Pokaż listęUkryj listę

Wszystko ma swój czas - CZĘŚĆ I_Mail 5. Po balu - ciąg dalszy

Wysłano: 7 września, godz. 21:00

Od: betka@weddingparty.com

Do: izabellaa@yellowpub.uk

Temat: Po balu - ciąg dalszy

 

Kontynuując...

Po kilku wyczerpujących tańcach z Aleksem usiadłam sobie na jednym z krzeseł postawionych na sali pod ścianą i popijałam sok. On sam wyszedł na zewnątrz. Nie wiem, co tam robił. Do mnie dosiadł się Marcin.

- Zmęczona? - zapytał.

Oderwałam wzrok od młodzieży wykonującej dość dziwne ruchy w rytm jakiejś piosenki, która dla mnie do tańca nijak się nadawała i napotkałam spojrzenie oczu o intensywnej niebieskiej barwie. Wokół nich rysowały się delikatne zmarszczki. Zafascynowało mnie to i zapatrzyłam się. Po chwili usłyszałam znaczące chrząknięcie i w oczach mojego towarzysza pojawił się wyraz rozbawienia. Zarumieniłam się i szybko przeniosłam spojrzenie na trzymaną w rękach szklankę.

- Trochę - odpowiedziałam i szybko upiłam soku.

- Czyli póki co nie mogę liczyć na taniec?

Spojrzałam zdumiona na Marcina. Ha, Aleks nie miał racji.

- Grają wolny kawałek więc powinienem sobie poradzić. - dodał z lekkim zażenowaniem.

Odstawiłam szklankę na parapet okienny.

- Prowadź - rzekłam wstając.

Nie prowadził. Jeśli można kompletnie nie mieć poczucia rytmu to właśnie Marcin go nie miał. Nawet kołysanie nam nie wychodziło. Mniej więcej w połowie piosenki na salę wrócił Aleks. Zauważył mnie i przystanął w progu. Założył ręce i oparł się o futrynę. Przez chwilę przyglądał się naszemu... czemuś, w końcu pokręcił głową jakby z niedowierzaniem, oderwał się od futryny i poszedł do jadalni. Wypchaj się, pomyślałam. Nie jest rzeczą najważniejszą, żeby facet umiał tańczyć.

Po dwóch wolnych kawałkach z Marcinem byłam bardziej zmęczona niż po kilku szybkich z Aleksandrem. W końcu, ku mojej uldze, zeszliśmy z parkietu i usiedliśmy tam, gdzie poprzednio.

- Widzę, że przyjaźnisz się z Aleksem - powiedział nagle Marcin.

- To prawda - przyznałam.

- Nie lubię go.

Znów mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że znają się na tyle, żeby żywic do siebie antypatię.

- Dlaczego? - zapytałam.

- Dawne dzieje ale uraz pozostał do dzisiaj. Kiedyś skrzywdził moją siostrę.

Spojrzałam uważnie na mojego towarzysza.

- To znaczy? - zapytałam.

- Nie chcę wchodzić w szczegóły, po prostu zachował się jak świnia. Długo nie mogła dojść do siebie, ale w końcu jakoś ułożyła sobie życie, niedługo wychodzi za mąż.

- Gratuluję - mruknęłam.

Zszokowała mnie ta wiadomość. Obie wiemy, że Aleks ostatnio nie był zbyt subtelny w stosunku do kobiet. Były jednak granice, których nigdy nie przekraczał. I właściwie po co Marcin mi o tym powiedział? Do końca balu ten temat mnie męczył, chciałam wyciągnąć coś więcej z Marcina. Kiedy skończyliśmy sprzątać, zauważyłam, że rozmawia z koleżanką ze świetlicy. Podeszłam do nich, żeby się pożegnać.

- Idziesz już - stwierdził Marcin. - Odwiózłbym cię, ale chciałem dokończyć rozmowę z Pauliną. To jeszcze trochę potrwa - oznajmił przepraszającym tonem.

- Spoko, dam sobie radę. Dzięki - odpowiedziałam.

No to nici z dowiedzenia się czegoś więcej, pomyślałam ruszając do drzwi. Idąc przez ogród pomachałam ks. Arkowi, który chował grilla. Kiedy dochodziłam do furtki, nagle ktoś mnie objął za ramiona. Prawie podskoczyłam przestraszona.

- I co się boisz? - usłyszałam rozbawiony głos.

- Aleks, ja przez ciebie dostanę zawału - odpowiedziałam.

- Nie martw się, mój tato jako lekarz zadbał o to, żebyśmy ja i Bartek umieli udzielać pierwszej pomocy. Do dziś ubolewa, że żaden z nas nie poszedł w jego ślady. Bartek mdleje na widok krwi, a ja cóż... wolę muzykę i rysowanie.

Aleks roześmiał się.

- Słyszałem, że przydałaby ci się taksówka - rzekł zmieniając temat. - Zapraszam w moje skromne progi - dodał prowadząc mnie w stronę parkingu. Po chwili zabrał rękę z moich ramion.

- To miłe z twojej strony, ale... - zaczęłam, ale Aleksander wszedł mi w słowo.

- Bo ja jestem miły - rzekł.

Właściwie nie bardzo chciałam z nim jechać, dopóki nie pogadam z Marcinem. A głupio mi było o cokolwiek zapytać Aleksa. Doszliśmy do samochodu i mężczyzna otworzył mi drzwi jego “skromnego”, grafitowego... terenowego Nissana. Jakoś pasował mi ten samochód do jego Architektonicznej Mości.

- Zmęczona? - zapytał kiedy ruszyliśmy.

- Trochę - odpowiedziałam i przymknęłam oczy.

Było mi przyjemnie i przy okazji miałam nadzieję, że to mnie uratuje od rozmowy. I tak się stało. Do momentu kiedy zaparkowaliśmy przed moim blokiem.

- Jesteśmy na miejscu, ale nie wypuszczę cię dopóki mi nie powiesz, co takiego stało, że zaczęłaś mnie unikać pod koniec wieczoru - rzekł Aleks stanowczo.

Wiedziałam, że kiedy używa takiego tonu, to mi nie przepuści.

- Znasz siostrę Marcina - rzekłam na początek.

- Znałem będzie bardziej właściwym słowem - odparł patrząc przed siebie. Zdawał się przypominać sobie coś, o czym dawno zapomniał. - Marcin ci powiedział?

- Tak. Powiedział... - zawahałam się.

- Co?

- Że ją skrzywdziłeś. I że cię nie lubi. A właściwie to na odwrót, że cię nie lubi, bo ją skrzywdziłeś.

- I tyle?

- Powiedział, że długo do siebie dochodziła.

Aleks sarknął z oburzeniem.

- Podejrzewam, że mój nos dłużej się kurował - rzekł ironicznie.

- Pobiliście się?

- Nie, po prostu on przywalił mi w obronie czci swojej siostry.

Patrzyłam na Aleksa wielkimi oczyma.

- Co chciałeś... jej zrobić?

- A jak myślisz? - spytał tym samym tonem.

Ta rozmowa przestawała mi się podobać. Żałowałam, że ją w ogóle zaczęliśmy.

- Na sto procent nie to, co sugerujesz - odparłam pewnym tonem. - Nie... współżyłeś z nią, prawda?

Aleks dosłownie niemal przeszył mnie swoim spojrzeniem.

- Aż tak we mnie wierzysz? - spytał.

Nie spuściłam wzroku. Właściwie to, co się wydarzyło wtedy przestało mieć znaczenie. Byłam pewna, nie wiem dlaczego, ale byłam, że Aleks nie zrobił tej dziewczynie nic złego.

- Tak - powiedziałam.

Przez chwilę jeszcze tak patrzył. W końcu odwrócił wzrok.

- Chodziliśmy ze sobą w liceum, - zaczął - było fajnie dopóki nie okazało się, że dziewczynie tak buzują hormony, że chce czegoś więcej, a kiedy jej powiedziałem, że nie ma takiej opcji nagadała bratu, że to ja chcę... seksu. Jakoś... nie chciałem, żeby wyszło, że to ona ma problemy więc pozwoliłem Marcinowi myśleć, że to ja jestem winny. Kończyłem szkołę i miałem wyjechać na studia więc temat i tak się urwał. Ona też nie mogła mi zaszkodzić, bo poszedłem na inną uczelnię niż zakładałem z początku. Nasze drogi definitywnie się rozeszły.

- To było strasznie dawno temu - stwierdziłam. - Po co Marcin w ogóle o tym wspomniał?

- Nie wiem. Nie drąż tego.

- Mam nadzieję, że nie rozpuści tu jakichś plotek.

- Będę się martwić, jak będzie czym. Póki co nie chcę wracać do tego, co wydarzyło się pół mojego życia temu.

Aleks odwrócił się znów w moją stronę i uśmiechnął.

- Koniec gadania - oznajmił. - Padam z nóg, jadę do domu.

- Uważaj na siebie - powiedziałam, po czym pocałowałam go w policzek i wysiadłam z samochodu.

- Dobrej nocy - usłyszałam jeszcze.

Wiesz, Iza, zainteresował mnie Marcin, czekam jak się rozwinie nasza znajomość. Mimo to tamtej nocy po balu, zanim zasnęłam, przed oczyma miałam to przeszywające spojrzenie Aleksa. Żal mi tego, że tak się poukładała tamta sytuacja. Może teraz będzie okazja, żeby się pogodzili?

Kończę, muszę jeszcze pomimo późnej pory, zadzwonić do mojego nowego pracownika. Napiszę Ci o nim, jak poznam go trochę bliżej. Tak, to facet. Jest młodszy ode mnie o pięć lat. O nim następnym razem :).

 

Dobrej nocy.

B.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania