Rozważania - Teza - Bóg istnieje.
Na początku zaznaczę, że poniższy tekst nie ma na celu obrażania niczyich uczuć religijnych, a jedynie przeprowadzenie logicznej analizy, opartej o weryfikację najczęściej stosowanych w debacie o istnieniu Boga argumentów.
Teza: Bóg istnieje. (Teizm) Jest istotą nieskończenie i doskonale dobrą oraz niezależną od świata (nie jest częścią natury), jest wszechmocnym i wszechwiedzącym stwórcą świata.
Antyteza: Nie istnieje istota, która jest jednocześnie wszechmocna, wszechwiedząca i doskonale dobra. Bóg nie istnieje.
1. Argument ontologiczny (Anzelma):
Jeśli potrafimy pomyśleć o Bogu jako najdoskonalszej istocie, to taka istota musi istnieć – bo istnienie w rzeczywistości jest większą doskonałością niż istnienie tylko w umyśle.
Kontrargument postawił Gaunilo z Marmoutiers. Benedyktyński mnich, który był pierwszym znanym krytykiem argumentu ontologicznego Anzelma. Jego odpowiedź przeszła do historii pod nazwą „argument idealnej wyspy”. Gaunilo próbował pokazać, że sam sposób rozumowania Anzelma jest wadliwy, bo można by go użyć do „dowodzenia” absolutnie każdej absurdalnej rzeczy – np. istnienia najdoskonalszej wyspy, która przecież wcale nie musi istnieć. Moim zdaniem można to też rozumieć w drugą stronę. Jeśli jesteśmy w stanie pomyśleć o Bogu jako najdoskonalszej istocie i to czyni Boga prawdziwym i wszechmocnym, to logicznie rzecz biorąc prawdziwy będzie również istota doskonalsza od Boga, o której istnieniu pomyślimy. Argument Anzelma uważam za wadliwy logicznie u podstawy zatem niemożliwe jest udowodnienie istnienia Boga w ten sposób.
2. Argument kosmologiczny (pierwsza przyczyna):
Tomasz z Akwinu w średniowieczu rozwinął ten argument pochodzący z filozofii greckiej, zakładający, że: Wszystko ma przyczynę, więc wszechświat też musi mieć przyczynę, coś co samo nie zostało spowodowane i jest ponad czasem i przestrzenią ponieważ jest ich twórcą – czyli Bóg.
Kontrargument:
Skoro wszystko ma przyczynę to czemu Bóg miałby być wyjątkiem od zasady przyczynowości? Jeśli może istnieć coś bez przyczyny, to równie dobrze wszechświat mógł powstać bez przyczyny, lub tak jak ja uważam nie powstał nigdy tylko trwa od nieskończoności a wielki wybuch jest etapem - częścią cyklu continuum, którego nigdy nie doświadczymy. Z drugiej strony fizyka kwantowa dowodzi, że niektóre zjawiska są bezprzyczynowe, ale tutaj zachowuje sceptycyzm. Uważam, że jeżeli ludzkość nie zna jeszcze przyczyny zjawiska to nie dlatego, że przyczyna nie istnieje, tylko dlatego, że przyczyna istnieje poza naszymi możliwościami poznawczymi. Przynajmniej na ten moment, ponieważ ludzkość dopiero tworzy narzędzia poznawcze. Całkiem niedawno, nie widzieliśmy promieni rtg, czy gamma. Nie słyszeliśmy infra i ultradzwięków. Nie potrafiliśmy dostrzec konturów mgławicy N79, ani tego co znaleźć można między atomami budującymi grafen. Nasza podróż poznawcza dopiero się zaczyna, ale myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku. Tak czy inaczej argument o pierwszej przyczynie uważam również za wadliwy, nie dowodzący istnienia Boga.
3. Argument teleologiczny (projekt doskonały):
Świat jest zbyt złożony i uporządkowany, by powstał przypadkiem – ktoś musiał go zaprojektować, a tym kimś był Bóg.
Kontrargument:
Tak jak wspomniałem przy poprzednim punkcie ludzkość jest jeszcze ślepa, ale powoli otwiera oczy. Coraz lepsza znajomość gatunków wskazuje na ewolucję biologiczną jako naturalny bieg wydarzeń, w którym istoty żywe przystosowują się do otaczającego je świata. Coraz lepiej poznawane zjawiska fizykochemiczne występujące naturalnie wyjaśniają złożoność świata, dementując jednocześnie konieczność występowania projektanta. Złożoność nie musi oznaczać celowości. Uporządkowanie nie jest w stanie wykluczyć losowości. Tak naprawdę argument opiera się na lukach w wiedzy i ustawia Boga na pozycji ostatecznego wyjaśnienie tego, czego jeszcze nie rozumiemy. Takie podejście jest w zasadzie nieuczciwe intelektualnie, a biorąc pod uwagę rosnące możliwości poznawcze można wysnuć wniosek, że nawet jeśli ludzkość nie będzie w stanie w ciągu całego swojego istnienia poznać wszystkiego to będzie to dlatego, że jesteśmy chwilą na osi czasu. Czysto teoretycznie mogą istnieć zjawiska, które jeszcze nigdy się nie wydarzyły. W mojej opinii argument teleologiczny jest nielogiczny. Tak naprawdę niczego nie dowodzi, a jedynie zakłada.
4. Argument moralny
Obiektywne wartości moralne istnieją, więc musi być ich źródło – Bóg.
Kontrargument:
Moralność może być wyjaśniona przez ewolucję (empatia, altruizm, współpraca). Istnieją różnice kulturowe i historyczne w etyce – to dowód na jej ludzkie pochodzenie. Nie potrzeba istoty boskiej, by rozróżniać dobro od zła. Z drugiej strony biorąc pod uwagę historię ludzkości można też wysnuć wniosek, że nie istnieją też obiektywne wartości moralne. To co moralne dziś, zmienia się i jutro staje się niemoralne. Ludzkość zmienia się. Doświadcza nowego, poznaje nowe. Uczy się, wyciąga wnioski. Zmienia podejście. W ten sposób doszliśmy do tego, że handel czarnoskórymi murzynami, to nie przywilej zamożnych, a barbarzyństwo. Argument jest błędny u podstawy. Nie możliwym jest dowodzić przy jego użyciu.
5. Argument empiryki religijnej
Miliony ludzi wierzy, czuje obecność Boga – to musi znaczyć, że Bóg istnieje.
Kontrargument:
Wiara i przeżycia są procesami myślowymi subiektywnymi. Ludzie w zależności od kultury mogą doświadczać duchów, obecności przodków, demonów, itd. Neurologia pokazuje, że mózg może generować mistyczne przeżycia np. pod wpływem medytacji, narkotyków, epilepsji. Z kolei psychologia tłumu wykazuje, że odczuwanie zjawisk mistycznych przez jednostkę, będzie stymulowane przez przynależność do grupy. To zjawisko deindywidualizacji polegające na tym, że w tłumie jednostki mogą tracić poczucie własnej tożsamości, co może prowadzić do silniejszego identyfikowania się z grupą i jej przekonaniami. W efekcie osoby te mogą przeżywać doświadczenia, które w normalnych warunkach byłyby dla nich nieosiągalne. Jednostki często dostosowują swoje zachowanie i przekonania do zachowań grupy, zwłaszcza w sytuacjach społecznych o dużym ładunku emocjonalnym, takich jak modlitwy czy rytuały religijne. Efekt ten może prowadzić do "wzmocnienia" mistycznych przeżyć, ponieważ ludzie starają się odzwierciedlać emocje innych w tłumie, w celu przypasowania się. Różnego rodzaju obrzędy religijne, pieśni, taniec, przebywanie w obrębie kadzidła może wprowadzać tłum w stan transu, w którym ludzie zaczynają się “otwierać” na przeżywanie emocje i doświadczenia jako część wspólnego duchowego przeżycia. Nierzadko takie rytuały wykorzystywane są przez liderów kultu do intensyfikacji emocji i przeżyć, utrwalając tym samym odczuwanie bliskości do Bóstwa. W mojej opinii, argument jest bardziej dowodem na to, że psychologia społeczna działała znakomicie wieki przed moim narodzeniem, a obecnie została jedynie sformalizowana.
Konkludując, analiza przedstawionych argumentów na rzecz istnienia Boga oraz kontrargumentów wykazuje, że mimo ich długoletniego funkcjonowania w filozofii i teologii, żaden z nich nie stanowi niepodważalnego dowodu na istnienie istoty boskiej. Argumenty ontologiczne, kosmologiczne, teleologiczne, moralne i empiryczne, choć w swojej istocie są częściowo logiczne, zawierają istotne luki i opierają się na błędnych założeniach, które nie muszą być prawdziwe. Dodatkowo, psychologia społeczna, neurologia i postęp w naukach przyrodniczych dostarczają alternatywnych wyjaśnień dla wielu doświadczeń religijnych, które wcześniej były uznawane za dowód na istnienie Boga.
Na podstawie analizy stwierdzić można jednak, że nie możemy całkowicie wykluczyć istnienia siły wyższej, a poprzez zastosowanie zasady eliminacji błędnych argumentów możemy stwierdzić jedynie brak jednoznacznych, obiektywnych dowodów na istnienie Boga, lecz nie możemy wykluczyć jego istnienia. Wygląda na to, że tezy nie da się uznać ani obalić, a kluczową rolę odgrywa tu indywidualna percepcja.
Powyższa analiza pomogła mi wykrystalizować jak wygląda moje postrzeganie. Mogę stwierdzić, że najbliżej mi do panteizmu, zatem tezę początkową częściowo odrzucam, ponieważ uznaję “boskość” we wszystkim, co istnieje z racji bardziej podziwu niźli poczucia, że jest "dziełem". Traktuję siłę wyższą nie jako odrębną, wszechmocną i wszechwiedzącą istotę, która wszystko zaczęła, odbiera cześć od ludzi i kara zsyłając do piekła, lecz jako zasadę przenikającą cały wszechświat, ale też obojętną, w żaden sposób nie wpływającą na bieg zdarzeń, nie czerpiąca korzyści.
Komentarze (140)
Poncki, dziesiątka, mimo że skali brakuje, więcej takich rozważań nam trzeba, miast moherowego bełkotu :)
Aha, wtręt, że jesteśmy chwilą na skali czasu wymiata!
Swoją drogą niezła nazwa dla łajby "Apeiron".
Dzięki za przeczytanie. Uznałem, że trzeba temat ugryźć w nadziei, że pomoże to trochę pogodzić skłóconą opowijską brać. Ciekam jestem zaiste skuteczności takiego podejścia :P
Ty masz matematyczny umysł, stąd punkt widzenia inny. Teraz zauważyłam, że przekręciłam Twoje słowa i napisałam na skali, miast na osi, sorry.
Oś skojarzyła mi się ze skalą, bo żyjemy w świecie złożonym z różnych skal czasowych - owady żyjące kilka dni i tysiącletnie drzewa obok i my też mamy swoje okienko w obserwacji życia.
Ano, nawa adekwatna do przekonań :)
Masz taką? Mieszkam blisko jeziora, jest gdzie żeglować, ale mnie żeglowanie nie bardzo kręci, wolałabym pływać na desce elektrycznej, ale 12.000 ojrosów to nie w kij dmuchał. Na razie SE na zwykłej szaleję :)
Żagle mają w sobie coś magicznego.
Na pewno mają coś magicznego, ale powiem Ci, że każdego kręci co innego, nawet pływałam na żaglówce, solówka amatorska, potem na rangersach profesjonalnych w klubie, no fajosko było, ale to nie dla mnie :)
Widziałeś naszego Robka, jak lewituje na elektrycznej desce? Ale czaaaaaaaaad, to mnie kręci, deska, nie Robek :)
Znasz, to nasz najlepszy piłkarz, lepszy od Deyny i Lubańskiego, aczkolwiek Deyna potencjał przebalował - kobitki, wóda i zabawa :)
Nie ten Robek z reprezentacji, przeca sam meczu nie wygra, ten klubowy z Barcy, daje czadu, warto odpalić telewizornię :)
Hahahahha, no ja też sobie wybieram, najczęściej sport i publicystykę :)
Swoją drogą przypomniał mi się jeden brytyjski dowcip.
Lady Diana was on the radio today,
She was also on the dashboard.
In fact, she was scattered all over the car.
O kurdę, to jest ten słynny czarny humor :)
Szykuję Ci witaminę na temat poznania Boga, którą składałem latami, wpierw jednak wczytam się głębiej w treść, aby na jej podstawie dodać coś i poszerzyć o swoje doświadczenia, co praktycznie zostało już uwarunkowane. Wytłumaczę w wolnym czasie, zwłaszcza dziś starając się wpis zostawić...
Niebawem wrócę!
'I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy.' {Księga Rodzaju (1:14-19)}
Skoro Bóg stworzył gwiazdy, to w jakimś celu, tak?
(Księga Rodzaju 15:5)
'Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić; potem dodał: Tak liczne będzie twoje potomstwo.'
Jak to interpretować?
Mamy do czynienia z gwiazdami we Wszechświecie, ale w pomniejszonej skali, co ustanowił kwant, którego odszukanie jawi się w kronikach AKASZA. Istnieje jako wzór splątania pod mikroskopem 'Taijitu'.
Jedna biała, czyli Jang, oraz czarna jako Jin stanowi dualnie całość!
Pośrodku tworzy helisę w wyrwie, urzeczywistniając prawdziwie światło!
Pozdrawiam! Bóg z Tobą
Opis stworzenia świata przez Boga w biblii jest bardzo metaforyczny. Ciężko wnioskować na jego podstawie co jest rzeczywiste, a co jest jedynie literackim zabiegiem.
Znaczy to, że na podstawie pisma świętego nie ma możliwości dowodzenia, że Bóg stworzył gwiazdy czy świat ani czy stworzył na pewno. Mało tego, opis biblijny jest sprzeczny z tym co zostało naukowo udowodnione. To już nie jest kwestia wiary czy niewiary. Masz naukowe dowody, że zawartość Biblii w kwestii stworzenia świata jest fikcją. Automatycznie powstaje pytanie: w których kwestiach mamy również do czynienia z fikcją? (nie będę się rozwodził na temat tego, że Biblia nie jest dostępna w całość, ponieważ Watykan uznał, że część manuskryptów i tekstów spisanych przez różnych towarzyszy Jezusa nie była natchniona. Rozumiem, że kościół nie może się zgodzić, aby lud przeczytał Ewangelię Marii Magdaleny, w której znalazłby się opis pożycia z Jezusem. Jezus w oczach wiernych ma pozostać czysty od seksualności, w końcu nie jest człowiekiem. Ale czekaj, przecież jest? Sam nie wiem...).
Kroniki Akaszy to również metafizyczna abstrakcja. Tak jak Yin Yang. To wszystko są interpretację otaczającego nas świata poczynione PRZEZ CZŁOWIEKA. Opierają się na obserwacjach i są obarczone tym samym błędem (czynnikiem ludzkim) co badania wykonywane w CERNIE. Różnica polega na tym, że w CERNIE są w stanie dzięki współczesnej technologii zminimalizować błąd do oczekiwanego minimu, a filozofie Yin Yang i opisy "kronik Akaszy" są oparte o medytację.
Resztę zostawię zostawię sobie na rozważania.
Osobiście - wierzę. No właśnie - wierzę, a nie WIEM. Religia tak po prostu działa, że wiara jest do niej potrzebna. Ale z rozważaniami nie mam problemu - fajnie jest wierzyć świadomie :)
Natomiast ogromnie się cieszę, że ktoś na tym portalu jeszcze potrafi o tym pisać normalnie - bez fanatyzmu (religijnego czy ateistycznego), atakowania drugiej strony i wszelkiej maści żałosnych zagrań. Przywracasz mi wiarę w ludzkość ♡
Co do wiary. Hmm. To skomplikowana sprawa. Mam znajomego, który jest skrajnym racjonalista w życiu a jednak uważa, że wierzy. Osobiście, bardziej od wiary w kościele katolickim podoba mi się spójną społeczność. Jeśli chodzi o dogmaty katolickie, to ja już nie dam się przekonać raczej. Do puki nie wsadzę palców do ran Jezusa.
Temat wdzięczny to i łatwo się pisze🙃
Cieszę się, że się podobało 👍
Rodzina dopiero od jakichś paru lat zaczęła akceptować odmienność poglądów. Poczuli, że osób o ich profilu jest coraz mniej i kościół, religia, wiara katolicka znajdują się na równi pochyłej.
Ale zgodzę się. Kościół katolicki przeżywa kryzys. Kończy się, choć powoli i jeszcze potrwa zanim się skończy.
Ludzi dziś trudniej przekonać. Więcej czytają.
Materialnie nie sposób jest poznać, dotknąć namacalnie, by mieć dowody, warto zatem wejść w kompendium wiedzy, zakodowanej w płaszczyźnie mentalnej jako pamięć. Składają ją trzy filary: Eter, Duch oraz Nirwana.
Tworząc tym samym system, który pozwala wydobywać Manę, życiową ENERGIĘ.
W najprostszym ujęciu, to trzy jaźnie (Huna) spajają ją w przepływ po ludzkim ciele. Stąd Akasza, jako potężne narzędzie potrafi wyodrębniać ukryty potencjał, który celowo został zatajony przed ludźmi.
Zgadnij, dlaczego?
Dlatego, że władza ma sprawować kontrolę przed niechcianym odkryciem prawdy, poprzez braki w emancypacji.
To główny czynnik stanowiący błąd w myśleniu, który został wgrany dzięki łańcuchom, aby nie mógł oddychać w wolności. Gwóźdź programu!
Za przewodem bierze pełną odpowiedzialność 'astron', nie rozpowszechniony całkowicie przez Helenę Bławacką, nawet samego Wojaczka , czy Sylwię Plath, lecz dostatecznym wglądem w siły, jakich nieokiełzanie leży tylko zaprzyjaźnieniem, na początku pętlą na szyi...
Mam już za sobą poznanie.
Pozdrawiam
"Mam już za sobą poznanie." - z serca powiem: zostaw to. Porzuć te (wyżej opisane) tematy nawet jeśli z pozoru fascynujące. Zostaw.
Pozdrawiam
Dyskusja na temat istnienia Boga nie jest mi potrzebna, dla mnie odpowiedź jest jasna. Podobnych debat było już kilka i cóż ... stanęło tylko na tym, że każdy trwa przy swoim zdaniu.
A co do poznawania ...Jeśli widzę, że ktoś brnie w złym kierunku i może na tym ucierpieć (on i inne osoby), reaguję. Stąd moje wtrącenie. Z troski o tą osobę.
Czy zechce posłuchać? Nie wiem. Osobiście, gdyby ktoś (tym bardziej obcy) wyraził taką troskę, przynajmniej sprawdziłabym czemu tak robi. Poszukałabym odpowiedzi. Tyle.
Czy samobójstwa, próby samobójcze są wystarczającym dowodem?
Niech tak zostanie: według mnie to zła droga.
Nawet jeśli uważana jest za bezpodstawną, bez dowodów.
Szczerze doradzam, wręcz proszę, aby to zostawić.
Nawet z tych najgłupszych.
A moje wcześniejsze dotknięcie tematu samobójstw odnosiło się do komentarza Notopech i wymienionych nazwisk.
Zgadza się. Przyczyny są różne. Ale źródłem jest brak nadziei i wiary, że w najbardziej dramatycznych warunkach coś może się zmienić, że sytuacja może się rozwiązać. W tym miejscu ja znowu pójdę w stronę, którą Ty z miejsca zanegujesz.
Więc ...
' "Mam już za sobą poznanie." - z serca powiem: zostaw to. Porzuć te (wyżej opisane) tematy nawet jeśli z pozoru fascynujące. Zostaw.'
Gwoli wyjaśnienia dopowiem, że te frazy 'na początku pętlą na szyi...' oraz 'Mam już za sobą poznanie.' nie mają żadnego związku z próbami samobójczymi, raczej z doświadczeniem poznawania swojej tożsamości. Eliminuję zatem potencjalne niebezpieczeństwo związane z interpretacją wyżej wymienionych fraz.
Ze mną wszystko jest w porządku, pisząc już świadomie😊
"te frazy 'na początku pętlą na szyi...' oraz 'Mam już za sobą poznanie.' nie mają żadnego związku z próbami samobójczymi," - wiem.
I wspominając o nich nie miałam na myśli Ciebie ale nazwiska, które wymieniłeś.
Moja prośba o pozostawienie wspomnianych przez Ciebie tematów wynika z (uwierz lub nie) troski.
Pozdrawiam
Zainteresowanie tematem, o którym pisze Notopech (piszę najogólniej jak umiem) to niebezpieczny kierunek. Nie warto w to wchodzić.
Mam szczerą nadzieję, że chociaż rozważy moją prośbę.
Jestem obcą osobą, mogłabym powiedzieć 'co mi do tego'. A jednak .. nie umiem.
Mogę tylko poprosić.
Są Moją słabością, ale nie przez grę w 'GO', ani strefą gazy. Ustawiłem się odpowiednio, by kontynuować temat, bo jego porzucenie nie jest mi na rękę, dlatego bez drżenia piszą obie: lewa i prawa.
Angażują się w całe przedsięwzięcie, doprowadzając do końca to, czego Im nie udało się dokonać. Stąd ta determinacja, ponieważ dziś wiem, na czym stoję.
Poniekąd praca Ponckiego zrobiła na mnie takie wrażenie, że postanowiłem przyłączyć się do dyskusji, wplatając brakujące elementy, zresztą ważne dla mnie, ale sądzę, że dla innych nie będą tylko żarciem.
Pozdrawiam!
https://www.opowi.pl/rozwazania-wszechobecna-nieskonczona-i-a106000/
Pozdrawiam.
To może chociaż sięgnij po opinie na temat skutków wchodzenia w taką tematykę.
Życzę Dobra
i dobrych decyzji
niezmiennie
Sugeruję, że w chwili tak dramatycznego kryzysu jak myśl lub decyzja o samobójstwie człowiek ma zawsze drugie wyjście. Skoro sam sobie nie radzi z daną sytuacją i nie może zwrócić się do ludzi, zawsze może zwrócić się do Boga. Szkoda, że ludzie zapominają, że jest Ratunek.
Nie. Nie zwróciłeś uwagi skąd pojawił się temat samobójstwa.
Wciąż chodzi o te 3 wymienione nazwiska.
Nieważne. Zostawmy to już...
Ale wyli do niego i za nim przed krematoriami, koronko.
W piśmie jest o takich ufających mu:
"Bóg morduje 14700 ludzi za narzekanie, że dużo ich morduje (Lb 17, 6-15)."
I mają paciorki za swoje Gdyby nie wyli o RATUNEK, to 14700 do dziś mogłoby żyć.
Szczęśliwie reszta już była kumata niemal jak ty, koronko
1) Co do "przed krematoriami" - mówisz tak jak gdyby krematoria wybudował Bóg.
Krematoria to dzieło człowieka - a ten, jak wiemy, ma wolną wolę.
Ty sam przecież cenisz i kochasz swoją wolność. Masz wolną wolę, wybierasz, co wybierasz.
A wyrażasz takie pretensje wobec Boga jak ja, która potencjalnie w tej chwili miałabym powiedzieć: Panie Boże, dlaczego ireneo wygaduje takie rzeczy? Dlaczego pozwalasz mu na bluźnierstwa i obrażanie wierzących? Na znieważanie, ośmieszanie Ciebie Samego, na przekręcanie Twoich słów i budowanie u ludzi Twojego fałszywego obrazu?
Wiesz co Powiedziałby? - bo Dałem mu wolną wolę. Bo codziennie może wybierać,
Czy boli Mnie jego wybór? Owszem. Ale nie Chcę wymóc na ludziach posłuszeństwa, choć Mógłbym. Wolę, aby Mnie szukali, znaleźli i kochali. A kocha się z własnej woli. Miłość, ze swej natury, nie może być wymuszona. Od samego początku, od stworzenia, Dałem człowiekowi wolny wybór. A on Mnie oskarża i obarcza winą za efekty swoich wyborów - za wolny, krematoria, wypadki itd
2) Dlaczego budujesz argumenty/swoja narrację w oparciu o wyrwane fragmenty? Któż tak robi nie bacząc na całość, na kontekst? Czyżby Świadkowie Jehowy?
Jeśli policja aresztuje bandytę a sąd skaże go na 20 lat, to znaczy że policja i sądy są okrutne? I rozpisujesz się o nich wtedy? Czy raczej przestępca, robiąc co robi, musi liczyć się z karą?
Tak więc:
Cytując i chcąc komentować Lb 17, NALEŻY WRÓCIĆ do Lb 15 i 16 I POZNAĆ PRZYCZYNY.
To tak jakbym napisała: " ireneo, nie zgadzam się ze zdaniem, że Bóg jest okrutny". Ty wyrywasz ze zdania co chcesz i puszczasz w obieg komentarz 'Polaroid twierdzi, że Bóg jest okrutny'. (Mówię to, rzecz jasna, w dużym uproszczeniu.)
DODATKOWO: cytując Lb 17 skupiasz się na tych, co zginęli. A dlaczego nie wspomnisz nawet o tych, których Bóg tam uratował??
Ty wyciągasz z Biblii to, co pasuje do Twojej wizji i własnej filozofii, to, co jest Ci na rękę, po czym bez szerszej analizy podajesz jako 'argumenty'. Nie ujawniasz ludziom, nie cytujesz fragmentów mówiących np. o miłosierdziu, nie piszesz o nich ...jakby zostały wycięte z Pisma. Pytanie: CZY TO UCZCIWE?
Wchodzisz w rolę prokuratora i sędziego jednocześnie, upatrzyłeś sobie Boga i pastwisz się nad Nim, nie dając mu też prawa do obrońcy, a jeśli nawet się jakiś zjawi, wyzywasz go od debili, chamów itd
Zapytam ponownie: CZY TO UCZCIWE?
3) Pewnie zauważyłeś, że Bóg w Starym Testamencie jest bardziej surowy w swoich decyzjach niż w Nowym. Zgadzam się. Ale o motywach Jego postawy wobec ludzi / o przyczynach tego już kiedyś pisałam i nie chcę się powtarzać tym bardziej, że jestem pewna, że czytałeś moje komentarze. A mimo to wracasz uparcie do tematu, według mnie, jakby z nadzieją, że ludzie nie czytali tamtych wyjaśnień lub nie pamiętają ich. I szerzysz swój błędnie zakodowany obraz Boga, uparcie, nie chcąc ani na moment spojrzeć na różne kwestie szerzej.
I wiesz ... tyle razy już to pisałam ..odnoszę wrażenie, że mówię 'w przestrzeń'...
Nie chcesz wyjaśnień - ok, rozumiem i nie nalegam, tylko po co nadal 'pytasz'??
(mówię 'pytasz' bo Twoje komentarze, nawet jeśli nie mają formy dosłownych pytań, wymagają odpowiedzi).
Pozdrawiam
Panuję cały czas, aby woda, dobrze wykorzystana nie suszyła róż i podniosła łodygi tych, w sposób mniej inwazyjny. Wygląda tak delikatnie...
Pozdrawiam!
Pewnie że budował, był z mordercami.
Ty korzystałaś z tej wolnej woli i wybrałaś żeby cie tu ktoś wy...rymował, a nie w emiratach?
Ja miałem wole żeby zostać skutecznie wyskrobany i kicha. Mama nie wyrobiła kolejny raz i muszę dociągnąć do mety przez tego niebiańskiego debila.
"Pewnie że budował, był z mordercami." - w takim razie można też powiedzieć, że przestępstwa w Polsce popełnia Prawo. Teoretycznie robią to przestępcy, no ale w praktyce oni robią to w kraju, w którym jest istnieje Prawo. Wniosek ... 'Prawo popełnia przestępstwa' :) :)
"Ty korzystałaś z tej wolnej woli i wybrałaś żeby cie tu ktoś wy...rymował, a nie w emiratach?"
ireneo,
Wolna wola dotyczy świadomych decyzji człowieka (czy 'tu' czy w Emiratach - tam też, niezależnie od religii, ludzie mają wolną wolę, wierzący / niewierzący / biali / czarni / żółci / zieloni / w paski czy w kropki - wszyscy mogą decydować jak postępować w życiu).
"Ja miałem wole żeby zostać skutecznie wyskrobany" - nie, nie miałeś.
Targnięcie się na własne życie jest wbrew instynktowi / woli przetrwania / pragnieniu życia. Gdyby było tak jak mówisz, mogłoby :) to :) oznaczać, że ... :) .. masz kłopoty z psychiką. A przecież wiemy, że wszystko jest w porządku, prawda? Jesteś zdrowym, inteligentnym, oczytanym (co ewidentnie wskazuje na chęć rozwoju, wolę wzrastania) człowiekiem, który po prostu nadmiernie wyraża swoją słabość do kontrowersji, lubi testować cierpliwość innych i bywa porywczy w słowach, prawda?
Tak czy owak: cała Twoja działalność na portalu, którą miałam okazję zaobserwować, świadczy przeciwko słowom "Ja miałem wole żeby zostać skutecznie wyskrobany" :)
a Ten, Który Czeka w niebie (nawet jeśli w to nie wierzysz) , Byłby ogromnie uradowany gdybyś tam jednak zdecydował się kiedyś dotrzeć :)
bełkot przymulony,
Tak tak, wiem :D
... to Twoja normalna odpowiedź gdy nie wiesz co powiedzieć
Jak nie ma argumentów, to wchodzi argument siły, czyli stopniowo rozwijana agresja słowna.
Póki co "bełkot przymulony", poczekam jeszcze na "chamską koronkę" itd.
Nic nowego.
ireneo,
1) Skoro nie cenisz wolnej woli = wolności wyboru, skąd Twój bunt przeciwko poprzedniemu rządowi?
2) "czy znaczy że jak mam wolną wolę i sławojka też jest wolna to wolno mi do niej iść, a bez wolnej woli (...)" - tu akurat powiem krótko: albo rozmawiamy na poziomie, albo grzecznie się pożegnam :)
Najwięcej przestępstw w Polsce popełnia Prawo i Sprawiedliwość.
1) nie o tym mowa w powyższej dyskusji. Ocena poprzedniego rządu to tylko przykład (wybrany przez wzgląd na oczywiste nastawienie mojego rozmówcy a więc, spodziewam się, że jeden z najbliższych mu)
2) nie chcę wchodzić w politykę ale skoro mowa o takiej liczbie przestępstw, rozumiem, że musi istnieć taka sama liczba wyroków.
Hmm... Jakoś cicho o tym. Może ukrywają to przed mediami? hmm...
przestań pieprzyć i odpowiadaj na pytania, albo nie zawracaj rzyci
Jaka wolność wyboru? Podaj mi przyklady tej wolnosci wyboru i zestaw to z brakiem tej wolności albo naPISz sorry to dla mnie za trudne bo wymaga myślenia.
WiesZ coś o dekalogu? Czy ma wpływ na brak wolnej woli? Czy ty chcesz lansować idiotyzm - możesz wybrać niebo albo pieklo?! A jak nie chce ani tego ani tego? Mogę wybrać śmierć albo życie i jeśli życie to sobie żyję ile chcę? Dałbym radę sto tysięcy lat bo potem by zbrzydło To jak?
Dostałeś dokładną, wypunktowaną odpowiedź.
To być dla ciebie za trudba sprawa ta wolna wola
żarty gosciu, Ja nie chce dokladnych odpowiedzi a na zadane pytanie
) "czy znaczy że jak mam wolną wolę i sławojka też jest wolna to wolno mi do niej iść, a bez wolnej woli ?
Żadnej odpowiedzi, jakiś bezsensowny unik
Ty nie trybisz tej wolnej woli. Dostajesz łódkę ale bez wioseł? No i co! Wybór jest ocztwisry - na cholere mi taka łajba, podobnie jak taki ograniczony interlokutor.
"albo naPISz sorry to dla mnie za trudne bo wymaga myślenia." - Ty na serio myślisz, że będę wdawać się w pyskówki z Tobą? Sądziłam, że nieco lepiej się znamy. No cóż..
"możesz wybrać niebo albo pieklo?! A jak nie chce ani tego ani tego? Mogę wybrać śmierć albo życie i jeśli życie to sobie żyję ile chcę?" - ireneo, a czy to na tym ma polegać ludzka wolna wola?
Ty, wyżej, nie mówisz o wolnej woli. Ty mówisz o byciu Bogiem.
Już to gdzieś czytałam.... czekaj ... hmm ... kto to mówił o byciu Bogiem? Któż to namawiał 'bogami będziecie'. ..
Oczekiwałeś odpowiedzi na podobnym, wulgarnym poziomie... Dostałeś normalną, cywilizowaną dlatego nazywasz ją unikiem? Tak daleko zabrnąłeś w 'swoje klimaty', że normalna odpowiedź staje się dla Ciebie niewidzialna i nieakceptowalna. Ciekawe to ...
Inną rzeczą jest, że lubisz manipulacje. Świadomie (czy nie?), stosujesz.
A to (wyżej) jedna z technik.
Już mówiłam Ci kiedyś: to widać.
Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargi dotyczące m.in. Mateusza Morawieckiego. Tym samym prawomocny stał się wyrok uznający decyzję ówczesnego premiera w sprawie wyborów kopertowych jako naruszenie prawa.
W tzw. aferze PCK, były poseł PiS Piotr B. został skazany na 2 lata i 7 miesięcy więzienia za udział w wyprowadzaniu środków z Polskiego Czerwonego Krzyża. W tej samej sprawie skazano również Jerzego G., byłego dyrektora PCK i radnego PiS, na 3,5 roku więzienia .
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, byli szefowie Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) i posłowie PiS, zostali skazani w 2015 roku na 3 lata więzienia za nadużycia w tzw. aferze gruntowej.
To tylko kilka z wielu. Najważniejsze proces jednak nastąpi jak Andrzej Duda odda stołek prezydencki. Będzie wiekopomny proces za kilkunastokrotne złamanie konstytucji.
Korzystam z "mediów lewicy, prawicy i środka" dla równowagi i szerszego oglądu sytuacji.
I pomimo tego, co piszesz wyżej, nie zauważyłam sytuacji gdzie (cyt) "Najwięcej przestępstw w Polsce popełnia Prawo i Sprawiedliwość."
Z wPolityce.pl :
Afera taśmowa, która pokazała, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie
Afera Amber Gold
Afera reprywatyzacyjna
Afera stoczniowa
Afera hazardowa
Próba doprowadzenia LOT do upadłości
Afera autostradowa
Afera stadionowa
Afera wyciągowa
Skok na OFE i ograbienie Polaków z połowy oszczędności emerytalnych zgromadzonych w funduszach (153 mld zł)
Afera z KGHM
Afera z Elewarrem
Afera stanowiskowa
Skandal z budową gazoportu w Świnoujściu i dostawami gazu z Kataru
Afera atomowa
Podwyższenie podatku VAT do 23 proc. na art. dziec.
Gigantyczne zadłużenie kraju - z 530 mld zł do blisko 1 bln zł
Podwyższenie o 1/3 składki rentowej (ZUS) dla przedsiębiorców
Podniesienie akcyzy na paliwo
Wprowadzenie nowego podatku paliwowego - tzw. opłaty zapasowej
Likwidacja ulg podatkowych (budowlana, internetowa)
Zmniejszenie o 1/3 zasiłku pogrzebowego
Nałożenie na Lasy Państwowe gigantycznego haraczu - podatek od przychodu, a nie dochodu, co miało wzbogacić budżet państwa o 800 mln zł
Przyjęcie zabójczego dla polskiej gospodarki pakietu klimatycznego
Podjęcie prac nad wprowadzeniem podatku audiowizualnego
Przyjęcie ustawy o ograniczeniu dostępu obywateli do informacji publicznej
Przyjęcie ustawy o ograniczeniu wolności zgromadzeń
Próba nocnej zmiany Konstytucji RP, która umożliwiłaby sprzedaż Lasów Państwowych
Podpisanie z Rosją fatalnej umowy gazowej, na mocy której mieliśmy najdroższy gaz w Europie
Zatajenie raportu obnażającego nieprawidłowości ZUS
Wyprzedaż majątku narodowego za prawie 60 mld zł – pozbywanie się spółek strategicznych takich jak Azoty Tarnów
Osłabianie bezpieczeństwa i ograniczenie potencjału militarnego
Przyjęcie ustawy o „bratniej pomocy” - tzw. ustawa 1066, pozwalająca na obecność w Polsce zagranicznych służb i funkcjonariuszy
Zgoda na wprowadzenie do Polski GMO
Masowa inwigilacja obywateli
Wydłużenie obowiązku pracy o 7 lat u kobiet i 2 lata u mężczyzn, pomimo protestów i wniosku o referendum ws. wieku emerytalnego
Wprowadzenie obowiązku szkolnego dla 6-latków, pomimo sprzeciwu społecznego
Ponad 2 mln Polaków żyło w skrajnej biedzie, w tym aż 700 tys. dzieci
Tu pytanie: czy mam wklejać nazwiska posłów z wyrokami?
Mogę.
Tylko po co ... są przecież powszechnie dostępne w necie.
Chodzi o to, że żadna partia prawdopodobnie NIGDY nie będzie krystaliczna. Zawsze, choćby przy najszczerszych założeniach szefów partii, znajdzie się ktoś, kto nawali. Bo partie to ludzie, a ludzie błądzą.
Tylko, że lista 'słabości' czasów PO-PSL jest dłuuuga (czy ta PiS-u jest porównywalna?), po czym ludzi ogarnia zbiorowa amnezja.
To jest zastanawiające.
Bo wrzeszczy się tylko o grzechach PiSu, zwłaszcza w nadzwyczaj 'kontrowersyjnie' przejętej TVP (nazywam rzeczy delikatnie), której dziennikarze byli nazywani funkcjonariuszami a dziś ....dziś to profesjonalni dziennikarze, zwłaszcza ci z..... TVN-u :) niezależni. Np całkowicie niezależna pani Dobrosz-Oracz.
Amnezja zbiorowa trwa.
Do amnezji dodam obecne działania koalicji od momentu wygranych wyborów. Kryształ??
I nie mówię, że PiS był/jest krystaliczny. I że wszystkie decyzje i działania były dobre, słuszne. I że ze wszystkim się zgadzałam/zgadzam. Nie.
Ale potrzeba PRAWDY i RÓWNOWAGI w ocenie.
Bo przypomina mi to sposób patrzenia pana ireneo na Biblię - cytuje tylko fragmenty mówiące o karach bożych 'udowadniając', jak straszliwy i okrutny jest Bóg. Zdaje się, że reszta Biblii, mówiąca o miłości Boga, miłosierdziu, cudach, pomocy, opiece itd zniknęła, po prostu nie istnieje.
Gdyby w taki sam sposób spojrzeć na przeciętnych rodziców (tzn wyłącznie przez momenty gdy dziecko dostaje upomnienie lub karę za przeskrobanie czegoś), okazałoby się, że ogromna większość to potwory, nie ludzie.
BRAK RÓWNOWAGI W OCENIE jest dla mnie nie do przyjęcia.
PS. Długi ten mój wpis ...a mówiłam, że nie chcę wchodzić w politykę. :)
Widzę, że jesteś fanem wolności. Zatem na tej płaszczyźnie się zgadzamy.
Każdy wierzy w co chce. Wolność ..! :) :)
Tylko pytanie: Co potem?
Życie kiedyś się skończy...
Ja staram się, by być potem w wieczności z moim Bogiem. I oby się udało.
A TY? Znajdziesz się w wiecznej misce spaghetti? :)
A tak serio, jeśli według Ciebie Boga nie ma, to chyba też niewiele dobrego Cię czeka.
Przy tym: czym człowiek, kończąc wyłącznie jako ciało w ziemi, różniłby się od zwierząt?
No, wybacz, ale moim zdaniem jednak troszkę się różnimy :D
Choć bywa, że rano patrząc w lustro mam wątpliwości czy to człowiek czy krokodyl :), będę się jednak upierać, że nie tylko wiele różni nas od zwierząt ale wręcz, że różnica jest zasadnicza.
Nie wiem, które ze zwierząt dąży do samorozwoju?
Które z nich wybudowało pałac Buckingham?
Które namalowało Słoneczniki?
Które zostało kardiochirurgiem?
itd
Aż do: które ma duszę? - choć to akurat dla Ciebie jest bez znaczenia.
Nie musisz wierzyć .. nie ma przymusu... obowiązku ....wolność...
Podczas życia da się zrobić masę wspaniałych rzeczy. Jedyna przeszkodą jest moralność, która notabene też jest dziełem człowieka, dla człowieka. Różni się w zależności od miejsca na ziemi i ludzi tam żyjących.
To jest właśnie to co odróżnia nas od zwierząt. Myślimy, że jesteśmy lepsi. Na pokaz kierujemy się moralnością, po kryjomu robimy na przekór zasadom, które sami sobie narzuciliśmy, a jak jest nam przez to wystarczająco źle to idziemy pogadać o tym do szafy z facetem w sukience. On mówi, że odpuszcza, ale karze nam "za karę" powiedzieć wierszyk. My mówimy, że żałujemy, żeby jeszcze tego samego dnia, po kryjomu wystąpić przeciwko tym zasadom. A że przed chwilą byliśmy w szafie i jest nam źle, to zaczynamy się czepiać innych ludzi, pozorując przy tym, że jesteśmy czyści.
To właśnie nas odróżnia od zwierząt - hipokryzja. Zaiste powinniśmy mieć za to zaszczytne miejsce w niebie.
1) "Jedzeniem dla matki ziemi. Świadomość, (...) wystarczający. " - szkoda. Poza perspektywą zostania karmą dla robali mógłbyś mieć większe aspiracje.
2) Bycie Z Bogiem nie oznacza "że będę stąpał po zdrowsze ze szczerego złota i mógł wszystko, albo dostanę harem dziewic."
W tym miejscu nie pytaj mnie, co oznacza bycie z Bogiem? Osobiście wolałabym nie odpowiadać bo myślę, że już wiesz.
3) Moralność ... zasady nie są przeszkodą. Natomiast te, ustanawiane wyłącznie przez człowieka owszem, bywają np oko za oko, prawo do posiadania człowieka itd
Które z zasad ustanowionych przez Jezusa Ci nie odpowiadają?
4) co do spowiedzi: tak robią tylko ci, którzy nie rozumieją czym jest spowiedź.
Podobnie rzecz ma się ze szkołą: można chodzić do niej latami i niczego się nie nauczyć. Samo 'chodzenie' niewiele zdziała. Prawda?
5) hipokryzja - tak.
Aż przychodzi moment gdy stajesz w Prawdzie.
To kluczowy moment.
"No i bzdury gadasz" :D
Ewolucja to chęć przetrwania w danych warunkach, dostosowania się, aby gatunek przetrwał. Ale czy potrzeba piękna i wyrażania piękna jest też wynikiem ewolucji?
"To, że dokonaliśmy takich osiągnięć, jest wynikiem ewolucji i mózgu," - czy to zatem nie wyróżnia jednak człowieka spośród innych gatunków? Serio?
Konieczność ewolucji jest wynikiem braku wyboru - nie ma się innego wyjścia by przeżyć. Potrzeba wyrażania się poprzez różne formy sztuki, potrzeba odzwierciedlania piękna wokół - nie są przymusem. Bez tego da się przeżyć. A jednak człowiek to robi, zwierzę nie. Potrzeba kreatywności, tworzenia, wykraczająca poza granice 'tworzenia dla przetrwania'.
Czy więc nic nie odróżnia nas od zwierząt?
A tempo rozwoju? Cywilizacja? nie różni nas od zwierząt?
Czy człowiek ma tzw uczucia wyższe? czy tylko instynkt?
A co z myśleniem przyczynowo-skutkowym?
I jeszcze jedno mi się nasuwa: czy zwierzęta chcą panować nad światem? czy jeden gatunek wchodzi w odmienne terytorium drugiego z intencją 'zawładnięcia'? np czy tygrysy chcą panować nad delfinami? słoń nad papugą lub jastrzębiem? tygrys nad niedźwiedziem?
Czy człowiek ma ambicje by panować nad światem i nad 'sobą wzajemnie'?
Coś ... jakby ... na wzór Boga?
Tempo rozwoju, cywilizacja i tak dalej, to wszystko wynik ewolucji. Od razu miałeś antyczny Rzym czy Egipt? Nie, przedtem było wiele pomniejszych cywilizacji.
Myślenie przczynowo-skutkowe masz u większości zwierząt. Uczucie wyższe masz u wielu zwierząt. Opowiadasz bzdury.
Opowiadasz też bzdury o ambicjach i chęci panowania. Oczywiście, że zwierzęta konkurują o terytorium, o samice itd.
Konkurencja o terytorium i samice to walka o przetrwanie.
"Tempo rozwoju, cywilizacja i tak dalej, to wszystko wynik ewolucji. Od razu miałeś antyczny Rzym czy Egipt?" - Jeśli to wyłącznie wynik ewolucji, dlaczego Rzym i Egipt nie były dziełem krokodyla? Żyrafy? Coś jednak nas od nich odróżnia.
"ewolucja nie doprowadziłaby do powstania innego inteligentnego jak człowiek gatunku, np. ośmiornice" - one są bardzo inteligentne. A jednak wolę, by operacji na otwartym sercu dokonywał człowiek.
Opowiadasz bzdury - to najlepszy argument :)
Moim zdaniem niebo jest wymysłem przez ludzi z dwóch powodow. Po pierwsze, żeby tacy jak ty znajdowali nadzieję i pocieszenie. Taka socjotechnika na poziomie najniższych emocji. A drugie, żeby tacy jak ty nie przejmowali się bogactwem i oddawali je kościołowi, bo przecież zapłatę otrzymają w niebie. Też socjotechnika. Chociaż mógłbym to nazwać uczciwa wymiana z naiwnym klientem.
Oko za oko ma dla mnie dużo więcej sensu niż część współczesnych praw, aczkolwiek prowadzi do rzezi. Rzeź to rzecz ludzka. Jesteśmy w tym świetni.
Jedyne prawo jakie znam, które ustanowił Jezus to, żebyśmy się wzajemnie miłowali tak jak on nas umiłował. Moim zdaniem powszechnie panuje bład w interpretacji. Jezus powiedział te słowa do apostołów i do nich były skierowane. Do nikogo więcej. Więcej "praw" Jezus nie ustanawiał.
Jak to "tak robią tylko ci, którzy nie rozumieją czym jest spowiedz"? Chcesz mi powiedzieć, że nie musisz chodzić do spowiedzi bo jesteś bez grzechu?
Hipokryzja. Tak.
Od końca:
- mówiąc o miłości mówię o pragnieniu Dobra dla ludzi (także dla tych, z którymi mam pod górkę), o nie odpłacaniu im 'oko za oko' ale wręcz czynieniu dobra,
- szacunek należy się wszystkim, według mnie, bez wyjątku, z uwagi na bycie moim bliźnim (nie mówię o ich dokonaniach naukowych lub wybranym sposobie życia, filozofii, wiary). Bez względu na to czy to profesor czy zasikany alkoholik w rowie.
- "90% spotkanych przeze mnie ludzi mnie wkurwia" :D
Tu mnie serdecznie rozbawiłeś (bo pewnie i ja jestem w gronie?). Serio. Co za szczerość :)
Bez żadnych kąśliwości: przecież to normalne. To są emocje, a emocje są ludzkie. Pytanie: co z nimi robimy. - Tu zaczyna się temat "kochać ich wszystkich".
- spowiedź: miałam na myśli tych, którzy w opisany przez Ciebie sposób podchodzą do tematu spowiedzi.
- co do tych robali. Cytat o 'prochu' zwraca uwagę na pokorę, na czasowość życia doczesnego ale i na docenienie tego życia.
No i dla Chrześcijan to nie oznacza końca życia. Celem mojego życia nie jest stanie się pożywką. Twojego też nie :) Ale to moje przekonanie :)
Znowu mylisz skutek od przyczyny - tak, krokodyle nie mogą stworzyć cywilizacji właśnie z powodu ewolucji i rozwoju mózgu. Przecież nasze cywilizacje na początku też były właściwie stadem i grupą. Jak to ładnie opisał Dukaj, w którym momencie według Kościoła staliśmy się ludźmi? Czy neandertalczycy byli już ludźmi? A wcześniej? Gdzie ta magiczna granica?
Z ośmiornicami to samo - mylisz aspekty, nikt nie jest tak inteligentny, jak ludzie, ale to nie znaczy, że nie mają swojej inteligencji, rytuałów i tak dalej (podobnie jak ludzie).
Opowiadasz bzdury - bo swoje przekonania traktujesz jako dowód, a to nie dowód. Ludzie mają ogromnie wiele wspólnego ze zwierzętami. Skoro jesteśmy niby na podobieństwo Boga, ale ludzie są absolutnie różni, to jaki jest ten boski wzorzec? Sorry, to się nie klei,i jesli nie potrafisz tego uznać, to tylko dlatego, że irracjonalna wiara Ci zabrania.
Nie widzę też potezeby, chcieć dla wszystkich dobra. Jest kilka osób, na których mi zależy, a o których mogę powiedzieć, że je kocham, reszty mogłoby nie być.
Szacunek nie należy się wszystkim, szacunek jest rzecz zbywalna. Nie każdy na niego zasługuje, a już na pewno nie bezwarunkowo. Każdy może je stracić w każdej chwili.
Nie rozumiem czemu miałbym udawać, że kogoś lubię i szanuję jeśli to nie prawda? komu robię lepiej kłamiąc w ten sposób, bo na pewno nie sobie? Jak to było w piosence: "... uczciwej jest śmierdzieć szczyną niż mydliną" ...
Dla mnie celem życia jest żyć w Taki Sposób, aby przejść przez śmierć i żyć dalej.
Dla mnie życie nie kończy się na śmierci. No co Ci poradzę ....
"Nie widzę też potezeby, chcieć dla wszystkich dobra." - hmm .. tu się różnimy.
Nie znamy się. Mimo to nie mogę powiedzieć, że jesteś mi obojętny. Nie jesteś. No co poradzę..
"Jest kilka osób, na których mi zależy, a o których mogę powiedzieć, że je kocham, reszty mogłoby nie być." - jesteś emocjonalnie związany z tymi kilkoma, naturalnie zależy Ci na nich, i tak powinno być. A co do pozostałych... Trudno mi w to uwierzyć.
"Szacunek (...) nie każdy na niego zasługuje" - może mówisz o szacunku za zasługi / sukcesy / badania itp. Ale patrząc przez pryzmat człowieczeństwa, dlaczego ten przytaczany wyżej zasikany alkoholik w rowie nie miałby być traktowany z szacunkiem?
"Nie rozumiem czemu miałbym udawać, że kogoś lubię i szanuję.." - a czy ja kogokolwiek namawiam do udawania? Lubi każdego - nie da się. Traktować z szacunkiem (mimo nielubienia) - tak.
Nie mówię, że człowiek nie ma nic wspólnego ze zwierzętami. Ale nie oznacza to też, że nie jest wyjątkowy pośród całego stworzenia - a od tego chyba wyszliśmy.
Przyznam Ci rację w jednym punkcie: patrzę na wiele kwestii (może na wszystko?) przez pryzmat spojrzenia Boga.
"Skoro jesteśmy niby na podobieństwo Boga, ale ludzie są absolutnie różni, to jaki jest ten boski wzorzec?" - ludzie są różni. Jednak 'na obraz i podobieństwo' oznacza życzenie Boga aby człowiek był jego odzwierciedleniem na ziemi: miłością, szacunkiem, opieką nad tymi, którymi ma się opiekować (cała ziemia miała mu być poddana), aby był wykonawcą Bożego porządku na ziemi, aby był twórczy - umiał stwarzać w poczuciu szacunku piękna, i .... aby mógł dawać życie. A wszystko to w wolności.
Mam pytanie: skoro człowiek niczym nie różni się od zwierząt, a to co stwarza (od etiudy rewolucyjnej, przez wahadłowce aż po sposoby przeszczepów) jest tylko wynikiem szybszego procesu ewolucji, dlaczego takie tempo ewolucji dotyczy właśnie człowieka i tylko człowieka?
Jeśli jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga to jest to bardzo okrutny Bóg.
A co do pytania - człowiek różni się od zwierząt tak jak zwierzęta różnią się między sobą. Są zwierzęta bardziej inteligentne i mniej. Niektóre dzieli wielka różnica w zachowaniu, strukturach społecznych itd. Bóg miał jakiś powód, aby przez wiele milionów lat trzymać dinozaury na Ziemii, potem walnąć w nie asteroidą i dopiero spowodować taką sytuację, aby ssaki mogły ewoluować? No nie sądzę.
*
"Jeśli jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga to jest to bardzo okrutny Bóg.' - nie.
Na obraz i podobieństwo W WOLNOŚCI. Bo wolność jest warunkiem miłości.
W tej wolności, natomiast, ludzie mogą zdecydować, że pójdą przeciwną drogą, że będą zaprzeczeniem Boga i/ lub sami sobie bogami.
Czy dekalog jest w swoich zasadach okrutny? Czy wybaczanie jest okrutne? Czy miłość wzajemna (nie rozumiana przewrotnie) jest okrucieństwem? Błogosławieni cisi, miłosierni, niosący pokój, czystego serca .... - czy to okrutne?
Takimi Bóg chce, abyśmy się codziennie na nowo stawali. Czy to okrutne?
Czy okrutnym raczej jest to, że ludzie sami decydują, że nie chcą takimi być, bo to trudne. Bo wymaga pracy, samodyscypliny, pokory..
*
Co do reszty: "człowiek różni się od zwierząt tak jak zwierzęta różnią się między sobą. " -
Zdecydowanie powiem, że tak gigantycznej różnicy nie da się zakryć tym zdaniem. to nie jest odpowiedź na pytanie podstawowe:
dlaczego tak szalone tempo ewolucji dotyczy właśnie człowieka i tylko człowieka?
Czyżby jednak był wyjątkiem pośród stworzeń?
Dlaczego właśnie człowiek zarządza ziemią? (pomijam kwestię czy dobrze czy niewłaściwie, czy miejscami wręcz katastrofalnie i czy całą bez wyjątku, mówię globalnie)
Właśnie mówię o szacunku za bycie człowiekiem. Za zasługi i sukcesy to się budzi podziw i zazdrość, a akurat zasikany alkoholik w rowie to przeważnie równy gość, raczej profesory to kanalie, ale są wyjątki.
Nie wiem jeszcze co to znaczy wg ciebie "traktowaćkogos z szacunkiem", ale jeśli ktoś na szacunek nie zasługuje, to szacunku nie ma. Lubię, nielubienie nie ma nic do szacunku. To są dwie nie powiązane ze sobą relacje międzyludzkie.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nikomu źle nie życzę, conajwyrzej ludzkości jako całość meteoru wielkości księżyca.
1/60466176
"Lubię, nielubienie nie ma nic do szacunku" - tak.
" ale jeśli ktoś na szacunek nie zasługuje, to szacunku nie ma." - nie.
takie zdanie nie istnieje w moim słowniku.
Z jakiego powodu miałbyś kogoś nie szanować? Co sprawia, że ktoś nie zasługuje na /traci szacunek w Twoich oczach?
Na "podobieństwo" .... a Ty oczekujesz drugiego Boga - nieomylnego, wszechwładnego, znającego przyszłość, decyzyjnego jak Bóg w swej nieomylności, miłosiernego bez granic itd...
Zdaje się, że ktoś już na to pytanie odpowiedział :)
Że nasz unikalność nie jest wynikiem działania Boga, tylko łutów szczęścia. Prawdopodobieństwo małe, ale możliwe. Były miliardy lat na to, aby ludzkość powstała, miliony, aby rozwinęła się w taki, a nie inny sposób, aby odrzuciła pewne wymarłe formy i za pomocą ewolucji doskonaliła się coraz bardziej. Dlatego nie widzimy na razie życia na innych planetach - bo prawdopodobieństwa jest małe. Ale to nie znaczy, że jesteśmy wyjątkowi. Po prostu, jeśli weźmiesz ogromną liczbę prób - jak w przypadku rzutu kostką - "wylosujesz" w końcu rasę rozumną.
Gdyby Bóg stworzył człowieka, to by go stworzył, a nie doprowadzał do powstania obecnej formy przez tysiące lat.
Gdyby chciał zbawić ludzi, to pokazałby się znacznie wcześniej, chyba że uważasz starożytne ludy za niewarte zbawienia.
"Że nasz unikalność nie jest wynikiem działania Boga, tylko łutów szczęścia. Prawdopodobieństwo małe, ale możliwe." - skoro mowa o prawdopodobieństwie, dlaczego nie może pójść w drugą stronę? Dlaczego nie zakładasz jednak relacji Stwórca - stworzenie / człowiek / wyjątkowe pośród stworzeń / na obraz i podobieństwo.. - Tu oczekiwałabym "Prawdopodobieństwo małe, ale możliwe."
"Gdyby chciał zbawić ludzi, to pokazałby się znacznie wcześniej, chyba że uważasz starożytne ludy za niewarte zbawienia." - Był obecny przy starożytnych. I Biblia o tym jasno mówi. Był Obecny może nawet bardziej 'spektakularnie' niż dziś. A mimo to ludzie Go odrzucali. Powiem więcej, wybrał moment aby Przyjść, moment bardziej cywilizowany - a i tak Go odrzucili. Mamy XXI wiek. A nadal Go odrzucają. Więc co zmieniłby wybór innego momentu w czasie?
Mamy loty w kosmos, zaawansowane technologie itd ...a ludzie - bez zmian. Nadal Go odrzucają. Co zmieniłoby wcześniejsze Przyjście? np. konkretnie dla Ciebie?
Czyli kiedy uznał, że człowiek zasługuje na zbawienie? Kiedy uznał, że człowiek to człowiek? Gdzie ta magiczna granica, kiedy małpolud stał się pełnoprawnym człowiekiem? Czy wtedy Bóg na niego czekał?
I czemu objawił się raz, gdzieś na zadupiu? Czy rdzenni Amerykanie nie mieli wtedy prawa do zbawienia? Sorry, to się tak nie klei pod względem logicznym, że nie masz żadnych argumentów, bo i nie możesz ich mieć. Pod względem dzisiejszej wiedzy, Biblię pisały ciemniaki i dla ciemniaków, więc może kogoś to wtedy przekonywało, ale teraz cała ta bajka rozpada się pod logiką i faktami.
* Trochę się z Tobą zgadzam - Boga nie da się 'wytłumaczyć' i udowodnić tak, jak praw fizyki. Bo jak logicznie wyjaśnić zmartwychwstanie? przywracanie zmarłym życia? rozmnożenia chleba i ryb? uciszenie burzy? liczne uzdrowienia bez medycyny? itd..
* "kiedy uznał, że człowiek zasługuje na zbawienie? Kiedy uznał, że człowiek to człowiek?" - (Zwracając uwagę na istotny fakt, że nie jestem teologiem / biblistą powiem: myślę, że...) w chwili stworzenia, może nawet już w momencie zamysłu powołania człowieka do życia.
Rdz 1:26: "A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka (...)". - już zamysł mówił o człowieku, nie o planach istoty, która z czasem przeobrazi się w człowieka.
"(...) Stworzył więc Bóg człowieka (..)".
* "Czy rdzenni Amerykanie nie mieli wtedy prawa do zbawienia?" - wszyscy je mają i mieli i będą mieli. Zatem ci, którzy żyli przed Chrystusem - też.
1) Biblia mówi, że Jezus jest Zbawicielem WSZYSTKICH LUDZI (a nie: współczesnych Mu i/lub żyjących po Nim).
2) o tym są słowa "Zstąpił do piekieł..."
* "I czemu objawił się raz, gdzieś na zadupiu? Czy rdzenni Amerykanie nie mieli wtedy prawa do zbawienia?"
1) rozumiem, że mówiąc 'objawił się' masz na myśli przyjście Jezusa na świat - a ile razy miałby się objawiać? tyle, ile człowiek sobie zażyczy? Bóg ma być na pstryknięcie palcem?
2) "gdzieś na zadupiu" - a czy uwierzyłbyś w Niego gdyby objawił się np. dziś w centrum Warszawy??
Zakładam, że powiesz: nie. Stąd widzisz, że ani czas ani miejsce nie mają aż takiego znaczenia. Prawda?
Problem w tym, że człowiek często nie chce Boga, bo sam chce być bogiem - sam chce stanowić swoje własne prawo, co dobre a co złe. Ewentualnie uzna istnienie Boga jeśli Bóg będzie na każde zawołanie. : chcę tu i teraz, proszę mi się objawić.
Ani czas ani miejsce nie mają znaczenia.
Gdyby Objawił się dziś, wtedy nie uwierzyłyby kolejne pokolenia (mówiłyby, że to było dawno i nieprawda. Ty zaś prawdopodobnie powiedziałbyś, że to sztuczki AI).
Gdyby Objawił się w Kielcach, ci z New Yorku mówiliby, że "gdzieś na zadupiu" więc też wątpliwe. Ty pewnie dorzuciłbyś argument: a co z wcześniejszymi pokoleniami? (jak wyżej)
Gdyby Objawił się wśród pierwszych plemion, padłby argument, że to zbyt nierozgarnięci ludzie żeby im teraz w XXi wieku wierzyć.
Prawda jest taka, że żaden moment nie jest dobry. Czyż nie?
Ja dopowiem: każdy moment jest tak samo dobry.
Chodzi o otwartość, uznanie Boga za Pana, postawienie Go na pierwszym miejscu.
O pokorę.
A człowiek chce sam być panem - panem samego siebie, i zasad i życia i śmierci.
I nikt mu nie będzie dyktował jak ma żyć, bo sam wie najlepiej.
Tak to widzę.
Dostałeś konkretne odpowiedzi na konkretnie postawione pytania w pierwszym komentarzu. Ale nie odnosisz się do nich. Stawiasz pytania, dostajesz odpowiedzi ale na każdą reagujesz: bzdury, twoje przekonania, nie przekonujesz mnie ... pozamiatane. Widzę więc, że nie ma większego znaczenia co powiem.
'Jak to widzę' - było w dopowiedzeniu.
Ale rzeczywiście dobrym pomysłem jest skończyć na tym.
1) kiedy uznał, że człowiek zasługuje na zbawienie? Kiedy uznał, że człowiek to człowiek?
2) Czy rdzenni Amerykanie nie mieli wtedy prawa do zbawienia?
3) "gdzieś na zadupiu"
To były Twoje dociekania. I otrzymałeś odpowiedzi.
Tylko jaka forma odpowiedzi jest dla Ciebie satysfakcjonująca? Czego oczekujesz?
Dodatkowo: w mojej odpowiedzi także były pytania. I nic...
No ale ...czy te rozmowy do czegoś prowadzą.. Może troszkę.. :)
Przynajmniej dla mnie - jest mi łatwiej zrozumieć Twój pkt widzenia. Nie przekonam Cię, ale lepiej Cię rozumiem. I cenię sposób prowadzenia rozmowy.
Pozdrawiam :)
Gdzie nie dałem odpowiedzi? Czy uwierzyłbym, gdyby Bóg się objawił teraz? Gdybym miał pewność, że to Bóg to pewnie tak. A Ty uwierzyłabyś, gdyby Potwór Spaghetti się objawił? Czy wierzyłabyś dalej w Boga, który nie daje żadnego znaku istnienia?
"Twoje odpowiedzi nie zgadzają się z oficjalną nauką Kościoła," - o czym ty mówisz?? :)
1) Katechizm Kościoła Katolickiego, wyd 27 paźd 1994, Warszawa, str 158 - POLECAM. Są tam też, rzecz jasna, bezpośrednie odniesienia do konkretnych fragmentów Biblii.
To chyba jest konkret, a nie moja 'opinia', prawda?
2) Oczywiście, że Bóg zbawia również te osoby, które o Nim nie słyszały. Warunek: osoby prawe, szukające Dobra, żyjące w sposób prawy.
Jakaż to sprawiedliwość i miłosierdzie byłoby gdyby nie mogli być zbawieni tylko dlatego, że żyli przed Chrystusem lub po, ale w niewiedzy, w miejscu lub warunkach, które sprawiają, że ci ludzie nie mieli jak poznać Chrystusa. Już wcześniej o tym pisałam. Myślisz, że Bóg o tym nie wie? Że nie każdy ma możliwość?
"wszelka działalność misyjna jest bez sensu." - absolutnie nie.
To, że nie do każdego zakątka ziemi lub do każdego serca dotrę, to nie znaczy, że mam siedzieć cicho tzn. nic nie robić i/lub trzymać w tajemnicy dla siebie. Nie.
Mam głosić - i o tym też jest w Biblii: idźcie i głoście Dobrą Nowinę o zbawieniu - po to, aby jak najwięcej ludzi miało możliwość poznania Boga. Jeśli wiem o czymś, co dobre i słuszne, dlaczego nie mam podzielić się tym z sąsiadem aby i on miał tą wiedzę i mógł z niej skorzystać? nawet zwykłą wiedzę należy przekazywać dalej.
Ale jeśli ta Nowina nie dotrze np. do jednej z wiosek w Afryce, czy to wina tamtych ludzi, że nie mieli możliwości poznać Boga? Ale jeśli żyją najlepiej jak umieją, myślisz, że Bóg o tym nie wie? Nie widzi ich życia? Nie zna ich serc i sumień?
Myślisz o Bogu jak o zwykłym człowieku. I o Jego sprawiedliwości i miłosierdziu w ludzkim wymiarze.
Więc co innego nie mieć możliwości poznać Boga, a co innego świadomie go odrzucić, nie chcieć, odmawiać, powiedzieć: nie, dziękuję. To dwie totalnie inne sprawy.
2) "Gdybym miał pewność, że to Bóg to pewnie tak." :) :)
* zwróć uwagę na swoje słowa (BARDZO ciekawie powiedziane)
Gdybym miał pewność ...... pewnie tak :) - widzisz to?
Takie stwierdzenie (i nie chodzi o łapanie Cię za słówka) mówi to, co ja wspomniałam już kilkakrotnie chyba: jeśli ktoś nie chce zobaczyć, nie zobaczy.
Ty w swojej wypowiedzi (może nieświadomie) podważasz samą swoją 'pewność' :)
Gdybym miał pewność...pewnie tak :)
Nie ma więc znaczenia czy usłyszysz czyjąś opinię, czy zobaczysz twardy dowód - gdyby sam Bóg się objawił, nie uwierzysz lub będziesz mieć wątpliwości.
Dlatego Jezus powiedział 'błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" - więc chyba to przewidział :)
* "A Ty uwierzyłabyś, gdyby Potwór Spaghetti się objawił?" - ale się nie objawił :) A Bóg owszem :)
* "Czy wierzyłabyś dalej w Boga, który nie daje żadnego znaku istnienia?" - ale daje!
Na przestrzeni tyyyylu wieków tyyyyle cudów, tylu świadków (nie tylko apostołowie), tyle świadectw, tyle uzdrowień (nawet tych, badanych i skrupulatnie sprawdzanych dzisiejszymi metodami naukowymi), [tu dodam moje osobiste doświadczenie Boga choć to bez znaczenia dla Ciebie], a Ty mówisz, że nie daje znaku istnienia??
To co ma jeszcze Zrobić?? Odwrócić ocean do góry nogami i zawiesić pod niebem? - nawet gdyby, wtedy powiesz, że to pewnie jakiś proces natury tylko jeszcze niezbadany.
Przecież sam dopiero powiedziałeś, że nawet gdyby się Objawił (!), to MOŻE uwierzyłbyś...
ehhh.....
Wczytaj się uważnie w wydźwięk własnych słów...
1) Naprawdę wierzysz, że po to sięgnę? ;)
2) Skoro Bóg zbawia osoby, które czynią dobre, ale go nie znają, to misje są zupełnie niepotrzebne. A co z osobami, które czynią dobro, ale wierzą w innych bogów? Czy Bóg je zbawi, skoro łamią główne przykazanie? A jeśli jestem ateistom i czynię dobro bardziej niż katolicy, to zasługuję na potępienie, czy nie? Sory, nie trzyma się to kupy.
I nie, nie myślę o Bogu jako człowieku, tylko myślę, że w ogóle go nie ma. To różnica.
Ach, i nie można odrzucić Boga, jesli się o nim nie wie, więc misje robią więcej złego niż dobrego ;)
3) Nie wiem, o co Ci chodzi w moim zdaniu. Wiadomo, że jeśli zapuka do moich drzwi jakiś kole i powie, że jest Jezusem, to go wyśmieję, ale jeśli zaraz rozbłyśnie świetlistą aureolą i zacznie fruwać, to pogadamy inaczej. Rodzaj mojego uwierzenia zależy od objawienia, to chyba logiczne? Bo w szpitalach psychiatrycznych jest pełno Jezusów. Wierzysz któremuś?
A Potworem Spaghetti trochę inna sprawa. Nie objawił się, tak samo Jezus też nie. Biblia nie jest żadnym dowodem, bo nie może być dowodem we własnej sprawie. Natomiast te niby udokumentowane cuda - nie, żaden nie jest wystarczający. Świadkowie? Jak zbiorowa histeria w objawieniach fatimskich? Cuda medyczne? Daj spokój. Ciało człowieka czasem zachowuje się dziwnie, ale od razu cud? Jak ktoś się modli i niespodziewanie wyzdrowieje to cud, a jak ateista niepodziewanie wyzdrowieje to co? Bóg uzdrowił ateistę, a olał modlitwy umierających katolickich dzieci? Wow xD
Wystarczy przyjrzeć się bliżej Twoi argumentom, aby zobaczyć, że rozłażą się w szwach. Sorry.
- operacja się udał, będzie pani żyć
- dzięki Bogu!!!
- tak proszę pani, to wszystko jego zasługa, ja byłem w zasadzie nie potrzebny. Na następny raz, z takimi dolegliwościami, proszę się kierować bezpośrednio przez księdza.
Nic tu się nie rozłazi.
1) Tu moje zdziwienie. Bo jako człowiek oczekujący dowodów/konkretów jednocześnie nie chcesz po nie sięgnąć. Dziwne.
Powiedziałeś, że mówię rzeczy niezgodne z nauką kościoła, a teraz nie chcesz sprawdzić. No cóż. Twoja decyzja.
2) „Skoro Bóg zbawia osoby, które czynią dobre, ale go nie znają, to misje są zupełnie niepotrzebne” – nie. Wykrzywiasz moje słowa, to fałszywa interpretacja moich słów. Bo ludzie znający Boga mają Go głosić i szerzyć Nowinę o Nim tak, aby ci nieznający Go nie polegali tylko na własnym ‘wyczuciu dobra/zła’ ale mieli poznanie Boga i przykazań. Nie można liczyć na zbawienie poprzez własne dobre uczynki + przy (dodatkowo) odrzuceniu Boga.
Mówiąc o tych, którzy nie mogli poznać Chrystusa/Jego nauki, miałam na myśli np. ludzi żyjących przed Chrystusem. Mówimy o ludziach prawych, szukających Boga.
3) „Rodzaj mojego uwierzenia zależy od objawienia, to chyba logiczne?” – to już nie będzie wiara tylko wiedza :)
Czym jest „rodzaj uwierzenia”? :) I jak może ‘zależeć od objawienia’? To oznaczałoby, że siedzisz jak widz i czekasz na spektakl, jak w cyrku – na lepsze lub gorsze sztuczki. Po czym wystawiasz recenzję: nie, nie, za słabe 'to'...
Do tego sprowadzasz Objawienie Boga…
4) Biblia nie jest dla Ciebie dowodem, cuda też nie (nawet badania medyczne ‘na papierze z laboratorium’ nie są dla Ciebie dowodem [chociaż podkreślasz wagę dowodów] bo dodajesz; „ciało człowieka czasem zachowuje się dziwnie”). Powtórzę więc mój poprzedni przykład – nawet gdyby Bóg objawił się tu i teraz zawieszając ocean do góry nogami pod niebem, pewnie powiedziałbyś że czasem natura „zachowuje się dziwnie” a Bóg przede mną to pewnie hologram. To co działo się w Fatimie – Ty nazywasz zbiorową histerią. I tak w kółko.
Powiem tak: dyskusję chyba można uznać za zakończoną.
Zawsze możesz zerknąć do źródeł i sprawdzić czy to, co mówię jest zgodne z nauką Kościoła. Nawet Biblia mówi, aby sprawdzać :) by nie zostać zwiedzionym jakimś fałszerstwem.
Podsumowując: wiesz, co chciałam Ci przekazać. Reszta należy do Ciebie.
Bądź pewien, że życzę Ci Dobra :)
1. Nie muszę sięgać po te książki, bo znam naukę kościoła w tych kwestiach.
2. Nie, ludzie sami z siebie doskonale wiedzą, co jest dobre, a co złe, a religia w żaden sposób nie zmienia ich zachowań, inaczej wśród katolików byliby sami święci.
3. No to tego sprowadzam, bo nie wierzę każdemu, kto powie, że jest Bogiem. Jak Ty byś odróżniła? Też byś wymagała dowodu, inaczej każdy wariat twierdzący o swoim boskim pochodzeniu byłby dla Ciebie Bogiem, a przecież tak nie jest.
4. Biblia nie może być dowodem we własnej sprawie, to podstawa logiki, no sorry. Cuda? Nie, nie są udowodnione i są zbyt losowe, zupełnie nieprzystające do natury Boga. Wyleczenie zbrodniarzy i ateistów, gdy dzieci się modlą o cud i umierają? No, wybacz, to mają być dzieła Boga?
Pewnie, że zakończona, bo do niczego nie dojdziemy. Ale było przynajmniej uprzejmie ;)
1) :D
2) "inaczej wśród katolików byliby sami święci." - fakt, że w Polsce mamy Prawodawcę(ów) i Prawo nie oznacza, że wszyscy Polacy są kryształowo praworządni. Fakt, że mamy kodeks drogowy nie oznacza, że wszyscy kierowcy jeżdżą idealnie. Pierwsze nie gwarantuje drugiego.
3) próbując spojrzeć oczami ateisty: pewnie przeanalizowałabym reguły, które Daje ludziom. Więc tu pytanie: co wątpliwego znalazłabym w dekalogu, w błogosławieństwach, w przykazaniu miłości Boga i bliźniego, w przypowieściach...?
4) Czyli kodeksy nie mogą świadczyć o tym czym Prawo jest dobre czy złe lub czy w ogóle istnieje, tak? Bo kodeksy nie mogą być dowodem we własnej sprawie.
Jednym słowem: kodeksy nie mogą świadczyć o Prawie ani o Prawodawcy? :)
"zbyt losowe, zupełnie nieprzystające do natury Boga" :D
Łk 15: 29 "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. 30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". -
- czy to przystaje do natury Boga? czy jest zbyt losowe i niesprawiedliwe?
Wybacz.... zbyt trudno mi pozostać bez reakcji :)
No nie mogę ..no.... :)
Ale postaram się już wyciszyć.
1. No, tu się zgadzamy.
2. Tu też.
3. Chyba nie rozumiem, co Twoja odpowiedź ma do mojej o potrzebie udowodnienia. Przecież gdyby ten Latają Potwór SPaghetti pojawił się na niebie i zaczął czynić cuda, też byś była sceptyczna. Ja również. To normalne, że jesteśmy sceptyczni i to zdrowy objaw. Wiara w szarlatanów i pseudonaukę to objaw łatwowierności i, niestety, głupoty.
4. Chwila, chwila. Kodeks prawny nie potrzebuje udowadniać, że jest, bo wiemy, czego dotyczy, Jeśli kodeks mówi o złodziejstwie, a my mamy przykładów złodziejstwa aż nadto, to i bez kodeksu wiedzielibyśmy, że ono istnieje. Ale Biblia przekonuje nas, że wydarzyło się to i to, co jest niepotwierdzone.Możesz mówić, ze są cuda, objawienia itp. ale nadal nie udowadniają one, że wydarzenia z Biblii miały miejsce.
Nie wiem, o co Ci chodzi z tym przykładem. Akurat przypowieść o synu marnotrawnym jest dla mnie przykładem, jakim Bóg jest niesprawiedliwym gościem. Jeśli to potwierdza naturę Boga, to tym bardziej nie chciałbym wierzyć w takiego kogoś.
E, tam. Wiem, że trudno ;)
Nie e tam. Jak mozna ludzi straszyc Bogiem?
Fajny z Ciebie gość, wiesz? :)
Nie musimy się zgadzać. I nie musimy patrzeć tak samo na szereg spraw.
Ale miło jest rozmawiać ...po prostu..
Wobec powyższego: Dziękuję :)
(fragment)
Mową percepcji, niektóre gatunki ssaków – zarówno te lądowe i podziemne, oraz żyjące w wodzie – wyewoluowały w jakimś rytmie. Zatem możemy przypuszczać, że przez murmurację na niebie i echolokację w wodzie, ale stadnie
Za przykład podam: spotykają się dwa delfiny: jeden jest butlonosy, a drugi białoskrzydły.
Oba wykazują poprzez swoje zachowania 'mieszane uczucia', by wykorzystać je zdolnością do tworzenia silnych więzi. Może warto pojąć siedem przestrzeni?
Pozdrawiam
Po ostatnich latach ludzie mówią dość, powoli wracają do konserwatywnych wartości.
Mają dość obłędu migracyjnego, terroru klimatycznego, które to są składowymi hybrydowej wojny Putina z tzw, Europą. Powolną Europą.
W Polsce powstała szlachta salonowa, dołączyli do nich zaściankowi SwanSongi. irenea i inni, którzy jakoby walczą z ciemnotą.
A jaką ciemnotę im wciśnięto, przez Tuska,& półgłówków, że Polska idzie na zatracenie, a oni uważają się za patriotów.
Szlachta przecwelona przez TVN.
Jacy ludzie? Gdzie? Za komuny było inaczej. Wszystko było z góry wiadomo. Partia kazała chodzić na wiece, to się szło. Nikt się nie wyłamywał. Aż zbrzydła niewola i postanowiliście walczyć o wolność. A teraz jak jest wolność to się nie podoba, że rozpusta. Zajęli byście się własnym podwórkiem a nie wysyłajcie nos w czyjeś życie.
Już myślałem, że kulturalny tekst napiszesz, to oczywiście musiałeś cwelow narzucać na koniec. Straszny jesteś wieśniak.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania