O Mariuszu i Anieli część 14.

Goście i Aniela znów usłyszeli dzwonek. Teraz już rodzina będzie w komplecie i będą mogli zacząć obiad. Matka Mariusza otworzyła drzwi.

- No! Cześć. Wchodźta, wchodźta. Załóżta tylko laczki.

- Cześć, cześć!- rzekła Aldona.

- Dobry, ciotka- rzekł Sławek.

- Cześć- przywitał się z babką Łukasz.

- Co chceta do picia- zapytała Aniela.

- Ja kawę, ty Sławek tyż?

- Jo.

- To ja też kawę- rzekł wnuk Anieli.

- Mariusz!- zawołała Aniela- Weź zrób trzy kawy.

- Jo- odparł jej syn.

- Chodźta do pokoju.

Przyszywana córka Anieli wraz z jej niedoszłym mężem i synem weszli do dużego pokoju. Przywitali się ze wszystkimi i zasiedli do stołu.

- O Jezu! Jak żeśma zmarzli- rzekła Aldona.

- No. Ja tyż zmarzłem, ale twoja matka gada, że je ciepło- przytaknął Wojciech.

- Nu, bo my tam ciepło. Ja żem była na cmentarzu dziś rowerem. Ciepło my było.

- Nu jak się Aniela od środka rozgrzywasz, jak u Drzazgowy spiryt kupujesz to Ci potem ciepło- zripostował Wojciech.

- Nie gadaj głupotów. Ja tylko jak chora jestem to se trochę łyknę.

- A to ta Drzazgowa jeszcze żyje?- zapytała ze zdziwieniem Maryla.

- Żyje, żyje i wódkę sprzedaje. Nawet i Gałkowa od baru się u niej zaopatrza w spiryt- wtrącił się Sławek.

- Nu. Jak ostatnio u nij byłam to mi setkę dała w gratisie, a Gałkowa za sto pięćdziesiunt brała.

- Ooo! I co gadasz, że się nie rozgrzywasz od środka.

- Zara wam pokaże. Nawet łyka nie wzięłam.

- Dobra, dobra. Później daj, tylko coś więcej niż tą setkę- powiedział Janusz.

- Janusz. Ty nic pił nie będziesz, bo prowadzisz- frustrowała się Maryla.

- Toć niech się chłop napije- rzekł Wojciech.

- Właśnie. Niech se wypije przy święcie. Jak chceta, to możeta na noc u nas zostać- zaproponowała Aniela.

W tym momencie Mariusz przyniósł obiad i popitkę. Wojciech jako pierwszy dorwał się do jedzenia. Był łakomczuchem, co zresztą było po nim widać. Wszyscy skończyli już jeść, Aniela i Mariusz wynieśli już talerze, tylko jeszcze Wojciech zajmował się konsumpcją trzeciego z rzędu udka.

- To co? Może jakiś alkohol?- zapytała Aniela.

- Jo, jo. Jak najbardziej- mówił rozpromieniony Wojciech.

- To Janusz, pomóż mi. Weź tote butelki.

- Mariusz, weź osiem kieliszków przynieś- rzekła Aldona.

- O mata, co chceta. I wiśniówka i pigwówka i czysta. Żem była w zeszłym roku na pigwach to żem z kilo przywiezła.

- A to jakie te pigwy były- pytał szwagier Anieli, Janusz.

- No takie małe, żółte jabłuszka. Na takich krzakach rosnu. Ale to jak cholera nie dobre.

- To nie jest pigwa, Aniela.

- Ni?

- To nie je pigwa- wtrąciła się Maryla.

- To jest pigwowiec. Pigwa to jest większa i na drzewach rośnie- pouczał Janusz.

- W dupie z tym, ale ta nalewka to mówię wam, normalnie miód!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania