Poprzednie częściDrugi - prolog

Drugi (15)

Spomiędzy drzew na polanę wyszło kilkadziesiąt postaci, które tylko z pozoru przypominały ludzi. Miały one zapadnięte oczy i policzki; ich twarze wyglądały jak maski, na które naciągnięto nienaturalnie bladą skórę. Sine, spierzchnięte usta kryły żółte, wydłużone kły. Ciemne, skołtunione włosy opadały na łachmany, którymi okryły swoje ciała. Zamiast dłoni miały pazury, które z pewnością potrafiłyby rozerwać ludzkie gardło w strzępy. Na ich stopach widniały liczne blizny i skaleczenia, z których wciąż jeszcze sączyła się czarna maź.

Lilka odważnie przestąpiła naprzód, zaraz po niej zrobili to Patryk i Dominika w postaci tygrysa. Otoczyli półkręgiem Agnieszkę i Aleksandra, tak by przynajmniej przez jakiś czas zapewnić im bezpieczeństwo. Luno, prychając i sycząc, zajął miejsce przy nodze swojej pani.

Agnieszka z przyspieszonym biciem serca przyglądała się tym dziwnym istotom. Czuła napływającą do żył adrenalinę. Z rosnącym napięciem czekała na ich atak. „Nie tak miało to wszystko wyglądać”, mówiła sobie, przesuwając wzrokiem po ich beznamiętnych, ale jakże straszliwych twarzach.

Rozległ się huk pioruna. Wtedy te dziwne postacie zaatakowały. Rozpoczął się śmiertelny taniec.

Blondynka wyszarpnęła ręce z uścisku Aleksandra.

- Muszę im pomóc, do cholery – warknęła, kiedy spojrzał na nią z pretensją w oczach.

Kucnęła i zaczęła ożywiać wszystkie swoje rysunki, nie ważne, czy były to motyle, czy też wilki. W tej chwili każde istnienie mogło się przydać. Zwierzęta, które dzięki niej stały się żywe, niemal od razu ruszały do walki.

Kiedy Agnieszka urzeczywistniała jeden ze swoich ostatnich szkiców, prócz nieprzyjemnych odgłosów bitwy, usłyszała też dziwne charczenie Aleksandra.

- Jego pan go wzywa – wypowiedział te słowa z trudem.

Popatrzyła na niego. Jego twarz była spocona i dziwnie napięta. Podniosła się i chwyciła go za dłonie.

- Aleksander, skup się i patrz na mnie! - zażądała. - On cię nie pokona, rozumiesz? Jesteś od niego silniejszy.

Chłopak uśmiechnął się z drwiną i spojrzał jej w oczy.

- Jesteś tego pewna? - spytał.

- Tak – odpowiedziała z mocą.

Agnieszka postanowiła zrobić to, co podpowiadała jej intuicja, zupełnie nie zważając na to, co działo się dookoła niej.

- Moja babcia opowiadała mi kiedyś bajkę o małej dziewczynce – zaczęła mówić, choć nie wiedziała, czy to ma sens.

Patrzyła wprost w oczy Aleksandra, jednocześnie usiłując się skupić, choć nie było to łatwe w sytuacji, w jakiej wszyscy oni się znaleźli. Pochwyciła szamoczącego się Drugiego i zaczęła zamykać go w rysunku. Chwilę później odważyła się na to, by spojrzeć na kartkę w zeszycie. Pojawił się na nim zarys postaci demona.

W małej wiosce żyła dziewczynka imieniem Isabel. Miała dziewięć lat i była jedynaczką, ukochanym dzieckiem swoich rodziców.

Pewnego dnia w tej samej wiosce zamieszkał pewien człowiek, który miał brzydką i pomarszczoną twarz. Nikt nie chciał z nim rozmawiać, wszyscy uważali go za dziwoląga i odludka. Po wsi zaczęto mówić o nim, że w nocy zmienia się w Bestię, która pożera owce i świnie.

Isabel, która nie wierzyła w bajki o potworach, postanowiła się przekonać na własną rękę, czy ludzie we wsi mówią prawdę.

Nocą zakradła się do domu mężczyzny posądzonego o pożywianie się zwierzętami gospodarskimi. To, co tam zobaczyła, poruszyło jej dziecięcym serduszkiem. Bestia siedziała w kącie i cicho płakała. Gorące łzy spływały z jej oczu i ginęły gdzieś w gęstym futrze. Kiedy Bestia dostrzegła dziewczynkę, chciała się gdzieś ukryć. Bardzo wstydziła się tego, jak wygląda. Isabel zrobiła to, co robiła zawsze, gdy widziała kogoś, kto płakał: podeszła i delikatnie objęła Bestię. Wtedy stało się coś bardzo dziwnego: to stworzenie, którego tak wszyscy się bali, stało się na powrót człowiekiem. Wiesz jaki jest morał tej bajki?

Aleksander pokręcił przecząco głową.

- Żeby znów stać się człowiekiem, ktoś musi go w tobie dojrzeć – odpowiedziała Agnieszka.

Spojrzała w dół i zobaczyła gotowy rysunek demona. Drugi został zamknięty, był niczym więcej jak zwykłym szkicem.

- Jesteś wolny! - krzyknęła z radością.

Wtedy Aleksander zwolnił uścisk, wywrócił oczami i runął jak długi w tył.

Następne częściDrugi (16) Drugi (17) - KONIEC

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • wolfie 26.02.2015
    Przed słowami "w małej wiosce..." powinien znaleźć się myślnik. Nie wiem dlaczego go tam zabrakło :)
  • KarolaKorman 26.02.2015
    Bardzo ciekawa część, a bajka o Isabel, wzruszająca. Zostawiam 5 :D
  • NataliaO 26.02.2015
    Miło i przyjemnie się Ciebie czyta. 5:)
  • Prue 26.02.2015
    Dobrze, że można Cię czytać. I tu fakt, ta bajka była przyjemna. Dam 5
  • wolfie 26.02.2015
    Dziękuję Wam wszystkim za miłe komentarze, które są dla mnie prawdziwą motywacją :* Cieszy mnie to, że czytacie moje opowiadanie :)
  • Angela 26.02.2015
    Napiszę tylko łłłał. dobrze że można Cię czytać :D
  • Angela 26.02.2015
    Napiszę tylko łłłał. dobrze że można Cię czytać :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania