Poprzednie częściWorld's Monsters I

World's Monsters XVI- Koniec

Seve siedział już w jednym z wielu samochodów, przygotowanych do pierwszego karnawału rekrutów. Bywał już na nich, ale nigdy jako tancerz. Długo czekał na taką okazję i teraz pękał ze szczęścia. Poprawił materiałową maskę i rozejrzał się. Na przednim siedzeniu leżały pistolety i pojemniki na zarodki potworów. Hirni, która prowadziła samochód, poprawiała je, co jakiś czas. Z tyłu, poza nim, siedzieli zestresowani Niyati i Li. Za nimi, razem z resztą broni, kucali Perf, Amy z zabezpieczeniem na usta i Elie, obrażony za to, że nie może prowadzić. Do każdej trójki rekrutów, przydzielono jakąś grupę profesjonalistów, by ich pilnowała. Opiekun Seve był zbyt zestresowany, więc pozwolono mu jechać z podopiecznym. Filo miał dostać teren blisko nich, więc istniała szansa, że się spotkają.

Niyati zerkała niespokojnie na kolegów ze szkolenia. Czerwone włosy związała z tyłu w luźną kitkę, ale ciągle miała wrażenie, że lecą jej do oczu. Przez cały tydzień przed pierwszym karnawałem, Seve, Li i ona trenowali razem, aby wszystko poszło idealnie. Cieszyła się, że dostała ich do grupy. Z obojgiem szybko zaczęła się dogadywać, więc nie było problemów organizacyjnych. Spojrzała na jasnowłosego nastolatka. Siedział sztywny, nienaturalnie wyprostowany. Przez ostatni tydzień zauważyła, że Li łatwo się stresuje. Nie przeszkadzało to bynajmniej w rozmowach. Początkowo trochę bał się Seve, ze względu na ghula, ale szybko mu przeszło. Jeśli dać im jeszcze kilka dni, Seve mógłby zostać z nim tak dobrym przyjacielem, jak z Filo.

- Wysiadamy.- Elie otworzył drzwi i wyłożył broń na ulicę.

Amy od razu przybiegła do rudowłosego nastolatka i obnażyła kiełki w uśmiechu. Seve przykucną przy niej i powstrzymując ekscytację, szepną.

- Przygotuj się, będzie niezła rzeźnia.

Li dostał sprzęt mózgu, a Niyati i Seve broń tancerzy. Na wszelki wypadek opiekunowie i jasnowłosy nastolatek dostali po pistolecie. Perf ciągle denerwował się i próbował przekonać podopiecznego, że to może nie być najlepszy pomysł, co rudowłosy skwitował krótkim “Nie bojaj”, a Hirni prostym walnięciem w głowę. Li włączył mapę terenu i wskazał budynek, w którym najprawdopodobniej siedziały zombiaki. Kiedy szli w tamtą stronę, Seve wypatrzył między budynkami czuprynę Filo, ale nie miał czasu go zawołać, musiał uspokajać Amy, która szalała z nadmiaru różnych zapachów.

Wreszcie stanęli przed celem. Szara kamienica, w której musieli kiedyś mieszkać włóczędzy. Wskazywały na to porozrzucane przed wejściem kości, które szarowłosy ghul łamał z łatwością, następując na nie.

- Będziemy tuż za wami- Elie przygotował broń.

Rekruci kiwnęli głowami i weszli do środka. Cienki snop światła, który Li rzucał latarką na podłogę, ukazywał zakrwawione, poobdzierane tapety na ścianach. Amy ciągnęła za gruby sznur i z przymkniętymi oczami szła przed siebie, wiedziona zapachem ludożerców. Seve trzymał w ręce przeładowaną spluwę, gotowy do strzału. Tak, jak Niyati miał też różdżkę za paskiem, ale nie sądził, że uda mu się jednocześnie strzelać, trzymać Amy i walczyć różdżką. Po kilku minutach błądzenia, szarowłosa zatrzymała się przed drzwiami do jakiegoś pokoju. Wbiła wzrok w wejście i nasłuchiwała. Wszyscy mogli poczuć fetor zwłok i usłyszeć mlaskanie, czegoś w środku.

- I-ile ich tam może być?- Niyati daremnie próbowała powstrzymać drżenie głosu.

- Zwykle nie więcej niż dycha- Hirni przeładowała pistolet i ustawiła się za rekrutami- będzie dobrze, jesteśmy tu.

Seve spojrzał na opiekuna, nieco wystraszony, oczekując jakiegoś znaku. Perf uśmiechną się i kiwną w stronę drzwi. Rekruci popatrzyli po sobie i zrobili krok do przodu. Seve kopną drzwi z całej siły. Skrzypnęły i otworzyły się na oścież. Li zaświecił do środka. Siedziały tam cztery zombie, pałaszujące czyjeś wnętrzności. Kawałek ręki poturlał się pod nogę czerwonowłosej nastolatki, która zakryła nos, by ochronić się przed straszliwym smrodem. Seve wziął głęboki wdech, puścił sznur Amy i wbiegł do pokoju. Strzelił w głowę pierwszego. Reszta ruszyła na niego. Wyuczonym ruchem wyciągną różdżkę z pochwy i rypną w kolejnego stwora. Głowa upadła na podłogę z głośnym ciamknięciem, brudząc nogi chłopca. Niyati podbiegła do rudzielca i zdzieliła w plecy pistoletem, kolejnego potwora. Li strzelił w ostatniego w tym samym momencie. Całość trwała zaledwie kilka sekund, ale dostarczyła im wrażeń na miesiąc. Stali w wielkiej, czerwonej, cuchnącej kałuży.

-Ślicznie- Perf poczochrał, dyszącego ze zmęczenia, podopiecznego po włosach.

Powoli zeszli na parter i kierowali się ku wyjściu, kiedy Amy nagle znieruchomiała w środku długiego korytarza. Zaczęła syczeć i ciągnąć Seve do drzwi od piwnicy. Wszyscy przygotowali broń.

- Nie może ich tam być więcej niż wcześniej, więc szybko skończymy i się zwijamy, ok?- Elie wyjął broń i ustawił się przed drzwiami.

- Jasne- Li odgarną włosy z czoła i uśmiechną się do kolegów- szybko skończymy.

Hirni otworzyła drzwi, ale nie tego się spodziewała. Ze środka wylazło co najmniej trzydzieści różnych potworów i kilka lamii. Cofnęła się przerażona. Li i Seve zaczęli strzelać w ludożerców, ale ciasny korytarz, nie pozwalał im na zbytnią swobodę ruchów. Hirni starała się wycelować, stojąc za nimi. Elie zaczął krzyczeć, żeby uciekali, co okazało się wyjątkowo trudne, przy takiej ilości atakujących ich stworów. Amy skrzeczała wściekle i drapała nadciągające strzygi. Wreszcie wypadli na zewnątrz, gdzie łatwiej było walczyć. Perf, Elie i Hirni odpierali ataki potworów, strzelając i tnąc ich śmierdzące ciała, praktycznie na oślep. Li z przerażeniem na twarzy celował w zombie, które wychodziły z budynku. Niyati wyciągnęła różdżkę i rzuciła się na kilkoro ghuli, stojących blisko niej. Seve strzelał do czego tylko mógł. Kątem oka zobaczył przedzierające się do niego potwory. W pewnym momencie przestał nadążać za ich ruchami, więc zerwał maskę, by poszerzyć pole widzenia. Nagle zabrakło mu amunicji. Kiedy wyciągał różdżkę, zombie skoczył na niego i wgryzł się w rękę. Zrobiło mu się słabo. Amy zagryzła napastnika kilka sekund później, ale spory, wyrwany kawał skóry dawał o sobie znać. Perf odwrócił się, by ocenić sytuację i zbladł, widząc wykrwawiającego się nastolatka. Hirni i Li zaczęli osłaniać rudzielca, ale ledwo bronili siebie. Pojedynczej lami udało się podejść bliżej i splunąć na rekrutów. Li złapał się za pulsujące z bólu ramię, a Hirni, której udało się uniknąć kwasu, kucnęła przy rudowłosym. Dostał w zranioną rękę, więc wił się na ziemi, zaciskając z całej siły zęby. Z za budynku przybiegł Filo ze swoją grupą i Ablem, zwabieni wystrzałami i krzykami. Pomogli szybciej uporać się z ludożercami i oczyścić teren. Wreszcie mogli odetchnąć. Czarnowłosy nastolatek uśmiechną się.

- Ale mieliście szczęście, że was usły…- zobaczył Seve leżącego w kałuży krwi i Niyati, próbującą bezskutecznie zatamować krwawienie. Amy leżała obok skomląc.

Perf podbiegł do chłopaka i zaniósł do samochodu. Położył go na tylnym siedzeniu.

- Jedziemy!- Wrzasną, próbując powstrzymać łzy. Wszyscy spojrzeli na niego zasmuceni. Filo bezwładnie opadł na kolana.

- Tyle krwii…- mówił jakby do siebie.- Skąd człowiek może mieć tyle krwii…? Coś mu jeszcze zostało?- Miny tancerzy, mówiły same za siebie. Tylko cud mógłby mu pomóc.

- …- Perf ścisną pięści i spojrzał na podopiecznego, który lekko otworzył oczy. Białowłosy nie wytrzymał i zaczął płakać. Amy wbiegła do samochodu z drugiej strony i stanęła przy jego głowie. Skomlała coraz głośniej. Elie, Hirni i Abel podeszli bliżej. Li pomógł Filo wstać i wszedł do tyłu samochodu, gdzie trzymali broń i apteczkę, by zabandażować sobie ramię.

- A-Amy- Seve z trudem odchylił głowę i spojrzał na ghula.- Grzeczna dziewczynka, ładnie tropisz.

Białowłosy tancerz uderzył w bok samochodu.

- Obiecałem, że nic takiego cię więcej nie spotka. Ale wiesz, będzie dobrze, zawieziemy cię do CM-u…- głos zaczął mu się załamywać.

- Jest super- Seve zaśmiał się przez łzy.- Takie coś mi krzywdy nie zrobi. Nie bojaj.

Niyati zajrzała przez przednie drzwi i zakryła ręką usta. Cała kanapa nasiąknęła świeżą krwią.

- Wiecie, jak wrócimy do domu- krwawiący jękną z bólu i ściszył głos- to jeszcze trochę potrenuje. Widać wciąż kiepski jestem.- Resztką sił pogładził Amy po włosach. Oczy ghula zaszkliły się.- Nie zapominajcie jej karmić… Perf choć tu na chwilę.

Tancerz szybko odsuną przednie siedzenie, drżącymi dłońmi i kucną przy podopiecznym. Seve szepną mu coś do ucha. Uśmiechną się po raz ostatni. Ręka, którą głaskał Amy, opadła bezwładnie.

- C-co ci powiedział?- Niyati ledwo mówiła.

Perf przez chwilę milczał, wpatrując się w martwe ciało Seve. Jeszcze przed chwilą żywego i wesołego. Pochylił się nad nim i przez łzy wydukał.

- Jak ma na imię...

~Shika~

-------------------------------------------------------------

Jako, że strasznie lubię to pisać, może jeszcze kiedyś dodam, jakiś dodatkowy rozdział, czy coś, ale na ten moment to koniec. Dzięki tym, którzy do niego dotrwali :)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • wolfie 22.05.2015
    Kompletnie nie zgadzam się z takim zakończeniem, ale to Twoja wizja, nie moja :) Żadnych błędów nie zauważyłam. Szkoda, że ta historia nie ma happy endu. Piątka :)
  • NataliaO 22.05.2015
    Też szkoda, że nie doczekaliśmy się innego zakończenia, ale czasem i takie nadają sens pracy, historii którą się tworzy. Opowiadanie od początku do końca było bardzo ładne, przyjemne i ciekawe; 5:)
  • ukaszeq 27.05.2015
    Swietne! Cos czulem ze tak to wlasnie skonczysz. Jestem troche smutny,ale bardzo mi sie podobalo. Mam nadzieje ze napiszesz jeszcze cos usadzonego w tym swiecie. Seria rewelacyjna, pierwsza jaka przeczytalem. Zaluje ze to koniec. Gratuluje pomyslu, czekam na wiecej. Uwielbiam Cie! 6/5 !!!!!
  • Shika 27.05.2015
    Ojej, dzięki wielkie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania