Poprzednie częściDaily Terribles 1

Daily Terribles - protest

W mieścinie obok odbyła się akcja protestacyjna. Na placyku naprzeciwko kościoła zebrało się kilkadziesiąt osób z transparentami, szczotkami i narzędziami ogrodniczymi, by stanowczo sprzeciwić się wzrostowi cen masła, benzyny i odzieży używanej (w czwartki). Tłum radził, czy pójdą najpierw oprotestować miejscową stację benzynową, biedronkę czy lumpeks.

Padło na stację. Od placyku do stacji trzeba przejść około kilometra, więc część protestujących zbyt słaba na długi spacer (patrz: młodzież) zdecydowała, że zaczną ustawkę pod marketem i zrobią grunt pod powrót protestujących na wydzielonym miejscu na parkingu.

Było nas może trzydzieści kilka sztuk, w tym miejscowy proboszcz, kilku rolników, miejscowa fryzjerka Natalia (bardzo atrakcyjna pani), oraz zastęp geriatryków, w tym świeżo po mszy miejscowe babcie i dziadki, które zabrały się po drodze. I inni.

— Tyle to pieniędzy chcą za liter ropy, a to przecież jest nawet nieprzetworzony produkt! — powiedziała pani Ewa, sprzedawczyni z miejscowego spożywczaka, konkurenta supermarketu z owadem.

Rolnicy, czyli trzech starszych gości w gumofilcach, zarechotali na dźwięk słowa “nieprzetworzony”.

Staliśmy pod daszkiem i trochę blokowaliśmy wjazd starszemu facetowi w tico na miejscowych blachach.

Jeden z pijaczków zatrudnionych w gminnej spółce dbania o tereny zielone, zrobił wdech i się wydarł:

— A benzyna nie lepiej! Kiedyś do kosiarki na cały hektar wchodziło dwadzieścia złotych, teraz prawie dwadzieścia pięć!

— Dobrze mówi! — Uniosła rękę fryzjerka, połyskując złotymi bransoletkami.

Stojący obok zupełnie niezainteresowany protestem facet, wdychał perfumy Natalii i gapił się jej w obszerny dekolt. Kwestią sporną z tyłu zgromadzenia, ilekroć było ją lepiej widać lub słychać, stanowiło zagadnienie: czy cycki ma prawdziwe, czy nie? Ktoś chodził z nią do szkoły, ktoś znał kogoś, kto ją ruchał… ktoś otarł się o nią w biedrze. Była wiedza w ludziach, brakowało pewności. Potwierdzeń. Zaprzeczeń.

Z budynku stacji wyszedł facet i uniósł ręce w przepraszającym geście.

— Ja was bardzo przepraszam, ale muszę wezwać policję, sami rozumiecie… — Wskazał ręką kolejkę samochodów.

— Gówno! — krzyknął ktoś. Przewróciło się wiadro z brudnymi mydlinami do mycia szyb. Stojący obok wzruszyli ramionami i przeszli kawałek dalej.

Choć zapowiadali ocieplenie, rozpadał się śnieg. Fryzjerka w kusej kurteczce owinęła się szalikiem i spiorunowała wzrokiem zagapionego ostentacyjnie w jej cycki faceta.

— Idźcie już, ja zaraz kończę zmianę i do was dołączę — dodał jeszcze kierownik zmiany na stacji, po czym zniknął za drzwiami budynku.

— Idę po fajki — rzucił ktoś i odszedł, kilka osób poklepało się po kieszeniach i oportunistycznie udało za nim.

— Idziemy pod biedrę! — zawołał ktoś, towarzystwo zaszurało butami i odeszło.

Sypało całkiem obficie; w moment czarne drogi stały się białe, samochody zwolniły, ludzie przestali burczeć i im bliżej sklepu, tym bardziej z wolna protest cichł. Mniej więcej w bliżej końca prostej, przed zakrętem z mostkiem, świeżo rozwiedziona fryzjerka poślizgnęła się w tych swoich strasznie wysokich szpilkach i runęła jak długa na ziemię.

Abecadło z pieca spadło, strasznie się potłukło!

Pomogła jej wstać inna babka, paniusia w traperach z wywiniętym futerkiem. Natalia psioczyła na ośnieżone chodniki, nieodśnieżone drogi, o następstwach remontu drogi dojazdowej do jej domu. Paniusia opowiadała o swoim mężu, pracowniku budowlanym na zachodzie. Ta mniejsza, w czapce, trzymała pod ramię tę wyższą. Za nimi szedł ten dziwak i gapił się Natalii na pupę.

— Czekaj, Paweł tu z nami jest! Paweł! — krzyknęła blondynka w szpilkach. — Paweł, zadzwoń do tych osłów z zetgieemu, co to ma być? Drogi nieodśnieżone, wywaliłam się na oblodzonym chodniku!

Paweł stał i udawał, że pisze smsa do kogoś, ale wiadomo było nie od dziś, że zanim pług z solą lub piaskarką dojedzie do nas, fryzjerka zdąży zapleść w maluteńkie warkoczyki wszystkie głowy z protestu po dwakroć.

— Co to kurwa jest?! — spytała Natalia tej drugiej babki. — Gdzie wszyscy?! Jak ty chcesz protestować, jak tu prawie nikogo nie ma? Kurwa!

Rozejrzałem się i faktycznie, Biedronkę było już widać, a nasze zgromadzenie zmniejszyło się do max dziesięciu osób.

Powodem takiej sytuacji było odejście części babć od protestu – grupa geriatryków wykruszyła się po drodze; babcie z dziadkami odeszli do swoich domów, gdzie bogatsi o poczucie dobrze spełnionego obowiązku, przebrali skarpety, włączyli telewizory i wzięli się za “M jak Miłość”.

Jak dotarliśmy pod sklep, po młodzieży nie było śladu. Gdy ustawiliśmy się pod marketem, część pracowników wyszła i obiecała, że dziś zaczyna się promocja na masło i inne produkty z gazetki.

— Pani Natalio, proszę, nie demolujcie sklepu, bardzo prosimy… — zagadała kierowniczka zmiany w biedrze.

Fryzjerka wyglądała na autentycznie zdziwioną.

— Tu jest akcja protestacyjna, Kasiu, jak dziś nie zaprotestujemy, niedługo wszystko pójdzie w górę! Masło! Mrożonki! Krewetki!

— Cycki jej już poszły… — szepnął jeden facet i szturchnął mnie w łokieć. — Jak pójdą bardziej w górę, biedaczka przy bieganiu będzie musiała takie ochraniacze bokserskie na głowę zakładać.

— Warga już jej spuchła — dodał inny. — Botoks, kurwa, albo ten jej nowy dresiarz już ją napierdala.

W tym czasie podjechał radiowóz i na jego widok z tłumu dosłownie zwinęło się kilkanaście osób, pozostawiając właściwie mnie z fryzjerką i kilkoma grupkami po dwie, trzy osoby, które, nie patrząc nikomu w oczy, powoli rozchodziły się w swoją stronę.

— Idziemy do lumpu protestować? — spytałem Natalii.

Zapytana zmrużyła oczy i popatrzyła na mnie dziwnie. Zaoferowałem ramię i po chwili wahania, złapała je, nieco ostrożnie. Fryzjerka pisała z kimś na messengerze, co chwilę popatrując na mnie z ukosa. Starałem się nie wykonywać niepotrzebnych ruchów.

Pod lumpeksem stał facet, wyglądający na zawodowego łamacza nosów, rąk i słupów telegraficznych, czyli miejscowy strongman Kamil, zwany Kamilosem. Na nasz widok wyciągnął nos z telefonu i postąpił naprzód.

— No, nareszcie — powiedział. — Już myślałem, że nie dojdziecie. Jak protest? — spytał.

Zacząłem mówić, ale oboje popatrzyli na mnie dziwnie.

— A ten, co za jeden? — spytał łysy jak kolano Kamilos. Nie miał czapki.

— Chuj z nim, chodźmy. — Fryzjerka zamieniła mój polar na puchowe ramię kolegi i zadrobiła w miejscu. Facet popatrzył na mnie dziwnie.

— Nie podziękujesz panu za odprowadzenie, Natali?

Zabrzmiało nieco z francuska. Blondynka odwróciła się, rzuciła “dzięki” i zaczęli iść. Kamilos machnął mi ręką.

Po chwili doszedł do mnie ten dziwny koleś od gapienia się – najwyraźniej szedł za nami i żeby iść za nią dalej, musiał przejść obok mnie.

— Zostawiła pana, co?

— No — rzekłem. Cóż miałem odpowiedzieć?

— Ona tak ma.

— Jak? — spytałem, choć nic a nic nie obchodził mnie ani facet, ani jego zdanie, ani jak ma fryzjerka.

— Zostawia ludzi.

— Aha — odparłem i zacząłem manewr odwrotu w swoją stronę. Zetknąłem jeszcze przez ramię, facet skradał się za Natalią, a potem cała trójka zniknęła w śnieżycy.

Gdy dotarłem do domu, żona zapytała mnie, jak było.

— Chujowo — rzuciłem, zgodnie z prawdą. Chujaśmy ugrali, a do tego mam przemoczone buty. Dziadostwo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Canulas 19.01.2019
    Ty naprawdę z matematyki umiałeś obliczyć tylko czas pozostały do końca lekcji czy to zamierzone numerowanie? :)
  • Okropny 19.01.2019
    Ty naprawdę fajne komentarze zostawiłeś już pod innymi tekstami, a mi zostawiasz tylko taki szit? :-)
  • Canulas 20.01.2019
    Okropny, nie szit, tylko nawoływanie do numerycznej korekty.
  • 00.00 20.01.2019
    Canulas Ależ Ty się czepiasz. Może pod tą dziewiątką kryją się wrota. :)
  • Okropny 20.01.2019
    Canulas nudny się zrobiłeś jak psia dupa
  • Okropny 20.01.2019
    Canulas numerki ci przeszkadzają, lol
  • Canulas 20.01.2019
    Okropny, ech, tylko mnie już ciepłe kapcie i fotel zostaly
  • Okropny 20.01.2019
    Canulas zostań profesjonalnym czytelnikiem tytułów, namolnym wyszukiwaczem niekonsekwentnej numerologii
  • Freya 19.01.2019
    "— Dobrze mówi! — uniosła rękę fryzjerka, połyskując złotymi bransoletkami." - tutaj narracja powinna być od dużej litery
    "świeżo rozwiedzona fryzjerka poślizgnęła się" - rozwiedziona
    "— No — rzekłem. Cóż miałem odpowiedzieć?" - brakuje pauzy dialogowej przed - Cóż
    "— Chujowo — rzuciłem, zgodnie z prawdą. Chujaśmy ugrali, a do tego mam przemoczone buty. Dziadostwo." - tutaj też przed - Chujaśmy

    No dobra... gazetka codzienna zaliczona :)
    Chyba coś znasz się na numizmatyce, bo pamiętam, że kiedyś chwaliłeś się jakimiś zdobyczami...
    Mam 1 złotych z 1929 r., i cały cymes w tym, że ona nie jest z niklu ani jakiegoś stopu mosiężno-niklowego. To jakiś stop stali z niklem (reaguje magnetycznie), ni chuja nie wiem co zacz. Z tymi złotówkami były dziwne sprawy, a w necie nie mogę też znaleźć konkretów. Może to być z serii bicia próbnego stempla albo jakaś fałszywka, ale ona na pewno jest starociem. Cuś teges wiesz w temacie? :) Pozdrawiam
  • Okropny 20.01.2019
    Thx za wyliczenia, z trzecim i czwartym się nie zgodzę. Te dwa to nie były części dialogu.

    Co do monety - ogarnę temat potem, jak nie zapomnę :-)
  • Freya 20.01.2019
    Kurwa, faktycznie masz rację - pospieszyłem się z tymi uwagami zanadto. Przepraszam! Trochę jestem zapętlony ostatnio w tych dialogach i robię głupoty :)
  • Okropny 20.01.2019
    Freya zajrzyj na stronę na fejsie: magnes neodymowy wieża coś tam, tam się ludziom miedziane monety przyklejają do magnesów, w sumie nie wiem dlaczego, zerknij
  • Freya 20.01.2019
    Przeleciałem dużo informacji o ewentualnościach i wychodzi, że było kilka wariantów tych monet w tamtym czasie. Być może jakieś nieudokumentowane też :)
  • Okropny 20.01.2019
    Freya fakt, w dwudziestoleciu międzywojennym mogło być różnie
  • Freya 20.01.2019
    Eee, bo jak mówisz o magnesach neodymowych, to cała rzecz w tym, że są bardzo efektywne jeśli chodzi o siłę, sprawność działania. Zasadniczo wszystkie stopy metali posiadają jakąś zawartość żelaza. O czystości pierwiastkowej na poziomie atomów, to można tylko gdybać analityczne... Nawet złoto tej najczystszej próby - to 999 w skali 1000. Jeszcze sprawa domen ferromagnetycznych, które można prawie dowolnie stabilizować, albo zjawisko indukcji w polu magnetycznym. Można se tak dywagować bez końca... :)
  • Okropny 20.01.2019
    Freya u mnie wykrywacz leży nieużywany od dwóch lat właściwie, straciłem czasoserce do poszukiwań z uwagi na pierdylion innych poszukiwań, równie czaso-/pracochłonnych, w dodatku legalnych bez żadnych sanek i na bagiety nikt nie pójdzie jak coś znajdę :-)
  • jolka_ka 20.01.2019
    Ale M jak miłość to Ty szanuj!
    Fajne, lekkie, akurat do kawki. Trochę mnie z rytmu wybiło, że najpierw opowiadasz "było zgromadzenie“, a potem jakby zmiana narracji i jest "my", ale może czegoś nie zrozumiałam. Pięć za historię rodem z "Rańcza" ;D
  • Okropny 20.01.2019
    Ma być lekko i przyjemnie. Jeśli jest - udało się. :-)

    Pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania