World's Monsters I

Chłopiec patrzył z przerażeniem wypisanym na twarzy. Patrzył prosto w ślepia, przepełnione żądza mordu. Z jego oczu ściekały łzy, które mieszały się z krwią na policzku i sklejały z rudymi włosami przyklejonymi do twarzy. Nie mógł się poruszyć. Udało mu się tylko zamknąć oczy. Poczuł jak paskudna kreatura pochyla się nad nim. Jej ciepły oddech poruszał delikatnie kurz na głowie ofiary. Zza pleców potwora wychylał się jego dzieciak. Miniaturka rodzica. Z takim samym głodem w oczach. Wiecznie nienasycone strzygi. Piekielnie głodne ghule. Zombi o pustych żołądkach. Opanowały cały budynek. Zjadły wszystkich, którzy naiwnie wierzyli, że opuszczony dom ich ochroni. Dorosłych, dzieci i starców, szukających ochrony. Został tylko jeden chłopiec. Ośmiolatek, osierocony w mniej niż 2 minuty. Ręka matki, sięgała jego nogi, ale nie mogła już się poruszyć. Nic poza nią nie pozostało, ale i ona miała zaraz zniknąć w paszczy małej strzygi. Czy można wymarzyć sobie żałośniejszy koniec? Dziecko pochlipywało, czekając na nieuniknione. Szpony paskudy prawie dotknęły głowy człowieczka. Prawie.

Nagle w całym budynku rozniosły się dźwięki strzałów i jęki zabijanych stworów. Strzyga cofnęła się i rozejrzała po pomieszczeniu. Chwyciła swoje młode i rzuciła się w stronę okna. Nie zdążyła wyskoczyć. Jeden z ludzi strzelił jej w plecy. Przerzuciła trzymane w szponach potomstwo za okno, zaskrzeczała i padła na ziemię. Ośmiolatek zobaczył na jej twarzy cień uśmiechu, ale wolał się temu nie przyglądać. Podszedł do niego szesnastoletni chłopak, ubrany w ciemne, wytarte ubrania. Schował bron do pokrowca i odgarną jasne, prawie białe włosy z twarzy.

- Młody... Wszystko ok?- Ukucną przed jedynym ocalałym i nie czekając na odpowiedź, której i tak się nie spodziewał, kontynuował.- Gdzie twoi rodzice? Przyszedłeś tu sam?

Rudy dzieciak, spojrzał tylko smętnie w bok. Na resztki po posiłku stworów.

- No tak...- Poklepał go po głowie.- Chodź ze mną.

Wyszli z budynku. Starszy prowadził młodszego za rękę. Podeszli do jednego z mężczyzn pilnujących ciężarówki, która stała tuż przed miejscem niedawnej rzezi.

- Biorę go do CM-u.- Wyciągną z kieszeni przepustkę i pokazał ją im.

Pokiwali głowami i otworzyli mu drzwi. Białowłosy pomógł wsiąść dziecku i usiadł na miejscu prowadzącego.

- Tylko uważaj.- Jeden z mężczyzn zajrzał do środka przez okno i spojrzał pytająco na kierowcę.- Reszta da radę wrócić bez tego?

Szesnastolatek rozejrzał się i szybko policzył ludzi wychodzących z budynku. Wszyscy pokryci krwią i brudem, żywo gestykulowali i prowadzili wesołe rozmowy. Jednocześnie czyszcząc broń.

- Wystarczy miejsca w innych samochodach, jakby co dajcie znać.- Odpalił silnik i ruszył powoli, rozpędzając się coraz szybciej. Spojrzał na chłopca, który smętnie obrócił głowę w jego stronę.- No, miałeś szczęście. Pierwszy raz zaatakowały cię strzygi?

- Kiedyś prawie mnie zjadły, kiedy bawiłem się wieczorem ... Wtedy tata zdążył mnie uratować... Wyjątkowo nie był pijany. – Opowiadał powoli, a nastolatek nie pospieszał go, tylko kiwał głową wpatrzony w drogę i co jakiś czas pomrukiwał.- Mówił, że to było niebezpieczne, i że teraz będzie już zawsze gotowy, żeby bronić mnie i mamę, ale oni tylko obiecują. Nigdy mnie nie bronił, ani nic... Wczoraj znowu dużo pili i nie mogliśmy znaleźć niczego bezpiecznego do spania. Tata mówił, że skoro tu jest tyle ludzi, to nic nam się nie stanie, nawet jeżeli nie ma okien. Chyba jeszcze spali, kiedy pierwsze ghule weszły do środka. Obudzili się, jak pojawiła się strzyga. Mama próbowała mnie bronić, ale strasznie chwiała się na nogach... Pewnie jeszcze była pijana.

Szesnastolatek na chwilę spuścił drogę z oczu i ze smutkiem przyjrzał się ośmiolatkowi. Jak widać, mieszkał z rodzicami na ulicy. To częste. W tych czasach ciężko o pracę, czy porządny dom, już nie mówiąc o kupnie zabezpieczeń przeciw potworom. Chłopiec, musiał mieć wielkie szczęście, że udało mu się przeżyć w ten sposób tak długo, Ale dobra passa skończyła się dla niego i innych, którzy spali w opuszczonym budynku.

- Chodź, jesteśmy na miejscu. - Podjechali pod wielki, stary budynek. Wysiedli z auta i powoli zmierzali w stronę wejścia.

- Co chcesz teraz zrobić?- Białowłosy kątem oka spojrzał w stronę rudego, czekając na odpowiedź.

- Najfajniej byłoby żyć... A co mogę? Coś jeszcze mi zostało?

- Możesz znowu żyć na ulicy, możemy oddać cię do jakiegoś przytułku, ale szczerze, jeśli nikt cię nie adoptuje, wyjdzie na to samo...- Wymieniając, chłopak patrzył w szare, zachmurzone niebo.- Właściwie mógłbyś znaleźć pracę, w tych czasach dzieci się przydają, albo...- Zatrzymał się na środku opuszczonego parkingu i spojrzał poważnie na dziecko. Z góry zaczęły uderzać małe krople deszczu, jakby chciały powstrzymać go przed podaniem następnej propozycji.- ...Albo ja mógłbym się tobą zająć i z kilka lat polowałbyś na strzygi, ghule, zombi i inne świństwa, jak ja. Nazywają nas tancerzami. Ciebie też by tak nazywali. Chciałbyś?

Oczy ośmiolatka błysnęły. Patrzył na stwardniałą twarz wybawcy, po której widział, że ten już żałuje tego co powiedział. Na twarzy starszego, pojawiły się wyrazy niepokoju. Na twarzy młodszego, nieopisana radość.

- Tak.

~Shika~

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • BreezyLove 05.03.2015
    Nie moje klimaty ale dobrze się czytało :) 4
  • wolna 05.03.2015
    Tak się złożyło, że również nie moje klimaty;) ale dobrze napisane i czyta sie z lekkością:)
  • wolfie 06.03.2015
    Dobry początek, jestem ciekawa, co stanie się dalej. Lubię taką tematykę, więc postaram się śledzić Twoje opowiadania. Ode mnie 4 :) Powodzenia w pisaniu dalszych części :)
  • NataliaO 20.03.2015
    Masz bardzo dobre opisy, czytając można sobie wyobrazić całą sytuację. A nie każdy tak umie przekazać treść. Szkoda, ze było ich mało jak dla mnie :) 5:)
  • Jolly Joke 31.03.2015
    Popracuj trochę nad interpunkcją, między podmiotem a orzeczeniem w zdaniu nie stawia się przecinka. Myślę, że niepotrzebnie też niektóre myśli zaczynasz od nowego zdania, jak: "...prowadzili wesołe rozmowy. Jednocześnie czyszcząc broń", jakoś niepoprawnie to brzmi, to drugie zdanie powinno po prostu zostać oddzielone przecinkiem. Czytając, miałam wrażenie deja vu i skojarzenia z innymi utworami - temat nie jest świeży, a plan wydarzeń schematyczny, a ponieważ nie jestem szczególną fanką tego typu historii, przeszkadzało mi to i nie zachęciło.
  • Za szybko wszystko wyjawiasz i dialogi brzmią mi trochę sztucznie ale miło mi się czytało i lubię takie klimaty. Narrację można by było poprawić ale zobaczę jak w innych rozdziałach ci poszło.
  • ukaszeq 21.05.2015
    O Boshe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Swietna fabuła! Zakochawszy się! To pierwszy tak pochlebny komentarz, czytam dalej! Jak dobrze że trochę tego jest!
    Świetna fabuła, czekam na zombie. A możesz napisać coś co by się działo w przyszłości, wiesz... gdzie byłyby ścigaczę i lasery i w ogóle. Będą wampiry? Będzie dużo strzelania? Bo na to liczę! Kurde, wow!
    Narracja czasem się dłuży, ale chyba pod tym konteksem mam dziś dziwny dzień- olać to bo fabuła świetna!
    Zapraszam do mnie, ukaszeq.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania