komentarzu narratora.

 

„- Nie, nie [przecinek] dziękuję – odpowiedziała kobieta”.

 

„- Wiesz co [przecinek] babuniu - powiedział po powrocie. [myślnik] Nie mam dla ciebie prezentu, ale zrobię w ogrodzie oczko wodne”.

 

„- No...Tak, rozważaliśmy taką ewentualność. Jeszcze co prawda nie podjęłam decyzji... bo to [przecinek] wiecie państwo... obowiązki…”. – Spacja przed „tak”.

 

„- Ale co też pani mówi [przecinek] towarzyszko – odezwał się towarzysz Fliegel. [myślnik] Od dawna powinna pani pomyśleć o wypoczynku...

- No właśnie – dodała gospodyni proboszcza [kropka] – [duża litera] przecież Kowalska zna dobrze zagadnienia pani referatu i zawsze może liczyć na pomoc pana sekretarza”.

 

„- Oczywiście pomożemy, a urlop macie, towarzyszko, od dziś. Możecie jechać choćby zaraz... No to za urlop! – wzniósł kieliszek”. – Tutaj z kolei „wzniósł” trzeba zapisać dużą literą, ponieważ nie odnosi się bezpośrednio do tego, co bohater powiedział, ale do tego, co zrobił.

 

„Potem jej skrzypiące przez chwilę łóżko, [bez przecinka] ucichło”.

 

„- Ojej! Byłbym zapomniał. Babcia prosiła [przecinek] aby pani, [bez przecinka] na wszelki wypadek, [bez przecinka] zostawić adres [przecinek] pod którym będziemy. - [duża litera] to mówiąc, August zawrócił od drzwi i wręczył kopertę”.

 

„- Bardzo dziękuję. Na pewno przekażę. Dowidzenia”. – „Do widzenia” osobno (jeśli to nie jest zamierzone, tak jak w przypadku „dzień dobry”).

 

Wyraźnie strzelasz przecinkami jak popadnie. Masz tendencję do uznawania wszystkiego za wtrącenia, a w rzeczywistości w większości przypadków nie zrobi się tam pauzy na oddech, a to, co uznałeś za wtrącenie, to zwykła, normalna część zdania, więc nie ma potrzeby oddzielać jej przecinkami. Nie rozróżniasz dywizu od myślnika. Masz jakieś mgliste pojęcie o zapisie dialogów, ale wydaje mi się, że zapisujesz je, jak Ci się spodoba – raz było dobrze, raz niepoprawnie. Czasami zdarzyło Ci się zapomnieć o spacji czy znaku diakrytycznym, co, myślę, wynika z pośpiechu. Przeczytaj tekst przed publikacją z uwagą, a łatwo wyeliminujesz takie błędy.

 

Technikalia: 2

 

Styl (0–5)

 

Styl nie jest szczególnie zachwycający. Mam wrażenie, że chcesz nazbyt upiększyć swój styl, być może nadać mu jakieś cechy charakterystyczne, ale sprawia Ci to trudność i to widać jak na dłoni. Może lepiej napisać coś prościej, zwyczajniej, ale przez to naturalniej? Wydaje mi się też, że chciałeś, aby Twoje opowiadanie brzmiało w pewnych momentach dramatycznie czy tajemniczo, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Podrobiłeś zdania, pogubiłeś podmioty, i tyle. Pamiętaj, że czytelnik ma tylko tekst, podczas gdy ty masz jeszcze swoje myśli – w podmiocie domyślnym, owszem, chodzi o to, aby czytelnik się tego podmiotu domyślił, ale nie z Twojej wyobraźni, a z tekstu. Z poprzedniego zdania (a Twój problem polega na tym, że w poprzednim zdaniu zazwyczaj występował zupełnie inny podmiot) albo z kontekstu (na przykład gdy występują w scenie dwie postaci o różnych płciach, to wiadomo, do kogo odniesie się „powiedział”, a do kogo „powiedziała”). Te błędy chyba najbardziej zaburzały płynność czytania.

 

Styl: 2

 

Fabuła i pomysł (0–10)

 

Twoje opowiadanie to jakby linearnie opisane życie głównego bohatera, Augusta, który stanowi chyba najważniejszy punkt w tym tekście. Początkowo niechętnie podeszłam do takiego opisu jego życia, zwłaszcza że nie widziałam sensu w takim rozdrabnianiu się ani też nie sądziłam, że to, co August przeżył „przed babcią”, będzie istotne. Mimo wszystko w świetle zakończenia okazało się ważne, bo wpłynęło na jego osobowość. Podoba mi się takie skupienie się na postaci, pokazanie tego, co odcisnęło na niej piętno i doprowadziło do tego, kim się stała. Przyznam, że ani trochę nie spodziewałam się tego, że August tak postąpi, co tym bardziej sprawia, że polubiłam tę postać (w sensie nie jako człowieka, ale jako stricte element opowiadania; podoba mi się jego kreacja). Mimo wszystko to widać właściwie wtedy, kiedy już przeczyta się ostatnie linijki. Wcześniej byłam na nie, nudziłam się, bo takie przejście przez mało emocjonujące życie bohatera również nie wzbudza emocji. Nie opisałeś też za bardzo tego, co August myśli, co czuje, kiedy jego babka nim pomiata i kiedy zawodzi się na kolejnej osobie. Czytelnik właściwie nie ma szans wpaść na to, że w Auguście zachodzi jakaś przemiana. Nie sądzisz, że lepiej by było, gdyby wiedział? Albo chociaż przypuszczał?

 

Żeby zmienić to, co mam na myśli, mógłbyś nieco lepiej wykorzystać rolę narratora. Trochę nie wiadomo, kim on tutaj miał być – nie ujawnia się, ale jednak da się wyczuć, że nie jest do końca cofnięty poza świat bohaterów. Być może nawet tego nie zauważyłeś, ale słownictwo oceniające czy zdrobnienia Twojego narratora sprawiają, że zyskuje on jakąś osobowość, w pewien sposób daje o sobie znać, że jest, chociaż jako postać nie odgrywa żadnej roli. Tak jakby był, ale jednocześnie go nie było. A można by go wykorzystać jako narratora wszechwiedzącego, wycofanego poza świat przedstawiony, który dawałby czytelnikowi (oczywiście w subtelny sposób) znaki, że ma zwrócić uwagę na Augusta, że to on tutaj jest najważniejszy – on i jego wnętrze. Bo ja nie bardzo wiedziałam, na czym się skupić. Gdyby taki narrator podpowiedział mi, że mam obserwować zmiany w zachowaniu Augusta (i jeszcze gdyby te zmiany opisał), o wiele lepiej czytałoby się Twój tekst.

 

Historia więc jak najbardziej ma potencjał, jednak moim zdaniem ograniczyły Cię braki w umiejętnym opisywaniu tego, co widzisz oczami wyobraźni. Chodzi mi tutaj głównie o styl, o czym pisałam już wyżej – to on sprawia, że opowiadanie odbiera się nieco mniej realistycznie, nieco mniej emocjonalnie, niż by się chciało.

 

Podoba mi się natomiast wykorzystanie tematu głównego bitwy oraz tematu dodatkowego. Więzy rodzinne są tu jak najbardziej przedstawione, właściwie całe opowiadanie się na nich opiera, bo przecież najpierw matka i ojciec, a potem babka są swoistym punktem odniesienia w życiu Augusta. Wykorzystanie tematu dodatkowego ujawnia się na końcu w bardzo fajny, acz niespodziewanie makabryczny sposób. Lubię takie klimaty i mimo że wolałabym dostać wcześniej znak, że to pójdzie w taką stronę, to nadal zadowala mnie takie użycie tematu.

 

Jeśli chodzi o bohaterów, miałam wrażenie takiej zbytniej teatralności, zwłaszcza w sposobie ich wypowiadania się. Być może to też wynika z braku opisów, bo faktycznie, jeśli już wplatasz w narrację dialog, to rzadko kiedy zwracasz uwagę na to, że postacie reagują też w inny sposób, niż mówiąc. Przez to mam właściwie samą wypowiedź, nieokraszoną żadnym komentarzem à propos mimiki czy mowy ciała. Babcia Augusta jest bardzo dystyngowaną kobietą, ale głównie można to zauważyć w tym, jak się wypowiada. A gdzie reszta? Gdzie wygląd, gdzie zachowanie, które by o tym świadczyło? Jedynym właściwie opisem wyglądu babci jest ten:

„ Ta sama postawa. Wyprostowana sprawiająca, że nawet wyżsi od niej czuli, jakby patrzyła na nich z góry. Ta sama fryzura, wysoko upięty kok. Ten sam zapach; ciężki, słodkawy. Ten sam wyraz twarzy; osoby dostojnej i stojącej ponad zwykłymi, małymi sprawami”.

I to wszystko. Za bardzo skupiłeś się na dialogach i zapomniałeś, że nie tylko słowa świadczą o tym, jaką ktoś jest osobą.

 

Z chęcią przeczytałabym to opowiadanie, ale w formie bardziej dopracowanej. Zdaję sobie sprawę z tego, że w bitwie ograniczała Cię ilość znaków, więc trudno było bardziej wgryźć się w osobowość Augusta. (Chociaż troszeczkę bardziej można było!). Mimo wszystko jeśli buduje się fabułę opowiadania na dynamizmie postaci, to nie ma bata – po prostu trzeba się w nią zagłębić. Wzmianki o rutynie życia, historii pani Samstag czy przyjęciach mógłbyś zamienić na pokazanie myśli i emocji Augusta albo chociaż jego zewnętrznych reakcji na zachowanie babki (bo opisów u Ciebie też było jak na lekarstwo). Mam wrażenie, że bardziej skupiłeś się na tle, a zupełnie niepotrzebnie, bo wystarczyłoby je ogólnie zarysować, a resztę miejsca poświęcić wnętrzu Augusta.

 

Fabuła i pomysł: 5

 

Podsumowanie (0-3)

 

Błędów technicznych było sporo, styl również nie zachwycił, natomiast fabuła i pomysł nieco Cię ratują. Oczywiście, jak już wspominałam, całość jest niedopracowana, można byłoby to lepiej opisać, bardziej skupić się na jednostce i jej przeżyciach, odczuciach, myślach, niemniej doceniam potencjał i puentę. Naprawdę fajnie to zakończyłeś, przede wszystkim w niespodziewany sposób. No i oczywiście opowiadanie trafiło w oba tematy, a więc zadanie jak najbardziej wykonane.

 

Podsumowanie: 1

Razem: 10/23 (43%)

 

 

ausek – „Szkarłatny spadek”

 

Technikalia (0–5)

 

„Wpatrywała się w ciemną przestrzeń przed sobą w poszukiwaniu nieistniejącego znaku, który pozwoliłby pojąć zaistniałą sytuację”. – Gryzie mi się to nieistnienie i zaistnienie w jednym zdaniu.

 

„Obawiała się, że ta obskurna nora zostanie ostatnim miejscem, w jakim jest jej dane przebywać”. – „W którym” oraz „będzie”, zamiast „jest”.

 

„Panował w nim półmrok, bo zawieszone na ścianach pochodnie, [bez przecinka] nie dawały dużo światła”.

 

„Tajemna posoka, dzięki której jeszcze żyła, była skażona jakimś nieznanym czynnikiem”. – Nie bardzo rozumiem, dlaczego krew Igi nazywasz „tajemną posoką”. Oprócz, oczywiście, próby uniknięcia powtórzenia. Dlaczego ona jest tajemna?

 

„– Głupia dziwka – rechotał oprawca”. – Może lepiej „zarechotał”, skoro ta czynność jest pojedyncza?

 

„– Zamknij się, debilu! – krzyknął drugi. – Jeszcze ktoś cię usłyszy! – Po czym szybko odwrócił się w stronę Igi, jednocześnie łapiąc ją za włosy”. – „Po czym” nie za bardzo tu pasuje, bo, no właśnie, po czym? Brakuje wcześniej jakiegoś czasownika.

 

„– Co?! Aleksiej! Ten łajdak! – Walnął pięścią w biurko”. – Kto walnął? Z poprzedniego zdania wynika, że młody żołnierz, ale nie o niego tu chodzi.

 

„Natychmiast [przecinek] powiedziałem, zrozumiano?”.

 

„– Pięknie tu, prawda. – Nie czekając na odpowiedź, pochylił się do dziewczyny, wyciągnął do niej rękę”. – To brzmi bardziej na pytanie, a nie stwierdzenie, dlatego nawet jeśli nie czekał na odpowiedź, znak zapytania by się przydał.

 

„[...] przed swym przyrodnim bratem, którego znała jedynie ze zdjęcie, tylko on jest w stanie [...]”. – „Ze zdjęcia”.

 

„Tomasz dopiero teraz zauważył, że dziewczyna jest dość wysoką brunetką, [bez przecinka] o piwnych oczach”.

 

„Okaleczona i brudna twarz dodawały jej lat i gdyby nie wiedział, że Iga ma siedemnaście wiosen, nigdy by się nie domyślił”. – Być może to sprawa czysto indywidualna, ale mierzi mnie takie określanie wieku poprzez ilość wiosen. Zwłaszcza że tutaj wyraźnie widać próbę uniknięcia powtórzenia. O wiele bardziej spodobałaby mi się taka wersja: „[...] i gdyby nie wiedział, że Iga niedawno obchodziła/świętowała siedemnaste urodziny” lub jeszcze jakoś inaczej, jeśli masz pomysł.

 

„– Za tym parkiem – wskazał ręką na las – są ruiny pałacu”. – Między parkiem a lasem jest różnica, raczej nie potraktowałabym tych słów jak synonimów.

 

„Powoli zapadał zmrok. Dotarli do kręgu wytyczonego przez stare dęby, a wyeksponowane sterty gruzu, [bez przecinka] przypominały zapomniane cmentarzysko”.

 

„W skąpym świetle, jakie rozchodziło się ze wschodzącego na nieboskłon księżyca, niewiele można było dostrzec szczegółów”. – „Które” zamiast „jakie”, bo odnosisz się do konkretnego światła. I w ogóle to zdanie brzmi koślawo. Lepiej zabrzmi: „[...] księżyca, można było dostrzec niewiele szczegółów”.

 

„Widać wszystko jak na talerzu”. – „Widać wszystko jak na dłoni”, tak brzmi poprawny frazeologizm.

 

„W kwaterze Tomasza, ukrytej jakieś sto metrów pod pilnie strzeżoną działką ruin zamku Miechowickiego [przecinek] właśnie trwało przesłuchanie mężczyzny, na którego widok Iga o mało nie zemdlała”. – Szyk: „trwało właśnie”.

 

„Pył węglowym zmieszany z krwią przylegał niczym druga skóra”. – Literówka: „węglowy”.

 

„Lekarz polecił sen i nie maiła zamiaru sprzeciwiać się jego zaleceniom”. – Literówka: „miała”.

 

„– Proszę – powiedziała. – Nikt jednak nie wszedł”. – Ostatnie zdanie od nowego akapitu, bo teraz wygląda to tak, jakby to Iga mówiła.

 

„Zza uchylonych drzwi spoglądała na nią postać przywołująca wcześniejsze badanie i asystującą lekarzowi pielęgniarkę”. – „Przywołująca na myśl”, raczej tak się powie.

 

„Nie chciałam panią obudzić, no i przeszkadzać też nie chciałam – powiedziała i spuściła wzrok na swoje tenisówki”. – Nie chciałam obudzić (kogo? czego?) pani.

 

„– Wchodź! – krzyknął. Poczekał, aż podejdzie bliżej i wyciągnął rękę po aparat, niefortunnie odsłaniając przy tym kawałek poparzonego przedramienia”. – Zgubiłaś podmioty. Musisz dookreślić, do kogo odnosi się „podejdzie”.

 

„Młody chłopak ubrany w mundur polowy ozdobiony dziwnymi naszywkami powadził zamyśloną Igę zawiłymi korytarzami”. – Literówka: „prowadził”.

 

„Opuchlizna z twarzy zniknęła już całkowicie, sińce już prawie też”. – To drugie „już” jest niepotrzebne.

 

„– Weź, doprowadź się do porządku, mamy gościa”. – Te konstrukcje typu „weź zrób coś” są bardzo kolokwialne i poza mową potoczną niepoprawne, więc generalnie trudno je objąć jakimikolwiek zasadami, mimo wszystko jednak byłabym za tym, żeby nie wciskać w nią przecinka. Raczej nie robi się w tym przypadku przerwy na oddech.

 

„Umięśniona postura obu panów sugerowała wyraźnie [przecinek] jaką funkcję pełnią w grupie Tomasza”.

 

„– Spokojnie, nic ci tu nie grozi – uspakajał”. – „Uspokajał”.

 

„– Słuchaj, nie wiem, co tu się dzieje – zaczęła. Właściwie nie wiem, co mi się przytrafiło i byłabym wdzięczna, gdybyś zaczął opowiadać mi wszystko od początku”. – Przed „właściwie” zabrakło myślnika.

 

„Oczywiście oficjalnie projekt o nazwie '' Córka'' też nie istnieje”. – Niepotrzebna spacja po cudzysłowie i błędny cudzysłów. Poprawny wygląda tak: „tekst”.

 

„Wbrew własnej woli stała się członkiem wielkiego planu i teraz musiała podjąć ważną decyzję. Podążać w nieznanym kierunku sama, [bez przecinka] czy brnąć w to z Tomaszem”. – Połączyłabym te dwa zdania w jedno, zamiast kropki dwukropek.

 

Większość z tych błędów to głupotki, które można byłoby wyeliminować, gdyby dokładniej sprawdzić tekst przed publikacją. Ogólnie rzecz biorąc, całość jest dopracowana, dobrze napisana i myślę, że te kilka potknięć to tak naprawdę nic. Nie zauważyłam, byś miała problem z czymś konkretnym. Uważniej czytaj tekst przed opublikowaniem, a będzie naprawdę świetnie.

 

Technikalia: 4

 

Styl (0–5)

 

Bardzo podoba mi się, jak za pomocą niewielu środków i niewielu słów tworzysz klimat, jak na przykład tutaj:

„Sędziwe drzewa w całej krasie prezentowały swój majestat, roztaczały aurę tajemniczości. Korony kołysały się w mistycznym tańcu, do którego przygrywał muzykant wiatr. Sprawiały wrażenie, jakby widziały już niejedno i tylko czekały na wybudzenie z wieloletniego snu, by móc wszystko opowiedzieć”.

Piszesz plastycznie i obrazowo, ale jednocześnie pozostawiasz wolną przestrzeń dla czytelnika, aby szczegóły mógł dopowiedzieć sobie samemu, zgodnie z nastrojem, który wprowadzasz.

 

Twój styl jest przyjemny w odbiorze, nie znalazłam niczego, co zwracałoby w negatywnym sensie uwagę podczas czytania. Wygląda na to, że umiesz dobrze wyważyć opisy i dialogi, tak aby niczego nie było za dużo ani za mało. Nie wdajesz się w zbędne szczegóły, a opisując, robisz to w ciekawy sposób. Na przykład tak: „Zbliżył wątpliwej urody gębę, prezentując zepsute uzębienie i szpetną bliznę, która ciągnęła się od zewnętrznego kącika oka, przez cały policzek, a znikała dopiero w zgięciu szyi”. Niby proste zdanie, a jednak nie banalne, zwłaszcza w czasach, w których wszystko „jest” jakieś i wszyscy „mają” coś tam. Nie zauważyłam, byś miała problem z tymi dwoma nadużywanymi czasownikami, a więc doceniam to, że prezentujesz wyższy poziom i zwracasz uwagę na sposób pisania. Właściwie nie mam zastrzeżeń do Twojego stylu.

 

Styl: 5

 

Fabuła i pomysł (0–10)

 

Jeśli chodzi o oryginalność, jestem zarówno na tak, jak i na nie. Bo z jednej strony jest od groma opowieści o tym, jak to nastolatka jest nieświadoma mocy, jaką posiada (nieważne czy jest to specjalna, udoskonalona krew czy umiejętność przepowiadania przyszłości – chodzi mi o moc w szerszym tego słowa znaczeniu niż moc magiczna), ale dowiaduje się o tym w najmniej spodziewanym momencie i okazuje się, że musi uratować świat (oczywiście przesadzam i spłycam, ale ogólnie, mam nadzieję, wiadomo, o co chodzi). U Ciebie jest podobnie, natomiast podoba mi się, jak na razie, brak pójścia w schemat. Nie ma tajemniczych, nadnaturalnych mocy i stworzeń, są za to eksperymenty na żołnierzach, które dopiero mają stworzyć Nadludzi; nie ma przystojnego, mrocznego chłopca, który ratuje bohaterkę z opresji i w którym ona się zakochuje, jest za to brat, którego dotąd nie poznała i któremu ponoć miała nie ufać. To się ceni i mam nadzieję, że tego nie zepsujesz, jeśli chciałabyś to pociągnąć dalej (a myślę, że warto).

 

Zarówno Iga, jak i reszta ważniejszych postaci wypadają dobrze, realistycznie i wiarygodnie. Trudno w tak krótkim tekście rozwinąć ich osobowości, ale myślę, że udało Ci się to na tyle, na ile było potrzebne. Zwłaszcza że czytelnik stoi raczej obok Igi i patrzy z jej perspektywy, wie mniej więcej tyle, co ona. O Tomaszu wiadomo niewiele, o Iwanie jeszcze mniej, ale nie jest to z pewnością minus.

 

Podobał mi się także zabieg, który zastosowałaś na początku. Przyciągnęłaś moją uwagę i myślę, że o to właśnie chodziło. Jeśli umiejętnie się to zrobi, takie przeskoki czasowe to dobry sposób na to, aby zatrzymać czytelnika przy tekście. Tobie się to udało.

 

Nawiązanie do tematu pojawia się nie tylko pośrednio, ale także bezpośrednio:

„Obawy odpływały w zapomnienie, szczególnie że z jego osobą łączyły ją przecież więzy rodzinne”.

Nie zauważyłam natomiast nawiązania do tematu dodatkowego, ale jak rozumiem, temat dodatkowy = nieobowiązkowy, więc oczywiście nie będę za to karać. Ważne, że ukazałaś więzy rodzinne, choć w obliczu takiej ilości sióstr raczej trudno mówić o więzach w kontekście emocjonalnym, raczej tylko w kontekście więzów krwi, która tutaj odgrywa dużą rolę.

 

Swoją droga, napisałaś, że to fantasy, ale w sumie jedynym takim elementem fantastycznym mogłaby być krew, która płynie w żyłach Igi i jej przyrodnich sióstr. Chociaż i tu mam wątpliwości, w końcu, jak sama napisałaś, to raczej sprawka eksperymentów z genetyką.

 

Ogólnie rzecz biorąc, bardzo podobał mi się ten tekst, tak naprawdę nie mam się do czego porządnie przyczepić, więc pozostaje mi przyznać punkty.

 

Fabuła i pomysł: 8

 

Podsumowanie (0–3)

 

Było interesująco, bardzo dobrze pod względem technicznym, dobrze napisane. Mimo że skorzystałaś z dobrze znanego schematu, nie pociągnęłaś go dalej i nawet się na to nie zapowiada, co też jest dużym plusem. Zawarłaś temat bitwy, i to dosłownie. Nic dodać, nic ująć. Z chęcią przeczytałabym wersję bardziej rozbudowaną.

 

Podsumowanie: 3

 

Razem: 20/23 (87%)

 

 

Ewoile – „Pieśń losu”

 

Technikalia (0–5)

 

„Na dziecięcych twarzach upiornie tańczył cień, podczas gdy starzec siedzący na ociosanym pieńku, [bez przecinka] snuł niestworzone historie, które zasłyszał w dalekim świecie podczas swych podróży”.

„W sali panowała zupełna cisza, ponad którą wzbijał się jedynie głos mędrca oraz wściekłe trzaskanie płomieni”. – To oni to ognisko w sali rozpalili?

 

„Dziadyga odchrząknął, po czym oszczędnym gestem wskazał stojący nieopodal dzban zsiadłego mleka”. – Nie bardzo wiem, jak wyobrazić sobie „oszczędny gest”. „Oszczędny” w jakim sensie? Że tylko lekko ruszył ręką, żeby nie marnować energii? Czy że machnął ręką, dając do zrozumienia, że oszczędza to mleko? Czy jeszcze jakoś inaczej?

 

„Złośliwy dziad wreszcie powiedział babie [przecinek] jak powinna siać przeklęty mak, lecz ich pole było już niemal w całości obsiane. Musiał więc dziad sam zebrać wszystko [przecinek] co zasadziła baba, czym narobił sobie niepotrzebnego kłopotu”.

 

„– Jak się wie [przecinek] to trza pomóc [przecinek] i tyle”.

 

„– Wszyscy wiedzą [przecinek] jak to było – odezwał się znowu syn młynarza, machnąwszy wzgardliwie ręką”.

 

„Ta historia nie miała szczęśliwego zakończenia, wbrew temu [przecinek] co gadają ludziska, zresztą zawrzyj jadaczkę [przecinek] to sam się przekonasz”.

 

„Jadła i picia nie brakowało, na przepełnionych stołach znaleźć można było egzotyczne owoce i warzywa, soczyste pieczenie i dania [przecinek] o jakich wam się nie śniło”.

 

„Królewna przycupnięta na pufie tuż obok barda, [bez przecinka] wpatrywała się intensywnie w urodziwą twarz artysty”.

 

„Widząc to [przecinek] w głębi serca czuła, że to [przecinek] co ich łączyło [przecinek] nie było jedynie przelotnym zauroczeniem, a najprawdziwszą miłością”.

 

„– Ma piękna, wszystko [przecinek] co żem wyśpiewał [przecinek] jest prawdą – odparł, odkładając ostrożnie instrument”.

 

„– Mylisz się, Urielu. – Na ślicznej twarzyczce pojawił się szczery uśmiech. - Swym głosem i lutnią potrafisz rzucić urok na każdego człowieka, który posłyszy twe muzyczne zaklęcie”. – Myślnik zamiast dywizu po „uśmiech”. To chyba taki pojedynczy błąd, bo wcześniej niczego takiego nie wyłapałam.

 

„Zaskoczony bard otworzył usta [przecinek] jak gdyby chciał coś powiedzieć, jednak zaraz pokręcił głową z rozczuleniem i ujął podbródek dziewczyny, unosząc go lekko ku sobie”.

 

„Dopiero wtedy odwzajemnił uśmiech, ukazując zdrowe, równe zęby. Nachylił się lekko, by następnie musnąć wargami jej własne”. – Koślawo brzmi to zdanie, bo pierwsze, co przyszło mi na myśl, to nie wargi, a zęby z poprzedniego zdania i już chciałam się dziwić, że chyba do tej pory źle się całowałam.

 

„Nie dopuszczała do siebie myśli, że poślubić by mogła innego mężczyznę”. – Po co tak udziwniać szyk, skoro można normalnie? „[...] że mogłaby poślubić innego mężczyznę”.

 

„Tak długo [przecinek] jak byli razem [przecnek] nie mogło być źle…”

 

„Mirella posłała mężczyźnie nieprzyjazne spojrzenie, po czym zerknęła z rozczarowaniem w zielone oczy trubadura”. – Zastanowiłabym się nad tym, czy „trubadur” i „bard” to synonimy. Trubadurzy są kojarzeni z Francją, zaś bard ma dwa znaczenia: bardowie byli celtyckimi pieśniarzami, którzy nawiązywali do trubadurów, natomiast obecnie używa się słowa „bard” jako poeta, wieszcz. Znaczenie tego słowa się rozszerzyło. Tylko nie jest tak w przypadku trubadura, bo to słowo oznacza jedynie pieśniarza dworskiego z Francji, nie pieśniarza ogólnie.

 

„ – Pójdę [przecinek] jeśli taka jest wola mego ojca”.

 

„Gothram z nieodgadnionym wyrazem twarzy obserwował [przecinek] jak ta wstaje, a następnie niespiesznym krokiem opuszcza komnatę barda”.

 

„Nie rozumiała [przecinek] dlaczego tak bardzo wzbraniał się przed światem i jego pięknem”.

 

„Nie dostrzegał [przecinek] ile dobroci i szczęścia mógłby odnaleść [przecinek] jeśli tylko otworzyłby bramy i wpóścił ludzi, trochę śmiechu i słońca…” – „Odnaleźć”, nie „odnaleść” oraz „wpuścił”, nie „wpóścił”.

 

„Roghar należał do ludzi przezornych i czasem zbyt intensywnie dbał o swoje bezpieczeństwo – obwarowywał się co najmniej [przecinek] jakby był na wojnie z własnym dworem”.

 

„– Córko, od balu [przecinek] jaki wyprawiłem na twe dziewiętnaste urodziny [przecinek] minął już równy miesiąc – rzekł chłodno Roghar, a poznaczona zmarszczkami twarz spochmurniała. – Wytłumacz mi więc [przecinek] co nadal w moim pałacu robi ten grajczyna?”. – Nie „jaki”, tylko „który”, bo mówi o konkretnym balu.

 

„Uważał, że podobny związek rozerwałby więzi królewskiej rodziny i zniszczył wszystko to [przecinek] na co on sam pracował przez lata – szacunek i stabilną pozycję na dworze. Wątpiła [przecinek] by przekonanie go było możliwie, lecz nawet jeśli odprawiłby barda z pałacu, nie zamierzała postępować zgodnie z jego wolą”.

 

„– Nie znasz go, nie wiesz [przecinek] jaki jest naprawdę!”.

 

„Ty zaś, moje dziecko, zrobisz to [przecinek] co ci każę, czy ci się to podoba czy nie”.

 

„Nie zaszczycił nawet spojrzeniem miotającej się Mirelli, nie chciał patrzeć [przecinek] jak gwardziści wywlekają jego krew z krwi, wolał uciec wzrokiem i myślami za zdobione witrażami okna, tam [przecinek] gdzie nie będą go dochodziły pełne histerii okrzyki”.

 

„Musiał wybierać między dobrem córki, [bez przecinka] a królestwa – między szczęściem jednej pannicy, [bez przecinka] a tysiącami poddanych”.

 

„Pierwszego z nich, Diagara, przepasała purpurowa wstęga z atłasu, natomiast pierś drugiego, Sullivierna, zdobiła granatowa szarfa”. – Przepasywała.

 

„Prędzej szczenę niż wyrażę na to zgodę”. – Literówka: sczeznę.

 

„Co pomyśleli by ludzie?”. – Pomyśleliby.

 

„– O to niech się już, [bez przecinka] wasza wysokość, [bez przecinka] nie martwi”. – Wasza Wysokość dużymi literami.

 

„Roghar spojrzał z powątpiewaniem na podwładnego, jednak w chwilę później kiwnął przyzwalająco głową”. – Co prawda nie znalazłam żadnego źródła, żeby to potwierdzić, wydaje mi się jednak, że powinno się napisać po prostu „chwilę później” bez „w”. W obecnej wersji nie ma to sensu, jakby się tak zastanowić, poza tym nie powiemy też „w moment później”.

 

„Monarcha zacisnął dłonie w pieści [ę], usiłując stłumić bunt serca, które resztką sił usiłowało zmienić zdanie władcy”. – „Sił usiłowało” nie brzmi zbyt dobrze.

 

„Gdyby tylko tutaj była [przecinek] wiedziałaby [przecinek] co zrobić, ale... [mała litera] Ale Anea nie żyła, jej truchło dawno już zgniło, a kości zaległy gdzieś głęboko pod ziemią, rozkruszane przez insekty i czas, bo czas... [mała litera] Czas nie patrzył na nikogo, tak jak Roghar nie zamierzał więcej oglądać się na własne sumienie”. – Jeśli po wielokropku kontynuujesz zaczęte zdanie, to należy postawić małą literę.

 

„Potrzebował czegoś świeżego, czegoś [przecinek] co porwałoby tłumy i raz jeszcze skąpało go w sławie”.

 

„Płomiennorude włosy upięte miała w fantazyjny kok, zaś piwne oczy podkreślone ciemnym cieniem, [bez przecinka] nadawały jej drapieżności. Była całkiem ładna, biorąc pod uwagę większość panien [przecinek] jakie miał okazję spotkać na terenie pałacu, choć, naturalnie, jej uroda niczym była w porównaniu z nieskazitelnym pięknem Mirelli”.

 

„Nawet nie dostrzegł [przecinek] kiedy zdążyła okrążyć stół”.

 

„Berwald [przecinek] wziąwszy płonącą pochodnię, pobiegł ku górom do wielkiej, ciemnej jaskini. Stwór, który podążał w mroku za pochodnią [przecinek] rozpędził się, a następnie wpadł na ścianę, na której Berwald zaczepił pochodnię i ten roztrzaskał sobie głowę. Śmiałek dobił potwora i wyszedł zwycięsko z jaskini, turlając ohydny łeb. Król uraczył bohatera tytułami, a górę, pod którą dokonano tego wyczynu [przecinek] nazwano Górą Berwalda”.

 

„Ciara popatrzyła na śpiewaka [przecinek] jakby temu wyrosły rogi i trzecie ucho”.

 

„– Owszem i nie ma powodu [przecinek] by było inaczej – odparła hardo, lecz zaraz opamiętała się”.

 

„Powiedz... podobam ci się?”. – Tutaj nie kończysz zaczętego zdania, więc „podobam” dużą literą.

 

„Uriel zamrugał nerwowo, nie do końca rozumiejąc [przecinek] do czego zmierzała rozmówczyni”.

 

„Wierny jestem Mirelli i wierny pozostanę, jednak co powiedzieć Ciarze [przecinek] by jej nie urazić?”.

 

„Widział mięsień drgający na pociągłej twarzy, ognistą czerwień [przecinek] jaka ogarnęła policzki”. – „Która” zamiast „jaka”.

 

„Otworzyła usta [przecinek] jak gdyby na odchodnym chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak ostatecznie nie odezwała się ani słowem”.

 

„Tak naprawdę nadal nie miał pojęcia [przecinek] kim była Ciara ani co kryło się pod tą niecodzienną propozycją. Wątpił [przecinek] by chodziło o zamiłowanie do jego twórczości”.

 

„Miał wystarczająco zmartwień [przecinek] zaczynając od weny, którą nagle stracił, kończąc na królu, nie chcącym trubadura na zięcia”.

 

„Westchnął ciężko, po czym [przecinek] nie łudząc się dłużej, że zdoła cokolwiek napisać, zamknął flakonik z tuszem. Otarł starannie pióro o malutką szmatkę, po czym podążył spojrzeniem ku strzelistym okiennicom”. – Powtórzenie „po czym”.

 

„Pięć wysokich, zabudowanych wozów z wizerunkiem orła na powiewających proporcach, [bez przecinka] wtoczyło się mozolnie przed wschodnie wierzeje”.

 

„Nie tajemnicą było, że nie cierpiał smarka”. – „Nietajemnicą” (chociaż to byłby raczej neologizm), jeśli już chcesz używać takiej konstrukcji, jednak po co? Lepiej zmienić szyk: „Nie było tajemnicą, że nie cierpiał smarka”.

 

„Zresztą jak mogłoby być inaczej, gdy przez całą podróż ten był jedyną osobą, która śmiała lekceważyć polecenia i rozkazy, a jego butność pogłębiała nienawiść Igrasda”. – Tutaj lepiej zabrzmiałaby konstrukcja „jak…, skoro…” (czy w ogóle istnieje coś takiego jak „jak…, gdy…”?). Poza tym to konstrukcja mająca wyraźnie charakter pytający, tak więc na końcu przydałby się znak zapytania.

 

„Całkiem niedawno popadł w niełaskę króla, toteż wieść o zabiciu ucznia nadwornego płatnerza – człowieka lubianego i szanowanego, z pewnością przysporzyłaby mu tylko kłopotów”. – „Człowieka lubianego i szanowanego” to wtrącenia, które należy z obu stron oddzielić albo przecinkami, albo myślnikami.

 

„Gdyby mógł [przecinek] dawno już zgotowałby mu piekło...”

 

„To powiedziawszy [przecinek] zadarł głowę z wyższością, po czym odszedł, złorzecząc pod nosem”.

 

– Nadęty buc – mruknął chłopak, odprowadzając mężczyznę wzrokiem. Gdy gruby tyłek zniknął z pola widzenia, pchnął lekko wierzchowca ostrogami, a następnie ruszył nieśpiesznym kłusem ku flankom”. – Ale że ten gruby tyłek pchnął wierzchowca i ruszył ku flankom?

 

„Widząc to [przecinek] obie zachichotały, oblewając się rumieńcem”. – Obie dziewczęta oblały się jednym rumieńcem na spółkę?

 

„– Mistrzu, nawet nie wiesz [przecinek] jak się cieszę, że cię widzę!”.

 

„Nie wiem [przecinek] na ile jest to prawdą, bo gadają też, że to tylko plotka rozsiana przez sąsiednich konkurentów, jednak wolę nie ryzykować”.

 

„– Nie zapominaj, że jestem twoim mistrzem i wiedz, że nieprędko ci tytułu odstąpię!”. – Odstąpię (kogo? co?) tytuł.

 

„– Mam coś [przecinek] co cię zainteresuje, Birnie. – Starzec przysiadł na drewnianym taborecie, po czym wlepił baczne spojrzenie w młokosa. – Jak dobrze wiesz [przecinek] dosyć niedawno wyprawiono przyjęcie na cześć córki króla…”

 

„Przez dłuższą chwilę zupełnie nie wiedział [przecinek] co ze sobą zrobić”.

 

„– Miałaś go tylko uwieźć, nic więcej”. – Uwieść. Nie ma takiego słowa jak „uwieźć”.

 

„Podszedł do niej wolno, pozwalając [przecinek] by echo kroków zasiało w sercu dziewczyny lęk i niepewność”.

 

„Przymknąwszy powieki, wsłuchiwał się w tą [tę] jakże piękną symfonię natury, delektując się cudnym zapachem białego kwiecia”.

 

„Tak, jedynym [przecinek] czego mu teraz brakowało [przecinek] był jej słodki głos i ciepły oddech na skórze. Gdyby mógł [przecinek] zostałby z nią na wieki w tym iście rajskim miejscu, za nic sobie mając króla i jego humory”.

 

„– Chcesz [przecinek] żebym przez ciebie zawału dostał?!”

 

„– Gdyby mógł [przecinek] zaszlachtowałby mnie całego – odparł bard z rozbawieniem, podchodząc do Birna Waesleya, syna nadwornego płatnerza”.

 

„Gdybym cię nie znał [przecinek] pomyślałbym [przecinek] żeś panna!”

 

„– Odezwał się ten [przecinek] co ma wąsa jak własna matka!”

 

„Odkąd opuściłem z ojcem wioskę [przecinek] nie miałem od ciebie żadnych wieści, aż tu pewnego dnia wracam z wyprawy kupieckiej i co słyszę?”.

 

„Nie był w stanie opisać radości [przecinek] jaka ogarnęła go, gdy głęboko w nich dostrzegł dawnego Birna. Znali się [przecinek] odkąd byli malcami, spędzili ze sobą najpiękniejsze lata dzieciństwa [przecinek] bawiąc się wspólnie, łapiąc żaby i koniki polne, łowiąc ryby, budując szałasy, zbierając jagody i kradnąc jabłka z sadów”.

 

„– Odszedłeś. [bez kropki] – [mała litera] Stwierdził, nie zapytał”.

 

„W końcu to jedyna pamiątka [przecinek] jaka mi po tobie pozostała...”

 

„Jak wspomniałem [przecinek] dopiero żem wrócił z wyprawy, kupowałem najlepszej jakości stal w królestwach zachodu i teraz wreszcie będę mógł pokazać ci [przecinek] czego i jam się nauczył przez te wszystkie lata”.

 

„Czarne niebo rozświetlił zygzak błyskawicy, a zaraz potem rozległ się głuchy ryk gromu. Szedł po bezkresnej równinie skał wulkanicznych, ciągnącej się aż po horyzont. Nagie stopy, kaleczone żwirem i ostrymi żłobieniami, pozostawiały za sobą krwawe ślady. Smród siarki i pogorzeliska wdzierał się nachalnie do nozdrzy, oblepiając bezlitośnie wyschnięte na wiór gardło. Miał wrażenie, że na jego barkach spoczywają wszystkie przewinienia tego świata, a on został wskazany na tego, który poniesie za nie odpowiedzialność. Nie miał pojęcia [przecinek] dlaczego został wskazany ani dlaczego tak uparcie parł przed siebie. Jego ciało rozrywał nieopisany ból, czuł [przecinek] że żyły wypełnia wrząca lawa, a wnętrzności gotują się niczym wywar w kotle. Chciał paść na kolana i czekać na śmierć, lecz kończyny odmawiały mu posłuszeństwa. Łzy ciekły po udręczonej twarzy, rozmazując kurz i sadzę, on zaś parł naprzód wśród dymu i buchających gniewem gejzerów. Zamknął oczy [przecinek] modląc się do bogów o łaskę, ale kiedy uniósł powieki, ujrzał ogromną Górę sięgającą czarnych chmur. Po stromych zboczach płynęła lawa barwy rdzy, swymi lśniącymi jęzorami tworząc Runę Bogów”. – A wszystko to o… ryku gromu. Bo to on jest podmiotem domyślnym w tym fragmencie. Pamiętaj, że to, co Ty masz w głowie, musi zostać odzwierciedlone w tekście. Poza tym nie widzę powodu, dla którego „góra” miałaby być pisana dużą literą. Chyba że się tak nazywała, Góra, ale nazywanie góry Górą… mija się trochę z celem.

 

„Jedynym [przecinek] co zaprzątało jego głowę [przecinek] była obca treść języka, którego nie znał, a który jednocześnie brzmiał tak znajomo”. – Co to znaczy „treść języka”?

 

„Bogowie o ciemnych, skrytych w mroku obliczach, [bez przecinka] obserwowali go, czuł to”.

 

„Zanim zdążył zastanowić się nad tym [przecinek] co robi, biegiem ruszył w kierunku, z którego dobiegały go rozpaczliwe krzyki o pomoc”.

 

„– Leż spokojnie – poprosił, nie wiedząc [przecinek] co począć. Po chwili wahania, [bez przecinka] położył dłonie na piersi kobiety, usiłując spowolnić utratę krwi”.

 

„Z początku muzykant nie mógł pojąć [przecinek] co się właściwie wydarzyło. To wszystko było zbyt nieprawdopodobne [przecinek] by mogło być prawdziwe”.

 

„To koniec”, pomyślał, pozwalając [przecinek] by gwardziści poderwali go z ziemi i zakuli w kajdany”.

 

„Tylko od czasu do czasu mrok celi rozjaśniała pochodnia dzierżona przez wartownika, [bez przecinka] robiącego obchód”.

 

„Z początku próbował zachować rachubę czasu [przecinek] by nie oszaleć, lecz w pomieszczeniu pozbawionym okien czy jakiegokolwiek innego źródła światła było to zwyczajnie niemożliwe”.

 

„Starał się nawet odgadnąć jego znaczenie, zinterpretować go na wiele sposobów, lecz każdy wydawał się równie możliwy [przecinek] co bezsensowny”.

 

„Pewnego razu stwierdził, że mogła być to prorocza wizja tragicznych wydarzeń, lecz ostatecznie zaprzestał i bez reszty dał się pochłonąć obojętności i rezygnacji”. – Co zaprzestał?

 

„– Gdzie mnie zabieracie? – spytał cicho, przypuszczając, iż miejscem tym mogła się okazać niesławna sala przesłuchań, znana jako katownia”. – Skoro niesławna, to nie mogła być znana. Jeśli coś jest sławne, to jeszcze nie znaczy, że w dobry sposób – ten przymiotnik nie ma znaczenia oceniajacego.

 

„Gdyby tylko zdołał dotrzeć do tego miejsca, dalej wiedziałby [przecinek] jak opuścić pałac i jego granice”. – Nie pasuje tu to „dalej”, bo odnosi się do „wiedziałby”, a więc wychodzi na to, że bard nadal, ciągle, wciąż wiedziałby, jak opuścić pałac, gdyby zdołał dotrzeć do tego miejsca. A to nie ma sensu. Tobie zapewne chodziło o to, że wiedziałby, jak iść dalej, żeby opuścić pałac – ale napisałaś coś innego.

 

„Uriel przełknął ślinę [przecinek] widząc wrogość na twarzach mieszczan i szlachty, jednak dopiero pełen niechęci wzrok Mirelli sprawił, że poczuł niepewność i strach”.

 

„Pobiegłem tam [przecinek] by zobaczyć [przecinek] co się stało i dostrzegłem walczących ludzi. Napastnik uciekł [przecinek] kiedy mnie zobaczył…” – Wybacz, ale zastanawia mnie, czy nie stawiasz przecinków z lenistwa czy z braku wiedzy. W sumie obie rzeczy są równie złe. Pierwsza – wiadomo dlaczego, a druga, ponieważ to są naprawdę proste konstrukcje, można powiedzieć, podstawowe, bo musisz po prostu oddzielić przecinkiem zdania składowe. Dziwię się, naprawdę się dziwię.

 

„– Tak. [bez kropki] – [małą litera] Odparł, patrząc królowi prosto w oczy”.

 

„– Podejdź [przecinek] dziewczyno. Powiedz, znasz tego człowieka?”.

 

„– Próbował ją uwieść – podjęła. [bez kropki] – [mała litera] W bardzo niemoralny sposób, a także groził jej, przez co obawiała się o własne życie…” – Wyraźnie kontynuujesz zdanie po komentarzu narratora, tak więc nie możesz postawić po nim kropki, a dalszy ciąg zdania musisz zacząć małą literą.

 

„– Gdybyś złamała obietnicę [przecinek] może nadal by żyła – odparła pretensjonalnie, unosząc podbródek z wyższością”.

 

„– Gdybym złamała obietnicę [przecinek] niechybnie obie byłybyśmy martwe”.

 

„Nie pozostawało wątpliwości, że królewna nie ubolewałaby nad tą jakże niewielką stratą. Spojrzeniem pokazała kobiecie [przecinek] co o niej mniema, po czym odwróciła głowę”. – „Nie pozostawiało wątpliwości”.

 

„– Znaczyć to musi, że winnym jest! – [mała litera] Dokończył myśl Sulliviern, wskazując jeńca kościstym palcem”.

 

„– Z woli swojej, ludu i bogów skazuję cię na śmierć po przez ścięcie”. – Ani po, ani przez. Poprzez.

 

„Jeśli nawali [przecinek] wpadną obaj [...]”.

 

„– Widzę, jednak mam niemniej poważną sprawę”. – „Nie mniej”. „Niemniej” to spójnik.

 

„Birn kiwnął głową, wziął pęk kluczy i ruszył wgłąb lochów. „Dobranoc”, pomyślał z satysfakcją, wyjmując z kieszeni maleńki flakonik ze środkiem nasennym. Ucałował jasne szkiełko i wrzucił je z powrotem do materiałowej przegródki”. – „W głąb”. Pachnie trochę ekspozycją. Taka sztuczna ta scenka, w końcu po co miałby wyjmować ten flakonik?

 

„– Wyszło lepiej [przecinek] niż myślałem – mruknął pod nosem, gdy skończył dzieło, ocierając wierzchem dłoni zabrudzenia na czole i karku śpiewaka”.

 

„– W pewnym sensie – odparł Birn, otwierając kratę. W chwilę później ich oczom ukazał się iście komiczny obrazek – dwaj strażnicy, którzy do niedawna toczyli zaciętą, karcianą batalię, spali teraz rozłożeni na blacie w iście błazeńskich pozach i chrapiąc przy tym potwornie. – Powiedziałbym raczej, że kundle”. – Powtórzenie „iście”.

 

„Gdy dotarli wreszcie do rozłożystego dębu, otoczonego zewsząd jaśminem, nie zwolniali tempa”. – A to ci dopiero potworek. „Nie zwolnili”.

 

„Nigdy nie należał do najzwinniejszych, zdecydowanie lepiej szło mu siedzenie na tyłku i pisanie poematów niż udawanie niepełnej rozumu wiewiórki”. – Zastanawiałam się chwilę, co mi tu zgrzyta i już wiem. Nie „niepełnej rozumu”, tylko „niespełna rozumu”.

 

„– Przeszukać ogród! Nie mogą być daleko! – [mała litera] Rozbrzmiało w oddali, na co uciekinierzy, jak jeden mąż, zaklęli paskudnie”.

 

„Ciało wbiło się w ziemię z upiornym trzaskiem łamanych kości”. – „Wbiło” jakoś nie bardzo tu pasuje, bo ciało raczej uderzyło, huknęło, cokolwiek takiego.

 

„Po naznaczonej bruzdami twarzy spłynęła samotna łza”. – Ach, jest i samotna łza! Sformułowanie tak wyświechtane, że już kiczowate.

 

Nie masz pojęcia o przecinku. Strzelasz nim na oślep, a jak się zapomnisz, to w ogóle go nie wstawiasz. Nie wypisałam wszystkich brakujących lub źle postawionych, bo w połowie zwyczajnie mi się odechciało – za dużo tego. A rodzaje błędów wciąż te same – brak przecinka przed „by”, „że”, imiesłowem przysłówkowym współczesnym i uprzednim, spójnikiem „czy” wprowadzającym zdanie podrzędne, zaimkami „co”, „kiedy”, „jaki”, które także wprowadzają zdanie podrzędne, o „jeśli” już nie mówiąc. Przecież to są podstawy. W większości jasne sytuacje.

 

Miewałaś też problemy z zapisem dialogów, tak jakbyś miała jakieś mgliste pojęcie o tym, ale jakby nie każda sytuacja była dla Ciebie jasna. Poza tym znalazłam jeszcze, jak już widziałaś, różne głupotki, ale ogólnie rzecz biorąc, z niczym innym aż takich problemów nie masz. Te przecinki jednak mnie zdumiewają.

 

Technikalia: 2

 

Styl (0–5)

 

Piszesz lekko, przyjemnie, w duchu fantastycznym, jak na fantasy przystało. Stosownie do gatunku używasz dobrze dobranych słów, które wprowadzają czytelnika w świat przedstawiony oraz tworzą odpowiedni klimat. Poza błędami technicznymi nie miałam problemów z Twoim stylem. Widać u Ciebie „rozpisanie” – z pewnością nie jesteś początkująca, masz świadomość tego, jak to się powinno robić. Czyta się płynnie, nic nie rozprasza.

 

Mimo że to proza, to pojawiły się także rymy, co bardzo mi się spodobało. Chodzi oczywiście o ten fragment:

„– Najmilsza ma Mirello, urodą swą przyćmiewasz wszystkie świata panie. Łaskawa ma Mirello, lico twe tak niewinne, wystarczy spojrzeć na nie! Cudowna niczym anioł z niebios zesłany, kłaniają ci się króle, kłaniają kapłany…”

Za taką inwencję twórczą należy się dodatkowy plus.

 

Styl: 5

 

Fabuła i pomysł (0–10)

 

Mimo że forma opowiadania jest dość ograniczająca, bo krótsza (a w bitwie obowiązuje także limit znaków, o czym za chwilę), udało Ci się stworzyć kilka ciekawych, całkowicie różnych od siebie i wiarygodnych postaci. Najbardziej oczywiście podobał mi się dziad-bard, w obu wersjach, i tej młodszej, i tej starszej. On jednak jest tu głównym bohaterem, więc całkiem naturalne, że czytelnik ze wszystkich postaci najbardziej poznaje jego. Poza nim występują tu postacie, które odgrywają mniejszą lub większą rolę, ale nawet jeśli są tylko poboczne, mało ważne, nie zbijają się w szarą masę. Spory plus za to, że umiesz nadać im jakieś cechy charakterystyczne, nie sprawiając przy tym, że te postaci będą nosicielami tylko tej konkretnej cechy. Na plus jest także stylizacja językowa bohaterów. Zupełnie inaczej wypowiada się bard, a zupełnie inaczej choćby taki syn płatnerza (zwłaszcza zderzenie tych dwóch postaci było ciekawe, bo podczas gdy bard mówił pięknym, kwiecistym językiem, syn płatnerza wypowiadał się w kolokwialny sposób – udał Ci się fajny kontrast).

 

Nie zaskoczyłaś mnie zakończeniem, bo w sumie domyśliłam się, że bard i bajarz to ta sama osoba. Sama nie wiem jak, ale to było dla mnie dosyć jasne. Może dlatego, że bajarz szczegółowo przedstawił tę historię. W końcu pewnych wydarzeń nie mógł znać nikt poza bardem. W każdym razie mimo tego, że się domyśliłam, pomysł mi się podoba. Ma w sobie coś z baśni, bo w końcu dziad opowiada tę historię dzieciom.

 

Podobała mi się forma, w jakiej napisałaś to opowiadanie, tj. forma szkatułkowa. Umiejętnie ją wykorzystałaś, za co także duży plus.

 

Tak naprawdę trudno mi coś więcej powiedzieć, bo jeśli jest bardzo dobrze, to jest bardzo dobrze i nie ma nad czym się rozwlekać. Dobrze wykreowałaś postaci, ciekawie poprowadziłaś historię, całość ujęłaś w formę opowieści w opowieści. Nic dodać, nic ująć, bardzo przyjemnie mi się to czytało.

 

Fabuła i pomysł: 9

 

Podsumowanie (0–3)

 

Podsumowując krótko – treść i styl na tak, technikalia na nie. Wychodzą dwa punkty. Bitwa jednak ma swoje wymagania, a jednym z nich jest odpowiednia ilość znaków. Ty ją przekroczyłaś – napisałaś prawie o ⅓ więcej, niż było można. Nie może przejść to bez echa, tak więc zdecydowaliśmy odjąć cztery karne punkty od całości.

 

Podsumowanie: 2

 

Razem: 14/23 (61%)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (20)

  • ausek 08.03.2017
    Przeczytałam ocenę wszystkich uczestników i powiem tak: chciałabym tak umieć wyłapywać wszystkie błędy i niezgodności. Zapisałam sobie Twoją ocenę i z pewnością będę ją analizować przy dalszym pisaniu. Dziękuję za cenne wskazówki. Mam w planach rozpisać tę historię, ale niestety nie wiem, kiedy to nastąpi. Dam tekstowi ''ochłonąć'', by spojrzeć na niego nieco później trzeźwiejszym okiem. ;) Dziękuję odwalenie dobrej roboty, pozdrawiam. :)
  • NieFikcyjna 09.03.2017
    Cieszę się, że mogłam się na coś przydać. :) No i dziękuję za miłe słowa. :) Jeśli zdecydujesz się kiedyś rozbudować ten tekst i wstawisz go tutaj, to z chęcią przeczytam. :D Pozdrawiam!
  • athame 09.03.2017
    Karola: Syzyf przy tobie to pikuś.
  • KarolaKorman 09.03.2017
    atheme, to nie tak, to co czytałeś to ocena Bitwy literackiej, na którą ja podawałam temat, a całą ocenę pisała NieFikcyjna i przyznaję zrobiła to po mistrzowsku :)
    Dostrzegłam też zmianę niku i różę na śniegu, marznie biedulka :) To był żart oczywiście :) Pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 09.03.2017
    Przeczytałam całość i jestem pod ogromnym wrażeniem. Kawał wielkiej roboty :)
    W jednym punkcie mam tylko niepewność:
    ,,Podobała mi się forma, w jakiej napisałaś to opowiadanie, tj. forma szkatułkowa. Umiejętnie ją wykorzystałaś, za co także duży plus.'' - mam wrażenie, że nie jest to forma szkatułkowa a raczej pierścieniowa.
    Serdecznie pozdrawiam :)
  • NieFikcyjna 09.03.2017
    Dziękuję. :)
    A co rozumiesz przez formę pierścieniową? Bo przyznam, że pierwszy raz spotykam się z takim określeniem.
  • KarolaKorman 10.03.2017
    NieFikcyjna, zwracam honor, zostało mi wszystko wytłumaczone pod oceną Akwusa. Muszę teraz wyjść, ale obiecuję po powrocie do domu wyjaśnić Ci moje wątpliwości, pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 11.03.2017
    kopiuję:
    ,,Wyróżniamy m.in. następujące rodzaje kompozycji:
     ramowa – dwustopniowy układ: istnieje fabuła a w jej w obrębie narrator przytacza inną
    opowieść,
     zamknięta – wyraziste uporządkowanie świata przedstawionego, akcentowanie jego
    skończoności, całkowitości. Świat przedstawiony nie wychodzi poza sferę fikcji,
     otwarta – fragmentaryczność świata przedstawionego, wieloznaczność, niedokończoność,
    konieczność konkretyzowania,
     szkatułkowa – układ wielostopniowy, polegający na tym, że z jednej opowieści rodzi się
    następna,
     Sternowska – luźna, swobodna, fragmentaryczna fabuła,
     Pierścieniowa – dosłowne lub przenośne powtórzenie na końcu utworu tego, co było na
    początku;
     Transformująca – wszelkie deformacje kompozycyjne wobec pozostałych zastosowane
    celowo przez autora''
    Przepraszam, że długo musiałaś czekać, ale to moje godziny ,,urzędowania'' na opowi. :)
    Nie wiem czy zaglądałaś do wspomnianej rozmowy z Akwusem, więc wyjaśniam:
    Kompozycje szkatułkowa zrozumiałam zupełnie inaczej, jak wy (Ty i Akwus) ją widzicie. Zajrzałam do innych regułek i definicji, przytoczyłam je pod wspomnianym tekstem i doszłam do wniosku, że taka konstrukcja to zlepek różnych opowiadań (,, typ powieści, której fabuła składa się z kilku odrębnych opowiadań, połączenie których daje pełny obraz fabuły''), w których jest wielu narratorów i opowiadają każda o czym innym, ale pojawia się w nich cząstka wspólnej opowieści, którą dostrzegamy po przeczytaniu całości. Patrząc na to w taki sposób, w historii Ewoile nie dostrzegłam takiej konstrukcji - stąd moje wątpliwości. Myślałam dzisiaj cały dzień o tym i dochodzę do wniosku, że zgodnie z tymi regułkami nie jest to konstrukcja szkatułkowa, nie jest też pierścieniowa, a najbliższa, albo właściwa, jest tu konstrukcja ramowa.
    To mój wniosek, może błędny, jeżeli tak proszą wyprowadź mnie z błędu. Pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 11.03.2017
    Tu przykład na to, że istnieje kompozycja pierścieniowa, cytuję: ,,Wtrącone opowiadania ułożone są symetrycznie, a cała historia rozpoczyna się i kończy w podobny sposób”. Nazywa on taką kompozycję kompozycją pierścieniową.'' tu likn: http://fe.ostatnidzwonek.pl/a-710-3.html
  • Akwus 11.03.2017
    Podaj proszę źródło :)
    Od razu dziękuję za miły wysiłek umysłowy z rana :D muszę się przygotować do odpowiedzi :)
  • KarolaKorman 11.03.2017
    Akwus, w drugim komentarzu podałam link, a w pierwszym ze źródła gdzie trzeba być zalogowanym, żeby wejść i nie mogę podać linku :(
    Zrobiłam zamieszanie, przepraszam, ale poszukuję odpowiedzi na dręczące mnie pytania :)
  • Akwus 12.03.2017
    A możesz zdradzić co to za miejsce z logowaniem? Pytam, by nie wdawać się w polemikę z wypracowaniem licealisty :) Poszperałem chwilę i mam kilka rozbieżnych wersji, acz najczęściej kwestia konstrukcji pierścieniowej utożsamiana jest z ramową.

    O konstrukcji pierścieniowej czytam niemal wyłącznie przy analizie Ferdydurke.

    Myślę, że NieFikcyjna miałaby dużo lepsze ode mnie podstawy do wyjaśnienia tematu, bo ja to raczej matematykiem jestem :)
  • NieFikcyjna 13.03.2017
    Ja też bym wolała zobaczyć najpierw źródło. :)

    Przyznam, że co do opowieści szkatułkowej, kierowałam się najprostszą definicją, jaką zapamiętałam ze szkoły, tj. opowieść w opowieści. I to by się zgadzało z tym, co mówi PWN: http://sjp.pwn.pl/sjp/szkatulkowa-forma-kompozycja-utworu-dziela-itp;2526617.html

    Jeśli natomiast chodzi o kompozycję pierścieniową, to nie znam takiego terminu, a w Internecie można znaleźć taką informację tylko w odniesieniu do "Ferdydurke". Na przykład tu: http://fe.ostatnidzwonek.pl/a-710-3.html. Źródło co prawda marne, ale cytuje Głowińskiego, tak więc jeśli Głowiński, w końcu autorytet w dziedzinie teorii literatury, nazywa kompozycję "Ferdydurke" kompozycją pierścieniową, to chyba można mu zaufać. Z tym że nie bardzo widzę, jak to ma się do tekstu Ewoile. Definicja, którą podajesz, jest trochę kulawa, zbyt ogólna i jeśli w kontekście tekstu Ewoile rozważyć właśnie tę "Twoją", to, owszem, pasuje, ale nie o to tu chodzi.

    To może ja się powołam na Słownik terminów literackich, tak będzie najłatwiej i najwiarygodniej:
    Kompozycja szkatułkowa odsyła do kompozycji ramowej, czyli - dwustopniowy układ -> świata przedstawionego dzieła: fabuła, w której obrębie opowiadana jest jakaś inna fabuła (lub szereg fabuł); bohater pierwszej występuje wtedy jako narrator drugiej. Fabuła pierwszego stopnia stanowi ramę kompozycyjną opowiadań znajdujących się na drugim stopniu. Tego rodzaju kompozycja występuje zwł. w -> cyklach nowelistycznych (np. "Dekameron", G. Boccaccia). Może ona ulegać dalszej komplikacji, stając się układem nie dwu-, ale wielostopniowym; mamy wtedy do czynienia z tzw. k. szkatułkową (np. "Rękopis znaleziony w Saragossie" J. Potockiego).
    Natomiast kompozycja pierścieniowa odsyła do pierścienia, czyli - dosłowne lub przybliżone powtórzenie na końcu utworu poetyckiego wersu początkowego lub paru wersów początkowych, np. w "Polały się łzy..." A. Mickiewicza.

    Tak więc - powinnam użyć terminu kompozycja ramowa, bo w tekscie Ewoile są dwa stopnie, a nie więcej. Natomiast z pewnością nie jest to kompozycja pierścieniowa, nic się nie powtarza na końcu. ;)
  • NieFikcyjna 13.03.2017
    Pardon, nie wiem, czy to się czymś różni, ale korzystałam z Podręcznego słownika terminów literackich (Głowińskiego i Kostkiewiczowej)
  • KarolaKorman 14.03.2017
    NieFikcyjna, kopiuję z poprzedniej wypowiedzi: Myślałam dzisiaj cały dzień o tym i dochodzę do wniosku, że zgodnie z tymi regułkami nie jest to konstrukcja szkatułkowa, nie jest też pierścieniowa, a najbliższa, albo właściwa, jest tu konstrukcja ramowa.
    Przepraszam, że zrobiłam zamieszanie, ale myślę, że wszyscy coś na tym skorzystaliśmy. Nasza dociekliwość na sto procent nam się opłaci. Ja osobiście zapytana w środku nocy, wyrwana ze snu, mogłabym wiele powiedzieć o wszystkich trzech :)
    Akwus, te wiadomości mam z literackiego kursu internetowego, w którym biorę udział. Zastrzegają sobie, by nie powielać, dlatego nie chciałam przekopiowywać i podawać linku, ale sądzę, że piszą tam nie sprawdzone rzeczy i na to się powołałam.
    Pozdrawiam Was serdecznie i cieszę się, że wyjaśniliśmy nasze, albo raczej moje, wątpliwości :)
  • Skoiastel 14.03.2017
    A ja się przyznam, że na konstrukcjach się nie znam. Ale wpadło mi do głowy (jakbym teraz zasadziła jakąś bzdurkę, to pardon) czy te konstrukcje nie mogą się jakiś pokrywać? O ile szkatułkowa z pierścieniową może niekoniecznie, o tyle ramowa ze szkatułkowa niejako z definicji może się pokryć? A może to jak z kwadratem i prostokątem; każda szkatułka ma ramę, ale nie każda rama jest od razu szkatułka? Tak jak mówię - nie wiem, nie znam się, jedynie dedykuję z definicji NieFikcyjnej.
  • Skoiastel 14.03.2017
    *jakoś pokrywać.
    Mój telefon jak zwykle coś knoci. Da się na Androidzie wyłączyć to ustrojstwo-slownik? Bo juz ktoryśset raz wiem, że piszę dobrze, a on sam coś psuje. W temacie takiej technologii jestem raczej do tyłu.
  • NieFikcyjna 14.03.2017
    KarolaKorman, Skoiastel – odpowiem grupowo, bo w zasadzie chcę napisać to samo. Z definicji, którą podałam za Podręcznym słownikiem terminów literackich, wychodzi na to, że w kompozycji ramowej mieści się kompozycja szkatułkowa – ale nie odwrotnie. Czyli w sumie to jest tak, jak z kwadratem i prostokątem, Sko. :) Po prostu kompozycja ramowa jest wtedy, gdy w opowieści występuje druga opowieść – ale tylko ta jedna, przez co tworzą się dwa stopnie. A szkatułkowa to taki podtyp ramowej, gdzie z kolei więcej jest tych opowieści, czyli jest więcej stopni. Całkiem to logiczne w sumie. :P
  • Karawan 09.03.2017
    Bardzo dziękuję za wielką pracę i wszystkie uwagi. Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości nieco poprawić to co piszę. Dziękuję!
  • NieFikcyjna 09.03.2017
    Mam nadzieję, że się na coś przydadzą. Pozdrawiam. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania