Poprzednie częściPamiętnik - prolog

Pamiętnik (11)

„12 listopada 1939 roku

Wczoraj po raz pierwszy zakazano nam obchodzić Święta Niepodległości. Spędziliśmy ten dzień w ponurej atmosferze, ze świadomością, że następnego dnia możemy już nie żyć. Nie wolno było nam wywiesić biało – czerwonych flag ani śpiewać patriotycznych pieśni, bo inaczej moglibyśmy zostać rozstrzelani. Zupełnie, jakby nasz kraj w ogóle nie istniał.

Wczorajszego dnia ogarnęła mnie straszliwa nostalgia i nie potrafiłam powstrzymać łez. Kiedy Helenka pytała mnie dlaczego płaczę, nie potrafiłam jej tego wytłumaczyć, tylko ją przytuliłam. Źle się czuję z myślą, że nie mogę zrobić nic, co mogłoby zagwarantować moim dzieciom jakąkolwiek przyszłość.”

 

- Myślę, że powinienem się już zbierać – Wiktor podniósł się z kanapy, kiedy Ewa skończyła czytać. Po długiej rozmowie z Franciszkiem, mężczyzna poczuł, że musi wrócić do domu i przemyśleć sobie wszystko.

- Odwiozę cię – zaoferowała Anna. Widząc niemy sprzeciw w oczach mężczyzny, dodała szybko: - Jest już późno, nie mogę pozwolić, byś tłukł się autobusem do domu.

- Anna ma rację – odezwał się Franciszek i powoli wstał. - Obiecaj, że nie zapomnisz o swoim wujku i będziesz mnie odwiedzać jak najczęściej – powiedział, po czym objął serdecznym gestem Wiktora.

- O mnie też nie zapomnisz, prawda? - spytała Ewa z nadzieją głosie i podbiegła, by przytulić się do Wiktora.

- Obiecuję, że o żadnym z was nie zapomnę – przysiągł mężczyzna.

Anna przyglądając się temu wszystkiemu z boku, widziała, że Wiktor czuje się nieco zagubiony i przytłoczony ogromem ludzkich uczuć. Rozumiała go; kiedy człowiek nie doznał miłości ze strony swoich bliskich, to nie wie później, jak ma się z nią obchodzić. To, jak Franciszek i Ewa zachowywali się w stosunku do Wiktora, było dla niego zupełnie nowym doświadczeniem.

 

***

Anna wsiadła do samochodu. Wiktor ostatni raz pomachał Ewie i zajął miejsce pasażera. Zapiął pas, po czym odetchnął głęboko i na krótką chwilę ukrył twarz w dłoniach.

- Widzę, że jesteś zmęczony – stwierdziła Anna, odpalając silnik samochodu i wrzucając wsteczny bieg.

Wiktor odsłonił twarz i uśmiechnął się.

- To z emocji – powiedział, kiedy Anna wjechała na drogę. - Nie spodziewałem się tak serdecznego powitania. To było niezwykłe.

Anna przygryzła wargę. Nie do końca wiedziała jak ubrać w słowa to, co miała na myśli.

- Tak właśnie wygląda miłość w rodzinie – powiedziała w końcu.

Mężczyzna spuścił wzrok. Jego oczy wypełniły się łzami. Anna pożałowała swoich słów, bo sprawiła mu nimi ból.

- Przepraszam – wyszeptał i otarł łzy.

Anna wbrew sobie się uśmiechnęła. Chciała go w jakiś sposób pocieszyć.

- Mówi się, że tylko prawdziwi mężczyźni mogą pozwolić sobie na łzy.

Wiktor zaśmiał się i zamrugał kilkakrotnie.

- Przepraszam. – powtórzył. - Masz wspaniałego ojca.

- Wiem, ale nie zawsze potrafię to docenić – odparła Anna w zamyśleniu.

Wiktor spojrzał na nią niepewnie i zmarszczył brwi.

- Wujek opowiadał mi o swojej siostrze, Helenie. Żałuję, że nie mogłem jej poznać. Jaka ona była? - spytał.

Na ustach Anny ponownie zagościł uśmiech na myśl o starszej siostrze Franciszka.

- Ciocia Helena była ciepłą i niezwykłą osobą. Zawsze po kryjomu dawała mnie i mojemu bratu cukierki, kiedy byliśmy dzieci.

- Wojna ją jakoś zmieniła?

- Nie wydaje mi się. Choć z pewnością tamte czasy zostawiły w jej duszy jakieś piętno, to nigdy tego nie okazywała. Zawsze była pogodna. Nawet w sytuacjach kryzysowych. Wojna zaszczepiła w niej hard ducha, który był z nią aż po kres jej dni.

Wiktor zasępił się.

- Stefan nigdy nie wybaczył swojej matce, że go porzuciła i dlatego tak mocno przeżył śmierć żony. Ledwie udało mu się podnieść po jednym ciosie, a los znów sobie z niego zadrwił i rzucił mu kłodę pod nogi. Kiedyś mój najstarszy brat, Piotr, opowiedział mi o tym, jaki kiedyś był ojciec: kochał mamę do szaleństwa i okazywał jej to na każdym kroku. A potem urodziłem się ja i to idealny obrazek runął jak domek z kart.

Anna oderwała jedną rękę od kierownicy i chwyciła dłoń Wiktora, by ją lekko uścisnąć.

- Nie możesz winić się za śmierć matki.

Puściła jego dłoń i położyła ją z powrotem na kierownicy. Wtem zadzwonił telefon Wiktora.

- Halo? - odebrał go pełnym niepewności głosem.

Anna szybko rzuciła okiem na jego twarz i przeraziła się, widząc jego minę. Przeczuwała, że stało się coś złego, nie wiedziała jednak, co.

- Mój Boże... - wyszeptał Wiktor z twarzą bladą jak kartka papieru, kiedy rozmówca rozłączył się.

- Co się stało? - zapytała Anna, czując napływające zdenerwowanie.

- Moi bracia... Oni mieli wypadek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 29.12.2014
    podoba mi się postać Wiktora, tak jakaś melancholia mi się pojawiła jak czytałam; 5:)
  • Amy 30.12.2014
    Świetne! Nie mam żadnych zastrzeżeń! Cieszę się, że Wiktor tak często się wzrusza. :)
  • wolfie 30.12.2014
    Staram się kreować Wiktora na wrażliwego człowieka i dlatego zachowuje się tak, a nie inaczej. :) Cieszę się, że Ci się podoba :)
  • Amy 30.12.2014
    Świetnie ci to wychodzi. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania