Poprzednie częściDrugi - prolog

Drugi (5)

Agnieszka odłożyła ołówek, kiedy na zewnątrz otworzyło się niebo i zaczął padać deszcz. Przypatrzyła się z dumą swojemu rysunkowi. Dwa wilki naszkicowane przez nią, wyglądały jak żywe osobniki, oddzielone od watahy.

Zaraz potem zamknęła zeszyt z rysunkami, czując narastającą panikę. Co, jeśli one też ożyją? Poczuła zimny pot na plecach na wspomnienie ostatniego zdarzenia.

Miało to miejsce jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Agnieszka narysowała stado wróbli i wyszła z pokoju. Kiedy wróciła, zastał ją niezwykły, ale i przerażający widok: otwarty zeszyt świecił jasnym światłem, a z otwartych stronic wylatywały ptaki, które siadały na czym tylko się dało.

Agnieszka patrzyła na nie, oniemiała i przestraszona, a one odwzajemniały to spojrzenie. W końcu obudziła się z odrętwienia i otworzyła okno, po czym wygoniła wszystkie wróble ze swojego pokoju.

Jeszcze przez kilka kolejnych dni miała dziwne wrażenie, że ktoś za nią chodzi i słusznie: gdzie nie spojrzała, tam widziała wróbla, który przyglądał się jej badawczo. Domyśliła się, że to musiał być jeden z ptaków, który „uciekł” z jej rysunku.

- Potrzebuję twojego zeszytu – z zamyślenia wyrwał ją nieznajomy głos.

Agnieszka wrzasnęła cicho, widząc stojącego na środku swojego pokoju chłopaka. Jak on się tutaj dostał?

Odruchowo przycisnęła do piersi zeszyt z rysunkami i przysunęła się do plecami do ściany, ale nie podniosła się z łóżka.

- Kto cię tutaj wpuścił? - zapytała, przyglądając się jasnowłosemu chłopakowi.

- Potrzebuję twojego zeszytu – powtórzył, jakby jej słowa do niego nie dotarły.

Dopiero w tym momencie Agnieszka dostrzegła w jego lazurowych oczach coś demonicznego i prawie krzyknęła ze strachu.

Chłopak ruszył w jej stronę sztywnym krokiem.

- Dawaj! - wyszarpnął z jej rąk zeszyt, który przyciskała do piersi i zaczął wertować kartki.

Kiedy trafił na właściwą stronę, na jego twarzy wykwitło zadowolenie. Przeciągnął palcami po rysunku i wymruczał coś do siebie.

Agnieszka skuliła się na łóżku, widząc czarne światło sączące się z zeszytu. Coś podpowiadało jej, że jest świadkiem czegoś bardzo niedobrego.

Mroczne światło zaczęło stopniowo kształtować się w cień, który przybierał coraz wyraźniejsze kształty. Wtedy dziewczyna zrozumiała, co robi chłopak: ożywiał jej rysunki.

Uśmiechnął się szeroko, kiedy oba wilki zmaterializowały się całkowicie. Rzucił zeszyt z rysunkami Agnieszki na podłogę. Wyprostował ręce i dotknął jednocześnie karków zwierząt. I... zniknął wraz z nimi, jakby był z mgły.

Jeszcze przez chwilę Agnieszka siedziała jak zamrożona, po czym szybko podniosła się z łóżka i podbiegła do okna. Pomiędzy kroplami deszczu dostrzegła chłopaka idącego ulicą i kroczące za nim dwa wilki.

Chwyciła obszerną bluzę i zbiegła na dół. Nie martwiła się rodzicami; byli zbyt zajęci oglądanym w telewizji programem, by zauważyć jej zniknięcie. Ubrała się szybko i wybiegła z domu.

 

***

Agnieszka ukryła się za największym drzewem w ogrodzie. Widziała jak jasnowłosy chłopak okrąża dom i kieruje się do głównego wejścia. Tylko po co?

Wyjrzała na chwilę zza drzewa. W dobrze oświetlonym pokoju znajdującym się prawie naprzeciwko ogrodu dostrzegła sylwetki dwóch osób. Była prawie pewna, że są to dziewczyny. Momencik...

Nie mogła oderwać wzroku od tego, na co w tym momencie patrzyła. Jedna z sylwetek zaczęła się deformować i przybierać jakiś dziwny kształt. Kształt zwierzęcia.

Pierwsze słowo, jakie przyszło jej do głowy to zmiennokształtny. Nigdy nie wierzyła w istnienie istot pozaziemskich i nadnaturalnych mocy, ale powoli zaczynała się przekonywać do ich prawdziwości. Jak inaczej wytłumaczyć, że jej rysunki ożywają?

Wybiegła zza drzewa, by dostać się do domu. Nie wiedziała, co mogła zrobić, ale nie potrafiła być obojętna na to, co tam się działo. Wpadła do holu, przemoczona i zdyszana. Słyszała odgłosy walki. Bez zastanowienia weszła dalej, do salonu.

Zobaczyła jasnowłosego chłopaka, który przygwoździł do ściany i dusił ciemnowłosą dziewczynę. Dostrzegła też tygrysa broniącego się przed dwoma wilkami. Wszędzie walały się porozwalane i poprzewracane rzeczy. Na podłodze widniały odciski łap i kawałki błota.

I wtedy zrobiła Agnieszka zrobiła najgłupszą rzecz, jaką potrafiła zrobić. Krzyknęła:

- Dość!

Wtedy oczy wszystkich zwróciły się ku niej.

Następne częściDrugi (6) Drugi (7) Drugi (8)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 01.02.2015
    Czekam na kolejną część. Już jestem ciekawa czy to tylko wybryk jej wyobraźni czy fakt.Daje 4 :)
  • Katerina 04.02.2015
    Uwielbiam to opowiadanie. Chyba się uzależniłam ;) ; 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania