Nieśmiała 14
Idąc ulicą w kierunku centrum, sięgałam memu towarzyszowi zaledwie do ramienia, i to
pomimo niebotycznie wysokich obcasów jakie postanowiłam przywdziać na te właśnie okazję.
- Masz jakieś imię? - zapytałam, nadal nie rezygnując z bycia złośliwą, bo przecież chłopak
przedstawił mi się dzień wcześniej.
Coś niewiarygodnie mnie w nim irytowało, i nakłaniało do bycia jędzą. Może sprawiała to nabuzowana
testosteronem pewność siebie, a może sam fakt, że nie był Rafałem. Obserwowałam jak uśmiech na
jego twarzy powoli gaśnie. Najwyrażniej był przyzwyczajony do tego, że panny nie zapominają kogoś
takiego jak on. Jeśli nadal będziesz taka wredna, niczego z niego nie wyciągniesz, a przecież zależy
ci by powiedział kto dał mu twój numer, upominał głos rozsądku. Moje samozadowolenie odrobinę
przygasło.
- Żartowałam tylko, Mariusz - celowo użyłam jego imienia - Powiesz mi teraz kto był na tyle uprzejmy,
że podał Ci mój numer?
- Wcale nie wyszłaś tak dyskretnie, jak miałaś nadzieję. W dodatku ta bluza, zapamiętałem kto
wszedł w niej do środka - samozadowolenie niemalże kapało z każdego jego słowa - Mam świetną
pamięć wzrokową. Póżniej wystarczyło tylko poprosić właściciela o chwilę rozmowy. Bo przecież nie
pożyczyłaś jej od obcego człowieka. Tak sobie pomyślałem.
- No proszę, prawdziwy z Ciebie detektyw - rzuciłam z ironicznym uśmiechem, a ten burak potraktował
to jako komplement.
Mój mózg pracował intensywnie nad tym, od kogo Marta, i Marysia pożyczyły wczorajszy kamuflaż.
Czynność ta pochłonęła mnie tak bardzo, że przestałam kontrolować jak stawiam stopy w koszmarnych
buciskach. Lewy obcas zahaczył o wystającą płytę chodnikową. Na szczęście udało mi się złapać
równowagę, zanim twarz miała okazję bliżej zaznajomić się z twardą nawierzchnią. A mój niedoszły
amant co? Stał spokojnie z boku, przyglądając się, i nawet nie próbując mnie podtrzymać.
- Takie obuwie jest niezdrowe dla kręgosłupa.- przemówił z powagą, tonem nauczyciela.
Zatkało mnie. Do tej pory nie spotkałam jeszcze faceta któremu nie podobały by się kobiece buty, na
wysokiej wąskiej szpilce.
- Ale wyglądają całkiem ładnie - dorzucił ugodowo, widząc moją minę.
Niespodziewanie na pobliskim parkingu, pomiędzy samochodami przemknęła znajoma postać z blond
kucykiem na czubku głowy. Ja tą Maryśkę kiedyś uduszę, pomyślałam wściekle.
Komentarze (19)
Następna część jak dobrze pójdzie, będzie jutro : D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania