Poprzednie częściWorld's Monsters I

World's Monsters XIII

Niyati ruszyła w stronę Seve. Zamachnęła się różdżką i wycelowała w prawe ramie chłopaka. Rudowłosy odchylił się nieznacznie i z łatwością unikną ciosu. Wydawało mu się to sto razy łatwiejsze, niż pojedynek z Filo. Szybko oddalał się i przysuwał do dziewczyny, ratując się przed jej uderzeniami. Czuł, jak mata ugina się pod jego ciężarem, co spowalniało ruchy. Czerwonowłosej, jeszcze ani razu, nie udało się drasnąć czternastolatka, ale śmiała się i wciąż próbowała znowu. Jej dobry humor, udzielił się Seve. Przy każdym odskoku, ledwo powstrzymywali nową falę śmiechu, która właściwie nie była spowodowana niczym szczególnym. Po jakimś czasie, przyszedł czas na zmianę. Teraz rudowłosy miał atakować. Niyati odgarnęła, przylepione do czoła czerwone włosy i otarła pot. Ponownie stanęli naprzeciwko siebie i czekali na sygnał. W końcu, głos Abla przerwał ciszę. Seve powoli ruszył do ataku. Dziewczyna starała się, jak tylko mogła, ale czternastolatek miał przewagę. Próbował nie zranić jej i wyjątkowo leniwie machał różdżką, jednak i to było za trudne dla nieprzyzwyczajonej do walki piętnastolatki. Bynajmniej nie przeszkodziło im to w wybuchaniu nowymi falami śmiechu.

Po długich ćwiczeniach, nareszcie nadszedł koniec. Niyati i Seve przysiedli na chwilę na macie, by wyrównać oddech.Po kilku minutach, wszyscy ruszyli ku miejscu świętego odpoczynku- stołówce. Rekruci dostawali pokoje w budynku do ćwiczeń, więc spore zainteresowanie, wzbudziły opowieści Seve i Filo, na temat normalnego zakwaterowania uczestników karnawałów.

Czternastolatkowie siedzieli przy długim, metalowym stole. Na przeciwko nich, usadowiła się Niyati i kilka przypadkowych osób.

- Macie broń w pokojach?

- Różnie, czasem tak, czasem nie. Zależy, czy trzeba ją czyścić po karnawale.

Seve chciał sięgnąć po szklankę z wodą, ale w połowie drogi cofną rękę, przypominając sobie, że ludzie dookoła nie są jeszcze przyzwyczajeni, do jego dziwnego sposobu picia. Pomyślał, że z jedzeniem, też może być problem. Rozejrzał się po przestronnej sali, której ściany nosiły ślady po strzałach i uderzeniach różdżką. Domyślił się, że większość z tego, to sprawka Hirni.

- Co jest?- Filo zauważył dziwną minę przyjaciela.

- Nic, chyba odpuszczę sobie obiad...- Podrapał materiał maski, tuż pod okiem. Czarnowłosy zrozumiał i zwrócił się do zdziwionych ludzi.

- On boi się, że zszokuje was sposób w jaki je.- Kiedy skończył zdanie, Seve rypną go w tył głowy.

- Idiota.- Syknął.

- Czemu mielibyśmy być tym zdziwieni?- Jakiś chłopak, siedzący naprzeciwko, zmierzył rudowłosego wzrokiem.

- Mam pewne utrudnienia...- Odwiązał jeden ze sznurków maski i uniósł ją, odsłaniając dziurę w policzku. Zapadła cisza. Słychać było tylko ruchy Seve, który z powrotem przywiązywał maskę.- Do jutra- rudowłosy wstał i leniwie powlókł się do pokoju.

- Czekaj!- Niyati rozejrzała się nerwowo dookoła, by znaleźć nowy temat rozmowy.- Ten, tego… widzieliście już Chowańca?

Filo zaświeciły się oczy.

- Oczywiście, słucha się mnie, jak władcy!

- Tylko, jeśli akurat masz jedzenie…- Seve staną za czarnowłosym.

- Taki niebezpieczny, jak mówią?- jasnowłosy chłopak, przyłączył się do rozmowy.

- Czy ja wiem…?- rudzielec zadumał się.- Bez przesady.

- Zależy od humoru.

Rozmowa, szybko się rozkręciła i przyciągała, coraz więcej osób. Prawie cała sala, tłoczyła się przy jednym stoliku. Po godzinie, czternastolatkom, udało się wydostać z tłumu i pognali do budynku, w którym mieszkali. Szare ściany powitały ich, kawałkami odrywającego się tynku. Dźwięki ich kroków niosły się echem przez długie, puste korytarze. Przez otwarte okna wpadał wiatr i liście z pobliskich drzew. Filo udał się do pokoju, a Seve pobiegł, by znaleźć Perfa. Nie było to trudne. Jak zwykle czyścił broń.

- Mój opiekunieeee!!- Rudowłosy wszedł do środka i powoli podszedł do białowłosego.

- Mój podopiecznyyyy!!- Tancerz nie odrywał wzroku od sprzętu.- Jak pierwszy dzień? Klapnij tu- odsuną pistolety z taboretu.

- Zupełnie poprawnie. Rozmawiałem z ludźmi. Takimi żywymi.- Usiadł obok starszego chłopaka i z uśmiechem patrzył, na czyszczoną broń.

- Gratulacje. Jutro przyprowadzasz gula, nie?

- Tiap. Myślisz, że będzie się szarpać?

- Tiap.- Perf skończył polerować spust.- Jakby co, mogę pomóc- poczochrał Seve po głowie.

- Oczywiście.

- To idziemy? Elie będzie chciał posłuchać, co robiliście, ja zresztą też.

- Ok.

Zabrali wszystkie rzeczy i poszli do pokoju. Białowłosy otworzył skrzypiące, drewniane drzwi, przy pomocy niezawodnego, silnego kopniaka. Weszli; Perf obładowany bronią i Seve skaczący radośnie, trzymając różdżkę.

~Shika~

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wolfie 24.04.2015
    Rozdział w porządku. :) Choć mam tylko jedno zastrzeżenie - gdzieniegdzie przecinki są na niewłaściwych miejscach. Ode mnie czwórka. Czekam na dalszą część.
  • Shika 24.04.2015
    Przecinki to mój śmiertelny wróg :) dzięki za komentarz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania