Poprzednie częściDrugi - prolog

Drugi (13)

- Oczyść swój umysł ze wszystkich myśli i skup się wyłącznie na tym rysunku – instruowała Agnieszkę Lilka. - Poczuj przepływającą przez twoje palce moc i pozwól, by spłynęła na twój szkic.

Blondynka wzięła głęboki oddech. Usiadła na podłodze w pokoju Lilki po turecku, kładąc przed sobą zeszyt. Drżącą dłonią dotknęła rysunku.

Zamknęła oczy i wyłączyła myśli, koncentrując się. Drgnęła lekko, zaskoczona, kiedy poczuła dziwne łaskotanie na skórze rąk. Otworzyła oczy i zobaczyła, że zarówno Lilka, jak i Dominika uśmiechają się. Agnieszka uniosła głowę i zobaczyła trzy motyle, fruwające pod sufitem.

- Świetnie – pochwaliła ją Lilka. - To było naprawdę dobre.

Agnieszka pokraśniała z dumy. Zastanawiało ją jednak, skąd wzięło się to dziwne uczucie, jakie odebrała podczas ożywiania rysunku.

- Musisz spróbować z czymś większym – odezwała się Dominika, głaszcząc śpiącego na jej kolanach Luno.

- Spokojnie – przystopowała ją Lilka. - Miśka jest tolerancyjna, ale do pewnych granic. Poza tym nie chcę robić ze swojego pokoju zwierzyńca.

W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju brunetki weszła jej mama, niosąc talerz pełen drożdżowych bułeczek.

- Pomyślałam, że możecie być głodne – powiedziała, uśmiechając się i postawiła talerz z bułkami na stojącym w kącie biurku. - Nie krępujcie się, u mnie możecie czuć się jak u siebie w domu – rzuciła i wyszła z pokoju.

Żadna z dziewczyn jednak nie zdecydowała się sięgnąć po wypiek Miśki. Były zbyt przejęte, by robić sobie teraz przerwę na jedzenie.

- Niech motyle wrócą tam, skąd się wzięły – nakazała Lilka.

Agnieszka skinęła głową i podniosła się z podłogi. Wyciągnęła dłoń w górę. Niemalże od razu motyle przysiadły na niej. Dziewczyna kucnęła i delikatnie przeniosła całą ich trójkę na pustą kartkę zeszytu. Przewróciła stronicę i motyle były już zwykłym rysunkiem.

Brunetka schyliła się i sięgnęła po rysownik. Przez chwilę przewracała kartki w poszukiwaniu odpowiedniego szkicu. W końcu, kiedy znalazła coś odpowiedniego, odwróciła zeszyt tak, by Agnieszka mogła spojrzeć, o jaki rysunek jej chodziło.

- Teraz to.

Blondynka skinęła głową i położyła dłoń na rysunku wiewiórki. Chwilę później rude zwierzątko z puszystym ogonem wspinało się na łóżko Lilki.

Luno uniósł głowę i popatrzył swoimi złotymi oczami na wiewiórkę, przekrzywiając głowę w bok.

- Dziwne – podsumowała Dominika, obserwując obydwa zwierzaki. - One powinny na siebie jakoś zareagować, prawda?

Brunetka pokiwała głową.

- Masz rację.

Agnieszka poczuła się skołowana. Kompletnie nie wiedziała, czy to jak zachowują się Luno i wiewiórka było dobre czy złe.

Lilka klasnęła nagle w dłonie.

- Mam pomysł – oznajmiła i rozejrzała się po pokoju. Podeszła do regału z książkami i wzięła jedną, najmniejszą z nich do rąk. - Jestem ciekawa, czy twoja moc działa w odwrotną stronę. Spróbuj zrobić z niej rysunek w swoim zeszycie.

Blondynka zmarszczyła brwi. Nie wiedziała, jak miała zrobić to, o co prosiła ją koleżanka, ale postanowiła spróbować.

Wzięła od niej książkę i usiadła na podłodze. Zamknęła oczy, jakby to, co chciała zrobić, ją przerażało. „Proszę, proszę, proszę.”, błagała w myślach. Kiedy poczuła lekkie łaskotanie na skórze, prawie się uśmiechnęła. Nagle przestała czuć ciężar książki, jakby ktoś ją wyrwał z jej rąk.

Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła, że trzyma w dłoniach papierową okładkę. W zeszycie widniał rysunek książki.

- Jestem pod wrażeniem – przyznała Lilka i dodała: - Popracujemy nad tym i myślę, że będziesz mogła pomóc Aleksandrowi.

 

***

Jasnowłosy chłopak leżał na łóżku i pustym wzrokiem wpatrywał się w sufit. Drugi w jego ciele był „nieaktywny” i wyglądało na to, że jak na razie, nie zależało mu na tym, by znów mieć kontrolę nad jego ciałem.

To było niepodobne do tego demona i Aleksander obawiał się, że ten Drugi szykuje coś, czego nie będzie już w stanie powstrzymać.

Teraz jednak istniała nadzieja. Lilka. Podjął dobrą decyzję, mówiąc jej o swoim sekrecie i nie ukrywał, że liczył na jej pomoc. Ona była jego ostatnią deską ratunku.

Jasnowłosy zaczął rozmyślać o tym, ile razy próbował popełnić samobójstwo i doliczył się trzech razy. Pierwszy raz postanowił odebrać sobie życie tuż po tym, jak Drugi został umieszczony w jego ciele. Aleksander nie chciał być więźniem we własnym ciele i dlatego chciał umrzeć, ale to, co wydawało mu się tak proste do zrobienia, wcale takie nie było.

Demon nie pozwolił mu na to. Tak samo było za drugim i trzecim razem.

- Nadzieja – powiedział na głos, delektując się tym słowem. - Zawsze jest nadzieja.

Następne częściDrugi (14) Drugi (15) Drugi (16)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 23.02.2015
    lofciam to opowiadanie 4:)
  • Katerina 25.02.2015
    Uwielbiam twoje opowiadanie . Nie mogę się doczekać następnego :)
  • Ice 25.02.2015
    Genialne. Z resztą jak większość twoich opowiadań :) 5
  • wolfie 25.02.2015
    Dziękuję za miłe słowa :)
  • KarolaKorman 25.02.2015
    A ja bym chciała tą scenę z motylami zobaczyć w rzeczywistości,bo nie wiem czy moja wyobraźnia dała mi zobaczyć najpiękniejszą z możliwych. Zostawiam 5 ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania