Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy Arysto — AutorAnonimowy

Na dobry początek:

 

Zapewne powtórzę się przy kolejnej bitwie jakże nieoryginalnym stwierdzeniem, ale szczerze dziękuję za wszystkie teksty, które zostały zgłoszone do bitwy, za cały trud włożony w ich pisanie i mam nadzieję, że oceny, jakie zostaną zaprezentowane, spełnią choć po części Wasze oczekiwania.

Tym razem podjęłam się oceniania w nieco inny sposób niż dotychczas, ale opowi niestety nie daje nam wielkiego pola do popisu i nie pozwala korzystać w udogodnień w postaci kursywy, podkreśleń, kolorów itd. Dlatego jeśli ktoś chciałby dostać oceny w postaci pierwotnej, gdzie w oryginalnym tekście zaznaczałam błędy, usterki, podkreślałam wątpliwe fragmenty, dodawałam uwagi, jakie w trakcie czytania mi się nasuwały – mogę bez problemu podesłać na mejla czy w inny dogodny sposób. Moim zdaniem jest to zdecydowanie bardziej widoczne i zrozumiałe rozróżnienie niż tutaj, gdzie możliwości mamy jednak ograniczone.

Ode mnie tyle, i powodzenia!

 

AA.

 

I. KAROLAKORMAN

 

1. Styl.

 

— literówki

 

„Dwie łzy spłynęły po bladych policzkach. Co na [ona] teraz czuje?”

„Ala szła szeroką miedzą, ciągnąć [ciągnąc] na powrózku łaciatą krowę.”

„I to, co było petem. [potem]”

„Ile ona miała zawsze do powiedzenia, gdyby nie te wspólne chwile, nie wiedziałabym o niej tulu [tylu] rzeczy.”

„– Kochanie, obudź się – szeptał [szepnęła] Róża, poruszając delikatnie ramieniem śpiącej Lindy”

„– Tata sobie nie może wybaczyć, ze [że] posłał tego dnia matulę na wygon.”

„– Wyglądasz jak ta chmura, co mi ją mama przed chwilę [chwilą] pokazywała.”

„a ja chciała [chciałam] jej tylko przekazać jakieś wartości życia.”

„Jedynie mogłabyś cieszyć się, że nie ma obok twojego chłopaka i nigdy nie zauważyła, [zauważył] jak dłubałaś w nosie.”

„Cała reszt [reszta] potoczyła się tak szybko, za szybko.”

„– Muszę zapalić. – Uśmiechnęła się. – Nawet o tym nie myślała [myślałam] przez całą noc.”

„– Czym się zajmujesz – zagadał [zagadała] ja ponownie Róża.”

„ale wyglądało, że wiatr próbuje przegonić stalowe chmury w innym kierunki [kierunku], a wiosce grozi posucha.”

 

— ortografia

 

„a teraz stały przed nią pięknie wyszlifowane i wylakierowane pułki [półki] na buty”

„która prowadzi szynk i z niejednym chłopem musi sobie dać radę i przed całą wsią, żeby nikt nie doniusł. [doniósł]”

„– Widzę, że jak zaraz lunie, to położy ludziom całe zborze. [zboże]”

 

— interpunkcja

 

„Nierdzewna toaleta po prawej,[zbędny przecinek] powitała gościa zapachem, który niejednego przyprawiłby o torsje, ale Róża nie zwróciła na niego uwagi, nigdy nie była obrzydliwa. [jestem prawie pewna, że nie chodzi o to, że „Róża nie była obrzydliwa”, a raczej, że nie łatwo było ją obrzydzić] Rzuciła tylko okiem w tamtą stronę i spuszczając głowę,[przecinek] skierowała się na posłanie.”

„Niesforne włosy, powyginane we wszystkie strony świata,[zbędny przecinek] zdmuchiwała z twarzy i odgarniała dłonią.”

„Wtedy jednak mała,[zbędny przecinek] miała tysiące rzeczy do zrobienia i wymykała się na podwórko, twierdząc, że nie jest głodna.”

„Stąpała po miękkiej, zielonej trawie, a na myśl o spotkaniu z ukochanym Maćkiem, [zbędny przecinek] jej policzki rumieniły się jak w sadzie jabłka.”

„Po powitalnym uścisku i namiętnym pocałunku, dziewczyna opadła na miękką, rozgrzaną trawę i zamykając oczy,[przecinek] poddała się pieszczotom ukochanego.”

„szeptał Maciek, całując nagie piersi, które uwolnił z uścisku szarej sukienki,[przecinek] rozpinając kilka małych guziczków.”

„Puścił szamoczącą się kobietę i rzucił, [przecinek] wychodząc:”

„Strzelanie bata smagało powietrze, [przecinek] wydając przeraźliwy trzask.”

 

— powtórzenia

 

„ale to też było jej największym marzeniem. Los jednak był wstrzemięźliwy.”

 

„– Bo nie możemy znaleźć dobrych spodni – tłumaczyła mama. – A te? – zapytała, pokazując następne.

– Y, y – mała znów zaprzeczyła.

– Dlaczego pozwalasz jej decydować? To tylko dziecko, niech ubiera, co jej dajesz.

– Linda, dlaczego nie chcesz tych spodni? – Róża pokazała pierwsze z brzegu z odłożonych na stertę na podłodze spodni.

– Bo mnie gryzą – odparła dziewczynka.

Kobieta przyłożyła spodnie do policzka, poruszała nimi w górę i w dół.”

 

— zapis dialogów

 

„– Gotowe! – a[wielka litera] mężczyzna wydawało się, że za chwilę wybuchnie.”

 

„– Ja mam na nią patent.[kropka po wypowiedzi] – Roześmiała się Róża.[kropka po opisie.] – mówię[wielką literą] jej, że ją zapisze [zapiszę] do Klubu Dyskusyjnego, zaraz milknie, chyba się boi samego tego stwierdzenia.”

„– Chodź, sama zobaczysz. [kropka po wypowiedzi] – Rafał zostawił otwarte drzwi, co dawało zaproszenie.”

 

„– Wiesz, Azorku, życie jest niesprawiedliwe – Pies, jak przy każdej takiej rozmowie, siedział wpatrzony w właścicielkę – jedni mają talent, który widać gołym okiem, a ja mam swoje głupie fantazje. Spisuję je skrupulatnie i chowam do szuflady, już miejsca mi brakuje, a nie zarobiłam nigdy złamanego grosza. Może powinnam wrócić do pracy? Linda niedługo pójdzie do szkoły, a ja tylko piszę, gotuję, piorę i pielę chwasty. Wiem, byłoby ci smutno, ale powinnam pomóc mężowi – Pogłaskała rozczochraną mordkę – ale póki co, przeczytam ci, co napisałam. [poleciłabym dopracować zapis dialogów, bo powtarzają się co rusz te same błędy]”

 

„– A może?... – Blondynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej – chciałaby pani?... – znów urwała. Było widać, że jest zakłopotana. [zapis dialogów do poprawy]”

„– Tak, z masłem i jajkiem na twardo, jak zniosą i będą kopać dołki mamie w ogródku, na pewno będzie szczęśliwa. – Roześmiał się – tylko gdzie będą mieszkać? [zapis dialogów]”

„– Dziwne, że wciąż to powtarzacie z tatą, a jakoś żadne z was nie okazuje oznak – Roześmiała się – albo ja nie zauważam – dodała i wyszła z pokoju córki. [zapis dialogów]”

 

— szyk zdania, składnia

 

„Słońce tyle co wstało, a mocne promienie już zdążyły wysuszyć poranną rosę. [brzmienie – może lepiej brzmiałoby np. „dopiero co”? zdaje się, że mniej kolokwialnie]”

„Róża od pierwszej chwili zakochała się w nim i tam spędzała swój wolny czas, pisała swoje opowiadania, paliła śmierdzące papierosy i dotrzymywała towarzystwa psu, a może pies jej, nie istotne byli razem. [druga część zdania stanowczo do poprawy]”

 

— inne uwagi

 

„ale w jej wciąż otwartych oczach malowało się zdziwienie, jakby niedowierzenie, jak mogła jej coś takiego zrobić osoba, która przed momentem mówiła o uczuciach.”

„Sama pani wie, Sylwester to nienajlepszy [osobno] dzień na odsiadkę.[”

„. Twierdziła, że jeżeli były odpowiednie proporcje włożone do garnka, to znaczy, że tak właśnie miało smakować.”

„Dlaczego ona ciągle postrzegała mnie, że ja nic nie robię, zastanawiała się Róża.”

 

Ogólnie:

 

Mając do czynienia z kilkoma tekstami Twojego autorstwa, mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Dobry, przyjemny styl, idealnie pasujący do obyczaju, który staje się Twoim wiodącym gatunkiem. Ale przeraziła mnie w tym tekście ilość błędów, usterek, które ogromnie rzucały się w oczy. Część z nich (część!) wypisałam powyżej, ale jestem pewna, że to nie wszystkie. Może to przez obszerność tekstu, może przez inne czynniki, ale zdecydowanie mogę użyć słowo „zawód” w kontekście dopracowania opowiadania.

 

Ocena: 5/10

 

2. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Obszerne opowiadanie pozostawia ogromne pole do popisu dla autora, dlatego też znalazło się miejsce dla kilku bohaterów i ich całkiem dobre poznanie. Tu śledzimy losy życia zwykłej/niezwykłej rodziny i przez cały ten czas rzeczywiście można się do nich przywiązać. Wzruszają, irytują, wywołują całą gamę różnorakich emocji, co jest niezwykle istotne. Kreacja każdej postaci wymagała zapewne sporo czasu i przemyśleń – ale udało się. Jest wiarygodnie, zupełnie jak w życiu.

Twoją mocną stroną są dialogi, zdecydowanie! I powinnaś korzystać jak najwięcej z tego daru umiejętnego tworzenia tak wiarygodnych rozmów pomiędzy fikcyjnymi postaciami. Zdecydowanie nie jest to łatwe, mogę z ręką na sercu potwierdzić z własnego doświadczenia.

 

W jednej scenie nieco nie pasowało mi, że Róża zwraca się do swojej wybawicielki na „ty”, a ta wciąż mówi do niej „pani”. Nie wiem czy to celowe, ale wolałam przywołać ten fragment.

 

„– To nie do pomyślenia. – Roześmiała się kobieta. – Ja chcę je przeczytać. Podam pani mojego e-maila i niech mi pani prześle te opowiadania.

– Trochę tego jest, zawalę ci całą skrzynkę – skomentowała uśmiechnięta.”

 

Co do wykreowanej przestrzeni – całkiem dobrze. Mamy dom, do którego bohaterowie wracają lub z którego chcą się wyrwać, każdy z bohaterów zdaje się mieć w nim swoje miejsce. Nawet pies, którego rola też nie jest bez znaczenia.

Moim zdaniem pod względem budowy tych elementów tekst broni się dość dobrze, choć nie zapominajmy, że na korzyść tego wpływa też jego obszerność – było miejsce do zawarcia elementów, które przy zachowanym limicie, z pewnością byłyby pominięte.

 

Ocena: 2/5

 

3. Zbieżność z tematem.

 

Początkowo miałam pewne wątpliwości, gdzie znaleźć pożądany motyw, ale z biegiem czytania zostawały one stopniowo rozwiane. I rzeczywiście – dobrze ukazana przypadkowość losu, gdzie jedno niekontrolowane zachowanie może nieść za sobą aż tyle różnorodnych konsekwencji. Mamy do czynienia z efektem domina, gdzie jedno przykre zdarzenie powoduje kolejne, i kolejne, i tak dalej. Aż w końcu (w przypadku naszej bohaterki) zdarzają się też dobre rzeczy.

Mamy także błąd, którego ewidentnie kobieta żałuje.

Naprawdę umiesz tworzyć teksty pod wymagany temat, co wbrew pozorom nie jest takie proste i za to ogromnie podziwiam.

 

Ocena: 5/5

 

4. Estetyka tekstu.

 

Postanowiłam odjąć tu punkt za zapis dialogów, bo naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Innych uwag do estetyki nie mam.

 

Ocena: 2/3

 

5. Spójność fabularna.

 

Rozbudowana fabuła i splot wielu współgrających zdarzeń to Twoja silna strona. Tak też jest i tym razem. Pozwalasz nam poznać bohaterów od wczesnych lat po późne, na przestrzeni czasu, jaki los im sprezentował we wspólnym towarzystwie. Widzimy jak rozwijały się ich relacje, jakie emocje, uczucia, zdarzenia towarzyszyły im na każdym kroku – w dni gorsze, lepsze. Dlatego też tekst i przedstawiane zdarzenia są tak wiarygodne (wiem, że to słowo powtarza się często, ale zdecydowanie masz talent do pisania obyczajówek). Fabuła nie gna na złamanie karku, ale pozwalasz nam poznawać i bohaterów, decyzje i ich skutki. I to mi się bardzo podoba.

 

Ocena: 2/5

 

6. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Umownie zgodne.

 

Ocena: 1/1

 

7. Dodatkowe zadania.

 

Jedna z niewielu bitw, gdzie mogę pokusić się o stwierdzenie, że temat dodatkowy został w jakimś stopniu zawarty, zwłaszcza, że bohaterka i jej los kręciły się wokół świata realnego i świata wyobraźni.

 

Ocena: 1/1

 

8. Uwagi osobiste.

 

*-7 pkt od całości odjęte za przekroczenie limitu

 

Opowiadania pozostawia po sobie naprawdę dobre wrażenie, jeśli chodzi o elementy fabularne, kreacji bohaterów czy świata. Pomysł też niczego sobie, i jak już wspomniałam – świetnie wpleciony pożądany motyw.

Jednak styl, a raczej brak dopracowania ogromnie rzucają się w oczy i gwałtownie zaniżają jakość tekstu. Większa dbałość o literówki, ortografię, interpunkcję oraz zapis dialogów, który boli najbardziej, i zdecydowanie moglibyśmy mówić o jednym z lepszych tekstów bitewnych.

 

RAZEM: 11

 

II. NIEBIESKA

 

9. Styl.

 

— interpunkcja

 

„Pozwól,[zdaje mi się, że przecinek w tym miejscu jest niepotrzebny, ale jako że mamy do czynienia z poezją, nie będę w to ingerować] więc dostrzec wschód słońca,”

„Przepraszam, to tylko ja, zaraz odejdę — myślę i obarczam cztery,[zbędny przecinek] zniekształcone kości obowiązkiem”

„Jest to nagłe, niespodziewane, ale dla kogoś,[przecinek] kto nie jest tą osobą.”

„Po bokach, niczym strażnicy broniący księcia,[tu zastosowałabym przecinki, jako że to wtrącenie] stoją kolorowe i szare zabawki.”

„Przechodzę obok lalki, dziewczynka z długimi, brązowymi włosami wygląda,[przecinek] jakby na kogoś czekała”

„w którym tworzyły się drobniutkie kryształki lodu,[przecinek] budzące w gardle ostre uczucie”

„wierzyłem, że pomimo tego,[przecinek] jutro też ujrzymy”

„Nie wiem, jak wygląda ktoś taki,[przecinek] jak ja”

 

— powtórzenia

 

„Cała ta nicość, która rozgościła się we mnie na wieki, pozwala zablokować niepotrzebne emocje. Zawiązała wokół nich sznur zrodzony z nieprzerwanej wieczności, który wbijał się z każdą sekundą coraz dalej i dalej. Głębiej. Było to odzwierciedleniem balona, który więcej nie potrafi wytrzymać”

„zaraz nastąpi to; pustka blokująca oddech, normalne funkcjonowanie, zaburzająca wszystko, co próbuje żyć, oznajmia, że zaraz nastąpi to; pustka zabierająca obumierające serce, sprawiająca niesamowity ból, gorszy od tego, co zaraz nastąpi; pustka zaciskająca szkarłatne szpony i pozostawiająca ślad na wieki na duszy, szepcze przez wstążki niewidzialności, że zaraz nastąpi to.” – tu powtórzenia zdają się być celowe, ale nie wiem, czy spełniają do końca postawioną przed nimi rolę

 

— szyk zdania, składnia

 

„Pustka wywiercająca dziurę w umyśle, wpijająca się w najmniejsze, a[w tym miejscu skłoniłabym się ku zastąpieniu „a” słowem „i”, jako że „najmniejsze” i „najbardziej czułe” miejsca stanowią całkiem logiczną kolokację cech; gdyby np. chodziło o największe – co od razu przywodzi na myśl mocniejsze – a zarazem najczulsze, wtedy „a” brzmiałoby jak najbardziej okej] najbardziej czułe miejsca, sygnalizuje, że zaraz nastąpi to”

 

— inne uwagi

 

„Została tylko świadomość istnienia i potrzeba, powoli zanikająca, utrzymania się przy życiu.” – to przykład jednego ze zdań, które mimo iż są prawidłowe, mogłyby moim zdaniem brzmieć lepiej, gdyby – właśnie – gdyby określenie opisujące wystąpiło przed opisywanym – „powoli zanikająca potrzeba” – ale to do własnej decyzji i jak komu zagra, tak napisze ;)

„myślę i podążam tam, gdzie nogi się przemieniają[nie mam pewności, czy o to słowo chodziło]”

 

„Nadszedł wieczór, a wraz z nim niezrozumiany[zdaje mi się, że chodzi raczej o słowo „niezrozumiały”, jako że odnosi się do cechy „niepokoju” – „niezrozumiany” może być np. człowiek] niepokój.”

 

*mieszanina czasów:

 

„Leżymy razem.

Popatrz mamusiu, to wschód słońca.

Pod nami zimna i ciepła ziemia. Chłód emanował z każdej strony i wił się po łapach, tułowiu i pysku, docierając do nosa, w którym tworzyły się drobniutkie […] zimno wręcz paliło połączone […] ciszę zagłuszyły dźwięki […] dzień zaczyna malować najpierw różową, potem czerwoną, wymieszaną z żółtym i pomarańczowym, linię.”

 

„Leżymy razem.

Popatrz mamusiu, kolejny wschód słońca.

Który to już? — Nie mam pojęcia. Mijają chwile, mijają sekundy i godziny. Nie wiem, jak wygląda ktoś taki,[przecinek] jak ja, jak wygląda cokolwiek żywe. Czy ja jestem żywy? Tego też nie wiem.

Na jej pysku zaczęły drgać małe włoski; skakały we wszystkie strony. Łapy trzęsły się jak u starego kundla, a nie młodej samicy. Nie tylko one — całe ciało. Każdy najmniejszy ruch sprawiał ogromny trud.”

 

– nie wiem, czy celowa, czy jednak nie

 

Ogólnie:

 

Tekst, czego spodziewać się można było od początku, jest na zdecydowanie wysokim poziomie – dopracowany, zadbany, płynie się przez niego z ogromną przyjemnością, a i doznania z biegiem zdarzeń skłaniają ku coraz głębszej refleksji. Gdzieniegdzie zauważyłam jedynie drobne usterki (większość wymieniłam powyżej), co nie zmienia jednak faktu, że ocena za styl jest wysoka.

 

Ocena: 8/10

 

10. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Świat przedstawiony w tekście to jedna z kwestii, w których wolałabym milczeć, bo po prostu mam pewne opory – sama interpretacja z pozoru jest łatwa, ale wgłębiając się coraz mocniej, widać, że wcale tak prosto nie jest. A wręcz przeciwnie. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że gdyby ktoś kazał mi Twoje opowiadanie wyjaśnić bardzo szczegółowo, dociec i przedstawić wszelkie zawarte w nim tajemnice, poległabym od razu. Często wolę opierać się właśnie na owych wrażeniach, jakie wywiera podczas czytania sam tekst, gdzieś w zakamarkach duszy, gdzieś w zakątkach wyobraźni wszystko się lokuje, potęgowane wzbudzanymi emocjami. I myślę, że lepiej niech tak pozostanie, by nie zbrukać tekstu, niepotrzebnymi insynuacjami.

Błędów w świecie przedstawionym doszukać się raczej ciężko, bo i perspektywa, jaką stosuje Autorka nieco ułatwia zadanie i daje jej większe pole do popisu. Które moim zdanie zostało dobrze zagospodarowane. Buduje narastające odczucia, wyobraźnia też pracuje na coraz większych obrotach, kolorujesz, ranisz, wprawiasz w zadumę, spowijasz przestrzeń nie tylko samymi zdarzeniami, ale ubierasz je w uroczą otoczkę – ja taki styl i zabieg lubię. Według mnie tu się sprawdza. Zdecydowanie.

 

Ocena: 2/5

 

11. Zbieżność z tematem.

 

Ehh, i dochodzimy do punktu, w którym naprawdę mam problem, by przyznać odpowiednią ilość punktów, która nie byłaby krzywdząca, ani wygórowana. Za pierwszym razem naprawdę ciężko było mi się dopatrzeć tematu głównego, tekst prowadzi czytelnika z zupełnie inne rejony rozmyślań. Przypadek i błąd są tu niejako na uboczu – dodatek, przewijający się gdzieś w tle, ale koniec końców nie odgrywający większej roli. Gdyby nie znajomość odgórnie narzuconego tematu – pewno nie poszłabym nawet delikatnie w stronę takiej właśnie interpretacji.

Czytając tekst kolejny raz, i kolejny, wyszukując pożądanych przypadków i błędów – mogłabym skłonić się ku opinii, że są – to przypadek decyduje, w jakie ręce trafia główny bohater – pies. Dobre czy złe. Wprawdzie mamy tu jedynie przedstawiony dramat trafienia w ręce okrutne, i może dlatego nie mamy porównania do sytuacji, gdy pies trafia do ludzi, którzy mogliby na takie miano zasłużyć.

Koniec końców, jestem zdania, że pożądany temat ginie w tekście. Albo ja po prostu źle odczytuję, interpretuję zamiary Autorki.

Gdzieniegdzie przeplatają się wprawdzie określenia „błąd”, „przypadek”, ale wymaga się raczej czegoś innego – by wynikało to z samej treści.

 

Ocena: 2/5

 

12. Estetyka tekstu.

 

Żadnych zastrzeżeń nie mam.

 

Ocena: 3/3

 

13. Spójność fabularna.

 

Tekst jest zdecydowanie poruszający i zawiera treści bolesne, ale jakże prawdziwe dla współczesnego świata, gdzie przemoc wobec słabszych i bezbronnych, nieludzkie traktowanie, niestety, są na porządku dziennym. Czasem dobrze ukryte, częściej świetnie skrywane przez same ofiary, ale są i zdaje się, że ludzkość jako taka nigdy sama nie będzie w stanie zapobiec agresji, przemocy. Możemy jedynie działać, by w jakikolwiek sposób ją ograniczać i chronić tych, którzy tego potrzebują.

Fabuła nie jest mocno rozbudowana, głównie skupiamy się tu na uczuciach, odczuciach, nieszczęściu, jakie spotyka psa. I tu chciałabym powiedzieć, że jestem mocno – pozytywnie zaskoczona, bo to niezwykle oryginalna perspektywa. Ogromny plus za podejście do opowiadania w ten sposób. tyle empatii, ile posiadasz, co widać w tekście bitewnym, jest naprawdę niespotykane i cenne.

Forma, jaką przyjmujesz przy prowadzeniu tekstu, wprawia mnie jednak w niemałe zakłopotanie, bo z jednej strony wzbudza we mnie głębokie odczucia, zwłaszcza mocno podkreślone zakończenie, ale można też zarzucić niemały przerost formy nad treścią.

Zagwozdkę mam niemałą – nie zaprzeczam.

Jednak podążę za pierwszymi (mówią, że najlepszymi) odczuciami, i nie będę dociekać na siłę czegokolwiek.

Fabuła ma sens. Porusza. Odziera człowieka z kolejnych wad – bez owijania w bawełnę.

 

Ocena: 2/5

 

14. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

 

15. Dodatkowe zadania.

 

Niestety dla mnie temat ten nie został zawarty, znalazłam jeden fragment, który mógłby choć nieznacznie nawiązywać do danej sentencji, ale mimo starań nie doszukałam się tego, co potrzebne.

 

Ocena:0/1

 

16. Uwagi osobiste.

 

Z oceny jasno można wywnioskować, że tekst przypadł mi do gustu zdecydowanie. Porusza, nie brak mu lekkości i delikatności, a zarazem tak mocnego wydźwięku, głównie przez stanowcza końcówkę. Ale nie tylko – wzmianki o przemocy, o brutalnym traktowaniu, potem stracie, tęsknocie, pragnieniu śmierci. Na emocjach grasz jak nikt inny.

Więcej wątpliwości ma dla mnie samo odnoszenie się treści do wymaganego tematu – niby gdzieś się przeplata, po większym wysiłku i poszukiwaniach, można dostrzec go fragmentarycznie. Chyba że po prostu ja nie widzę, co jest mocno prawdopodobne.

Niemiej jednak, tekst zyskuje moją wyraźną aprobatę. Brawo!

 

RAZEM: 18

 

III. 60

 

17. Styl.

 

— literówki

 

„Utknęła w[we] śnie na jawie niby płatek śniegu,[zbędny przecinek] wśród brudnej bieli, jednakowych pór roku i kruchych ciast, które widywała jedynie zza szyby cukierni. [niezbyt komfortowa konstrukcja zdania, nawet po kilkakrotnym przeczytaniu zastanawiams ię, o co tak naprawdę może chodzić – płatek, który utkną w jednakowych porach roku i kruchych ciastach?]”

 

„Ludzi po bruku przesuwał czas, dniem[za dnia/w dzień] kładli na nas pobłażliwy wzrok, popychając wzajemnie podobnych sobie”

 

— interpunkcja

 

„mówiła bardziej do siebie,[zbędny przecinek] czy do mnie?”

„podzielić się oddechem,[zbędny przecinek] albo złamanym groszem.”

„Po prostu, bez pożegnania, tak,[przecinek] jak na samym początku nie odważyło się zapukać do drzwi”

 

— zapis dialogów

 

„– Dotknęłam raz miłości, wiesz? – jedwabistym[Jedwabistym – opis rozpoczyna wielka litera] głosem dotarła do sedna mnie”

„– Powiem ci coś, choć milczysz. Jeśli kiedykolwiek muśniesz dłonią miłości, nadal nie będziesz wiedział jak smakuje, jaki ma kształt, czymże jest ona tak naprawdę. Zdradzę ci, że pachnie kimś. – objęła[Objęła – zapis dialogów] kocem ciało.”

„– Pohuśtaj mnie. – roześmiane[Roześmiane – zapis dialogów] oczy obserwowały, jak się podnoszę. Chciałoby się rzec: „I jak upadam””

„– Czego szukasz? – kobieta[Kobieta] ściągnęła złotą maskę arlekina, kładąc dłonie na biodrach, podkreślonych szerokim, czarnym paskiem.”

„– A ona? – wziąłem[Wziąłem] koc, wtuliłem się w niego, a potem znów przeniosłem pełen nadziei wzrok na arlekina.”

 

— szyk zdania, składnia

 

„Chcieliśmy przeżyć chwile wypełnione beztroską kolejny raz, odtworzyć stare kasety, na siłę wepchnąć je do odtwarzacza DVD, chociaż nie pasowały tam.[zmieniłabym kolejność wyrazów, coby i brzmienie zdania było lepsze, np. „chociaż tam nie pasowały”]”

 

— inne uwagi

 

„rysy tworzyły pajęczą sieć, kalecząc drżące usta, raniąc bladą twarz i powieki utkane z babiego lata. Wszędzie pozostawiała cząstkę siebie, te strzępki nikłego już ciepła, woń papierosów, przesiąkającą zarówno stary dres, jak i czarne włosy, sięgające posiniaczonych łopatek.” [ mam wrażenie, że tekst jest tak mocno przesycony przymiotnikami i przez to czyta się go tak ciężko, mozolnie – jakby w każdym zdaniu każde słowo musiało być poprzedzone wyrazem określającym jego cechy – może lepiej pokazać, nie narzucać?]

 

„Nieśmiała [skąd narrator wie, że to właśnie cecha tej dziewczynki, jeśli jej nie zna? – bezpieczniej byłoby np. użyć zwrotu „nieśmiało podeszła”, bo może wnioskować to po jej zachowaniu] dziewczynka podeszła do nas, gdy opisywaliśmy sobie wzajemnie kształty chmur.”

 

„– Odejdź – przeraził mnie własny głos, tak nieludzko ludzki, wyzwalający uśpiony strach. Strach, wrzucony na dno przepastnej kieszeni umysłu człowieka, chcącego w swym nieczłowieczym człowieczeństwie odebrać nam przebitą na wskroś rzeczywistość. Zranioną tępym, kuchennym nożem.

Rzekł, że zechciałby zdjąć czerwony koc i to, co kryło się pod nim.” [zastanawiam się, kto co mówi w tym fragmencie – czy „odejdź” to wypowiedź jego czy jej? W pierwszej chwili wskazywałabym na dziewczynę, która go zostawia, znika, ale skoro „przeraził mnie” tzn, że jednak on każe jej odejść – myślę, że po prostu nie rozumiem kontekstu lub źle go odczytuję]

 

„Dała gumy balonowe, włożyła ich kolorowe opakowania w szpary pomiędzy ogniwami łańcuchów od huśtawek, jakie równie dobrze mogłyby zaciskać się na szyjach, boleśnie, rozrywając skórę.”

„Barwy dzieciństwa ponownie pokryły strudzone twarze, odprysnął lakier przymusowej dojrzałości w świecie, gdzie siłą nas wepchnięto. Sami otworzyliśmy okno i wyskoczyliśmy, bez butów i kół ratunkowych, choć byli tacy, co mówili, że nie umiemy pływać, że utoniemy, że ciemna toń zamknie się nad głowami, że nie zdążymy wypłakać oddechów sobie wzajemnie, że ciała nasze pogrzebie rzeczny muł.”

„Niby tłumaczyła mi, że przecież to jej życie, że jedynie czasem ma okazję oddychać płatkami śniegu, odlecieć gdzieś daleko, dalej, niż zalany krwią horyzont, ale w dalszym ciągu nie potrafiłem zaakceptować czarnej anielicy jako całości, a nie obłoku pozbawionego wad, przypiętego do korkowej tablicy jak informacja o kartkówce.”

„Zamiotła nadzieje pod stół, tak jak matka kawałki zepsutej zabawki swego zapłakanego dziecka.”

„wymięta, na której łzy i krew utworzyły tętniącą rozpaczą mieszaninę, niby czerwona akwarela rozcieńczona wodą.”

„potem zamknąć na taśmie niby ćmę w słoiku. Może to trochę prawda, może miłość nawet była taką ćmą, co lgnie do światła i nie pozwala ci zasnąć, choć czasem zwyczajnie jest. Po prostu jest. Trwa przy lampce nocnej, póki jej nie zgasisz, póki nie zaśniesz, zmorzony snem.”

„albo zdepczę teraźniejszość mokrymi, szarymi tenisówkami bez sznurówek.”

„głos całkiem inny, pozornie taki sam, lecz to niemożliwe, by czerń włosów wybielała, także zignorowałem podobieństwo, schowawszy się wśród ruin bezdennej ciszy.”

„Łgała nawet bez nut i linii melodycznej, podsuwała pod nos swoje sfabrykowane zaufanie, uczucie, spryskany perfumą fałsz. Stąpała po klawiszach fortepianu, wyśpiewując moją klęskę zawartą we własnej.”

 

Pozwoliłam sobie wypisać przykłady niektórych zdań, jaki podkreślałam sobie podczas czytania; niektóre to bardzo dziwne porównania, które mam wrażenie, że są tylko po to by być – nic ze sobą nie wnoszą; niektóre to metafory tak zaplątane, że ciężko się w nich odnaleźć, inne to zdania, które naprawdę trudno się czyta i nie mają dla mnie większego sensu – może to tylko dla mnie, ale chciałam zaznaczyć je jako rodzące moje wątpliwości i poddałabym je głębszej analizie

 

Ogólnie:

 

Przyznam szczerze, że jestem ogromnie zdziwiona, że tak ciężko było mi przebrnąć przez ten tekst, bo czytałam Twojego autorstwa już niejedno opowiadanie i często byłam pod ogromnym wrażeniem – mam na myśli np. jeden z tekstów bitewnych, które miałam przyjemność przeczytać.

Nie wiem, z czego to wynika, ale ten, mimo iż pisała go przecież ta sama osoba, wydaje mi się ciężki. Wręcz przytłaczający – przytłacza ilość niezrozumiałych metafor, ogrom przymiotników, który tak spowalnia tempo czytania, wcale nie działając lepiej na wyobraźnię. Może lepiej dać czasami czytelnikowi wolną rękę, choć trochę ofiarować mu pole do popisu i do dopowiedzenia sobie samemu, jakie było to, o czym czytał. Tutaj mam wrażenie ostrego narzucania każdej pojedynczej kwestii.

Poetycki ton całego opowiadania nie jest zły, w niektórych momentach ulegałam zawartej pomiędzy wierszami wyniosłości, docierały do mnie elementy fabuły, która bądź co bądź ginie w natłoku, przesycie używanego stylu. Ale o tym później.

 

Ocena: 6/10

 

18. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Kreacja bohaterów jest dość intrygująca, owiana gorzką tajemnicą, bo równie gorzkie jest ich życie – ich los. Równie gorzki, a może nawet jeszcze bardziej, jest ich koniec. Bo Autorka litościwa dla swoich bohaterów zdecydowanie nie była. Jednak mam wrażenie, że właśnie postacie schodzą na drugi plan i czytelnik chociaż chce poznać ich lepiej, związać się z nimi, nie może – bo próbuje iść naprzód, siłuje się z tekstem.

Świat przedstawiony nieustannie kojarzy mi się z bajką „Dziewczynka z zapałkami”. Nie wiem do końca dlaczego, jednak podczas czytania ciągle miałam w głowie obraz zmarzniętej dziewczyny, która gdzieś na krańcu świata, porzucona, bez miłości, ogrzewa się jedynie resztami małych drewnianych patyczków. Nasza bohaterka miała koc. Czerwony.

Klimat budowany jest głównie na bazie stosowanej formy – nieco baśniowy, ale wciąż jak dla mnie ogromnie przesycony. Przedobrzyć, przekroczyć granicę wcale nie jest trudno i tu niestety się to udało – powtórzę się zapewne nie raz, że czytelnik ma prawo zgubić się w tekście. Musi wracać do poprzednich zdań, czytać je po kilka razy, coby się wygrzebać z natłoku metafor i często niezbyt trafionych porównań.

 

Ocena: 2/5

19. Zbieżność z tematem.

 

Mam niestety wrażenie, że temat, jaki powinien być przewodnim w bitwie, ginie w samej formie tekstu. Nie umiem rozwikłać, co tak naprawdę jest błędem, co przypadkiem. A szczerze mówiąc, podczas czytania w gąszczu zawiłych metafor, zapominam, o czym tak naprawdę czytam i co powinno być motywem przewodnim. Może to tylko moje wrażenie – nie zaprzeczam, że nie jest to forma, w której czuję się dobrze, dlatego wszelkie wątpliwości poddaję do analizy i decyzji samej Autorki.

 

Ocena: 2/5

 

20. Estetyka tekstu.

 

Zapis dialogów pozostawia nieco do życzenia, inne kwestie jak najbardziej okej.

 

Ocena: 2/3

21. Spójność fabularna.

 

Fabuła to niestety kolejna kwestia, która ginie szczelnie przykryta, dogłębnie owinięta formą tekstu. Nie wątpię, że znajdą się zwolennicy takiego pisania i będą z tego czerpali niemałą przyjemność, ale niestety nie mogę zapisać siebie do tej grupy. Męczyło mnie strasznie wyłuskiwanie faktów i zdarzeń spomiędzy gąszczy pozornie wzniosłych zdań. To zdecydowany minus tekstu.

Ale z drugiej strony nie zawsze potrzebne są fajerwerki i wodospad trupów, coby zrobić wrażenie. Może zamknąć się na historię znajomości dwojga przypadkowych ludzi, których los traktuje tak, nie inaczej, a właśnie ich relacja będzie głównym motywem – niezbyt rozbudowanym, ale całkiem donośnym. Autorka pokazuje, że jedna decyzja, jeden krok może zmienić wszystko – nie tylko życie autora decyzji, ale i tej drugiej osoby, która będzie cierpiała poprzez konsekwencje dokonanego wyboru.

 

Ocena: 1/5

 

22. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

23. Dodatkowe zadania.

 

Niestety temat dodatkowy jest dla mnie niewidoczny, a może po prostu gdzieś mocno ukryty.

 

Ocena: 0/1

 

24. Uwagi osobiste

 

Powtórzyłam to zapewne wielokrotnie – przebrnięcie przez tekst wymaga nie lada wysiłku, niestety nie mam tu na mysli typowego wysiłku intelektualnego. Po prostu Autorka zrzuca na czytelnika lawinę splątanych i zaplątanych metafor, porównań, zdań, z których naprawdę ciężko się wydostać.

Przesycony. Tak, to dobre słowo – tekst jest nimi przesycony. I na to radziłabym tylko zwrócić uwagę.

Zachowanie umiaru nie jest wbrew pozorom rzeczą złą. Chociaż wydaje się, ze szafowanie wyniosłymi i głębokimi myślami jest dobre i podnosi jakość tekstu, nie zawsze musi tak być. Często wręcz przeciwnie – meczymy czytelnika i zniechęcamy do dalszego czytania.

I nic więcej chyba nie mogę dodać – jednak, coby było jasne – nie oceniam tekstu jako złego – po prostu zmiana niektórych kwestii sprawiłaby, że stałby się dużo przejrzystszy – tym samym lepszy.

 

RAZEM: 14

 

IV. LITTLEGIRL

 

25. Styl.

 

— literówki

 

„Człowiek ubranych[ubrany] na czarno wkroczył do mojego domu i zmienił wszystko.”

„Nikt nie wiedział, że wtedy spotkałam morderce[mordercę].”

„Nie zrobiliśmy więcej niż dwadzieścia kroków, kiedy do naszych uszów[uszu] doszedł dźwięk ostrego, męskiego głosu.”

„dzięki któremu bylibyśmy wstanie [w stanie] uciec.”

„bo mój drogi towarzysz nie prędko[nieprędko] dojdzie do siebie.”

„Minęła[minęło] dosłownie kilka sekund, kiedy usłyszałam strzał.”

„Runęłam na ziemi.[ziemię]”

„zręcznym ruchem wyciągnęłam ostrze i przystawiłam to [do] szyi klęczącej nade mną postaci.”

„Zimno emanujące z tych szarych oczów [oczu], to, przez które przelałam tak dużo ludzkiej krwi.”

„Przecięłam tętnice,[tętnicę] a moje ręce w mgnieniu oka przybrały taką samą barwę, jak krew ofiary.”

„Gdy wróciłam pamięciom [pamięcią] do tamtej nocy, to rzeczywiście, odcień oczu wydał mi się jakoś ciemniejszy”

 

— interpunkcja

 

„Czasem myśli przychodzą same, te,[przecinek] o które nigdy nie prosiłam, kroczą za mną,[przecinek] nie dając ani chwili wytchnienia.”

„Gdybym nie była mu potrzebna,[zbędny przecinek] lub stanęła na drodze do osiągnięcia jakiegoś celu”

„To tylko przeciąg, powtarzałam sobie,[przecinek] przekraczając próg pokoju”

„Podeszłam do okna i stanęłam na palcach,[przecinek] starając się dostać wystarczająco wysoko, by je zamknąć.”

„Substancja właściwie nie była czerwona, kolor,[przecinek] który mienił się przed moimi oczami odzwierciedlał jedną barwę - czerń.”

„Kobieta,[przecinek] jakby czytając w moich myślach, zaczęła ponownie mówić.”

„W miarę upływającego czasu,[zbędny przecinek] wśród samych morderców zaczęłam rozumieć ich idee. Oszczędzaliśmy cierpienia, zarówno zdrowym, jak i chorym.”

„– Tchórz – stwierdziłam,[przecinek] przyciskając ostrze tak, że nadcięło skórę.”

„zakończył,[przecinek] coraz bardziej łkając.”

„nie stanowiło adekwatnego określenia,[przecinek] biorąc pod uwagę sytuację,”

„Leżał na trawie,[przecinek] przytrzymując lewą stronę brzucha”

„Siedząc przy szybie,[przecinek] przyglądałam się ludziom idącym chodnikiem”

 

— powtórzenia

 

„Jak tak o tym myślę, to już dawno powinnam się do tego przyzwyczaić, przecież tak wyglądało nasze życie od najmłodszych lat. Szkolona do tego typu zadań, przywykłam do realiów świata.”

„czy i tym razem nam się uda. W sumie za każdym razem dopadały mnie wątpliwości”

„przecież minęła dopiero chwila. W sumie nie było się czemu dziwić, należeliśmy przecież to tej niewielkiej grupki ludzi zwanych "profesjonalistami".”

„byłam coraz bardziej okrutna. Zmieniałam się, choć to w sumie lepiej, stawałam się coraz bardziej odporna.”

„Tej nocy mama musiała zapomnieć je zamknąć, a w pokoju zrobiło się strasznie zimno. Musiała być naprawdę zmęczona, by o tym zapomnieć, ale w sumie nie było się czemu dziwić.”

„Podeszłam najciszej jak mogłam, by go nie obudzić i odkryłam lekko kołderkę, by upewnić się, że wszystko z nim w porządku.”

„zabijaliśmy tych ludzi, nie zaprzątało to zbytnio mojej głowy. Nie wiedziałam, jak właściwie się to zaczęło.”

„Biegnąc co sił w nogach, starałam się zostawić to wszystko za sobą, zapomnieć o tym, co się wydarzyło.”

„Bez uczuć wykonujący swoją pracę idealnie, tak, robot to idealne określenie.”

„zasięgu mojej ręki. Wiedziałam, że moje posunięcie nie należało do najbezpieczniejszych”

 

— szyk zdania, składnia

 

„Czasem zdarzały się jakieś komplikacje, domownicy obudziwszy się zaalarmowani może podejrzanym dźwiękiem, a może zwykłym przeczuciem, postanowili sprawdzić, co się dzieje.” [zdanie nieco do przemyślenia pod względem budowy]

„Czasem łapałam się na takich myślach, w sumie coraz rzadziej, przestawałam już zauważać, byłam coraz bardziej okrutna.” [to samo, co powyżej]

„W tamtym momencie jednak moja wyobraźnia wybrała własną drogę, podsyłając mi co chwilę to gorsze obrazy.” [i kolejne do kolekcji]

„Przeciw jego słowom przeczyły [jego słowom przeczyły]własne oczy, tak dobrze mi znane.”

 

— inne uwagi

 

„Czasem dzień staje się bardzo ciemny i mimo słonecznego południa, niemożliwym jest dostrzeżenie czegokolwiek, oprócz ciemnej strony wszystkiego, co znajduje się w człowieku. [nieco dziwnie sformułowana druga część zdania – niby wiadomo o co chodzi, ale jednak nie brzmi]”

„ale jednak, mimo wszystko chciałam poskładać układankę w pozorną całość.”

 

Ogólnie:

 

Tekst jest napisany stylem prostym, całkiem przyjemnym w czytaniu, dlatego czytelnik się nie męczy. No może tylko wtedy, gdy napotyka na swojej drodze cały wachlarz usterek, których spora część jest wymieniona powyżej – czyli wesoło nie jest. Sporo literówek, drobne, aczkolwiek rzucające się w oczy powtórzenia, niedopracowana interpunkcja. To naprawdę może zostać wyeliminowane i tekst zyskałby bardzo wiele – także większa czujność, kolejna korekta po napisaniu, lepsze dopracowanie i na pewno da się coś z tym zrobić.

 

Ocena:5/10

 

26. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Główna bohaterka opowiadania stanowi przykład postaci tragicznej, której los naprawdę wzbudza współczucie – wiemy, że miała wybór, jednak będąc człowiekiem i podążając jedną z głównych cech ludzkiej natury – wybrała mniejszy ból, a raczej skrócenie swojego cierpienia. Nie widziała dla siebie innej drogi, jak tylko podążenie ścieżką zemsty, najpierw potrzebowała jednak solidnego treningu i obycia w świecie, którego w ogóle nie znała. I sadzę, że oddałaby wiele, by nigdy tak naprawdę go nie poznać i móc żyć skromnie, aczkolwiek z bliskimi.

Niestety jej los potoczył się inaczej. Podoba mi się fakt, że w krótkim tekście, opatrzonym limitem, zdołałaś zawrzeć tyle zdarzeń z jej życia, które miały tak ogromny wpływ na to kim koniec końców się stała.

Jeśli chodzi o kreację przestrzeni, nie skupiasz się za bardzo na opisach miejsc, jednak nie jest to aż tak wymagane, bo nie odgrywają one aż tak wielkiej roli. Tam, gdzie to potrzebne, mamy do czynienia z klimatycznym, ciemnym zarysem pomieszczenia (scena z bratem w łóżeczku) oraz główna scena przygotowywanego napadu.

Jest tylko jedno zdanie, które nieco mnie zaintrygowało:

 

„Gwiazdy w idealny sposób kontrastowały z intensywnie świecącym księżycem w pełni.”

 

Jako że gwiazdy i księżyc świecą, nie stanowią dla siebie chyba kontrastu.

 

Ocena: 2/5

 

27. Zbieżność z tematem.

 

Jedna z bitw, gdzie temat (przypadki i błędy) jest widoczny, fabuła oplata się wobec niego całkiem zgrabnie i nie muszę szukać go na siłę pomiędzy wierszami. Dlatego ocena wysoka – zasłużenie. Wiemy kto i gdzie popełnia błąd, przypadek zmienia życie niejednego bohatera. Brawo!

 

Ocena: 5/5

28. Estetyka tekstu.

 

Wkradają się dywizy w miejsca myślników.

 

Ocena: 2/3

 

29. Spójność fabularna.

 

Fabuła całego przedsięwzięcia zdaje się być dobrze przemyślana, a i sama konstrukcja tekstu, też przypadła mi do gustu. Ukazujesz najistotniejsze sceny, które przedstawiają formowanie się osobowości naszej bohaterki. Zdarzenia pociągają za sobą konkretne skutki w jej życiu, więc ciągłość przyczynowo-skutkowa zostaje zachowana.

Podoba mi się dodanie do opowiadania postaci małej dziewczynki, która przypomina bohaterce ją samą w przeszłości, na początku swojej drogi – jakby historia zataczała koło, jednak ta mała trafi w lepsze ręce, niż trafiła Zaja – oby.

Zakończenie też przypadło mi do gustu – nie wszystko poszło tak, jak chciała, a bohaterka przekonuje się, że decyzje, mimo iż zdają się poprawne, mogą koniec końców stanowić największy w życiu błąd. Tylko czy zdoła go kiedykolwiek naprawić?

 

Ocena: 3/5

 

30. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

 

31. Dodatkowe zadania.

 

Brak.

 

Ocena: 0/1

 

32. Uwagi osobiste.

 

Jedna z ciekawszych bitw. Pod względem fabularnym, budowy tekstu oraz pomysłu na bohaterkę – zdecydowanie wysokie miejsce. Niestety sam styl pisania pozostawia jeszcze sporo miejsca do pracy, co mam nadzieję poparłam konkretnymi przykładami. Ogólnie powinnaś być zadowolona, bo poziom jest naprawdę zadowalający, ale zawsze może być lepiej, nieprawdaż?

 

RAZEM: 18

 

V. KARO

 

33. Styl.

 

— literówki

 

„Dlatego sąd pozwolił Mikowi Simmonsowi o[na przeprowadzenie] przeprowadzenie rozmowy z klientem bez ograniczenia czasowego.”

„by ława przysięgłych uznała cię za kłamce.[kłamcę]”

„Nie lubiłem jej ojca, ze wzajemnością[z wzajemnością], twierdził, że jestem za młody na małżeństwo”

 

— interpunkcja

 

„Dlatego cieszyli się, że w ogóle jest,[zbędny przecinek] co jeść.”

„Jednak przeanalizujmy całe zajście,[przecinek] zapominając o wyroku”

„Chciałbym wiedzieć,[zbędny przecinek] czy jest szansa na sprawiedliwy osąd.”

 

— powtórzenia

 

„Spacerniak i boiska oplatały w półkolu główny pawilon, a na ich końcach mieściły się wysokie na kilkadziesiąt stóp betonowe bloki łączące pawilon z murami.”

„widok na tyły więzienia oraz znajdujący się za nim parking dla personelu oraz ewentualnych adwokatów.”

„Miała zadarty nosek, kilka piegów i wypukłe policzki. Oddychała przez usta, miała zatkany nosek.”

 

— zapis dialogów

 

„- Potworny widok – wymamrotał.[kropka po opisie] - W jednej ręce trzymała suszarkę”

 

— szyk zdania, składnia

 

„Codziennie o ósmej nad ranem przejeżdżał nią konwój aut, czarnych BWM i jednego autobusu, a o trzeciej w południe opuszczał teren więzienia imienia Świętej Kateri. [zdanie brzmiałoby znacznie lepiej i byłoby zrozumiałe, gdyby wyraz „a” zastąpiło inne słowo, np. „który”, jako że nie bardzo wiadomo do czego odnosi się druga część zdania – wnioskujemy po logicznym rozważaniu, jednak nie wynika to z samej wypowiedzi]”

„Nie wiedziałem, co robić, nawet nie przyszło mi do głowy szukania[szukanie/szukać] sprawcy…”

„Dlatego sąd pozwolił Mikowi Simmonsowi”[odmiana – Mike’owi]

 

— inne uwagi

 

„- Kilka dni temu znaleziono w miejscu zabójstwa nowe dowody[ślady dowodowe], które mogą pomóc ci wydostać się z więzienia.”

„Uniewinniony postanowił walczyć o prawa do opieki nad Sarą (oczywiście u boku Mike’a Simmonsa.[niezamknięty nawias]”

Ogólnie:

 

Jestem mile zaskoczona widząc progres tego typu – porównując ten tekst do wcześniejszej bitwy, którą czytałam tego Autora, są to może nie dwa różne światy, ale całkiem inny poziom. Wyższy. Znacznie. Jest mniejsza ilość błędów, przykłady wypisałam powyżej i jak widać nie są one mocno bijące po oczach – większa uwaga przy pisaniu, lepsza korekta po i można spokojnie pozbyć się całkiem sporej ilości niedoskonałości w tekście.

Sam tekst czyta się całkiem zgrabnie, mamy do czynienia z prostym, rzeczowym stylem, typową prozą skoncentrowaną na akcji, nie przeżyciach bohaterów – przynajmniej w głównej mierze. Mam wrażenie, że Autor wybiera sobie dobre, wartościowe autorytety i na nich wzoruje swoje pisanie, rozwija swoje umiejętności, co zdecydowanie powinno się cenić. Ale tuż obok trzeba jeszcze szukać własnej ścieżki.

 

Ocena:7/10

 

34. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Przyzwyczaiłam się już, że w Twoich opowiadaniach zazwyczaj przewija się motyw psychopatycznego (nieco uogólniam, ale w większości przypadków mamy do czynienia z właśnie takim typem osobowości) zabójcy. Dlatego wcale nie byłam zdziwiona zakończeniem.

Niemniej jednak, nie czułam się zawiedziona – może tylko nieco kreacją samego bohatera, niezwykle częstym podkreślaniem przez narratora jego nietypowych reakcji ciała, zachowań, które w 99% wskazywały właśnie na niego jako potencjalnego zabójcę. Nie dało się ich pomylić z reakcjami niewinnego człowieka, który wciąż pozostaje w szoku – a psychopata potrafiłby przybrać odpowiednią maskę. Ale w to już wgłębiać się nie będę.

Sama budowa tekstu na początku nieco mi przeszkadzała, mamy długi wstęp o życiu w więzieniu, z którego nic potem nie wynika – naprawdę, dla dalszych zdarzeń nie ma znaczenia układ więzienia, czy przebywanie strażników w wieżach 24h na dobę. Przebrnąwszy przez pokaźny wstęp, dostajemy jedynie rozmowę osadzonego z obrońcą, która przedstawia nam minione zdarzenia, które są niejako tymi najbardziej istotnymi – a potem od razu przechodzimy do podsumowania, w którym narrator opisuje nam pobieżnie zakończenie całej historii.

I dlatego właśnie na Twoim miejscu przemyślałabym jeszcze raz samą konstrukcję tekstu – krótkie opowiadanie powinno być bardziej dynamiczne, taki wstęp byłby dobry, ale dla czegoś dłuższego, gdzie pobyt w więzieniu tak szczegółowo opisanym, trwałby dłużej – a miejsce oddziaływałoby w jakiś sposób na bohatera, grałoby większą rolę w jego życiu. Teraz, moim zdaniem, te szczegóły są całkiem nieistotne.

 

W opisie bohaterów pojawiają się również zdania, które odbieram jako trochę zbyt nachalne, np. „Uśmiechnął się do adwokata wąskimi ustami i usiadł po swojej stronie stołu.” – Czy wąskie usta odgrywają tu istotną rolę? Chyba nie miał czym innym się do niego uśmiechnąć.

 

„Kilka dni temu znaleziono w miejscu zabójstwa nowe dowody[ślady dowodowe], które mogą pomóc ci wydostać się z więzienia.” – myślę, że obrońca zdaje sobie sprawę z różnicy pomiędzy dowodami, a śladami dowodowymi i posługuje się raczej prawidłową terminologią.

 

Mówimy też o oskarżeniu za zabójstwo dwóch osób i próbę trzeciej – chodzi o Sarę, która przeżyła przez przypadek? Bo o tym chyba wspomniane wprost nie ma.

 

Ocena: -1/5

 

35. Zbieżność z tematem.

 

Przypadek mamy – nawet kilka. Błędu, pomyłki też możemy się doszukać. Jest to więc jedna z prac, gdzie nie trzeba na siłę wyławiać pożądanego schematu z otchłani tekstu, na szczęście. Widzimy, że gdyby nie takie sytuacje, jak pomyłka sąsiadki, czy natknięcie się przez policję na niedopałek papierosa, los bohatera/bohaterów potoczyłby się zupełnie inaczej.

 

Ocena: 5/5

 

36. Estetyka tekstu.

 

W dialogach dywizy zastępują myślniki.

 

Ocena: 2/3

 

37. Spójność fabularna.

 

Pomysł na opowiadanie był zdecydowanie ciekawy, dlatego też czytało się je z zainteresowaniem. Jednak jest w nim parę kwestii, przy których śmiało można postawić spory znak zapytania, bo wydają się nie tyle lekko naciągane, a całkiem niedorzeczne.

 

Kwestia adopcji Sary to jedno ze zdarzeń, w które ciężko mi uwierzyć. Raczej nie może być tak, że przychodzą zupełnie obcy ludzie, którzy jedynie „mieli dobry kontakt” z dzieckiem, i tak po prostu otrzymują prawa do opieki.

„- W rodzinie zastępczej. Znasz Patricksonów z bloku naprzeciwko waszego? Miała z nimi dobry kontakt i poprosili o prawa do opieki. Sąd przyznał je im bez wahania.[serio?]”

 

Inna sprawa tyczy się też niejakiego śladu dowodowego – tłumaczenie, że nikt w rodzinie nie pali jest nieco śmieszne, a poza tym – czy w trakcie zatrzymania, nie powinno dojść do szczegółowych oględzin całego miejsca zdarzenia, szukania innych (poza dwiema) ofiar? Przecież policja nie wiedziała, że w domu były akurat 4 osoby, z czego dwie już zamordowane, i z pewnością przeczesałaby każdy zakamarek, więc kwestia pustego balkonu wydaje się całkiem oczywista – zajrzeć tam przecież musieli. Nie sądzę więc, by takie ślady odegrały aż tak wielką rolę i doprowadziły do wypuszczenia mężczyzny oskarżonego za dwa zabójstwa.

„Mężczyzna po prostu sobie siedział i palił papierosa. To właśnie ten papieros zaintrygował śledczych. Wiedzieli bowiem, że nikt, włącznie z tobą, w waszej rodzinie nie pali. Niedopałek leżał na płytkach i wszyscy wcześniej go przeoczyli.”

 

No chyba że obrońca współpracował z osadzonym, sam podrzucił niedopałek, skierował podejrzenia na inną, ale konkretną osobę, która nie miała alibi, a pojawiał się motyw – może nawet przyznanie się. Jednak o takim czymś nie ma w tekście, chyba że trzeba wyczytać to pomiędzy wierszami.

No i sam fakt, że niedopałek mógł leżeć tam już dawno, niekoniecznie wypalony w czasie lub tuż po zbrodni.

 

A już sama przedstawiona relacja pomiędzy obrońcą a osadzonym wydaje mi się całkiem przesadzona:

„Uważał go za najlepszego adwokata ostatnich czasów. Miło się z nim rozmawiało przed sądem na przerwie rozprawy. On siedział na murku, a Simmons paląc papierosa stał nad nim i przedstawiał plan na następne spotkanie. Zaprzyjaźnili się.”

 

Z tego fragmentu wynika, że mężczyzna uważał go za najlepszego adwokata ostatnich czasów (zdanie ma wydźwięk jakoby bronić go musiał już wielokrotnie), a to dlatego, że „miło się z nim rozmawiało.” Brzmi nieco komicznie, nieprawdaż?

 

Ocena: -2/5

 

38. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

 

39. Dodatkowe zadania.

 

Niestety nie doszukałam się w tekście dodatkowego tematu, mimo iż miałam w trakcie czytania niewielkie podejrzenia co do pewnego fragmentu, jednak koniec końców, doszłam do wniosku, że to nie to, że chodzi o coś innego. Dlatego nie mogę przyznać punktu.

 

Ocena: 0/1

 

40. Uwagi osobiste.

 

Jestem niezwykle zaskoczona, że koniec końców ilość punktów przyznana tej bitwie jest tak niewysoka, bo uważam, że jest to zdecydowanie jeden z lepszych tekstów pod względem stylu i zbieżności z tematem. I byłam pewna, że wypadnie dobrze na tle innych, o ile nie najlepiej.

Jednak niedociągnięcia w innych kategoriach sprawiły, że jest tak – nie inaczej, ale chciałabym podkreślić, że tekst jest dobry – pomysłowy, ale wymaga udoskonalenia i przemyślenia niektórych kwestii. Także z mojej strony tyle i trzymam kciuki za następne bitwy!

 

RAZEM: 12

 

VI. NAZARETH

 

41. Styl.

 

— literówki

 

„Przeistoczyć [się] w jej cząstkę. Słyszę jej śpiew”

„Patrzę w dół i przyglądam [się] sam sobie z ciekawością”

„Wgląda,[wygląda] jakby piął się do samego nieba.”

„się więc i obserwuje [obserwuję] jej cudownie białe macki apatycznie wynurzające się z mroku pomiędzy drzewami.”

„W pełnym pędzie pokonuje [pokonuję] most przerzucony nad fosą i zatrzymuję się naprzeciw pięknego portalu z białej dębiny.”

„Ma na sobie balową suknie [suknię] w łososiowym kolorze, gęsto zdobioną, [zbędny przecinek] pięknymi haftami i drogimi kamieniami.”

 

— interpunkcja

 

„Czuję go bardziej,[zbędny przecinek] niż słyszę.”

„Brzmi równie donośnie w mojej podświadomości,[przecinek] jak wtedy, gdy próbuję”

„Grube,[przecinek] drewniane deski, z których ją wykonano, są nadal mocne”

„– Już tłumaczę, tylko najpierw... Majorze. czy [wielką literą] zechciałby pan usiąść z nami?”

„Nie czekając na odpowiedź, [zbędny przecinek] kogokolwiek,[przecinek] wciska guzik i z głośników zaczyna płynąć dobrze mi znana kakofoniczna melodia.”

 

— powtórzenia

 

„Moje kończyny są mi posłuszne, jednak nie mogę powstrzymać łez napływających do oczu. Coś każe mi wstać, jakaś nieznana wewnętrzna siła pcha mnie do działania, któremu przeciwstawia się moja dusza.”

„Nie znajduję jednak odpowiedzi na żadne z nich. Wprowadzają jedynie większy zamęt.”

„wieży, opuszcza mnie wola walki. Zaczyna mi się robić słabo i ciało staje się lekkie jak puch. Głowa opada na pierś i widzę na wprost olbrzymich rozmiarów okno, za którym wisi kolista sfera zdająca się być zbudowana z biało-szarej oleistej cieczy, która bez przerwy przelewa się”

„Dochodzi do mnie już tylko niewyraźne, rozmyte echo rozmów toczących się nad moją głową.”

 

— szyk zdania, składnia

 

„Po kilku zaledwie minutach zaczynam nabierać pewności i przyspieszam. [szyk]”

 

— inne uwagi

 

„stoi fotel przyrzucony wełnianym afganem.”

„Wszystkie informacyjne kapsuły szukające odsyłają sygnał o niepowodzeniu w odnalezieniu celu.”

 

Ogólnie:

 

Tekst napisany przyjemnym, opisowym językiem, który działa na wyobraźnię czytelnika i konsekwentnie wprowadza w świat fabularny opowiadania. Co więcej – robi to tak skutecznie, że czytelnik wciągnięty w tekst, nie chce od niego odchodzić. Pojawiło się parę niedociągnięć, nieco błędów interpunkcyjnych, ale da się to wyeliminować nieco bardziej skrupulatną analizą tekstu.

 

Ocena: 7/10

 

42. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Bohater opowiadania jest dość skomplikowany, kreacja naprawdę intrygująca, a to zapewne z powodu tak prozaicznego, ale jakże cenionego przez czytelników czynnika – niewiadoma. Nie wiemy, co się z nim dzieje, kim jest, do czego dąży – a tajemnica zawsze czeka na rozwiązanie. Podoba mi się sposób, w jaki zaprezentowałeś swojego bohatera (na nim skupiłam się najbardziej, bo reszta stanowi jednak tylko tło), ale mimo wszystko – nie zapada w pamięć on, a raczej klimat, przestrzeń, jaką stworzyłeś. Mgła intryguje od samego początku – czytam, bo chcę się dowiedzieć, czym jest, jaki los zgotuje naszemu bohaterowi. Przyznam, że umiejętnie oddałeś zagubienie, dezorientację postaci w każdym ze „światów”.

Bardzo szczegółowo opisujesz też wygląd bohaterów, co w tym przypadku nie jest aż tak istotne, ale w kontekście pisania czegoś dłuższego – bardzo przydatne.

Opisy miejsc, zwłaszcza początkowy fragment i opis miejsca – spowitego mgłą, zasługują na uznanie. Wciągasz czytelnika nie tylko w losy bohaterów, ale jak widać i w wykreowane miejsca. A to nie lada sztuka. Jest intrygująco, jest ciekawie – jest dobrze.

 

Ocena: 2/5

 

43. Zbieżność z tematem.

 

Przez większą część tekstu miałam wrażenie, że Autor o temacie zapomniał. Że opowiadanie i jego fabuła nic nie mają wspólnego z przypadkami i błędami. Dopiero pod koniec pojawia się fragment, w którym ów przypadki i błędy jako koleje losu są wskazywane. Ale niestety nie jest to dla mnie wystarczające, bo zdecydowanie wolałabym, by coś takiego wypływało prosto z tekstu.

 

Ocena: 3/5

 

44. Estetyka tekstu.

 

Brak uwag negatywnych.

 

Ocena: 3/3

 

45. Spójność fabularna.

 

Fabuła Twojego opowiadania zasługuje na uznanie, bo dzięki temu, że nie dałeś się uwieść niskiemu limitowi znaków, nie poszedłeś na łatwiznę stworzenia króciutkiego tekstu. Widać, że włożono w niego sporo serca i energii, za co należą się ogromne gratulacje.

Podoba mi się zawiłość historii, jak i sama konstrukcja tekstu, która stopniowo odkrywa przed nami kolejne karty, i tak aż do samego końca. Ale, właśnie ta zawiłość może niekiedy sprawiać, że czytelnik się nieco gubi, zastanawia, kto tak naprawdę jest kim i jaką rolę dogrywa. Jednak udaje ci się następującym potem fragmentem odpowiadać na pytania, jakie zradzają się w głowach. Co więcej, chętnie poczytałabym jeszcze więcej, a to znaczy, że przedstawianymi wydarzeniami potrafiłeś wprowadzić kogoś do swojego świata i go tam zatrzymać.

Wszystkie zdarzenia zdają się mieć podstawę w tekście, spójność przyczynowo-skutkowa jest zachowana, chyba że błędy występują tam, gdzie moje oko i umysł nie sięga, czyli w specjalistycznym słownictwie technologicznym i działaniu poszczególnych zjawisk. Ale to już pozostawiam do analizy przez osoby, które mają w tych dziedzinach wiedzę i autorytet.

 

Ocena: 3/5

 

46. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

 

47. Dodatkowe zadania.

 

Brak.

 

Ocena: 0/1

 

48. Uwagi osobiste.

 

Jest to jedno z opowiadań, które urzekło mnie wkładem pracy i oddanym sercem w jego tworzenie. Jeszcze raz podziękuję za niepójście na łatwiznę i stworzenia naprawdę obszernego, intrygującego tekstu. Brawo i chętnie poczytam więcej!

 

RAZEM: 19

 

VII. AKWUS

 

49. Styl.

 

— literówki

 

„– O rzesz kurwa, ja pierdolę!” [ożeż]

„podniósł się ze[z] sofy.”

„Od klienteli jaka bawił[bawiła] w drink barze dzielił go szklany sufit.”

„Zgred zauważyłby samochód dopiero pod drzwi[drzwiami] hotelu.”

„Głos należał do mężczyzny w nienagannie skrojonym garniturze, który stał już kilka kroków za placami [plecami] Małego Clarka.”

„Tylko tych, których i tam [i tak?] planował się pozbyć.”

„Clarka [Clark] analizował scenariusz za scenariuszem.”

„Poświeciłem [poświęciłem] dla tej akcji trzech ludzi.”

„Po przeciwnej stornie [stronie] od tego mordercy.”

 

— interpunkcja

 

„Ufał, że szczere zaangażowanie, [zbędny przecinek] pomoże mu w szybkim awansie.”

„Potężny mężczyzna, który do tej pory nie zareagował,[przecinek] ani na wtargnięcie napastnika, ani na przepychanki jego towarzyszy,[przecinek] podniósł się ze[z] sofy.”

„Dziewczyna przełknęła ślinę. Już dwie godziny temu, gdy w jej rodzinnej willi padły pierwsze strzały,[przecinek] wiedziała, że po nią idą.”

„Dwa miesiące później, [zbędny przecinek] walki ustały.”

„Gdyby nie Zgred,[przecinek] mogliby w rozpędzie otworzyć ogień do klienta.”

„Na robotę,[zbędny przecinek] nie zabrał nikogo z przypadku.”

 

— powtórzenia

 

„Po przeciwnej stornie [stronie] od tego mordercy. Poderwała się i rzuciła biegiem w jego stronę.”

 

— zapis dialogów

 

„– A jak Ci nie starczy siły – Dolar zbliżył się do niego tak szybko, że ten odruchowo cofnął się dwa kroki,[przecinek] niemal tracąc równowagę – [spacja]To[to – małą literą] poproś Zgreda, może jego tytanowa czaszka przepuści twoje skomlenia.”

„– Kazał też zabrać tę dupeczkę. [kropka po wypowiedzi]– Dolar doskoczył do skrępowanej dziewczyny.”

„– Chuj z tym. – wytarł [wielką literą] nos w rękaw i spojrzał na zegarek.”

„– Co jest, kurwa. – wydukał[wielką literą] na widok Chudego celującego w półnagą dziewczynę i Dolara próbującego podciągnąć portki, by skryć swoją pałę.”

„– Dźgnęła mnie dziwka! – Dolar krzyczał, tarzając się po podłodze.[kropka] – w[wielka litera] same jajca”

„– Czekamy jeszcze na kogoś? – mężczyzna [wielką literą] w garniturze odczekał kilkanaście sekund, nim wyraził swoje zniecierpliwienie.”

„– Tak. – zaczął [w.l.] cedzić Clark. – Myślałem. Że zabierzemy jeszcze Zgreda.”

„– Miała schowany nóż.[zbędna kropka] – wydukał Dolar, z trudem powstrzymując ból.”

„– Jesteś jakiś spięty. – Mężczyzna w garniturze spojrzał na pot pokrywający już cały kark Clarka.[kropka po opisie] – Czegoś się obawiasz?”

„– Chyba trochę przesadziłem. – zastanowił [w.l.] się na głos, gdy byli już daleko.”

 

— szyk zdania, składnia

 

„– Chłopaki, nie zostawiajcie mnie samego. – Clark stał wciąż nad trupem bohatera, który chciał ratować ich ofiarę.[poprawiłabym nieco szyk zdania, głównie początek – „Clark wciąż stał…”] – Co mam robić?”

 

„Tak naprawdę nie pytał, jedynie odpowiednio dramatyzował tylko odpowiednio wstęp. [zdanie zdecydowanie do korekty, jednak już wedle uznania Autora]”

 

— inne uwagi

 

„Dość wysoko by nie słyszeli na dole dołu. Dość nisko, by nie doszło do uszu do Szlachcica.”

„Obrócił się, by sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale rozluźniona sylwetka Zgreda z zarzuconym na ramię gatlingiem wkurzyła [kogo?] tylko jeszcze bardziej.”

 

Ogólnie:

 

Jestem pewna, że zdajesz sobie sprawę z tego, że prezentujesz wysoki poziom i takie też są wobec Ciebie oczekiwania. Nie jesteś osobą, której trzeba tłumaczyć, dlaczego na końcu zdania stawiamy kropkę, a zaczynamy je wielką literą, co doskonale widać podczas czytania – przemyślana budowa tekstu, proste, dobrze dobrane ze sobą zdania, ciągnące akcję naprzód, nienarzucające się powtórzenia i wiele innych.

Mogę jedynie nieco ubolewać nad zapisem dialogów, który w wielu miejscach pozostawia sporo do życzenia i nie jest konsekwentny.

Znalazło się też nieco literówek i błędów interpunkcyjnych, których część wymieniłam powyżej.

 

Ocena:7/10

 

50. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Jeśli chodzi o przedstawienie samego miejsca akcji, jest to zrobione dość oględnie, chociaż fakt przytoczenia kilku informacji o Zamieszkach działa zdecydowanie na plus i niejako wprowadza czytelnika w relacje, jakie panują w mieście.

Jednak sami bohaterowie opowiadania nie robią większego wrażenia, a raczej – nie zapadają w pamięci, sługusów traktujemy raczej jako bohatera zbiorowego, śmierć żadnego z nich nie wywołuje choćby cząstki uczuć, ni negatywnych, ni pozytywnych, porwana jest – i nic więcej, mamy zaledwie kilka zdań dotyczących jej uprowadzenia, strachu, przemyśleń; jedynie Szlachcic wywołuje lepsze wrażenie – pojawia się epizodycznie, a w praktyce rolę odgrywa największą – intryguje – to właśnie o nim chciałabym dowiedzieć się jeszcze więcej – dlaczego robi to, co robi właśnie w tej chwili, jakie na plany związane z porwaną – co dalej?

Błędów nie wyłapałam, wszystko zdaje się ze sobą współgrać, gdzieniegdzie dopowiedzenia odegrałyby dużą rolę w samej kreacji bohaterów czy już kwestii fabularnych, aczkolwiek wynika to zapewne z faktu, że nie było też miejsc na ów błędy.

 

Ocena: 2/5

 

51. Zbieżność z tematem.

 

O ile temat dodatkowy zauważyłam podczas czytania tekstu drugi raz, główny motyw jest, albo bardzo dobrze ukryty, albo ledwo wpleciony w fabułę. O ile błędów można się dopatrzyć kilka – i należą one głównie do naiwnych sługusów, którzy koniec końców giną oraz grupy ginącej w windzie, o tyle przypadków, które mają rządzić wszechświatem jest jak na lekarstwo. W interpretacji poszłabym nawet w drugą stronę – że wszystko zostało skrzętnie zaplanowane przez Szlachcica, że nic nie wydarzyło się tu bez jego przewidywań – i na samym końcu wszystko wyszło po jego myśli.

 

Ocena: 2/5

 

52. Estetyka tekstu.

 

Gdzieniegdzie dywizy zastępują myślniki.

 

Ocena: 2/3

 

53. Spójność fabularna.

 

Moim skromnym zdaniem, największą wadą tekstu jest jego długość, a raczej krótkość, i brak rozbudowania sporej części zdarzeń. Mamy przemyślany, aczkolwiek dość ubogi, zlepek scen, które łącząc się ze sobą, mają nam zaprezentować ściśle utkany plan Szlachcica na wykiwanie wszystkich dokoła, co koniec końców mu się udaje.

Nie wiem, czego chcę więcej, ale wiem, że zdecydowanie mógłbyś nam to zaprezentować – po swojemu, z większym zaangażowaniem.

Teraz widzę jedynie kilka trupów, poprzedzonych wątłym przedstawieniem kilku postaci, gdzieś się gwałcą, gdzieś mordują, kilka ciosów, strzały, i po wszystkim. A ostatecznie i tak obronną ręką wychodzi ON, ale po co i dlaczego? To już pozostaje – tajemnicą lub polem do popisu dla wyobraźni czytelnika.

Jeśli tak miało być – średnio mnie to przekonuje. Ale gusta są różne. Ja chciałabym z tego tekstu znacznie więcej, bo podczas czytania czułam się zaciekawiona, gdzieniegdzie zaintrygowana i moje oczekiwania zwiększyły się znacznie. A ostatecznie poczułam niemały zawód.

 

Ocena: 1/5

 

54. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Termin i limit zachowane.

 

Ocena: 1/1

55. Dodatkowe zadania.

 

Temat ujęty w wystarczającym stopniu.

 

Ocena: 1/1

 

56. Uwagi osobiste.

 

Opowiadanie pozostawia po sobie całkiem dobre wrażenie, czyta się szybko, przyjemnie, aczkolwiek bez większego zaangażowania, co zdaje mi się wyjaśniłam powyżej. Przemija i niestety – wylatuje z głowy po zajęciu się innymi czynnościami. Napisane poprawnie, solidnie, ale mam wrażenie, że bez „tego czegoś”, co przykułoby większą uwagę.

 

RAZEM: 16

 

VIII. SPECIFICGIRL

 

57. Styl.

 

— literówki

 

„No jaja, poprotu [po prostu] jaja”

„Nie. Przeznaczenia[przeznaczenie]!”

„gdyby me[mnie] pocałował.”

„Czuje[czuję] się opuszczona i przybita.”

„Chcę mieć jakąś, chce[chcę] ją dokończyć”

„Dzisiaj żyję swoim życiem, Jestem szczęśliwa”

 

— interpunkcja

 

„Najgorsze jest jednak to, że jak coś zaczyna mi się podobać, to ta kur… ekhem, nie używajmy słów wulgarnych;[przecinek w tym miejscu, jako że zdanie stanowi niepodzielną całość] usuwa to i wstawia coś, co wywraca moje życie do góry nogami.”

 

„bo burak to purpura, a raczej jak pomidor..” […]

„który mnie przeszedł na ich widok[przecinek] i siedzę jak głupia, zamiast się ruszyć,”

 

„No, ale mniejsza z tym[przecinek w tym miejscu jest niejako opcjonalny, ale już wcześniej w tekście pojawiło się zdanie z tą konstrukcją i się on pojawił – „no, ale moja autorka tak mi nadała”; poniżej występuje ta sama sytuacja].

 

„Leżę, schowana w jakimś ciemnym zakamarku, [dałabym tu przecinek, jako że to wtrącenie] i wszystko mi jedno.”

 

— powtórzenia

 

„Mam długie, kręcone włosy i na dodatek blond! Nie wiem czemu, bo wolałabym mieć krótkie, najlepiej takie do ramion i ciemne, no, ale moja autorka tak mi nadała, więc tak mam. Nienawidzę długich włosów, nienawidzę też dużych piersi, ale co ja biedna mam na to poradzić? Nie powinnam mieć swojego zdania, bo nie mam swojego życia. Mam je zapisane jak jakiś boży plan.”

 

„Wystarczy w to uwierzyć, a stanę się żywa, stanę obok ciebie.”

„Ja nie zniknę, nawet jeżeli nie uwierzysz, będę żyła. Jeżeli nie w twojej głowie”

„Wróćmy więc do mojego życia. A więc podążam”

„No dobra, może nie jest aż taki zły, ale standard, a ja wolę innych, ale niech”

 

„Skończymy tę książkę i znów będę wolna, i będę mogła robić, co chcę, ale czego się nie robi dla pieniędzy. Chociaż wiem, że sprzedawanie się jest błędem, ale co ja poradzę, że pieniążki kuszą?”

 

— zapis dialogów

 

„On się pyta, jak gentelmen jakiś:

— Nic ci nie jest?” [zabrakło myślnika]

 

— szyk zdania, składnia

 

„postacią stworzoną przez autora na wznak kogoś”[błędny zwrot – pozycja na wznak/ew. na znak czegoś(miłości/przyjaźni), jednak żadne z nich nie pasuje w tym kontekście]

„kim chcieliby lub nie chcieliby być”[chciałby lub nie chciałby, jako że w zdaniu mówi się o „autorze”, nie autorach]

 

„Nie rozumiem, jak działa umysł autora, bo mieć władzę absolutną, móc stworzyć nowe światy, nadać niewyobrażalne moce, pokolorować czarno-białe linie, to nie![osobiście bardziej skłoniłabym się w tym zdaniu ku zastosowaniu imiesłowów, bo nie brzmi ono zbyt dobrze – jest niedokończone, jakby urwane ot tak – „ale mając władzę absolutną, mogąc(…), i tego nie wykorzystać, to grzech”; ew. „bo mieć władzę(…) i tego nie wykorzystać, to grzech” – podałam jedynie przykład, jaki przyszedł mi do głowy, jak możnaby pociągnąć i zakończyć to zdanie].”

 

„wybudować fantastyczne marzenia” [nieco dziwny zwrot]

 

„Każe mi spotkać mojego wybranka, znaczy jego wybranka, że autora znaczy, bo mojego nie, bo to nie mój typ faceta, no ale co, muszę grać i zachowywać się tak, jak on chce[przemyślany chaos jest dobry, ale tutaj jakoś mi to ze sobą nie współgra – rozumiem, że tekst budowany jest na przemyśleniach wzburzonej postaci i w ten sposób mają być przedstawione emocje, ale nad chaosem trzeba trochę zapanować, czego tu mi brakuje]

„Oddając się jej beznamiętnie, a nie iść![tu polecałabym zachować spójność w formie czasowników – oddawać się (…), a nie iść]

 

„Autor tak chciał, bo ten ma to “coś”;[przecinek] czyli: wysoki, no tak mniej więcej metr osiemdziesiąt siedem, co przy moich stu sześćdziesięciu, to naprawdę dużo, wysportowany: sześciopaczek na brzuchu, tylko skąd to wiem, jak ma luźną koszulkę? [za dużo się dzieje w tym zdaniu, co niestety w konsekwencji do niczego nie prowadzi, przynajmniej do niczego dobrego; zdawać by się mogło, że dwukropki są tu stosowane po to, by wymieniać cechy, jakimi ma zachwycać się postać, ale tak nie jest, ledwo jedna cecha jest wymieniona, a już mamy kolejny dwukropek o tak, bez wyższego celu i nieco nieudolne zakończenie, które śmiało mogłoby być jedynie luźnym wtrąceniem.]

 

„bo moja miłość się rozpłynęła[rozpłynęła się – poleciłabym bardziej skupić się na brzmieniu zdań w kontekście całości] gdzieś w powietrzu, ale jakby to los chciał, przecież muszę go znów spotkać. [zdecydowanie część zdania do analizy i koniecznej poprawy].

 

„stworzyła historię, jaką[którą] czytają teraz miliony ludzi”

 

„Nagle zrobiło mi się jej szkoda, bo gdy patrzę teraz na jej rozbiegane spojrzenie, wiem[brak konsekwencji w czasie – raz mamy czasowniki w przeszłym, zaraz obok w teraźniejszym]”

 

— inne uwagi

 

„A więc, jestem sobie jedną z głównych postaci w książce” [nieco zbyt kolokwialnie]

„Przecież teraz, gdy do ciebie mówię, to[raczej zbędne w tym zdaniu] ty sobie mnie wyobrażasz jako żywą istotę”

 

„ale niech jej[do tej pory w tekście mieliśmy autora, teraz mówimy o niej, czyli autorce, niby można stosować to zamiennie, ale lepiej brzmiałoby w tym przypadku zachowanie konsekwencji – jako że jest to monolog jednej postaci, która zdawać by się mogło zachowuje spójność w nazywaniu] będzie.”

 

„jak jest [pojawia się?] odrobina niechęci,”

 

„Znaczy, no ona jest autorką, ale on to wydał jako swoje.[stanowczo zbyt potoczne brzmienie]”

 

— Ogólnie:

 

Prosto zazwyczaj nie znaczy źle, czasem nawet – lepiej. Ale wydaje mi się, że nie w tym przypadku, bo ocieramy się tu nie o granicę prostoty, a bylejakości. I może jest tak ze względu na specyfikę tego tekstu, jako że jest to monolog sfrustrowanej postaci, ale często miałam wrażenie, że aż przesadnie wkrada się tu brak dbałości o końcowy efekt opowiadania. Wiem, że jest to kwestia dyskusyjna i taka forma może przypaść do gustu – ale raczej nie mnie, nie w tym przypadku.

Pojawiło się kilka literówek, powtórzeń – więcej uwag zawarłam jednak w składni, które mam nadzieję, poparłam wystarczającym wytłumaczeniem.

Chcę jednak zaznaczyć, że jest to moje spojrzenie na ten tekst i można się z tym nie zgadzać i otwarcie krytykować.

 

Ocena: 5/10

 

58. Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania.

 

Przyznam szczerze, że podejście do tematu i ogólne wrażenie po przeczytaniu mogłabym określić jako całkiem oryginalne. Z pewnością takie jest i za to gratulacje.

Tekst sam w sobie nie zawiera większych błędów w świecie przedstawionym i wydarzeniach, bo i zrobienie takich w tym przypadku byłoby naprawdę trudne.

Może prócz takich drobnostek, jak już wyżej wspomniana:

 

„ale niech jej[do tej pory w tekście mieliśmy autora, teraz mówimy o niej, czyli autorce, niby można stosować to zamiennie, ale lepiej brzmiałoby w tym przypadku zachowanie konsekwencji – jako że jest to monolog jednej postaci, która zdawać by się mogło zachowuje spójność w nazywaniu] będzie.”

Jako że stosujesz narrację pierwszoosobową, mamy dużo przemyśleń, dużo frustracji postaci i mamy tylko jeden – jej punkt widzenia. Dlatego nie ma się do czego przyczepić, ona tak postrzega ten świat. Czasem miałam jedynie wrażenie, że historia, mimo iż sama w sobie ciekawa, mogłaby zawierać więcej – pokazać szerzej całe zamieszanie, plątaninę błędów i przypadków. Chyba że Autorka chciała dla odmiany pozostawić pole do popisu dla wyobraźni czytelnika. Może.

 

Ocena: 0/5

 

59. Zbieżność z tematem.

 

Temat wiodący został tak wyszczególniony w tekście, że czytelnik prawie nie ma prawa kłócić się, że on tam jest – Autor zdaje się krzyczeć:

 

„Mówiła, że bardzo żałuje, że zostawiała to w starym mieszkaniu, że nie zabrała ze sobą i ktoś przez przypadek to znalazł. To był jej najgorszy błąd, którego nie potrafi sobie wybaczyć.”

 

i…

„Zostałam stworzona przez przypadek, przypadkiem przeoczona przy przeprowadzce i przypadkiem odnaleziona, doceniona i wydana.

Błędem było to, że nie wierzyłam w swoja historię i w to, że mogę stać się kimś ważnym, stać się bohaterem.”

 

… i kilka przykładów jeszcze można dodać.

 

Wg mnie jest to niestety zbyt nachalne, jakby Autor traktował swoich czytelników jak idiotów, którzy nie wyciągną wniosków sami, po przeczytaniu opowiadania i trzeba im jeszcze na koniec wytłumaczyć co i jak. Niemniej jednak, temat sam w sobie jest – na świecie wiele rzeczy ma miejsce jedynie przez takie błędy i przypadki.

Dlatego ocena wysoka, ale tak, jak wspomniałam – przypomina mi to nieco walkę z morałami na anonimowych – czytelnik nie jest głupi, będzie chciał wyciągnąć wnioski – wyciągnie. Jeśli nie – jego strata. To tak na przyszłość.

 

Ocena: 3/5

 

60. Estetyka tekstu.

 

Tekst nie zawiera dialogów (prócz jednego, maleńkiego), dlatego kwestia jego estetyki nie była aż tak wymagająca. Chociaż w paru miejscach zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby np. podzielić niektórych akapitów, ale to pozostawiam do analizy Autorki.

 

Ocena:3/3

 

61. Spójność fabularna.

 

Jak już wspomniałam – pomysł na opowiadanie jest naprawdę intrygujący. Ale moim zdaniem wymaga sporego dopracowania, zwłaszcza, że limit znaków w bitwie nie jest taki mały i śmiało można było się pokusić o rozbudowanie fabuły – ja chętnie dowiedziałabym się więcej o relacji postaci z Autorką, o wydarzeniach późniejszych, i jeszcze kolejnych. Wątek z kradzieżą też zdaje się być spisany jedynie ogólnikowo, tak, że miałam nawet wrażenie, jakbym czytała jedynie zarys, nieco bardziej obfite streszczenie niż zaplanowaną historię. Ale może to jedynie moje wrażenie i tak, jak zainsynuowałam powyżej – jest to zabieg specjalnie zastosowany przez Autorkę.

Związki przyczynowo-skutkowe zastały moim zdaniem zachowane, wiemy, co doprowadziło do sukcesu książki, wiemy, dlaczego ta, nie inna osoba, zyskała na tym sławę – tu zarzucać niczego nie mogę.

Ale mimo to wciąż utrzymuję, że można było pokusić się o rozbudowę opowiadania. Na pewno robiłoby wtedy większe wrażenie, a i wymagania z bitwy na bitwę są większe.

Ocena: 1/5

 

62. Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami Bitwy.

 

Limit i termin zachowany.

 

Ocena: 1/1

63. Dodatkowe zadania.

 

Temat dodatkowy krzyczy równie głośno jak główny (niestety L):

„Będziesz mógł na mnie patrzeć, czuć moją obecność, integrować się mną. Przecież rzeczywistość jest wszystkim, co nie znika, kiedy przestajemy w to wierzyć.[zdecydowanie za bardzo nachalne zwracanie uwagi na temat dodatkowy]. Ja nie zniknę, nawet jeżeli nie uwierzysz, będę żyła. Jeżeli nie w twojej głowie, to w innej, ale będę.”

 

Więc uwagi podobne jak w punkcie 3. I mała prośba – więcej wiary w czytelnika i jego inteligencję :P Temat ma wynikać z opowiadania, jego fabuły, samo wplecione zdanie jeszcze nie spełnia całości wymagań.

Ale ogólnie rzecz biorąc, dla mnie jest okej – widzę.

 

Ocena: 1/1

 

64. Uwagi osobiste.

 

Opowiadanie czytało się całkiem sprawnie, nie wymagało od czytelnika większego wysiłku intelektualnego, co wynika zapewne z cech, które wymieniłam już w punkcie 1. Ale wgłębiając się w jego konstrukcję, styl i analizując wydarzenia zawarte we wspomnieniach postaci, dochodzę do wniosku, że czegoś tu brakuje, że jest bardzo oszczędnie, pobieżnie. Stanowi to raczej oględną relację z konkretnych zdarzeń, przeplataną wprawdzie co jakiś czas wybuchami emocji postaci, niż historię, która wciągnęłaby czytelnika w swoje sidła i sprawiła, by z niecierpliwością i oddaniem wciągnął się w treść.

Po przeczytaniu nie występują raczej głębsze refleksje, w sumie nie mogę doczekać się żadnych. Było, minęło. Zniknęło wśród innych, podobnych tekstów.

 

RAZEM: 14

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Jared 19.09.2016
    Takiego komentarza nie dostaniecie na Wery, ani na NF, ani chyba nigdzie indziej na portalach amatorskich. Cudeńko...
  • Specific_girl 19.09.2016
    Również dziękuję za konstruktywną krytykę. jest kilka rzeczy z ktoryktórymi mogłabym się nie zgodzić, ale jako, ze jestem na telefonie i przez najbliższy okres czasu nie będę miała laptopa więc no. aczkolwiek w wielu kwestiach sie też sie zgadzam. xD
  • 60secondsToDie 19.09.2016
    Dziękuję za poświęcony czas, opinię i wszelkie poprawki :3

    Przy okazji, co do tego fragmentu:
    „– Odejdź – przeraził mnie własny głos, tak nieludzko ludzki, wyzwalający uśpiony strach. Strach, wrzucony na dno przepastnej kieszeni umysłu człowieka, chcącego w swym nieczłowieczym człowieczeństwie odebrać nam przebitą na wskroś rzeczywistość. Zranioną tępym, kuchennym nożem.
    Rzekł, że zechciałby zdjąć czerwony koc i to, co kryło się pod nim.” [zastanawiam się, kto co mówi w tym fragmencie – czy „odejdź” to wypowiedź jego czy jej? W pierwszej chwili wskazywałabym na dziewczynę, która go zostawia, znika, ale skoro „przeraził mnie” tzn, że jednak on każe jej odejść – myślę, że po prostu nie rozumiem kontekstu lub źle go odczytuję]

    Tutaj osoba opowiadająca (chłopak) historię zwraca się do mężczyzny, który zaprosił dziewczynę do swojego samochodu. Chyba trochę przekombinowałam, skoro się nie rozpoznałaś, wybacz :(
  • KarolaKorman 20.09.2016
    Ja również dziękuję za poświęcony czas, uwagi i ocenę. Wszystko biorę sobie do serca, pozdrawiam :)
  • Niebieska 21.09.2016
    Dziękuję serdecznie za tak wspaniałą ocenę, poświęcony czas i uwagi :)
    <„myślę i podążam tam, gdzie nogi się przemieniają[nie mam pewności, czy o to słowo chodziło]”> ~ Właśnie o to słowo chodziło.
  • little girl 21.09.2016
    Dziękuję bardzo za poświęcony czas, wytknięcie błędów i opinię. Praktyka czyni mistrza, jak to mówią, także nie pozostaje mi nic innego jak pisać dalej, aż błędy stopniowo zaczną znikać. Każda z opinii sędziów bardzo w tym pomaga, więc pewnie jeszcze nie raz wezmę udział w bitwie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania