Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy Arysto — Shiroi Ōkami

Na początku chciałam podziękować za frekwencję! Nie spodziewałam się, że będzie taka duża i cieszy mnie, że dostałam w łapki tyle tekstów!

Chciała też przy okazji przeprosić. Usunęło mi raz oceny, przez co ucierpiały one nieco. Nie wspomnę już o tym, że musiałam je nadrabiać i nadrobiłam. W jeden dzień. W szkole. Na komórce.

To był koszmar.

Jednak udało mi się wszystko nadrobić. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

W następnej bitwie być może się nie zobaczymy — muszę dojść do siebie po tym nadrabianiu. Możliwe jednak, że tym razem będziecie mogli zmierzyć się ze mną w bitwie! W zależności od tematu i moich chęci do pisania.

Więc bez zbędnego gadania — zapraszam do ocen!

 

***

 

NIEBIESKA

 

Styl:

„Przepraszam ziemio, to tylko ja, już znikam dalej” ~ Kiedy zwracasz się do kogoś, imię, nazwisko itd. osoby bądź rzeczy powinno być oddzielone przecinkiem z obu stron. Błąd cykliczny.

„Jest to nagłe, niespodziewane, ale dla kogoś kto nie jest tą osobą.” ~ Przecinek przed „kto”.

„Czy to, że przestałem wierzyć mi pomaga?” ~ Przecinek przed „mi” bo „że przestałem wierzyć” jest wtrąceniem.

„w którym tworzyły się drobniutkie kryształki lodu budzące w gardle ostre uczucie” ~ Przecinek przed „budzące”.

„Na horyzoncie dzień zaczyna malować najpierw różową, potem czerwoną, wymieszaną z żółtym i pomarańczowym, linię.” ~ Myślę, że przecinka przed „linię” można się spokojnie pozbyć.

„Niczym brzuch matki w ciąży — rośnie i staje się piękniejsza. Jak najedzony kotek leżący na grzbiecie.” ~ Myślę, że warto zrezygnować z jednego z porównań. Co za dużo, to nie zdrowo.

„Jej kryształowe oczy patrzyły przed siebie, prosto na niego” ~ Zbędny przecinek.

„25 grudnia, godzina dziesiąta.” ~ Myślę, że w tym przypadku akurat warto napisać godzinę cyfrą, by nie odstawała od daty.

 

Styl mi się podoba, choć to Cię raczej nie zdziwi — inaczej bym Cię tyle nie czytała, ninja. Uwielbiam Twoją delikatność w tekstach, kojarzy mi się z delikatnymi pociągnięciami pędzla, które zamiast farby pozostawia litery. Drobne błędy, które wyłapałam, nie przeszkodziły mi w odbiorze tekstu. Poza tym tego spokojnie da się wyuczyć, wystarczy sięgnąć po książkę lub poradnik. Nie koniecznie trzeba wykuwać się tego na pamięć. Z czasem wychodzi to naturalnie, wchodzi w nawyk, w krew. Wierzę, że kiedyś uda Ci się okiełznać czarną magię jaką jest interpunkcja.

Jednak odnoszę wrażenie, że metafor jest momentami zbyt wiele, osobiście przeszkadzają mi w odbiorze tekstu. Mam wrażenie, że fabuła to tło służące do popisania się stylem, który wysuwa się na pierwszy plan, a historia jest mniej ważna. Musisz to jakoś zrównoważyć.

No i jeszcze jedno ale — we fragmencie, który był pisany prozą, fragmenty się rymowały, co mnie osobiście wybiło z rytmu. Proza jednak powinna zostać prozą, wiersz wierszem, chyba że to był faktycznie wiersz.

Ocena: 8/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

W sumie nie mam nic większego do zarzucenia, poza jednym: czemu było tam tyle martwych psów? Bo w sumie wzięło się to znikąd — żadnego wyjaśnienia lub wskazówki. Chyba że ja ich po prostu nie dostrzegłam, bo możliwe, że tak jest. Mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz, bo nie lubię, gdy w opowiadaniach coś dzieje się nagle i nie ma żadnego wyjaśnienia dlaczego. Wygląda mi to wtedy na niedopatrzenia autora, może jego zapominalstwo. Jednak nie wiedzę powodu, dla którego reszta psów również miała być martwa, bo jednak wszystko kręciło się wokół głównego bohatera i jego matki.

Poza tym nie mam większych ale. Wypowiedziałabym się tu dłużej, ale myślę, że to, co mam do powiedzenia, lepiej pasuje do innej kategorii.

Ocena: 3/5

 

Zbieżność z tematem:

Tutaj niestety wysokiej noty dać nie mogę. Widzę przypadek — przypadkowy człowiek przypadkowy właściciel, których wielu na tym świecie. Jednak nijak nie mogę się doszukać błędu, bo co nim było? Pójście na Górę Porzuconych Zabawek? Ale dlaczego? Czy może patrzenie na słońce? Choć tu też nie wiem, co jest błędem. Widzę przypadki, nie widzę jednak błędu.

Ocena: 2/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Temat dodatkowy widoczny, bo w sumie pod niego można podciągnąć niemal wszystko. Wyraźnie bardziej wysunięty do przodu niż główny.

Ocena: 1/1

 

Estetyka tekstu:

Zero zastrzeżeń.

Ocena: 3/3

 

Spójność fabularna:

Poza wspomnianą już dziwną śmiercią psów, nie mam się do czego przyczepić. Opowiadanie ładnie prowadzone. Jednak fabuła była za mało wyrazista, tak jak już wspomniałam wyżej. Stanowiła tło dla stylu, który skutecznie krył światło przedstawionej historii w swoim własnym blasku. Bo w sumie opowiadania nie tworzyli bohaterowie, a głównie styl właśnie, musisz to zrównoważyć.

Emocje psa dobrze przedstawione, jednak tak się na nich skupiłaś, że zapomniałaś o jego matce. Bo w sumie z jej strony nie dostrzegłam niczego, od właściciela zresztą też. Emocje pierwszoplanowych postaci wychodzą Ci po mistrzowsku, jednak nie zapominaj o postaciach drugo, a nawet trzecioplanowych, one też jak najbardziej na uwagę zasługują.

No i tajemnicza śmierć psów — pomysł świetny, jednak jego potencjał nie wykorzystany, a szkoda. Zostało Ci mnóstwo znaków, a z nich nie skorzystałaś, trochę nad tym ubolewam. Warto rozwijać takie wątki, by nie było nieporozumień, a ich plusem jest też to, że będziesz miała więcej znaków, a czytelnik więcej przyjemności.

Jednak wątek bohatera i matki — prawie genialne. Widać, że bohater jest silnie związany z matką, nie widać tej więzi jednak od strony matki, dlatego tylko prawie genialne. Czuć jego tęsknotę, jego pragnienie ucieczki i szczęścia razem z matką, jednak matka umiera, więc szczęśliwi mogą być tylko w niebie, jeśli ono w ogóle istnieje.

Ocena: 2/5

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Praca dodana w terminie, wszystko w porządku.

Ocena: 1/1

 

Suma: 20/30

 

***

 

SZESIONT

 

Styl:

„Utknęła w śnie na jawie niby płatek śniegu, wśród brudnej bieli, jednakowych pór roku i kruchych ciast” ~ Już ostatnio mówiłam, że nazbyt często używasz słowa „niby”. Co złego jest w zwyczajnym „jak”? Zbędny przecinek przed „wśród” i przed „jednakowych”. W dodatku ze zdania praktycznie nic nie wynika. I takich zdań jest o wiele za dużo. Przez to muszę mocno obniżyć ocenę.

„woń papierosów, przesiąkającą zarówno stary dres, jak i czarne włosy, sięgające posiniaczonych łopatek.” ~ W tym fragmencie niezbędny jest jedynie przecinek przed „jak”, reszta do wywalenia.

„a ona mimo to próbowała się wzbić i wyrwać z okrutnej jawy, nawiedzającej ją co noc.”~ Zbędny przecinek.

„jak owy ciężar ucieka przez uchylone okno, gnany naszym śmiechem.” ~ Wydaje mi się, że miast „owy” powinno być „ów”, dodatkowo odnoszę wrażenie, że przecinek przed „gnany” nie jest konieczny, bo odnosi się do ciężaru.

„Spostrzegłem w smutnych oczach tekst, zapisany drobnym drukiem, musiałem zbliżyć się, by odczytać go z suchych warg.” ~ Zbędny przecinek przed „zapisany”; odczytać tekst z suchych warg? Jeśli jest napisany, to z warg ich nie odczyta, chyba że ktoś jej napisał długopisem/markerem/czymkolwiek coś na ustach. Jak dla mnie błąd logiczny.

„– Powiem ci coś, choć milczysz.” ~ Bardziej pasowałoby „bo”.

„nadal nie będziesz wiedział jak smakuje” ~ Przecinek przed „jak”.

„Potem uciekła do rodziców na drugim końcu parku, a oczy jej zostały razem z nami, radosne i świeże, wcale nie przekrwione rozpaczą.” ~ Wydłubała je sobie, że z nimi zostały? Mogłam dodać, że zostały z nimi w ich pamięci.

„– Tak wiele mogę, widzisz? A jednak na dnie pozostały fusy. Resztka czegoś, co niegdyś egzystowało wewnątrz poszarzałej nicości dwojga serc.” ~ Co drugie i trzecie zdanie mają wspólnego z pierwszym?

<Chciałoby się rzec: „I jak upadam”> ~ Zgubiona kropka na końcu zdania.

„Wstała już, by złożyć swe anielskie skrzydła i wsiąść do czarnego samochodu stojącego nieopodal, błyszczącego tym, czym mówiła, że się brzydzi.” ~ Brzydzi się lakieru?

„jedynie czasem ma okazję oddychać płatkami śniegu” ~ To nie oddycha się powietrzem?

„Spostrzegłem JĄ w jej wielkich, smutnych oczach.” ~ Estetyczniej byłoby „j ą”, choć to błąd nie jest.

„Wróciła któregoś dnia, ale z początku zbyt zagubiona, bym mógł poznać ją jedynie po posklejanych kosmykach i szarym kapturze naciągniętym na głowę.” ~ Tego zdania już nie rozumiem kompletnie. Nie rozumiem, co jedno ma do drugiego.

„Zamiotła nadzieje pod stół, tak jak matka kawałki zepsutej zabawki swego zapłakanego dziecka.” ~ Matka spróbowałaby naprawić zabawkę lub od razu ją wyrzuciła, ale na pewno nie zamiatała pod stół.

<„Nie mogę. Nie dziękuj, że odeszłam” – brzmiał wstęp pisanego na szybko bełkotu.> ~ „Brzmiał” jakoś mi tu nie pasuje; wydaje mi się, że po „odeszłam” powinna być kropka, bo to koniec zdania, a opis rozpoczęłabym wielką literą.

<Na dworze jest zbyt zimno, by anioły mogły latać, a ja upadłam już dawno, kiedy próbowałam uciec od samej siebie”> ~ Znowu zgubiona kropka na końcu zdania.

„więc tam też postanowiłem się udać, mimo, że jakaś na wpół obumarła cząstka mnie wyrywała się i wierzgała” ~ Konstrukcji „mimo że” nie rozdziela się przecinkiem.

„póki nie zaśniesz, zmorzony snem.” ~ Zbędny przecinek.

„Nadgryziony bezwzględnym zębem czasu budynek teatru zdawał się być coraz bliżej.” ~ „Być” zbędne.

„Kiedy arlekin ruszył w stronę legowiska samej władczyni twórczych umysłów — Sztuki — oparłem swój ciężar o, Bogu ducha winną, lampę uliczną.” ~ Po „Sztuka” pasowałaby bardziej kropka niż myślnik. Z początku używałaś półpauz, teraz pauz, potem znowu półpauz — warto by było zdecydować się na jedno, bo jest to błąd. Osobiście preferuję pauzy.

„– W środku jest coś dla ciebie. Od Tatiany. – A więc tak się nazywała?” ~ Jeden bohater, jeden akapit. Myśl bohatera warto oddzielić od wypowiedzi kobiety enterem, bo jak na razie wynika, że on sam sobie powiedział, że anioł ma na imię Tatiana.

„– A ona? – wziąłem koc” ~ „Wziąłem” wielką literą, bo jest to czynność związana pośrednio z wypowiedzią.

„Całą drogę szedłem zahipnotyzowany z kawałkami kubka w obu kieszeniach bluzy, patrząc na swe poranione dłonie.” ~ Myślę, że warto dać tutaj przecinek przed „z”, by wyszło ładne wtrącenie.

„Połączyłem swe stęsknione wargi z jej, zobaczyłem, jak siedziała sama nocą i dniem, jak powoli gasł w niej ostatni tlący się płomyk. Aż w końcu utopiła go sama, w alkoholu i tabletkach nieznanego pochodzenia.” ~ sama, sama

„Koniec końców, sam złapałem ją za dłoń” ~ Przecinek w tym miejscu nie jest niezbędny.

 

Styl tym razem nie powalił, nie przemawiał do mnie. Metafor jest po prostu za dużo, nie znasz umiaru, w dodatku wymuszasz na czytelniku swoją własną, sztywną interpretację, czego nie znoszę. Metafory są fajne, pod warunkiem, że niczego tak naprawdę nie wymuszają, w innym przypadku kończy się to źle. No, może nie zawsze, ale w tym przypadku niestety tak. Pamiętaj, że tekst pisany prozą ma być prozą, nie wierszem, bo u Ciebie się to wyraźnie gubi.

Tekst czytali się topienie i, szczerze mówiąc, cieszyłam się, że już się kończy ;-; Metafory i brak fabuły znacznie utrudniały czytanie. Niby fabuła jest, ale styl umiejętnie ją zakrył.

Najsłabsza Twoja bitwa jak do tej pory, widzę stopniowy zanik formy :/ Pierwsza była świetna, druga w miarę mi się podobała, natomiast ta jest jak dla mnie najgorszą bitwą w Twoim wykonaniu.

Podsumowując: podtrzymuje zdanie z oceny poprzedniej bitwy. Możesz do niej zawsze wrócić, nie zniknie z dnia na dzień :P

Ocena: 5/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

Niektóre metafory wydawały mi się wręcz nielogiczne (wymienione w błędach, bo braknie mi czasu, by je rozdzielić, wybacz). Przykładowo skrzydła przymarzające do wspomnień. Nie widzę w tym żadnego sensu ani logiki. Lub też matka zamiatająca zabawkę pod stół. Matka próbowałaby naprawić zabawkę lub od razu wyrzuciła, ale nie zamiatała pod stół. Można oczywiście powiedzieć, że mam zbyt płytki umysł, by je zrozumieć i w sumie rak jest. Myślę jednak, że skoro komuś aż tak trudno zrozumieć Twoje metafory, warto się zastanowić, czy aby na pewno mają sens.

Jak już mówiłam — spróbuj napisać jakieś opowiadanie bez metafor. Bo to, że układasz piękne, kwieciste zdania to nie wszystko, a wręcz czasem nie jest to dobre. Skupiaj się bardziej na prowadzeniu fabuły, nie zdaniach. Wierz mi lub nie, ale opowiadanie przez to nie ucierpiał, a może zyskać.

Ocena: 0/5

 

Zbieżność z tematem:

Temat zawarty, jednak widziałam go w tylko w zdaniu, co bynajmniej nie jest plusem. No i gdzie się podział wszechświat?

Ocena: 2/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Uwzględnione podobnie jak temat główny.

1/1

Spójność fabularna:

Fabuły praktycznie nie ma. Opowiadanie było bardziej pretekstem do podpisania się stylem. Historia chłopaka i Tamary nie jest nawet tłem – równie dobrze mogłoby jej w ogóle nie być. Nie ma nawet za bardzo, co tu oceniać. Z przykrości stwierdzam, że jest to jak na razie najsłabszy tekst, który u Ciebie czytałam. Może to dlatego, że gdy widzę Twój nick, automatycznie wymagam więcej. Bohater jest nijaki — nie wzbudza żadnej emocji poza irytacją, co jest akurat plusem, bo już wolę postaci denerwujące niż nie wzbudzające niczego. Odnoszę wrażenie, że użala się ciągle nad swoim losem i nic z tym nie robi, bo po co. Momentami odniosłam wrażenie, że chcesz mnie zapewnić o jego wyjątkowości, choć możliwe, że tak mi się tylko zdaje. Anioł aka Tamara — w sumie to samo co główny bohater. Nijaka. Do bólu zwyczajna, mimo że była tym całym aniołkiem. Chyba że denerwowanie czytelnika, jeśli o to chodziło, to jak najbardziej jest to na plus. Myślę jednak, że chodziło bardziej o emocje, o wywołanie współczucia, smutku, zmuszenia do refleksji. A to niestety nie wyszło. W sumie żaden bohater nic nie wniósł do fabuły. Szczególnie staruszka czy dzieciak. Klimat kiepski budowany — sprawia, że mam ochotę zakończyć czytanie jak najszybciej. Przeczytałam tekst dwa razy i cieszyłam się, że się opowiadanie kończy się, bo źle mi się czytało tym razem.

Ocena: 1/5

 

Estetyka tekstu:

Wolałam, kiedy używałaś pauz, choć nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, gdyby nie fakt, że w jednym momencie użyłaś pauz, co jest niekonsekwentne.

Ocena: 2/3

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Wszystko w porządku.

Ocena: 1/1

 

Suma: 12/30

 

***

 

SPECYFICZNA

 

Styl:

„A więc, jestem sobie jedną z głównych postaci w książce” ~ Zbędny przecinek przed „jestem”.

„Mam długie, kręcone włosy i na dodatek blond! Nie wiem czemu, bo wolałabym mieć krótkie, najlepiej takie do ramion i ciemne, no, ale moja autorka tak mi nadała, więc tak mam. Nienawidzę długich włosów, nienawidzę też dużych piersi, ale co ja biedna mam na to poradzić? Nie powinnam mieć swojego zdania, bo nie mam swojego życia. Mam je zapisane jak jakiś boży plan.” ~ Multum powtórzeń słowa „mam”. Takie powtórzenia zdarzają się częściej, ale wierzę, że znajdziesz je sama.

„Nie rozumiem jak działa umysł autora” ~ Przeciek przed „jak”.

„Przeznaczenia!” ~ Wydaje mi się, że powinno być „przeznaczenie”.

<bo ten ma to “coś”> ~ Źle postawiony cudzysłów.

„On się pyta, jak gentelmen jakiś:” ~ Zbędny przecinek; skoro już spolszczasz, to powinno być „dżentelmen” lub „gentelman”.

„bo burak to purpura, a raczej jak pomidor..” ~ Wielokropek ma trzy kropki.

„W końcu taka czerwoniutka, odwracam się” ~ Bez przecinka.

„No ale mniejsza z tym.” ~ Zgubiłaś przecinek przed „ale”, błąd cykliczny.

„No i go spotykam, nie ważne gdzie, ważne, że przypadkiem.” ~ nieważne

„kilkoma starymi, nikomu nie potrzebnymi już podręcznikami.” ~ niepotrzebnymi

„Błędem było to, że nie wierzyłam w swoja historię” ~ swoją

„Przypadek sprawia, że odnajdujemy miłość, szczęście, i że nasze życie wywraca się do góry nogami.” ~ Bez przecinka przed „i”.

 

Styl mnie nie powalił. Był taki do bólu zwyczajny, wkurzało mnie to ciągłe gadanie bohaterki i używanie słów, które bardziej pasowałyby do mowy potocznej, choć wiem, że chciałaś, by stała się przez to stać bliższa czytelnikowi. Mnie osobiście styl nie odpowiada — słowa są po to, by się nimi bawić, np. tu zmienić szyk, tu dać inne słowo itd. Wystarczy drobną zmiana, a powstanie coś, co czyta się o wiele przyjemniej. Tekstu nie czytało się źle, ale dobrze też nie.

Brakuje mi malowniczych opisów. W tym tekście wydają mi się one płaskie.

Bohaterka nic, tylko gada i gada, co nie jest interesujące. Historię mogłaś przedstawić w dużo ciekawszy sposób. Znaków miałaś dużo, nie skorzystałaś, a szkoda.

Spróbuj trochę pobawić się słowem i opisami, powinno być znacznie lepiej. Nie pisz tak, jak uczono w szkole, bo odnoszę wrażenie, że właśnie tak piszesz, co źle się kończy — tekst jest tylko pozornie przyjemny.

Styl był lekki, jednak nie przemawiało do mnie okazywanie emocji przez bohaterkę - wykrzykniki, chrząkanie itd. Bardziej pasuje mi to do dialogów, w opisach nie powinno ich być w nadmiarze.

No i chyba nie znasz znaczenia niektórych słów jak przykładowo „beznamiętnie”.

Ocena: 4/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

Błędy logiczne pojawiały się specjalnie, więc nie mogę się przyczepić. Mogę się jednak przyczepia do wydania książki o bohaterce. Bo jednak błędów logicznych zawierała wiele i nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie wydał. Chyba że zapłaciłby wydawnictwu typu Poligraf. Oni tam przyjmą każde opowiadanie o wydadzą, byle zarobić.

Brakowało mi też trochę ukazania nieidealności bohaterki — niby podkreślałaś, że jest taka a nie inna, bo tak każe jej autorka, ale nie odniosłam takiego wrażenia.

Książka Nat została wydana pod innym nazwiskiem, a ta nawet nie ruszyła palcem? Aż dziwne mi się to wydaje.

Podoba mi się jednak ukazanie powieści z punktu widzenia bohatera - pomysł mega, ale potencjał niewykorzystany, a szkoda, bo można wycisnąć z niego o wiele więcej.

Ocena: 2/5

 

Zbieżność z tematem:

Błędem jest pozostawienie historii przez Natę i nie zabranie jej ze sobą, przypadkiem znalezienie przez kogoś innego i wydanie. Wszystko ładnie, ale gdzie jest wszechświat?

Ocena: 1/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Nie widziałam.

Ocena: 0/1

 

Spójność fabularna:

Cóż, opowiadanie ładnie prowadzone, jednak trochę nudne. Nawet bardzo nudne. Niczym szczególnym mnie nie zachwyciło ani nie zaskoczyło — ot ciekawy temat pokazany w nie ciekawy sposób. Rani mnie, że nie wykorzystała potencjału umysłu, bo był spory. Nieczęsto spotyka się tego typu opowiadania, tym bardziej rani mnie jego przedstawienie.

Bohaterka, bo to w sumie ona tworzy tę historię i to głównie do niej mogę się przyczepić, jest zwyczajnie nudna. Nie pozwoliłaś nam jej poznać, jedynie napisałaś jaka jest, ale w żaden sposób tego nie udowodniłaś, a szkoda. Wtedy bardziej by do mnie przemawiała. Z bohaterami chcę czuć więź, poznać ich, polubić lub znienawidzić. Tutaj mi na to nie pozwoliłaś. Naprawdę szkoda.

O Nacie nawet nie wiem, co powiedzieć — zakompleksiona dziewczyna, która przez opowiadanie chciała ubarwić swoje życie, więc stworzyła Mary Suesikę.

Ocena: 1/5

 

Estetyka tekstu:

Bez zastrzeżeń.

Ocena: 3/3

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Wszystko w porządku.

1/1

 

Suma: 12/30

 

***

 

KARO

 

Styl:

„Codziennie o ósmej nad ranem przejeżdżał nią konwój aut, czarnych BWM i jednego autobusu” ~ Zbędny przecinek.

„Doceniamy rzeczy dopiero, gdy je tracimy” ~ Przecinek przed „dopiero”, nie przed „gdy”.

„Do pokoju wszedł strażnik, Edward Nixon, uśmiechnął się do gościa i kiwnął głową na przywitanie.” ~ Całkowicie zbędna informacja na temat imienia i nazwiska strażnika, bo nic on nie wnosi do opowiadania, a jedynie nieco zaśmieca umysł czytelnika.

„Dlatego sąd pozwolił Mikowi Simmonsowi” ~ Mike'owi

„- Zapewne nie wiesz czemu przyszedłem”~ Przecinek przed „czemu”.

„Jednak przeanalizujmy całe zajście zapominając o wyroku „wysokości”.” ~ Przecinek przed „zapominając”.

„by ława przysięgłych uznała cię za kłamce” ~ kłamcę

„Miała otwarte, wpatrzone w nicość oczy i lekko uchylone usta…” ~ Jakoś nie pasuje mi ten fragment do mowy potocznej.

„- ucichł , mrugając nerwowo.” ~ Zbędna spacja przed przecinkiem.

„- Potworny widok – wymamrotał - W jednej ręce trzymała suszarkę,” ~ Zabrakło kropki po „wymamrotał”.

„Wyglądał jakby słowo utknęło mu w przełyku” ~ Przecinek przed „jakby”.

„Nie wiem, czemu nie usłyszałem stukania młotka, albo czemu nie zauważyłem tego wcześniej.” ~ Obydwa przecinki są zbędne.

„Sprawiedliwości stanie się za dość.” ~ zadość

„a Brian Sping do ciasnej celi numer dwadzieścia dwa.” ~ Spring

„Simmons paląc papierosa stał nad nim” ~ Przecinek przed „stał”.

„(oczywiście u boku Mike’a Simmonsa. Uważał go za najlepszego adwokata ostatnich czasów. Miło się z nim rozmawiało przed sądem na przerwie rozprawy. On siedział na murku, a Simmons paląc papierosa stał nad nim i przedstawiał plan na następne spotkanie. Zaprzyjaźnili się. Niestety przyjaźń z klientem w zawodzie adwokata nigdy nie kończy się dobrze.” ~ Brakuje zamknięcia nawiasu.

„Nosił czarną bluzę z kapturem i niebieskie dżinsy.” ~ Opis całkowicie zbędny. Mogłeś na samym początku zaznaczyć, że postać ma na sobie bluzę z kapturem, przykładowo: „Do pomieszczenia wszedł zakapturzony mężczyzna nikłej postury.”, bo jeśli nie miał kaptura założonego na głowę, opis jest zbędny.

 

Styl kojarzył mi się ze Stephenem Kingiem, szczególnie początek. W sumie to nie wiem, czy to dobrze czy źle, jednak podobało mi się, choć myślę też, że podobieństwo jest zbyt uderzające. Podrabianie cudzych stylów nie jest dobre, musisz mimo wszystko znaleźć swój własny. Poza tym może i podrobisz składnię o dobór słów, ale myśli i estetyki już nie.

Jednak widzę ogromny progres od czasu pierwszej bitwy z udziałem Trybunału i to mnie cieszy! Miło jest patrzeć, jak ktoś robi postępy. Nadal zdarzają się błędy, owszem, ale jest dużo lepiej. Poczytaj poradniki na forum, z pewnością Ci pomogą stać się jeszcze lepszym.

Opis więzienia był za długi, opis morderstwa córki — za krótki. Musisz większą uwagę zwracać na rzeczy istotne, a nie takie detale jak wygląd więzienia, bo przecież wygląd miejsca nie wpływał na fabułę. Morderstwo córki — już tak.

No i jeszcze jeden detal: nie używaj tylu wielokropków, szczególnie w opisać, bo to niepotrzebnie zwalnia tępo czytania i jest nieestetyczne. Możesz okazać emocje w inny sposób, lepszy.

Ocena: 6/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

„Nie było elektrycznych mikrofonów przypominających krótkofalówki – jak to bywa w nowoczesnych więzieniach; osadzeni rozmawiali przez krąg małych otworów jak w słuchawce telefonu stacjonarnego.” ~ Krótkofalówki zawsze są elektryczne; ale gdzie te otwory były, w ścianie? Mogłeś napisać, że rozmawiali przez otwory w szybie — zdanie od razu jest klarowniejsze.

„Zabójca przybił go gwoździami w pozycji tworzącej krzyż, jak Jezus.” ~ Przecinek w tym miejscu nie pasuje, usuń go i popraw „Jezus” na „Jezusa”, bo ze zdania wychodzi, że to morderca był jak Jezus i przybijał ludzi młotkiem, a przecież Jezus tak nie robił.

„Po miesiącu próśb i rozpraw sądowych nie udało im się odzyskać praw opieki nad Sarą.” ~ Długo walczył o córkę.

„Mieszkanie numer pięćdziesiąt dwa, w którym popełniono morderstwa, zostało ponownie oddane do użytku po kilku tygodniach.” ~ Ale którego morderstwa? Bo przecież popełniono przestępstwa w mieszkaniu Briana i Patricksonów.

 

Czasami sadzisz kwiatki jak zdania nielogiczne, ale to wyrabia się z czasem, przynajmniej tak mi się wydaje.

Akcja toczy się zbyt szybko — ledwo co Brian trafił do więzienia, a już ma się stamtąd wydostać. Po takim czasie powinno się rozpoczynać dopiero postępowanie karne, a nie już się odwoływać, chyba że amerika ma inne standardy, dlatego nie uznaje tego do końca jako błędu.

Wydaje mi się, że Elena nie mogła trzymać suszarki w ręce, chyba że sama ją sobie włożyła do wanny w co wątpię. Prąd powoduje, że odruchowo zaciskamy dłonie, w dodatku myślę, że zginęłaby niemal natychmiast.

W sumie ukrzyżowanie teścia bardziej pasuje mi do Szesiont XD

Dziewczynka została oddana rodzinie z naprzeciwka? Coś mało prawdopodobne. Przecież muszą sprawdzić, czy rodzina jest odpowiednia, czy zapewnia jej godne warunki do życia, najczęściej oddają dzieci do ludzi obcych, którzy nie znali rodziców dziecka. A jeszcze częściej szukają członków rodziny.

Serio, uniewinniono go, bo znaleźli kawałek peta, a on przecież nie palił? Tak trudno zacząć? Poza tym na pecie nie znaleziono nawet DNA sprawcy, przynajmniej nic o tym nie wspomniałeś. Jest to najbardziej nielogiczne wydarzenie w opowiadaniu.

Ocena: -1/5

 

Zbieżność z tematem:

Jako przypadek interpretuję znalezienie papierosa, za błąd pominięcie go. Wszystko ładnie, ale gdzie się podział wszechświat?

Ocena: 2/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Nie widziałam.

0/1

 

Spójność fabularna:

Zachowanie bohatera do mnie nie przemawia. Wydaje mi się mało prawdopodobne, mam wrażenie, że nie znasz się zbyt dobrze na psychologii. Pamiętaj, że masz tylko ⅔ puzli, a niezrozumienie tkwi w pozostałej ⅓. Nie możesz jej sobie po prostu odpowiedzieć, musisz spróbować zrozumieć, nie sądzę, byś był skłonny do morderstwa. Może poczytaj książki o psychologii,takie jakie mają studenci może. Wydaje mi się, że powinno pomóc, choć nigdy w skórę szaleńca nie wejdziesz, chyba że sam nim jesteś. Tutaj bohater wydaje mi się mało realny nawet jak na mordercę. Dławienie się słowem i histeryczny śmiech były nadto uwydatnione, jakbyś chciał zawrzeć w nich szaleństwo bohatera, ale wydaje mi się, że średnio Ci wyszło.

No i morderstwa, to uniewinnienie, takie szybkie wzmożenia postępować — naciągane. Przecież nie zajęliby się tak szybko tymi sprawami, bo jakiś człowiek siedzi w więzieniu. Kolejka jest jednak długa, poza tym sąd to sąd. Czeka się na niego prawie równo długo, co na wizytę u lekarza specjalisty. Publicznego.

Ale ogólnie tekst mi się podobał, przyjemnie się czytało. Nie rozumiem jednak, po co data na samym końcu opowiadania. Historia wydarzyła się naprawdę?

Ocena: 0/5

 

Estetyka tekstu:

Dywizy zamiast myślników i niekonsekwentne używanie półpauz.

Ocena: 2/3

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Wszystko w porządku.

Ocena: 1/1

 

Suma: 10/30

 

***

 

LITTLE GIRL

 

Styl:

 

Zamiast od razy wymieniać błędy, spróbuję wyjaśnić Ci zasadę stawiania przecinków między czasownikami, choć myślę, że najlepiej będzie, jeśli zajrzysz do poradników na forum, bo są przedstawione klarowniej niż ja jestem w stanie wyjaśnić.

Weźmy przykładowe zdanie:

„— Tak, wiem — odpowiedziała, chowając cukierki z powrotem do szafki.” ~ W zdaniach tego typu nie stawiałaś przecinków, a powinnaś, by oddzielić od siebie dwa czasowniki.

 

Nie stawiamy przecinków przed „ani”, chyba że powtarzają się dwa razy:

„Nie lubię kawy ani herbaty.”

„Nie chce iść ani do parku, ani na plac zabaw.”

 

Przed lub, jak przed „i”, nie stawiamy przecinka, chyba że pojawia się w tekście dwa razy:

„Mogę pograć w piłkę nożną lub ręczną.”

„Możesz zjechać na ślizgawce lub pohuśtać, lub pokręcić na karuzeli.”

 

Przy „albo” jest ta sama zasada, co w przypadku „lub”, więc nie widzę sensu powielać to samo.

 

Przecinek przed „niż” stawiamy, gdy rozdziela dwa czasowniki:

„Zrobili więcej, niż obiecali.”

Nie stawiamy jednak, gdy zdanie zawiera tylko jeden czasownik:

„Była dla niej bardziej jak siostra niż przyjaciółka.”

 

Przed jak nie stawiamy przecinka, jeśli zdanie ma charakter porównawczy:

„Była wolna jak ptak.”

Stawiamy, gdy oddziela dwa czasowniki.

„Starała się, jak mogła, ale zawiodła.”

 

Przed „który” zawsze stawiamy przecinek, chyba że mamy do czynienia z konstrukcją złożoną, przykładowo „dzięki któremu”, choć jest ich o wiele więcej.

„Nie wiem, która jest godzina.”

„Podziękowała osobie, dzięki której udało jej się spełnić marzenia.”

Nie stawiamy przecinka, jeśli zdanie połączone jest „i” lub wyrażeniem zastępczym np. „albo”.

„Nienawidziła chłopaka, który jej dokuczał i który jej pomógł.”

 

Przed „że” stawiamy przecinki, chyba że występuje w konstrukcjach złożonych, np.:

— chyba że,

— jako że,

— mimo że,

— dlatego że (choć tu głównie zależy od sensu zdania).

„Nie wiedziałam, że trzeba tutaj postawić przecinek.”

„Może mi się uda, chyba że znowu coś stanie mi na drodze.”

„Wyszedł z domu, mimo że padał deszcz.”

 

No i czasem też trzeba oddzielić jedno słowo przecinkami z obu stron, są one często przy wtrąceniach lub powyższych zasadach.

„Nie wiedziała, co robić, czuła, że zaraz ją dogoni.”

„Nie miała by o niczym pojęcia, to, że ją uświadomił, najprawdopodobniej pomogło jej w uniknięciu kolejnego błędu.”

 

Wtrącenia również warto odznaczać przecinkami z obu stron:

„Julia, mimo że dobrze radziła sobie z matematyką, miała problem z rozwiązaniem równania.”

„Piotr wiedział, że mimo swoich wysiłków, może przegrać z Robertem.”

 

Również podam tu przykłady z Twojego tekstu:

„Czasem myśli przychodzą same, te o które nigdy nie prosiłam, kroczą za mną nie dając ani chwili wytchnienia.” ~ Przecinek przed „o które”.

„Przetrwałam, wiem, że aby utrzymać się w tym świecie nie wystarczy tak po prostu żyć.” ~ Przecinki przed „aby” i przed „nie” (tak, „że” powinno być w tym wypadku oddzielone przecinkami z obu stron, bo wtrącenie).

„Gdybym nie była mu potrzebna, lub stanęła na drodze do osiągnięcia jakiegoś celu, pewnie już dawno pozbyłby się mnie.” ~ Zbędny przecinek przed „lub”.

„Wyostrzając wszystkie zmysły usiadłam na trawie.” ~ Przecinek przed „usiadłam”.

„Nie mogłam wyobrazić sobie prostszego zadania, niż pozbycie się nieumiejętnych ludzi.” ~ Bez przecinka.

„Podeszłam najciszej jak mogłam” ~~ Przecinek przed „jak”.

 

Mam nadzieję, że to Ci pomoże!

 

Pozostałe:

„Cofnęłam się do tyłu” ~ Nie można cofnąć się do przodu, masło maślane.

„Nikt nie wiedział, że wtedy spotkałam morderce.” ~ mordercę

„zaczął celować raz w moją, raz w Rob'a głowę.” ~ Roba; niefortunna składnia. Lepiej brzmiałoby „raz w moją, a raz w głowę Roba” lub coś w ten deseń.

„dzięki któremu bylibyśmy wstanie uciec.” ~ w stanie

„Niebo w tamtym momencie wydawało się być nadzwyczaj piękne.” ~ „Być” zbędne.

Odrzuciłam broń na tyle, by nie mógł do niej dostać ~ Zgubiłaś “się”.

„Odsunęłam odrobinę ostrzę” ~ ostrze

„O więcej informacji poprosimy jednego z naszych reporterów” ~ Zabrakło kropki na końcu zdania.

<oskarżonego o liczne morderstwa na tle rabunkowym, Olgierda M. (...)"> ~ Zabrakło kropki na końcu zdania.

 

Styl przeciętny, często go widuję, nie zmienia to jednak faktu, że czytali się przyjemnie. Jedynie czasem dziwnie oddzielasz od siebie zdania, przykładowo tam, gdzie sama postawiłabym kropkę zamiast przecinka i na odwrót. Nie przeszkadzało to jednak w odbiorze tekstu.

Podoba mi się ukazanie myśli bohaterki.

Czasami jednak rażą mnie błędy interpunkcyjne i to już przeszkadza w odbiorze. Interpunkcja znacznie ułatwia czytanie i warto, żebyś zajrzała do poradników na forum, z pewnością Ci pomogą. Tak samo jak czytanie na głos, wiem, że to głupie uczucie, ale pomaga. Tam, gdzie jest przerwa oddechowa, najpewniej powinien być przecinek. No i staraj się rozdzielać od siebie czasowniki, choć nie zawsze tak jest, tak zaznaczę tylko. Interpunkcja to jednak skomplikowany zwierz płci damskiej.

No i baw się słowem! Postaraj się z nim pobawić słowem, a nuż wyjdzie na dobre!

Opis historii wydaje mi się za długi w porównaniu do morderstwa i znalezienia Zary, co wypadałoby bardziej rozwinąć.

Ocena: 5/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

„Obiecałam to rodzicom, że jako starsza siostra będę się o niego troszczyć najlepiej, jak potrafię.” ~ Przecież nie mieli ojca, tylko matkę. Nawet jeśli obiecała ochronę brata również ojcu, powinno to zostać sprecyzowane.

„Gwiazdy w idealny sposób kontrastowały z intensywnie świecącym księżycem w pełni.” ~ Nie rozumiem, jak gwiazdy i księżyc mogą kontrastować. Zrozumiałabym gwiazdy i niebo lub księżyc i niebo.

„Podniosłam ręce do góry, odwracając i uważnie się im przyglądając. Ich barwa była prawie że czarna, tak jak wtedy krew mojego brata, nie czerwona, czarna. To musiało być to, ostateczny znak, że w końcu udało mi się to wszystko zakończyć.” ~ Przecięła tętnicę, więc ciemna krew nie miała prawa wypłynąć. Krew z tętnicy jest intensywnie czerwona i wypływa szybko z rany, natomiast krew z żył jest ciemna i gęsta. Myślę więc, że warto zaznaczyć, że bohaterka przecięła żyłę, nie tętnicę.

“– Dwa złote, osiemdziesiąt groszy.” ~ Zagraniczne imiona, polska waluta? No way.

 

Czasami sadzisz ładne kwiatki, ale nie ma jakiejś tragedii, mimo że niektóre błędy są bardzo proste do pominięcia. Przecież to oczywiste, że skoro bohaterowie mają zagraniczne imiona, nie będą stosowali polskiej waluty.

Poza tym wybiła mnie z rytmu ta historia bohaterki na początku. Może to dlatego, że oddzielałaś ją od siebie dużą ilością enterów.

Ale ogólnie dobrze sobie radzisz z prowadzeniem historii. Nie ma większych błędów poza nielogicznymi fragmentami jak wyżej, które jednak nie odebrały mi przyjemności z czytania. Wydarzenia mają swoją przyczynę, bohaterowie swoje historie, które ukształtowały to, jacy są teraz, widać to szczególnie w przypadku Zaji. Błędy logiczne można łatwo usunąć, więc bierz się za to! Mogę przeczytać poprawioną wersję nawet. No i wiem już, do kogo powinnam częściej zaglądać.

Ocena: 2/5

 

Zbieżność z tematem:

Jako błąd rozumiem zabicie niewinnego człowieka, a przypadek wpadnięcie na brata osoby, która jest odpowiedzialna za zamordowanie rodziny Zaji. Ale nigdzie nie mogę się doszukać wszechświata.

Ocena: 2/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Nie widziałam.

Ocena: 0/1

 

Spójność fabularna:

Z początku myślałam, że spotkałam się z typowym opowiadaniem o mordercach, ale pokazałaś mi, że się mylę. Podoba mi się wizja świata przedstawiona przez przywódcę, choć jest dziwna i skazana na porażkę, bo przecież wszystkich słabych ludzi nie zabiją, poza tym rozwój medycyny jest zadziwiający i niedługo lekarze będą potrafili wskrzeszać ludzi. A raczej nie zdziwi mnie, jeśli będą potrafili.

Zaja - w sumie współczuję jej. Stracić rodzinę w taki sposób i jeszcze spotkać mordercę, ale być zbyt słabym, żeby móc cokolwiek zdziałać, a potem nieustannie szukać zemsty. Co prawda nie popieram mszczenia się w taki sposób, ale kto wie, co sama bym zrobiła w takiej sytuacji. Jeszcze na końcu się okazało, że zabiła niewinną osobę… Życie jest okropne, co widać na przykładzie również Żary. Taka mała dziewczynka, a może ktoś ją porzucił? Choć mam nadzieję, że się tylko zgubiła.

Szkoda, że nie rozwinęłaś bardziej postaci Roba, bo on również mnie ciekawi.

No i za szybko poleciałaś z akcją, a szkoda.

Ocena: 4/5

 

Estetyka tekstu:

Momentami dywizy zamiast myślników.

Ocena: 2/3

 

Zgodność z zasadami:

Wszystko w porządku.

1/1

 

Suma: 16/30

 

***

 

AKWUS

 

Styl:

„– O rzesz kurwa, ja pierdolę!” ~ ożeż

„– A jak Ci nie starczy siły – Dolar zbliżył się do niego tak szybko, że ten odruchowo cofnął się dwa kroki niemal tracąc równowagę –To poproś Zgreda, może jego tytanowa czaszka przepuści twoje skomlenia.” ~ „To” małą literą, zgubiona spacja po myślniku.

„ani na przepychanki jego towarzyszy podniósł się ze sofy.” ~ Przecinek przed „podniósł”, bo wcześniejsza część zdania jest wtrąceniem.

„– Kazał też zabrać tę dupeczkę – Dolar doskoczył do skrępowanej dziewczyny.” ~ Kropka po „dupeczkę”, ponieważ opis nie jest związany bezpośrednio z wypowiedzią bohatera.

„Ostrze wysuwające się z jego dłoni przytuliło się do jej policzka.” ~ Przed „wysuwające” i „przytuliło” postawiłabym przecinki, coby wyszło ładne wtrącenie.

„Dobra bierz ją i jedziemy na górę.” ~ „Dobra” to wtrącenie, które warto oddzielić przecinkiem od „bierz ją i jedziemy na górę”.

„– Masz obstawić wejście mały chujku.” ~ „Mały chujku” to bezpośredni zwrot do adresata, który powinien być poprzedzony przecinkiem.

„Już dwie godziny temu, gdy w jej rodzinnej willi padły pierwsze strzały wiedziała, że po nią idą.” ~ Przecinek przed „wiedziała”.

„Od klienteli jaka bawił w drink barze dzielił go szklany sufit.” ~ jaka — jaką, przecinki przed „jaką” i przed „dzielił”.

„Dwa miesiące później, walki ustały.” ~ Zbędny przecinek.

„Zgred zauważyłby samochód dopiero pod drzwi hotelu.” ~ drzwiami

„– Muszę wrzucić trochę szmalu w sensory, kurwa no nie ma opcji, muszę.” ~ Przecinek przed „nie”.

„– Co jest, kurwa. – wydukał” ~ Bez kropki.

„– Skąd – Clark grał na, ile pozwalały rozdygotane nerwy.” ~ Kropka po „skąd”.

„– Wreszcie, ile kurwa można…” ~ „Kurwa” powinno być oddzielone przecinkami z obu stron.

„– Dźgnęła mnie dziwka!” ~ Przecinek przed „dziwka”.

„– w same jajca!” ~ „W” wielką literą, bo początek zdania.

„– Tak. – zaczął cedzić Clark. – Myślałem. Że zabierzemy jeszcze Zgreda.” ~ – Tak – zaczął cedzić Clark. – Myślałem, że zabierzemy jeszcze Zgreda.

„– Co tam się kurwa stało?!” ~ „Kurwa” powinno zostać oddzielone przecinkami z obu stron.

„– Miała schowany nóż. – wydukał Dolar, z trudem powstrzymując ból.” ~ Bez kropki po „nóż”.

„Mężczyzna w garniturze spojrzał na pot pokrywający już cały kark Clarka – Czegoś się obawiasz?” ~ Kropka po Clarka.

„– Wiesz czemu tu jesteś samrkulo?” ~ Przecinek przed „smarkulo”.

„Tak naprawdę nie pytał, jedynie odpowiednio dramatyzował tylko odpowiednio wstęp.” ~ Za dużo o jedno „odpowiednio”.

„Szlachcic nie zamierzał odpuścić sobie ani kawałeczka przyjemności. – Wiedział, że ten chłoptaś przyjdzie po ciebie. Wiedział, że bezmyślnie wejdzie w pułapkę kierowany miłością. A to kurwa, nie bajka, gdzie książę ratuje niewiastę z wieży. To obszczana przez bogów Strefa. Getto, jak zwykliście to nazywać po drugiej stronie rzeki. No cóż. Na mnie pora…” ~ Nie zabrakło enteru? Bo już w sumie zwątpiłam, co tak naprawdę bohater mówi. Przecinek przed „kurwa”.

„Mężczyzna zaśmiał się, spoglądając w dół szybu. – Nie wiesz, co mówisz gówniaro. Poświeciłem dla tej akcji trzech ludzi. Warunki były jasne. Nikt nie wychodzi żywy, nikt nigdy nie opowie, co się stało. Nie mam się teraz gdzie wycofać. Zresztą nie masz więcej kasy niż twój staruszek.” ~ To samo co wyżej, przecinek przed „gówniaro”.

„– Wszystko w porządku szefie?” ~ Przecinek przed „szefie”.

„– Chyba trochę przesadziłem. – zastanowił się na głos, gdy byli już daleko.” ~ Bez kropki po „przesadziłem”.

 

Akwus, Akwus... Aż trudno mi uwierzyć, że Ty pisałeś to opowiadanie. Ogrom błędów, w dodatku zero klimatu, co zawsze wydawało mi się dla Ciebie takie charakterystyczne. Zawiodłam się na Tobie, bo głównie na Ciebie liczyłam, a kiedy widzę Twój nick, automatycznie wymagam dużo więcej.

Proste błędy przecinkowe. Interpunkcja nadal jest Twoją zmorą, choć jest lepiej niż kiedyś, kiedy po raz pierwszy zajrzałam do Twojego tekstu. Zdarzają się też błędy w zapisie dialogów, przykładowo kropki w nieodpowiednich miejscach.

Pamiętam, że budowałeś świetny klimat, z nutą tajemniczości, dramatyzmu, tak intensywny klimat, jaki potrafi budować Ślepiec. Teraz go kompletnie nie było, ani przez chwile opowiadanie nie wzbudziło we mnie niczego. Było tak jakby nijakie — ani ciekawe, ani nie ciekawe, a przez tematykę liczyłam na dawkę emocji.

Był też nadmiar przekleństw, który wydawał mi się wymuszony. Nie czepiałabym się tego, gdyby nie to, że dialogi wydawały mi się przez to miejscami nienaturalne.

Ocena: 6/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

„W uszach nadal czuła trzy wystrzały, których echo niemal potłukło butelki nad jej głową.” ~ Nadal słyszała jak już, poza tym prawie pęknięcie butelek od echa strzałów wydaje mi się mało prawdopodobne.

Niektóre fragmenty były dziwne aż nadto. Przykładowo dziewczyna wbiła jednemu nóż w jajka, a ten mówił o tym, jakby w ogóle nie odczuwał bólu, a jedynie się wkurzył. W dodatku dwóch facetów nie dało jej rady. Trenowała jakieś sztuki walki czy coś innego? Bo takie coś wydaje mi się mało prawdopodobne. Sama trenowałam karate, ale nie sądzę, bym sobie poradziła dwóm facetom, nawet jeśli miałabym przewagę w postaci zaskoczenia.

Dziewczyna miała być przerażona, ale nawet nie krzyknęła na dźwięk strzałów i martwego ciała, jakby to nic takiego nie było. Powinna chociaż cicho pisnąć, coś w ten deseń, zamknąć oczy, cokolwiek. A ta się zachowywała jakby widziała takie rzeczy na co dzień, ale z początku sprawiała wrażenie, że wcale tak nie jest.

Ocena: 2/5

 

Zbieżność z tematem:

Odczytałam to, co Jared wysłał na Facebooku i dzięki temu jestem skłonna dać jeden punkt, bo w sumie temat główny jest tłem dla reszty historii, choć podoba mi się błąd jako sensor.

Ocena: 1/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Nie widziałam.

0/1

 

Spójność fabularna:

Do końca nie wiem, kto jest kim. Wszystkie postaci są do siebie identyczne, rozróżniam od nich tylko dziewczynę i to tylko ze względu na płeć. Bohaterzy tak samo przeklinają, tak samo się zachowują, w mojej głowie wyglądają nawet jak swoje idealne klony. Przyda się ich jakoś zróżnicować, coby czytelnik nie miał zamętu.

Z początku nie wiedziałam, o co w opowiadaniu chodzi. Wszystkie wydarzenia wydawały mi się jakieś takie z przysłowiowej dupy — może to dlatego, że nie mieliśmy pełnego obrazu na ich sytuację, ale nawet zakończenie niewiele pomogło. Szczególnie to, że dziewczyna musiała żyć, bo miała idealne geny swojego ojca. Mogłeś to wyjaśnić.

No i kto jest tak naprawdę głównych bohaterem? Z początku myślałam, że Clark, potem gość, któremu wbito nóż z przyrodzenie, potem facet w garniturze, potem dziewczyna, a na końcu pan, który strzelił jej w nogę. Podejrzewam, że chyba jednak dziewczyna.

Fabuła kompletnie mnie nie kupuje. Świat zbyt brutalny, zbyt podkoloryzowany jak w polskich filmach gangsterskich. I w sumie nadal nie wiem, o co do końca chodzi.

Ocena: 1/5

 

Estetyka tekstu:

Momentami dywizy zamiast myślników.

Ocena: 2/3

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Wszystko w porządku.

1/1

 

Suma: 13/30

 

***

 

KAROLAKORMAN

 

Styl:

Nadal nie potrafisz poprawnie zapisywać dialogów.

Weźmy przykładowe zdanie z Twojego opowiadania:

„– Przyniosłem pani kanapkę – rzekł, wyciągając w kierunku kobiety talerzyk. – Nic innego się już dziś nie znajdzie. Sama pani wie, Sylwester to nienajlepszy dzień na odsiadkę – Nie, nie wiem, pomyślała, ale nie skomentowała – a przy tej śnieżycy i wichurze możemy się nawet spodziewać, że zaraz wyłączą prąd.”

A teraz porównaj sobie z dwiema wersjami, gdzie obie są tak samo poprawne:

„– Przyniosłem pani kanapkę – rzekł, wyciągając w kierunku kobiety talerzyk. – Nic innego się już dziś nie znajdzie. Sama pani wie, Sylwester to nie najlepszy dzień na odsiadkę – Nie, nie wiem, pomyślała, ale nie skomentowała. – A przy tej śnieżycy i wichurze możemy się nawet spodziewać, że zaraz wyłączą prąd.”

„– Przyniosłem pani kanapkę – rzekł, wyciągając w kierunku kobiety talerzyk. – Nic innego się już dziś nie znajdzie. Sama pani wie, Sylwester to nie najlepszy dzień na odsiadkę – nie, nie wiem, pomyślała, ale nie skomentowała – a przy tej śnieżycy i wichurze możemy się nawet spodziewać, że zaraz wyłączą prąd.”

Różnica jest drobna, ale jednak istotna.

A teraz zwróć uwagę na moje własne przykłady:

„— Nie jest tak jak mówisz — zaczesał włosy do tyłu — ale nie będę z tobą polemizował.” ~ Tutaj chodzi gównie o opis czynności, którą wykonuje bohater.

„— Nie wiem, o co ci chodzi — stwierdziła. — Ale może to i lepiej. — Odwróciła się na pięcie i wyszła.”

„— Jesteś idiotką. — A ty debilem — pomyślała, ale nic nie odpowiedziała. — Zawsze trzeba mieć na ciebie oko.”

„— Patrz, Julia — wskazał palcem zachód słońca. Dziewczyna zmrużyła oczy, podczas gdy on ciągnął dalej: — lubisz tego typu widoki, nie?

„— Nie wiem — stwierdził, by po chwili dodać: — Może masz rację.”

 

„ale w jej wciąż otwartych oczach malowało się zdziwienie, jakby niedowierzenie, jak mogła jej coś takiego zrobić osoba” ~ niedowierzanie; jej, jej.

„– Widziałam przed oczami tylko czarną plamę – powiedziała, a telefon, który trzymała w ręce wreszcie zadzwonił.” ~ Przecinek przed „wreszcie”.

<Do jej uszu wpadały strzępy pytań jakiejś policjantki: ,,To Róża?’’, ,,Ta pisarka?’’, ,,Zabiła ją?’’> ~ Zabrakło kropki po zamknięci ostatniego cudzysłowu. Tak, tam musi być kropka.

„Chrzęst przekręcanego klucza w zamku metalowych drzwi przyprawił ją o kolejny dreszcz, ale grzecznie weszła do środka niewielkiego pomieszczenia. W środku było tylko łóżko, a raczej coś, co je przypominało, bo jak nazwać łóżkiem plastikową platformę zamocowaną na wspornikach od ściany do ściany.” ~ środka, środku

„Nierdzewna toaleta po prawej, powitała gościa zapachem” ~ Zbędny przecinek.

„Rzuciła tylko okiem w tamtą stronę i spuszczając głowę skierowała się na posłanie.” ~ przecinek przed „skierowała”.

<– ,,Coś tam… dziwnych kroków’’> ~ Kropka na końcu zdania.

„Sama pani wie, Sylwester to nienajlepszy dzień na odsiadkę” ~ nie najlepszy; zabrakło kropki na końcu.

„Kobieta kołysała zawiniątko nucąc pod nosem.” ~ przecinek przed „nucąc”.

”– To on! Patrz Róża! – wykrzyknął Rafał, a pies z wesołym szczekaniem już biegł wzdłuż samochodu.” ~ Przecinek przed „Róża”.

„– Nie wiem jak ma na imię, ja mówię na niego pies. Nie wiedziałem czy chcesz, żeby został.” ~ Przecinki przed „jak” i przed „czy”.

„Biały chleb, jasno różowa, drobiowa szynka, prawie biały plasterek żółtego sera i dwa krążki pomidora.” ~ jasnoróżowa

„– Y, y – mała znów zaprzeczyła.” ~ Bardziej pasowałoby „Y-y”.

„– Bo są twarde i cisną mnie w brzuch jak w przedszkolu siedzę na dywanie” ~ Przecinek przed „jak”.

„– Mają takie guziki, że nie mogę odpiąć.. i posikałam się do majtek… pamiętasz?” ~ Zgubiona kropka w wielokropku.

„– Gotowe! – a mężczyzna wydawało się, że za chwilę wybuchnie.” ~ Jeden akapit, jeden bohater. Opis uczuć mężczyzny powinien być z nowej linijki, jest to błąd.

„– Z mamą można ześwirować, no nie tato?” ~ Przecinek przed „tato”.

„– Ja mam na nią patent – Roześmiała się Róża – mówię jej, że ją zapisze do Klubu Dyskusyjnego, zaraz milknie, chyba się boi samego tego stwierdzenia.” ~ „Roześmiała” małą literą.

„– Chodź, sama zobaczysz – Rafał zostawił otwarte drzwi, co dawało zaproszenie.” ~ Kropka po „zobaczysz”.

„gdzie na środku ogromnego blatu, czekały już przygotowane skończone meble.” ~ Albo przecinek przed „na”, albo bez żadnego przecinka.

„wylakierowane pułki na buty” ~ półki, poza tym — nie powinno być „wylakierowane buty na półkach”?

„– Jak radzisz sobie z nasza mądralą, to z nimi byłaby pestka.” ~ naszą

„Pies, jak przy każdej takiej rozmowie, siedział wpatrzony w właścicielkę” ~ we właścicielkę

„Słońce tyle co wstało” ~ Jakoś mi się nie podoba to wyrażenie, źle się czyta.

„– Wiesz, Azorku, - powiedziała do psa –„ ~ Bez przecinka po „Azroku”, bo dalszy opis wypowiedzi sam w sobie pełni rolę przecinka.

„przed całą wsią, żeby nikt nie doniusł.” ~ doniósł

„Tylko, żebyś nie mylił szynku z szyneczką” ~ Bez przecinka.

„zadała pytanie, ale już znała odpowiedz” ~ odpowiedź

„Rafał wydawał się być oburzony.” ~ Bez „być”.

„gdyby nie te wspólne chwile, nie wiedziałabym o niej tulu rzeczy.” ~ tylu

„chodź, zobaczysz będzie fajnie.” ~ Przecinek przed „będzie”.

„Będąc już na obrzeżach miasta córka krzyknęła:” ~ Przecinek przed „córka”.

„nie istotne byli razem.” ~ nieistotne

„powiedziała siadając przy biurku przed komputerem.” ~ Przecinek przed „siadając”.

„bardziej stwierdziła niż spytała i zaczęła wystukiwać literki.” ~ Przecinek przed „niż”.

„zamykając oczy poddała się pieszczotom ukochanego.” ~ Przecinek przed „poddała”.

„uwolnił z uścisku szarej sukienki rozpinając kilka małych guziczków.” ~ Przecinek przed „rozpinając”.

„Stanął, spytał czy koń był na pożyczce” ~ Przecinek przed „czy”.

„– Tata sobie nie może wybaczyć, ze posłał tego dnia matulę na wygon.” ~ że

„Kiedy odjechali poszedł przed nią” ~ Przecinek przed podszedł.

Wymienione błędy się powtarzają w całym tekście, więc nie będę ich powielać, powytykam tylko literówki i orty, chyba że znajdzie się coś, czego jeszcze nie wytknęłam.

„To ono nauczyło ją postrzegania rzeczywistości w różny, czasem inny sposób niż widzą go inni i takie uwagi chciałaby przekazać potomstwu, a co one zrobią z ta wiedzą, to czas pokaże.” ~ Ale o kim tu mowa? Poprzednie zdanie sugeruje, że o matce, natomiast odmiana „ono nauczyło” o dziecku; ta — tą.

„Jednym słowem. – dopytywała.” ~ Co tutaj robi kropka po „słowem”?

„– A ty weszłaś do domu jak ponurak – podśmiechiwał się tata.” ~ podśmiewał

„co z tego że byłaś świetna z fizyki czy chemii” ~ Przecinek przed „że”,

<mogłoby się zdarzyć, że za kilka lat, na spotkaniu klasowym ktoś dawno zapomniany, nie pamięta twojego imienia, ale doskonale pamięta co innego i zwraca się do ciebie ,,nie pamiętam, jak masz na imię, ale zawsze obgryzałaś paznokcie’’.> ~ mogłoby się zdarzyć, że za kilka lat, na spotkaniu klasowym, ktoś dawno zapomniany nie pamięta twojego imienia, ale doskonale pamięta co innego i zwraca się do ciebie „nie pamiętam, jak masz na imię, ale zawsze obgryzałaś paznokcie”.

„Jedynie mogłabyś cieszyć się, że nie ma obok twojego chłopaka i nigdy nie zauważyła, jak dłubałaś w nosie.” ~ Zauważył?

„Szczęk otwierania drzwi, sprawił” ~ zbędny przecinek.

„– On już będzie niezapomniany, bez twojego udziału” ~ Bez przecinka.

„Jestem posłuszną córką, wszystko robię w zagrodzie, wracam sprzed zmrokiem, proszę.” ~ przed

„za pięć minut spał już słodko” ~ Bardziej by pasowało „po pięciu minutach”.

„Wspiął się na stołek i wyjrzał przez małe, nieotwieralne okienko.” ~ nieotwierane

„warzywnik wydawał się być pogrążony w idealnym bezruchu i ciszy.” ~ Bez „być”.

„Bolał ja fakt decyzji, jaką podjął tata” ~ ją

„Miał przerażoną miną. Jednych susem wyskoczył z pościeli i padł na posadzką przed krucyfiksem.” ~ minę, jednym, posadzkę

„Pokazałeś mi piękną dziewkę, żeby za moment okazała się nocną marą, żeby skarcić moje rządze.” ~ żądze

„Kochanie, zdaj pierwsze maturę” ~ Po pierwsze?

„Może powinniśmy ją choć spytać o kierunek” ~ chociaż

„Żeby można było cofnąć czas, albo chociaż zasnąć i obudzić się” ~ Bez przecinka.

„Cisza przemieniła się zagorzałą dyskusję damsko męską” ~ damsko-męską

„Ona żyje i jest cała i zdrowa” ~ Przecinek przed drugim „i”.

„Idąc, stukał o wyschniętą ziemię skurzanymi, nowymi butami” ~ skórzanymi

„– Nie widziała” ~ widziałam

 

Szczerze, Karola? Podobnie jak u Akwusa widząc Twój nick, automatycznie wymagam więcej. Zasmuciły mnie u Ciebie literówki, orty i zapis dialogu. Może przeczytaj poradnik o nim na forum, powinno pomóc. Jeśli zechcesz, mogę Ci wkleić w komentarzu link.

Ogólnie najbardziej przeszkadzało mi używanie mowy potocznej w opisach, co jest błędem. Tak jak bohater nie musi wysławiać się nie wiadomo jak poprawnie, tak narrator, a już w szczególności trzecioosobowy, jest do tego wręcz zobowiązany.

Orty i literówki. Zawsze było ich u Ciebie mało, teraz jest ich ogrom. Może to przez długość tekstu nie potrafiłaś go okiełznać, ale to się w końcu wyrobi, wierzę w Ciebie! Gorzej, jeśli błędy wynikają z niedopracowania, choć jesteś jedną z ostatnich osób, które bym o to podejrzewała. Może być też oczywiście zwykła niewiedza, ale tutaj można się tego wyuczyć. Nie to, że próbuję Cię obrazić — zwyczajnie próbuję dowiedzieć się, w czym tkwi problem. Bo szkoda, żeby taki potencjał jak Ty się marnował. Ale czas masz, więc spokojnie, idź własnym tempem, a nie narzuconym przez kogoś z góry.

Czytało się lekko i przyjemnie, mimo że tekst czasami wiał nudą. Spokojnie mogłaś okroić kilka scen, coby zmieścić się w limicie znaków, a tak będę zmuszona odjąć Ci punkty karne. Nie rób mi tak więcej, Karolu, bo robię to z bólem serca, bo tekst naprawdę mi się podoba.

No i drobna uwaga — używanie przecinków i apostrofów jako cudzysłowu jest błedem i proszę, nie rób tego więcej.

Ocena: 7/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

„Krew z aorty szyjnej trysnęła na liście paproci i wolno spływała po szorstkiej powierzchni.” ~ Nie istnieje coś takiego jak aorta szyjna. Jak już była to tętnica.

„zaprzeczyła kobieta, ubierając niewielką ilość usmażonych jajek na mały talerzyk” ~ W co ubierała jajka?

 

Poza tym nic szczególnego nie rzuciło mi się w oczy. Historia ładnie prowadzona, choć momentami przeszkadzało mi to przeskakiwanie między czasami. Było to, moim zdaniem, zbędne, przynajmniej momentami. Zachowania bohaterów były bardzo naturalne, aż miło było czytać.

Ogólnie podoba mi się — taka typowa obyczajówka, ale napisana w sposób interesujący, każąca nam zakochać się w tworzących ją bohaterach — każdy jest inny, każdy ma swój cel, ale nadal można wyczuć więzi między nimi, szczególnie matki z córką, co podobało mi się najbardziej i równocześnie zazdroszczę budowania takiej więzi.

Jednak nie rozumiem, jak Róża mogła się nie zdenerwować, że Azor pogryzł jej szpilki?! Toż to nienaturalne, każda kobieta by się zezłościła! Oczywiście żartuję, sama bym go przez to ubóstwiała XD Jednak pies żył o wiele za długo, co wydawało mi się nadto nienaturalne. Jest on, jeśli zrozumiałam, dużym psem, a takie żyją zdecydowanie krócej niż małe rasy, taka jest zasada. Dlatego, nawet jeśli wyjaśniłaś, że nawet Róża dziwiła się jego żywotności, uznaję to jako błąd logiczny.

Ocena: 4/5

 

Zbieżność z tematem:

Tak jak widzę błąd (wypadek) i przypadek (w sumie ogrom rzeczy) tak nie widzę wszechświata.

Ocena: 3/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Nie widziałam.

0/1

 

Spójność fabularna:

Jesteś jedną z osób, która najlepiej sobie z tym poradziła i mówię tutaj całkowicie, wręcz śmiertelnie poważnie — ucieszyło mnie, ze fabuła jest na głównym miejscu, co u większości było zepchnięte na dalszy plan. Dlatego też Twoje opowiadanie przyjmuję z radością i nadal ubolewam, że przekroczyłaś limit.

Mogę przyczepić się do nadmiaru nudnych scen, których mogłaś się spokojnie pozbyć. Czytelnik nie chce być nużony, więc nawet jeśli zranisz swoje literackie ego (nie mówię tego w złym znaczeniu rzecz jasna), to wypada je jednak usunąć, coby dać czytelnikowi więcej przyjemności, bo to ciekawością jednak przyciąga się potencjalnych odbiorców.

Róża i Rafał — typowa matka polka i ojciec, który zdawał mi się z nią kontrastować. Ona taka kobieta do rany przyłóż, co wydaje mi się słodkie, szczególnie kiedy występuje na scenie razem z córką. Natomiast Rafał wydawał mi się bardziej stanowczy, zdecydowany, czym idealnie uzupełniał Różę.

Linda jest zabawną postacią, poznajemy ją jako malutką córkę i patrzymy, jak powoli dorasta i przechodzi najcięższy okres w życiu nastolatka, co jest szczytem słodyczy, bo już nawet kiedy była dzieckiem potrafiłam się z nią utożsamić, choć dzieci osobiście nie lubię. Sprawiało mi przyjemność patrzenie, jak powoli dorasta i zmienia się jej charakter.I to jest super! Aż przypomniał mi się okres dorastania, brrr XD

Ocena: 4/5

 

Estetyka tekstu:

Niepoprawny zapis dialogów, który momentami razi po oczach.

Ocena: 2/3

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Tekst przyjęliśmy, więc punkt musi być.

Ocena: 1/1

 

Odjęcie siedmiu punktów za przekroczenie limitu.

 

Suma: 14/30

 

***

 

NAZARETH

 

Styl:

„Brzmi równie donośnie w mojej podświadomości jak wtedy, gdy próbuję je wymówić.” ~ Przecinek przed „jak”.

„Czuję jak flegma odrywa mi się od płuc i sunie w górę.” ~ To samo.

„Moje ciało wydaje się być w pełni sprawne.” ~ Bez „być”.

„Niektóre z nich są grubsze niż moje ramiona, inne cieńsze niż włos, ale wszystkie zdają się być częścią tej samej rośliny – jednej sieci.” ~ To samo. Staraj się nie używać „być” tam, gdzie nie jest to konieczne.

„Gdy docieram wreszcie na szczyt wierzy” ~ wieży

„Ma na sobie balową suknie w łososiowym kolorze” ~ suknię

„– Aurora? – To imię opuszcza moje usta wraz z głęboki westchnieniem.” ~ głębokim

„Głowa opada na pierś i widzę na wprost olbrzymich rozmiarów okno, za którym wisi kolista sfera zdająca się być zbudowana z biało-szarej oleistej cieczy, która bez przerwy przelewa się i kotłuje zamknięta w bańce własnego jestestwa.” ~ Bez „być”, choć samo użycie wyrażenia „zdająca się być” brzmi nieco dziwnie.

„Nim jednak mam szansę dokładniej się wszystkiemu przyjrzeć, rozlega się pukanie; miarowe, zdecydowane, nieomal natarczywe. W pierwszym odruchu próbuję się podnieść, ale mam wrażenie, jakby niewidzialne więzy krępowały moje ręce i nogi.” ~ mam, mam

„mówi gospodarz, ręką wskazując kanapę na której siedzę” ~ Przecinek przed „na której”.

„Odgłos białego szumu w moich uszach nasila się jeszcze bardziej, obracając w niwecz jakiekolwiek próby koncentracji.” ~ wniwecz

„czarne włosy sterczą spięte w dwa, krótkie ogonki.” ~ Bez przecinka.

„Majorze. czy zechciałby pan usiąść z nami?” ~ Wydaje mi się, że przez przypadek postawiłeś kropkę zamiast przecinka.

„Myślę. że nic nam tu nie grozi.” ~ To samo.

„Niestety, około roku temu” ~ Bardziej by pasowało „rok”.

„To kwestia globalnego bezpieczeństwa i zrobimy wszystko co w naszej mocy” ~ Przecinek przed „co”.

„Kapsuła zwyczajowo dostarczyła również prywatne wiadomości od członków załogi do rodzin, które zostały dokładnie przeanalizowane po rozpoczęciu przez nas śledztwa i nie okazały się zawierać żadnych informacji przedstawiających jakąkolwiek wartość w procesie ustalenia tego, co stało się z jednostką, z której zostały nadane.” ~ które, z której

„Wszelkie próby nawiązania kontaktu ze strony Ziemi do dnia dzisiejszego kończą się niepowodzeniem. Wszystkie informacyjne kapsuły szukające odsyłają sygnał o niepowodzeniu w odnalezieniu celu. Na dzień dzisiejszy nasi specjaliści są zdania, że „Ariadna” przepadła bezpowrotnie.” ~ dnia dzisiejszego, dzień dzisiejszy

„Kapsuła zwyczajowo dostarczyła również prywatne wiadomości od członków załogi do rodzin, które zostały dokładnie przeanalizowane po rozpoczęciu przez nas śledztwa i nie okazały się zawierać żadnych informacji przedstawiających jakąkolwiek wartość w procesie ustalenia tego, co stało się z jednostką, z której zostały nadane. Wszelkie próby nawiązania kontaktu ze strony Ziemi do dnia dzisiejszego kończą się niepowodzeniem. Wszystkie informacyjne kapsuły szukające odsyłają sygnał o niepowodzeniu w odnalezieniu celu. Na dzień dzisiejszy nasi specjaliści są zdania, że „Ariadna” przepadła bezpowrotnie.” ~ To wypowiedź czy opis? Mam wątpliwości.

„To wszystko wydaje się być takie znajome, a zarazem nowe.” ~ Zbędne „być”.

„Skupiam się, ze wszystkich sił na rozgrywającym się przed moimi oczami teatrum, które według wszystkich przesłanek, opowiada historię mojego życia!” ~ Zbędny przecinek po „skupiam się”; wszystkich, wszystkich.

„Kapsuła zwyczajowo dostarczyła również prywatne wiadomości od członków załogi do rodzin, które zostały dokładnie przeanalizowane po rozpoczęciu przez nas śledztwa i nie okazały się zawierać żadnych informacji przedstawiających jakąkolwiek wartość w procesie ustalenia tego, co stało się z jednostką, z której zostały nadane. Wszelkie próby nawiązania kontaktu ze strony Ziemi do dnia dzisiejszego kończą się niepowodzeniem. Wszystkie informacyjne kapsuły szukające odsyłają sygnał o niepowodzeniu w odnalezieniu celu. Na dzień dzisiejszy nasi specjaliści są zdania, że „Ariadna” przepadła bezpowrotnie.” ~ tutaj podejrzewam, że zapomniałeś postawić myślnik na początku akapitu.

„– Ponad to, lwia część miejsc w załodze przypadnie największym żyjącym umysłom.” ~ ponadto

„Rozumiem, że problemy, z którymi się borykamy są poważne” ~ Przecinek przed „są”.

„Jądro jest niestabilne, jego temperatura rośnie, a ono samo zdaje się rozrastać. Wygasłe od stuleci wulkany zaczynają budzić się do życia. Ruchy płyt tektonicznych są na razie minimalne, chociaż widoczne dla wyspecjalizowanych urządzeń. Jeszcze parę lat i będziemy mogli obserwować bardzo mocno wzmożoną aktywność w tej materii. Sam wspomniał pan o początkowych zmianach polaryzacji biegunów. Nie wiem, jak przekazać w delikatny sposób to, co muszę, więc po prostu to powiem. Według naszych prognoz, w okresie nie dłuższym niż pięć lat na skutek naturalnych katastrof z Ziemi zniknie dziewięćdziesiąt osiem procent żyjących organizmów. W tym ludzie. Nawet jeżeli nasza planeta jakoś przetrwa, to nie będzie nadawać się do zamieszkania przez kolejne setki lat.” ~ Znowu mam wątpliwości.

„Jest jeszcze jeden powód. Jeśli faktycznie spotkamy obcą cywilizację, chciałbym mieć na podorędziu filologicznego geniusza, który będzie mógł spróbować nawiązać z nimi kontakt, nim „Atena” odpali w ich stronę rakiety.” ~ Naz, zjebujesz przez te zbędne akapity ;-;

„Wydaje się być żywa” ~ Zbędne „być”.

„Nie czekając na odpowiedź, kogokolwiek wciska guzik” ~ Przecinek przed „wciska”, nie przed „kogokolwiek”.

„W pierwszej chwili faktycznie to zdaje się być tylko biały szum” ~ Bardziej zamiast „zdaje się być” pasowałoby „wydaje się być”.

„Sebastian, podchodzi do niego sprężystym krokiem” ~ Bez przecinka.

„Krótki, krótki, krótki, długi, krótki, krótki, krótki, krótki długi...” ~ Chyba zabrakło przecinka przed ostatnim „długi”.

„Zdążyłem już przywyknąć do tego jak przerzuca mnie między poszczególnymi klatkami mojego życia” ~ Przecinek przed „jak”.

„Biorąc pod uwagę dane, które udało nam się zgromadzić na temat „mgły” otaczającej planetę, wysnuliśmy teorię, że jest to rodzaj sieci informacji, przy czym posiadającej właściwości po części materialne. Sonda badawcza jest w niej na poły zakotwiczona, jednak za jej pomocą nie możemy podłączyć się do strumienia danych. Będąc zupełnie szczerym, nie bardzo wiemy, czy takie połączenie, za pomocą naszych urządzeń elektronicznych, jest w ogóle możliwe. Natomiast dzięki technologii Alma-sag moglibyśmy umieścić w naszej sondzie ludzką świadomość i spróbować za pomocą elektrycznego impulsu przesłać ją dalej do obcej sieci, celem zdobycia informacji i, miejmy nadzieję, również nawiązania kontaktu, jeżeli nadarzy się sposobność.” ~ Naz, Naz...

„Przemyka przed moimi oczami płynnie i delikatnie, jak kurtyna w teatrze.” ~ Bez przecinka.

 

Zanim zacznę się zachwycać, troszkę Cię jednak zjebię.

To stawianie entera w środku dialogu raniło mą duszę, rozdzierało na pół jak zakończenie mojej ulubionej serii anime. Nie może Ci to ujść płazem, sam sobie postawiłeś u mnie poprzeczkę, dlatego głównie przez to i resztę wymienionych błędów niechętnie zaniżam ocenę.

No i jeszcze dialogi wydawały się nieco nienaturalne, sztywne, ale nie zawsze. jednak musisz nad nimi popracować, a przynajmniej w tym tekście. Tak jak Karola wplata mowę potoczną do opisów, tak Ty wplatasz słowa pasujące do opisów do mowy potocznej, co niezbyt mi się podoba.

Nie zmienia to jednak faktu, że całość mnie zachwyciła. Styl pasował do historii jak waniliowe latte do Shiro. Szczególnie początek jest bardzo dobry, czytało się płynnie, lekko, przyjemnie, wręcz płynęłam przez historię.Ta mgła na samym początku jest mega. Kurde, Naz, nawet błędów nie ma dużo, a tego się u Ciebie najbardziej bałam. A wpadki nie przeszkadzały w odbiorze tekstu.

Ogólnie — styl mnie porwał i żałowałam, że tak szybko się skończyło.

Ocena: 8/10

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania:

Historia jest jak najbardziej spójna, mimo że na początku nieco się gubiłam, choć można to też zwalić na to, że czytałam je w nocy. Ale czasami naprawdę ciężko mi się było zorientować w sytuacji, co wyjaśniło mi jednak zakończenie. Jak zauważył Jared (a przynajmniej w naszej osobistej rozmowie) — jest tu pewna pętla czasowa, co bardzo mi się spodobało. Uwielbiam, gdy autor zakończeniem opowiadania nawiązuje do początku.

Nie zauważyłam błędów logicznych, a przynajmniej nie tych, w które moja skromna wiedza jest w stanie dostrzec. Poza sztywnymi dialogami, główny bohater wydawał się wręcz namacalny, jakby stał przed moimi oczami otoczony gęstą mgłą, która szczelnie zamykała go przed rzeczywistością. No i utrzymywała go nie tylko Aurora, ale też córka i zmarła żona, choć trzymały go na cienkich, pajęczych niciach, przynajmniej takie odniosłam wrażenie.

Ocena: 3/5

 

Zgodność z tematem:

Błąd i przypadek towarzyszyły nam od samego początku, dowiadujemy się tego na samym końcu, co jest ciekawym zabiegiem. No i jako jedyny uwzględniłeś wszechświat.

Ocena: 5/5

 

Dodatkowe zadania, wytyczne lub założenia, które Bitworej odgórnie narzucił:

Uwzględniony.

1/1

 

Spójność fabularna:

Podoba mi się ciąg przyczynowo-skutkowy i końcowe nawiązanie do misji Ateny i Ariadna, w których można było pokładać ostatnie nadzieje — świetne. wolę nawet nie myśleć, jak długo musiałeś zastanawiać się nad fabułą, by wszystko było takie spójnie. Opowiadanie mnie urzekło, jest jedną z moich ulubionych bitw i to nie tylko w tej edycji, ale ze wszystkich, które dane mi było oceniać.

Cieszę się, że skupiłeś się na konkretach, a nie na wzorach, parametrach i tak dalej, co by mnie nużyło. Pozbyłeś się takich nudnych fragmentów, a pozostałe przedstawiłeś w lekki sposób, który mój umysł jako tako ogarnął. Nie jestem wielką fanką science-fiction, ale to mi się bardzo podobało.

Mgła jest najbardziej intrygującą rzeczą w całej fabule. Zastanawia mnie jej prawdziwa natura, bo na razie jesteśmy chyba w stanie wywnioskować tyle, że nie była przyjaźnie nastawiona do ludzi, choć kto wie. Może była i chciała im pomóc, ale przypadkowo wzięła swój udział w możliwym unicestwieniu całej ludzkości. I w sumie zastanawiam się teraz, czy powinnam żałować naszej cywilizacji, czy cieszyć się, że możliwym jest, iż we wszechświecie nie ma ani jednego ludzkiego idioty.

Ocena: 3/5

 

Estetyka tekstu:

Nic nie szczególnego nie rzuciło mi się w oczy.

3/3

 

Zgodność z zasadami bitwy:

Wszystko w porządku.

1/1

 

Suma: 24/30

 

***

 

Tutaj chciałam trochę pomarudzić. Tylko Naz uwzględnił wszechświat, reszta miała raczej temat typu „Najtrwalszymi zasadami ŻYCIA są przypadek i błąd”, a nie taki był główny temat, dlatego mało przyznawałam w tej kategorii.

Wybaczcie mi też moje marudzenie w tej edycji.

Do następnego!

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Shiroi Ōkami 20.09.2016
    Cztery minuty po wstawieniu, trzy wyświetlenia, dwie jedynki, jestem z was dumna!
  • Zozole 20.09.2016
    I wszystkiego najlepszego! XD
  • Shiroi Ōkami 20.09.2016
    Sprzedam opla.
  • Nuncjusz 20.09.2016
    Shiroi Ōkami ach ten fejm
  • Elizabeth Lies 20.09.2016
    Jeju! Jeśli nadrobiłaś to na telefonie to wielki, wielki szacun. W ogóle czytam te oceny (chociaż nie brałam udziału w bitwie, bo raczej się nie nadaję) i powiem, że chyba jeszcze nigdy nie widziałam tak szczegółowych i świetnych ocen (Ehhh... te powtórzenia).
  • Shiroi Ōkami 20.09.2016
    Całe szczęście nie wszystko robiłam na telefonie, większość jedynie, ale dzięki!
  • Jared 20.09.2016
    Idę łowić cytaty do podsumowanie, elo
  • Shiroi Ōkami 20.09.2016
    Licencję na łowienie masz? :D
  • Jared 20.09.2016
    Zostawiłem w aucie :P Ale swoje już zrobiłem, droga pani waniliowa latte XD
  • 60secondsToDie 20.09.2016
    „Wstała już, by złożyć swe anielskie skrzydła i wsiąść do czarnego samochodu stojącego nieopodal, błyszczącego tym, czym mówiła, że się brzydzi.” ~ Brzydzi się lakieru? - to metafora, brzydziła się ludzkim prymitywizmem, itp.

    „jedynie czasem ma okazję oddychać płatkami śniegu” ~ To nie oddycha się powietrzem? - dziwna uwaga, chyba tylko po to, żeby się czepić dla samego czepienia, ale to moja opinia XD

    „Wróciła któregoś dnia, ale z początku zbyt zagubiona, bym mógł poznać ją jedynie po posklejanych kosmykach i szarym kapturze naciągniętym na głowę.” ~ Tego zdania już nie rozumiem kompletnie. Nie rozumiem, co jedno ma do drugiego. - Chodziło o to, że była tak zmizerniała, że mógł ją poznać jedynie po włosach i bluzie, bo to zapamiętał i to się nie zmieniło.

    Chociaż osobiście uważam, że to moja najlepsza bitwa, to dziękuję za ocenę i poświęcony ogrom czasu, by przeanalizować moje opowiadanie. Czy się podoba, czy nie, to kwestia gustu.
  • Shiroi Ōkami 20.09.2016
    <„jedynie czasem ma okazję oddychać płatkami śniegu” ~ To nie oddycha się powietrzem? - dziwna uwaga, chyba tylko po to, żeby się czepić dla samego czepienia, ale to moja opinia XD> ~ Bynajmniej nie jest to uwaga dla czepiania się, a jedynie brak mi w tej metaforze jakiejkolwiek logiki.
    Nie ma za co :)
  • Niebieska 21.09.2016
    Dziękuję pięknie za poświęcony czas, ocenę i rady :)

    <„Przepraszam ziemio, to tylko ja, już znikam dalej” ~ Kiedy zwracasz się do kogoś, imię, nazwisko itd. osoby bądź rzeczy powinno być oddzielone przecinkiem z obu stron. Błąd cykliczny.> ~ Ja to wiem, ale w tym tekście nie pasowało mi to, po prostu, gdybym postawiła w tych miejscach przecinki, to nie byłoby już to samo.

    <„Jej kryształowe oczy patrzyły przed siebie, prosto na niego” ~ Zbędny przecinek.> ~ Przecinek postawiony celowo.

    "No i jeszcze jedno ale — we fragmencie, który był pisany prozą, fragmenty się rymowały, co mnie osobiście wybiło z rytmu. Proza jednak powinna zostać prozą, wiersz wierszem, chyba że to był faktycznie wiersz." ~ Ten fragment był napisany "normalnie", w sensie, nie próbowałam zrobić z niego wiersza, ani szukać słów, aby się rymowały, napisałam to, co chciałam, a że wyszło, co wyszło, to przypadek.

    "W sumie nie mam nic większego do zarzucenia, poza jednym: czemu było tam tyle martwych psów? " ~ Pozwolę sobie zacytować Alfonsynę: "Właściwie zarzutów tu nie mam, bo wszystko idzie gładko i z sensem. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ta Góra Porzuconych Zabawek przyciągała tak wiele psów? Czyżby wszystkie szukały tam swoich porzuconych marzeń, ciepła, którego nie miał im kto podarować, a potem znajdowały przypadkową pułapkę i kończyły w gruncie rzeczy samotne i porzucone, jak tamte zabawki? Cóż, to już jednak wybiega nieco w pole interpretacyjne i podejrzewam, że zakończenie takie właśnie chciałaś pozostawić – jako wolą drogę do domysłów. Tak więc i ja je odbieram." - zakończenie jest otwarte, pozostawiłam czytelnikowi pole do popisu, do popłynięcia, ale na pewno nie jest napisane, aby było napisane.
  • Shiroi Ōkami 21.09.2016
    Nie ma za co! :D
  • KarolaKorman 27.09.2016
    Shiroi, jesteś wielka. Dziękuję za tak szczegółowe wytknięcie błędów i miłe słowa (mimo wszystko :))
  • Shiroi Ōkami 27.09.2016
    Klawiatura w dłoń i do przodu, Karola! Możesz w pisaniu wiele osiągnąć :3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania