Poprzednie częściTotalny kosmos - wstęp

Totalny kosmos - rozdział 1

Moja praca była idealna. Tak, była. Dotychczas robiłam wszystko sama. Sama wykonywałam misje, sama łapałam przestępców i sama wsadzałam ich za kratki. Nikt mi nie mówił co mam robić. Ale teraz wszystko się zmieniło. Przydzielono mi partnera. A jak to się stało? To była misja taka jak zawsze. Nic nie wskazywało na to, by tym razem miało być inaczej. Zaraz po otrzymaniu wytycznych wskoczyłam do statku i poleciałam we wskazane miejsce. Włączając opcję kamuflażu wylądowałam niedaleko miejsca docelowego. Wyłączyłam silnik, zabrałam amunicje, naładowałam broń i schowałam laserowy sztylet do jednego z butów. Wychodząc ze statku upewniłam się, że w pobliżu nie ma żywej duszy. Muszę wspomnieć, że była noc, a na bezchmurnym niebie świeciły jasno dwa księżyce. Zaczęłam skradać się do budynku, w którym ukrywał się mój cel. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. To była gruba szycha, więc ochronę musiał mieć co najmniej niezłą. Ale to nie był dla mnie problem. Wręcz przeciwnie. Szykowała się dobra zabawa. Przy wejściu stało dwóch strażników. Zastanawiałam się jak to rozegrać. Mój cel miał być żywy, ale szefostwo nic nie wspomniało o jego podwładnych. Oczywiście o wiele prościej byłoby unieruchomić ich na dobre, ale rozkazy były jasne: bez zbędnych ofiar, zabijaj tylko w ostateczności. Chcąc nie chcąc musiałam się do tego dostosować. Siedząc w krzakach na wprost strażników układałam w głowie plan. Przeczołgałam się w prawo tak daleko, by pod osłoną cienia rzucanego przez budynek zakraść się do jednego ze strażników. Każdy krok wykonałam bez najmniejszego szmeru. W końcu jestem profesjonalistką, nie mogę pozwolić sobie na błąd, który swoją drogą mógłby mnie drogo kosztować. Unieruchomiłam jednego strażnika, a potem już bez skradania się i innych pierdół dopadłam drugiego. Musiałam działać szybko, by nie zdążyli wszcząć alarmu. Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Czysto. Przebiegłam przez pusty korytarz i schowałam się za jakąś obrzydliwą rzeźbą koło schodów. Słyszałam kroki, ktoś schodził po wcześniej już wspomnianych schodach. Załadowałam paraliżujące pociski i czekałam. Gdy nadszedł odpowiedni moment wyskoczyłam z ukrycia i pozbyłam się trzech oprychów. Ostrożnie zaczęłam wchodzić po schodach gotowa, by w każdej chwili oddać strzał w każdego kto wejdzie mi w drogę. Gdy znalazłam się na piętrze zorientowałam się, że coś jest nie tak. Na podłodze leżały obezwładnione ciała świty mojego celu. Idąc, ostrożnie stawiając każdy krok, zastanawiałam się co tu jest grane. Dotarłam do schodów na następne piętro, na których również leżały ciała. Wzbierała we mnie wściekłość. Co to miało być?! Wbiegłam na górę po schodach, a potem przebiegłam przez korytarz. Sytuacja wyglądała tak jak piętro niżej. Kolejne schody, kolejny korytarz, identyczna sytuacja. Biegłam dalej coraz bardziej wściekła, aż nagle zrobiłam przewrót do przodu unikając pocisku. Przykucnęłam rozglądając się za wrogiem. Nie zdążyłam nawet go zobaczyć, bo odskoczyłam unikając kolejnego pocisku. Potem kolejny skok, salto i wylądowałam za nim. Wymierzyłam w niego i już miałam nacisnąć spust, kiedy on się odwrócił. Staliśmy tak naprzeciw siebie mierząc do siebie z broni, ale żadne z nas nie oddało strzału. To nie był jeden z podwładnych celu.

- Kim jesteś i co tu robisz? - zapytałam obserwując go uważnie.

- Agent K, wykonuje swoją misję. - usłyszałam i podążyłam wzrokiem za jego palcem.

Zobaczyłam na jego pasku identyczną odznakę MAO, jaką ja nosiłam na swoim. Agent Międzygwiezdnej Agencji Ochrony? Co on tu do cholery robił? Nie prosiłam o pomoc, a szefostwo nie wspomniało, że wyślą kogoś jeszcze.

- A ty to kto? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.

- Agentka F, a to jest MOJA misja. - odpowiedziałam wskazując swoją odznakę.

- W takim razie już nie. Nie widziałem nic o twojej obecności tu, a z tego co widzę Ty nie widziałaś o mojej. Wniosek jest jasny.

- Do czego zmierzasz? - spytałam nadal nie opuszczając broni.

- Musimy współpracować. - odpowiedział nadal celując we mnie.

- Ja pracuje solo. Nie potrzebuje pomocy. Możesz wracać do domu.

- Ja też pracuje solo i również nie potrzebuje pomocy, ale nigdzie się nie wybieram. - i bez żadnego ostrzeżenia oddał strzał.

Nie we mnie, tylko w kogoś za mną. Natychmiast się odwróciłam. Ze schodów zbiegali podwładni celu. Nie mieliśmy wyjścia. Chcąc czy nie musieliśmy współpracować. Razem bez najmniejszych problemów obezwładniliśmy każdego bez wyjątku. Nic nie mówiliśmy, ale byliśmy tak zgrani jakbyśmy znali się od lat i ustalili wcześniej plan działania. Szybko dotarliśmy do głównego pomieszczenia. To tam był mój cel. No dobra, jego też. Czyli nasz. Uch, jak to brzmi. Spojrzeliśmy na siebie stojąc pod drzwiami.

- On jest mój. - powiedzieliśmy równocześnie.

- Poważnie, zostaw to mnie. Nie mówię, że sobie nie dasz rady, bo jesteś kobietą, ale...

- Ach tak? To patrz. - warknęłam i wyważyłam drzwi kopniakiem.

Natychmiast zrobiłam unik i podarowałam pięknego, prawego sierpowego jednemu ze strażników. Prawdopodobnie złamałam mu szczękę. Tak, to moja specjalność. K wpadł zaraz za mną i rozpoczęła się walka. Było ich za dużo. Zdecydowanie za dużo. Otoczyli nas. Przylgnęliśmy do siebie plecami gotowi w każdej chwili bronić siebie nawzajem.

- Nie bójcie się ich, nie mogą was zabić. Zabroniono im. Ale to nie znaczy, że my nie możemy zabić ich. - usłyszałam, a

zaraz potem pomieszczenie wypełnił donośny śmiech.

Odwróciłam głowę w kierunku, z którego dochodził głos. Na podwyższeniu stał nasz cel bezczelnie się z nas śmiejąc. On

wiedział, że mamy za mało amunicji, by wszystkich unieruchomić. Nawet jakby nam się udało trafić w każdego, to

zostałoby ich za dużo, by walczyć z nimi wręcz. Zwłaszcza, że nie mieliśmy wsparcia. No i jeszcze nasz cel. Obserwowałby

wszystko stamtąd i w odpowiedniej chwili oddałby strzał. Byłoby po nas. W głowie miałam tysiące myśli. Czy to już koniec? Czy uda się wykonać misje? Uciec stąd? Mało prawdopodobne. Myślałam jak to rozegrać, żeby unieruchomić jak najwięcej wrogów. Ale nie miałam odpowiedniej broni. K pewnie też zastanawiał się co robić. Nagle jeden z oprychów oddał strzał. Natychmiast kucnęliśmy robiąc unik. Równocześnie, to wręcz niemożliwe. Nie miałam czasu go ostrzec, bo przecież stał tyłem do strzelającego. A jednak zgraliśmy się idealnie. Oboje strzeliliśmy w najbliżej stojących strażników, a potem odskoczyliśmy w bok unikając już nie jednego strzału, lecz kilku. Rozpoczęła się strzelanina. Tylko, że to my byliśmy w gorszym położeniu. Unikaliśmy pocisków osłaniając się nawzajem. W końcu stało się nieuniknione. Skończyła nam się amunicja. Odrzuciłam bezużyteczne pistolety na podłogę.

- Czyżby skończyła wam się amunicja? Och jak mi przykro. To co? Teraz sprawdzian z siły fizycznej? - usłyszałam jak cel zwraca się do nas.

Czy on naprawdę myśli, że będziemy z nim dyskutować? Może jeszcze herbatkę nam zaproponuje i ciasteczka? To śmieszne. Ja nie miałam zamiaru się odezwać. K również milczał.

- Ach tak. Jesteście zbyt dumni, by udzielić mi odpowiedzi. Rozumiem. W takim razie przekonajmy się ile wytrzymacie. - powiedział po chwili nasz cel.

W sekundzie rzucili się na nas. Dawno nie walczyłam wręcz. Rzadko to się zdarza, bo zazwyczaj broń mi wystarcza. Oczywiście uniki są na porządku dziennym, więc przez chwile się tylko broniłam. Rozdzielono mnie i K. Straciłam go z oczu. Próbując odszukać go w tłumie wrogów nie skupiłam się na obronie. Dostałam w brzuch, a potem w twarz. Upadłam na podłogę. Podniosłam się, ale tylko po to, by przykucnąć i jednym ruchem podciąć napastnikowi nogi. Stracił równowagę. To była moja szansa. W mgnieniu oka złapałam go i przerzuciłam przez ramie rzucając na kolejnego. Następny był już blisko. Nie czekając aż pierwszy mnie zaatakuje zrobiłam wykop niczym mistrz karate i powaliłam go na ziemie. Chciałam go dobić, ale wtedy ktoś złapał mnie za gardło i unosząc do góry zaczął przyduszać. Złapałam dłońmi jego ręce. Szarpiąc się, starałam się wyrwać. Bezskutecznie. Brakowało mi powietrza. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczami i wtedy przypomniałam sobie o laserowym sztylecie. Przyciągnęłam do siebie łydkę i sięgnęłam do buta. Nie mając czasu dokładnie wymierzyć zadałam cios. Poczułam, że uścisk zelżał i upadłam na ziemie. Udało się. Trafiłam w oko. Zakaszlałam z trudem łapiąc powietrze. Wzrok wrócił do normy. Prawie zginęłam. Pożałują tego. Nagle ktoś złapał mnie za włosy. O nie. Przegięcie. Nikt, ale to NIKT nie tyka moich włosów! Wstając przygotowałam pięść i przywaliłam napastnikowi w twarz. A potem chwyciłam jego głowę i jednym, szybkim ruchem skręciłam kark. Przez chwile stałam dysząc ze złości uświadamiając sobie, że złamałam zakaz. Poniosę konsekwencje. Ale to było nie ważne w tamtej chwili. Jak już zaczęłam to skończę. Unikając ciosu i pocisku skoczyłam, zrobiłam salto, potem kolejne i znalazłam się niedaleko K. Na podłodze leżała broń. Nie moja. Padłam na ziemie unikając kolejnych pocisków i chwyciłam za broń. Była tam jeszcze jedna, więc ją też wzięłam. Spojrzałam do góry i zobaczyłam K walczącego z jednym napastnikiem, a drugi zaszedł go od tyłu. Wstałam i wymierzyłam w niego. Przez chwile K patrzył na mnie z przerażeniem, a potem nacisnęłam spust. K

odwrócił się, zapewne czując na karku krew, i patrzył jak ciało z rozwaloną głową upada na podłogę. Wrogowie się zatrzymali.

- Mówiłeś, że nie mogą nas zabić! - krzyknął jeden z nich do szefa, który wyglądał na zszokowanego.

Nie czekając zaczęłam strzelać do jeszcze zdezorientowanych wrogów. Niektórzy zaczęli się bronić, inni uciekać. Miałam powyżej uszu tej walki, bez wahania strzelałam do każdego biegając po pomieszczeniu. W końcu podłoga pokryta była martwymi ciałami i krwią. Podeszłam do celu, który zamiast uciekać patrzył na rzeź swoich podwładnych. Mierzyłam do niego z broni.

- Ale wy nie.. wy nie możecie... - jęczał z przerażeniem w oczach.

- Nie? To patrz. - powiedziałam.

Taka gruba szycha i nie broni się? To było dziwne. Ale jak on miał świtę od tego, to czego więcej można oczekiwać po kimś takim. Położyłam palec na spuście.

- Przestań! - usłyszałam.

K, który do tej pory stał bezczynnie patrząc na moje przedstawienie, podbiegł do mnie.

- Straciłaś rozum?! Co Ty do cholery wyprawiasz?! - wrzasnął i chwycił mnie za rękę.

Ale ja nie opuściłam broni. Dalej uparcie mierzyłam w cel. Spojrzałam na K.

- Puść mnie. - warknęłam.

- Nie możesz go zastrzelić!

- Powiedziałam puść mnie. Jakbyś nie zauważył mam jeszcze jedną rękę, w której trzymam broń. Ja zaryzykuje, a Ty?

Patrzył na mnie przez dłuższą chwile, a potem mnie puścił. Spojrzałam na cel. Był tak przerażony, że trząsł się jak galaretka. Uśmiechnęłam się i opuściłam broń. K nie czekając aż zmienię zdanie przeszukał go i zaczął go wiązać. Ja w tym czasie skontaktowałam się z kwaterą główną. Niedługo potem przylecieli po nas. Zabrali cel, a statek mój i K złapali w pole siłowe i razem wróciliśmy do kwatery. Na miejscu musiałam się wytłumaczyć z tego co zrobiłam, ale cudem ominęły mnie konsekwencje. K przyznał, że było to nieuniknione. Podczas rozmowy z szefostwem wyszło na jaw, że zrobili to specjalnie. Jako, że jesteśmy jednymi z lepszych agentów postanowili nas sprawdzić. Więc wysłali nas na tą samą misje bez uprzedzenia, że się na siebie natkniemy. Powiedzieli, że pasujemy do siebie idealnie i tak oto zostaliśmy partnerami. Jaki on jest? Nie wiem jak wygląda cała jego twarz, ponieważ nosimy maski zasłaniające jej większość. Ani jaki ma głos, bo małe i niezwykle lekkie słuchawki z mikrofonem modyfikują nasze głosy. Na pewno jest dobrze zbudowany, umięśniony i wysportowany. Ma kruczoczarne włosy, a oczy... niewiadomego koloru, ponieważ maska skutecznie utrudnia rozpoznanie z odległości, w której od siebie staliśmy. Nie powiem, że jest wygadany, bo nie jest. Tak właściwie to on rzadko się odzywa tak sam z siebie. Przeważnie go prowokuje, żeby wydusić z niego cokolwiek. Mam wrażenie jakby był pogrążony w jakiejś ogromnej żałobie, albo po prostu jest gburem. Nigdy nie widziałam choćby cienia uśmiechu, albo żeby chociaż kąciki ust mu zadrgały. Zawsze jest śmiertelnie poważny. Nie żartuje. Ani razu nie zażartował czy choćby powiedział coś głupiego. Taka sytuacja nie miała miejsca i chyba nie będzie miała. Jest genialnym pilotem. Nie znam nikogo, kto tak prowadzi statek i posiada takie umiejętności jak on. Nie tylko świetnie strzela, ale też walczy. I z pewnością ma zdolności przywódcze. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić, że on wydaje mi rozkazy, ale w końcu schowałam moją dumę. Tak serio to nie jest taki zły. Gdyby tylko miał w sobie więcej życia. Nie był na żadnej imprezie zorganizowanej w kwaterze głównej MAO. Czy on jest jakiś aspołeczny? Czy tylko udaje odciętego od świata towarzyskiego gbura? Minęło już trochę czasu odkąd jesteśmy partnerami i nadal nie poznałam odpowiedzi na te pytania.Chociaż, ostatnio poznałam go z trochę innej strony. Mogę to tak ująć. W kwaterze głównej krążą pogłoski, że K jest bardzo przystojny. Mimo, że nigdy nie zdejmujemy masek agentki zachwycają się nim. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia, ale uwielbiam przechodzić z K przez korytarz pełny tych właśnie pań. Zwłaszcza jeśli idziemy ramie w ramie. Och, uwierzcie mi chcą mnie zasztyletować wzrokiem z zazdrości. Podobno wiele z nich składało prośby do szefostwa, by móc zostać jego partnerką. Niestety widocznie nie są dość dobre dla niego. Może powinnam się czuć zaszczycona, że to właśnie ja zostałam jego partnerką? Bardzo zabawne.

 

 

Jaka jest Agentka F? Przede wszystkim jest wysportowana i zwinna jak kot. Ma kruczoczarne, długie włosy związane w

kucyk i grzywkę na bok, która zasłania jej prawie pół maski. Nie widziałem jej oczów, ale jakoś nie ubolewam nad tym. Jest wygadana, właściwie to gada cały czas. Chyba, że skradamy się i trzeba być naprawdę cicho. Ale tak poza tym to gęba jej się nie zamyka. Jest bezczelna, dumna i mam jej serdecznie dość. Jej opryskliwe uwagi na mój temat zaczynają mnie denerwować. Prowokuje mnie. Ale ja nie zamierzam tak łatwo jej ulec. Nie mogę powiedzieć, że źle walczy. Jeśli chodzi o to, to jest całkiem niezła. Czasami łatwo ją wyprowadzić z równowagi, a czasami wręcz odwrotnie. Nie wiem okres ma czy co. Ona chyba nie ma sumienia. Bez wahania zabija. Świetnym przykładem jest misja, na której się poznaliśmy. Mam wrażenie wręcz, że czerpie z tego jakąś dziką przyjemność i satysfakcje. Ja nie mógłbym się zmusić, by kogoś zastrzelić. Nawet jeśli to najgorszy przestępca we wszechświecie. Ale jeśli bym to zrobił, nie mógłbym z tym żyć. Poczucie winy wykończyłoby mnie. F potrafi dużo znieść. Fizycznie i psychicznie pewnie też. Na jednej misji została ciężko ranna. Było to w nocy na jakiejś odległej od szlaków handlowych i tych normalnych asteroidzie. Polecieliśmy jak zwykle moim statkiem, a F jak zwykle siedziała obok. Tej nocy była wyjątkowo cicho. Wyglądała na zmęczoną. Zwłaszcza, że prawie nie spała. Poprzedniej nocy mieliśmy ciężką misje, a rano ja poszedłem spać, a ona miała rozmowę z szefostwem, a potem solową misje. Tylko tyle mi powiedziała.

- Co tak cicho siedzisz? Stało ci się coś? - przerwałem cisze.

- Łał, odezwałeś się pierwszy. Stało ci się coś? - odparowała nawet na mnie nie patrząc.

- Po prostu jesteś inna niż zwykle. Pomyślałem, że może... - zacząłem, ale przerwała mi.

- To nie myśl tyle, bo Ci się mózg przegrzeje. Nie znasz mnie. I leć jak masz lecieć, bo chce szybko wypełnić tą misje i wrócić do domu.

- Wydaje mi się, że trochę cie już znam. - powiedziałem.

- To ci się źle wydaje. - warknęła i na tym skończyła się nasza rozmowa.

Na miejscu nie było odpowiedniego miejsca, by wylądować. Zostawiłem statek zakamuflowany w powietrzu, a na powierzchnię asteroidy zsunęliśmy się po linach, które po chwili zniknęły. Wokół panowała ciemność. Ledwo widziałem F, a co dopiero cokolwiek wokół. Ruszyliśmy przed siebie. Oczy w końcu przyzwyczaiły się do ciemności, więc nie było tak źle. Celem naszej misji było zniszczenie artefaktu kontrolującego ochronne pole siłowe sąsiedniej asteroidy. Szliśmy w ciszy. Zdradzenie swojej obecności tutaj byłoby błędem. Nagle F się zatrzymała. Spojrzałem na nią. Podniosła rękę do maski. Wiedziałem dobrze, co robi. Włączyła specjalną funkcję. Dzięki temu mogła widzieć laserowe promienie w podczerwieni. Zrobiłem to samo. Przed nami ukazała się gęsta sieć właśnie takich promieni. F cofnęła się kilka kroków, a potem z rozbiegu wskoczyła w tą sieć. Patrzyłem tylko jak skakała i wyginała swoje ciało przedostając się na drugą stronę. Nie było opcji, żebym ja tak zrobił. Wszystko zależało od niej. Znikła mi z oczu. Sieć była niewiarygodnie szeroka. Niedługo potem promienie zniknęły i dołączyłem do F. Wymieniliśmy spojrzenia i nagle znikąd zaatakowało nas stado jakichś dziwnych stworzeń. Były naprawdę silne. Nie mogliśmy dać się im powalić na ziemie, bo to byłby koniec. Mając broń naładowaną paraliżującymi pociskami szybko dałem sobie z nimi rade. Spojrzałem na F. Jej ręka była w paszczy stworzenia, a ona przyłożyła broń do jego łba i nacisnęła spust. Prysnęła krew, stworzenie było martwe. Upadło na ziemie ciągnąć za sobą F, której ręka nadal była uwięziona. Podbiegłem do niej i chwytając potężne szczęki pomogłem jej uwolnić rękę. F była cała we krwi. Nie wiedziałem czy to jej krew czy stworzenia, które zabiła. Ręka musiała ją okropnie boleć, ale nie dawała tego

po sobie poznać.

- Dasz rade dalej iść? - zapytałem.

- Nic mi nie jest. Ręki mi nie urwało. - warknęła i ruszyła dalej.

Szedłem obok niej, ale i tak widziałem, że od czasu do czasu łapie się za zranioną rękę. Zastanawiałem się czy nie jest zmiażdżona. Dotarliśmy do brzegu ogromnej tarczy ochronnej. W środku był artefakt. Musieliśmy znaleźć sposób, by się tam dostać. Podłożyliśmy mini bomby i oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. Po wybuchu wróciliśmy zobaczyć efekty. Powierzchnia tarczy wyglądała jak pęknięta szyba. Zrobiliśmy kilka kroków w tył i rzuciliśmy się w to miejsce. Znaleźliśmy się po drugiej stronie. Mnie nic się nie stało. Spojrzałem na F. Klęczała na ziemi. W rannej ręce miała kawałki tarczy. Ukląkłem obok niej, ale zanim zdążyłem ruszyć choćby ręką warknęła:

- Nic mi nie jest!

Po czym wstała i ruszyła przed siebie. Olśniło mnie. Nie można ruszać czegoś takiego, jeśli się nie na tym nie zna. Musiał to zrobić lekarz. Wstałem i dogoniłem ją. Artefakt ukazał się nam przed oczami. Nie był duży, nie wiele większy ode mnie. Wokół niego porozstawiane były niewidzialne pułapki. Ale znaleźliśmy na nie sposób. Pod samym artefaktem porozkładaliśmy materiały wybuchowe. Zegar zaczął odliczać czas, więc zaczęliśmy biegnąć do tarczy ochronnej. Musieliśmy znaleźć się za nią. Nie było czasu na oglądanie się za siebie. Dopiero będąc za tarczą zobaczyłem, że F wpadła w pułapkę, której nie unieszkodliwiliśmy. Zrobiłem krok i wtedy nastąpił wybuch. Upadłem na ziemie. Gdy otworzyłem oczy po artefakcie nie został ślad. F leżała na ziemi. Nie ruszała się.

- F! - wrzasnąłem zrywając się na równe nogi.

Podbiegłem do niej z walącym sercem, ale była w takim stanie, że bałem się jej dotknąć. Upadłem na kolana. Jak mogłem jej pomóc? Nie chciałem, żeby zginęła. Może nie przepadałem za nią, doprowadzała mnie do szału, ale była moją partnerką. Zaakceptowałem to. Zaakceptowałem jaka jest i dobrze mi się z nią współpracowało. Rozumieliśmy się bez słów.

- Nic.. mi nie jest... - usłyszałem.

Z trudem podnosiła się na trzęsących rękach. Nie mogłem w to uwierzyć.

- Nie ruszaj się. Wezwę pomoc. - powiedziałem i już miałem kontaktować się z kwaterą główną.

- Nie. Dam rade. Nic mi nie jest. - powiedziała siadając.

- Nie wygłupiaj się, wezwę pomoc i..

- Nie! Sprowadź tu statek i wracamy do kwatery.

Statek mógł być zdalnie sterowany, więc bez problemu sprowadziłem go do nas. Wylądował dzięki auto-pilotowi.

- Pomogę ci. - powiedziałem.

- Nie potrzebuje pomocy. - odparła i wstała. - Nie gadaj tylko ładuj się za stery i wracamy.

Weszliśmy razem na pokład, ale nie pozwoliła sobie pomóc. Usiadła tam, gdzie zwykle, a ja za sterami. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Powiadomiłem kwaterę główną, że F jest ciężko ranna, więc na miejscu lekarze od razu zabrali ją do szpitala. Przez cały ten czas musiała okropnie cierpieć. Ale ani raz nie jęknęła. Może nie chciała wyjść na mięczaka przede mną. F jest nieprzewidywalna. Innym razem nawet zjawiła się w pracy na kacu. Poważnie. Jak widać uwielbiała imprezować, ryzykować i czuć adrenalinę. To tak jak dawny ja. Tęsknie za tamtymi czasami. Ale wracając do F, to w sumie nie jest taka zła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 14

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (53)

  • Bardzo przyjemnie się czyta 5 :) i czekam na dalszą część;D
  • Paradise 20.03.2017
    dziękuje :) bardzo mi miło :)
  • katharina182 20.03.2017
    Tutaj jest podobny błąd jak w wstępie. Literówki...
    Znowu przykład byś wiedziała o co chodzi:
    "- Ja pracuje(pracuję) solo. Nie potrzebuje(potrzebuję) pomocy. Możesz wracać do domu."

    Poza tym dialogu są niepoprawnie zapisane. Jeśli Cię będzie interesować jak to dobrze zapisać to zapraszam na forum. tam jest na ten temat stworzony wątek. Bardzo fajnie wszystko wyjaśnione;)

    Ok. Nie zanudzam Cię już...
    Jeśli chodzi o sam rozdział. Bardzo ciekawy. Jedyne czego mi zabrakło to opisy. Lubię jak autor "obrazowo " przedstawia daną sytuację. Nie chodzi mi tylko o opisy rzeczy itp. ważne jest też przedstawienie odczuć naszych bohaterów.
    To takie drobne uwagi ode mnie. Oczywiście nie musisz ich słuchać. Przedstawiam jedynie swój punkt widzenia;)

    Za rozdział daję 5. Będę czekać na kolejne. Jeśli masz ochotę zapraszam również do mnie:)
  • Paradise 20.03.2017
    Nie zanudzasz, wręcz przeciwnie. Jestem otwarta na wszelką krytykę :D Dziękuję za wytknięcie błędów, będę miała się na baczności w następnych rozdziałach :) jeśli chodzi o dialogi to nie wiedziałam, na pewno zajrzę na forum i się dokształcę :D No tak faktycznie masz rację, co do opisów. Sama nad tym myślałam i stwierdziłam, że za mało opisuje odczucia bohaterów, dzięki za zwrócenie uwagi i przypomnienie mi o tym :)
  • Tanaris 24.03.2017
    Obraz akcji i walki wychodzi tobie naprawdę wspaniale. Płynnie się czyta, oby tak dalej. 5 :)
  • Paradise 24.03.2017
    Naprawdę? Obawiałam się właśnie opisu walki :D dziękuje za miłe słowa i za ocenę :)
  • Mrocznaa 08.04.2017
    Opis akcji był naprawdę niesamowicie napisany, a całość czyta się bardzo płynnie. 5 ;D
  • Paradise 08.04.2017
    o rany, ale mi miło :) dziękuje bardzo za komentarz i ocenę :D
  • Dimitria 11.04.2017
    Opis walki był świetny - nie przegadany i dynamiczny :)
    Zostawiam 5
  • Paradise 11.04.2017
    dziękuje :) starałam się, żeby nie przesadzić :D dziękuje za komentarz i ocenę :)
  • Oia 12.07.2017
    Co za wciągająca akcja :D 5 leci
  • Paradise 13.07.2017
    Dziękuję :D
  • Ayano_Sora 15.08.2017
    Dobra, co prawda miałam przeczytać dużo wcześniej, ale ostatnio non stop mi coś wypadało, a ja nie lubię robić dużych odstępów w lekturze, dlatego postanowiłam przeczytać wsio od razu.. Prolog poszedł 3 tyg temu, a teraz reszta <3

    No nie mogę, czytając to opowiadanie mam w głowie Tinę i Josha... aż nie wierzę, że tak bardzo utkwili mi oni w mej pamięci ;o
    Agentka T, ech ten jej charakterek, rozdział dużo wprowadził jeśli chodzi o właściwe przedstawienie postaci :3 Polubiłam Agenta K, ale w sumie to nie powinno dziwić xD dobra, biorę się dalej za czytanie <3
  • Paradise 15.08.2017
    charakterystyczne postaci zapadają w pamięć :D dzięki za komentarz :D
  • blaackangel 23.08.2017
    No to się popisałam. Nie ma co. Bardzo przepraszam za moją nieobecność, gdyż coś poza prologiem planowałam poczytać już wcześniej. Kiedy tylko znajdę większą chwilę czasu wpdnę i nadrobię zaległości :)
    Co do rozdziału to mimo że nieco nie mój klimat, to bardzoo mnie zaciekawił. Strasznie podoba mi się postać agentki F taka silna, niezależna. Może to głupie, ale mam nadzieję że między nią a agentem K wytworzy się coś więcej niż dotychczas. Jednocześnie mam nadzieję, że szybko się wyliże. Świetnie napisane, tak więc 5 :*
  • Paradise 24.08.2017
    Nie gniewem się :) bardzo się cieszę, że wróciłaś i przeczytałaś rozdział :) bardzo mi miło, że Ci się spodobała główna bohaterka no i że Cię zaciekawiło :D mam nadzieję, że kolejne rozdziały Cię nie zniechęcą, a co do więzi między F i K cóż zapraszam do czytania ;) dziękuję za miłe słowa i ocenę :)
  • candy 06.10.2017
    Hej :) jestem i się melduję;)
    Czasem brakuje mi przecinków, np. tak jak tutaj: "Zastanawiałam się (przecinek) jak to rozegrać.", ale na szczęście nie są to jakieś rażące błędy. No i te literówki czasem rzucają się w oko, ale o tym, tak jak i dialogach napisała już za mnie katharina.

    Ale to było nie ważne - nieważne*
    Nie widziałem jej oczów - oczu*
    Aha, jeszcze jedna rzecz. Nie pisze się w książkach zwrotów grzecznościowych z dużych liter ;)


    Hm, byłam przekonana, że K się okaże jakimś hardym facetem, a tu proszę, F go zagina przy każdej okazji xD fajnie, że nie ma tu aż tyle realnego świata, że tak powiem. Dzięki temu nie jest nudno ;) 5
  • Paradise 06.10.2017
    hej :D tak wiem, te przeklęte literówki są moją zmorą.. i wiem o tych zwrotach, to musiało być jakieś chwilowe zaćmienie :D ale poprawię oczywiście, dzięki za wyłapanie :) cieszę się, że czymś zaskoczyłam :D mam nadzieję, że kolejne rozdziały również się spodobają :) dziękuje za komentarz i ocenę :)
  • Elorence 18.08.2018
    Paradise, mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli zrobię to co zamierzam :))
  • Paradise 18.08.2018
    Yyy mam się bać?
  • Paradise, lepiej zapytam, żeby nie było :) Poniżej wklejam link, gdzie jest wyjaśnienie czym jest POGROM.
    http://www.opowi.pl/gw-pogrom-nowa-inicjatywa-a44309/
    Takie moje pytanie, mogę zgłosić Twój tekst? Czy nie za bardzo?
  • Elorence 19.08.2018
    Paradise, lepiej zapytam, żeby nie było :) Poniżej wklejam link, gdzie jest wyjaśnienie czym jest POGROM.
    http://www.opowi.pl/gw-pogrom-nowa-inicjatywa-a44309/
    Takie moje pytanie, mogę zgłosić Twój tekst? Czy nie za bardzo?
  • Elorence 19.08.2018
    Wybacz, zapomniałam się przelogować :)
  • Paradise 19.08.2018
    Elorence jestem za :) zgłaszaj, co tylko chcesz :)
  • Elorence 20.08.2018
    Paradise, wolałam zapytać :)
  • Ritha 22.08.2018
    Witam :)
    Przybywam z Pogromu, od razu zaznaczam – wszystkie uwagi mają na celu wsparcie/pomoc/doradę.

    Pierwszy akapit i sporo ciachanych zdań i zazwyczaj je bardzo lubię, takie prowadzenie narracji, dynamikę itp., ale tutaj są one jakoś tak, hm, za bardzo pociachane. Bardzo ważne jest zrównoważenie, żeby przy kilku zdaniach prostych, co jakiś czas, wplatać zdanie złożone, wtedy najłatwiej o płynność i nie zamęczenie czytelnika.
    Mało tego, pierwszy akapit jest ścianą tekstu, byłoby to przyjemniejsze dla oka, gdyby zrobić z niego dwa akapity.

    Druga sprawa – masz dywizy (krótkie kreseczki dialogowe), a winny być myślniki (te dłuższe).
    Obczaj tutaj:
    https://www.ekorekta24.pl/myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac/

    Trzecia sprawa, zapis dialogów:
    „- Agentka F, a to jest MOJA misja. - odpowiedziałam wskazując swoją odznakę” – ta kropka po „misja” jest niepotrzebna (kilkukrotnie powtarzasz ten błąd), nie jestem też zwolenniczką Caps Locka, ale rozumiem, że przy braku kursywy czy pogrubienia w ten sposób chciałaś podkreślić słowo „MOJA”.

    Ok, powyższe uwagi nasuwają się po samym spojrzeniu na tekst i przeczytaniu kilku pierwszych zdań. Jest to do poprawy już na starcie. Zaraz zaparzam kawę, przeczytam wnikliwie i podzielę się resztą uwag :)
  • Ritha 22.08.2018
    Dobrze, jedźmy z tym.

    A, jeszcze zanim! Bardzo zwracam uwagę na tytuły, cholernie wręcz, one są wizytówką, zaproszeniem, pierwszym wrażeniem. Wiadomo, nie zawsze jest pomysł, ale muszę Ci to powiedzieć – nie czytałam Twojej serii, bo zniechęcał mnie tytuł. „Totalny kosmos” brzmi jak tytuł podrzędnego sitcomu ze średnim humorem, jakiś taki nastolatkowo-oklepany. Musiałam to powiedzieć, wybacz.

    „Włączając opcję kamuflażu wylądowałam niedaleko miejsca docelowego” – przecinek po „kamuflażu”
    „Wychodząc ze statku upewniłam się, że w pobliżu nie ma żywej duszy” – przecinek po „statku”
    „Siedząc w krzakach na wprost strażników układałam w głowie plan.” – przecinek po „strażników”
    „nie mogę pozwolić sobie na błąd, który swoją drogą mógłby mnie drogo kosztować” – drogą/drogo, wiem, ze znaczenie inne, ale wizualnie/fonetycznie podobne słowa zbyt blisko siebie, może po prostu dużo lub sporo kosztować
    „Gdy nadszedł odpowiedni moment wyskoczyłam z ukrycia i pozbyłam się trzech oprychów” – przecinek po „moment”
    „by w każdej chwili oddać strzał w każdego kto wejdzie mi w drogę” – przecinek przed „kto”, ale zdanie w ogóle jest niefortunne, każdej/każdego
    „Gdy znalazłam się na piętrze zorientowałam się, że coś jest nie tak” – przecinek po piętrze, poza tym masz 2 x się, może po prostu: „Na piętrze zorientowałam się, że coś jest nie tak”
    „Idąc, ostrożnie stawiając każdy krok, zastanawiałam się co tu jest grane” – przecinek przed „co”
    „aż nagle zrobiłam przewrót do przodu unikając pocisku” – przed „unikając” przecinek
    Ojej, sporo, może wrzucaj teksty w ortograf.pl? On Ci wyłapie większość błędów.
    „Przykucnęłam rozglądając się za wrogiem” – po „przykucnęłam” przecinek, musisz rozdzielać orzeczenie (czasowniki) przecinkami, bohater/ka coś „robi, robi i robi”, a nie „robi robi robi”
    „bo odskoczyłam unikając kolejnego pocisku”- przecinek po „odskoczyłam”

    Zobacz ten fragment:
    „Biegłam dalej coraz bardziej wściekła, aż nagle zrobiłam przewrót do przodu unikając pocisku. Przykucnęłam rozglądając się za wrogiem. Nie zdążyłam nawet go zobaczyć, bo odskoczyłam unikając kolejnego pocisku. Potem kolejny skok, salto i wylądowałam za nim. Wymierzyłam w niego i już miałam nacisnąć spust, kiedy on się odwrócił. Staliśmy tak naprzeciw siebie mierząc do siebie z broni, ale żadne z nas nie oddało strzału” - powtarza się „unikając pocisku”, powtarza się kolejnego/kolejny, do tego zaimkoza: go/nim/niego/on i znów powtórzenie „siebie mierząc do siebie” – 2x siebie, no jest to takie trochę niedopracowane według mnie

    „Staliśmy tak naprzeciw siebie mierząc do siebie z broni” – przecinek po „siebie”
    „- Kim jesteś i co tu robisz? - zapytałam obserwując go uważnie” – przecinek po „zapytałam”
    „zapytał wyrywając mnie z zamyślenia” – przecinek po „zapytał”
    „- Agentka F, a to jest MOJA misja. - odpowiedziałam wskazując swoją odznakę” – kropka po „misja” out i przecinek po „odpowiedziałam”
    „Nie widziałem nic o twojej obecności tu, a z tego co widzę Ty nie widziałaś o mojej” – widziałem/widziałaś, przecinek przed „co” i przed „Ty” i Ty z małej, to nie list

    Masz tu 12 piątek i błąd na błędzie, dla mnie na ten moment jest ledwo trzy. Jedźmy dalej.

    „spytałam nadal nie opuszczając broni” – przecinek po „spytałam”
    „- Musimy współpracować. - odpowiedział nadal celując we mnie.” – kropka po współpracować out i przecinek po „odpowiedział”
    „Nic nie mówiliśmy, ale byliśmy tak zgrani jakbyśmy znali się od lat i ustalili wcześniej plan działania” – mówiliśmy/byliśmy/jakbyśmy, śmy śmy śmy, irytujące, poza tym przecinek po „zgrani”
    „Szybko dotarliśmy do głównego pomieszczenia. To tam był mój cel. No dobra, jego też. Czyli nasz. Uch, jak to brzmi” – no właśnie jak to brzmi

    Ok, teraz już mam poziom irytacji wysoki. Piszesz, dodajesz, ale nie widać byś coś robiła poza tym – czytała innych, rozglądała się jak to należy robić i to się przekłada na efekt, niestety
    „Spojrzeliśmy na siebie stojąc pod drzwiami” – przecinek po „siebie”
    „On jest mój. - powiedzieliśmy równocześnie” - kropka out
    „- Ach tak? To patrz. - warknęłam i wyważyłam drzwi kopniakiem” – tu też


    „- Nie bójcie się ich, nie mogą was zabić. Zabroniono im. Ale to nie znaczy, że my nie możemy zabić ich. - usłyszałam, a

    zaraz potem pomieszczenie wypełnił donośny śmiech” – tu jest rozjechane, przeskoczyło Ci niżej niepotrzebnie


    „Odwróciłam głowę w kierunku, z którego dochodził głos. Na podwyższeniu stał nasz cel bezczelnie się z nas śmiejąc. On

    wiedział, że mamy za mało amunicji, by wszystkich unieruchomić. Nawet jakby nam się udało trafić w każdego, to

    zostałoby ich za dużo, by walczyć z nimi wręcz. Zwłaszcza, że nie mieliśmy wsparcia. No i jeszcze nasz cel. Obserwowałby

    wszystko stamtąd” – tu się syćko rozjechało, entery zbędne


    „Natychmiast kucnęliśmy robiąc unik” – przecinek po „kucnęliśmy”
    „a potem odskoczyliśmy w bok unikając już nie jednego strzału” – po „w bok” przecinek
    „Tylko, że to my byliśmy” – tu z kolei przecinek niepotrzebny
    „Unikaliśmy pocisków osłaniając się nawzajem” – po „pocisków” przecinek

    Mam wrażenie, że słowo unik/unikać/uniknąć/unikaliśmy przeczytałam tutaj pincet razy.

    „usłyszałam jak cel zwraca się do nas” – przecinek przed „jak”
    „W takim razie przekonajmy się ile wytrzymacie” – przed „ile” przecinek
    „Próbując odszukać go w tłumie wrogów nie skupiłam się na obronie” – po „wrogów” przecinek
    „W mgnieniu oka złapałam go i przerzuciłam przez ramie rzucając na kolejnego” – ramię* + przecinek przed „rzucając” + powtórzenie przerzuciłam/rzuciłam
    „Nie czekając aż pierwszy mnie zaatakuje zrobiłam wykop niczym mistrz karate i powaliłam go na ziemie” – ziemię*, poza tym „aż pierwszy mnie zaatakuje” oddziel przecinkami
    „i unosząc do góry zaczął przyduszać” – po „góry” przecinek (dla przypomnienia: dwa czasowniki: unosząc i zaczął, muszą być rozdzielone)
    „Nie mając czasu dokładnie wymierzyć zadałam cios” – przed „zadałam” przecinek
    „Zakaszlałam z trudem łapiąc powietrze” – po „zakaszlałam” przecinek
    „W takim razie przekonajmy się ile wytrzymacie. – powiedział” – przed „ile” przecinek + kropka out
    „Wstając przygotowałam pięść” – po „wstałam” też
    „Przez chwile stałam dysząc ze złości uświadamiając sobie” – chwilę* + przecinek po „stałam”
    „Ale to było nie ważne w tamtej chwili” – nieważne*
    „Przez chwile stałam dysząc ze złości uświadamiając sobie, że złamałam zakaz. Poniosę konsekwencje. Ale to było nie ważne w tamtej chwili” – chwilę/chwili
    „Jak już zaczęłam to skończę” – przed „to” przecinek
    „Padłam na ziemie unikając kolejnych pocisków i” – ziemię* + przecinek po „ziemię” + znów „unikając”

    „a potem nacisnęłam spust. K

    odwrócił się, zapewne czując na karku krew, i patrzył jak ciało z rozwaloną głową upada na podłogę. Wrogowie się zatrzymali” – znów się rozjechało

    „Nie czekając zaczęłam strzelać do jeszcze zdezorientowanych wrogów” – po „czekając” przecinek
    „bez wahania strzelałam do każdego biegając po pomieszczeniu” – po „każdego” przecinek
    „Podeszłam do celu, który zamiast uciekać patrzył na rzeź” – po „uciekać” przecinek
    „- Ale wy nie.. wy nie możecie” – wielokropek zawsze trzy kropeczki, tutaj masz dwie
    „- Powiedziałam puść mnie” – po „Powiedziałam” albo przecinek albo dwukropek
    „Patrzył na mnie przez dłuższą chwile” – chwilę*
    „K nie czekając aż zmienię zdanie przeszukał go” – „aż zamienię zdanie” w przecinki
    „Na miejscu musiałam się wytłumaczyć z tego co zrobiłam” – przed „co” przecinek
    „Jako, że jesteśmy jednymi z lepszych agentów postanowili nas sprawdzić” – „Jako że” bez przecinka, za to po „agentów” owszem
    „Więc wysłali nas na tą samą misje” – misję*
    „Minęło już trochę czasu odkąd jesteśmy partnerami” – po „czasu” przecinek
    „na te pytania.Chociaż, ostatnio” – spacji brakuje
    „Mimo, że nigdy nie zdejmujemy masek agentki zachwycają się nim” – „Mimo że” bez przecinka, ale po „masek” już tak
    „Och, uwierzcie mi chcą mnie zasztyletować wzrokiem z zazdrości” – „uwierzcie mi” jest wtrąceniem, w przecinki

    „Przede wszystkim jest wysportowana i zwinna jak kot. Ma kruczoczarne, długie włosy związane w

    kucyk i grzywkę na bok” – znów się rozjechało

    „Chyba, że skradamy się” – przecinek out
    „Nie wiem okres ma czy co” – przecinek przed „okres”
    „Zwłaszcza, że prawie nie spała” – przecinek out
    „Poprzedniej nocy mieliśmy ciężką misje, a rano ja poszedłem spać, a ona miała rozmowę z szefostwem, a potem solową misje. Tylko tyle mi powiedziała” – misję* i misję*, brakuje Ci sporo ogonków i znów powtórzenie

    „- Co tak cicho siedzisz? Stało ci się coś? - przerwałem cisze” – ciszę*
    „odparowała nawet na mnie nie patrząc” – po „odparowała” przecinek. Odparowała? Dziwne.

    „- To nie myśl tyle, bo Ci się mózg przegrzeje. Nie znasz mnie. I leć jak masz lecieć, bo chce szybko wypełnić tą misje i wrócić do domu” – Ci z małej, po „leć” przecinek, chcę*, misję*, Boże drogi…

    „- Wydaje mi się, że trochę cie już znam. – powiedziałem” – cię* i kropka wypad

    „F cofnęła się kilka kroków, a potem z rozbiegu wskoczyła w tą sieć” – nie podoba mi się to K, F itp. Mało to imion/ksyw można wymyślić?, tę* sieć
    „Patrzyłem tylko jak skakała i wyginała swoje ciało przedostając się na drugą stronę” – przed „jak” przecinek i po „ciało”
    „Mając broń naładowaną paraliżującymi pociskami szybko dałem sobie z nimi rade” – radę* i po „pociskami” przecinek
    Potem to F się powtarza non stop, zbyt blisko, F i F i F i F
    „Podbiegłem do niej i chwytając potężne szczęki pomogłem jej uwolnić rękę” – po „szczęki” przecinek
    „Nie wiedziałem czy to jej krew czy stworzenia, które zabiła” – przed obydwoma „czy” przecinek

    ‘Ręka musiała ją okropnie boleć, ale nie dawała tego

    po sobie poznać” – rozjechało się (czytasz to po publikacji? W sensie – no trudno nie wyłapać rozjechanych wersów czytając)
    „- Nic mi nie jest. Ręki mi nie urwało. - warknęła i ruszyła dalej” – kropka out
    „Zastanawiałem się czy nie jest zmiażdżona” – przed „czy” przecinek
    „Ukląkłem obok niej, ale zanim zdążyłem ruszyć choćby ręką warknęła” – przed „warknęła” przecinek
    ‘W rannej ręce miała kawałki tarczy. Ukląkłem obok niej, ale zanim zdążyłem ruszyć choćby ręką warknęła” – ręce/ręka
    „Nie było czasu na oglądanie się za siebie. Dopiero będąc za tarczą zobaczyłem, że F wpadła w pułapkę” – przed „zobaczyłem” przecinek
    „Gdy otworzyłem oczy po artefakcie nie został ślad” – po „oczy” przecinek
    „Dopiero będąc za tarczą zobaczyłem, że F wpadła w pułapkę” – przed „zobaczyłem” przecinek
    „wrzasnąłem zrywając się na równe nogi” – po „wrzasnąłem” przecinek
    „Zaakceptowałem jaka jest i dobrze mi się” – przed „jaka” przecinek
    „- Nic.. mi nie jest...” – pierwszy wielokropek za mało o jedną kropkę
    „- Nie ruszaj się. Wezwę pomoc. - powiedziałem i już miałem kontaktować się z kwaterą główną” – po „pomoc” kropka niepotrzebna
    „- Nie. Dam rade. Nic mi nie jest. - powiedziała siadając” – radę*, kropka po ostatnim „jest” niepotrzebna i przecinek po „powiedziała”
    „wezwę pomoc i..” – jeszcze jedna kropka
    „Nie gadaj tylko ładuj się za stery i wracamy” – po „gadaj” przecinek

    Boże, muszę odsapnąć i dopiero odniosę się co do treści. W zasadzie chyba przeczytam jeszcze raz, bo skupianie się na błędach, rozpraszało.
    Zara powrócę.
  • Ritha 22.08.2018
    "- Pomogę ci. - powiedziałem.
    - Nie potrzebuje pomocy. - odparła i wstała" - tu oczywiście obie kropki out + potrzebuję*

    "Tęsknie za tamtymi czasami" - Tęsknię*
  • Anonim 22.08.2018
    Ojezu. Szacun za tak długi komentarz!
  • Ritha 22.08.2018
    (ps. poswiecilam ma to 2 h, wiec mam nadzieję, ze skorzystasz, Paradise)
  • Ritha 22.08.2018
    Wint, jeszcze się do fabuly w ogole nie odnioslam... Zara bede kontynuowac.
  • Anonim 22.08.2018
    Ritha Można się trochę podciągnąć interpunkcyjnie czytając Twoje komentarze (mówię o sobie). Ok, nie spamię już :)
  • Ritha 22.08.2018
    winterly najlepsze jest to, że ja nie jestem żadnym orłem z interpunkcji. No ale pewne rzeczy są jednak podstawą.
  • Ritha 22.08.2018
    Dobrze, teraz konstrukcja i fabuła.

    „Wiedziałam, że nie będzie łatwo. To była gruba szycha, więc ochronę musiał mieć co najmniej niezłą. Ale to nie był dla mnie problem. Wręcz przeciwnie. Szykowała się dobra zabawa. Przy wejściu stało dwóch strażników. Zastanawiałam się jak to rozegrać” – ja mam fetysz ciachania, ale nie, tutaj jest sieczkarnia, nie

    „Siedząc w krzakach na wprost strażników układałam w głowie plan. Przeczołgałam się w prawo tak daleko, by pod osłoną cienia rzucanego przez budynek zakraść się do jednego ze strażników. Każdy krok wykonałam bez najmniejszego szmeru. W końcu jestem profesjonalistką, nie mogę pozwolić sobie na błąd, który swoją drogą mógłby mnie drogo kosztować. Unieruchomiłam jednego strażnika” – w tym fragmencie jest 3 x strażników/strażnika

    „Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Czysto. Przebiegłam przez pusty korytarz i schowałam się za jakąś obrzydliwą rzeźbą koło schodów” – tu np. to wtrącenie „Czysta” jak najbardziej pasuje

    No i powiem Ci, ze pod względem dynamiki nie jest źle, czyta się lekko, coś się dzieje, to akurat plus.

    Ok agent K i agentka F, po zastanowieniu stwierdzam, że w sumie ujdą te K i F, choć gdzieś tam z tyłu głowy mnie denerwują. Ale niech będzie.

    Opis utarczek, strzelaniny itp. Z jednej strony jest bardzo dobry, wiarygodny, z drugiej w pewnym momencie zaczyna męczyć, jakby było go zbyt dużo.

    „Zwłaszcza jeśli idziemy ramie w ramie” - ramię* w ramię* (nie pamiętam, żebym to wcześniej kopiowała)

    „Ale tak poza tym to gęba jej się nie zamyka. Jest bezczelna, dumna i mam jej serdecznie dość. Jej opryskliwe uwagi na mój temat zaczynają mnie denerwować. Prowokuje mnie. Ale ja nie zamierzam tak łatwo jej ulec. Nie mogę powiedzieć, że źle walczy. Jeśli chodzi o to, to jest całkiem niezła. Czasami łatwo ją wyprowadzić z równowagi, a czasami wręcz odwrotnie. Nie wiem okres ma czy co. Ona chyba nie ma sumienia. Bez wahania zabija” – ehhh, opis przegadany jak dla mnie, za bardzo subiektywnie (opisane nie jaka jest, tylko jak ją odbiera narrator)

    „Mam wrażenie wręcz, że czerpie z tego jakąś dziką przyjemność i satysfakcje” – satysfakcję*

    Ok, gdyby to był mój tekst, to wywaliłabym co najmniej 1/3. Skondensowane byłoby przystępniejsze. I teraz tak, jest to pierwszy rozdział i on nie bardzo zachęca do dalszego czytania, nie zaciekawił mnie, dużo wszystkiego, a w sumie niewiele fabuły.
    Dobrze, nie będę Cię już molestować. Tyle uwag. Jest lekkość pisania i to Twoja ratunkowa deska, ale pracować tez jest nad czym.
    Pozdrawiam
  • Paradise 26.08.2018
    Ritha, przede wszystkim dziękuję, że poświęciłaś aż tyle czasu na moje wypociny. Wielki szacun. Dzięki za wszystkie uwagi i wytknięcie błędów. Zabrałam się już jakiś temu za poprawianie tego w pliku na dysku, ale widzę, że jeszcze sporo przeoczyłam. Kilka pierwszych rozdziałów pisałam kilka lat temu, więc przydałoby się nawet na nowo napisać, bo nie jestem z nich zadowolona. Jeśli chodzi o tytuł, to cały czas myślę nad odpowiednim, bo ten był wymyślany na szybko i faktycznie nie zachęca zbytnio do czytania. Nie wiem o co chodzi z tymi enterami, we wszystkich rozdziałach robi mi się takie coś, zawsze sprawdzam czy usunęłam wszystkie, bo czytam kilkakrotnie przed i po publikacji, a i tak jeszcze jakieś się ostaną. Może dlatego, że takie długie te rozdziały wrzucam. W sumie to masz rację za dużo tego wszystkiego napakowałam. Twoje komentarze są bardzo pomocne. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam :)
  • Ritha 27.08.2018
    Paradise fajnie :) Jeśli jest taki odzew, to warto komentować. Tak naprawdę to błędy się powtarzają (przecinki, brak końcówek i inne takie duperele), więc jest ich sporo, ale do wyuczenia tylko kilka kwestii, trochę wprawy i ogarniesz.
    Pozdrawiam również :)
  • Adam T 22.08.2018
    N'dobry.
    Właśnie się za to wziąłem, ale zobaczyłem komentarz Rithy i się wstrzymuję, coby niepotrzebnie czegoś nie zdublować. Na razie zalecam sole trzeźwiące i ogarnięcie tekstu ;)
    I'll be back.
  • Paradise 26.08.2018
    Ogarnę tekst jak tylko czas pozwoli :)
  • Karawan 24.08.2018
    Przeczołgałam się w prawo tak daleko, by pod osłoną cienia rzucanego przez budynek zakraść się do jednego ze strażników. Każdy krok wykonałam - Przy czołganiu nie ma kroków. Trzaby zrezygnować albo z czołgania, albo z kroków.
    Nikt, ale to NIKT nie tyka moich włosów! - współczuję! Ależ kołtun i to brudny! ;))
    Doczytałem do końca. Mam nadzieję, że Autorka poczyniła postępy, bo tekst bardzo dziecięcy i zupełnie nierealny. Sceny korytarzy zasłanych trupami oraz walk, gdyby dobrze napisane, bardziej trzymające się realiów walki, mogłyby kojarzyć się z Pulp Fiction.
    Na duży plus oceniam próbę spojrzenia na bohaterów z różnych stron. ;)
  • Paradise 26.08.2018
    Omg... jaki wstyd... oczywiście, że przy czołganiu nie ma kroków. Chyba oślepłam, że tego nie widziałam wcześniej. Też mam nadzieję, że poczyniłam postępy w obecnych rozdziałach, bo w tych pisanych kilka lat temu, to jakaś masakra jest. Jak poprawię wszystkie do końca, to wrzucę. Dziękuję za komentarz :)
  • Margerita 24.08.2018
    Wcale się nie dziwię, że chciała sama pracować nikt jej się przynajmniej nie plątał pod nogami podczas misji tekst mi się podobał
  • Paradise 26.08.2018
    Dzięki :)
  • Canulas 25.08.2018
    No dobrze. Zacznijmy Pogrom.
    Z racji tego, że się jeszcze nieustosunkowałaś, nie wiem czy poprawisz i tak dalej, moje spostrzeżenia zawrę w pigułce.


    Minusy

    - tekst czasami niespójny logicznie lub niezrozumiały. Niby ma maskę, a ciągną ją za włosy. Niby mają być cicho, a podkladają ładunki wybuchowe.

    - Często kuleje sam zapis, ale o tym już napisali, więc ullczulę tylko na zwracanie uwagi czy dany wyraz nie powinien mieć ogonka w a i e. To Twój najczęstszy błąd.

    No a reszta...? To już bym musiał powielać wpisy, a nie ma sensu. Przetrwaw wpierw je.

    Plusy i okołoplusy

    Fajna, lekka, w słodki sposób trącąca najwnością treść. Jak z komiksu normalnie. Skoki, sałata, strzały kung-fu. Kupuję te przerywania, bo jesteś w nich konsekwentna.

    Podoba mi się też rozbicie narracji i ukazanie wydarzeń z pozycji obojga agentów. To bo spoczi.

    Całościowo tekst dualny.
    Z jednej strony nieco niedopracowany, z drugiej żywiołowy i fajny.

    Pozdrawiam
  • Paradise 26.08.2018
    Pogrom i to dosłownie, ale to dobrze. Doceniam, dziękuję i obiecuję poprawę ;)
    Zgadzam się, że namieszałam z tymi ładunkami i byciem cicho, ale co ma maska zasłaniająca część twarzy do włosów?
    Ogonki - tak wiem, w tych najnowszych rozdziałach pilnuję ich. W poprzednich częściach poprawione, ale jeszcze w pliku, bo inne błędy czekają na swoją kolej. Jak wszystko ogarnę, to wrzucę tutaj dopiero.
    Dzięki za komentarz. Również pozdrawiam.
  • Canulas 27.08.2018
    Paradise, super odbiór. Powinnaś wisieć w galerii z podpisem - jak reagować. (w sensie, Twój tekst. I odbiór komentarza) :)
    Pozdro
  • Adam T 31.08.2018
    Witaj. Czas na POGROOM.
    Tech-aid:

    „Nikt mi nie mówił[,] co mam robić” – zdanie złożone, „co mam robić” jest zdaniem podrzędnym, musi być oddzielone przecinkiem.

    „Włączając opcję kamuflażu[,] wylądowałam niedaleko miejsca docelowego.” – znowu zdanie złożone podrzędnie. Tym razem zdaniem podrzędnym jest tu „Włączając opcje kamuflażu”, stąd przecinek po nim. Dodatkowo przecinki są konieczne przed imiesłowami zakończonym na -ąc, -ący (https://sjp.pwn.pl/zasady/Imieslow-zakonczony-na-ac-lszy-wszy;629779.html).

    „Zastanawiałam się[,] jak to rozegrać.” – brak przecinka. Zdanie podrzędne, które zaczyna się od „jak”, musi być oddzielone.

    „Gdy nadszedł odpowiedni moment[,] wyskoczyłam z ukrycia i pozbyłam się trzech oprychów.” – przecinek w konstrukcjach z „kiedy”gdy” konieczny.

    „ Ostrożnie zaczęłam wchodzić po schodach[,] gotowa w każdej chwili oddać strzał [do] każdego[,] kto wejdzie mi w drogę.” – tak powinno wyglądać to zdanie. W oryginale było tak: „ Ostrożnie zaczęłam wchodzić po schodach gotowa, by w każdej chwili oddać strzał w każdego kto wejdzie mi w drogę”.
    Strzał zazwyczaj oddaje się „do każdego”, nie „w każdego”. Zastosowana przez Ciebie konstrukcja: „ ...zaczęłam wchodzić po schodach gotowa, by w każdej chwili...” była trochę kaleka. Przed „kto”natomiast przecinek obowiązkowy.


    „Gdy znalazłam się na piętrze[,] zorientowałam się, że coś jest nie tak.” – podobny przykład jak wyżej (konstrukcja z „kiedy/gdy”).

    „...zastanawiałam się[,] co tu jest grane.” – przed „co” w zdaniu złożonym przecinek.


    „Wbiegłam na górę po schodach...” – zdanie wcześniej pisałaś o schodach, wiadomo więc, po czym bohaterka mogła wbiec na górę. Zresztą w całym tym fragmencie jest tych schodów całkiem sporo. Tu nie są konieczne.


    „Sytuacja wyglądała tak jak piętro niżej. Kolejne schody, kolejny korytarz, identyczna sytuacja.” – pomijam znowu „schody”, ale SĄ znowu. Po co powtarzasz, że „identyczna sytuacja”, skoro to samo oznacza zdanie: „Sytuacja wyglądała tak jak piętro niżej”? Niepotrzebne powtórzenie.

    „Biegłam dalej coraz bardziej wściekła, aż nagle zrobiłam przewrót do przodu[,] unikając pocisku.” – rozumiem komiksowość tego tekstu, ale tu już poszłaś, autorko, w przesadę. Bohaterka sobie biegła, aż nagle, wiedziona którymś tam zmysłem, zrobiła przewrót, unikając pocisku. Ale usłyszała wcześniej wystrzał? Czy po prostu tak sobie, dla jaj, biegnąc, lubi czasem robić fikołki, i tym razem również nabrała na to ochoty, by przez przypadek uniknęła zranienia, a może nawet śmierci?

    „Przykucnęłam[,] rozglądając się za wrogiem” – brak przecinka w zdaniu podrzędnie złożonym.

    „ Nie zdążyłam nawet go zobaczyć, bo odskoczyłam[,] unikając kolejnego pocisku” – znowu przypadek? Tym razem do fikołków doszły skoki w bok, i znów przypadkiem bohaterka nie została postrzelona, mimo że nawet nie widziała napastnika. Kuriozum number dwa.

    „Potem kolejny skok, salto i wylądowałam za nim.” – akrobatka.
    Mam wrażenie, że oglądam mojego syna, jak siedzi i gra w jakąś debilną łupankę na PS4 (a on często wybiera tam postacie kobiece). Opisujesz mi jakąś grę. Fikołki, salta, podskoki, no gra, jak cholera. Płaskie to i nierealne.

    „Wymierzyłam w niego i już miałam nacisnąć spust, kiedy on się odwrócił.” – przecież go nie widziała. Nagle jednak zobaczyła? Między jednym saltem a drugim?

    „...zapytałam[,] obserwując go uważnie.' – konstrukcje z imiesłowami zakończonymi na -ąc se kłaniają.

    „ - Agent K, wykonuj[ę] swoją misję. - usłyszałam i podążyłam wzrokiem za jego palcem.” – no przecież. Kiedy się po raz pierwszy widzi faceta z bronią, patrzy się na jego palec. Ale który? Poza tym literówka. Poza tym „usłyszałam” dużą literą, bo nie odnosi się to bezpośrednio do mowy.

    „- A ty to kto? - zapytał[,] wyrywając mnie z zamyślenia.” – już o tym pisałem, tzn. o takich konstrukcjach. Chyba przestane zwracać uwagę na przecinki, bo komentarz wyjdzie na 10 stron A4.

    „- Agentka F, a to jest MOJA misja.(bez kropki) - odpowiedziałam[,] wskazując swoją odznakę.” – Kidy w komentarzu dialogowym masz odniesienie do mowy, nie piszesz kropki, bo dialog (wypowiedź) to nic innego jak wtrącenie w treści narracji. Inaczej sytuacja wygląda z wykrzyknikiem lub pytajnikiem – te muszą być postawione, ale i tak, komentarze odnoszące się do mowy zapisujesz po nich małą literą.

    „Natychmiast się odwróciłam. Ze schodów zbiegali podwładni celu.” – agentka profesjonalistka, która zawsze pracuje sama, nie słyszy zbiegających po schodach ludzi? I dopiero agent K musi ja ratować? No chyba, że zbiegali bezszelestnie, co mi się kłóci z samym zjawiskiem zbiegania.

    „Razem bez najmniejszych problemów obezwładniliśmy każdego bez wyjątku. Nic nie mówiliśmy, ale byliśmy tak zgrani jakbyśmy znali się od lat i ustalili wcześniej plan działania. „ – mój syn też tak ma, kiedy wezwie go ktoś do pomocy w swoim świecie, a obaj tak samo sobie w grze dają radę.

    „- On jest mój.(bez kropki) - powiedzieliśmy równocześnie.” – z powodów opisanych wyżej.

    „ - Ach tak? To patrz.(bez kropki) - warknęłam i wyważyłam drzwi kopniakiem.”

    „...że my nie możemy zabić ich. - usłyszałam...” – dużą literą „usłyszałam”. Poza tym jakiś enter Ci się wkradł niepotrzebny.
    W ogóle masz tu coś z enterami strasznie pomieszane, jakbyś próbowała napisać wiersz. Jest na Opowi edycja, powalcz, chociaż widzę, że nie za bardzo Co zależy. Ritha wskazała Ci chyba wszystkie brakujące przecinki, A Ty nic. Przecinki więc zostawiam definitywnie. Kropki nadprogramowe (lub ich brak) również.

    „- Ach tak? To patrz. - warknęłam...” – bez kropki.

    „Oboje strzeliliśmy w najbliżej stojących strażników, a potem odskoczyliśmy w bok unikając już nie jednego strzału, lecz kilku. Rozpoczęła się strzelanina. Tylko, że to my byliśmy w gorszym położeniu. Unikaliśmy pocisków osłaniając się nawzajem.” – osłaniali się nawzajem i żadna kula ich nie dosięgła. Kurde, nieprzemakalni.

    „W takim razie przekonajmy się ile wytrzymacie.(bez kropki) - powiedział po chwili nasz cel.”

    „... powaliłam go na ziemi[ę]” – w oryginale masz „ziemie”.

    „Ale jak on miał świtę od tego, to czego więcej można oczekiwać po kimś takim.” – pisząc „ale jak” stwarzasz wrażenie pytania „Ale jak on miał świtę...?”, a tutaj bardziej pasowałoby „skoro”. Wyglądałoby to tak: „Ale skoro on miał świtę od tego, to czego więcej można oczekiwać po kimś takim?”. No końcu zabrakło Ci znaku zapytania.

    „- Przestań! - [U]słyszałam.” – komentarz nie odnosi się do mowy, powinien być dużą literą.

    „Co Ty do cholery wyprawiasz?!” – duża litera w „ty” jest tu niepotrzebna. Taki zapis stosuje się tylko w listach, względnie w poezji.

    „K nie czekając[,] aż zmienię zdanie[,] przeszukał go i zaczął go wiązać” – dwa razy „go” w jednym zdaniu. Drugie śmiało do usunięcia. Przy okazji brakujące przecinki.

    „Jako, że jesteśmy jednymi z lepszych agentów...” – „jako że” nie dzieli się przecinkiem, podobnie jak „chyba że”, „tyle że”. Więc powinno być: „Jako że jesteśmy...”.

    „Przeważnie go prowokuj[ę], żeby wydusić z niego cokolwiek.” – w oryginale brak ogonka.

    „Ja nie mógłbym się zmusić, by kogoś zastrzelić.” – zaraz, zaraz, jak to się ma do fragmentu strzelaniny, gdy spotkali się oboje. On wtedy strzelał w powietrze?

    Co razi przede wszystkim? Dywizy przed dialogami. Najwyższy czas polubić się z pauzą lub półpauzą. Telefony z zasady tego nie mają, zostaje więc edycja na komputerze. Interpunkcja kuleje również. Komentarze dialogowe w większości piszesz źle (dotyczy to małych i wielkich liter). Generalnie, kiedy komentarz odnosi się do mowy (powiedział, warknął, prychnął, itp.) piszesz go małą literą, nawet jeśli kończysz wypowiedź bohatera wykrzyknikiem czy znakiem zapytania – to tak bardzo ogólnie.
    Kiedy dama publikujesz, na Twoje barki spada odpowiedzialność za estetykę i poprawność tekstu. Niestety. Argumenty, że pisarz pisze, a od poprawiania są korektorzy i redaktorzy, sprawdza się w przypadku, kiedy publikuje Cię ktoś inny. Ale tu Ty jesteś publikującą osobą. Do tego publikujesz siebie, więc wygląda tekstu to również Twoja robota. A tej nie widzę.
    Teraz akcja. Dzieje się strasznie dużo, komiksowo, chociaż bardziej „gierkowo” (niektóre sceny jakby żywcem wyjęte z gier). Być może obalisz to skojarzenie, pisząc, że nie grasz, albo akurat nie w takie klimaty, ale ja wiem, co piszę. W każdym razie nie ma czasu na nudę w tym tekście. Ale! Trudno mi to sprecyzować bardziej, niż zwykłym „czegoś mi brakuje”, chociaż lepiej zabrzmi „jest tu coś drażniącego”. Może sprawia to skojarzenie z grami, których fanem (zwłaszcza strzelanek) nie jestem i nie byłem. Może zbytnia „akcyjność”, która sprawia, że bohaterowie są nijacy, a wrogowie to typowe mięso do rozwalenia serią, wysadzenia, zadźgania; nie wiem. Tekst mnie po prostu zmęczył. Już gdzieś w połowie pierwszej części, kiedy narratorką jest Agentka F, miałem dość. Mimo że opisujesz sytuacje sprawnie, żywo, to jednak nie jest to coś, co mógłbym czytać z wypiekami na twarzy. PO prostu odłożyłbym to na półkę jako kompletnie „nie moje”.
    Ponieważ jakaś... bez epitetów... persona bezczelnie podrabia mojego „pozdrawiaka”, pożegnam się z Tobą zwykłym „pozdrawiam”. A więc:
    Pozdrawiam.
  • Elorence 31.08.2018
    Adam, kto podrabia Twoje "pozdrawiaki"? :o
  • Paradise 05.09.2018
    Witaj, dziękuję za komentarz. Nie zgodzę się z Tobą tylko w jednej kwestii, zależy mi i to bardzo. To, że nie wrzuciłam tutaj poprawionej wersji, nie znaczy, że nad nią nie pracuję. Jestem w trakcie poprawiania, chcę to zrobić porządnie, a nie na odwal się, więc nie wiem ile to jeszcze potrwa. Nie siedzę całymi dniami w domu, żebym mogła poświęcić się temu całkowicie. Oprócz pracy, mam też problemy ze zdrowiem i ostatnio rzadziej tu bywam. Nigdy nie przyszło mi do głowy skojarzenie z grami, ale masz rację. Swego czasu grałam i to dużo, ale strzelanek akurat nienawidzę. Rozumiem, nie spodobało się, trudno. Każdy ma inny gust i ja to szanuję. Dziękuję jeszcze raz za poświęcony czas.
    Pozdrawiam.
  • Elorence 01.09.2018
    Witaj, Paradise :)
    Zacznę od tego, że ciężko ocenić mi ten tekst z perspektywy jednostrzału, bo znam tę historię i widzę, jak świetnie Ci idzie :) Zrobiłaś ogromne postępy i rozwinęłaś umiejętności pisarskie. Jak przeczytałam powyższą część to ciężko było mi uwierzyć, że należy ona do historii, którą znam, bo przecież jakiś czas temu dodałaś nowy rozdział.

    Nie będę wyłapywała błędów, bo choć czasami gdzieś mi tam coś nie grało, to siedziałam cicho. Kosmos to tak nie do końca moja broszka, a ekspertem od technicznych spraw nie jestem, więc po co mam Ci mieszać w głowie?
    Historia mi się spodobała, może nie od samego początku, ale od któregoś rozdziału. Jestem takim człowiekiem, który jak zacznie czytać to już postanawia dobrnąć do końca, a tutaj wszystko pięknie się rozwinęło.
    Ale dobra, odniosę się tylko do tej części.
    F wyszła tutaj na arogancką idiotkę i nie za bardzo można darzyć ją sympatią, skoro jest tak niemiła, ale dopiero w późniejszych rozdziałach uchylasz rąbka tajemnicy i wszystkie puzzle zaczynają się łączyć. O, właśnie dlatego zwlekałam z komentarzem, bo nie chciałam spoilerować :)
    K, no wiesz, ja mam do niego słabość, chociaż momentami mógłby być bardziej stanowczy. No i wciąż mam żal o tamtą idiotkę, z którą był, bo chciał wzbudzić zazdrość w F. Normalnie, chciałam go udusić i zakopać... Zresztą, F czasami też doprowadzała mnie do białej gorączki.

    Tak czy inaczej, tekst wpisuje się w moje klimaty :)
    Z odrobiną pomocy, historia stanie się jeszcze lepsza. Aha i najważniejsza rzecz, zgłosiłam ten tekst w dobrych intencjach. Wiem, jak to beznadziejnie brzmi, ale widzę talent. Naprawdę. Masz lekkość pisania, a to bardzo dużo. Niektórzy pisarze w ogóle tego nie mają, nawet, jeśli latami próbują wypracować. I to działa u Ciebie na ogromny plus :)
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział :)) :*
  • Paradise 05.09.2018
    Cześć, Elorence :)
    Nie tylko Tobie ciężko uwierzyć, że to część wymyślonej przeze mnie historii. Mnie teraz też ciężko, ale poprawię się, obiecuję. Tak, F jest ekspertką od doprowadzania ludzi do białej gorączki. Taka już się urodziła w mojej głowie, nic nie poradzę :D A co do K, to chyba nie tylko Ty masz do niego słabość ;)
    Bardzo się cieszę, że zgłosiłaś mój tekst i dziękuję Ci za to. Bardzo pomocne są te wszystkie komentarze, zwłaszcza te szczegółowe i długie. Nie wiem jakim cudem nie widziałam tych rażących błędów, ale teraz już będę mądrzejsza. Dziękuję za komplement, a co do kolejnego rozdziału, to nie wiem kiedy go napiszę, bo cierpię na potworny brak czasu. Cierpię też z powodu mojej choroby, przez którą nieraz i dwa nie byłam w stanie nawet pisać na klawiaturze, ale nie będę tu zanudzać. Walczę i nie dam się. Postaram się napisać go jak najszybciej, bo jestem ciekawa Waszej reakcji :D
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na coś od Ciebie :) Na przykład jakiegoś Sama i Deana <3 ;*
  • Enchanteuse 03.09.2018
    Cześć, Paradise.

    Pierwszy raz u Ciebie, tym razem pod szyldem Pogromu. Przepraszam za poślizg.
    Tutaj już część napisała o błędach, więc podczas czytania postaram się zwrócić uwagę na coś innego. Na historię, a pod kątem technicznym przy okazji, o ile będę miała coś w tej dziedzinie do powiedzenia.
    Alors, zaczynajmy!


    "Wyłączyłam silnik, zabrałam amunicje, naładowałam broń i schowałam laserowy sztylet do jednego z butów. Wychodząc ze statku upewniłam się, że w pobliżu nie ma żywej duszy. Muszę wspomnieć, że była noc, a na bezchmurnym niebie świeciły jasno dwa księżyce. "

    Jakoś sztywno mi to zdanie brzmi. "Muszę wspomnieć", to chyba robi złą robotę. A może to mój instynkt zakłamuje, nie wiem. Może warto wywalić w ogóle to określenie, i zostawić tak bez.

    "Siedząc w krzakach na wprost strażników układałam w głowie plan. Przeczołgałam się w prawo tak daleko, by pod osłoną cienia rzucanego przez budynek zakraść się do jednego ze strażników. "

    strażników x 2. Warto by popracować nad tym. Może zaimkiem po prostu?

    "Każdy krok wykonałam bez najmniejszego szmeru. W końcu jestem profesjonalistką, nie mogę pozwolić sobie na błąd, który swoją drogą mógłby mnie drogo kosztować. Unieruchomiłam jednego strażnika, a potem już bez skradania się i innych pierdół dopadłam drugiego"

    Pierwsze zdanie nie brzmi zbyt zgrabnie. Nie lepiej po prostu: "szłam bezszelestnie"?

    "Ostrożnie zaczęłam wchodzić po schodach gotowa, by w każdej chwili oddać strzał w każdego kto wejdzie mi w drogę. Gdy znalazłam się na piętrze zorientowałam się, że coś jest nie tak. Na podłodze leżały obezwładnione ciała świty mojego celu"

    Wybacz, ale nie rozumiem ostatniego zdania. (brzmi jak wierszowa dopełniaczówka, ale to nie jest wiersz, węc, hmm, nie wiem, o co chodzi w zdaniu)

    Zapisujesz dialogi dywizami. Niedawno sama nie zwracałam na to uwagi, ale estetyka się burzy, aż boli. Starczy zmiana na krótkie myślniki, dłuższe od dywizu i krótsze od pauz dialogowych. Estetyka skoczy o kilka pięter w górę ;)

    "W takim razie już nie. Nie widziałem nic o twojej obecności tu, a z tego co widzę Ty nie widziałaś o mojej. Wniosek jest jasny."

    "Ty" z małej, wszelkie zwroty "ad personam" z małej w prozie. Chyba, że taką masz konwencję (szacunek, strach, czy Bóg wie co jeszcze).

    'Ja pracuje solo."

    brak ogonka. niżej też brak ogonka.

    "O nie. Przegięcie. Nikt, ale to NIKT nie tyka moich włosów! "

    Skrót myślowy? Raczej sugerowałabym: "nikt nie powinien/niech nikt się nie waży", bo tak to brzmi absurdalnie, że nikt nigdy bohaterki włosów nie dotknął. A tu chodzi o awersję do dotykania.
    Swoją drogą rozumiem. Też mam takową, ale nie do włosów. Nienawidzę klepnięcia w bark, atencyjnego.

    " Powiedziałam puść mnie. Jakbyś nie zauważył mam jeszcze jedną rękę, w której trzymam broń. Ja zaryzykuje, a Ty?"
    Ogonek.


    To 1/2 komentarza, reszta za chwilę.
  • Enchanteuse 03.09.2018
    Część 2/2

    "Podczas rozmowy z szefostwem wyszło na jaw, że zrobili to specjalnie. Jako, że jesteśmy jednymi z lepszych agentów postanowili nas sprawdzić. Więc wysłali nas na tą samą misje bez uprzedzenia, że się na siebie natkniemy. "

    Tę samą misję. Tak jest hiperpoprawnie, obecnie już się odchodzi od tego, aczkolwiek lepiej brzmi, kiedy gdy masz rzeczownik odmieniony zakończony na "ę", dajesz "ę". Prosta zasada, a uestetycznia.
    Plus brak ogonka, again. Dalej się to powtarza, nie wiem z czego to wynika - pisania na telefonie? Ale staje się dokuczliwe po dłuższym czasie.

    "Ani jaki ma głos, bo małe i niezwykle lekkie słuchawki z mikrofonem modyfikują nasze głosy. "
    Mikrofon, zły mikrofon modyfikuje głos. NA gorsze, niestety. Ten dobry albo modyfikuje, zmienia na lepsze, albo wcale nie zmienia. Swoją drogą, ciekawe jak to z tym jest.
    Ad rem. Głos x 2. Może znów zaimek, tym razem w l.poj.?

    'Nie powiem, że jest wygadany, bo nie jest. Tak właściwie to on rzadko się odzywa tak sam z siebie. Przeważnie go prowokuje, żeby wydusić z niego cokolwiek. Mam wrażenie jakby był pogrążony w jakiejś ogromnej żałobie, albo po prostu jest gburem. Nigdy nie widziałam choćby cienia uśmiechu, albo żeby chociaż kąciki ust mu zadrgały. Zawsze jest śmiertelnie poważny. Nie żartuje. Ani razu nie zażartował czy choćby powiedział coś głupiego. Taka sytuacja nie miała miejsca i chyba nie będzie miała. Jest genialnym pilotem. Nie znam nikogo, kto tak prowadzi statek i posiada takie umiejętności jak on. Nie tylko świetnie strzela, ale też walczy. I z pewnością ma zdolności przywódcze. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić, że on wydaje mi rozkazy, ale w końcu schowałam moją dumę."

    Cóż, nie za bardzo to wygląda - wymieniasz po kolei jego cechy, niektóre lepiej byłoby odnieść do konkretnych sytuacji jako komentarz. Tak to wygląda trochę sztucznie.


    "- Co tak cicho siedzisz? Stało ci się coś? - przerwałem cisze." - czekaj, co? Zmiana narracji? Kurczę, nawet nie wychwyciłam momentu.
    Hmm, może oddziel jakoś gwiazdkami czy coś, będzie czytelniej.
    Za to pomysł z narracją dzieloną na osoby jest przedni.

    Dobra, podsumowując.
    Fabuła nie jest zła, jest dosyć ciekawa. Mamy dwie postaci, których drogi skrzyżowały się przypadkowo, i najwyraźniej wszystko zmierza do ich romansu. Czy tak będzie, okaże się w dłuższej perspektywie.
    Tekst jest dość dynamiczny, dużo w nim dialogów. Jednak czytanie po pewnym czasie się trochę nuży - i tu nie wiem, czy to moja wina (nie znoszę kosmicznej tematyki) czy wina tego, że wątek jeszcze się nie zawiązał. Bo moim zdaniem, dużo zrobiłaś, by czytelnika nie znudzić - dałaś mu i dialogi, i opisy, (jedynie ten moment, kiedy agentka opisuje agenta jest trochę rozciągnięty).

    Ogólnie, tekst po dopracowaniu myślę, że będzie się świetnie prezentował.
    Pozdrawiam ciepło ;)
  • Paradise 05.09.2018
    Hej, Enchanteuse :)
    Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu na moje bazgroły. Dzięki wielkie za mega długie i pomocne komentarze. Zgadzam się z Twoimi uwagami. Wzięłam się już za poprawianie tego w pliku na dysku jakiś czas temu, ale teraz myślę nad napisaniem tego od nowa. Teraz widzę jak bardzo to jest niedopracowane. Wydaje mi się, że obecne rozdziały nie są aż tak straszne, ale pod względem długości przesadziłam we wszystkich częściach. Muszę podzielić te tasiemce. Niestety z powodu braku czasu i mojego szwankującego zdrowia nie bywam tu za często, nie wspominając o porządnym poprawieniu tego rozdziału. W miarę możliwości, staram się tu zaglądać i czytać opowiadania, które śledzę. Dziękuję jeszcze raz. Doceniam i na pewno skorzystam ze wszystkich uwag, nie tylko Twoich :)
    Pozdrawiam również cieplutko :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania